DAWNO I NIE PRAWDA.doc

(50 KB) Pobierz

               DAWNO I NIE PRAWDA

 

 

 

 

Rozdział 1.

 

- Bello możesz na słówko?- poprosiła kierowniczka. Tak kadra nam się zmieniła. Kierownika przenieśli i dali nam kierowniczkę. Nawet spoko. Ale z kobietami to różnie bywa.

- Oczywiście – ciekawe co chciała ode mnie. Już się boję. Pracuję tu dopiero miesiąc a już chcą mnie zwolnić? No nie. Chyba, aż tak źle być nie może prawda?

- Usiądź- po prosiła. -  Mam Ci coś do przekazania. I od tego nie ma odwrotu. – zabrzmiało strasznie – Uwierz, że bardzo żałuję, ale będę musiała przenieść Cię na inny sklep. Mamy za dużo personelu. Albo mam zwolnić albo przenieść. Nie chciałabym Cię zwalniać dlatego zostaniesz przeniesiona.

- Nie kryję, że jestem w szoku. Nawet nie wiem o co zapytać, albo co powiedzieć. Chyba pozostaje mi tylko przystać na tę propozycję.

- Tak było by dla Ciebie najlepiej Bello.

- Dobrze, a więc zgadzam się. – podałyśmy sobie dłoń, a następnego dnia byłam już na innym sklepie. Nie powiem przyzwyczaiłam się już do poprzedniej załogi. Zawarłam nowe znajomości. Szkoda ich opuszczać. Szłam tak i rozmyślałam. Gdy w końcu dotarłam do „nowej” pracy, zatrzymałam się. Wzięłam 3 głębokie wdechy i dopiero wtedy weszłam. Poprosiłam jedną z dziewczyn, czy mogła by zawołać kierowniczkę ( tak, i tu jest kierowniczka). Jak przyszła, przedstawiłam się i co dziwne przyjęła mnie z uśmiechem na twarzy a ja w środku tęskniłam za powrotem. Byłam przestraszona, a gdy zobaczyłam osoby pracujące tutaj to chciałam jak najszybciej stąd uciekać. To nie Mój świat i nie moja bajka, powiedziałam sobie w myślach. Ale co ja mogę zrobić? Jedynie się zwolnić. Zacisnęłam zęby i przyjęłam to co od losu dostałam.

Po tygodniu pracy tutaj nie czułam się jeszcze jak swój ale było co raz lepiej. Ludzie przyjęli mnie bardzo miło. Nikt nie patrzył na mnie z boku. To mi pomagało. Myślałam, że zaczną na mnie gadać i w ogóle, ale nic takiego do mnie nie doszło. I to mnie właśnie cieszy.

W między czasie, gdy pracowałam robiłam prawo jazdy. Byłam bardzo pewna siebie, a to podobno nie dobrze. O kurczę zapomniałam, ale ze mnie gapa. Pewnie zastanawiacie się gdzie mieszkam i czy kogoś mam. A więc mieszkam z moimi najlepszymi kumpelami Ross i Alice. Trzymamy się razem odkąd tylko pamiętam. Zawsze wszystko robiłyśmy razem. Czy zakupy czy wypad do kina albo jakąś imprezę. Nasze matki nawet się znały. Niestety rodzice Rosalie zginęli w wypadku samochodowym. Biedna nie mogła dojść do siebie. I nie dziwie jej się. Starałyśmy się być przy niej cały czas. Nawet zapisałyśmy ją do psychologa, żeby jej .pomógł. Z czasem było lepiej jeśli tak można to ująć. Cieszę się, że te najgorsze miesiące już za nią. Gdy tak sobie rozmyślałam dziewczyny przygotowywały obiad. Ja stałam jak kołek przy szafce z łyżką w ręku, nie bardzo wiedząc co zamierzałam.

- Robimy coś dzisiaj czy siedzimy w domu? – zapytała Alice.

- A może kogoś zaprosimy? – dopowiedziałam,

- Może gdzieś wyjdziemy? Mogłybyśmy dokupić kilka rzeczy do kuchni. Co wy na to? – cała Rosalie.

- Ja się zgadzam.

- I ja też. – usiadłyśmy do stołu i zaczęłyśmy jeść. Niepisane prawo mówi, że podczas posiłku nie powinno się rozmawiać, ale u nas tego nie przestrzegamy.

- Przydałoby się kupić jakieś drewniane łyżki i takie tam.. – spojrzałyśmy na Alice jak na nienormalną.

- A może plastikowe? – zażartowałam.

- Haha bardzo śmieszne. Chodzi mi o takie sztućce drewniane do mieszania! – Alice lekko się oburzyła.

- Spokojnie- odezwała się Ross. – Można jeszcze poszukać jakiegoś obrazu na ścianę. Albo pomalujemy kuchnię na żywsze kolory? Co Wy na to?

- Pewnie. Przydałoby się tu trochę życia. – zgodziłam się. Jak tylko zjadłyśmy, posprzątałyśmy. Poszliśmy się szykować i zamówiłyśmy takse.

 

 

 

Jak zwykle piękna pogoda, a ja siedzę w pracy. Wszystko mamy prawię posprzątane, więc każdy chodzi na luzie i z uśmiechem na twarzy po sklepie. Dobrze, że nie ma dużo klientów to przynajmniej wyjdziemy kulturalnie. Czasami myślę, że będę tu nocować. Zdarza się, że jest mnóstwo sprzątania, ale na szczęście nie dzisiaj.

Pod koniec zmiany podchodzi do mnie Edward i pyta:

- Co dziś robisz? – jak zawsze uśmiechnięty. Z grzeczności odpowiadam. Pracuję tu już 3 m-ce, ale jeszcze nie umawiałam się z nikim po pracy.  Nie wiem, nie czułam takiej potrzeby. Miałam swoje przyjaciółki i znajomych. Nie zbieram znajomych do kolekcji. Jedyną osobą, z którą umawiałam się po za pracą był Jacob. Dobrze się dogadywaliśmy. Może to głupie, ale od początku znajomości zachowywaliśmy się jak brat z siostrą. Po za tym oni zazwyczaj szli na piwo, a ja nie mogłam. Zrobiłam prawo jazdy. Tak, udało mi się. Od momentu uzyskania auta nie rozstawałam się z nim nawet na moment.

- Nie wiem. Pewnie umówię się z Jacobem, a dlaczego pytasz?

- Może byśmy skoczyli na jakieś piwo, czy nie chcesz?

- Pewnie bym chciała, ale wiesz, ze jestem autem. Więc nie mam jak. Sorry. – Edward odszedł zawiedziony, a ja niezadowolona, że musiałam odmówić wróciłam do swoich zajęć. Po chwili zjawia się Jacob z tym samym pytaniem.

- Przecież wiesz, że przyjechałam autem i nie mogę go tu zostawić. – robiłam się już zła bo głupio pytają.

- Mam na to rozwiązanie – powiedział pewny siebie.

- No jakie?

- A gdybyśmy tak pojechali i zostawili auto pod domem? Wtedy można by było coś robić. – zdziwiona taka propozycją, od razu się zgodziłam.

- Dobra. Tylko poczekaj umówię się jeszcze z Edwardem. Był wcześniej u mnie i pytał o to samo.

- Ok. To jesteśmy umówieni.

Humor zaraz mi się poprawił. Minęło dosyć sporo czasu od moich wieczornym eskapad. Szybko pobiegłam do Edda spytać czy propozycją nadal aktualna.

- Co robisz? – zapytałam z entuzjazmem. W sumie głupie pytanie, bo wiedziałam co robi, ale nie wiedziałam jak zacząć rozmowę. Ten zaskoczony nagła zmianą nastroju odpowiada nie pewnie.

- Jak na razie sprawdzam co zostało jeszcze do zrobienia. A co?

- Masz jeszcze ochotę na piwo czy już się umówiłeś?- zmartwiłam się bo po jego mienie wnioskuję, że już ma jakieś plany.

- Umówiłem się z bratem po pracy.

- Aaa ok. No trudno.

- Mówiłaś, że jesteś autem – powiedział oskarżycielsko.

- Tak wiem. Ale Jacob znalazł rozwiązanie na które przystałam. – był na mnie zły. Nie bardzo wiem dlaczego, ale jego problem. Nie chce to nie. Po chwili zorientowałam się, że może chodzi mu o odmowę. Mu odmówiłam a potem się zgodziłam się. Phi..

Ale dlaczego zły o Jake`a? Nie wiem. Na razie to nie ważne.

- To co to za rozwiązanie? -  zapytał ciekawski.

- Wiesz... bo Jake go teleportuję. – Edward patrzał na mnie jak na nienormalną. Nie dziwię mu się. – Żartuję przecież – obydwoje parsknęliśmy śmiechem.

- Dobra. Wiesz gdzie jest sklep na rogu XY?

- Jasne. Mieszkałam niedaleko. Znam te okolice. – oczywiście musiałam się uśmiechnąć na wspomnienie, że tam mieszkałam. Stare dobre czasy. Działo się wiele, ale może o tym później.

- Czyli jesteśmy umówieni? – przecież się zgodziłam. Chyba musi mieć to na piśmie z 3 zdjęciami. Niedowiarek.

- Tak. Jesteśmy umówieni.

- To się cieszę. – nie widzę, żeby skakał. – Idę przejść sklep. Chodzę ze mną.

- Ok. – szliśmy tak i rozmawialiśmy. Pytał mnie gdzie mieszkałam wcześniej, dlaczego się wyprowadziłam i czy Mój chłopak nie będzie zły, że wychodzę wieczorem. Tak, mam chłopaka od momentu kiedy się tu zatrudniłam. Ale to nie jest żaden z pracowników. Zwykły zbieg okoliczności. Poznaliśmy się na imprezie jak byłam z Alice i Rosalie. Bawiłyśmy się do białego rana. Dziewczyny też poznały chłopaków. I Tak jakoś wyszło, że do tej pory są ze sobą. Alice poznała Jaspera. Bardzo miły chłopak. Blondyn o niebieskich oczach. Przyszły adwokat. Studiuję na prawie. Rosalie zaś poznała Emmetta. Nie źle wymiata na parkiecie. Ciemne włosy jasna karnacja no i napakowany jak paczka gwoździ. Ale miły i sympatyczny. Jeśli masz zły humor on zawsze Ci go poprawi. Ma mnóstwo pomysłów na sekundę.

A ja?  Poznałam Setha, ale nie wiem czy to jest właśnie to. Na początku spotykaliśmy się prawie codziennie. Później zaczęło brakować czasu. Nie wiem jak dalej się to potoczy. Właśnie ta impreza spowodowała naszą wyprowadzkę. W poprzednim mieszkaniu było nam za ciasno, więc znaleźliśmy inne, większe mieszkanie. Tak o to mieszkamy w 6 osób i co dziwne dobrze Nam się razem mieszka.

Gdy już wysiadałam z auta pod domem, zastanawiałam się dlaczego Edward był zły, że zgodziłam się iśc na piwo dopiero, gdy Jacob mnie poprosił. Dziwne.

Razem z Jacobem idziemy do sklepu śmiejąc się w najlepsze. Dobrze Nam robi nasze towarzystwo.

Po chwili zapomniałam o wszystkich troskach i cieszyłam się chwilą. Wreszcie jakiś relaks. Bez stresowy wieczór.

- Ty a kto w ogóle tam będzie? – zapytał Jacob. Też chciałabym wiedzieć. Co z tego, że powiedział że będzie z bratem. Nie mam pewności, czy nikt inny nie przyjdzie.

- Z tego co wiem to jego brat ma być.

- O nie. To ja rezygnuję.

- A przestań. Nie musisz z nim rozmawiać, ani na niego patrzeć. Wystarczy, że znasz mnie i Edda.

- A długo zamierzasz tam  siedzieć?

- A bo ja wiem.

- Ok. To daj znać jak coś. Poczekam na Ciebie, ale pamiętaj że jutro do pracy. – sknera.

Marcin wszedł do sklepu i zakupił to co miał. Przez cała rozmowę rozmawialiśmy. Jacob pracuję od niedawna z Nami, ale naprawdę bardzo dobrze się z nim dogaduję.

Nie wiem o nim za dużo, ale coś tam wiem. Dotarliśmy na most, z którego nie daleko do umówionego miejsca, więc otworzyłam piwo. Ten zaczął się ze mnie śmiać, że nie mogłąm wytrzymać jeszcze chwili. Tylko się uśmiechnęłam.

Gdy w koncu podeszliśmy do sklepu okazało się, że nikogo tam nie ma. Moja pierwsza myśl – wystawił nas. Od razu chwyciłam za telefon, nowa wiadomość i „Gdzie jesteś?”.

Nie doczekałam się odpowiedzi, bo już po chwili zobaczyłam jak Edward idzie w Naszą stronę z bratem. Przywitaliśmy się wszyscy i chłopaki weszli do sklepu.

Następnie udaliśmy się do miejsca zwanym „Raj”. A w rzeczywistości był to niewielki park z boiskiem do grania w piłkę nożną. Było to dużo ławek do siedzenia.

Usiedliśmy i zaczęliśmy się patrzeć w niebo. Nigdy nie patrzałam w gwiazdy. Nie miałam na to czasu. Ale tu.. to miejsce miało swój urok. Każdy z nas był skrępowany na początku. Nie znaliśmy się tak dobrze. Po jakimś czasie atmosfera się rozluźniła. Rozmawialiśmy o wszystkim i niczym. Najlepsze było to jak Sam, brat Edwarda opowiadał kawały. Ubaw po pachy. W pewnym momencie odezwał się Edward.

- Napisałaś do mnie.

- Tak, bo myślałam, że zapomniałeś o spotkaniu.

- No coś Ty. Musiałem pomóc mamie. Chyba długo nie czekałaś? – martwi się?

- Nie długo. –Ciszę, która nastała zakłócił dźwięk mojego telefonu. Dostałam sms`a. Dziwne kto mógł napisać. Dziewczyny wiedziały, że wyszłam. Spojrzałam na wyświetlacz, a tam wiadomość od Edwarda „Obok Ciebie”. Lekko zdziwiona spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam i zaczęłam podśpiewywać piosenkę, którą póścił Edward. Sobota Tańcz głupia.

- Znasz to ? – zapytał zdziwiony.

- No pewnie – a co ja z kamienia łupanego, żebym tego nie znała? – Myślisz, że słucham tylko radia?

- Tak właśnie myślałem – i wybuchneliśmy śmiechem. I sam zaczął śpiewać.

Puszczał mi też inne kawałki z nadzieją, że i je będę znała, ale niestety. Rozczarowałam go, bo znałam tylko 2 piosenki z jego playlisty, a niektóre to tylko ze słuchu. Cały wieczór rozmawiałam z Edwardem a Jacob i Sam stali i słuchali. Zdarzyło się, że coś dopowiedzieli.

Gdy już się zbieraliśmy do domu, Edward podszedł do Jacoba z prośbą, żeby mnie odprowadził pod same drzwi domu.

Jak to usłyszałam później od Jacoba, że to dziwne, ale z drugiej strony to miłe. Jacob z resztą miał podobne zdanie. No, ale pewnie każdy by się martwił, więc nie rozmyślałam o tym. Jak dotarliśmy pod Mój dom, pożegnałam się z Jacobem i weszłam do klatki. Nie znoszę ciemności, a akurat teraz musiało zepsuć się światło. I tak po omacku próbowałam otworzyć drzwi od domu. Po krótkiej gimnastyce z zamkiem dostałam się do domu. Od razu poszłam się umyć a potem do kuchni zrobić sobie herbatę. Dziewczyny i chłopaki już spali, więc nie chciałam ich budzić. Wzięłam telefon i wystukałam sms pierw do Jacoba czy dotarł już do domu i Edwarda, że jestem już w domu. Odpisał, że się cieszy. Myślał, że coś się stało, bo bardzo długo nie pisałam.

Dzisiejszy dzień był pełen zdziwień i wrażeń. Z uśmiechem na twarzy oddałam się w objęcia Morfeusza.

Zgłoś jeśli naruszono regulamin