Klein-mechanizmy schizoidalne.doc

(170 KB) Pobierz
I

Melanie Klein

 

UWAGI DOTYCZĄCE PEWNYCH MECHANIZMÓW SCHIZOIDALNYCH[1]

 

 

Wprowadzenie

 

Niniejsza rozprawa stawia sobie za cel ukazanie znaczenia wczesnych lęków i mechanizmów paranoidalnych i schizoidalnych. Zagadnieniom tym poświęciłam wiele uwagi i pracy na przestrzeni kilku lat, nawet wówczas, gdy nie ustaliłam jeszcze ostatecznie swoich poglądów na temat procesów depresyjnych zachodzących we wczesnym dzieciństwie. Jednakże podczas wypracowywania mojego stanowiska na temat pozycji depresyjnej (depressive position) występującej we wczesnym dzieciństwie, wciąż narzucały się mojej uwadze problemy związane z poprzedzającą je fazą. Chciałabym obecnie sformułować kilka hipotez dotyczących tych właśnie wcześniejszych lęków i mechanizmów.[2]

 

Wysuwane tu hipotezy, które odnoszą się do bardzo wczesnych faz rozwoju, wyprowadzone są na podstawie wnioskowania z analiz, którym poddawani byli dorośli, jak i dzieci – część z tych wniosków zdaje się być zgodna z obserwacjami uzyskanymi podczas badań psychiatrycznych. Udowodnienie wypracowanych przeze mnie twierdzeń wymaga jednakże przedstawienia licznego i szczegółowego materiału chorobowego, na co niestety nie mogę sobie tu pozwolić będąc ograniczona charakterem niniejszej rozprawy. Nam nadzieję, iż dalsze artykuły pozwolą mi zapełnić tę lukę.

 

Rozprawę niniejszą chciałabym zacząć od krótkiego podsumowania tych konstatacji dotyczących najwcześniejszych faz rozwoju, które zdążyłam była już uprzednio zaprezentować publicznie.[3]

 

We wczesnym dzieciństwie pojawiają się charakterystyczne dla psychozy lęki, które pobudzają ego do wytworzenia specyficznych mechanizmów obronnych. W tym to okresie życia należy też szukać źródeł fiksacji (fixation-points) dla wszystkich zaburzeń psychotycznych. Hipoteza powyższa przywiodła niektórych badaczy do wniosku, że przyznaję wszystkim bez wyjątku dzieciom status psychotyków; korekcie tej mylnej interpretacji moich przekonań poświęciłam już wiele miejsca gdzie indziej. Lęki psychotyczne, mechanizmy i reakcje obronne ego charakterystyczne dla dzieciństwa mają w moim mniemaniu głęboki wpływ na rozwój we wszystkich jego aspektach, wliczając w to rozwój ego, super-ego i relacji z obiektem (object- relations).

 

Często dawałam wyraz swojemu przekonaniu, że relacje z obiektem obecne są w życiu dziecka już od najwcześniejszych faz jego życia – pierwszym obiektem jest matczyna pierś, która dla dziecka ulega rozszczepieniu na pierś dobrą (przynoszącą satysfakcję) i złą (powodującą frustrację). Rozdwojenie to w konsekwencji prowadzi do rozdzielenia miłości i nienawiści. Sugerowałem ponadto, że odniesienie do pierwszego obiektu implikuje jego introjekcję i projekcję. Tym samym już od samego początku życia relacje z obiektem są kształtowane przez interakcję zachodzącą pomiędzy oboma tymi procesami, pomiędzy wewnętrznymi i zewnętrznymi obiektami i sytuacjami. Procesy te mają swój udział w kształtowaniu się ego i super-ego, a także przygotowują grunt dla zaistnienia w drugiej połowie pierwszego roku życia kompleksu Edypa.

 

Popęd destrukcji już od samego początku życia skierowany jest przeciwko obiektowi i znajduje swój pierwszy wyraz w mających oralno-sadystycznych charakter wyobrażeniowych atakach na pierś matki, które z czasem rozwijają się w jak najbardziej sadystyczne szturmy na jej ciało. Lęki prześladowcze wywoływane przez działające w organizmie niemowlęcia oralno-sadystyczne popędy do obrabowania ciała matki z jej dobrych treści i analno-sadystyczne popędy do umieszczenia w niej swoich ekskrementów (wliczając w to pragnienie wniknięcia w jej ciało, by móc ją kontrolować od środka) mają wielkie znaczenie dla rozwoju paranoi i schizofrenii.

 

Wyliczyłam także różne typowe mechanizmy obronne wczesnego ego, takie jak mechanizm rozszczepienia obiektu i popędów, idealizację, wyparcie wewnętrznej i zewnętrznej rzeczywistości i stłumienie emocji. Natrafiłam także na różnego rodzaju treści lękowe (anxiety-contents), w tym lęk przed byciem otrutym i pożartym. Większość z tych fenomenów – występujących powszechnie w kilku początkowych miesiącach życia – można odnaleźć wśród przejawów schizofrenii charakterystycznych dla wieku dorosłego.

 

Ten wczesny okres życia – któremu zrazu nadałam miano ‘fazy prześladowczej’ (persecutory phase) – nazwałam później ‘pozycją paranoidalną’ (paranoid position)[4] i określiłam go jako poprzedzający pozycję depresyjną (depressive position). Jeśli lęki prześladowcze są bardzo silne i z tej to między innymi przyczyny niemowlę nie jest w stanie poradzić sobie z pozycją paranoidalno-schizoidalną, to utrudnione jest również sprostanie pozycji depresyjnej. Niepowodzenie to może prowadzić do regresywnego wzmocnienia lęków prześladowczych i punktów fiksacji dla ostrych psychoz (tj. przynależących do grupy schizofrenii). Kolejnym rezultatem poważnych trudności występujących w trakcie trwania okresu pozycji depresyjnej może być zaistnienie zaburzeń maniakalno-depresyjnych w późniejszych latach życia. Uważam również, że w przypadku łagodniejszych zaburzeń rozwoju opisane wyżej czynniki silnie wpływają na możliwość wystąpienia neuroz.

 

Chociaż zakładałam, że rezultat pozycji depresyjnej zależy od sposobu, w jaki niemowlę przebrnęło przez wcześniejszą fazą, to niemniej jednak nigdy nie przypisywałam pozycji depresyjnej głównej roli we wczesnych fazach rozwoju dziecka. Wraz z introjekcją obiektu jako całości diametralnie zmienia się kształt wypracowywanej przez dziecko relacji z obiektem. Synteza zachodząca pomiędzy kochanymi i nienawidzonymi aspektami całego obiektu daje początek uczuciom żalu i winy, co niesie ze sobą istotny postęp w rozwoju życia emocjonalnego i intelektualnego dziecka. Jest to również kluczowy punkt dla możliwości zaistnienia neurozy lub psychozy. Mój stosunek do tych tez się nie zmienił później – wciąż uważam je wszystkie za prawdziwe.


Kilka uwag na temat ostatnich prac ogłoszonych przez Fairbairna

 

W kilku swoich ostatnich dziełach[5] W. R. D. Fairbairn poświęcił wiele miejsca tematowi, którym i ja się obecnie zajmuję. Dlatego wydaje mi pożytecznym przedstawienie listy istotnych podobieństw i różnic, jakie występują w naszych stanowiskach. Okazuje się bowiem, iż niektóre z wniosków przedstawionych w niniejszej pracy zgadzają się z propozycjami zgłaszanymi przez Fairbairna, inne zaś różnią się odeń diametralnie. Fairbairn podszedł do interesującego mnie zagadnienia od strony rozwoju ego w jego relacjach z obiektami, ja zaś – od strony lęków i ich zmiennych postaci. W swoich pracach uczony ten nazwał najwcześniejszą fazę życia ‘pozycją schizoidalną’ (‘schizoid position’): twierdził, że kształtuje ona część normalnego rozwoju, a zarazem bywa podstawą dla rozwoju chorób schizoidalnych i schizofrenicznych życia dorosłego. Zgadzam się z tą tezą i uważam zaprezentowany opis fenomenów schizoidalnych wieku rozwojowego za wartościowy i odkrywczy, jak również wielce ważny dla naszego całościowego pojmowania istoty zachowań schizoidalnych i schizofrenii. Uznaję także ważność i doniosłość głoszonego przezeń twierdzenia, że grupa zaburzeń schizoidalnych i schizofrenicznych jest znacznie liczniejsza niż dotąd sądziliśmy. Podobnie zasługuje na uwagę szczególny nacisk, jaki kładzie on na wewnętrzną relację zachodzącą pomiędzy histerią i schizofrenią. Używane przez Fairbairna pojęcie ‘pozycja schizoidalna’ (schizoid position) wydaje się właściwe, jeśli rozumieć je jako obejmujące zarówno lęk prześladowczy, jak i mechanizmy schizoidalne.

 

Jednakże nie zgadzam się – by odnieść się na początek do najistotniejszych rozbieżności między nami – z dokonaną przez niego modyfikacją teorii struktury mentalnej i instynktów. Jesteśmy także odmiennego zdania co do żywionego przezeń poglądu, że tylko zły obiekt jest internalizowany – a zatem przekonania, które zdaje się przyczyniać do zaostrzenia różnic w naszych stanowiskach wobec rozwoju relacji z obiektem, jak też rozwoju ego. I tak utrzymuję, że poddana introjekcji dobra pierś formuje istotną część ego, wywierając już od samego początku zasadniczy wpływ na proces rozwoju ego, jak również oddziaływuje na strukturę ego i relacje z obiektem. Nie zgadzam się także z tym co głosi Fairbairn mówiąc, że “wielkim problemem osobowości schizoidalnej jest to, jak kochać nie niszcząc miłością, natomiast wielkim problemem osobowości depresyjnej jest to, jak kochać nie niszcząc nienawiścią”.[6] Wniosek ten zgodny jest nie tylko z jego odrzucającym myśl Freuda poglądem na instynkty podstawowe, lecz także z niedocenianiem roli, jaką już od początku życia odgrywa agresja i nienawiść. W wyniku takiego podejścia nie przypisuje on dość wagi znaczeniu wczesnych lęków i konfliktów, jak też ich dynamicznemu wpływowi na rozwój.

 

Wybrane problemy wczesnego ego

 

W niniejszej pracy chciałabym się skupić na omówieniu jednego tylko aspektu rozwoju ego, celowo powstrzymując się od rozważenia go w kontekście całościowego rozwoju ego. Nie znajduję tu także miejsca na poruszenie zagadnień relacji ego do id i super-ego.

 

Nasza dotychczasowa wiedza na temat struktury wczesnego ego jest niestety bardzo uboga. Ostatnie hipotezy wypracowane na tym polu nie przekonują mnie: w szczególności mam tu na myśli Glovera koncepcję ego nuclei, jak również ogłoszoną przez Fairbairna teorię ego centralnego i dwóch ego drugorzędnych. Wydaje się, iż bardziej obiecujące może być podjęcie wątków myśli Winnicotta, w których kładzie on nacisk na niezintegrowany charakter wczesnego ego.[7] Dodałabym tutaj, że wczesne ego w dużej mierze cierpi na brak spoistości, zaś tendencja do integracji występuje w nim na przemian z tendencją do dezintegracji, rozpadu na kawałki.[8] Uważam te fluktuacje za cechę charakterystyczną kilku początkowych miesięcy życia.

 

Jak się wydaje mamy słuszne powody by zakładać, że niektóre z funkcji znanych nam z późniejszych etapów życia ego są w nim obecne już od samego zarania jego istnienia. Najistotniejszą z nich jest ta, na której spoczywa odpowiedzialność za radzenie sobie z lękiem (anxiety). Twierdzę, że lęk bierze się z działania w obrębie organizmu instynktu śmierci i jest odczuwany jako obawa przed anihilacją (śmiercią), przybierając postać lęku prześladowczego. Lęk przed popędem destrukcji wydaje się z miejsca przenosić również na obiekt – ściślej mówiąc, jest odczuwany jako lęk przed nieposkromienie przytłaczającym obiektem. Innymi źródłami podstawowego lęku jest trauma urodzin (lęk przed separacją) i frustracja płynąca z istnienia  potrzeb cielesnych; również te przeżycia od początku są odczuwane jako wywołane przez obiekty. Nawet jeśli obiekty te są odczuwane jako zewnętrzne, to na skutek introjekcji stają się prześladowcami wewnętrznymi, a tym samym nasilają wewnątrz organizmu lęk przed popędem destrukcji.

 

Istnienie istotnej potrzeby radzenia sobie z lękami zmusza wczesne ego do rozwoju podstawowych mechanizmów i reakcji obronnych. Popęd destrukcji jest częściowo projektowany na zewnątrz (odbicie (deflection) instynktu śmierci) i, jak uważam, przenosi się na pierwszy z zewnętrznych obiektów – pierś matki. Jak wykazał Freud, pozostała część instynktu destrukcji jest do pewnego stopnia wiązana wewnątrz organizmu przez libido. Jednakże żaden z tych procesów nie osiąga swego celu do końca, a tym samym lęk przed byciem zniszczonym od wewnątrz organizmu nie zanika. Uważam,  zgodnie z [twierdzeniem o] braku spoistości [w obrębie ego], że znajdując się pod wpływem tego zagrożenia ego skłania się ku rozpadowi na kawałki.[9] Tego rodzaju rozpad wydaje się tkwić u podstaw stanów dezintegracji występujących u  schizofreników.

 

Napotykamy tu na pytanie, czy nie jest aby tak, że pewne aktywne procesy rozszczepiania zachodzą w obrębie ego już od najwcześniejszych faz jego życia. Jak przyjęliśmy, wczesne ego w sposób aktywny rozszczepia obiekt, jak też i swoje relacje z nim, co może implikować jakiś rodzaj aktywnego rozszczepiania się samego ego. W każdym razie rezultatem rozszczepienia jest rozproszenie popędu destrukcji, odczuwanego jako źródło zagrożenia. Sugeruję, że podstawowy lęk przed unicestwieniem przez siłę destrukcyjną działającą od środka, wraz ze specyficzną reakcją ego przybierającą postać rozpadu na kawałki lub rozszczepienie samego siebie, może ogrywać niezwykle istotną rolę we wszystkich rodzajach procesów schizofrenicznych.


Procesy rozszczepienia w relacji z obiektem

 

Projektowany na zewnątrz popęd destrukcji jest wprzódy doświadczany jako agresja oralna. Uważam, że oralno-sadystyczne popędy wobec matczynej piersi są aktywne już od samego początku życia, choć wraz z początkiem ząbkowania nasilają się popędy kanibalistyczne – czynnik ten podkreślany był już przez Abrahama.

 

W stanach frustracji i lęku skłonności oralno-sadystyczne i kanibalistyczne nasilają się i niemowlę czuje wtedy, że wzięło sutek i pierś w kawałkach. Dlatego też – oprócz zachodzącego w wyobraźni małego dziecka rozszczepienia na pierś dobrą i złą – pierś powodująca frustracje (atakowana w oralno-sadystycznych marzeniach) jest odczuwana jako istniejąca we fragmentach, zaś pierś przynosząca satysfakcję (chwytana w warunkach dominacji ssącego libido) odbierana jest jako cała. Ten pierwszy wewnętrzny dobry obiekt spełnia w ego funkcję punktu centralnego (ośrodka) – przeciwdziała on procesom rozszczepiania i rozpraszania, przyczynia się do osiągnięcia większej spoistości i integracji, jak też ogrywa znaczącą rolę w kształtowaniu się ego.[10] Odczuwane przez dziecko uczucie posiadania w swym wnętrzu dobrej i całej piersi może jednak być osłabione przez frustracje i lęk. W wyniku tego rozdział na dobrą i złą pierś może być trudny do utrzymania przez dziecko i może ono odnosić wrażenie, że dobra pierś jest również w kawałkach.

 

Uważam, że ego jest niezdolne do rozszczepienia obiektu – czy to wewnętrznego, czy też zewnętrznego – bez zachodzenia tego rodzaju podziału w obrębie samego ego. Dlatego też marzenia i uczucia dotyczące stanu, w jakim znajduje się obiekt wewnętrzny istotnie wpływają na strukturę ego. Im większy udział sadyzmu w procesie inkorporowania obiektu i im silniej obiekt odczuwany jest jako rozkawałkowany, tym większe zagrożenie, iż ego zostanie rozszczepione w związku z internalizowanymi fragmentami obiektu.

 

Opisywane tu przez mnie procesy są oczywiście powiązane z życiem wyobraźni niemowlęcia, toteż lęki stymulujące mechanizm rozszczepienia również mają naturę wyobrażeniową. To właśnie w wyobraźni małe dziecko rozszczepia obiekt i swoje ja, lecz skutek aktywności wyobraźni jest bardzo realny – uczucia i relacje (a w dalszych fazach życia procesy myślowe), które faktycznie są od siebie nawzajem porozdzielane.[11]

 

Rozszczepienie w kontekście projekcji i introjekcji

 

Jak dotąd zajmowałam się szczegółowiej mechanizmem rozszczepienia jako jednym z pierwszych mechanizmów i reakcji obronnych ego przeciw lękowi. Jednakże już od początku życia w służbie tego zadania (najważniejszego z tych, jakie stoją przed ego) pozostają również introjekcja i projekcja. Projekcja, jak to opisał Freud, znajduje swoje źródło w odbijaniu na zewnątrz (deflection) instynktu śmierci i – jak uważam – za sprawą uwolnienia ego od zagrożeń pomaga mu przezwyciężyć lęk. Również introjekcja dobrego obiektu jest używana przez ego jako obrona przed lękiem.

 

Blisko powiązane z introjekcją i projekcją pozostają pewne inne mechanizmy. Szczególnie interesują mnie tutaj związki pomiędzy rozszczepieniem, idealizacją i wyparciem (denial). Jeśli chodzi o rozszczepienie obiektu, to musimy pamiętać, że w stanach zaspokojenia uczucia miłości kierowane są na przynoszącą zaspokojenie pierś, podczas gdy w stanach frustracji nienawiść i lęk prześladowczy przenoszą się na pierś powodującą frustrację.

 

Idealizacja jest o tyle związana z rozszczepieniem obiektu, że dobre aspekty piersi są wyolbrzymiane jako zabezpieczenie chroniące przed lękiem przed piersią prześladowczą. Chociaż idealizacja jest zatem następstwem lęku prześladowczego, to swoje źródło ma ona także w sile instynktownych popędów nakierowanych na nieograniczone zaspokojenie i dlatego też kreuje obraz niewyczerpanej i zawsze pełnej piersi – piersi idealnej.

 

Za przykład takiego rozłamu może nam posłużyć niemowlęce zaspokojenie halucynacyjne (infantile hallucinatory gratification). Istotną w nim rolę ogrywają podstawowe procesy zachodzące podczas idealizacji, a mianowicie rozszczepienie obiektu i wyparcie zarówno frustracji, jak i prześladowania. Obiekt będący źródłem frustracji i prześladowania jest utrzymywany zdecydowanie z dala od obiektu idealizowanego. Jednakże zły obiekt jest nie tylko trzymany z dala od dobrego, lecz także wyparte zostaje samo jego istnienie, podobnie jak i całej sytuacji frustracji i wywołanych przez nią złych uczuć (bólu). Połączone jest to z wyparciem rzeczywistości psychicznej, które staje się możliwe wyłącznie dzięki intensywnym uczuciom omnipotencji (wszechmocy) – istotnej właściwości wczesnej mentalności. Wszechmocne wyparcie złego obiektu i sprawiającej ból sytuacji jest w podświadomości równe anihilacji, będącej skutkiem działania popędu destrukcji. Zatem w tym wypadku wyparte i unicestwione zostają nie tylko obiekt i sytuacja – los ten spotyka także samą relację z obiektem. Tym samym wyparta i unicestwiona jest również ta część ego, z którego emanuje uczucie wobec obiektu.

 

Tak więc w przypadku zaspokojenia halucynacyjnego zachodzą dwa powiązane ze sobą procesy: wszechmocne wykreowanie idealnego obiektu i sytuacji, a także równie wszechmocne unicestwienie złego, prześladowczego obiektu i bolesnej sytuacji. U podstaw tych procesów leży rozszczepienie w obrębie obiektu, jak i samego ego.

 

Chciałabym tu mimochodem wspomnieć, że we wczesnych stadiach życia rozszczepienie, wyparcie i omnipotencja odgrywa ważną rolę, podobną do roli represji w późniejszych fazach rozwoju ego. Rozważając znaczenie procesów wyparcia i omnipotencji w fazie, która charakteryzuje się występowaniem lęku prześladowczego i mechanizmów schizoidalnych, możemy także przywołać złudzenia wielkości, jak i prześladowania u schizofreników.

 

W dotychczasowych uwagach na temat lęku prześladowczego wyróżniłam już element oralny. Jednakże choć libido oralne wciąż odgrywa główna rolę, to pochodzące z innych źródeł libidalne i agresywne popędy i marzenia przybierają na sile i prowadzą do współwystępowania oralnych, uretralnych (urethral) i analnych pragnień – zarówno libidalnych, jak i agresywnych. Również ataki na matczyną pierś przeradzają się w charakteryzujące się podobną naturą ataki na jej ciało, które zaczyna być odczuwane jako przedłużenie piersi, nawet nim jeszcze matka jest wyobrażana jako cała (kompletna) osoba. Wyobraźniowe szturmy na matkę zachodzą w dwóch kierunkach: jeden podyktowany jest przez w głównej mierze oralny popęd do wyssania ciała matki do ostatniej kropli, pogryzienia go, wyeksploatowania i obrabowania z jego dobrych treści (opiszę związek tych popędów z rozwojem relacji z obiektem w kontekście introjekcji); drugi zaś określony jest przez popędy analne i uretralne i implikuje usuwanie niebezpiecznych substancji (ekskrementów) poza siebie w matkę. Wraz z tymi usuwanymi w nienawiści ekskrementami projektowane są na matkę lub, jak bym to raczej określiła, w matkę odszczepione części ego.[12] Za sprawą owych ekskrementów i złych części ja (the self) obiekt ma być nie tylko zraniony, lecz także poddany kontroli i posiądnięty. Z chwilą, w której matka zaczyna mieścić w sobie złe części ja, zaczyna ona być odczuwana nie jako odrębna osoba, lecz jako złe ja.

 

Większa część nienawiści do tych części ja jest obecnie kierowana na matkę. Prowadzi to do szczególnej postaci identyfikacji, która konstytuuje prototyp agresywnej relacji z obiektem (aggressive object-relation). Sugeruję by nazwać ten proces mianem ‘identyfikacji projekcyjnej’ (‘projective identification). O ile projekcja w głównej mierze czerpie z niemowlęcego popędu do skrzywdzenia matki lub ustalenia nad nią kontroli[13], to wówczas dziecko zaczyna odczuwać matkę jako prześladowczynię. W zaburzeniach psychotycznych taka identyfikacja obiektu ze znienawidzonymi częściami ja czyni nienawiść żywioną do innych ludzi bardziej intensywną. Jeśli zaś chodzi o ego, to nadmierne odszczepianie i usuwanie w zewnętrzny świat jego części znacznie je osłabia. Dlatego też agresywny komponent uczuć i osobowości jest w umyśle ściśle powiązany z władzą, mocą, siłą, wiedzą i wieloma innymi pożądanymi cechami.

Jednakże nie tylko złe części ja są usuwane i projektowane, to samo dzieje się też z jego częściami dobrymi. W takim wypadku ekskrementy mają charakter prezentu, a same części ego, które wraz z ekskrementami są usuwane i projektowane w inną osobę, reprezentują dobrą, tj. kochającą część ja. Identyfikacja zasadzająca się na tego rodzaju projekcji ma również przemożny wpływ na relacje z obiektem. Projekcja pozytywnych uczuć i dobrych części ja w matkę jest kluczowa dla zdolności dziecka do ukształtowania dobrych relacji z obiektem i zintegrowania własnego ego. Jednakże jeśli tego rodzaju proces projekcji dokonuje się w sposób nadmierny, to dobre części osobowości odczuwane są jako utracone i w ten sposób matka staje się idealnym ego (ego-ideal); w konsekwencji prowadzi to także do osłabienia i zubożenia ego. Bardzo szybko procesem takim objęci zostają również inni ludzie[14], co prowadzić może do wykształcenia bardzo silnego poczucia zależności od owych zewnętrznych reprezentantów własnych dobrych części. Kolejną z konsekwencji takiego stanu rzeczy jest zaistnienie lęku, że utraciło się zdolność do miłości, jako że kochany obiekt jest odczuwany jako obdarzany tym uczuciem w głównej mierze za sprawą reprezentowania ja.

Procesy odszczepiania części ja i projektowania ich w obiekty mają przeto olbrzymie znaczenie dla normalnego rozwoju, jak i ukształtowania anormalnych relacji z obiektem.

Równie istotny jest wpływ, jaki wywiera na relacje z obiektem introjekcja. Introjekcja dobrego obiektu – przede wszystkim matczynej piersi – jest warunkiem wstępnym dla zaistnienia prawidłowego rozwoju. Opisałam już, iż formuje ona centralny punkt ego i ze przyczynia się ona do osiągnięcia przez ego większej spoistości. Jedną z charakterystycznych cech najwcześniejszej relacji z dobrym obiektem – zarówno wewnętrznym, jak i zewnętrznym – jest tendencja do idealizowania go. W stanach frustracji lub wzmożonego lęku dziecko zmuszone jest uciekać do swego wewnętrznego idealizowanego obiektu, traktowanego z kolei jako środek ucieczki przed prześladowcami. Z mechanizmu tego mogą wynikać różne zaburzenia: gdy lęk prześladowczy jest zbyt silny, ucieczka do idealizowanego obiektu może przybrać postać przesadną, co poważnie utrudnia rozwój ego i zaburza relacje z obiektem. W rezultacie ego może być odczuwane jako całkowicie podporządkowane i zależne od obiektu wewnętrznego – jako co najwyżej jego muszla. Niezasymilowanemu obiektowi wewnętrznemu towarzyszy poczucie, że ego nie ma własnego życia i własnej wartości.[15] Sugerowałabym, że stan ucieczki do niezasymilowanych idealizowanych obiektów wymaga zachodzenia w obrębie ego kolejnych procesów rozszczepienia, jako że niektóre jego części próbują się zjednoczyć z idealnym obiektem, natomiast inne części starają się poradzić sobie z wewnętrznym prześladowcą.

Różne sposoby, w jakie zachodzi rozszczepianie ego i wewnętrznych obiektów prowadzą do wykształcenia się poczucia, że ego jest w kawałkach. Uczucie to sprowadza się do stanu dezintegracji. W przypadku normalnego rozwoju, przeżywane przez niemowlę stany dezintegracji mają charakter przejściowy. I tak jednym z czynników wielokrotnie pomagających w pomyślnym przebrnięciu przez tego rodzaju stany schizoidalne jest doznanie zaspokojenia ze strony zewnętrznego dobrego obiektu[16]. Zdolność niemowlęcia do przezwyciężenia tymczasowych stanów schizoidalnych tkwi też w dużej elastyczności i plastyczności cechujących umysł dziecka. Jeśli stany rozszczepienia, a co za tym idzie dezintegracji, których niemowlę nie jest w stanie pokonać pojawiają się jednak zbyt często lub trwają zbyt długo, to – moim zdaniem – znaczy to, że dziecko jest chore na schizofrenię, zaś niektóre symptomy tej choroby mogą być rozpoznane już w pierwszych kilku miesiącach życia. Stany depersonalizacji i rozdwojenia schizofrenicznego obserwowane u dorosłych pacjentów wydają się regresją (regression) do tych dziecięcych stanów dezintegracji.[17]

Z moich obserwacji wynika, że nazbyt silne lęki prześladowcze i mechanizmy schizoidalne wczesnego dzieciństwa mogą mieć szkodliwy wpływ na rozwój intelektualny w jego początkowych stadiach. Niektóre formy upośledzeń umysłowych powinno się zatem zaliczać do grupy schizofrenii. W związku z tym, podczas badań nad upośledzeniem umysłowym u dzieci w różnym wieku powinno się zawsze mieć na uwadze możliwość wystąpienia schizofrenii w okresie wczesnego niemowlęctwa.

Jak dotąd opisałam wybrane aspekty wpływu wywieranego przez nadmierną introjekcję i projekcję na relacje z obiektem. Nie zamierzam tu szczegółowo roztrząsać rozlicznych czynników, które w pewnych przypadkach przyczyniają się do dominacji procesów introjekcji, w innych zaś – do przewagi procesów projekcji. W każdym razie jeśli chodzi o normalną osobowość, to można powiedzieć, że przebieg rozwoju ego i kształt relacji z obiektem zależy od stopnia, w jakim we wczesnych stadiach rozwoju osiągnięta została optymalna równowaga pomiędzy introjekcją a projekcją. Ma to z kolei związek z integracją ego i asymilacją obiektów wewnętrznych. Nawet jeśli równowaga ta zostanie zachwiana i jeden z tych procesów zacznie dominować, wciąż ma miejsce pewnego rodzaju interakcja pomiędzy introjekcją a projekcją. I tak na przykład projekcja w przeważającej mierze nieprzyjaznego świata wewnętrznego, w którym rządzą lęki prześladowcze, prowadzi do introjekcji nieprzyjaznego świata zewnętrznego i vice versa, introjekcja zniekształconego i nieprzyjaznego świata zewnętrznego wzmacnia projekcję nieprzyjaznego świata wewnętrznego.

Kolejny aspekt procesów projekcji, jak to już widzieliśmy, odnosi się do gwałtownego wtargnięcia do wewnątrz obiektu i ustanowienia nad nim kontroli przez pewne części ja. W konsekwencji introjekcja może być odczuwana jako pełne siły wtargnięcie z zewnątrz do wewnątrz będące odpłatą za gwałtowną projekcję. Może to prowadzić do lęku, że już nie tylko ciało, lecz także umysł są we wrogi sposób kontrolowane przez innych ludzi. W rezultacie mogą wystąpić poważne zaburzenia, które utrudniają działanie wszystkich funkcji ego oraz prawidłowy rozwój seksualny, i które mogą prowadzić do nadmiernego wycofania się w świat wewnętrzny. Jednakowoż owo wycofanie się jest powodowane nie tylko przez lęk przed introjekcją zagrażającego świata zewnętrznego, lecz także przez lęk przed wewnętrznym prześladowcą, jak też przez późniejszą ucieczkę do idealizowanego obiektu wewnętrznego.

Wspomniałam już o osłabieniu i zubożeniu ego płynącym z nadmiernego rozszczepienia i takiej identyfikacji projekcyjnej. Jednakże tak osłabione ego staje się również niezdolne do zasymilowania swych obiektów wewnętrznych, co prowadzi do poczucia, iż jest ono od nich zależne i przez nie rządzone. Co więcej, takie osłabione ego czuje się też niezdolne do przyjęcia z powrotem w obręb samego siebie tych swoich części, które wyprojektowało w świat zewnętrzny. Tak zatem te zaburzenia interakcji pomiędzy projekcją i introjekcją, które implikują nadmierny podział ego, mają szkodliwy wpływ na relacje ze światem zewnętrznym i wewnętrznym i wydają się tkwić u podstaw niektórych postaci schizofrenii.

Identyfikacja projekcyjna tkwi też u źródła wielu sytuacji lękowych, o których chciałabym teraz nieco powiedzieć. Marzenie o gwałtownym wtargnięciu w obiekt wywołuje lęki związane z zagrożeniami czyhającymi na podmiot z wewnątrz obiektu. Dla przykładu, popęd do objęcia kontroli nad obiektem od wewnątrz niego rodzi lęk przed byciem kontrolowanym i prześladowanym wewnątrz niego. Za sprawą introjekcji i re-introjekcji obiektu, w który nastąpiło gwałtowne wtargnięcie, znacznie wzmacniają się odczuwane przez podmiot uczucia wewnętrznego prześladowania; zwłaszcza odkąd re-introjektowany obiekt jest odczuwany jako zawierający niebezpieczne aspekty ego. Nagromadzenie się tego rodzaju lęków, w których ego jest do pewnego stopnia złapane pomiędzy rozmaite zewnętrzne i wewnętrzne sytuacje prześladowcze (persecution-situations), stanowi podstawowy element paranoi.[18]

Opisałam już uprzednio[19] niemowlęce marzenia o atakowaniu i sadystycznym wtargnięciu w ciało matki jako źródło różnych sytuacji lękowych (w szczególności lęku przed byciem uwięzionym i prześladowanym wewnątrz niej), które tkwią u podłoża paranoi. Wykazałam także to, iż lęk przed uwięzieniem (a zwłaszcza przed zaatakowaniem penisa) wewnątrz matki jest ważnym czynnikiem w przypadku późniejszych zaburzeń potencji u mężczyzn (impotencji) jak również to, że leży on u podstaw klaustrofobii.[20]

 

Relacje z obiektem natury schizoidalnej

Pewne zaburzenia relacji z obiektem napotykane u osobowości schizoidalnych można podsumować w następujący sposób: gwałtowne rozszczepienie ja i nadmierna projekcja skutkują tym, że osoba, ku której proces ten się kieruje, odczuwana jest jako prześladowca. Jako że destrukcyjna i znienawidzona część ja, która jest odszczepiana i projektowana, odbierana jest jako zagrożenie dla kochanego obiektu wywołując tym samym poczucie winy,  to ów proces projekcji na pewien sposób implikuje także przeniesienie (deflection) winy z ja na inną osobę. Jednakże poczucie winy nie zostaje w ten sposób zdławione i przeniesiona wina jest odczuwana jako podświadoma odpowiedzialność za ludzi, którzy stali się reprezentantami agresywnej części ja.

Inną typową cechą schizoidalnych relacji z obiektem jest ich narcystyczna natura, która wywodzi się z procesów introjekcji i projekcji zachodzących w wieku niemowlęcym. Jak to już wcześniej sugerowałam, wraz z projektowaniem idealnego ego w inną osobę staje się ona kochana i admirowana – za sprawą zawierania w sobie dobrych części ja. Podobnie relacja do innej osoby wytworzona na bazie projekcji w nią złych części ja ma naturę narcystyczną, ponieważ także i w tym wypadku obiekt silnie reprezentuje jedną z części ja. Oba powyższe typy narcystycznych relacji do obiektu często przejawiają intensywnie obsesyjne cechy. Popęd by kontrolować innych ludzi jest, jak wiadomo, istotnym składnikiem neuroz obsesyjnych. Istnienie potrzeby kontrolowania innych może do pewnego stopnia być wyjaśnione przeniesionym (deflected) pragnieniem kontrolowania części ja. Jeśli części te zostały w sposób nadmierny wyprojektowane w inną osobę...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin