PORADNIK ŻYCIA.doc

(153 KB) Pobierz
PORADNIK ŻYCIA

PORADNIK ŻYCIA

 

Ty i Twój Cień czyli jak pracować z cieniem

 

Akceptacja pełni siebie, to pierwszy i zarazem najważniejszy krok pracy z depresją i podobnymi stanami. Ale żeby zaakceptować siebie trzeba mieć, chociaż podstawową samoświadomość. Z tym niestety jest bardzo źle. Jeżeli to, jacy jesteśmy nazwiemy ego, oczywiste jest, że większość z nas nie wie, czym jest nasze ego. Prawie wszystkim jednak wydaje się, że jest dokładnie odwrotnie. Mówimy – „ja siebie znam”. Tymczasem znamy tylko tę część nas, którą w taki czy inny sposób, bardziej czy mniej, akceptujemy. Ta część nas to persona. Persona jednak nie jest równoznaczna z ego a jest jedynie tą znaną nam, świadomą jego częścią. Podam przykład.: Wiem, że jestem pracowity, rozważny, odpowiedzialny, no, może trochę szalony, ale za to wesoły. To wiem. To jest moja persona. Czy tylko taki jestem? Czy nie ma we mnie aspektu leniucha, nieodpowiedzialnego i nierozważnego? Odpowiadam sobie – nie ma. Co więcej, nienawidzę leni, ludzi nieodpowiedzialnych i smutasów. To jest nasz brak samoświadomości. Brak postrzegania naszej drugiej strony, naszego cienia. Dopiero połączenie persony i cienia to cały, samoświadomy człowiek.

Jak powstaje takie rozdwojenie naszego ja i dlaczego?

Przyczyn jest bardzo dużo: Wychowanie przez rodziców, szkołę, społeczeństwo, religię. Obserwacja zachowań partnerów i środowiska. Nie ma winnych, jak mówi Louise L. Hay – są tylko ofiary ofiar. Uczymy się od dziecka, że nie powinno się być leniwym, agresywnym, smutnym, roztargnionym, i tak dalej bez końca. Lista jest długa. Chłopcy nie płaczą, dziewczynki muszą się uśmiechać. Czy i ty byłeś tak wychowywany? Skoro się nie powinno, to wtedy, gdy zauważamy taką cechę u siebie, to jeśli nawet jest minimalną, prawie nie dostrzegalną predyspozycją, zaczynamy się jej panicznie bać, “wyrzucamy” ją z siebie i zapominamy o niej. Ta mała predyspozycja, dlatego, że tak, nie lubiana i oceniana jako negatywna, otaczana jest jak perła naszą podświadomą niechęcią i rośnie do sporych rozmiarów. Ale my o niej już zapomnieliśmy. Przeszła do naszego „cienia”. Mamy, więc sytuację, kiedy drobna, nie lubiana cecha w nas, stała się sporą siłą niejako poza nami. Jesteśmy głęboko przekonani, że takowej cechy nie mamy i nigdy nie mieliśmy.
Na tym koniec.
Najciekawszy a zarazem najniebezpieczniejszy jest proces projekcji albo rzutowania cienia. Cecha, której nie lubimy u siebie zaczyna być przez nas widziana w otoczeniu – ludziach, świecie. Zaczyna „atakować nas z zewnątrz”. Kiedy dostrzeżemy ją w otoczeniu, bo istnieje obiektywnie naprawdę, nie widzimy jej w normalnym rozmiarze, ale urasta ona do roli atakującego nas olbrzyma. Nienawidzimy tej cechy u innych nawet, jeśli inni ludzie nie widzą jej aż tak negatywnie.
Na przykład.
Wielu z nas „nienawidzi” ludzi agresywnych. Trudno, żebyśmy ich lubili. Ale część z nas takich ludzi po prostu unika i nie czuje przy tej okazji burzy emocji. Natomiast ludzie, którzy nie akceptują tego aspektu swojej osobowości (a każdy z nas trochę go posiada), ludzi agresywnych najchętniej by zagazowali. Jak absurdalny skomplikowany jest to mechanizm, pokazuje przykład nienawiści części ludzi do homoseksualistów przytoczony przez znakomitego psychologa Kena Wilbera w jego studium ludzkiej psychiki, którym jest książka pt. ”Niepodzielone” . Naiwnością byłoby sądzić, że uczucie nienawiści do ludzi homoseksualnych może świadczyć o homoseksualiźmie nienawidzącego, ale pokazuje jak minimalna i praktycznie nie zauważalna na codzień skłonność, będąca predyspozycją prawie wszystkich ludzi, nieakceptowana u siebie, może zaatakować z zewnątrz. Absurdalne? Tak, ale pokazuje, jakie szkody wyrządza brak samoświadomości i jak trudny jest to mechanizm dlatego, że działa podświadomie. Po prostu nie zdajemy sobie sprawy z uczuć które tłumimy podświadomie.
Dzieje się tak ze wszystkimi nie akceptowanymi aspektami nas samych. Nie ma wyjątków. Jeśli nienawidzisz ludzi agresywnych to tłumisz agresję w sobie, jeśli nie znosisz leni to masz także i ten aspekt. Pamiętaj mogą być one jednak tylko drobnymi predyspozycjami. Ty sam posadziłeś je na tronie poprzez brak akceptacji ich w sobie. Twoje zadanie na dziś, to odebranie im siły rażenia i przywrócenie ci energii, którą wydatkujesz na ich tłumienie. Zapewniam cię, że musisz zużyć na to naprawdę ogrom energii.

Jeszcze dwie uwagi. Nie zdarza się, żeby ktoś przyznał się do tego procesu przed sobą bez oporu. Twoja złość w tej chwili to potwierdza. Gdyby tak nie było, nie byłoby złości. Odbijamy się w innych jak w lustrze !!!!!!!!. To takie mądre powiedzenie, jeżeli potrafimy je zrozumieć i wyciągnąć wnioski. Druga uwaga. Nie myl pojęć. Możesz nie akceptować u ludzi np. agresji, lenistwa itd. To jeszcze nie oznacza tłumienia. Tłumienie występuje wtedy, gdy pojawia się w tobie, przy tej okazji, bardzo silna emocja. Jeżeli o cieniu i tym poziomie świadomości chcesz dowiedzieć się więcej, w bardzo przystępny sposób wyjaśnia ten problem Ken Wilber we wspomnianej wcześniej pracy „Niepodzielone”. W bardziej popularny sposób o cieniu pisze Ewa Foley w „Zakochaj się w życiu”. Znakomitym, w mojej opinii, studium nad naszą psychiką jest także wykorzystana później książka twórcy Emotional Clearing Acaademy – Johna Ruskana pt. „Uzdrawianie emocjonalne”

Ćwiczenie 1

Być może już zaczynasz postrzegać siebie, jako szersze spektrum uczuć. Podejmij jednak próbę treningu. Wypisz sobie na kartce najczęściej spotykające cię emocje (tabela) i tłumione uczucia, z których powstały. Dla ułatwienia podam ci listę emocji i ich powód w postaci tłumionego uczucia. Wybierz z nich te, których doświadczasz w codziennym życiu.



KLIKNIJ NA TABELKĘ ABY POWIĘKSZYĆ
Źródło – John Ruskan „Uzdrawianie emocjonalne”



Przy samodzielnej pracy musisz zastanowić się, jakie emocje, w życiu codziennym, są twoim udziałem i założyć, że tłumisz wszystkie uczucia podporządkowane tej emocji ! Nie podejmuj się samodzielnego wyboru tłumionych uczuć, bo to proces podświadomy, z którego nikt z nas nie zdaje sobie sprawy. Nie zapominaj także, że czasami tłumione uczucie jest zaledwie małym śladem, ale przez fakt jego wyparcia emocja urosła do dużych rozmiarów.

Usiądź stabilnie albo połóż się. “Weź na warsztat” pierwsze uczucie np. poczucie bezbronności i postaraj się wytworzyć je w nieco sztuczny sposób na przykład przywołując jakąś scenę z przeszłości. Odczuwając to uczucie zacznij przyśpieszać i pogłębiać oddech do tempa, jakie osiągasz biegnąć. Poczujesz silne wzmocnienie uczucia aż do głębokiego dyskomfortu i zawrotu głowy. Po chwili poczujesz znaczną ulgę. Proces ten to metoda akceleracji uczuć polecana przez wielu terapeutów. Zastąpiła ona mniej skuteczne, sztuczne rozładowywanie uczuć ( np. krzyk i boksowanie poduszki). Chodzi o to abyś doświadczył wszystkich rodzajów uczuć i przywrócił sobie do nich prawo. Odczuwane uczucia, w przeciwieństwie do tłumionych, nie wyrządzają nam „krzywdy”.

Pracuj z uczuciami, kiedy możesz i jak często możesz. Być może zauważysz, że stajesz się nieco rozbity tymi ćwiczeniami. To jest stan oczyszczania podświadomości. Akceptuj tę sytuację, bądź z nią, nie staraj się od niej uciekać. Ten stan potrwa tak długo jak trzeba. Przez lata tłumiłeś te uczucia, teraz się ujawniają. To proces zdrowienia. Staraj się czuć jak najwięcej. Zapamiętaj! Jesteś pełnym człowiekiem tylko wtedy, kiedy łączysz swoje dwa bieguny – pozytywny i negatywny. Taki po prostu jesteś a bycie sobą to bycie coraz szczęśliwszym. Szczęście to stan umysłu, nie ma innego prawdziwego szczęścia. Nie musisz już być aktorem, który gra sam przed sobą, pajacem otoczonym murem masek. Bądź pełnym sobą. Warto! Często boimy się tego „co mamy w środku”. Zapewniam cię, nie ma czego się bać!

Ćwiczenie 2

Po rozpoznaniu istnienia uczuć w twojej świadomości, których do tej pory unikałeś możesz zacząć pracować z nimi. Jest to żmudna praca, ale przynosi efekty.

Polecam ci pisanie zdania, które brzmi tak:

ODCZUWANIE (tu wstaw rodzaj uczucia np. bezsilnościci) JEST DLA MNIE BEZPIECZNE I UZDRAWIA MOJĄ PSYCHIKĘ.

Pisz takie pozytywne stwierdzenia wielokrotnie. To bardzo ważne ćwiczenie, stanowiące podstawę pracy z emocjami! Odczuwanie uczucia to nie poddanie się mu, ale jedynie zamiana jego podświadomego oddziaływania na świadome odczuwanie. Wtedy dopiero takie uczucie traci siłę stwórczą naszej rzeczywistości.

Zapamiętaj jednak, że ćwiczenie to może być wykonywane tylko po wykonaniu ćwiczenia nr.1 ! Brak świadomości konkretnych uczuć i afirmowanie ich przeciwności może prowadzić do pogłębienia się problemu wypierania. Jest to błąd bardzo wielu książek uczących „pozytywnego myślenia”. Tylko odpowiednia kolejność kroków zapewnia skuteczność.

Możesz poszerzyć ilość technik pracy z emocjami korzystając z książki „Uzdrawianie emocjonalne” – autor John Ruskan. Jest to jednak pozycja dla wytrwałych, acz gorąco polecam ją zainteresowanym. Jeśli masz jakieś problemy, napisz do nas.
 

Twój wewnętrzny głos

 

Większość psychologów i psychoterapeutów jest zgodna co do tego, że posiadamy nasze „wewnętrzne głosy “. Nazywane są tak pewne obszary naszej podświadomości, które w określonych sytuacjach płatają nam figle, stosując dosyć przebiegłe sztuczki. Myślę, że nie ma sensu wyjaśnianie jak te funkcje są budowane, ale na pewno warto wyjaśnić jak działają, gdyż mają nieprawdopodobnie duży wpływ na nasze codzienne życie. Nie mylmy ich z intuicją, o której napiszę w oddzielnym rozdziale, chociaż te wewnętrzne głosy bardzo często podszywają się pod intuicję. Jest dla nas oczywiste, że używamy tu skrótów myślowych, które dla fachowców będą trywialne, ale dla osób nie związanych z psychologią bardziej zrozumiałe.

Nasze „wewnętrzne głosy” to aspekt dziecka i krytyka, które są obecne jako część naszego podświadomego JA.

U większości z nas pierwszy z tych aspektów czyli wewnętrzne dziecko jest w stanie agonalnym, natomiast drugi urósł do rozmiarów olbrzyma.

Ta część osobowości człowieka, która jest odpowiedzialna za twórczy aspekt człowieka, to wewnętrzne dziecko. Każdy z nas poprzez bycie twórczym wyraża swoje JA. Jest to pewnego rodzaju przekaz podświadomych treści, które w inny sposób nie mogą być ujawnione i zintegrowane. Chodzi tu o wszelkie działania, które robimy dla tak zwanej przyjemności. Może to być malowanie, rysowanie, śpiewanie, gra na instrumencie, pisanie wierszy, spacery z psem, praca w ogrodzie, taniec i tysiąc innych rzeczy. Najlepiej, jeśli jest to działanie przynoszące namacalne efekty. Nie może to być jednak spełnianiem obowiązku, tylko pasją. Wewnętrzne dziecko musi się „bawić”. Ta zabawa w cudzysłowiu, to bardzo ważny element całego procesu życia. Co się dzieje, jeśli zrezygnujemy z takich działań na rzecz wypełniania obowiązków? Zabijamy w sobie aspekt kreatywności. Zabijamy część nas, tę radosną i cieszącą się życiem. Stajemy się bardzo, ale to bardzo „intensywni”, zbyt poważni. Uważamy, że dorosły człowiek powinien być poważny. Przestajemy się głośno śmiać i mówimy sobie – a z czego tu się cieszyć, a jeśli nawet to dorosłemu nie wypada. Twoje wewnętrzne dziecko, które jest częścią każdego z nas siedzi skulone w kącie i boi się z niego wyjść. Po pewnym czasie przeraża je nawet podjęcie próby wyjścia. Zdarza się, że przez przypadek podasz mu trochę alkoholu i wtedy wybiega z kąta i szaleje, ale kiedy wytrzeźwieje znowu dostaje kijem.

Cokolwiek robisz twórczego, żebyś nawet poświęcał temu 5 minut dziennie to zacznij to robić. Pamiętaj jednak, że twoja „twórczość”, czy są to wiersze, ryciny, obrazy, kwietnik, cokolwiek, nie ma być wyjątkowa, ale twoja. Standardy osiągnięć we współczesnym świecie tak się podniosły, że jeśli nie możemy śpiewać jak Whitney Hueston, malować jak Picasso czy skakać na nartach jak Małysz to wcale nie zaczynamy tego robić. Nie jest ważne, jakie są efekty, ważne jest to, co lubisz robić. Jesteś szczęśliwy wtedy, kiedy twoje wewnętrzne dziecko się „bawi”. ” Przytul je” już teraz i rób to, na co masz ochotę, bez względu na to czy nieświadomemu otoczeniu wyda się to dziwaczne. Śpiewaj, tańcz, graj w piłkę, bądź kreatywny. Dla siebie, dla bycia pełnym człowiekiem. Nawet, jeśli twój wewnętrzny krytyk podpowiada ci – „może on ma na to czas, ja jestem zbyt zapracowany”- sprawdź skąd pochodzi ten głos!

A kim jest ten krytyk?

Czasami wydaję nam się, że to nasze sumienie. Nic bardziej błędnego. Wewnętrzny krytyk towarzyszy nam cały czas, jednak jeśli go nie dokarmiamy, to jest zaledwie wychudzonym patyczkiem, który od czasu do czasu stara się nieśmiało coś podszepnąć. Zwykle jednak tak go wykarmiliśmy, że gada jak najęty bez przerwy. A co podpowiada?
Na przykład. Rozzłościł cię twój partner i powiedziałeś mu, co o tym myślisz. Jesteś z tego zadowolony, bo wiesz, że masz rację. I za chwilę budzi się głos, który mówi tak, "zrobiłeś komuś przykrość, a to twoja wina, bo nawet, jeśli on zrobił coś źle, to musiałeś go sprowokować”. Co dzieje się dalej? Dobrze wiesz. Poczucie winy przychodzi w mgnieniu oka. Już nie pamiętasz swojej racji, do której masz prawo.
Drugi przykład. Postanowiłeś napisać wiersz, bo tak bardzo to lubiłeś robić w szkole. Napisałeś kilka wersów i nawet fajnie wyszło, ale zaraz słyszysz głos „ stary daj spokój, ty i wiersze, nie kompromituj się, a jak ktoś się dowie”? Tak dzieje się zawsze i niezależnie od tego czy naprawdę coś Ci nie wyszło. Gorąco namawiam – krzyknij od czasu do czasu na wewnętrznego krytyka i nie dokarmiaj go tak obficie swoja niepewnością. Pamiętaj, życie nie jest konkursem ani sprawdzaniem siebie. Jeśli uwierzyłeś takim lub podobnym hasłom, to pamiętaj, że głoszą je klauni, którzy przez całe życie musza występować w cyrku. Czyż nie jest to męczące zajęcie? Nawet dziewczyny z Miss World poddają się ocenie tylko na konkursach, Ty robisz to cały czas. Po prostu przestań!

Ćwiczenie 1

Zastanów się, co sprawia Ci przyjemność i nawet, jeśli wydaje Ci się to głupie albo nieodpowiednie w twoim wieku, zacznij to robić, nawet na minimalną skalę. Po prostu daj sobie prawo do tego.

Ćwiczenie 2

Kiedy usłyszysz głos „ nie będę się wygłupiał tylko dlatego, że jakiś facet tak radzi w poradniku- a to bzdury i nie będę tego dalej czytał”, spytaj siebie otwarcie czy to ty, czy twój wykarmiony somokrytycyzmem, wewnętrzny krytyk?

 

Inność i ocenianie
Czyli jak być sobą i pozwolić na to innym

 

Ćwiczenie 1

Namawiam cię do przeprowadzenia krótkiego ćwiczenia. Rozejrzyj się wokół siebie i zauważ wszystkie te rzeczy i zjawiska, które są produktami natury. Postaraj się znaleźć dwa identyczne. Daj sobie na to tyle czasu, ile potrzebujesz. Bardzo się zdziwię, jeśli znajdziesz. Myślę jednak, że za moment dojdziesz do wniosku, że w naturze występują podobieństwa, ale tak jak nie ma dwóch takich samych płatków śniegu, identycznych liści, kwiatów i tak dalej, nie ma dwóch takich samych osób.

Każdy z nas wygląda inaczej, czuje inaczej, myśli inaczej, ma inne połączenia predyspozycji. Jesteśmy po prostu od siebie różni w niezliczonej ilości sfer. Mimo to staramy się wyznaczać wzorce. Kolor skóry, wzrost, waga, iloraz inteligencji, uroda i jej elementy, zdolności. We wszystkich aspektach różnorodności powstały niezliczone ilości kanonów, które wielokrotnie zaprzeczają jedne drugim. My jednak tak bezmyślnie przyrównujemy się do tych pajacowatych wzorców, że potrafimy spędzić całe życie na dążeniu do czegoś, czego wszechświat „nie wyprodukował”. Przy okazji tego „biegu” do wyimaginowanego ideału, zapominamy o swoich, naprawdę ważnych cechach bądź predyspozycjach i jesteśmy przekonani, że tylko inni są wiele warci a my musimy cały czas starać się ich doganiać.

Oczywiście otoczenie wspiera nas w podtrzymywaniu poczucia naszej bezwartościowości, bo jest to wygodne dla naszego otoczenia. My sami dokonujemy surowej samooceny. Jesteśmy za grubi, za chudzi, mamy nie taki kolor skóry, nie takie pochodzenie, jesteśmy za mało błyskotliwi, nie mamy zdolności. Lista, jaką sobie możemy wypisać nie ma końca.

Cały czas dokonujemy samooceny. Przez chwilę nie pozwalamy być sobie takimi, jakimi jesteśmy, bo teraz nie jesteśmy dość dobrzy. Czy i ty tak uważasz? Takie wieczne ocenianie i porównywanie się z innymi przytłacza nas. Porównujemy się jednak zwykle w tych dziedzinach, w których jesteśmy słabsi i to do tych, których uznajemy za wzory. Zapominamy, że tak naprawdę porównujemy tylko cząstkę siebie z cząstką tej drugiej osoby, ale wniosek rozszerzamy na całość.

Pomimo tego, że nie ma dwóch takich samych osób na świecie, my porównujemy i oceniamy zarówno siebie jak i innych. Co więcej, czujemy się w obowiązku dokonywać ciągłych ocen: mądre - głupie, dobre - złe, brzydkie - ładne, inteligentne - prymitywne, czarne - białe itd. Już nic nie jest takie, jakie jest, tylko takie jak zostało ocenione.

ZAPAMIĘTAJ!

Każdy jest inny. Nie dawaj innym, ani nie przypisuj sobie prawa do dokonywania ocen. Pozwól sobie i innym myśleć tak jak chcą, czuć tak jak chcą. Wszyscy jesteśmy tak samo „dobrzy” tylko inaczej. Porzuć misję zmieniania i nauczania według twojego wzoru tylko dlatego, że wydaje ci się najlepszy dla wszystkich. Nie próbuj narzucić swojego punktu widzenia. Daj sobie prawo do posiadania własnego zdania bez względu na to, co inni myślą, ale nie zmuszaj otoczenia do myślenia w ten sam sposób. Pamiętaj, że jeśli ty oceniasz, masz tendencję do poddawania się ocenom. Jeśli bezwarunkowo zaprzestaniesz oceniania, zauważysz, że świat zaprzestał oceniania ciebie. Nie będziesz już ciągle stał na scenie!

Ocenianie dotyczy nie tylko ludzi, ale i otaczającej rzeczywistości. Mamy tendencje do klasyfikowania zjawisk do tego stopnia, że nie potrafimy po prostu obserwować. Takie podejście do świata tworzy natręctwo myśli, na które uskarża się wielu z nas. Umysł już nie obserwuje, ale cały czas analizuje. To męcząca praca dla umysłu.

Ćwiczenie 2

Wyznacz sobie jedną godzinę dziennie i wyobraź sobie, że nie jesteś sobą tylko obserwatorem siebie i otaczającego świata, jakbyś unosił się nad swoją głową. Po prostu zauważaj, co się dzieje wykonując wszystkie czynności. Jeśli pada deszcz to nie odnoś się do tego faktu, tylko zauważaj i reaguj działając( na przykład zabierz parasol). Jeśli ktoś zwrócił Ci uwagę, to nie dokonując oceny (np. sprawiedliwe – niesprawiedliwe), postaraj się bez emocji ustosunkować do uwagi. Zapewne zauważysz, że rzeczy dzieją się niezależnie od tego jak je klasyfikujesz. Klasyfikacja na dobre i złe służy tylko do dania zajęcia twojemu umysłowi. Od tej oceny nie zmienia się nic oprócz zmęczenia twojego umysłu i w ten sposób odebrania mu możliwości podjęcia prawidłowej decyzji, nie pod wpływem emocji będącej wynikiem dokonania oceny, ale faktu, który zawsze jest, jaki jest. Mówimy – obiektywne fakty. Fakty zawsze są obiektywne. Postaraj się włączać tę funkcję obserwatora najczęściej jak potrafisz.

Przykład. Twój szef wpadł do pokoju i wykrzyczał, że znowu nie wyrobiłeś się z wykonaniem zadania. Jeśli ocenisz tę sytuacje, to uznasz ja za negatywną i jako akt agresji. Wyprowadzi cię to z równowagi i w najlepszym wypadku może się skończyć na nieprzyjemnej wymianie zdań. Jeśli nie ocenisz tej sytuacji jako negatywną, tylko zobaczysz rozhisteryzowanego człowieka, który być może nawet ma rację, uda ci się zachować spokój i odniesiesz się do jego uwagi w sposób konstruktywny. Unikniesz powstania silnej emocji.

Uczyń zatem wysiłek nie oceniania i klasyfikowania. Rzeczy są jakie są, niezależnie od naszych ocen.

Uwaga!
Nie zrozum jednak tego tak, że sugeruję ci niedostrzeganie dobra ani zła. Wręcz przeciwnie, nie wzbudzając w sobie zbędnych emocji będziesz widział prawdziwy i pełny obraz rzeczywistości.

Pamiętaj, że proces zmiany podejścia do rzeczywistości to kwestia treningu a nie przeczytania moich poleceń. Godzina dziennie to początek drogi. Jeśli zapominasz się, nie szkodzi, zaczynaj od nowa.




Kiedy warto żyć?
Czyli przeszłość, teraźniejszość i przyszłość

 

Na to pytanie odpowiedź nasuwa się sama, lecz czy naprawdę jest tak oczywista?
Prawie wszyscy zdajmy sobie z tego sprawę, że to, co się zdarzyło jest historią a to, co nadejdzie wielką niewiadomą, ale tylko niewielu z nas wyciąga wnioski z tej oczywistej prawdy.

Zacznijmy od przeszłości. Część z nas ją gloryfikuje (zwłaszcza ludzie starsi) zapominając wszystko to co złe i pozostawiając sobie sielski, nieprawdziwy obrazek. W ten sposób odcinają się od prawdziwego ja. Chęć zapomnienia „ciemnej strony” bywa tak silna, że czasami nawet przyczynia się do zaburzeń pamięci.

Większość z nas widzi jednak w przeszłości przyczynę naszej obecnej sytuacji. Decyzje wtedy podjęte mają wpływ na naszą teraźniejszość. Gdybym wtedy nie ......., to teraz ........ . Tak, to prawda, że podejmowane decyzje albo wydarzenia z przeszłości mają swoje konsekwencje. Głównie dlatego, że wywołują w nas poczucie winy.
Jest to podstawowy błąd naszego sposobu myślenia. Gdybyśmy „wtedy” mieli dzisiejszą wiedzę, to pewnie podjęlibyśmy inną decyzję, ale na ówczesną znajomość sytuacji zrobiliśmy to, co mogliśmy i potrafiliśmy. Takie poczucie winy jest zatem po prostu nieuzasadnione. Przeszłość nie będzie miała na ciebie wpływu, jeśli jej na to nie pozwolisz!

Ćwiczenie 1

Sporządź listę dawnych decyzji, które mają negatywny wpływ na twoje obecne życie. Przypomnij sobie czy świadomie chciałeś wtedy sobie zaszkodzić. Przy decyzjach napisz "tak" lub "nie". Przeczytaj listę i spal. Spalisz w ten symboliczny sposób niemądre poczucie winy. Taka symbolika jest bardzo ważna – nie rezygnuj z niej !

Równie zły albo jeszcze gorszy jest syndrom życia w przyszłości. Planujemy sukcesy, boimy się klęsk. Tak daleko przywiązujemy się do naszego planu, że zaczyna nam brakować przestrzeni. Robimy karierę, aby w przyszłości....... . Odkładamy pieniądze aby w przyszłości ......... . Pracujemy bez wytchnienia aby w przyszłości ........ . Nie starcza nam czasu dla bliskich, siebie, ale w przyszłości ........ . Budujemy zamki na piasku. To przykre, ale duża część tych obiecanych „gór złota i radości” nigdy nie stanie się teraźniejszością. Jedni zwyczajnie nie wytrzymają intensywności życia, braku przestrzeni i nie doczekają, bo ich plany pokrzyżuje jakiś drobiazg ( na przykład wypadek), drudzy i tych jest większość, po prostu przesuną góry dalej. To jest brak umiejętności życia tu i teraz. Największa zmora współczesnego człowieka i powód cierpienia.

Żyjąc przeszłością albo przyszłością nigdy tak naprawdę nie żyjesz pełnią życia.

Poczucie, że nie ma innego teraz, daje ci przestrzeń i wolność. Możesz już teraz cieszyć się słońcem, uśmiechem dziecka, zmienną pogodą. Nie musisz dalej wyczekiwać ani wspominać, bo wiesz, że przeszłości już nie ma i są tylko wspomnienia a przyszłości nie ma także, bo nikt nie wie, co może go spotkać w ciągu godziny a co dopiero dni i lat. Przygotowuj sobie jutro, ale nie żyj jutrem!

Uwaga! Nie zrozum naszych konstatacji jako namawianie do braku planowania. Po prostu w planach uwzględniaj także teraźniejszość i niczego nie odkładaj, zwłaszcza radości, miłości i czasu dla siebie oraz bliskich. Wszelka przesada jest tu nie na miejscu.


Nasz największy wróg
Czyli o wybaczaniu

 

Większość z nas, jak już pisałem, ma do siebie bardzo krytyczny stosunek. Bez względu na okoliczności konkretnej sytuacji, potrafimy całymi latami zadręczać się poczuciem winy. Nie możemy wybaczyć sobie, że za mało kochaliśmy, raniliśmy, źle życzyliśmy, że przez nas ......... . Czasami to poczucie winy powstaje podświadomie i wtedy jest niezwykle groźne.

Na przykład wielu z nas miało bardzo poważne problemy z rodzicami. Jest więcej rodzin patologicznych niż nam się wydaje. Jako dzieci albo młodzi ludzie nienawidzimy któregoś z rodziców, bo dajmy na to, wyrządzał krzywdę nam albo komuś nam bliskiemu. Podświadomie obarczamy się wina za to uczucie, bo także podświadomie wiemy, że rodzica się kocha. Co więcej, nie przychodzi nam do głowy, żeby przyznać się przed sobą do takiego uczucia. Aby „zapomnieć” o takim poczuciu winy musimy zużyć ogromnie dużo energii. Taka nie zamknięta figura ( jak nazywa ją psychologia postaci) to swoista zadra w naszej psychice. Niestety praca z taka zadrą jest skomplikowana i częstokroć do jej uświadomienia potrzebne są specjalne metody, o których napiszę w ćwiczeniu.

Wybaczenie to najtrudniejsza praca, jaką mamy do wykonania. Jest jednak udowodnione ponad wszelką wątpliwość, że trwanie w stanie żalu i gniewu, najbardziej niekorzystnie działa na nas samych. Nie będziemy potrafili normalnie żyć, jeśli nie wybaczymy sobie i innym. < Wybaczenie wcale nie musi oznaczać, że akceptujemy czyn, który został popełniony. Możemy go ocenić jako podły i nikczemny, ale dla swojego dobra, postarajmy się dokonać wysiłku wybaczenia. Wykonuj to ćwiczenie systematycznie.

Ćwiczenie 1

Znajdź kilka minut tylko dla siebie. Postaraj się wyobrazić sobie następującą sytuację. Ty jesteś dorosłym człowiekiem. Przychodzi do ciebie dziecko, które jest tobą z okresu dzieciństwa. Przytul to dziecko i przeproś je najczulej jak umiesz za to, że byłeś czasami tak bezwzględny w karceniu tegoż dziecka, że budowałeś w nim poczucie winy. Przypomnij sobie także ludzi, którzy cię dotkliwie zranili. Wyobraź sobie ich jako małe dzieci, które w dzieciństwie były także ranione tak mocno, że nie potrafią czuć ciepła i miłości. Jeśli nie potrafisz wybaczyć to postaraj się chociaż zbudować w sobie chęć do wybaczenia.

Uwaga:
Bardzo polecam pracę z kasetą Ewy Foley pt.” Wybaczanie”. Jest to dobrze przygotowana i naprawdę skuteczna kaseta. Jeśli możesz pozwolić sobie na jej nabycie to naprawdę warto.


Świadomość własnych wzorców myślowych

 

Bardzo podobało mi się usłyszane gdzieś zdanie, które brzmiało mniej więcej tak – jeśli masz do wyboru mieć myśli głupie albo mądre to, dlaczego nie wybierasz tych mądrych?. A dlatego, że jesteśmy tak przyzwyczajeni do negatywnego myślenia, że wręcz boimy się myśleć pozytywnie. Niestety, nie bez znaczenia jest tu także brak zrozumienia mechanizmu pozytywnego myślenia, tak często wypaczany przez podręczniki „uzdrowicieli” psychiki. Jeśli nie popracowałeś trochę nad sobą (np. zacząłeś czytanie podręcznika z pominięciem pierwszych pięciu kroków) i chcesz „na siłę” zmieniać myśli z negatywnych na pozytywne, to okłamujesz się niejako podwójnie. Podświadoma ocena jest negatywna a świadoma pozytywna. Taki konflikt pogłębia problem. Dlatego jestem przeciwny rozpoczynaniu pracy nad sobą od pisania setek afirmacji bez dotarcia do rzeczywistych problemów

Dlaczego zmiana myśli jest tak ważna? Jest wiele teorii na temat działania mechanizmu pozytywnego myślenia, które można znaleźć w rozmaitej literaturze, wszystkie jednak prowadzą do jednoznacznego wniosku. Negatywne myśli „przyciągają” negatywne zjawiska i zdarzenia. Dzieje się to tak, że jeżeli oczekujesz niepowodzenia, to z trzech różnych dróg wybierzesz tę, która do niego prowadzi. Jeśli widzisz zły świat to „on” potwierdza tę teorię i na odwrót.

Nie musisz oczywiście w taką zasadę wierzyć, ale czy na wszelki wypadek nie jest dobrze wziąć ją pod rozwagę?

Nasze podświadome myśli są kształtowane przez nasze świadome przekonania. Zmiana myśli nic nie kosztuje, więc dlaczego nie spróbować?

Ćwiczenie 1

Kiedy zauważasz, że jakaś złowróżbna albo negatywna myśl przyszła ci do głowy wyobraź sobie, że twój mózg jest lodową śliską kulą i po prostu myśl się osunęła i spadła na ziemię. Zmienianie myśli nie jest ciężką pracą. Wymaga systematyczności i pobłażliwości dla siebie.

Ćwiczenie 2

Możesz także napisać sobie kilka pozytywnych stwierdzeń np. „ jestem spokojny i uważny” i powiesić je w widocznym miejscu bądź przepisywać wielokrotnie w wolnych chwilach. Może ci się ten sposób wydawać dosyć naiwny, ale podświadomości można „wmówić” pewne konstrukcje, właśnie przez takie pozornie błahe działania. Jeśli uznasz ten pomysł za zły to ćwicz zmianę myśli tylko jako proces umysłowy. Polecam książkę Louise L. Hay „Pozytywne afirmacje”.



Nakazy wewnętrzne
Czyli, co powinieneś ?

 

W poprzednim rozdziale mówiłem o świadomym zmienianiu myśli z negatywnych na pozytywne. Podczas ćwiczeń, o których systematyczne wykonywanie cię prosiłem, napotkasz podstawowy problem. Jesteś zniewolonym człowiekiem. Nie podoba ci się to stwierdzenie i czujesz odrobinę złości na mnie. Otóż zapamiętaj podstawową zasadę pracy nad sobą. Wszędzie tam, gdzie moje sugestie cię nie złoszczą nie ma wielkich problemów. Albo się z nimi zgadzasz albo nie. Wtedy, gdy budzi się złość, niechybnie oznacza to podświadomą obronę przed dopuszczeniem prawdy w pole twej świadomości. Zwracaj na to baczną uwagę. W końcu chodzi nam o odkrycie twojego pełnego JA a nie tylko powierzchownych wzorców.

Wracamy do braku wolności. Człowiek zniewolony staje się apatyczny i przestaje cieszyć się życiem. Jak można cieszyć się życiem skoro powinniśmy: robić karierę, czytać książki, chodzić do teatru, prać, spotkać się ze znajomymi, sprzątać ,gotować i długo można wyliczać co jeszcze? Każdy z nas ma taką niekończącą się listę swoich powinności, czyli nakazów wewnętrznych.

Kiedy zadamy sobie pytanie - dlaczego? i zaczniemy szukać przyczyn tych nakazów, większość odpowiedzi będzie brzmiała „bo tak zawsze robię”, „bo wypada”, „bo muszę”, „bo tego wymaga ode mnie społeczeństwo”, „bo rodzina mi radzi”, „bo od pokoleń”. Nigdy nie pada odpowiedź „bo bardzo chcę”. Co to oznacza? Tylko jedno. Brak wyboru. Jeśli mamy przekonanie, że nie mamy wyboru, czujemy się zniewoleni. A jak twardzi potrafimy być w obronie, czasem najbardziej bezsensownych przekonań, zauważamy na codzień. Wystarczy wykonać proste ćwiczenie, które zaczerpnąłem z książki L. Hay pt. „Możesz uzdrowić swoje życie”. Przy tej okazji dodam, że pomimo wyraźnego wspierania się na tej autorce nie ze wszystkimi jej obserwacjami się zgadzam.

Ćwiczenie 1

Weź dużą kartkę papieru i połóż ją tak, aby uzyskać najszerszą powierzchnię do pisania. Podziel kartkę na trzy kolumny i zatytułuj je. Pierwszą – powinienem, drugą – dlaczego a trzecią – gdybym naprawdę chciał to mógłbym. Poświęć kilka minut na wypisanie swoich „powinności”. Następnie szczerze odpowiedz na pytanie, dlaczego?. W tym miejscu zastanów się, co jest twoim wzorcem, według którego podjąłeś decyzję, że powinieneś. Zauważ po prostu te odpowiedzi. Następnie w trzeciej kolumnie wypisz wszystkie powinności używając za każdym razem zdania „gdybym naprawdę chciał to mógłbym......” Zauważysz teraz, co robisz w życiu, dlatego, że chcesz to robić, bo takim jesteś człowiekiem a do czego zmuszają cię „obce” wzorce.

Zacznij korzystać z wolności wyboru. Śmiało i zdecydowanie. Świadomie mów nie chcę i daj sobie prawo do decydowania.

Bardzo ważnym elementem jest także zrozumienie mechanizmu presji i „nie potrafienia”. To bardzo podchwytliwy mechanizm, którego akceptacja zabierze ci chwilę. Psychologowie są zgodni, że jeśli czujesz presję wewnętrzną zrobienia czegoś to wynika ona z głębokiej potrzeby zrobienia tego, do której nie przyznajesz się przed sobą. Jeśli potrzeba nie występuje nie pojawia się presja a jedynie konieczność.
Podobnie jest z poczuciem, że się czegoś nie potrafi albo „nie umie zrobić”. Zwykle oznacza to po prostu, że nie chcemy tego zrobić.

Uczyń wysiłek i rozpoznaj te mechanizmy u siebie. Zauważysz, że do twojego życia powróciła wolność wyboru i energia do działania!

Muszę dodać, że w swoich schematach nie jesteś odosobniony. Wszyscy mamy bardzo niemądre i schematyczne przekonania o sobie i potrafimy być w nich nad wyraz sztywni. Jednak sama świadomość, która u ciebie zaczyna się rodzić , wiele z nich zmieni, a w twoim życiu powoli zacznie pojawiać się uczucie lekkości w podejmowaniu decyzji. Zaczniesz odpoczywać od reguł, które uznałeś za swoje, a twoimi tak naprawdę nie są.

Ćwiczenie 2

Ćwiczenie to polega na świadomym zastępowaniu słowa „powinienem” słowem „mógłbym” w twoim codziennym życiu. Kiedy tylko użyjesz słowa „powinienem” niech w twojej głowie zapali się pomarańczowa lampka i zaraz zamień słowa. Tyle lat musztrowałeś się swoimi powinnościami i czy naprawdę coś to dało? Wprowadź w swoje życie trochę przestrzeni i wolności. Kiedy uświadomisz sobie wolność w podejmowaniu decyzji, energia którą używałeś do karcenia siebie będzie mogła być wykorzystana do zrobienia wielu rzeczy, nie dlatego, że powinieneś ale dlatego że chcesz. Ta mała zmiana w postrzeganiu problemu, częstokroć zmienia całe życie. Ale musisz wytrwale ją ćwiczyć. Od samego przeczytania akapitu zmieni się niewiele !




Rozpoznaj zasady rządzące życiem
Czyli, po co tu jesteś?

 

Ten rozdział jest wyjątkowy. Do tej pory pisałem rzeczy, co do których, większość psychologów jest zgodna i właściwie należy przestrzegać jedynie zasad, które opisałem, aby poszerzyć tak zwane pole samoświadomości, czyli zrozumienie siebie. W tej części podzielę się z tobą własnymi obserwacjami i wnioskami z głębokich przemyśleń nad duchową sferą życia człowieka. Będę także starał się namówić cię do własnych przemyśleń na ten temat. Oczywiście, jak się domyślisz, moje opinie są bardzo podobne do tych, jakie znajdziesz w literaturze poświęconej duchowości człowieka. Aby jednak postawić sprawę jasno i być uczciwym wobec ciebie, nie znajdziesz tu kontekstu określonego jedną filozofią bądź religią. Pojawią się za to aspekty mistycyzmu katolickiego, buddyzmu, mahometanizmu, judaizmu a właściwie ich wspólny mianownik, który jedni nazywają filozofią wieczystą inni „jednym smakiem”. To swoiste prawa, które zauważyli nauczyciele duchowi i filozofowie. Prawa nie będące częścią wyznania, ale pewnym rodzajem duchowego podejścia do na samych jako istot. Mnie osobiście trudno jest zaszufladkować siebie do jakiegokolwiek wyznania i poszukuję raczej wartości uniwersalnych, jakie niosą różnorakie nauki. Staram się raczej myśleć, czuć i wyciągać wnioski niż wierzyć na słowo. Ciebie także namawiam abyś sam wyciągał wnioski i przestrzegał tych praw, co do których będziesz przekonany. Oto kilka z nich.

ZAWASZE POSTĘPUJ ZGODNIE ZE SWOIMI ZASADAMI

Każdy z nas, aby dobrze mu było ze sobą, musi mieć szacunek do siebie. To oznacza, że w niektórych sytuacjach nie możesz chodzić na kompromisy. Wiąże się to z szeregiem wyrzeczeń i utrudnień, ale jeśli stracimy do siebie szacunek, bo nie będziemy uczciwi wobec swoich zasad, to wytworzymy energię, która nas wypali od środka. Oczywiście nie oznacza to sztywności w podejściu do problemów i bezkompromisowości. Ważne abyś nic nie robił wbrew sobie. We wszystkim zachowaj zdrowy rozsądek i umiar. Jeśli na przykład postanowiłeś nigdy nie kłamać to wcale nie oznacza, że zawsze musisz „walić” w oczy całą prawdę. Czasami należy wybrać mniejsze zło.

NIE BĄDŹ PAJACEM

Pajac w moim przekonaniu to, nie wiecznie wesoły i rozbiegany ludzik, ale człowiek z maską na twarzy, spętany okowami konwenansów zachowań i mitów o potędze. Prawdziwy pajac przybiera maskę, aby nikt nie dostrzegł jego wnętrza, którego sam panicznie się boi. Czy wiesz, że tylko ludzie zalęknieni są agresywnie atakujący? Bronią się atakiem. Stabilny emocjonalnie człowiek nie musi się przed niczym bronić. Nie ma maski, zatem nikt jej nie zerwie. Nie bój się być sobą. Każdy, niezależnie od wielkości maski ma swoje własne problemy. Nie graj i nie udawaj. Nie bądź także naiwny i nie obnażaj się przed każdym. Czasami na atak odpowiedz zaskakująco – „muszę przemyśleć to, co mówisz”. Zobaczysz jak taka szczerość wytrąca z ręki miecz.

ZDEFINIUJ SZCZĘŚĆIE

Wszyscy wielcy nauczyciele i myśliciele uważają, że szczęście jest stanem umysłu. Zastanów się, w których sytuacjach w życiu czułeś się prawdziwie szczęśliwy. Czy to, do czego dążysz daje ci szczęście czy chwilową satysfakcję? Może powinieneś takie pytanie zadawać sobie częściej. Uniknąłbyś robienia wielu rzeczy zbędnych. A może uda ci się znaleźć złoty środek? A może chcesz pozostać przy „szczęściu pajaca”? Wybór jest twój. Ja uważam, że mamy za mało czasu, aby zużywać go na „pajacowanie”.

TO, CO DAJESZ WRACA DO CIEBIE

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin