Gunnar Kaasen i pies przewodnik Balto podczas uroczystości odsłonięcia pomnika
Balta w Central Parku w Nowym Jorku 16 grudnia 1925 roku. Napis u podstawy
postumentu brzmi: „Z dedykacją dla nieugiętego ducha psów zaprzęgowych...
WYTRZYMAŁOŚĆ - WIERNOŚĆ - INTELIGENCJA”
(fotografia zamieszczona dzięki uprzejmości braci Brown)
Okrutny
Gay Salisbury
Laney Salisbury
szlak
Z angielskiego przełożył
Tadeusz Słabczyński
Świat Książki
Tytuł oryginału:
THE CRUELEST MILES
THE HEROIC STORY OF DOGS
AND MEN IN A RACE AGAINST AN EPIDEMIC
Projekt okładki
Anna Kłos
Redaktor
Barbara Bogusz
Redaktorzy prowadzący
Elżbieta Gomulińska
Tomasz Jendryczko
Redaktor techniczny
Lidia Lamparska
Korekta
Bogusława Jędrasik
Bożenna Burzyńska
© 2003 by Gay and Laney Salisbury
All rights reserved Copyright
© for the Polish edition by Bertelsmann Media, sp. z o.o.
Warszawa 2005
Bertelsmann Media Sp. z o.o.
ul. Rosoła 10, 02-786 Warszawa
Skład i łamanie: MASTER, Łódź
Druk i oprawa: Łódzka Drukarnia Dziełowa SA
ISBN 83-7391-447-1
Nr 4691
Dla Dorothei Boothe
Podziękowania 7
Mapa Alaski 11
Mapa szlaku wędrówki z surowicą w 1925 roku 12
WSTĘP W okowach lodu 13
1 Złoto, ludzie i psy 21
2 Wybuch epidemii 41
3 Kwarantanna 52
4 Zakochany w psach 63
5 Latające maszyny 80
6 Myśliwi Północy 108
7 Zasada czterdziestek 130
8 Wzdłuż rzeki Jukon 143
9 Biurokracja 158
10 Fabryka lodu 179
11 Mroźna chwała 195
12 Uratowani! 208
EPILOG Koniec szlaku 221
Załącznik A 234
Załącznik B 239
Od autorek 240
Wybrana bibliografia 244
Książka ta nie powstałaby bez dostępu do źródeł, bez wsparcia oraz uprzejmości wielu osób i instytucji w całych Stanach Zjednoczonych w czasie trzech lat, które spędziłyśmy na badaniach i pisaniu. W University of Alaska w Fairbanks szczególnie jesteśmy wdzięczne profesorowi Terrence'owi Cole'owi z wydziału historii. Chciałyśmy także podziękować Syun-Ichi Akasofu, dyrektorowi International Arctic Research Center, Julii Triplehorn, bibliotekarce z Keith B. Mather Library w Instytucie Geofizycznym i asystentce bibliotekarskiej Ann Wood. Jesteśmy również zobowiązane następującym pracownikom biblioteki uniwersyteckiej Elmer E. Rasmuson Library: Robynowi Russellowi, doktorowi Williamowi Schneiderowi, dr Susan Grigg, Caroline Atuk, Peggy Asbury, Richardowi Veazeyowi, Rose Speranza i Dirkowi Tordoffowi.
Ted Fathauer, naczelny prognosta National Weather Service w Fairbanks, Susan Butcher, czterokrotna zwyciężczyni wyścigu Iditarod, ekspert od lodu morskiego dr William Stringer i Dermont Cole, reporter gazety Fairbanks Daily News-Miner, wszyscy wspaniałomyślnie służyli swoim czasem i pomocą. Zawsze cierpliwej rodzinie Campbellów w Tananie dziękujemy za doświadczenia z pierwszej ręki w kierowaniu psami po bezdrożach Alaski, przy czym osobne podziękowania należą się Danowi O'Neilowi i Sarah Campbell za opowieść o ich podróży psim zaprzęgiem przez cały szlak surowicy.
Gdziekolwiek zawędrowałyśmy na Alasce, witano nas ciepło. Szczególnie chciałybyśmy podziękować Richardowi K. Nelsonowi za zainspirowanie nas, a ponadto Diane Brenner i Kathleen Hertel z Anchorage Museum of History and Art, Igorowi Kripnickowi z Arctic Studies Center, Penny Rennick z Alaska Geographic Society, Judy Skagerberg z Alaska State Archives, Bei Shephard z Methodist Church Archives, Anne Laurze Wood z Alaska State Library, Mike'owi Zaidlicowi i Donnie Redding z Bureau of Land Management, doktorowi Robertowi Fortuine z University of Alaska w Anchorage, Bruce'owi Merrellowi z Loussac Library, Joanne Potts z Iditarod Trail Committee, Inc. i Benoniemu Nelsonowi z Knik Museum and Mushers Hall of Fame.
Potomkowie zarówno Leonharda Seppali, jak i Gunnara Kaasena poświęcili z własnej woli swój czas i udostępnili pamiętniki. Pragnęłybyśmy podziękować wielu krewnym Gunnara Kaasena w Ameryce i Norwegii, szczególnie Jackowi Strege'owi, Janice Weiland i Steinowi Kaasenowi. Z wdzięcznością wspominamy także pomoc świętej pamięci Sigrid Seppala-Hanks i Billa Hanksa.
Nome z 1925 roku nie mogłoby zostać przywrócone do życia bez pomocy wielu dawnych jego mieszkańców, jak chociażby Ruthmarie McDowell, Vesta Polsen i Jean-Summers Wolf. Jak wszyscy badacze spotkani w Nome, życzliwość i chęć udzielania informacji okazało nam wielu członków klanu Walshów. Niezastąpiona była nasza przewodniczka i gospodyni w Nome, mieszkanka miasta w czwartym pokoleniu, Cussy Kauer. Pomogła nam na tak wiele sposobów, czasami z odległości 8000 kilometrów, że nigdy nie podziękujemy jej dostatecznie. W naszych wysiłkach zrekonstruowania przebiegu epidemii szczególnie pomocny był jej projekt cmentarza w Nome, doprowadzony do realizacji przez członka rady miejskiej Stana Andersena. Inni mieszkańcy Nome, którzy nam pomogli, to: Deborah L. Redburn, John Handeland, Laura Samuelson, Lana Harris, Leslie Simone, Branson Tungiyan, Jerry A. Steiger i Wes Perkins.
Badając historię wędrówki z surowicą przeciwbłoniczą, zaciągnęłyśmy także dług wdzięczności w Anglii, Kanadzie oraz na obszarze całych Stanów Zjednoczonych. Wielu specjalistów z entuzjazmem dzieliło się z nami swoją wiedzą, w tym cały personel Cleveland Museum of Natural History, szczególnie tamtejszy kustosz Steve Misenick, ponadto Sarah Bartash z Celeveland Metroparks Zoo, Keneth A. Ungermann, który napisał dokładną relację o przebiegu szlaku surowicy ponad czterdzieści lat temu, Ed Blechner, którego poświęcenie i niezmordowane wysiłki, by uczcić pamięć psa Toga, zasługują na wyróżnienie, Bob i Pam Thomas z International Siberian Husky Club, Susan Caroll z Merck Archives, Blaine Maley i Sara Cedar Miller z Central Park Conservancy, Jonathan Kuhn z New York City Parks Department, Barbara Narendra z Peabody Museum na Uniwersytecie Yale, Polly C. Darnell i Barbara Rathburn z Shelburne Museum w stanie Vermont, Johny Parascandola i Marjorie Ciarlanti z National Archives w Waszyngtonie, Elsie Chadwick z Siberian Husky Club w Toronto, Julie Muhlstein z Everett Herald, Jim Bowman z Glenbow Archives w Calgary, badaczka historii Czerwonego Krzyża Jean Waldman, Herb Farmer z USC Moving Image Archives, Gregory Malak z Will Rogers Memoriał Museum oraz Ken Atherton, były pracownik UK Hydrographic Office. Inne osoby, które okazały się pomocne, to: Julian „Bud” Lesser i Marjorie Fasman - dzieci Sola Lessera, Jona Van Zyle, Dale i Nancy Wolff, Terris C. Howard, Matt Morgan, Lance McLean i Wendy Fitzgerald.
Napisanie książki stanowi zawsze zbiorowy wysiłek, dziękujemy więc wielu naszym przyjaciołom oraz członkom rodziny, którzy czytali szkic po szkicu naszego rękopisu. W szczególności dziękujemy rodzicom za ich nieustanne wsparcie, wnikliwość, domowe posiłki oraz wiejski azyl na czas pisania. Dziękujemy również Ricky Fortunato, Dermontowi Cole'owi, Terrence'owi Coly'emu, Danowi O'Neilowi oraz Bobowi i Pam Thomas za ich uważne czytanie oraz Aly Sujo za nadanie tekstowi harmonii. Nasz kuzyn Ned Salisbury pomógł w wyszukiwaniu zdjęć i filmów, a Harry Zernike był starannym redaktorem ilustracji. Wspaniały personel naszego wydawcy od początku miał życzliwy stosunek do tej książki, szczególnie redaktor Starling Lawrence i asystent redaktora Morgen Van Vorst, jak również: Louise Brockett, Jeannie Luciano, Felice Mello, Elizabeth Riley i Bill Rusin.
Nade wszystko chcemy podziękować kobiecie, która była z nami przez cały czas, a której entuzjazm i edytorska wnikliwość nigdy nie osłabły, niezależnie od warunków panujących na szlaku i od tego, kto nas wiódł przez kolejny etap drogi, naszej przyjaciółce i agentce Susan Rabiner.
Na koniec pragniemy uczcić pamięć dzielnych poganiaczy psich zaprzęgów, którzy razem z psami „wyrzeźbili legendę w śniegu”, a także wszystkich drogich psów, które tak bardzo pokochałyśmy, a są to: Muffin, Major, Maoser, Magie, Piggy, Trixie, Jack, Lochy, Piper, Piper II, Cosmo, Frisbee i Sasha.
„Ten, kto poświęci czas na poznanie historii Alaski, przekona się, że obok człowieka, pies stał się najważniejszym elementem w jej minionym i obecnym rozwoju”.
JAMES WICKERSHAM, SĘDZIA Z ALASKI, 1903
„Nie było drogi odwrotu, nie można było się cofnąć ani przemierzyć tego samego terenu dwa razy”.
FRIDTJÖF NANSEN podczas nadawania statkowi swojej
ekspedycji nazwy Fram, co znaczy „Naprzód”
„W porządku, niewiele wiem o psach, lecz kiedy byłem na Alasce (...) całe tamtejsze życie było ściśle związane z psami (...) kręgosłup Arktyki to kręgosłup psi”.
Z ostatnich zapisków WILLA ROGERA znalezionych w szczątkach jego samolotu po fatalnej katastrofie na Alasce w 1935 roku
„Znaleźliśmy się w więzieniu z lodu i śniegu. Ostatni statek być może słusznie zdecydował się odpłynąć i nasza mała społeczność pozostała tylko z własnymi zapasami, sama ze sztormami, sama z ciemnością i zimnem Północy”.
Kronika Nome
Pasażerowie wsiadają na ostatni statek odpływający z Nome, zanim morze
całkowicie zamarznie i odetnie miasto od świata na siedem miesięcy
(fotografia zamieszczona dzięki uprzejmości Terrence'a Cole'a)
CURTIS WELCH, jedyny lekarz na obszarze setek kilometrów najbardziej oddalonego wybrzeża Morza Beringa, od osiemnastu lat obserwował zimę nadchodzącą nagle, jak to zwykle bywa na Dalekiej Północy. Mówi się, że właściwie występują tam dwie pory roku: zima i czwarty lipca[1]. W Nome zimy trwały przynajmniej siedem miesięcy, a inne pory roku przychodziły i odchodziły w ciągu kilku krótkich tygodni. Od lipca do października Morze Beringa było wolne od lodu i miasto otwierało się dla statków parowych oraz szkunerów, które żeglowały tu z Seattle, najbliższego ważnego portu, oddalonego o ponad 3800 kilometrów[2], czyli czternaście dni drogi na południe. Od początku listopada Morze Beringa zamarzało znowu aż do następnej wiosny, a światło dnia stawało się coraz słabsze. Victoria, statek pasażerski, który zwykle pierwszy przybywał wiosną i ostatni odchodził jesienią, zabierał swój ładunek i kierował się na południe, a odciętemu od świata miastu zostawała tylko jedna bezpieczna droga: szlak psich zaprzęgów, przecinający Alaskę i prowadzący do wolnych od lodu portów na południowym wschodzie.
Nieubłagany mróz przychodził nagle i gwałtownie wraz z silnym i zimnym wiatrem, zwanym blizzard, który trwał całymi dniami, zwiększając poczucie skrajnej izolacji, mogące nawet najdzielniejszego złamać na duszy. Każdej jesieni prawie połowa mieszkańców Nome opuszczała miasto na pokładach ostatnich statków i wracała do niego dopiero wiosną. A pomimo to Welch pozostawał na miejscu. Postępował tak każdego roku i tylko jeden raz wyjechał na krótko, żeby pracować jako rządowy lekarz podczas pierwszej wojny światowej. Welch zakochał się w Alasce w momencie, kiedy przybył tu w 1907 roku, a z biegiem lat miłość ta jeszcze wzrosła. Niegdyś napisał do swojej siostry mieszkającej w rodzinnym New Haven w stanie Connecticut, że ten wielki kraj wielokrotnie poruszył jego serce.
Już jako młody chłopiec Welch miał poczucie wyraźnej odmienności. Potrzebę poświęcania się pracy społecznej, choćby najmniejszej, odczuwał nadal - wiadomo było, że opuści przyjęcie, nawet podczas ważnej rozmowy towarzyskiej - a bezkresne przestrzenie Alaski stwarzały mu ku temu wiele okazji. Pisał w listach, że wreszcie się odnalazł. Teraz miał pięćdziesiątkę, a jego złote blond włosy stały się białe.
O każdej porze roku Nome jest miejscem leżącym na odludziu, jedynie maleńkim punkcikiem na mapie tego najdalszego amerykańskiego pogranicza[3], jakie stanowi terytorium Alaski, obejmujące milion kilometrów kwadratowych - obszar tak duży jak Anglia, Francja, Włochy i Hiszpania razem wzięte. Na jednym końcu, na południowym wschodzie, leży stolica, Juneau, oraz porty niezamarzające przez cały rok. Na drugim krańcu, na północnym zachodzie, znajduje się Nome. W każdej części Alaski można znaleźć coś niezwykłego. Na zachodzie majestatyczne wulkany buchają dymem na dzikie wybrzeże północnego Pacyfiku, a na wschodzie lodowce wielkości stanu Rhode Island przewieszają się ponad fiordami. W interiorze[4], sercu terytorium, wśród rozległych lasów wyrasta ponad chmury najwyższy szczyt Ameryki Północnej, Mount McKinley Jeden z podróżników początku XX wieku mawiał, że trzeba spędzić całe życie na Alasce, aby ją w pełni zrozumieć, wyczuć zmiany pór roku w występujących tam czterech strefach klimatycznych lub poznać zapach i smak wiatru pędzącego nad zamarzniętym morzem. I być może, pod koniec życia, ostatecznie zamieszka się w Nome.
Na początku lat dwudziestych XX wieku Nome, dawny ośrodek gorączki złota, było najbardziej na północny zachód wysuniętym miastem Ameryki Północnej, które lata swojej świetności miało już za sobą. Przycupnęło dwa stopnie na południe od koła podbiegunowego północnego, na południowym wybrzeżu półwyspu Seward - omiatanego wiatrami fragmentu lądu, który wrzyna się ponad 300 kilometrów w Morze Beringa. Bliżej stąd na Syberię niż do jakiegokolwiek innego ważnego miasta Alaski, a odrobinę dalej na północ - jeśli w tym mglistym, ujeżdżanym przez sztormy świecie trafi się dzień o dobrej widoczności - można zobaczyć po drugiej stronie Cieśniny Beringa oddaloną o 90 kilometrów Rosję. Międzynarodowa linia zmiany daty przebiega kilka kilometrów od najdalej na zachód wysuniętego punktu półwyspu i gdyby ktoś chciał, mógłby dosłownie zobaczyć jutro.
Z pierwszego piętra skromnego narożnego mieszkania nad bankiem Miners & Merchants przy Front Street doktor Welch i jego żona Lula mieli doskonały widok na staranne przygotowania miasta do zimy. Victoria już odpłynęła, ...
sashakiev500