GROCHOWIAK.odt

(42 KB) Pobierz

STANISŁAW GROCHOWIAK, WYBÓR POEZJI,

OPR. JACEK ŁUKASIEWICZ, WSTĘP BN.

 

              I ŻYCIE

- urodził się w 1934 r. w Lesznie przy Nowym Rynku;

- ważną postacią w rodzinnym domu był dziadek ze strony ojca, Antoni, mówiący wielkopolską gwarą, w młodości kierował on lokomobilą (rodzaj maszyny parowej), o której opowiadał Stanisławowi;

- wczesne dzieciństwo wspominał raczej sielankowo;

- w 1939 r. Cała rodzina została wysiedlona do Generalnego Gubernatora – Niemcy zajęli Lesznę.

- Okupację przeżyli w Warszawie; wczesną wiosną 1945 r. Powrócili do Leszna, gdzie Stanisław rozpoczął edukację;

- był uczniem bardzo dobrym: uczył się na pianinie, rysował, trochę rzeźbił, zaczynał układać słowa i melodie piosenek, nauczył się francuskiego i podstaw łaciny, próbował przekładó Horacego i Lamartine'a (wierszy szkolnych), zarabiał korepetycjami;

- w latach szkolnych lubiał czytać poetów: Słowackiego, Norwida, Majakowskiego, Apollinair'a, Rimbauda, Staffa, Gałczyńskiego;

- po maturze, w roku 1951 poznał futurystycznego poetę Anatola Sterna;

- pracował w Instytucie Wydawniczym "Pax" jako redaktor wydawniczy; stawał się coraz bardziej znanym poetą;

- w 1957 r. Zaczął pracę w redakcji czasopisma "Za i przeciw" – objął w nim dział literacki, pisał stały felieton kulturalny "Muza na skuterze"; ale czasopismo wychodziło tylko do jesieni;

- był redaktorem naczelnym w "Współczesność" 1958-1960, literackie czasopismo młodego pokolenia; w czwartym numerze z 1959 r. Wydrukował programowy artykuł "Karabela zostanie na strychu"; formułował w nim ideologię i określał strategię; odwoływał się do tradycji pozytywistycznej, do potrzeby pracy konkretnej, dystansował do zrywów romantycznych; chodziło mu o stworzenie warunków dla sztuki ambitnej, odzwierciedlającej tragizm ludzkich losów;

- po odejściu w r. 1960 ze "Współczesności" Grochowiak pracował kolejno w redakcji: "Nowej kultury", "Poezji" a od roku 1975 aż do śmierci w "Miesięczniku Literackim". Którym kierował Włodzimierz Sokorski.

- Jego życie osobiste komplikowało się; miał pięcioro dzieci, zmarła najmłodsza córka; doszły do tego złożone związki uczuciowe; uciekał w alkohol, stanowiący jego klęskę; ciężko zachorował na wątrobęa 2 września 1976 roku zmarł.

 

              II Twórczość poetycka

- można ją podzielić na parę okresów:

                      1. wczesny – zakończony debiutanckim tomem "Ballada rycerska" w r. 1956.

2. drugi – okres dojrzełej groteski albo "turpistyczny": tomy: "Menuet z pogrzebaczem" (1958); "Rozbieranie do snu" (1959); pierwsza część tomu "Agresty" (od r. 1957-1959).

3. trzeci – okres uklasycznienia – tomy: druga część "Agrestów"(sonety i poematy); "Kanon" (1965); "Nie było lata" (1969).

4. czwarty – od 1972 r. do śmierci – tomy: "Polowanie na cietrzewie" (1972); "Bilard" (1975); "Haiku-images" (1978).

- przez całą twórczość Grochowiaka będzie przewijał z jednej strony obraz podmiotu chorego, napiętnowanego kalectwem i brzydotą z drugiej strony obraz podmiotu zdrowego, obdarzonego jurnością i siłą, z jednej strony dążącego do autodestrukcji z drugiej przejawiającego ogromną witalność = poeta szukał dla tej dwoistości rozwiązań artystycznych; jednym była liryka roli czy stylizacji (szczególnie w "Balladzie rycerskiej").

                      Tom "Ballada rycerska"

- tom charakteryzuje się buntem przeciw mieszczańskiej hipokryzji, przeciw wszelkiej niesprawiedliwości, bunt metafizyczny; bunt społeczny przeciw stalinizmowi, w imię "socjalizmu humanistycznego"; bunt egzystencjalny, zorientowany religijnie.

- Poeta stworzył obraz buntującego się podmiotu, pierwszoosobowego lirycznego bohatera;

- Kazimierz Wyka i Jetrzy Kwiatkowski dobrze przyjęli debiutancki tom Grochowiaka; Wyka zauważył antytetyczność i równocześnie pośredniość tej poezji; świat nigdy w niej nie był i nie będzie przedstawiany wprost, "realistycznie". Zawsze poprzez dynamizujące filtry i ekrany: malowany, teatralizowany; także "ja" liryczne nie będzie na ogół mimetycznie życiowym, związanym z realiami autobiografii "ja" autora.

              Wiersz Modlitwa

Matko Boska od Aniołów

Matko Boska od pająków

Śnieżnych żagli smagła Pani

Sygnaturko z kolczykami

Matko Boska z żółtą twarzą

Matko Boska z orlim piórem

Matko Boska kolonialna

Łzo astralna i kopalna

Wędrująca na pirodze

Fruwająca na korwecie

Na Holendrze latającym

W dumnej pozie na lawecie

Długoręka długoszyja

Złotopalca krągłogłowa

Pysznooka wąskostopa

Żyzna w ludzi jak Europa

O kopalnio naszych natchnień

O fabryko naszych pogód

O kościele naszych cierpień

Na księżyca wąskim sierpie

Matko Boska mądra taka

Żeś jak ogród z plonem łask

Rzuć najmniejszy choćby blask

W ciemne wiersze Grochowiaka

              Grochowiak otwiera swój tom inwokacją, prosząc o pomoc Matkę Boską. Ma on świadomość owej "ciemności", która w tym przypadku nie jest tylko określeniem barwy, ale też tonacją uczuciową jego poezji, jego słowa, a także pragnie jej rozświetlenia.

Jest to szczególna Matka Boska "od pająków", z "żółtą twarzą" i "z orlim piórem", a więc z narodowymi rekwizytami.

Jest to prośba o opiekę nad swoim dziełem

 

              Wiersz Święty Szymon Słupnik:

Powołał go Pan

Na słup.

Na słupie miał dom

I grób.

 

Powołał go Pan,

By trwał.

By śpiewał mu pieśń

I piał.

 

A ludzie dziewczynę wśród przekleństw gwałcili

I włosy jej ścięli, i ręce spalili.

Powołał ją Pan

Na gnój.

 

Powołał go Pan

Na słup.

Na słupie miał dom

I grób.

 

A ludzie mych wierszy słuchając powstają

I wilki wychodzą żerującą zgrają...

Powołał mnie Pan

Na bunt.

Wiersz ten można odebrać jako bunt wobec postawy ludzkiej, którzy swoje złe uczynki tłumaczą wolą Bożą. Bunt i buntownicy, ludzie wyróżniający się indywidualnością nie są tolerowani i są uważani za odmieńców i prześladowani.

Słupnik był ascetą z okolic Antiochii, który spędził około 27 lat żyjąc na różnych słupach:)różne pomysły mieli ludzie:) Postawa ta miała wyrażać typową średniowieczną pogardę dla ciała i jego potrzeb, żeby w ten sposób zbliżyć się duchowo do Boga.

W tym wierszu postawa Słupnika została skrytykowana, gdyż nic wartościowego w swym życiu nie uczynił, a robił to dlatego, że był powołany do tych działań przez Boga.

Pierwsze wersy tych strof pokazują działania tłumu, ale na koniec ludzie powstają, żeby zamienić się w wilki, które rzucą sią na autora wiersze.

Natomaist ostatnie zdania tych strof można zrozumieć dwojako: ludzie postępują na pozór okrutnie ale jest to zgodne z wolą Bożą, albo, że ludzie swoje okrutne i niegodziwe postępowania usprawiedliwiają wolą Bożą.

Końcówkę wiersza można interpretować jako wskazanie zadań stojących przed poezją i poetą; poeta ma obowiązek mówić prawdę nawet gdy jest ona niebezpieczna dla niego i bolesna dla ogółu.

              Wiersz Ballada rycerska Włodzimierzowi Majakowskiemu.

Czekali go. Nie przyszedł.

Siedzieli w kanapach.

Obrzękłe paluszki

Układali w sztorc.

Zjadali ciasteczka,

Czytali gazetki,

Kwilili wierszyczki.

Z chudziutkiej wieżyczki.

Nie przyszedł. Nie ładnie. A fe...

 

Więc głowy, więc głowy, więc głowy,

I słowa, i słowa, i słowa,

Z mozołem, z mozołem, z mozołem,

Wykluli, wykluli, wykluli:

Że są,

Chwalą.

Akceptują .

Rzucają kwiaty na tor.

I niech się wlecze ta rzeź.

A fe... A fe... A fe...

Głupcy.

 

A on przyszedł prosto z rzeźni,

Z grubym fartuchem na brzuchu,

Łeb spuścił pełen grozy,

Przeliczył pod pachą powrozy

I podniósł topór szczerbaty od krwi.

 

Brwi

Zawaliły się

I z hukiem zagniotły mu twarz.

              Ważna jest tutaj postać błednego rycerza. Podmiot autorski może się z nim, jeśli nie utożsamiać, to solidaryzować. Lecz nagle brwi "zagniotły mu twarz" – stał się projekcją najnieznośniejszego podmiotowego lęku.

 

              Czas groteski: 1957-1959.

Innym – obok liryki stylizacji  i roli – sposobem ujmowania sprzeczności była groteska. Bywała ona radosną, karnawałową, ukazującą zabawową stronę rzeczywistości. Częstsza jednak jest w poezji Grochowiaka inna groteska: ekspresionistyczna, deformująca, posługująca się budzącymi lęk rekwizytami, jak trumna czy szkielet.

W tym okresie, w którym Grochowiak – w tomach "Menuet z pogrzebaczem", "Rozbieranie do snu" i w pierwszej części tomu "Agresty" – zaproponował własny, bardzo wyrazisty i spójny, w dużej mierze groteskowy sposób widzenia świata.

Zaczął od zabawy. Tworzył kontrastowe ujęcia, ostre, czasem infantylne. Przykładem może być tytuł tomu "Menuet z pogrzebaczem". Menuet to taniec wytworny, dworski, w którym panowie, z białymi perukami na włosach, ubrani w kolorowe fraki, składają ukłony paniom w krynolinach. Słowo zaś pogrzebacz jest "orbynarne", zawiera w sobie aluzje do grzebania w czymś (tu w żarze i popiele, lecz skojarzenia pozostają otwarte) i do grzebania kogoś, więc do pogrzebu. Pogrzebacz jest przedmiotem metalowym, spiczastym, zazwyczaj brudnym, okopconym. Kontrast tu oczywisty. Oba motywy zostały w tomie rozwinięte. Strona menueta – lekka, elegancka, wytworna, muzyczna, przejawiająca się w rytmice, w delikatności wielu metafor i obrazów, w niechęci do mówienia wprost, a więc w tym wypadku również do sentymentalizmu. I strona pogrzebacza – brutalna, wyznaczana przez przedmioty i sytuacje wzięte z ubogiej codzienności, przez co uważane za niepoetyckie i brzydkie. Strefy te zostały połączone w jednej, groteskowej poetyce.

Miłość ze śmiercią zostały połączone jako dwa przeżycia ekstremalne. Rozbieranie do snu i rozbieranie ciała stają się tym samym (wiersz Rozbieranie do snu). Tak miłość jak i śmierć były przedstawiane jednakowo estetycznie. Dochodziło czasem do pomieszania planów, co mogło dawać złudzenie nekrofilii. To jednakl tylko złudzenie. W żywej kobiecie widział jej śmiertelność, tak jak aktualizującą się śmiertelność widział w sobie. Obraz kobiety ściśle związany był bowiem z wyobrażeniem podmiotu. Erotyka wiąże się ze śmiercią. Teatr śmierci bardziej jeszcze niż miłości jest kreowany, ma rzeczywistość duchową, jest oddzielony od realnej, aktualnej cielesności własnej, od cudzego i włąsnego zdrowia.

              Wiersz Płonąca żyrafa

Tak
To jest coś
Biedna konstrukcja człowieczego lęku
Żyrafa kopcąca się pomaleńku
Tak
To jest coś
 

Coś z tamtej ściany z aspiryny i potu
Ta mordka podobna do roztrzaskanego kulomiotu
Tak
To jest coś
 

Czemu próchniejecie od brody do skroni
Jaki wam ząbek w pustej czaszce dzwoni
Tak
To jest coś
 

Coś co nas czeka
Użyteczne i groźne
Jak noga
Jak serce
Jak brzuch i pogrzebacz
Ciemna mogiła człowieczego nieba
Tak
To jest coś
 

O wiersz ja ten piszę
Sobie a osłom
Dwom zreumatyzowanym
Jednemu z bólem zęba
Oni go pojmą
Tak
To jest coś
 

Bo życie
Znaczy:
 

Kupować mięso Ćwiartować mięso
Zabijać mięso Uwielbiać mięso
Zapładniać mięso Przeklinać mięso
Nauczać mięso i grzebać mięso
 

I robić z mięsa I myśleć z mięsem
I w imię mięsa Na przekór mięsu
Dla jutra mięsa Dla zguby mięsa
Szczególnie szczególnie w obronie mięsa
 

A ONO SIĘ PALI
 

Nie trwa
Nie stygnie
Nie przetrwa i w soli
Opada
I gnije
Odpada
I boli
 

Tak
To jest coś

W tym wierszu Grochowiak głosi manifestacyjnie iż nie ma nic prócz mięsa, że byt człowieka sprowadza się do zwierzęcej cielesności. Aby jednak móc to powiedzieć, trzeba być w tym czasie poza i ponad sobą-mięsem.

Wiersz jest nawiązaniem do słynnego obrazu Salvadora Dali o tym samym tytule. Co więcej, jest on jego filozoficzną interpretacją. Zarówno wiersz, jak i obraz cechuje realizm w sposobie przedstawienia: opisy, metafory, porównania; postacie namalowane z fotograficzną precyzją (co jest charakterystyczną cechą twórczości Dali). Pomaga to odbiorcy zwizualizować sobie problem/temat poruszony w dziełach obu autorów.                                                                                          Stanisław Grochowiak snuje w swoim utworze rozważania nad banalnością życia ludzkiego. W pierwszej części utworu autor mówi o fizjologicznych aspektach naszego życia. Wymienia pot, próchnicę, czaszkę, ból zęba i reumatyzm, a następnie podsumowuje: „tak, to jest coś”.                      Ten powtarzający się refren można różnie zinterpretować. Możliwe, że tym stwierdzeniem autor chciał powiedzieć, że właśnie na tę sferę życia trzeba zwrócić uwagę, o tym trzeba mówić i pisać, bo to jest prawdziwe i z tym właśnie spotykamy się na co dzień (znacznie częściej niż z pięknem). Z drugiej strony stwierdzenie „tak, to jest coś” może być sarkazmem skierowanym do ludzi, którzy nie chcą zobaczyć i zaakceptować brzydoty otaczającego ich świata. Do ludzi, którzy na siłę chcą zwykłe, naturalne, „nieestetyczne” rzeczy uczynić piękniejszymi niż są one w rzeczywistości. Potwierdzeniem tej wersji interpretacji może być piąta strofa, w której autor wyraźnie pisze, że większość ludzi go nie zrozumie, ponieważ nie chcą pogodzić się z tym, że fizjologia i biologia są na stałe wpisane w ich piękne życie. Grochowiak mówi, że zrozumieć go mogą tylko osoby, które zaznały bólu, które pogodziły się z tym, że są lub będą stare i brzydkie, że umrą, a ich ciało zgnije i nie będzie ładne czy nawet w najmniejszym stopniu estetyczne.                                                                   Drugą część wiersza, zaczynającą się od szóstej strofy, należy czytać jednocześnie przyglądając się obrazowi Dali. Obydwaj autorzy w swoich dziełach „poćwiartowali” człowieka i sprowadzili go do rangi surowego mięsa.                                                                                                                                       Trzecia, czwarta, siódma i ósma strofa pokazują kruchość i nietrwałość ciała, jego biologiczny rozkład, a także starzenie się, śmierć, zepsucie i gnicie (przemijanie).                                                          Na pierwszym planie obrazu Dali znajduje się postać, którą można uznać za ucieleśnienie śmierci, starzenia się i w ogóle wszystkiego, o czym mówi w swoim wierszu Stanisław Grochowiak.         Od szóstej strofy autor wiersza tłumaczy nam, co to tak naprawdę jest, według niego, życie. Powtarzające się wciąż słowo "mięso" obrazuje cielesność, biologiczną i fizjologiczną sferę życia człowieka. Grochowiak sugeruje, że egzystencja ludzka, oparta na licznych sprzecznościach (zabijać- uwielbiać; zapładniać- przeklinać; nauczać- grzebać) tak naprawdę kręci się wokół tego surowego, gołego mięsa.                                                                                                                                    Zarówno treścią jak i sposobem zapisu autor w ostatnim fragmencie wiersza zwraca szczególną uwagę na nieubłagane, ciągłe przemijanie. W żaden sposób nie możemy tego zatrzymać czy opóźnić („nie przetrwa i w soli”). Tak po prostu musi być, wszystkich czeka dokładnie to samo.  Ten oparty na grotesce, turpistyczny wiersz Stanisława Grochowiaka jest jakby afirmacją zwykłości i marności człowieka, jego życia i jego ciała („Szczególnie w obronie mięsa”). Grochowiak nie widzi nic złego w przemijaniu i śmierci. Pokazuje, że to jest naturalne, na zawsze wpisane w naszą egzystencję i że brzydota istnieje nawet, jeśli staramy się jej nie zauważać. Pokazuje także, że powinniśmy uświadomić sobie, że jesteśmy tylko mięsem.

              Wiersz Rozbieranie do snu (Swenowi Czachorowskiemu).

Chodzimy razem
Po tym wielkim wnętrzu
Ona w smołowej
Ja w błękitnej sukni
Ona z zaledwie
Zieloną łysiną

I tu
Powiada
Będzie gwóźdź najpierwszy
Tutaj powiesisz
Cytrę obu rąk

A czy ten szczygieł
Może w nich?
Ja pytam
 

Ona jest głucha w obu czarnych gwiazdach

I tu
Powiada
Będzie gwóźdź następny
Tutaj powiesisz
Srebrny woal płuc

A czy ta róża
Może w nich?
Ja pytam

Ona jest ślepa w obu ostrych uszach

I tu
Powiada
Będzie gwóźdź na głowę
Wieszaj ją lekko
Dziobem w strop podłogi

A ja
Nie pytam
Ja stoją tak biały
Z kręgiem jak Chrzciciel
Nad drucianą szyją

Pisarz przyjmuje postawę buntownika, niezgadzającego się na ustalone kryteria w...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin