Paryski Wampir.doc

(50 KB) Pobierz
Paryski Wampir

Paryski Wampir
Wszystko zaczyna się od dzieciństwa. To podczas tych lat, uczymy się wszystkiego co wg naszych podopiecznych, na pewno nam się przyda. Być może jest to dobre podejście, bo nie tworzy ono tzw. rodzin patologicznych, do czasu gdy wykazuje się podstawowe i oczywiście pozytywne ( bez skłonności pedofilskich) zainteresowanie dzieckiem.
Zaszliśmy jednak tak daleko w swoim rozumowaniu, wraz z czasem poszła na przód nasza świadomość rodzicielska, że każdy z nas już stworzył sobie swój mały poradnik "jak być doskonałym rodzicem". Niby wszystko byłoby w porządku, początkująca matka słucha kobiet z doświadczeniem, które z domu wypuściły już z tuzin "pisklaków" i traktują siebie jak wielki "autorytet" matczynej miłości. W tym wszystkim jest tylko jeden mały szczegół, wraz z czasem nadeszła epoka pieniądza, w której każdy chce osiągnąć jak najwięcej. Nie ma słowa "stop", każdy chce żyć na najwyższym poziomie, posiadać pięć willi, trzy baseny i wyśmienitego życiowego partnera. Żyjemy sobie spokojnie, do czasu kiedy nie nadchodzi krytyczny dzień, kiedy wcześniej nie nastapiła żadna z myśli "nic mi nie zepsuje tej sielanki". Nasz show biznes życia upada, kiedy stajemy się rodzicami, którymi nie chcieliśmy być...

Francja, marzec rok 1972 przed sekunda przyszedł na świat mały chłopiec, dumni rodzice chwalą się nim przez krótki czas, a potem zostawiają go samotnie w pokoju. Wychodzi teoria, że wszystko co nowe jest fascynujące, a potem można wyrzucić to coś w kąt. Radziłabym się w tej chwili rozejrzeć po pokoju, zobaczyć co mamy, a czego nie mamy, co w naszych myślach jest jeszcze do osiągnięcia. Co z tego że na półkach "miotają" się te wcześniejsze wymarzone rzeczy, skoro i tak nie wykazujemy nimi, aż tak wielkiego zainteresowania jak w dniu ich zakupu, czy nabycia. Dziwne może wydawać się to, że dziecko porównuje do przedmiotu, ale czasami zdarza się tak, że takie dziecko traktujemy jak przedmiot, albo co gorsza jak zwykły podmiot, mówimy "kto? co?", ale tak naprawdę, takie wymienianie wygląda jak nauka pierwszoklasisty w podstawówce, który nie bardzo jeszcze kojarzy, co do czego pasuje. Wracając do naszego chłopca, możemy odnieść wrażenie, że był on chciany przez rodziców, ale tylko przez moment. Cóż za poświęcenie, gdy udaje się na pozór szczęśliwą rodzinę, uśmiechniętego chłopca, który jednak uśmiecha się tylko wtedy, gdy robi to, co lubi. Ogólnym zainteresowaniem było siedzenie w pokoju i zajmowanie się okultyzmem. Idąc własnym tropem, a może tropem tego chłopca, nie mogę stwierdzić, dlaczego akurat wyniósł takie zainteresowanie z dzieciństwa. Chciałoby się wtedy go zatrzymać i zapytać, czy aby nie pokochał zbyt wcześnie tego, co mógł zatrzymać na dojrzalsze lata. Ciekawi mnie tylko, dlaczego rodzice na popatrzyli na to, świeżym okiem, dlaczego chłopcu nie dali innych zainteresowań. Obraz psychologiczny tego malucha, wygląda na razie zbyt ponuro, wymieniając: brak miłości, brak przyjaciół, brak dziecięcych zainteresowań; tworzy nam się obraz typowego małoletniego clown'a, który chciałby grać w cyrku życia, a jednak nie może.
Tyle tylko że to dziecko dorasta, dorasta wraz z imieniem i nazwiskiem, które wyszło (chociaż coś pozytywnego) od rodziców. Tym człowiekiem, a może wówczas nastoletnim chłopcem, był Claux Nicholas. Dalszą instrukcją pobudzenia naszej wyobraźni, może być wyobrażenie sobie tej wiedzy, którą ten chłopak wyniósł z domu, a może raczej ze swego pokoju. Zainteresowania rozszerzyły się do granic bardziej potężnych, niż hobby zwykłego dziecka, który przez chwilę interesuje się piłką nożną, a potem porzuca ją na cześć zabawy w ulubione samochodziki. Tyle tylko, że każdy człowiek zdobywa nowe fascynacje, nowe cele życiowe z czasem, jaki dało mu życie. Nasz Claux również zdobył taką fascynacje. Pobyt na cmentarzach może wydawać się zbyt małą zabawą dla niektórych, bo to tylko cmentarze. Wiele razy, większość z nas przechodziła przez takie miejsce. Może nawet kilkakrotnie była tam nocą. Jakie są odczucia? Tutaj ludzie się dzielą na dwie kategorie, albo jesteśmy smutni, albo jest to dla nas fascynujące chodzić po ziemi, w której leży tyle trupów. Może to zbyt drastyczny podmiot, ale chciałabym pokazać czym dla Nicko była zabawa na cmentarzach. Przez pierwsze miesiące, taka zabawa była fascynująca, zwiedzał sobie cmentarz od każdej strony, oglądał, może nawet podziwiał. Scena z Hamletem i czaszką "Być albo nie, być o to jest pytanie" w Baroku była zbyt dosłowna, a tu od tak mamy chłopca, który przemawia do nagrobków, mówiąc "Wole śmierć".

W każdym z nas, w chwilach uniesienia, rodzi się pewien plan, tym razem w głowie Nico, zrodził się plan nad wyraz niesmaczny: chciał zwiedzić grobowiec. Wybrał miejsce, czas w którym "będzie bezpieczny" i wszedł do środka.
"Wtedy czułem się jak człowiek chory umysłowo - w mojej głowie rozpętał się totalny chaos. Wziąłem więc głęboki oddech i zacząłem schodzić schodkami prosto do krypty. Nie było tam żadnego innego źródła światła oprócz świec, które wziąłem ze sobą. Musiałem zdjąć ciężkie betonowe wieko z grobu, które przytrzasnęło mi stopę, gdy upadało na ziemię, ale to wcale mnie nie zraziło do dalszej pracy.
Zbadałem trumnę przez chwilę. Była zrobiona z solidnego dębu i zamknięta mocnymi śrubami. Nie wyglądała na bardzo starą, więc w środku spodziewałem się znaleźć niedawno pogrzebane ciało. Najpierw zabrałem się za zdejmowanie śrub, co zajęło mi mniej niż dziesięć minut. Następnie otworzyłem wieko trumny łomem. Wtedy poczułem zapach rozkładającego się ciała. Pachniało jak Thanatyl - środek, który używany jest do balsamowania zwłok. Wreszcie zobaczyłem ciało. Była to w połowie przegniła, stara kobieta, owinięta w białe prześcieradło, na którym znajdowały się brązowe plamy. Jej twarz była jakby pokryta olejem, ale ja wiedziałem, że to jej skóra wytworzyła takie związki po śmierci. Jej odór stał się tak intensywny, że prawie zemdlałem. Próbowałem podnieść jedną stronę prześcieradła, ale było przyklejone do jej zesztywniałego ciała. Jej zęby wystawały z ust, ale oczu już nie miała. Wpatrywałem się w jej puste oczodoły i poczułem się jakbym znajdował się w jakimś wirze. Chwyciłem za śrubokręt i zacząłem kłóć jej ciało po brzuchu, ramionach, wszędzie. Nie pamiętam co działo się później. Wiem tylko, że gdy się obudziłem, moje ręce i ramiona pokryte były je wnętrznościami."

Cel osiągnięty, tylko co zrobić, kiedy odczuwamy taką potrzebę coraz częściej. Po prostu znajdujemy nowe grobowce, była to zabawa na dłuższą metę, do czasu kiedy nie narodziła się nowa myśl.

Rok 1993, 21-letni Nico, właśnie zrezygnował ze służby wojskowej. Nowe fantazje były coraz silniejsze, coraz to nowsze obsesje rodziły się w jego głowie. Porzucił pobyt na cmentarzach, który był już rutyną. Można powiedzieć ze nasz Nicko dorósł w świecie własnych marzeń, nie ciesza go już małe samochodziki, czas przejść do prawdziwych maszyn. Tym razem jego wielka "maszyną" stał się szpital, o dziwo był to dopiero początek. To co tam się działo, nie było takie nieistotne, jak zwiedzanie grobowców. Dla ludzi, którzy nie posiadają instynktu samozachowawczego, którzy nie maja aż tak dobrych nerwów, radziłabym porzucić lekturę, jeśli lubią sobie wyobrażać niektóre sceny. Może być to bardzo niesmaczne, w dosłownym tego słowa znaczeniu. Wchodzimy w fazę tworzenia nowego umysłu, który zaczyna od wielkich rzeczy, a który raczej powrócił do instynktów pierwotnych.
Szpital Saint Vincent-de-Paul wydawać się może idealnym miejscem, mamy mnóstwo operacji, ciał, organów. Dodatkową atrakcją jest to, że jest to szpital dziecięcy, organy sa młode, zdrowe, nie wykorzystane jeszcze tak przez nature, jak rozkładające sią ciało w grobowcach. Jedt to idealne rozwiązanie dla człowieka, który pokochał penetrowanie ludzkiego ciała. Jedno, co mi umknęło podczas wszystkich lektur na temat Claux'a jest to, jak mogli go przyjąć do tego szpitala, jako asystenta? Być może odbył on wcześniej jakieś przeszkolenie, ale to akurat zostało ominięte w jego historii. Miał 21 lat a już pozwolili mu pracować w miejscu, gdzie każdy, nawet najmniejszy element jest ważny. Daje to do myślenia jeśli chodzi o służbę zdrowia we Francji, z drugiej jednak strony, był rok 1993 wszystko było łatwiejsze, nie tyle dostępne, co zawsze można było coś zdobyć, może nawet łatwiej niż teraz?
Wracając do wątku, Nico został asystentem, jak samo wspomina : "Większość autopsji była wykonywana przez nas - asystentów. Najpierw robiliśmy na ciele nacięcie w kształcie litery Y, a następnie wycinaliśmy żebra, stawy i otwieraliśmy czaszkę piłą elektryczną. Później patolog robił sekcję poszczególnych organów i wkładał je do pudełka. Po autopsji często zostawałem sam z ciałem, aby je pozszywać, co było moją specjalnością. Wtedy właśnie zacząłem zjadać paski mięśni z tych ciał. To było właśnie to, o czym marzyłem przez całe moje życie. Kiedyś rozmawiałem z pewnym rzeźnikiem, który powiedział mi, że mięso jest lepsze po trzech lub czterech dniach po śmierci. Czasami zabierałem wybrane kawałki mięsa do domu, aby je ugotować, ale szczerze mówiąc bardziej smakowały mi surowe. Duże mięśnie ud i pleców były bardzo dobre, ale piersi nie smakowały mi, ponieważ zazwyczaj było tam dużo tłuszczu. Ludzie często pytają mnie co sobie pomyślałem, gdy po raz pierwszy urzeczywistniłem moje kanibalistyczne fantazje. Więc żeby być szczerym, pomyślałem sobie wtedy: 'Wow! Teraz jestem kanibalem! Super!'."
Następna praca, również dała szanse upojenia się, tym co ludzkie. Nico poszedł o szczebel dalej, tym razem, zaczął pijać ludzką krew. Nikt tego nie zauważył, a może raczej nie zauważył zniknięcia co jakiś czas torebek z krwią, którą nasz psychopata rozwoził po szpitalu. Dla mnie samej, nie jest to nic ciekawego, pić ludzką krew, a tym bardziej zjadać pasy mięśni, które pochodzą od człowieka, które miałyby pochodzić od jednostki, która została stworzona tak samo jak ja. Jednak, z drugiej strony jest to absurd. Znowu musiałabym się odwoływać do teorii : że to co złe sami stworzyliśmy. Dla nas mord jest wielką zbrodnią, ale gdyby ktoś wychował nas w inny sposób, byłoby to normalnym zachowaniem. Historycznym przykładem, który jednak w pewnym stopniu odbiega od Claux'a jest II wojna światowa. Zabijanie nie było wtedy nic strasznym, jeśli robiliśmy to dla dobra ludzkości, dla dobra naszych idei. Dla niektórych zabijanie Żydów może być czymś paskudnym, dla tych, którzy popierają ideologie germańską, taka śmierć jest czymś wspaniałym, wyniosłym, który mógłby wynieść Niemcy na wyżyny.
Uciekając trochę od tematu, chciałam przybliżyć sedno sprawy, dla której Nico stał się legendarna postacią Paryża, dla której stał się paryskim wampirem. Dla jednych zrobił dobrze, dla innych źle, to wszystko zależy od tego, jakie mamy poglądy i jak dla nas ważna jest samokontrola. Powiedzmy że po dwóch pierwszych etapach, w których poznaliśmy śmierć, nadszedł czas, aby poznać śmierć od strony życia. Zobaczyć jak to, jest pozbawić kogoś życia, pracować ze świadomością tego, że przez chwile bawiliśmy się w Boga, decydować o tym, czy być czy nie, decydować o istnieniu.
Tak jak Hitler, Nicolas zabawił się w rzeźnika. Pierwsze co zrobił wybrał to, wybrał ofiarę. Dokonał wyboru i zadziwiające jest to że wybrał on mężczyznę. Ten wybór można by uzasadnić tym, że chciał pokazać że jest silny i że nie ustąpi przed dokonaniem takiego wyboru, bo co jak co, kobieta była zawsze łatwą zdobyczą. Jednak psychika Nico była inna, jest inna. Po pierwsze on sam nie wspomina żeby interesował się kobietami (jednak linki na jego stronie mogą świadczyć równie dobrze o czym innym), po drugie może i nawet lepszym uzasadnieniem jest to, że znalezienie mężczyzny w tamtych czasach było bardzo proste. Mimo iz nie są to aż tak odległe czasy, jednak kobiety w okresie 1990-1995 były zupełnie inne niż te które obecnie widujemy na ulicach. Tą sprawę, wolałabym jednak ominąć, tylko po to, aby nie wzbudzić niepotrzebnych kontrowersji. Wracając do tematu, Nico wybrał ofiarę, było to dosyć proste, gdyż poudawał przez chwilę homoseksualistę i już umówił się na spotkanie ze swoją "zdobyczą". Broń, a może narzędzie zbrodni jakie wybrał nie jest dosyć imponujące- zwykły pistolet. Nie jest to typowe narzędzie Kuby Rozpruwacza który, wlepił się w historie, swoim skalpelem, po prostu zwykły pistolet, z którego wystrzelił kilkakrotnie w Thierry'ego Bissonniera. Jak sam wyznał, przez kilka minut popatrzył na zwłoki, zjadł ciasteczko, ukradł kilka przedmiotów i wyszedł.
Przez najbliższe trzy dni o zbrodni nie było słychać, dopiero potem sprawa stała się nie tylko głośna, co znana. Policja stwierdziła że był to zwykły rabunek, nic więcej. Jedynym błędem jaki popełnił nasz bohater, było to że w banku podał się za Bissonniera, tylko po to, aby wypłacić pieniądze z jego konta. To przykuło uwagę policji, przez to Nico wpadł w pułapkę. To zakończenie, czyni tą zbrodnie mało idealną, wręcz niedoskonała. Poza tym Nico popełnił tylko jedną zbrodnie, za którą poniósł zbyt szybko konsekwencje, ale czyż sama jego osobowość nie jest idealna. Złapany przez policję, przez zwykły brak pieniędzy... :
"Gdy zabrano mnie na przesłuchanie, policja dopiero zaczynała przeszukiwać moje mieszkanie. Znaleźli tam, za moim łóżkiem broń kalibru 22., którą od razu przesłali do laboratorium. Ale to nie broń ich zaskoczyła. Chciałbym zobaczyć ich miny, gdy weszli do mojego pokoju. Na półkach leżały fragmenty ludzkich kości i zębów. Z sufitu zwisały kręgosłupy i kości nóg, wyglądające jak groteskowe modele samolotów. Na regale ustawione były setki najlepszych kaset dotyczących sadyzmu. Można sobie tylko wyobrazić, co panowie funkcjonariusze wtedy sobie myśleli. Na półkach, niedaleko telewizora, stały słoiki z ludzkimi prochami, a w rogu pokoju leżała torba zawierająca kilka par kajdanek, przyrządy chirurgiczne i taśma samoprzylepna. W mojej lodówce było też kilka torebek skradzionej ze szpitala krwi.
Trochę się wahałem, zanim zdecydowałem się powiedzieć policji skąd są te szczątki. Ciężko było się przyznać, że rabowałem groby na kilku gotyckich cmentarzach w Paryżu. Kiedy zapytali po co była ta krew w mojej lodówce, bez zastanowienia odpowiedziałem, że po prostu piłem ją regularnie. Kiedy pracowałem jako asystent w kostnicy przez dziesięć miesięcy, po autopsjach wykrajałem kawałki mięsa z ciał, zanosiłem do domu, gotowałem i po prostu je zjadałem."
Nicolas Claux został skazany, wszyscy twierdzili że jest niepoczytalny. W sądzie pokazywali zdjęcia z miejsca przestępstwa i z jego mieszkania, aby pokazać jak fantazja stała się rzeczywistością. Wszystko było idealnie przemyślane przez oskarżyciela, Nico nie mógł się już wybronić. Ciekawostą może być również to, że podejrzewano go, o dokonanie innych morderstw, które miały miejsce w 1994 roku we Francji. Powyżej była mowa tylko o jednej zbrodnii, dlatego nie wdaje się w szczegóły tamtych przypadków, gdyż sama poznając historie Claux'a dochodzę do wniosku, że skoro potrafił przyznać się do tego, co robił ze zwłokami, co robił z kośćmi i krwią, to cóż to za hańba byłaby, gdyby przyznał się do innych morderstw?
Przeszłość jednak, jest już przeszłością, nasz bohater odsiedział swoje. Co uczy nas ta historia? Psychopata zawsze zostanie psychopatą, ale w tym przypadku, nie była to wina Claux'a. Wszystko zmierza do jednego-do wychowania. Zainteresowanych dalszymi losami mojego bohatera, zapraszam was na stronę nicoclaux.free.fr, jednak z góry zaznaczam, jeśli nie lubicie patrzeć na dzieła ludzi, którzy przedstawiają swój sadyzm w każdej cząstce - nie wchodźcie. :) [Wchodzicie na własną odpowiedzialność... ostrzegam!]

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin