Broń zdolna zniszczyć świat - zdjęcia.rtf

(20334 KB) Pobierz

Broń zdolna zniszczyć świat - zdjęcia

 

 

 

Od początku powstania broni nuklearnej podstawowym problemem było wybranie dla niej środka przenoszenia, który byłby najbardziej odpowiedni. Przez lata powstał cały katalog narzędzi, służących dostarczeniu śmiercionośnego ładunku na miejsce detonacji, zmieniających się w zależności od potrzeb i możliwości technologicznych. Oczywiście pierwszym możliwym i najmniej skomplikowanym sposobem było skonstruowanie bomby lotniczej, która zostałaby zrzucona na przeciwnika. Tak rozpoczęła się era nuklearnych zbrojeń, zapoczątkowana zbombardowaniem Hiroszimy.

Na zdjęciu B53, termojądrową bomba lotnicza o sile rażenia 600 razy większej niż bomba atomowa zrzucona na Hiroszimę. Pierwsze jej przeprowadzono w 1958 roku, a do uzbrojenia sił powietrznych USA weszła w 1962 roku - w szczycie zimnej wojny. W sumie wyprodukowano 340 sztuk, każda ważyła ok. 4,5 tony. Były przenoszone głównie przez bombowce strategiczne B52. Był to najpotężniejszy ładunek jądrowy, jaka istniał w amerykańskim arsenale.

 

 

Narzędzia zagłady

Pierwsze bomby były monstrualnych rozmiarów i wyglądały nieporadnie, ale kryła się w nich niszczycielska moc. Mogły być przenoszone jedynie przez ciężkie bombowce strategiczne. Dopiero kolejne generacje ładunków straciły na wadze na tyle, że mogą je zabierać na pokład lżejsze samoloty myśliwsko-bombowe.

Bomby atomowe muszą cechować się kilkoma istotnymi właściwościami. Przede wszystkim muszą być odporne na wibracje, zmiany temperatur i ciśnienia, czyli warunki, które występują podczas spadania z dużych wysokości. Ponadto z racji tego, że są przenoszone przez samoloty załogowe, muszą spełniać określone względy bezpieczeństwa, by nie doszło do ich detonacji podczas lotu - np. wczesne bomby były uzbrajane przez członków załogi niedługo przed zrzuceniem.

Na zdjęciu replika osławionej Car-Bomba (RDS-220 Iwan), czyli najpotężniejsza w historii zdetonowana bomba jądrowa. Jej siłę ocenia się na na 50-58 megaton, czyli była kilka tysięcy razy silniejsza od bomb zrzuconych na Hiroszimę i Nagasaki. Kolos ten ważył 27 ton i został zdetonowany 30 października 1961 roku w archipelagu Nowej Ziemi położonej na Morzu Arktycznym. Szacuje się, że energia wyzwolona podczas eksplozji była dziesięciokrotnie większa niż łączna energia wszystkich broni użytych podczas II wojny światowej.

 

 

Obecne bomby jądrowe prawie w ogóle nie przypominają swoich poprzedniczek sprzed lat i z trudem można sobie wyobrazić, jaka destrukcyjna siła w nich drzemie. Mimo że przez lata powstały rakiety balistyczne i pociski manewrujące zdolne do przenoszenia ładunków jądrowych, konwencjonalne bomby lotnicze wciąż stanowią większość głowic znajdujących się w arsenałach atomowych mocarstw.

Na zdjęciu obudowa bomby B83, która weszła na wyposażenie amerykańskich wojsk w 1983 roku. Jej maksymalna siła może wynosić do 1,2 megatony, co sprawia, że jest to aktualnie najpotężniejsza broń jądrowa w arsenale USA.

 

 

Gdy podczas II wojny światowej Niemcy użyli na dużą skalę pierwszych rakiet balistycznych V-2, wszyscy szybko przekonali się o zaletach tej broni. Pociski te są wielokrotnie szybsze niż bombowce i myśliwce, latają na wyższych pułapach, spadają niespodziewanie z nieba i można je zdalnie odpalić w każdej chwili. Lepszego sposobu przenoszenia głowic nuklearnych na terytorium wroga niż rakieta balistyczna jeszcze nikt nie wymyślił.

Powszechnie rozróżnia się cztery podstawowe grupy pocisków balistycznych, uszeregowanych według zasięgu, oraz klasę pocisków wystrzeliwanych z pokładów okrętów podwodnych.

Na zdjęciu amerykański międzykontynentalny pocisk balistyczny (ICBM) LGM-30G Minuteman III o zasięgu 9663 kilometrów, przenoszący jedną głowicę nuklearną o mocy 300-475 kiloton. Na tle innych rakiet tego typu wyróżnia się ekstremalnie krótkim czasem startu, ponadto może być odpalony zdalnie z centrum kontroli umieszczonego na pokładzie samolotu, co ma niebagatelne znaczenie w przypadku, gdy przeciwnik zaatakuje pierwszy.

 

 

Rakiety balistyczne nazwę swą zawdzięczają charakterystyce lotu, który w ich przypadku odbywa się po parabolicznej krzywej balistycznej. Pocisk najpierw wznosi się dzięki napędowi rakietowemu, kolejne fazy lotu wykorzystują uzyskaną na pierwszym etapie prędkość oraz siłę grawitacji, która sprawia, że pocisk spada na cel.

Na zdjęciu Prithvi II, indyjska rakieta krótkiego zasięgu (SRBM) zdolna razić cele oddalone do 350 kilometrów. Pocisk ten może przenosić taktyczną broń nuklearną.

 

 

Pierwsze rakiety przenosiły jedną głowicę nuklearną o ogromnej mocy - od jednej megatony w górę. Wielka siła rażenia była konieczna z powodu małej celności pocisków balistycznych. Współczesne rakiety są o wiele bardziej precyzyjne, a rozwój technologiczny sprawił, że jedna może przenosić nawet tuzin głowic jądrowych.

Na zdjęciu radziecki międzykontynentalny pocisk balistyczny R-36M (w terminologii NATO: SS-18 Satan) o zasięgu, w zależności od wersji, nawet do 16 tys. kilometrów. Jest to największa rakieta używana do przenoszenia broni nuklearnej, była również wykorzystywana radzieckim programie kosmicznym. Istniało sześć wersji tego pocisku, jedna z nich mogła przenosić nawet 10 głowic, każda o sile 0,5 megatony - jedna rakieta była zdolna wymazać z mapy świata małe państwo.

 

 

Obok grafika przedstawiająca wejście w atmosferę ośmiu niezależnie naprowadzonych na różne cele głowic, przenoszonych przez amerykański pocisk balistyczny Peacekeeper.

 

 

 

 

Głowice przenoszone przez jedną rakietę określane są akronimem MIRV (ang. Multiple Independently Targetable Reentry Vehicle). Każda po zakończeniu fazy startowej pocisku może być niezależnie umieszczona na kursie balistycznym prowadzącym do odrębnych celów. Przeważnie są to ładunki o sile kilkuset kiloton. Wielogłowicowe pociski balistyczne należą do najbardziej zaawansowanych technologicznie, dlatego niewiele krajów na świecie posiada je w swoim arsenale.

 

 

MIRV pozwalają na rażenie wielu celów naraz za pomocą jednej rakiety bądź maksymalizację efektywności poprzez wielogłowicowy atak na jeden obiekt. Ponadto znacznie utrudniają zadanie obronie przeciwrakietowej.

Na zdjęciu rosyjski interkontynentalny pocisk balistyczny RS-12M1 Topol-M o zasięgu do 11 tysięcy kilometrów. Przenosi jedną głowicę nuklearną o mocy kilkuset kiloton, choć istnieją też wersje wielogłowicowe.

 

 

Osobną klasę pocisków balistycznych stanowią te przenoszone przez okręty podwodne, wystrzeliwane podczas pełnego zanurzenia (tak zwane SLBM, czyli Submarine-launched ballistic missile). Od czasów zimnej wojny oręż ten był jednym z kluczowych elementów tzw. teorii odstraszania, ponieważ umożliwia skuteczne kontruderzenie na przeciwnika, który zdołał zniszczyć lądowe środki przenoszenia broni nuklearnej.

Na zdjęciu amerykański pocisk UGM-133 Trident II o zasięgu od 2,5 tys. do 11 tys. kilometrów. Przenoszą do ośmiu głowic nuklearnych o mocy 100 albo 475 kiloton. Ich cechą charakterystyczną jest wyjątkowa celność. Pocisk ten jest jedynym obecnie typem SLBM na wyposażeniu okrętów podwodnych Stanów Zjednoczonych. Jest również wykorzystywany przez flotę podwodną Wielkiej Brytanii.

 

 

Innym środkiem zdolnym przenosić głowice nuklearne są pociski manewrujące (ang. cruise missile). W odróżnieniu od pocisków balistycznych, które korzystają z silników rakietowych jedynie w pierwszej fazie lotów, silniki w pociskach typu cruise pracują cały czas, od startu aż do osiągnięcia celu.

Należy pamiętać, że te "latające bomby" nie mają takiej siły udźwigu jak pociski balistyczne, dlatego przenoszone przez nie ładunki atomowe mają o wiele mniejszą moc. Pociski manewrujące mają też krótszy zasięg i o wiele niższą, przeważnie poddźwiękową, prędkość przelotu.

Na zdjęciu amerykański pocisk manewrujący Tomahawk w towarzystwie myśliwca F-14 Tomcat. Obecnie w użyciu jest wyłącznie jego morska wersja, używana przez marynarki USA i Wielkiej Brytanii. Tomahawki mogły przenosić niewielkie głowice nuklearne o sile od 5 do 150 kiloton.

 

 

Pociski manewrujące mają tę przewagę nad rakietami balistycznymi, że latają na niskich pułapach, pozostawiają małe odbicie radarowe, a ich silniki emitują niewiele ciepła, dzięki czemu są niezwykle trudne do wykrycia. Są też zdolne do manewrowania w czasie lotu, zmiany trasy, a nawet wielokrotnego podchodzenia do celu. A to z kolei utrudnia zadanie obronie przeciwrakietowej.

Pociski typu cruise przeważnie używają silników odrzutowych, choć niektóre w początkowej fazie lotu wykorzystują także napęd rakietowy. Mogą być odpalane z ziemi, okrętów - również podwodnych - i samolotów.

Na zdjęciu amerykański pocisk manewrujący AGM-129 ACM. Napędzany przez silnik turbowentylatorowy, lata z prędkością ok. 800 kilometrów na godzinę. Może zostać odpalony jedynie z bombowca strategicznego B-52 i przenosi głowicę o mocy od 5 do 150 kiloton.

 

Na zdjęciu myśliwiec F-106 Delta Dart wystrzeliwujący pocisk AIR-2A Genie.

 

W latach 50. w USA zrealizowano projekt przenoszonych przez myśliwce niekierowanych rakiet powietrze-powietrze AIR-2A Genie, uzbrojonych w ładunki nuklearne o mocy 1,5 kilotony. Miały one być wykorzystywane do zwalczania wielkich formacji radzieckich bombowców. W latach 1957-62 wyprodukowano aż trzy tysiące takich pocisków. Zrezygnowano z nich w połowie lat 80., gdy wycofano ze służby F-106, ostatni myśliwiec przechwytujący zdolny do ich przenoszenia.

 

 

Amerykanie mieli też uzbrojone w głowice jądrowe rakiety ziemia-powietrze. System MIM-14 Nike-Hercules mógł przenosić głowice od 2 do 30 kiloton i miał zasięg do 124 kilometrów. W czasie zimnej wojny rozlokowano 145 baterii tych pocisków. Oczywiście nie wszystkie przenosiły ładunki nuklearne - mogły być również uzbrojone w konwencjonalne głowice.

 

 

Oryginalnym pomysłem było stworzenie swoistej ręcznej wyrzutni nuklearnej, którą mogło przenosić i obsługiwać kilku piechurów. Tak powstał system M388 Davy Crockett, taktyczny jądrowy pocisk odpalany z wyrzutni bezodrzutowej, opracowany w późnych latach 50. Nazwana imieniem amerykańskiego bohatera narodowego Davy'ego Crocketta, jest jedną z najmniejszych kiedykolwiek zbudowanych broni jądrowych.

Pocisk mógł być odpalony z dwóch rodzajów wyrzutni: 120 mm M28, o zasięgu około dwóch kilometrów, oraz 155 mm M29, o zasięgu około czterech kilometrów. Przenosił małą głowicę o mocy pod-kilotonowej. M388 przetestowano w w lipcu 1962 roku. Jego celność pozostawiała wiele do życzenia, mimo to wyprodukowano ich ponad dwa tysiące sztuk. Były na wyposażeniu amerykańskiej armii do 1971 roku.

 

 

Niekonwencjonalnym pomysłem było również stworzenie atomowych min, nazwanych akronimem MADM (ang. Medium Atomic Demolition Munition). Ich moc była stosunkowo nie wielka - wahała się od 1 do 15 kiloton. Nuklearne miny miały służyć do niszczenia infrastruktury oraz opóźniania wojsk nieprzyjaciela. Produkowane były w latach 1965-1986.

Na zdjęciu MADM rozłożony na części. Na prawo od obudowy (drugi obiekt od lewej) głowica nuklearna typu W45. Waga całości nie przekraczała ok. 180 kilogramów.

 

http://konflikty.wp.pl/gid,14084969,title,Bron-zdolna-zniszczyc-swiat-zdjecia,galeria.html

 

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin