kazusy obiektywne przypisanie z dzialania.pdf

(119 KB) Pobierz
Materiały dodatkowe do wykorzystania na ćwiczeniach
dla grup zaocznych – Piotr Dariusz Zakrzewski
1. Jacek M. przejeżdżając przez miejscowość P. prowadził samochód z prędkością 90 km/h.
Wyjeżdżając spoza zakrętu minął budynek kościoła i zbliżał się do oznakowanego na drodze
przejścia dla pieszych. Około 10 metrów przed przejściem zauważył chłopca przebiegającego
na oślep przez jezdnię z lewej na prawą stronę drogi. Odruchowo skręcił w prawo i wjechał
częściowo na pas przydrożnej zieleni. Nie hamował. W tym samym momencie chłopiec
uderzył w lewy bok samochodu, wybijając szybę w drzwiach od strony kierowcy oraz
niszcząc boczne lusterko. Odrzucony na bok przez pędzący samochód upadł na jezdnię.
Chwilę później Jacek M. rozpoczął hamowanie i zatrzymał się w odległości około 60 m za
przejściem dla pieszych. Chłopiec wpadł na jadący samochód około 2 m przed
oznakowanym przejściem dla pieszych. Zaraz po uderzeniu Jacek M. wezwał Policję oraz
karetkę pogotowia, która zabrała chłopca do szpitala. W wyniku zderzenia chłopiec doznał
wstrząśnienia mózgu, złamania lewej nogi oraz ogólnych potłuczeń ciała. W miejscowości
P. obowiązuje ograniczenie prędkości do 70 km/h. W trakcie postępowania
przygotowawczego powołany przez prokuratora biegły sądowy stwierdził, że nawet gdyby
Jacek M. jechał z prędkością 70 km/h, to i tak nie uniknąłby potrącenia chłopca, ponieważ
ten wtargnął nagle na jezdnię tuż przed jadący samochód.
2. Lucyna W. pracowała jako pielęgniarka w szpitalu w L. Pewnego razu, w trakcie nocnej
zmiany, akurat gdy jej koleżanka dzieliła się z nią wrażeniami z zagranicznej wycieczki,
otrzymała od lekarza dyżurnego Jana C. polecenie podania trzem pacjentkom lidokainy
w kroplówce. Zasłuchana w opowieść koleżanki, Lucyna W. otworzyła drzwiczki stojącej
w pokoju pielęgniarek szafki i — nie patrząc w ogóle na półkę — zdjęła z niej 3 jednakowe
pojemniki. Nie rzuciwszy nawet okiem na napisy znajdujące się na pojemnikach, płyn
w nich zawarty podała pospiesznie w kroplówce pacjentkom, chcąc jak najszybciej wrócić do
koleżanki i usłyszeć dalszy ciąg jej relacji. Po pewnym czasie, zmuszona znowu sięgnąć do
tej samej szafki, Lucyna W. z przerażeniem stwierdziła, że na górnej półce pojemniki
z lidokainą stoją w komplecie, brak natomiast 3 pojemników z benzyną. Pielęgniarka w lot
pojęła swą omyłkę i natychmiast zaalarmowała lekarza dyżurnego. Dzięki temu jedną
z pacjentek uratowano: po kilku dniach po działaniu benzyny w jej organizmie nie było
śladu.
Prokurator wniósł akt oskarżenia nie tylko przeciwko Lucynie W., ale także przeciwko
lekarzowi Janowi C., ponieważ w toku śledztwa ustalono, że ten doświadczony lekarz,
poinformowany przez Lucynę W. o przyczynie zaistniałej sytuacji, dopuścił się błędu
terapeutycznego (obrał niewłaściwą metodę postępowania) w stosunku do jednej z dwu
zmarłych pacjentek. Gdyby postąpił zgodnie z zasadami sztuki lekarskiej, pacjentka
najprawdopodobniej by przeżyła.
3. Krzysztof K. i Maria D., obywatel Szwecji pochodzenia polskiego, odbywali podróż
jachtem morskim. Wszyscy mieli uprawnienia do sterowania tego typu jednostką. Gdy jacht
znajdował się w środkowej części Morza Bałtyckiego doszło do załamania pogody.
W pewnym momencie z uwagi na silny wiatr zachodni Krzysztof K. zdecydował się na
1
781352786.007.png 781352786.008.png
Materiały dodatkowe do wykorzystania na ćwiczeniach
dla grup zaocznych – Piotr Dariusz Zakrzewski
zwinięcie jednego z żagli.. Manewr okazał się fatalny w skutkach — doszło do wywrotki
jachtu. W trakcie tej wywrotki Maria D. została uderzona przez jeden z masztów i doznała
złamania ręki. Znajdowała się w szoku. Skarżyła się także na ostre bóle w klatce piersiowej.
Dzięki posiadanym kamizelkom ratunkowym załoga jachtu utrzymała się na wodzie. Po
upływie pół godziny unoszących się na wodzie Krzysztofa K., i Marię D. zabrał na pokład
przepływający obok polski prom. Po wstępnym badaniu stwierdzono konieczność
natychmiastowej hospitalizacji Marii D. Szok spowodowany wywrotką doprowadził do
rozległego zawału serca. Przewieziono ją helikopterem do szpitala w Gdyni. Mimo wysiłku
lekarzy Maria D. zmarła.
Według opini biegłych manewr zwinięcia żagla w warunkach, jakie panowały tuż przed
wypadkiem był rażącym naruszeniem reguł sztuki żeglarskiej. Gdyby nie zwinięcie żagla jest
bardzo wątpliwe czy by doszło do wywrotki.
Oceń odpowiedzialność karną Krzysztofa K.
4. 19 – letni Tomasz H. nie lubił swojego kolegi Gerarda F. Sam dokładnie nie wiedział, co
mu w nim przeszkadzało: że był przystojniejszy, miał bogatszych rodziców, był bardziej
lubiany. Kiedy tylko mógł wdawał się z nim w spór. Tak też było, gdy pewnego dnia Gerard
F. potrącił go przez nieuwagę śpiesząc się do domu. Po krótkiej wymianie zdań Tomasz H.
popchnął z całej siły Gerarda F na ścianę, tak że ten się od niej tylko odbił i upadł na ziemie.
Potem nie mógł wstać (strasznie bolała go noga i nie mógł na niej stanąć). Dodatkowo z nosa
popłynęła mu krew. Tomasz H. widząc to roześmiał się mówiąc: „jak sobie trochę posiedzisz,
to ci to dobrze zrobi, ale uważaj nie pobrudź sobie koszulki” i odszedł.
Gerarda F. znaleziono po dwóch godzinach, umierającego na skutek upływu krwi. Nie
udało się go odratować.
Jak wykazała sekcja zwłok, Gerard F cierpiał na hemofilię (brak krzepliwości krwi), o
której nie wiedzieli ani Tomasz H. Wskutek upadku noga była złamana. Natomiast, gdyby go
znaleziono 15 minut wcześniej uratowano by mu życie.
Miejsce, w którym Tomasz H pozostawił kolegę znajdowało się w dzielnicy mieszkalnej,
tak, więc nie było wątpliwości, że ktoś go znajdzie przed nocą. Pogoda była słoneczna.
Oceń odpowiedzialność Tomasza H.
5. Anna W. udała się do stomatologa Małgorzaty S. w celu usunięcia zęba trzonowego. Po
dokładnym badaniu okazało się, że konieczne jest usunięcie dwóch sąsiadujących ze sobą
zębów. Aby oszczędzić Annie W. cierpień związanych z nietypowymi objawami lękowymi
towarzyszącymi wizytom u dentysty, Małgorzata S. zaproponowała usunięcie obu zębów
podczas jednego zabiegu, który zamierzała przeprowadzić pod narkozą. Anna W. będąc
znaną hipochondryczką sugerowała dentystce, że ma jakieś „kłopoty z sercem”. Jednak
Małgorzata S., która wielokrotnie leczyła wcześniej Annę W., zbagatelizowała to
oświadczenie i zaniechała konsultacji z internistą przed zaaplikowaniem Annie W. narkozy.
W trakcie zabiegu Anna W. zmarła na zawał serca. Ze sporządzonej po śmierci opinii
biegłego lekarza sądowego wynika, że Anna W. miała głęboko ukrytą wadę serca, której nie
można było wykryć podczas rutynowego badania internistycznego. Zatem nawet gdyby
2
781352786.009.png 781352786.010.png
Materiały dodatkowe do wykorzystania na ćwiczeniach
dla grup zaocznych – Piotr Dariusz Zakrzewski
internista został sprowadzony przez stomatologa Małgorzatę S., to przeprowadzone przez
niego badania nie pozwoliłyby na wykrycie wady serca.
6. Jarosław T. i Marta H. podróżowali samochodem z Krakowa do Zakopanego. Na krętej
i niebezpiecznej drodze Jarosław T. prowadził swojego Forda z prędkością 130 km/h. Jechał
fantazyjnie i brawurowo. Była to ich pierwsza podróż i chciał zrobić jak najlepsze wrażenie
na swojej dziewczynie. W pewnej chwili, wyprzedzając tuż przed zakrętem wpadł w poślizg
i uderzył w przydrożne drzewo. Samochód został kompletnie rozbity. Marta H. oprócz
ogólnych potłuczeń miała złamane obie nogi. Wezwana karetka pogotowia przewiozła ją do
pobliskiego szpitala w M., gdzie lekarze ze względu na otwarty charakter złamania lewego
uda przystąpili niezwłocznie do operacji. Operował młody i niedoświadczony lekarz
Mirosław W. W zdenerwowaniu popełnił podczas operacji kilka błędów. Rana na lewym
udzie zaczęła ropieć, kilka godzin później widoczne już były objawy wysokiej gorączki.
Następnego dnia rano podczas obchodu ordynator oddziału chirurgicznego Maciej K.
stwierdził wysoką gorączkę. W tym czasie rozpoczynał się już proces zapalny w ranie
pooperacyjnej, którego ordynator nie rozpoznał. Na sugestie Mirosława W., iż należy
natychmiast przewieźć Martę H. do Kliniki AM w Krakowie odparł, że sam da sobie radę
z tym przypadkiem. Zapisał chorej jedynie kilka leków obniżających gorączkę. Trzy dni
później Marta H. była cały czas nieprzytomna. Zdezorientowany ordynator dopiero wówczas
zdecydował się na przewiezienie jej do kliniki, gdzie u chorej stwierdzono zakażenie krwi.
Mimo podjętych natychmiast działań leczniczych Marta H. zmarła cztery dni później na
zakażenie krwi. W toku postępowania biegli orzekli, że gdyby stan zapalny został
rozpoznany wcześniej, to istniała możliwość uratowania chorej.
Rozważ problem odpowiedzialności karnej Jarosława T., Mirosława W. oraz Macieja K.
7. 35–letni przedsiębiorca Walerian W. miał bardzo bogatą ciotkę, której był jedynym
spadkobiercą. Interesy nie szły mu najlepiej, a 60–letnia ciotka jak na złość nie umierała.
Jego żona, 20–letnia piękna Teresa W., ciągle namawiała go, by w jakiś sposób pozbył się
ciotki. „Załatw ją” — mówiła nieustannie, nie mogąc się już doczekać rozpoczęcia
luksusowego życia za pieniądze ciotki. Wreszcie Walerian W. uległ jaj namowom i
postanowił doprowadzić do śmierci swej krewnej. Był jednak zbyt ostrożny, by działać
wprost. Postanowił wykorzystać słabość ciotki do koni. Pojechał do swojego dobrego
przyjaciela Narcyza N., prowadzącego hodowlę koni i zdradził swój plan: podaruje ciotce
pięknego, ale narowistego ogiera, a ten prędzej czy później ją zrzuci, powodując jej śmierć.
Narcyz N. w zamian za drobną część spadku obiecał dyskrecję i pomoc. Wybrał
odpowiedniego konia — Błyskawicę. Ciotka była zachwycona podarunkiem. Odtąd na
codzienną przejażdżkę dosiadała już tylko tego konia, choć spostrzegła po pewnym czasie,
że Błyskawica jest bardzo narowisty. Po kilku miesiącach ogier zrzucił w czasie galopu
starszą panią, a ta upadając uderzyła głową o kamień i poniosła śmierć.
8. Franciszek K. był kierowcą w firmie transportowej „Truckcar” w Z. Firma uzyskała
bardzo dobry kontrakt na dostarczenie dużej ilości towarów z miejscowości Z. do portu w G.
Z uwagi na posiadanie tylko czterech samochodów ciężarowych, dyrektor firmy Jarosław B.
3
781352786.001.png 781352786.002.png
Materiały dodatkowe do wykorzystania na ćwiczeniach
dla grup zaocznych – Piotr Dariusz Zakrzewski
zaproponował kierowcom pracę w godzinach nadliczbowych, oferując bardzo wysokie
dodatkowe wynagrodzenie. Franciszek K. przystał na tę propozycję i zobowiązał się do pracy
po 12 godzin dziennie w czasie realizacji kontraktu. Ciężarówka, którą użytkował
Franciszek K., była starym samochodem marki Volvo F 12 zakupionym przez firmę
transportową „Truckcar” na wyprzedaży od jednego z niemieckich przedsiębiorstw. Ze
względu na nienajlepszy stan techniczny samochód ten ulegał częstym awariom. Szczególnie
dokuczliwe były kłopoty z oświetleniem pojazdu, które wielokrotnie było naprawiane przez
Franciszka K. We czwartek późnym popołudniem po załadowaniu pojazdu Franciszek K.
zauważył uszkodzenie tylnego oświetlenia samochodu. Wykrytą awarię zgłosił dyrektorowi
firmy prosząc o przełożenie wyjazdu na następny dzień ze względu na fakt, iż sam nie był
w stanie usunąć uszkodzenia. Dyrektor nie zgodził się na przełożenie wyjazdu twierdząc, że
jeśli towar nie zostanie dostarczony we czwartek wieczorem do portu w G., to firma poniesie
wielkie straty. Zagroził również Franciszkowi K., że jeśli odmówi wyjazdu, to zostanie
zwolniony z pracy. Po rozmowie z dyrektorem Franciszek K. wyruszył w drogę. Po
zapadnięciu zmierzchu został zatrzymany przez patrol policyjny z powodu braku oświetlenia
tyłu pojazdu. Zdarzenie miało miejsce na autostradzie i jeden z policjantów ze względu na
bezpieczeństwo nadjeżdżających pojazdów położył na jezdni czerwone światło
ostrzegawcze sygnalizujące, że na poboczu stoi nieoświetlony pojazd. Policja poleciła
Franciszkowi K., aby pojechał do pobliskiego miasteczka i tam naprawił uszkodzone
oświetlenie lub — gdyby okazało się to niemożliwe — spędził tam noc. Samochód policyjny
miał jechać z tyłu i oświetlać pozbawioną świateł ciężarówkę. Samochód policyjny stał przed
pojazdem Franciszka K., dlatego też zanim ciężarówka ruszyła, jeden z policjantów zabrał
z jezdni światło ostrzegawcze. W chwilę później na wjeżdżającą na autostradę ciężarówkę
wpadł jadący z prędkością 110 km/h samochód osobowy. W wyniku zderzenia kierowca tego
pojazdu oraz pasażer odnieśli śmiertelne obrażenia. Franciszek K. oraz dwaj policjanci nie
doznali żadnego uszczerbku. Dozwolona prędkość na tej autostradzie wynosi 110 km/h.
9. Włodzimierz K., spożywając obiad w przydrożnym zajeździe, wypił sześć półlitrowych
piw. Odczekawszy 1,5 godziny wsiadł za kierownicę ciężarówki z naczepą, na której
znajdowała się cysterna z benzyną i wyruszył w drogę. Podczas zjeżdżania ze wzniesienia
w miejscowości G. samochód rozwinął prędkość 80 km/h. Ze wzniesienia widoczny był
znajdujący się w dole przystanek autobusowy, na którym oczekiwało 5 osób. Dojeżdżając do
zakrętu, za którym usytuowany był przystanek, Włodzimierz K. pragnąc zmniejszyć
prędkość nacisnął hamulce. Z przerażeniem stwierdził brak jakiejkolwiek reakcji układu
hamulcowego. Nie miał możliwości hamowania silnikiem ze względu na zbyt małą odległość
dzielącą go od przystanku. Zdążył jedynie włączyć światła i sygnał dźwiękowy, dzięki czemu
część osób oczekujących na przystanku zdołała uskoczyć w bok. Ciężarówka uderzyła
w przystanek potrącając cztery osoby. Trzy z nich zmarły w wyniku odniesionych obrażeń.
Badania techniczne pojazdu wykazały, że na skutek wady materiałowej nastąpiło rozerwanie
przewodu hamulcowego i w konsekwencji jego całkowite uszkodzenie. Biegły z zakresu
ruchu drogowego stwierdził, iż nawet gdyby kierowca jechał z prędkością dozwoloną na tym
odcinku drogi, tj. 60 km/h, to przy tego rodzaju uszkodzeniu układu hamulcowego i tak nie
4
781352786.003.png 781352786.004.png
Materiały dodatkowe do wykorzystania na ćwiczeniach
dla grup zaocznych – Piotr Dariusz Zakrzewski
zdołałby uniknąć kolizji. Poza przekroczeniem prędkości i jazdą w stanie nietrzeźwości
biegły nie stwierdził naruszenia żadnych innych reguł bezpieczeństwa.
10. Cecylian F został pogryziony przez własnego psa. Po tygodniu rany na nodze zaczęły
ropieć, pojawiły się również wyraźne objawy zakażenia. Cecylian F. udał się wieczorem do
szpitala na tzw. „ostry dyżur”, lecz pracująca tego dnia doktor Halina W. obchodziła swoje
imieniny pijąc alkohol z personelem szpitala. Nie dokonując dokładnych oględzin odesłała
Cecyliana F. do domu, polecając mu, aby stawił się w rejonowej przychodni następnego
dnia. Gdy nazajutrz Cecylian F. udał się do lekarza, ten oświadczył, że jego stan jest tak
ciężki, iż dla ratowania życia niezbędna jest amputacja nogi. Cecylian F. został
hospitalizowany, lecz nie wyraził zgody na dokonanie tego zabiegu. Kilka dni później zmarł
w wyniku zakażenia krwi. Biegły z zakresu medycyny sądowej orzekł po przeprowadzeniu
sekcji zwłok, że gdyby doktor Halina W. zbadała Cecyliana F. i udzieliła mu pomocy
lekarskiej, to istniało wysokie prawdopodobieństwo graniczące z pewnością uratowania nogi
Cecyliana F. oraz zapobieżenia tym samym jego śmierci.
11. Jacek F. nie lubił swojego sąsiada. Kiedy ten po raz kolejny puszczał w swoim
mieszkaniu muzykę na „cały regulator” nie wytrzymał nerwowo. Wybiegł z klatki ze swoim
kijem do bejsbola i zaczął uderzać nim w samochód sąsiada. Wybił wszystkie szyby, pogniótł
karoserię. Zadając ostatni cios zauważył, iż na fotelu kierowcy siedzi zakrwawiona,
nieprzytomna żona sąsiada. W wyniku uderzeń i poranienia odłamkami szkła doznała ona
złamania szczęki i wielu ran ciętych twarzy.
Oceń odpowiedzialność Jacka F.
12. Andrzej H wypił sześć piw na imieninach u kolegi po czym wsiadał do samochodu i
wyruszył w drogę powrotną do domu. Spieszył się bardzo, bo chciał zdążyć na mecz, więc
„pruł” 120km/h nie zważając na ograniczenia. Po 45 minutach jazdy zobaczył nagle po lewej
stronie jadącego zygzakiem rowerzystę. Rozpoczął hamowanie. Nie udało mu się jednak
uniknąć potrącenia rowerzysty w wyniku, którego doznał on (rowerzysta) ciężkiego
uszczerbku na zdrowiu. Biegli orzekli, iż gdyby jechał z dozwolona w tym miejscu
prędkością zdążyłby zahamować. Oceń odpowiedzialność Andrzeja H.
13. Adam J. miał dosyć związku ze swoją kochanką i dlatego postanowił go zakończyć.
Stwierdził, że kobieta najlepiej przyjmie tę wiadomość znajdując się w stanie upojenia
alkoholowego. Kupił więc dobry koniak i razem zasiedli do picia. Ku jego zdziwieniu kobieta
nie przyjęła dobrze wiadomości o rozstaniu. Pobiegła do kuchni i wróciła z dużym rzeźnickim
nożem grożąc mu, że jak ją rzuci to ona go zabije. Przerażony zachowaniem kochanki, która
zbliżała się do niego z „szałem” w oczach i z nożem w ręku chwycił znajdujący się na stoliku
delikatny dzbanuszek z XIX odziedziczony przez nią po przodkach i z całej siły uderzył ją w
głowę. Dzbanek rozsypał się na kawałki. Zofia W., która ze względu na ilość wypitego
alkoholu i tak „ledwo” trzymała się na nogach, pod wpływem uderzenia straciła równowagę i
przewróciła się. Upadając uderzyła głową w żelazny kant pobliskiej półki. Pod wpływem tego
5
781352786.005.png 781352786.006.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin