Witkacy.doc

(75 KB) Pobierz
Szewcy – streszczenie

3

Stanisław Ignacy Witkiewicz

 

Stanisław Ignacy Witkiewicz

Witkacy

 

Stanisław Ignacy Witkiewicz urodził się 24 lutego 1885 w Warszawie, jako jedyne dziecko Stanisława Witkiewicza (malarz i krytyk) i Marii z Pietrykiewiczów. Była to rodzina bogata w tradycje patriotyczne – zarówno dziadek jak i ojciec brali udział w powstaniu 1863 roku.

Ze względu na stan zdrowia ojca rodzina Witkiewiczów przenosi się do Zakopanego, miejsca bardzo popularnego wówczas wśród artystów.

O  atmosferze panującej wówczas u podnóża Tatr tak pisze Jan Majda:

 

W tym czasie wytworzyły się pod Giewontem specyficzne warunki, umożliwiające burzliwy rozwój życia artystycznego. Ze wszystkich zaborów zjeżdżały pod Tatry tysiące artystów, uczonych, działaczy politycznych, nie tylko dla zakosztowania uzdrawiającego klimatu (choć zazwyczaj właśnie to było pretekstem), lecz głównie dla klimatu patriotycznego. Istniała tam właściwa atmosfera do swobodnej wymiany myśli, twórczości literackiej i działalności społeczno-politycznej. W efekcie Zakopane uchodziło na przełomie wieków za duchową stolice Polski.

 

W takim to otoczeniu przyszło dorastać Stanisławowi, a warto dodać, że u Witkiewiczów bywały w tym czasie tak znane postacie jak Sienkiewicz i Żeromski.

Witkacy od najmłodszych lat zdradzał bardzo wszechstronne zainteresowania. Rozciągały się one od literatury aż po matematykę. Nauki pobierał w domu, od ojca, gdyż ten przekonany był, że szkoła wypacza psychikę dziecka. Nie zmienia to faktu, że co roku przystępował do egzaminów sprawdzających stan jego edukacji w gimnazjum we Lwowie, gdzie w 1903 roku zdał maturę.

              Po odbyciu kilku podróży do Niemiec, Włoch, nad Adriatyk. Rozpoczął studia na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie – nie była to jednak przygoda zbyt długotrwała. W 1908 wyjechał do Paryża.

              Witkacy (podobnie jak jego ojciec) obracał się w towarzystwie artystycznym). Do jego najbliższego otoczenia należeli: Tadeusz Miciński, Karol Szymanowski, Tadeusz Szymberski, Bronisława Malinowski (etnolog – późniejszy prof. Uniwersytetu Londyńskiego) i Leon Chwistek (malarz i logik). Grupę tę charakteryzował radykalizm myśli, oryginalność na miarę europejską, ale też społeczna senność, dyskusje nie dotyczyły w żaden sposób spraw narodowych. Było to zjawisko tym bardziej interesujące, że ludzie ci byli jakby zawieszeni między kolejnymi epokami. nieraz mówi się o nich jako o trzecim pokoleniu Młodej Polski. Całe to osobliwe towarzystwo Witkiewicz pod przejrzystymi pseudonimami w niewydanej powieści 622 upadki Bunga, czyli Demoniczna kobieta (1910-1911).

              Po samobójstwie narzeczonej, Jadwigi Janczewskiej, towarzyszył przyjacielowi-etnologowi, Malinowskiemu, w wyprawie po Oceanii. Po wybuchu wojny światowej Malinowski, jako obywatel austriacki został internowany a Witkacego odesłano do Polski. Tu, mimo że nie ciążył na nim taki obowiązek zaciągnął się do gwardii cesarskiej. W czasie pobytu w Moskwie miał okazję zetknąć się z tamtejszymi środowiskami artystycznymi, co z pewnością znalazło odzwierciedlenie w jego późniejszej twórczości (katastrofizm witkiewiczowski narodził się w Rosji). W rewolucję Witkiewicz się nie zaangażował. Mimo że jego pułk, jeden z pierwszych zbuntowanych, obwołał go swoim komisarzem. W 1918 roku zjawił się u matki w Zakopanem..

              Czas po odzyskaniu niepodległości stał się jednocześnie momentem przebudzenia i wybuchu w środowiskach artystycznych. Dla Witkacego były to również najwspanialsze lata. Jako malarz związał się z krakowskimi formistami (Zamoyski, Andrzej i Zbigniew Pronaszkowie,  Chwistek, Niesiołowski, Czyżewski). Był to kierunek bardzo niespójny. Pomiędzy koncepcjami Witkacego a innych nie raz rozciągała się przepaść. Witkiewicz nie unikał dyskusji, a swoich tez bronił z wielką zaciekłością.

 

Powstało w tym czasie dzieła będące wykładnią Witkiewiczowskiej teorii:

Dzieła teoretyczno-krytyczne

1.     „Pojęcia i twierdzenia implikowane przez pojęcie istnienia” – wg Witkacego „główniak” – dzieło powstawało od 1917 roku, ale wydane zostało dopiero w 1935.

2.     „Nowe formy w malarstwie i wynikające stąd nieporozumienia (1919)

3.     „Szkice estetyczne” (1922)

4.     „Teatr” (1923)

Mówiąc o Witkacym, jako o programotwórczy warto zauważyć, że obywał się on bez „współwyznawców”. Sam tworzył program i sam był jego wyznawcą, choć nie zawsze realizował go w swoich dziełach.

              Krytykę i publicystykę Witkacy uprawiał do końca życia. życia, które sam zakończył 18 września w 1939 roku zażywając truciznę i przecinając sobie żyły jednocześnie.

 

Anegdoty

Postrzegany był na różne sposoby. Jedni widzieli w nim postać pełną wigoru i energii, dowcipną. Inni zaś człowieka zamkniętego w sobie, skupionego i oddanego sztuce i filozofii. Nie brakuje jednak humorystycznych akcentów w relacjach na jego temat.

Witkiewicz, nazywany wariatem z Krupówek wciąż prowokował i szokował swoich współczesnych zachowaniem, wywoływał skandale i nie przejmował się opinią publiczną. Otworzył na przykład Firmę Portretową, która miała być źródłem dochodów. Malował jednak swoich klientów tak, jak chciał – a nie według ich gustów czy wyglądu. W Zakopanem prowadził ranking przyjaciół i wysyłał zawiadomienia o awansie lub degradacji. Na drzwiach zamieścił napis: „Gościu won! W razie gdyby mnie nie było w jadalni, jestem w kuchni”.

 

Witkacy jako filozof

Witkacy miał ambicję wytłumaczyć świat na nowo, stworzyć własny oryginalny system filozoficzny. System taki w zarysie powstał. Witkacy nazywał go monadyzmem biologicznym. Najważniejsze pojęcia to: Całość Istnienia, Istnienia Poszczególne, Formuła Istnienia, Nicość Absolutna, Tajemnica Istnienia. Cały system został zbudowany na antynomiach takich jak: stałość i zmienność, ciągłość i przerywalność, nieskończoność i ograniczoność. Jednak najważniejszą wśród antynomii była para jedność i wielość. Antynomiczność systemu Witkiewicza wynikała z próby pogodzenia dwóch sprzecznych ze sobą nurtów filozofii XX wieku: nurtu metafizycznego i pozytywistycznego. Pogodzenie nie zostało przeprowadzone w pełni, pozostało wiele niejasności i sprzeczności. Przy czym, to niedomknięcie systemu było w pełni zamierzone i również posiadało swój cel.

Mówiąc o estetyce Witkiewicza nie można pominąć sławnej teorii czystej formy. Nie można jednak zacząć mówić o tak istotnym zagadnieniu bez kilku słów wprowadzenia w witkiewiczowskie rozumienie niektórych niezbędnych tu pojęć.

Sztuka według Witkiewicza miała być tożsama z samą sobą. Nie może więc wyrażać czegoś ze sobą sprzecznego, czegoś do czego trzeba by się odwoływać aby zrozumieć jej wartość. Witkacy odmawia jakichkolwiek wartości estetyce mimetycznej. Taka bowiem estetyka dzieli dzieło na formę i treść, z których pierwszej wartość artystyczna jest podejrzana, a status ontologiczny drugiej nijaki. Podział taki jest ponadto niezgodny z głoszoną przez twórcę jednością utworu. Skąd więc pojęcie formy u Witkacego? Forma jest tu rozumiana inaczej niż we wspomnianym rozróżnieniu. Obejmuje ona łącznie różne porządki dzieła sztuki (morfologiczny, syntaktyczny, semantyczny itd.) Teoria czystej formy jest zatem całościową teorią zjawisk artystycznych zmierzających ku opisaniu ich wielowymiarowej złożoności.

Dzieło sztuki miało stanowić wyraz i jednocześnie stawać się przyczyną uczucia metafizycznego: miało być manifestacją jedności w wielości, miało pozwolić człowiekowi uchwycić związek między własną jednostkowością a całością istnienia. Na tym miało polegać piękno artystyczne (różne od piękna życiowego).

 

Twórczość literacka

              Dzieła teoretyczne i filozoficzne to oczywiście nie wszystko co wyszło spod pióra Stanisława Ignacego Witkiewicza. Przy czym jedną z charakterystycznych, a jednocześnie najdziwniejszych  jego cech było ciągłe przerzucanie się z jednej dyscypliny literackiej na drugą.

Na początku był dramat. Witkacy zaczął pisać sztuki w roku 1918, a już od 1920 dramaturgia stała się głównym polem jego działalności. Był bardzo płodnym artystą. W 1920 napisał 8 sztuk. Tyle samo w 1921. Z tytułów znamy 30 sztuk (jednak nie wiadomo czy wszystkie zaginione lub znane tylko z tytułu zostały kiedykolwiek ukończone). Witkacy skarżył się często na niezrozumienie i lekceważenie. Bywał niezadowolony z odbioru swoich dzieł (Tumor Muzgowicz – popularność ze względu na podobieństwo postaci do Tadeusza Sinki).

W tym miejscu warto przybliżyć teorię Witkacego dotyczącą teatru. Została ona opracowana w oparciu o stworzoną wcześniej teorię malarstwa. Zdaniem Witkiewicza:

 

Zadaniem teatru jest wprowadzenie widza w stan wyjątkowy, który nie może być osiągnięty tak łatwo w przepływaniu dnia codziennego w czystej swojej formie, stan uczuciowego pojmowania Tajemnicy Istnienia. 

 

Zgodnie z teorią Witkacego teatr miał być:

1.     swobodnym deformowaniem rzeczywistości

2.     odrzuceniem tradycji realistycznej i naturalistycznej (czyli wszystkiego co podporządkowuje  scenę logice życiowego prawdopodobieństwa)

3.     odrzuceniem symbolizmu i strachu przed niewiadomym (czyli tradycji romantycznej)

4.     odrzuceniem narodowej posługi i społecznego pouczania

5.     odrzuceniem rzekomej prawdy psychologicznej

Charakterystyczne cechy witkiewiczowskiego dramatu to: groteskowy humor, niszcząca złośliwość, niezwykłość zdarzeń, rozlubowanie w okropności.

              Podsumowując teatr w rozumieniu Witkiewicza miał być deformacją rzeczywistego świata, bez akcji dramatu w tradycyjnym rozumieniu, bez realizmu językowego czy obyczajowego. Jego celem było wywołanie niepokoju, poczucia dziwności, które miało być źródłem przeżycia metafizycznego.

Po dramacie przyszła kolej na powieść, którą autor postrzegał mniej jako dzieło sztuki, a bardziej jako unaocznienie własnego światopoglądu. Witkiewicz zwrócił się ku niej po tym jak zwątpił w możliwość odrodzenia się teatru. W 1827 powstało Pożegnanie jesieni, następnie Nienasycenie (1930). Powieści te mimo że, zostały żywo przyjęte przez krytykę znacznie odbiegały od ówczesnej produkcji prozatorskiej. W latach 1932-1933 powstawało Jedyne wyjście – ostatecznie nieukończone.

W roku 1934 Witkiewicz zakończył Szewcami swoją twórczość dramatyczną - nie skończył jednak pisać i pracować. Przyszła wtedy pora na filozofowanie. Wypracowane przez Witkacego poglądy i najważniejsze dzieła teoretyczne zostały już wspomniane.

Witkiewicz działał również jako publicysta. Jest autorem dziesiątków artykułów o filozofii, sztuce i literaturze. Oto niektóre z nich:

~ Nikotyna, alkohol, kokaina, peyotl, morfina, eter. Appendix (1932)

~ Niemyte dusze (1936) – wykład teorii Freuda i Kretschmera wzbogacony o oryginalną diagnozą polskiej świadomości kulturalnej.

 

 

 

Szewcy – streszczenie

Akt I

Scena – jak pisze w didaskaliach Witkacy – przedstawia warsztat szewski. Przy pracy (kuciu butów) Sajetan rozmawia z Czeladnikami. Wygłasza swoje poglądy – brak wiary w rewolucję, o swojej klasie mówi, że są „nawozem, jako ci dawni królowie i inteligencja w stosunku do totemowego klanu - nawóz!”. W jego wypowiedzi, pojawia się co chwila powiedzonko „hej”, które denerwuje II Czeladnika. Sajetan tylko pozornie jest pogodzony ze swoją najniższą pozycją w społecznej hierarchii, rządzący są dla niego jedynie próżniakami i draniami. Majster szewski chciałby „ich dziwki deflorować, dewergondować, nimi się delektować, jus prima noctis nad nimi sprawować, w ich pierzynach spać, ichnie żarcie żreć aż do twardego rzygu…”. Czeladnicy podzielają poglądy Kajetana, marzą o zemście na elicie rządzącej.

Pojawia się Scurvy, mówi on szewcom, że powinni czuć się szczęśliwi, bo „wyzwolenie jest tylko przez pracę”. Przekonuje, że podział na dyrektorów, wyższych urzędników oraz pracowników będzie zawsze. Praca umysłowa wymaga „innych składników mózgu – mózgu i jedzenia” stąd istnieją różnice w standardzie ich życia. Czeladnik II zasypuje Scurvego szczegółami ze swego życia, Prokurator denerwuje się, jego złość osiąga apogeum, gdy Czeladnik wspomina o nieodwzajemnionej miłości prokuratora do Księżnej. Scurvy wyzywa Czeladnika „milcz, sflądrysynie, milcz, skurczyflaku”

Wchodzi księżna i rozdaje wszystkich postaciom kwiatki ze swego żółtego bukietu. Scurvy, wyznaje, że będzie jej godny jak wykona dla niej choć jedną parę butów. Chorobliwe pożądanie Prokuratora bawi Księżną, a nawet więcej, mówi ona „Chciałabym, aby pan patrzył na to, kiedy ja – wie pan? – ten tego – tylko nie powiem z kim - …Niepewność pańska jest dla mnie rezerwuarem najwyuzdańszej, płciowej, samiczkowatej, bebechowato-owadziej rozkoszy – chciałbym jak samice modliszki, które ku końcowi zjadają od głowy swoich partnerów, którzy mimo to nie przestają tego – wie pan, hehe!”. Czeladnicy naigrywają się z cierpienia Scurv’ego, który ubolewa nad tym, że nie jest prawdziwym hrabią. Księżna śpiewa piosenkę, z której Prokurator dowiaduje się, że jej panieńskie nazwisko brzmiało Bajbel-Burg, uświadamia sobie, ze była ona kiedyś panienką a nawet małą dziewczynką, i roztkliwia się jeszcze bardziej.

Szewcy dyskutują na tematy filozoficzne. Rozważają problem różnic społecznych. Sajetan zwraca Księżnej uwagę, że nie powinna, jako arystokratka występować w sztuce „i dlatego musi błąkać się po sztukach bez sensu, stojących poza literaturą” Scurvy chce stanąć na czele szewców, ale Sajetan stwierdza, że nie potrzebują oni inteligentów. W mowie swej popada w ekstazę, mówi o związku z wszechrzeczą „czuję się naprawdę kuzynem jurajskich gadów i trylobitów sylurskich, a także świń i lemurów – czuję związek z wszechstworzeniem – rzadko to bywa, ale jest prawdą!” Księżna jest zachwycona, pragnie się oddać Sajetanowi dla samej formy. Czeladnik II zastanawia się nad kwestią przodków. Pochodzenia rodowego nie należy przeceniać, jak robią to arystokraci (od nich gorsi są już tylko półarystokraci). Czeladnik stwierdza, ze wszystko jest absurdem, Księżna proponuje jako antidotum- żarliwą wiarę za to Sajetan „wali ją w pysk tak, że cała krwią się zalewa”.

Scurvy gardzi metodami szewców, uważa, że zmiany można przeprowadzić bez użycia przemocy. Jego zdaniem arystokracja się przeżyła, trzeba zreformować kapitalizm, ale nie zniszczyć inicjatywy prywatnej. Księżna wystąpienie Scurvy’ego podsumowuje krótko „Nudno, panie Robercie. To, co pan mówi, to są frazesy społecznego impotenta bez istotnych przekonań”. Prokurator wychodzi.

Teraz to Księżna przedstawia swoje poglądy, mówi o bliskości, jaka łączy ją z szewcami. Twierdzi, że utaiła się w nich – przedstawicielach ręcznego rzemiosła „osobowa tęsknota pierwotnego, leśnego i wodnego bydlęcia, którą arystokraci, zatracili z intelektem”. Przekonuje ona szewców, że różnice społeczne są zgubne, drażnią bowiem „Dziarskich Chłopców” Jej zdaniem tylko ona pozostaje bezideowa. W efekcie tego przemówienia szewcy chcą zgładzić Księżną, wtedy pojawia się Scurvy z „Dziarskimi Chłopcami” i wszystkich aresztuje. W szewskiej izbie, jego zdaniem „jest gniazdo najohydniejszej, przeciwelitycznej rewolucji świata, chcącej sparaliżować wszelkie poczynania od góry – tu rodzi się ona z pomocą perswazji nienasyconej samicy, degeneratki jej własnej klasy, a ostatecznym celem jej – babomatriarchat ku pohańbieniu męskiej, jędrnej siły- społeczeństwo jest kobietą – musi mieć samca, który je gwałci”.

Scurvy zostaje ministrem sprawiedliwości i „wielości rzeczywistości”.

 

Akt II

Scena rozgrywa się w więzieniu, w którym stworzono salę przymusowej bezrobotności „w celu udręczenia osobników żądnych pracy”. Sajetan domaga się pracy, docenia jej urok, dopiero teraz, gdy niemiłosiernie się nudzi, boli go „na wątpiach od tego przymusowego lenistwa”. Stwierdza nawet, że nigdy, żadnej dziwki tak nie pragnął jak teraz pragnie pracy. Okazuje się jednak, że Scurvu cierpi podobnie jak szewcy, tyle, że nie na brak pracy, ale dlatego, że od momentu objęcia władzy, nie wie, kim jest. „Nie wiem czy jestem typem tchórza wytworzonym przez dyktaturę, czy prawdziwym wyznawcą faszyzmu w wydaniu <>? Tężyzna sama w sobie! Kim jestem? Boże! Com ja z siebie uczynił! Liberalizm to guano – to najgorsze z kłamstw. Boże, Boże! – jestem cały z gumy, którą na coś niewiadomego naciągają. Kiedyż pęknę wreszcie? Tak żyć nie można, nie wolno, a żyję się jednak – to straszne.” Sajetan wątpi w szczerość cierpienia prokuratora. Ten oświadcza, że Czeladnicy będą gnić w więzieniu do końca życia. Szewcy błagają o litość, jedynie Sajetan, choć nie przychodzi mu to łatwo, pozostaje wierny swym przekonaniom. Mówi, że „nacjonalizm już się wyprztykał”, powinna zebrać się, jego zdaniem, liga, która zmieniłaby mentalność świata, poczynając od inteligencji. Scurvi zgadza się z Sajetanem w kwestii konieczności zmian. Majster szewski zarzuca Prokuratorowi oportunizm, wyśmiewa go, że chociaż ma ku temu możliwości (jest przecież na czele elity rządzącej) to jednak pozostaje bierny. Sajetan próbuje przekonać Skurvy’ego do działania. Okazuje się wówczas, że dobrobyt jest środkiem zaradczym przeciw urokom Księżnej, dlatego tak na nim zależy Prokuratorowi. Utrzymanie robotników w nędzy jest celowe, Scurvy wyznaje, że tylko oni pozostali ludźmi „Ludzie teraz to wy tylko wy - to każdy wie. A dlatego tylko, żeście po tamtej stronie; jak przejdziecie tę linijkę, będziecie tacy sami jak my.” Sajetan zaprzecza, jest przekonany, że szewcy są w stanie stworzyć bezkompromisową ludzkość, która „będzie, aż po zagaśnięcie słońca”.

Zostaje wezwana Księżna, której prokurator nakazuje szyć buty. Rozmowa Sajetana i Skurvy’ego trwa dalej. Prokurator zazdrości uwięzionemu, że ten może mówić to, co myśli i czuje. Sajetan przekonuje, że jego ideą jest ”cofnięcie kultury bez tracenia wysokości duchowej”.

Majstra szewskiego ogarnia nuda, która jest najgorszym z możliwych stanów. Księżna mówi Scurvy’emy, ze nie może doczekać się chwili, gdy ten zostanie uwięziony przez szewców, a ona na oczach wygłodzonego seksualnie prokuratora odda się Sajetanowi. Scurvi nie może już wytrzymać „Zmartwiałem wprost z piekielnej żądzy połączonej z ohydnym niesmakiem. Jestem faktycznie jak pełna szklanka: boję się ruszyć, aby się nie wylała. Oczy mi na łeb wyłażą. Wszystko mi puchnie jak sałata, a mózg mój jest jak wata umoczona w ropie zaświatowych ran. O pokuso niedosiężna w swej dzikości bez dna!(…). Wychodź z więzienia małpo metafizyczna! Co będzie, to będzie: użyję raz, choćbym z żalu potem skonać miał …”. Księżna ulega oddaje się prokuratorowi.

Szewcy doznają olśnienia nową ideą, zaczynają pracować, ogarnia ich radość z niej płynąca. Praca wymyka się im z rąk, staje się czymś szaleńczym. Pojmują ją jako najwyższą, metafizyczną jedność wielości światów. Praca staje się absolutem. W jej obliczu nie ważne stają dawne pragnienia, nie chcą już dziwek i piwa, jedynym pragnieniem jest praca. Scurvy uważa, że narodziła się nowa metafizyka, która może być „niebezpieczną bombą”, po raz pierwszy w życiu boi się. Księżna Irenka nie czuje strachu, pracujący szewcy są źródłem jej rozkoszy. Do więzienia wpadają Pachołki Gnębona Puczymordy, ale zostają pokonani przez szewców. Skurvy chce coś zrobić, ale Księżna skutecznie odciąga go od rozgrywającego się dramatu. Na tle piekła pracy samej w sobie Księżna chce posiąść Prokuratora, ale scenę zalewa czerwony blask.

 

Akt III

W akcie trzecim znów powracamy do szewskiej izby (jak w akcie I). Sajetan – jak pisze Witkacy w didaskaliach – stoi na środku sceny we wspaniałym kolorowym szlafroku, podtrzymywany jest przez , ubranych w kwieciste pidżamy, Czeladników. Na prawo znajduje się Scurvy, który ubrany jest w psią skórę (na głowie ma kapturek z różowej włóczki z dzwoneczkiem). przywiązany jest na łańcuchu do pnia i śpi zwinięty w kłębek.

Ze słów Sajetana dowiadujemy się, że nie jest on szczęśliwy, władza doprowadza go niemal do obłędu. Również II Czeladnik zaczyna się zastanawiać, czy nie ulegli oni jakiemuś złudzeniu, że tworzą nowe życie „A może rządzą nami siły, których istoty nie znamy? I jesteśmy w ich rękach tylko marionetkami”. Sajetan nie dopuszcza do siebie myśli, że mógłby być taki sam jak Scurvy. Ten zaś przez sen majaczy, że chciałby być szewcem. Czeladnicy chcą zabić Prokuratora-psa, Sajetan jednak zabrania. Kara jaka ma dotknąć byłego dyktatora jest śmierć z niewyżyci seksualnego. Zamierzenie to staje się prawdopodobne, gdyż Księżna karmi Skurvy’ego tabletkami wzbudzającymi nieskończone pożądanie. Z tęsknotą wspomina czasy gdy nie znał Księżnej, która teraz jawi mu się jako „przeklęte babsko…szatanica, wcielenie Supra-Bafometa , cycata Cyrce…”.

Czeladnicy nie mogą już słuchać Sajetana, który ich zdaniem zaczyna kompromitować rewolucję. Jedynym wyjściem jest jego zabicie. Gdy maja dokonać mordu zaczynają się tłoczyć chłopi - stary Kmieć i młody Kmiotek. Pchają oni przed sobą olbrzymiego chochoła a za nimi wpada Dziwka wiejska. Księżna i Czeladnicy odnoszą się do nich z pogardą, maja ich bowiem za „wiejskich chamów, krnąbrnych i konserwatywnych kmiotków narodowych”. Sajetan, wdzięczny za ocalenie życia, chce z nimi zawrzeć sojusz. Chłopi zostają ostatecznie przepędzeni przez czeladników, a Sajetan zabity siekierą. W tym momencie wpada lokaj Księżnej Fierdusieńko i oznajmia, że nadchodzi straszny Hiper-Robociarz z bombą w ręku. Scurvy skomle, że nie może uciec, zaczyna rozumieć swe ofiary, które jako Prokurator skazywał na śmierć i więzienie. Okazuje się, że przybyły Hiper-Robociarz jest jedną z nich. Sajetan zabiera głos - cieszy się, że nie żyje, bo nie musi już się niczego bać, stwierdza zarazem, że „jedna jest dobra rzecz na świecie, to indywidualne istnienie w dostatecznych warunkach materialnych”. Władzę obejmuje przybysz, z Czeladników zaś czyni władze dekoracyjną.

Pojawiają się „Dziarscy Chłopcy” oraz ich przywódca - Puczymorda. Scurvy prosi by go uwolniono, jest w stanie zastąpić szewców w drabinie społecznej. Hiper-Robociarz nie zgadza się, wskazuje na etymologię nazwiska Skurvy’ego „Byłeś szkorbutem chorej na przemianę ducha – a analogii do przemiany materii – ludzkości”. Nagle podnosi się Sajetan, który uwierzył w metempsychozę i zaczyna chwalić piękno świata nawet „Ździebełko każde, każde gówienko najmniejsze, co daje życie roślinkom”.

Panuje ogólny chaos, Scurvy żali się, że nie może uszyć butów, Sajetan cały czas wygłasza swe dziwaczne monologi, Puczymorda dostrzega, ze jego życie jest nieszczęśliwe co powoduje jego wzruszenie, Czeladnicy odczuwają narastającą nudę. Księżna woła, że chce być wyniesiona na piedestał, nie może bez niego bowiem żyć „Oto wołam was <> głosem…głosem mych nad-bebechów i krużganków ducha przeszłego i zatraconego…ukorzcie się przed symbolem wszechmatry czyli raczej suprapanbabojarchatu!”. Czeladnicy i Puczymorda na brzuchach pełzną ku niej, Skurvy rwie się z łańcucha i skowycze. Nagle wstaje chochoł, z którego spada słomiany strój. Okazuje się, że jest to zwykły Bubek we fraku, który chce zatańczyć z Księżną.

Ostatecznie Sajetan zachwyca się Księżną, na którą spada druciana klatka. Scurvy „wyje dziko a nieprzytomnie” w końcu umiera. Księżna jest podniecona tą śmiercią z pożądania i chce oddać się wszystko jedno komu, byle zaspokoić swoje erotyczne żądze. Wchodzą Towarzysze: X i Abramowski. Rozmawiają oni o upaństwowieniu przemysłu rolnego. Hiper –Robociarz na polecenie Towarzyszy zarzuca na klatkę Księżnej czerwoną płachtę, potem ma być ona dostarczona do gabinetu Abramowskiego, jako źródło rozrywki.

Na zakończenie rozlega się Głos straszliwy:

„Trzeba mieć duży takt,

By skończyć trzeci akt,

To nie złudzenie – to fakt.”

Zgłoś jeśli naruszono regulamin