III.txt

(52 KB) Pobierz
9 lipca 2009
�lizgo�ska dziwka - rozdzia� III cz. 1
	
Zaloguj si�

E-mail
	OnetHas�o
Niepoprawne dane


Obja�nienia 
Loguj si� bezpiecznie  Zapomnia�em has�a
Anuluj

- Co, Potter, li�esz rany? - Malfoy oderwa� si� od �ciany i podszed� tak blisko do Harry�ego, �e ten czu� na twarzy jego oddech. - Nasz� dziewczynk� boli dupcia? - zacz�� si� zn�ca�. - No, nie przejmuj si�, Potti, pierwszy raz zawsze bywa troszk� szorstki. A ciebie przecie� niekt�rzy nazywali ostatnim prawiczkiem Gryffindoru.

 

Harry sta� i milcza�, patrz�c na szydz�cego z niego �lizgona. Ca�a gama uczu� buzowa�a w jego duszy: wstyd, strach, niepok�j, nienawi�� do gwa�ciciela, kt�ry zada� mu tyle b�lu i poni�y� go, a tak�e mocne pragnienie, �eby za wszystko si� zem�ci�.


- Nie oczekiwa�em zobaczy� ci� tak szybko, Potter - kontynuowa� Malfoy. - Tak, �ywotny jeste�, jak pies.


Harry�emu pociemnia�o w oczach, pi�ci odruchowo zacisn�y si� i z jakim� dzikim, zwierz�cym krzykiem rzuci� si� na Malfoya, pchn�� go na kamienn� �cian� i, chwyciwszy za gard�o, zacz�� dusi�. Draco szarpn�� si� staraj�c si� wyrwa�. Z�apa� Harry�ego za r�ce, pr�buj�c os�abi� jego chwyt, ale nieskutecznie. Gryfon mocniej �cisn�� jego gard�o.


- Udusz� ci�, ty gnido - wysycza� patrz�c na coraz bardziej czerwon� twarz znienawidzonego wroga.  - Zmia�d��...


- Pu�� - dusz�c si� wyrz�zi� Malfoy w odpowied�. - Zabijesz mnie, to trafisz do Azkabanu, w obj�cia dementor�w.


Przypomnienie o dementorach �ci�o krew w �y�ach Harry�ego i ch�opak zamar�. Zacz�� do niego dochodzi� sens tego, co w�a�nie chcia� zrobi�. U�cisk na szyi �lizgona zel�a�. Malfoy zrobi� g��boki wdech i zakas�a�. Harry jeszcze raz mocno pchn�� go na �cian� i pu�ci�. �lizgon osun�� si� na pod�og� i zacz�� konwulsyjnie �apa� powietrze, rozcieraj�c przy tym gard�o.


- Wariat - zachrypia� blondyn nie swoim g�osem. - Prawie mnie zabi�e�.


- Tak, Malfoy, taki bydlak, jak ty, nie zas�uguje na to, �eby �y� - ci�ko oddychaj�c odpowiedzia� Harry i stan�� nad pokonanym wrogiem. - Ale nie jestem morderc� i nie chc� nim zosta�.


- Jak zawsze przeszkadza ci gryfo�ska szlachetno��? - wstaj�c z pod�ogi i u�miechaj�c si� kpi�co powiedzia� Draco, kt�ry ju� dochodzi� do siebie.


- Wyno� si� - odpar� Harry. - Albo nie odpowiadam za to, co si� stanie. Zabij� ci�, Malfoy.


- Nie zabijesz, Potter - skrzywi� si� �lizgon. - I, co wi�cej, zrobisz wszystko, co ci ka��. Teraz jeste� zwyk�� kurw� i b�dziesz moim materacem, moj� dziwk�. �lizgo�sk� dziwk�.


- Zamknij si�, Malfoy - trac�c nad sob� panowanie wrzasn�� Harry, znowu rzucaj�c si� na Draco. -  Skr�c� ci kark, ty fretko!


- Spr�buj, Potti, spr�buj! - odkrzykn�� Malfoy. - Ty pieprzona kurwo, pedale jeden! - �lizgon dar� si� ca�e gard�o.


- Stul pysk! - Harry zatrzyma� si� nagle, jakby wr�s� w ziemi� - Ucisz si�, Malfoy - dr��cymi wargami wyszepta� Gryfon i zatka� uszy r�kami, �eby nie s�ysze� tych obrzydliwych s��w.


Draco podszed� do niego tak blisko, �e Harry znowu poczu� jego gor�cy oddech, i zacz�� szybko m�wi� mu prosto w twarz:


- S�uchaj mnie, Potter, i nie pr�buj zas�ania� uszu. Przelecia�em ci� i teraz jeste� zwyk�ym, sko�czonym peda�em. Dziwk�, kurw�, materacem, obci�gaczem, suk�. Oto, czym jeste�. Ale o tym wiemy tylko my dwaj. Jeszcze nikomu nic nie powiedzia�em. I, je�li chcesz, �ebym milcza� dalej, to b�dziesz robi� to, co ci ka��. Proponuj� ci umow�, Potti. Zostaniesz moj� w�asno�ci�, b�dziesz k�a�� si� pode mnie od razu, gdy sobie tego za�ycz�, a ja b�d� robi� z tob� wszystko, co zechc�.


- Jeste� wariatem, Malfoy - wyszepta� Harry, patrz�c z przera�eniem w zimne, szare oczy.


- Nie, Potter, u mnie z psychik� wszystko w porz�dku.


- I masz czelno�� my�le�, �e si� na to zgodz�?


- Oczywi�cie, Potter, nie masz innego wyj�cia. Albo dobrowolnie staniesz si� moj� kurw�, albo szczeg�owo opowiem ca�ej szkole, jak wypieprzy�em ci� w �lizgo�skim przedziale. Wszyscy dowiedz� si�, �e mia�e� w dupie butelk� po piwie, kt�re pi�a Pansy... Domy�lasz si�, co stanie si� potem, Potter? Przecie� wiesz, jak w czarodziejskim spo�ecze�stwie odnosz� si� do takich, jak ty? Wszyscy zaczn� tob� pogardza�, b�d� plu� na ciebie i nazywa� zbocze�cem i peda�em. Twoi bliscy przyjaciele jako pierwsi odwr�c� si� od ciebie. Szlama Granger nie poda ci r�ki, wszystkie dziewczyny b�d� ucieka� od ciebie, a ch�opcy... Gryfoni, twoi koledzy z sypialni, pierwsi wydymaj� ci� we wszystkie dziury, jakie masz. Najpierw Weasley wsadzi ci w usta i wyssiesz swojemu rudemu przyjacielowi, kl�cz�c przed nim na kolanach. A p�niej b�d� Seamus Finnigan, Dean Thomas i nawet ta pokraka, Longbottom, przeleci ci� dla towarzystwa i spu�ci ci si� w usta. Potem wyrzuc� ci� z Wie�y Gryffindoru, jak tr�dowatego. A po twoich przyjacio�ach znajdzie si� bardzo du�o ch�tnych do zer�ni�cia twojego legendarnego ty�ka. B�d� ci� bra� we wszystkich ciemnych k�tach, pustych klasach i ubikacjach, gdzie wygodnie jest przekazywa� sobie kogo� z r�k do r�k. Wszyscy ch�tni b�d� ci� pieprzy� w dup� i usta, a ty b�dziesz �re� ich sperm� i zlizywa� swoje g�wno z ich cz�onk�w, wyciera� i wylizywa� im ty�ki, b�d� odlewa� ci si� w usta i zmusza� do picia ich moczu. Twoje usta zmieni� si� w pisuar, a j�zyk w papier toaletowy. Staniesz si� spo�eczn� kurw�, kt�r� b�dzie bra� ca�y Hogwart. Ale na tym si� nie sko�czy, Potti. Dam wywiad w �Proroku Codziennym� i wszyscy dowiedz� si�, kim jeste�: p�krwi peda�em. I uwierz, Potter, ca�y magiczny �wiat dowie si� o twoim poni�eniu. I rodzice zarzuc� szko�� pe�nymi oburzenia listami o tym, �e dla kogo� takiego, jak ty, nie ma miejsca w szkole, w�r�d normalnych dzieci, i nawet Dumbledore nie b�dzie w stanie ci� obroni�. Wyrzuc� ci� w atmosferze skandalu i wy�l� na przymusowe leczenie do �wi�tego Munga. Albo w og�le wywal� do �wiata mugoli, gdzie twoje miejsce. Ale i tam opowiem wszystkim, �e jeste� peda�em, m�sk� dziwk� i oni te� b�d� tob� pogardza�. Przekszta�c� twoje nic niewarte �ycie w piek�o, w prawdziwy koszmar i wtedy lepiej ju� sam wykop sobie gr�b, poniewa� wsz�dzie b�dziesz odszczepie�cem. Szykuje ci si� taka przysz�o��, Wybra�cze. Ale jestem �askawy i proponuj� ci alternatyw�: b�dziesz tylko moj� kurw� i nikt o niczym si� nie dowie. Rozwa� moj� propozycj�, Potter, jest po kr�lewsku wspania�omy�lna.

Harry, ci�ko oddychaj�c, patrzy� na �lizgona szeroko otwartymi z przera�enia oczami. Nogi mia� jak z waty i opar� si� o �cian�, �eby nie upa��. Po policzku sp�yn�a mu �za. Malfoy nachyli� si� i j�zykiem przeci�gn�� po s�onej �cie�ce, zlizuj�c j�.


- Potter, nie p�acz, czekam na ciebie jutro wieczorem u siebie w sypialni... - wyszepta� prawie pieszczotliwie i, wsun�wszy Gryfonowy w r�k� kawa�ek kartki papieru z has�em, wyszed� z toalety.

 

***


W Pokoju Wsp�lnym Gryffindoru trwa�o przyj�cie z okazji rozpocz�cia nowego roku szkolnego. Sto�y, gzyms nad kominkiem, p�ki i wszystkie mo�liwe meble zastawione by�y dzbanami z sokiem dyniowym, butelkami z kremowym piwem, g�rami ciastek i innych smako�yk�w. Uczniowie bawili si� na ca�ego. Harry spr�bowa� jak najszybciej przej�� przez pomieszczenie i niepostrze�enie uda� si� do sypialni, ale kto� chwyci� go za r�k�. Odwr�ci� si� szybko i ju� chcia� opieprzy� aroganta, ale zobaczy� zadowolon� g�b� Rona, �uj�cego wielki kawa�ek czekoladowego ciasta.


- Harry, przyjacielu, dok�d to? - zainteresowa� si� rudzielec.


- Ron, jestem zm�czony - odpowiedzia� odsuwaj�c r�k� przyjaciela. - P�jd� spa�, boli mnie g�owa.

 

I Harry szybko podszed� do schod�w prowadz�cych do dormitorium. Przyj�cie w tym roku nie by�o takie, jak wcze�niej. Wraz z odej�ciem ze szko�y bli�niak�w Weasley, wszystko by�o skromniejsze, bez fajerwerk�w i dowcip�w robionych m�odszym kolegom. Jednak mimo wszystko szum na dole jeszcze d�ugo nie cich�, �miech i krzyki dociera�y do Harry�ego, nie daj�c mu zasn��. Le�a� w swoim ��ku, z zaci�gni�tymi zas�onami i prze�ywa� okropne wydarzenia z dzisiejszego dnia. Wci�� stawa�a mu przed oczami scena ze �lizgo�skiego przedzia�u i �zy poni�enia p�yn�y po policzkach. Z rozpaczy i bezradno�ci chcia�o mu si� wy�, krzycze� i bi� g�ow� o kamienn� �cian�. Ca�e �ycie Harry�ego rozpad�o si� na kawa�ki i wiedzia�, �e po tym, co si� zdarzy�o, nigdy nie b�dzie ju� tak, jak dawniej. Straci� wszystko...


Ch�opak s�ysza�, jak koledzy zacz�li wchodzi� do sypialni - weseli, zadowoleni. Na wp� pijany Seamus Finnigan ko�czy� opowiada� jaki� pieprzny dowcip, Ron i Dean zar�eli, ale Neville co� szepn�� i �miech usta�. Prawdopodobnie, kiedy zobaczyli zaci�gni�te zas�ony przy ��ku Harry�ego, Gryfoni stwierdzili, �e ju� �pi i uciszyli si�. Potter le�a� cicho, wtuliwszy twarz w poduszk�, �eby przyjaciele przypadkowo nie us�yszeli jego szloch�w, i �yka� �zy. Stopniowo cichy �miech i szepty usta�y - zamieni�y si� w r�wnomierne oddechy i pochrapywanie. Ko�o p�nocy zm�czenie i silne napi�cie nerwowe da�y o sobie zna� i Harry te� zacz�� zasypia�. Ale sen okaza� si� przed�u�eniem dziennego koszmaru. Ch�opak widzia� zadowolon� twarz Malfoya, na kt�rego r�ce widnia� odra�aj�cy, Mroczny Znak. Jego samego otaczali jacy� ludzie w maskach �miercio�erc�w, mocno trzymali go za r�ce, kto� rozrywa� na nim koszul�. Krzycza�, bi�, pr�buj�c si� wyrwa�, ale oni tylko �miali si� z jego bezskutecznych pr�b i ogarn�a go rozpacz.


- Nie, prosz�, NIE!!! - krzycza� Harry, ostatkiem si� wyrywaj�c si� z zaborczych r�k, dotykaj�cych jego cia�o.

 

Wrzeszcza� tak g�o�no, a� w ko�cu zachryp�, ale nadal rz�zi� i wi� si� w konwulsjach, a Malfoy tylko �mia� si� g�o�no, pokazuj�c mu Mroczny Znak.


- Nie, nie!!! - krzycza� Potter i rzuca� si� na ��ku.

 

Ron z�apa� go za ramiona i potrz�sn��, pr�buj�c wyci�gn�� z mocnych obj�� nocnego koszmaru. Prze�cierad�a pod Harrym namok�y od potu, poduszka spad�a na pod�og�, a ch�opak szarpa� si�, instynktownie wyrywaj�c si� z r�k Rona. Obok ��ka stali przestraszeni, zaspani Gryfoni, z przera�eniem obserwuj�c to, co si� dzieje.


- Co z nim?...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin