fakty i mity 09-2012.pdf

(5642 KB) Pobierz
Niesprawiedliwa, zbędna, chybiona
REFORMA EMERYTALNA TUSKA
 Str. 10-11
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 9 (626) 8 MARCA 2012 r. Cena 4,20 zł (w tym 8% VAT)
Ksiądz proboszcz zarabia 800 złotych miesięcznie, parafie ledwo
finansowo zipią, a i cały polski Kościół z trudem wiąże koniec z końcem.
„Finanse Kościoła Katolickiego w Polsce” – satyryczny tekst pod takim
tytułem opublikowała właśnie Katolicka Agencja (dez)Informacyjna.
Przy jego lekturze uśmialiśmy się do łez. Pośmiejcie się z nami.
 Str. 15
ISSN 1509-460X
795426132.145.png 795426132.156.png 795426132.167.png 795426132.178.png 795426132.001.png 795426132.012.png 795426132.023.png 795426132.034.png 795426132.045.png 795426132.056.png 795426132.067.png 795426132.078.png 795426132.089.png 795426132.100.png
Nr 9 (626) 2–8 III 2012 r.
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
5 lat kacetu
Posłowie Kotliński i Kopyciński złożyli w Sejmie wniosek o po-
wołanie Komisji Śledczej do spraw zbadania nieprawidłowo-
ści w kościelnej Komisji Majątkowej. W listach często pyta-
cie, z jakiego powodu Dziwisz jest ostatnio taki trupioblady.
Już wiecie dlaczego?
Anna Grodzka wytoczyła proces fanatykowi z „Frondy” Ter-
likowskiemu, bo ten ostentacyjnie i wielokrotnie ironicznie wy-
powiadał się na temat płci posłanki Ruchu Palikota. Parla-
mentarzystka żąda od katola 30 tys. zł na cele dobroczynne.
To pierwszy z cyklu podobnych procesów, bo z kolei Podha-
lańskie Stowarzyszenie Baranów oraz Związek Osłów chcą sa-
tysfakcji od humanistów za porównywanie ich członków do Ter-
likowskiego.
S taram się nigdy nie pisać na tematy związane z sek-
i przebywają ze sobą niemal bez przerwy. Ale każdy ma-
rzy o odnalezieniu tego jedynego (jedynej), i to nie wy-
łącznie do łóżka. Ksiądz pisze, że małżeństwo to poważ-
na rzecz, związek na całe życie. I ma rację! Tylko jak od-
naleźć swoją drugą połowę? Od pierwszego wejrzenia? To
– jak pokazuje życie – raczej trudne, skoro prawie poło-
wa małżeństw się rozchodzi. Bywa, że dosłownie zjedzą
razem niejedną beczkę soli i jeszcze się nie poznają! W do-
datku najbardziej na rozwodach cierpią niewinne dzieci.
Więc może jednak lepiej chodzić ze sobą przez kilka lat
przed ślubem? Ależ Kościół na to pozwala! Ksiądz
Tadeusz nie byłby jednak naukowcem, gdy-
by nie wiedział, że chodzić to nie znaczy
leżeć. Ale z pewnością zgodzi on się rów-
nież, że skutecznym sposobem na pozna-
nie siebie i najlepszym wstę-
pem do dalszego, sakramen-
talnego, pożycia jest wspól-
ne zamieszkanie. Dwudzie-
stoparolatki mogą razem jeść
i rozmawiać, a nawet cało-
wać się, ale delikatnie – bez
języczka i zamiaru spółko-
wania. Powinni rozsunąć łóż-
ka w dwa oddzielne kąty sy-
pialni i ubierać się osobno
w pidżamki w łazience, że-
by nie wodzić się nawza-
jem na pokuszenie. I tak
przez 4–5 lat bez stosun-
ku i czegoś gorszego
– onanizmu. Grzeszne myśli
można zabijać różańcem odma-
wianym wspólnie na dobranoc
– tę metodę znamy z innych kato-
lickich publikacji. Jeśli po tych kilku latach okaże się, że
to jednak nie to – zawsze można zamieszkać z kimś in-
nym, unosząc nietknięty skarb w postaci błonki dziewi-
czej oraz – co nie mniej ważne – braku jakichkolwiek do-
świadczeń współżycia intymnego, które zrujnowałyby przy-
szłe małżeństwo. Ponieważ „współżycie jest wyjątkowym
darem, dzięki któremu możemy oddać się innej osobie w ra-
mach małżeństwa, i cementuje ono w trwały związek skarb
miłości małżeńskiej”.
Jak widać, wszyscy oddający się sobie poza małżeń-
stwem katolickim nie mogą żyć w związku trwałym, tj. zwią-
zanym cementem. Jeśli tak im się wydaje, to są w błędzie.
Także radość, jaką czerpią ze spółkowania, jest złudna, bo
grzeszna. A jakie są na to dowody? Dowodem jest 100 pro-
cent zawartych przed ołtarzem małżeństw, które się nie
rozwodzą, nie kłócą i nie mają problemów z seksem, gdyż
nie mają siebie z kim porównywać. Po prostu raj na ziemi.
JONASZ
sem. Uważam, że dyskrecja powinna tu iść w parze
z tolerancją. Także jako ksiądz nie wygłaszałem kazań o współ-
życiu, nie „ciągnąłem za język” wiernych w konfesjonale.
Stanowisko Kościoła było dla mnie w tym względzie jasne,
podobnie jak w przypadku innych ludzkich zachowań rozpa-
trywanych w kategoriach moralnych. Na przykład tak zwa-
ną czystość przedślubną odbierałem jako szczytny ideał,
ale katolik miał prawo upadać po drodze na ten szczyt. Po-
za tym grzechy wynikające z natury człowieka, w tym przy-
padku z popędu seksualnego, powinny być dużo łagodniej
traktowane. Natura jest bowiem słaba z natury, ale już
złodziejstwo czy morderstwo to efekt wynaturze-
nia i wyrachowania. W konfesjonale ni-
gdy nawet nie skomentowałem wy-
znania grzechu „nieczystości”. Ta-
ki komentarz byłby dla mnie sa-
mego żenujący. A co dopiero dla
osoby, która musiała się potwor-
nie wstydzić, opowiadając obce-
mu chłopu w sukience o swo-
ich słabościach, namięt-
nościach itp.
Są jednak kapłani, któ-
rzy nie mają w tym wzglę-
dzie żadnych zahamowań.
Co więcej, uważają się
za specjalistów w dziedzi-
nie, która w praktyce jest im
obca, co sami zresztą z dumą
deklarują.
Jednym z nich jest ks. Ta-
deusz Pacholczyk – doktor
w dziedzinie neurologii z Uni-
wersytetu Yale, dyrektor do
spraw nauczania i oświaty w Narodowym Katolickim Ośrod-
ku Bioetycznym w Filadelfii – jeśli wierzyć „Naszemu Dzien-
nikowi”, w którym ta gwiazda publikuje teksty. Tydzień te-
mu w artykule „Dlaczego bez jazdy próbnej” stwierdził: „Po-
nieważ pożycie płciowe wydobywa swoje właściwe zna-
czenie tylko w małżeństwie, nie może być właściwie oce-
niane poza związkiem małżeńskim”. Współżycie przed ka-
tolickim ślubem porównuje do samochodu „zanim zostanie
zmontowany lub zjedzie z linii montażowej”. Jednocześnie
zżyma się na analogie seksu przedmałżeńskiego do „jazdy
próbnej”, „przetestowania” czy „palenia gum”. No cóż, wia-
domo, że to trywialne określenia, na pewno niegodne uszu
kapłańskich. Faktem jest jednak, że 99,5 procent młodych
ludzi „testuje” się, i to wielokrotnie, zanim wypowie sakra-
mentalne lub cywilne TAK. Oczywiście księdza Tadeusza
guzik to obchodzi. On porusza się w sferze ideałów. Ale
idzie też dalej. Nie stawia – jak ja kiedyś – wyłącznie wzo-
ru do naśladowania, lecz stara się przekonać, że napraw-
dę, dla własnego dobra, warto wytrzymać z „tym” do no-
cy poślubnej. Mówi o wielkiej traumie, jaką niosą ze sobą
grzeszne wspomnienia. Według niego „partnerzy mogą czuć
się zagrożeni, jeśli przypuszczają, że ich współmałżonek po-
równuje ich z poprzednimi parterami”. Takie porównanie
narusza „bezpieczeństwo emocjonalne”, które zdaniem księ-
dza kawalera stanowi podstawę udanego małżeństwa. Ksiądz
wie jednak dużo więcej, niż nam się wydaje. Pisze bo-
wiem tak: „Każda kobieta woli wyjść za mąż za człowie-
ka, który żył w czystości. Podobnie każdy mężczyzna w głę-
bi serca chce ożenić się z dziewicą”. Cóż, ja słyszałem tyl-
ko raz w życiu, jak dziewczyna – oazowiczka – wyraziła
podobne pragnienie. Natomiast wielokrotnie, i to od osób
w różnym wieku, dowiadywałem się, że żałują niewyko-
rzystanych okazji, bo te już nigdy nie wrócą… Z pewno-
ścią, jak we wszystkim, potrzebny jest tu umiar, ale prze-
cież chodzi nie tylko o ilość. Ludzie spotykają się, poznają
Millerowi przyśnił się tragicznie zmarły Jerzy Szmajdziński.
Zjawa zapytana o katastrofę smoleńską miała odpowiedzieć:
„No przecież wiesz, kto to wszystko zorganizował”. „Da, ja
znaju!” – odpowiedział szef SLD.
Jestem bezradny, bo dłużnik nie odbiera listownych wezwań
i nie ma czego mu zająć – płacze komornik, który ma ścią-
gnąć nałożoną przez sąd grzywnę 4,5 tys. zł. Chodzi o Jana Ko-
walskiego? Gdzieżby tam! Kowalskiemu toby komornik zdjął
spodnie przez głowę. Chodzi o biedaka Tadeusza Rydzyka,
co to niedawno płakał, że nawet łóżka własnego nie ma. Czy-
li co? Cudzołożnik?
Prawo mówi w takich przypadkach, że na dłużnika można na-
łożyć karę w postaci przymusowych prac społecznych. Spo-
łecznych, ojcze dyrektorze, społecznych, a nie aspołecznych…
Z odsieczą Rydzykowi pospieszyła koleżanka Jonasza z pra-
cy (popatrzcie, jak to brzmi), posłanka Sobecka, i z własnej
kieszeni grzywnę uiściła. A tego w myśl art. 57 Kodeksu wy-
kroczeń robić nie wolno i spikerce Radia Maryja grozić mo-
że nawet areszt. Chyba że spłacająca grzywnę jest dla ukara-
nego osobą bliską – tak stanowi prawo. No i jest. Wszak mó-
wi do niego „ojcze Tadeuszu”.
Minął rok od rozwiązania niesławnej Komisji Majątkowej.I co
to dało? Niewiele. Kościół przeniósł swoje roszczenia do są-
dów, gdzie w 120 nowych sprawach żąda zwrotu „zagrabione-
go” przez PRL majątku szacowanego na kolejne setki milio-
nów złotych (dostał już co najmniej 500 budynków, 70 tys. ha
gruntów, 150 mln w gotówce). W przygotowaniu jest mini-
mum 200 następnych spraw. Co nam zostanie? Może Pałac
Kultury i Nauki? Z tym że nie na pewno…
Po tym jak prezydent Gdańska Adamowicz za 28 tys. zł prze-
kazał Głódziowi działkę wartą prawie 3 mln zł, radni miejscy
się wkurzyli i uchwalili, że więcej takiego rozdawnictwa nie
będzie. Na to z kolei wkurzył się abp Głódź i odpowiedział:
„Jeszcze, k…, zobaczymy!”. No i zobaczyliśmy. Kilka dni te-
mu Rada Miasta Gdańska z zakazu się wycofała.
Liczba kapelanów rosła, choć liczba żołnierzy malała. Ten stan
rzeczy trzeba zmienić i co najmniej połowa wojskowych du-
chownych musi pożegnać się z garnuszkiem armii – powie-
dział Tusk. Kościół potraktował to jako wypowiedzenie woj-
ny. Dojdzie zatem do pierwszej w historii świata bitwy o…
wojsko!
Tydzień temu zrecenzowaliśmy najnowszą wystawę prac Do-
roty Nieznalskiej. Trafności ocen pozazdrościł nam bp Skworc,
który wyartykułował własną egzegezę dzieł artystki: „Są tacy,
którzy pod płaszczykiem pseudokultury i sztuki obrażają wie-
rzących i promują niemoralne zachowania; to jawna promo-
cja grzechu i zła”. Bardzo nas cieszy, że autorka słynnej „Pa-
sji” nie daje o sobie zapomnieć i z Nieznalskiej coraz bardziej
robi się Znalska. Nawet dla Skworca.
Były naczelny „Wprost” został naczelnym „Newsweeka”, a na-
czelny „Newsweeka” – naczelnym „Wprost”. Obie redakcje
wymieniają się też częścią redakcyjnego zespołu. Przeprowadz-
ki zajmą ponad trzy miesiące. Nie łatwiej było zamienić
na okładkach tytuły?
W niedzielę 4 marca przed super- i hipermarketami w naj-
większych polskich miastach związkowcy „Solidarności” będą
domagać się ustanowienia niedziel dniami wolnymi od pracy.
Jeśli parlament przystanie na te postulaty, około 10 tys. pra-
cowników centrów handlowych straci pracę z dnia na dzień.
Po związkowcach mają manifestować karpie, które z kolei
będą postulować, by święta Bożego Narodzenia były co naj-
mniej trzy razy w roku!
Drodzy Czytelnicy. W ostatnim czasie niektórzy z Was
wyrażali swoje zwątpienie i rozżalenie. To moja wi-
na i przepraszam Was za to. Wiecie jednak równie do-
brze jak ja, że polityka, do której wszedłem, wymaga
pewnych kompromisów. Niestety, na drodze do celu
trzeba czasem zagryźć zęby po to, by móc iść dalej.
A naszym wspólnym celem są trwałe zmiany w naszej
ojczyźnie – walka z głupotą i klerykalizmem. Ja chcę
o to walczyć, ale do walki, oprócz walecznego serca,
potrzebne jest też czyste przedpole. Ale najważniejsze
są teraz antyklerykalne postulaty i ustawy w Sejmie.
Polska po tysiącu lat rzymskokatolickiej okupacji mo-
że stać się wreszcie państwem świeckim. To histo-
ryczna szansa! A tylko zgoda i jedność sił postępowych
mogą do tego doprowadzić. Nie lękajcie się!
Roman Kotliński
Nadzwyczajne zjawisko, wobec którego współczesna nauka jest
bezradna – Polacy tracą wiarę, gdy tylko wyjadą na dłużej za gra-
nicę. Szast-prast! – i w jednej chwili z ultrakatolików stają się
ateistami. Złośliwi twierdzą, że to w celu niepłacenia podatku
na Kościół. Po powrocie do kraju chcą wierzyć na powrót,
a tu proboszcz mówi won. Bo już się dowiedział i dzieci nie
ochrzci, ślubu nie da. Kościelne media donoszą, że problem
„gastateistów” dotyczy już kilkunastu tysięcy Polaków.
W Belgii są zaledwie 3 procenty praktykujacych katolików
– podało belgijskie radio RFBT, na zlecenie którego badania
ankietowe przeprowadzono. Odsetek Polaków zamieszkują-
cych Krolestwo Belgii to… 3 procenty. Wszystko jasne?
795426132.106.png 795426132.107.png 795426132.108.png 795426132.109.png 795426132.110.png 795426132.111.png 795426132.112.png 795426132.113.png 795426132.114.png 795426132.115.png 795426132.116.png 795426132.117.png 795426132.118.png 795426132.119.png 795426132.120.png 795426132.121.png 795426132.122.png 795426132.123.png 795426132.124.png 795426132.125.png 795426132.126.png 795426132.127.png 795426132.128.png 795426132.129.png 795426132.130.png 795426132.131.png 795426132.132.png 795426132.133.png 795426132.134.png 795426132.135.png 795426132.136.png
 
Nr 9 (626) 2–8 III 2012 r.
GORĄCY TEMAT
3
Wojna i niepokój
Wojna i niepokój
Wychodząc z domu,
chorąży prosił
najbliższych, żeby go
nie szukali, bo jeśli
coś mu się stanie,
to z pewnością
usłyszą. Usłyszała
cała Polska...
jest w porządku, ale powrót do rów-
nowagi psychicznej to jeszcze bardzo
odległa perspektywa. Czasami zacho-
wuje się jak na polu bitwy. „Nie za-
bijajcie ich!” – krzyczał w nocy. Nikt
nie wie, kiedy mojego brata opusz-
czą te wojenne niepokoje.
Jednym z jego sąsiadów w kli-
nice jest 30-letni żołnierz 6. Bryga-
dy Powietrznodesantowej w Krako-
wie. Służył w Afganistanie, a póź-
niej zniknął. Odnalazła go szwedz-
ka policja, badając sygnały tubylców
o błąkającym się po lasach zdzicza-
łym mężczyźnie, uciekającym na wi-
dok ludzi...
Uratowali go przypadkowo pra-
cownicy Tatrzańskiego Parku Naro-
dowego. Podczas patrolu zauważyli
ślady butów w nieodwiedzanej przez
turystów okolicy. Idąc tym tropem,
dotarli do pasterskiego szałasu na Po-
lanie pod Kopieńcem i tam znaleź-
li skrajnie wychłodzonego mężczy-
znę opatulonego w szmaty. Mimo
trzaskającego mrozu był ubrany
w lekkie polarowe spodnie, kurtkę,
sportowe obuwie. Prawdopodobnie
nic nie jadł od kilku (może wielu?)
dni. Nie miał żadnych dokumentów
i choć zachował przytomność,
nie można było nawiązać
z nim werbalnego kontaktu.
„W dniu 10 lutego 2012
roku do Szpitala im. Tytusa
Chałubińskiego w Zakopanem
został przywieziony nieznany
mężczyzna z licznymi odmro-
żeniami. Do chwili obecnej
nie udało się ustalić jego toż-
samości. Rysopis: wiek z wy-
glądu 30–35 lat, wzrost oko-
ło 189 cm, szczupłej budowy
ciała, włosy rude, oczy jasno-
niebieskie, nos średni, uszy
przyległe” – taki komunikat
ogłosiła Komenda Powiatowa
Policji w Zakopanem, prosząc
o kontakt osoby, które mogły-
by pomóc w identyfikacji.
Po tygodniu intensywnych
poszukiwań okazało się, że
mężczyzna z szałasu to 36-
letni Włodzimierz N. (na zdjęciu),
były żołnierz zawodowy i „misjo-
narz” (po Syrii, Libanie oraz Ira-
ku), który przywędrował w Tatry
aż z rodzinnego Węgorzewa (woj.
warmińsko-mazurskie). Rozpozna-
ły go na zdjęciach matka i siostra
oraz dawni towarzysze broni.
Ministerstwo Obrony Narodo-
wej wydało oświadczenie, że N. zre-
zygnował ze służby z powodów zdro-
wotnych. Korzystał z renty, ale kie-
dy nie stawił się w kolejnym wy-
znaczonym terminie przed komisją
lekarską, wypłacanie świadczenia zo-
stało wstrzymane. Jacek Sońta ,
rzecznik prasowy resortu, oświad-
czył, że minister Tomasz Siemo-
niak czuje się „moralnie zobowią-
zany” do udzielenia żołnierzowi po-
mocy poprzez leczenie w szpitalu
wojskowym w Warszawie przy ul.
Szaserów i wsparcie materialne,
a ponadto „dokładnie sprawdzi oko-
liczności zwolnienia Włodzimierza
N. ze służby”. „Jeśli tylko uda się
je wyjaśnić” – zastrzegł rzecznik.
Gwoli ścisłości:
~ Rzekoma „rezygnacja ze służ-
by” nastąpiła w 2006 r., natomiast
świadczenia rentowe cofnięto Wło-
dzimierzowi N. dwa lata później;
~~~
30 marca 2012 r. wejdzie w ży-
cie ustawa o weteranach działań po-
za granicami państwa. Obejmuje ona
„weteranów misji” (żołnierze oraz
funkcjonariusze z wysługą na obczyź-
nie przez sześćdziesiąt lub więcej
dni), ale przede wszystkim „wetera-
nów poszkodowanych”, którzy brali
udział w misji choćby przez jeden
dzień, ale doznali w tym czasie
uszczerbku na zdrowiu. Oprócz le-
gitymacji, odznaki, munduru, bez-
płatnej pomocy psychologicznej i pra-
wa do umieszczenia poza kolejno-
ścią w opiekuńczo-leczniczym Domu
Weterana ustawa przewiduje:
~ dofinansowanie kształcenia
(do czterokrotności najniższej eme-
rytury rocznie);
~ ulgę w wysokości 50 proc.
przy przejazdach środkami komu-
nikacji miejskiej i 37 proc. na kole-
je i autobusy w komunikacji krajo-
wej (tylko dla pobierających rentę
inwalidzką);
~ możliwość uzyskania zapomo-
gi na zaspokojenie potrzeb bytowych
i ochronę zdrowia (tylko dla wete-
ranów powyżej 65 roku życia);
~ pierwszeństwo w zatrudnie-
niu (na stanowiskach odpowiadają-
cych wykształceniu, wiedzy i spraw-
ności psychofizycznej) w jednostkach
podległych tzw. resortom siłowym;
~ dodatek do renty w wysoko-
ści od 10 do 80 proc. najniższej eme-
rytury (zależny od ustalonego pro-
centu uszczerbku na zdrowiu dozna-
nego w związku z działaniami poza
granicami państwa).
Ile osób skorzysta i jakie będą
koszty?
MON nie ma bladego pojęcia
i szacuje orientacyjnie, że o status we-
terana poszkodowanego może ubie-
gać się około 4750 osób. Resort spraw
wewnętrznych i administracji mówi
o „swoich” (Policja, BOR, Państwo-
wa Straż Pożarna) 2977 kandydatach.
Według „możliwych do oszacowania”
liczb przedstawionych przez rząd łącz-
ne koszty ustawy w 2012 r. wynio-
są 7,3 mln zł i będą wzrastać co ro-
ku o circa 300 tys. zł do 9,8 mln zł.
Dobrze, że wiadomo chociaż ty-
le, bo dotychczas o ofiarach toczo-
nych przez Polskę wojen (Irak – 23
zabitych żołnierzy, Afganistan – 36
plus cywilny ratownik medyczny) in-
formowano opinię publiczną tylko
w sytuacjach, gdy wracali do kraju
w trumnach...
ANNA TARCZYŃSKA
(dwie starsze siostry, młodszy brat),
ale tajemnic wojskowych strzegł ni-
czym oka w głowie.
– Wiedzieliśmy jedynie, w jakim
kraju aktualnie przebywa, nic wię-
cej. W domu pojawiał się zazwy-
czaj podczas urlopów. Stąd właśnie
wyjeżdżał dalej do Hiszpanii, Kenii,
Meksyku... – bardzo lubił podróżo-
wać. Biegle posługiwał się językiem
angielskim (miał uprawnienia tłu-
macza), znał arabski, intensywnie
uczył się hiszpańskiego. Do obo-
wiązków służbowych podchodził nie-
słychanie pedantycznie: zawsze stu-
diował obyczaje kraju, do którego
go wysyłano, więc niemal na wyryw-
ki znał już Koran. Nie chciał zakła-
dać rodziny, bo bardzo kochał woj-
sko. Tłumaczył nam, że ma zbyt nie-
bezpieczny zawód i nie może wy-
konywać go z myślą o dzieciach, któ-
re zostaną nagle sierotami – mówi
siostra Włodzimierza N.
Podczas służby w Libanie cho-
rąży rozpoczął pracę nad zamówio-
ną przez armię (prawdopodobnie
wywiad lub kontrwywiad) książką
o kulturze arabskiej.
– Służył akurat w Iraku, gdy oka-
zało się, że został ordynarnie okra-
dziony, bo dowódca skreślił jego na-
zwisko, wpisując siebie jako autora.
Włodek był bardzo rozżalony.
Po powrocie przez pół roku praco-
wał w Bydgoszczy i nagle znowu
skierowali go do Iraku. Tym razem
czuł lęk. Nie chciał tam jechać. Mó-
wił, że chyba wydali na niego w Pol-
sce wyrok śmierci w związku z tą
kradzieżą – dodaje kobieta.
Kiedyś upadł i stracił przytom-
ność. Było to na terenie jednostki.
Po przyjeździe do domu sytuacja
się powtórzyła. Przebywał przez ja-
kiś czas w szpitalu, a tam stwierdzo-
no u niego symptomy padaczki.
Otrzymał okresową rentę. Na 2 lata.
Badania, które mogły ją ewentualnie
przedłużyć, miał przejść w 2008 r.,
ale już się nie zgłosił. Nie wiemy dla-
czego. Żył skromnie z oszczędności,
prowadząc wspólne gospodarstwo
domowe z rodzicami. Nigdy nie zda-
rzyło się, żeby gdzieś uciekał bądź
w jakikolwiek inny sposób objawiał
dolegliwości psychiczne, ale bliscy
widzieli, że dręczy go pozostawienie
samemu sobie. W czerwcu 2011 r.
wyszedł z domu i nie wrócił. To by-
ła niedziela. Wieczorem wyznał ro-
dzicom, że nie może dalej żyć bez
wojska, więc zatrudnił się w prywat-
nym konsorcjum i jedzie na krótkie
przeszkolenie do Warszawy, a stam-
tąd za granicę na trzyletni kontrakt.
10 listopada 2011 r. w 15. Gi-
życkiej Brygadzie Zmechanizowa-
nej wręczono przyznane przez pre-
zydenta Bronisława Komorow-
skiego odznaczenia (Gwiazdy Ira-
ku i Afganistanu) za udział w mi-
sjach. Według oficjalnego komuni-
katu jednym z obecnych na tej uro-
czystości bohaterów był chorąży re-
zerwy Włodzimierz N. Czyżby po-
siadał sobowtóra?
– Wcale się nie pojawił. Ktoś z ro-
dziny odebrał Gwiazdę w jego imie-
niu – przyznaje oficer z Giżycka.
Siostra chorążego wyjaśnia:
– Prosił, żeby go nie szukać, gdyby
nie dawał znaku życia, bo nowa pra-
ca nie jest tak do końca legalna.
Powiedział tylko: „Jak coś się stanie,
to na pewno usłyszycie”. Spakował
plecak oraz walizkę (w szałasie jej
nie było!) i przepadł bez wieści. Zo-
baczyliśmy Włodka dopiero w pro-
gramie telewizyjnym. Teraz przeby-
wa na Szaserów w Klinice Psychia-
trii i Stresu Bojowego. Trzeba pod-
kreślić, że ma świetną opiekę. Jest
już komunikatywny, samodzielnie spo-
żywa posiłki. Uratowano zagrożone
amputacją nogi i na dzisiaj fizycznie
~ Rzecznik nie powiedział, dla-
czego w 2008 r. nikt nie zaintere-
sował się losem żołnierza pozbawio-
nego środków do życia, więc odno-
tujmy fakt, że szefem resortu obro-
ny był Bogdan Klich (obecnie se-
nator PO), sekretarzem stanu MON
do spraw społecznych – gen. Cze-
sław Piątas (odwołany w sierp-
niu 2011 r.), a dyrektorem Depar-
tamentu Spraw Socjalnych – płk
Sławomir Filipczak (piastuje to
stanowisko do dzisiaj).
Jak znamy życie, wszelkie „wy-
jaśnienia” nie przekroczą drzwi ga-
binetów, więc ujawnijmy niektóre
okoliczności już teraz...
~~~
Po ukończeniu szkoły chorążych
w Poznaniu Włodzimierz N. otrzy-
mał przydział do JW 3557 w Byd-
goszczy, pod którą to nazwą kryje
się Centralna Grupa Działań Psy-
chologicznych – wyspecjalizowana
jednostka prowadząca dywersję pro-
pagandową na polu walki bądź osła-
biająca morale przeciwnika w ope-
racjach wsparcia pokoju. W składzie
tej formacji jako analityk-planista
czterokrotnie wyjeżdżał na misje;
ostatnią był Irak. Utrzymywał żywy
kontakt z rodzicami i rodzeństwem
795426132.137.png 795426132.138.png 795426132.139.png 795426132.140.png 795426132.141.png 795426132.142.png 795426132.143.png 795426132.144.png 795426132.146.png 795426132.147.png 795426132.148.png 795426132.149.png
Nr 9 (626) 2–8 III 2012 r.
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
POLKA POTRAFI
Puszczalska z zasadami
Prowincjałki
10 tysięcy złotych w zamian za informa-
cję o tym, w którym miejscu domu pod-
łożył bombę, chciał pewien szantażysta od rodziny z Kasinki Małej. Domow-
nicy przezornie chałupę opuścili, a o zdarzeniu powiadomili policję. Grupa
rozpoznania pirotechnicznego bomby oczywiście nie znalazła. Znaleziono zato
autora alarmu, którym okazał się 10-latek.
KEVIN SAM Z BOMBĄ
W katolickiej Polsce ukazał się
poradnik dla miłośników poliamo-
rii, otwartych związków i innych
przygód.
Zacznę odwyjaśnienia, co to po-
liamoria, bo może nie wszyscy wie-
dzą. Zgrubsza mówiąc, miłosny zwią-
zek międzyludzki, ale wcale nie dwu-
osobowy. Może być trójkąt, może być
czworokąt. Mąż i cztery kochanki!
Albo jeszcze lepiej: żona, mąż, jej
kochanka, jego kochanek, rodzice
kuzynki tej kochanki... Zależy odfan-
tazji i osobistych wyborów. Jedna
wielka seksualna rodzina. Żeby by-
ło jasne, nie chodzi osekretne pusz-
czanie się na delegacjach. Wszyscy
kochankowie wiedzą o sobie, sza-
nują się, każdy jest zadowolony…
Przynajmniej w pięknej teorii.
Trudno oczekiwać, że jedna oso-
ba da nam wszystko. Lepiej pozbyć
się złudzeń i cieszyć życiem! – prze-
konują wielomiłośnicy. Przewodnik
„Puszczalscy z zasadami” – przetłu-
maczony z amerykańskiego – pod-
powiada, jak wieść szczęśliwy los
zwieloma partnerami. Temat nacza-
sie. Ponoć przybywa unas par „swin-
gujących”, czyli jeżdżących na rytu-
alne, imprezowe wymiany partnerów.
Taką wielką orgię, po której ra-
dośnie wraca się do codzienne-
go (nudnego) życia.
Wystarczy, że nie będziemy się
okłamywać, a nikt nie ucierpi
–przekonują autorzy seksualne-
go kompendium. Statystyczna
kobieta, nawet początkująca puszczal-
ska, może mieć problem z zaakcep-
towaniem faktu, że jej najgłówniejszy
partner (powiedzmy, że ojciec dzie-
ci) „kocha” jeszcze inne panie. Za-
zdrość! Jak sobie poradzić ipozostać
tak pięknie nowoczesną iwyzwoloną?
Może nie być łatwo. Wyobraźmy so-
bie hipotetyczną sytuację: mamy chu-
tliwego męża i my same też jesteśmy
chutliwe. On jedzie na miłosne ma-
newry, a nam jest przykro. Nawet ze
świadomością, że następnego dnia
przyjdzie pora nanasze łajdactwo ibę-
dzie sprawiedliwie. Tak się dziwnie
składa, że nawet jeśli sami zdradza-
my, oczekujemy wierności.
Idź do terapeuty, medytuj, za-
cznij nad sobą pracować! – słusz-
nie podpowiada poradnik. –To kul-
tura wmawia nam, że kiedy mąż
uprawia seks z innymi, my coś tra-
cimy. Przecież... wróci zudanej rand-
ki, będzie podniecony, przyniesie
do łóżka kilka nowych pomysłów.
Na początek pozwólmy sobie
na emocje. Trening, trening, trening.
Z czasem powinno być znośnie. Te-
raz przykład konstruktywnej dyskusji,
która pozwoli oczyścić domową at-
mosferę. „Może ci się to wydać głu-
pie!” –uprzedzają autorzy. Trzeba na-
stawić budzik na 2 minuty, stanąć
naprzeciwko siebie i... wyrażać gniew.
Jękami, warknięciami – jak kto woli.
„Jeśli nie do końca wiecie, o co cho-
dzi, wyobraźcie sobie Kaczora Donal-
da podczas ataku furii”. Kiedy part-
ner ma randkę, a my siedzimy w do-
mu, możemy pisać pamiętnik. Możesz
też, dorosła kobieto, sięgnąć po blok
rysunkowy, kredki (najlepiej wjaskra-
wych kolorach) i w ten sposób dać
upust emocjom. Żeby się wypłakać,
warto sięgnąć po sprawdzony wyci-
skacz łez –filmowy lub książkowy. Co
ciekawe, wszystkie strategie ponoć wy-
śmienicie sprawdzają się przed roz-
mowami kwalifikacyjnymi.
Życiowy przykład z poradnika.
„Spotykałam się z tą kobietą od jakie-
goś czasu i uświadomiłam sobie, że
mój stosunek do niej wykroczył po-
za zwykłą przyjaźń na tle seksualnym
i zamienił się w romantyczne uczu-
cie, które mogłabym nazwać miłością .
Kiedy powiedziałam o tym partnero-
wi, poczuł się zazdrosny. Zdobyłam
się na to, żeby mu wyjaśnić, że nie
zamierzam go opuszczać” – opowia-
da jedna z bohaterek . Później był
trening, ale trójkąt i tak długo nie
pociągnął. Kochanki się rozstały.
Para „hetero” –chwilę później.Inie
wiadomo już, co trudniejsze! Uświę-
conamonogamia czy nowoczesność.
JUSTYNA CIEŚLAK
Ośrodek Sportu i Rekreacji w Stargardzie
przez jakiś czas był w centrum zaintereso-
wania mieszkańców. I to wcale nie ze względu na imprezy sportowe, ale
z uwagi na upublicznione zdjęcia dwojga pracowników OSiR-u, namiętnie
uprawiających seks w saunie na terenie obiektu.
TEŻ SPORT
Dochorego zKamienia Pomorskiego jecha-
ła karetka. Ale nie dojechała, bo ugrzęzła
w błocie. Po pacjenta przyleciał śmigłowiec, a karetkę z opresji wybawili
miejscowi strażacy.
POLSKIE DROGI
Zdenerwował się mieszkaniec Świebodzic
ignorancją ludzi natemat kaczek. Toteż na-
pisał pouczenie, które zawisło na drzewach w parku. Tłumaczy tłumokom, że
kaczki nie mają zębów, więc pokarm dla nich trzeba rozdrobnić, umieścić
w sąsiedztwie miejsca, w którym aktualnie kaczki przebywają, bo chleb
szybko marznie, więc z jego kawałków w postaci kromek oraz bochenków
kaczki za żadne skarby nie są w stanie korzystać i pozdychają z głodu.
ORNITOLOG ŁOPATOLOG
WŁebie mieszkańcy organizują referendum
za odwołaniem burmistrza. A podpadł im
Andrzej Strzechmiński tym, że wydał zgodę na to, aby zamiast Biedronki
powstał w mieście Polomarket.
CHLEBA I BIEDRONKI
Opracowała WZ
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Celem reformy emerytalnej jest sprawienie ludziom przyjemności.
(Donald Tusk)
Kwestia likwidacji Funduszu Kościelnego jest związana z reformą syste-
mu emerytalnego. To nie jest atak na Kościół, ale nie może być „świę-
tych krów”. Nie możemy udawać, że nie ma problemu z finansowaniem
z kieszeni podatnika Kościoła.
(jw.)
Z wolennicy religii wolnorynkowej lubią powta-
Rydzyk obsługuje kadzielnicę kłamstwa – to bluźnierstwo, żeby takie ra-
dio nazywać imieniem Matki Boskiej. To jest antykapłan, parodia kapła-
na. Radio Maryja nie ma nic wspólnego z ewangelią. Rydzyk powinien
zostać pozbawiony kierownictwa i zesłany do klasztoru na pokutę.
(poseł Stefan Niesiołowski)
bardziej równościowego, czy może takiego z głębokimi
przepaściami społecznymi? Czy wolimy więcej bezpie-
czeństwa, czy może gospodarczą jazdę bez trzymanki?
Nikt też nie powiedział, jakie będą skutki takich wybo-
rów. A są rozmaite – więcej lub mniej nędzy, więcej lub
mniej samobójstw, więcej lub mniej nowobogackich pa-
łacyków. Nie dano nam szansy podstawowego wyboru.
Zato elityIIIRP każdy swój
nowy pomysł – prywatyzację,
dziwną reformę emerytur, wyrzu-
canie ludzi na bruk, zaniecha-
nie budownictwa socjalnego
– przedstawiały jak wcielenie
owego „zdrowego rozsądku”.
Rzekomo nie było wyboru. Ale dlaczego wyboru nie
ma tylko w Polsce? Dlaczego na przykład Czesi mogli
pójść bardziej umiarkowaną drogą, bez tylu ofiar, ale
i z mniejszą liczbą bajecznych fortun? Czyżby byli po-
zbawieni „zdrowego rozsądku”?
O tym, jakie są skutki modelu wybranego w Polsce,
mówił ostatnio na konferencji poświęconej zwalczaniu
depresji prof. Janusz Heitzman , prezes Polskiego
Towarzystwa Psychiatrycznego. Wciągu zaledwie15 lat
(1990–2004) liczba osób leczonych psychiatrycznie (am-
bulatoryjnie) wzrosła o 131 proc., a w szpitalach psy-
chiatrycznych – o 45 proc. Jak widać, polskie głowy nie
potrafią pomieścić tej ilości „zdrowego rozsądku”, któ-
ry wtłaczają im rządowe i dziennikarskie elity. Wśród
przyczyn tej psychiatrycznej katastrofy wymienia się –co
nie zaskakuje – biedę, bezrobocie i brak poczucia bez-
pieczeństwa. Także nadmiar pracy u tzw. ludzi sukce-
su lub tzw. pracujących biednych, harujących po kilka-
naście godzin na dobę.
rzać, że „nie ma darmowych obiadów”, czyli że
za każdy towar lub usługę ktoś musi zapłacić. W tym
akurat mają rację. Za realizację ich utopii także się
płaci, m.in. u psychiatry.
Niedawno przeczytałem wynurzenia nowego redak-
tora naczelnego popularnego polskiego tygodnika. Kie-
dy pisał obliskim mu modelu go-
spodarczym, określił go jako „go-
spodarkę rynkową opartą na za-
sadach zdrowego rozsądku”. Po-
nieważ wiadomo, że autor tych
słów jest oddanym uczniem Lesz-
ka Balcerowicza , nietrudno się
domyślić, że ten „zdrowy rozsądek” oznacza wolnoryn-
kowy fundamentalizm. Ale warto się nad tym sformu-
łowaniem dłużej zastanowić.
Pojęcie „zdrowego rozsądku” wgospodarce sugeru-
je, że istnieje jakiś idealny i racjonalny model organi-
zacji życia społecznego i ekonomicznego. Inne są „nie-
zdrowe”, czyli nienormalne. Tylko tu pojawia się pro-
blem – w kapitalistycznym świecie funkcjonuje kilka
podstawowych modeli gospodarki rynkowej i jeszcze
wiele więcej ich pododmian. Inny jest kapitalizm skan-
dynawski, inny japoński; jeszcze inny jest niemiecki, któ-
ry bardzo różni się od amerykańskiego, a system cze-
ski odbiega od polskiego. Każdy ma swoje wady i zale-
ty. Który jest „zdroworozsądkowy”?
Niestety, ani 20 lat temu, ani teraz większość Po-
laków nie ma pojęcia o tym, że istnieje wybór, że mo-
gliśmy i nadal możemy wybrać różne drogi, które za-
prowadzą nas do różnych celów – w zależności od te-
go, jakie chcemy osiągnąć. Czy chcemy społeczeństwa
Albo Kościół i jego nauczanie, albo „Fakty i Mity”!
(Jarosław Kaczyński)
RZECZY POSPOLITE
Jeśli spadnie nam z nieba taki superman, który w dodatku będzie nam
bliski ideowo, to może byłbym skłonny oddać mu przywództwo w partii.
To musiałby być człowiek stosunkowo młody, ale niezbyt młody, bardzo
przystojny.
Głowa mała
(jw.)
Ataki na Kościół, biskupów i wiarę zwykłych ludzi przypominają najgor-
sze czasy PRL z okresu Władysława Gomułki.
(jw.)
Słusznie Kościół jest atakowany. Kościół mąci w głowach Polaków, bo
żyje z kłamstwa. Kościół, zamiast szerzyć miłość, szerzy nienawiść, wspie-
rając jedną z partii politycznych. Kościół jest oderwany od społeczeństwa.
A hierarchowie są zamknięci w swoich pałacach i już zupełnie nie wie-
dzą, co się dzieje wśród zwyczajnych ludzi. Kościół musi się zmienić, bo
inaczej będzie tylko tracić. Najpierw powinien zbiednieć i wrócić do na-
uczania nauki chrystusowej.
(senator Kazimierz Kutz)
Eutanazja nie jest samobójstwem, ale prawem do decydowania o odej-
ściu. Ja pewnego dnia sam nieproszony będę chciał powiedzieć: „Panie
Boże, odchodzę”. Śmierć to sprawa godności. Tak jak życie. Mnie ten te-
mat trapi coraz bardziej. Zasnę na zawsze. Są różne środki. Nie będę się
wieszał ani podcinał. Zostawię list dzieciom i odejdę.
(jw.)
Wybrali: TI i AC
ADAM CIOCH
795426132.150.png 795426132.151.png 795426132.152.png 795426132.153.png 795426132.154.png 795426132.155.png 795426132.157.png 795426132.158.png 795426132.159.png 795426132.160.png 795426132.161.png 795426132.162.png 795426132.163.png 795426132.164.png 795426132.165.png 795426132.166.png 795426132.168.png 795426132.169.png 795426132.170.png 795426132.171.png 795426132.172.png 795426132.173.png 795426132.174.png 795426132.175.png 795426132.176.png 795426132.177.png 795426132.179.png 795426132.180.png 795426132.181.png 795426132.182.png 795426132.183.png 795426132.184.png 795426132.185.png 795426132.186.png 795426132.187.png 795426132.188.png 795426132.002.png 795426132.003.png 795426132.004.png 795426132.005.png 795426132.006.png 795426132.007.png 795426132.008.png 795426132.009.png 795426132.010.png 795426132.011.png 795426132.013.png 795426132.014.png 795426132.015.png 795426132.016.png 795426132.017.png 795426132.018.png 795426132.019.png 795426132.020.png 795426132.021.png 795426132.022.png 795426132.024.png 795426132.025.png 795426132.026.png 795426132.027.png 795426132.028.png 795426132.029.png 795426132.030.png 795426132.031.png 795426132.032.png 795426132.033.png 795426132.035.png 795426132.036.png 795426132.037.png 795426132.038.png 795426132.039.png 795426132.040.png 795426132.041.png 795426132.042.png 795426132.043.png 795426132.044.png 795426132.046.png 795426132.047.png 795426132.048.png 795426132.049.png 795426132.050.png 795426132.051.png 795426132.052.png 795426132.053.png 795426132.054.png 795426132.055.png 795426132.057.png 795426132.058.png 795426132.059.png 795426132.060.png 795426132.061.png 795426132.062.png 795426132.063.png 795426132.064.png 795426132.065.png 795426132.066.png 795426132.068.png
Nr 9 (626) 2–8 III 2012 r.
NA KLĘCZKACH
5
misyjną. „Misja Warszawa” ma po-
legać na wyjściu świeckich działaczy
i księży na uczelnie, ulice, a nawet
do akademików i pubów. Najbardziej
intrygującą inicjatywę imprezy sta-
nowi „ewangeliczny bieg na orien-
tację”. Czy chodzi o orientację sek-
sualną proboszczów?
AD ACTA
PIACH DLA SZKOŁY
Komisja Europejska postano-
wiła skierować niechciany już nie-
mal przez wszystkich dokument
ACTA do trybunału unijnego
w Luksemburgu, aby ten zbadał,
czy umowa jest zgodna z prawem
unijnym. To powinno dać politykom
i społeczeństwom jakieś dwa lata
czasu na zastanowienie, czego chcą
w kwestii wolności w internecie.
MaK
Związane z PO władze Elbląga
postanowiły zamknąć w nadmorskich
Piaskach placówkę oświatową, któ-
ra miała charakter „zielonej szkoły”
dla małych elblążan. Powodem są
tradycyjnie oszczędności. Budynek
ma być obecnie wydzierżawiony pry-
watnej firmie. Przeciwko pozbawia-
niu dzieci ekologicznego wypoczyn-
ku protestował m.in. Ruch Paliko-
ta, a poseł Wojciech Penkalski wy-
sypał przed urzędem wywrotkę pia-
sku. Magistrat obarczył posła fak-
turą za jego uprzątnięcie.
Sprawa toczyła się od 2006 r., a za-
wiadomienie o tym, że szef nader
często wędruje rękoma po ich cie-
le i nakłania do uprawiania z nim
seksu, złożyły terapeutki ośrodka.
Ksiądz R. do zarzucanych mu czy-
nów się nie przyznał. Wyrok jest nie-
prawomocny. O niecodziennych me-
todach pracy księdza R. „FiM” pi-
sały już w 2007 r. (por. sKARANie
boskie” 43/2007). Do sprawy wró-
cimy za tydzień.
i lesbijki jako rodzice”, który w cie-
kawy sposób tłumaczy, że pary ho-
moseksualne nie są gorszymi rodzi-
cami od heteryków. Gorliwi kato-
licy ogłosili w tej sytuacji bojkot
„Dziecka”.
MaK
ASz
PIENIĄDZE
OD MAŁEGO
GRZESZNI
CHRZESTNI
Dominikanin o. Jacek Salij
poddał badaniom zjawisko homo-
seksualnego rodzica chrzestnego.
Okazuje się, że „niedopuszczanie
osób homoseksualnych do funkcji
rodzica chrzestnego byłoby dyskry-
minacją niezgodną z duchem kato-
licyzmu”. Z tego zdania wynika nie-
zbicie, że gej albo lesbijka faktycz-
nie mogą zostać chrzestnymi, ale…
Uzupełniając swoją wypowiedź, o.
Salij zastrzega, że osobom homo-
seksualnym nie wolno przyjąć za-
proszenia do pełnienia funkcji ro-
dziców chrzestnych, chyba że świa-
domie przestaną „żyć w grzechu”.
A to przecież nie jest już żadną dys-
kryminacją...
KARTA AKCEPTACJI
OH
MaK
Rząd podpisał Kartę różnorod-
ności – unijne zobowiązanie
do zniesienia wszelkiej dyskrymi-
nacji w miejscu pracy. Kartę mogą
także podpisywać poszczególni pra-
codawcy, deklarując w ten sposób
chęć zapewnienia pracownikom na-
prawdę równych praw.
RADA PARAFIALNA
KŁODZKA
SEKSUALNE
OSTATKI Z JPII
W kłodzkiej Radzie Miejskiej
odbyła się debata godna raczej fo-
rum parafialnego. Radny Marian
Kłusak argumentował, że nieprzy-
znanie przez Krajową Radę Ra-
diofonii i Telewizji miejsca na mul-
tipleksie cyfrowym dla Telewizji
Trwam dyskryminuje mieszkańców
miasta, którzy są „ludźmi o silnej
wierze katolickiej”. Radny Stani-
sław Ferenc natomiast cytował ob-
ficie biskupa świdnickiego Ignace-
go Deca , który podkreślał miej-
sce i rolę mediów katolickich. Tak
wzmocnieni w wierze radni więk-
szością głosów poparli telewizję
Rydzyka.
Przewodniki teologiczne błogo-
sławionego Jana Pawła II zbłądzi-
ły wreszcie do… sex shopu. Nie by-
le jakiego. Pierwszego w Polsce sex
shopu dla katolickich małżonków
(„FiM” 7/2012).
Kto wie, może wreszcie w to-
warzystwie stringów, koszulek i poń-
czoch, tabletek na potencję i lubry-
kantów papieskie rozważania zaczną
schodzić jak świeże bułeczki. W każ-
dym razie na karnawałowe ostatki
internetowy sex shop zaproponował
swoim klientom ubogacenie katolic-
kiego seksu małżeńskiego poprzez
zakup specjalnie przygotowanych ze-
stawów . W ich skład weszły dwie
świecące w ciemności różowe kost-
ki do gry miłosnej z nazwami czę-
ści ciała i różnych pieszczot, mniej
lub bardziej fikuśna i frywolna bie-
lizna, podkreślająca powaby małżon-
ki, podniecający olejek do masażu,
podręcznik teologii ciała według bło-
gosławionego Jana Pawła II oraz ole-
jek eteryczny do odświeżania powie-
trza. Do kompletu można dokupić
atestowany katolicki zestaw do na-
turalnego planowania rodziny.
A jak smakować seks po kato-
licku? „Wymasuj małżonka tym nie-
zwykłym żelem i delektuj się smakiem
kawowego deseru” – tak głosi rekla-
ma jadalnego żelu o smaku caffe lat-
te . Natomiast katolickim mężom sku-
tecznie rozbudzić apetyt powinna
atrakcyjna przekąska w postaci słod-
kiego kolorowego stanika do skon-
sumowania, wykonanego z około 330
owocowych cukierków (jedyne 40
kalorii, rozmiar uniwersalny, pro-
dukt nie podlega zwrotowi), który
kusi: „Zjedz mnie, a potem zabierz
się za moją panią”. Można też za-
kupić stempel do produkcji suchych
grzanek z napisem „Love” .
MaK
PRZECIW MOWIE
NIENAWIŚCI
Agnieszka Kozłowska-Ra-
jewcz , pełnomocnik rządu ds. rów-
nego traktowania, chce rozszerze-
nia zakresu art. 256 Kodeksu kar-
nego o ochronę kolejnej grupy.
Chodzi o to, aby przeciwdziałać
mowie nienawiści nie tylko wobec
grup etnicznych, wyznań i ras, ale
także m.in. z powodu orientacji
seksualnej.
Skarbonka. Ot, takie niewinne
pudełeczko dołączone do „Małego
Gościa Niedzielnego”, czyli kościel-
nego periodyku dla dzieci. Które
to dzieci mają (zgodnie z instruk-
cją redakcji) zbierać doń własne
kieszonkowe albo kwestować w ro-
dzinie lub szkole. A potem… A po-
tem w „porozumieniu z katechetą
lub ks. proboszczem” przekazać pie-
niądze na przykład do diecezjal-
nego oddziału Caritas.
Ale jeszcze łatwiej jest wysłać
SMS-a za jedyne 2,46 zł na poda-
ny na skarbonce numer. Przyjrzyj-
cie się grafice, jakże łudząco po-
dobnej do serduszka WOŚP! Mo-
że i Owsiak jest dla Krk synonimem
diabła, ale gdy chodzi o kasiorę, na-
wet z diabłem im po drodze. Tym
bardziej że o to chodzi, aby diabła
pomylić z księdzem. Co często nie
bywa takie trudne.
ASz
BICIE JEST FAJNE
Nie mijają echa afery związanej
z wydaniem książki „Jak trenować
dziecko” („FiM” 35/2011). Po in-
terwencji prokuratury i oburzonych
rodziców wydawca postanowił wy-
cofać z obiegu feralną pozycję. Te-
raz w obronie „trenowania”, czyli
bicia dzieci, stają katoliccy duchow-
ni oraz ich owieczki. Ksiądz Da-
riusz Kowalczyk oświadczył, że ra-
zy wymierzone w jego tyłek „pomo-
gły w wychowaniu”, a prof. Michał
Wojciechowski stwierdził, że gdy-
by bicie było szkodliwe, „to ludz-
kość dawno by wyginęła”. Jednak
głównym argumentem tych środo-
wisk jest fakt, że przeciwko karce-
niu dzieci są w większości zwolen-
nicy aborcji, a to, według katolic-
kich speców od wychowania, „po-
tworna hipokryzja”.
MaK
MaK
GORSZENIE
„DZIECKA”
S-KARAN-IE BOSKIE
Dwa lata w zawieszeniu na czte-
ry i pięć lat zakazu pełnienia funk-
cji kierowniczych zainkasował pal-
lotyn ksiądz Bronisław R. , prezes
Katolickiego Ruchu Antynarkotycz-
nego „Karan”. Za to, że „przez wy-
korzystanie stosunku zależności do-
prowadził podległe sobie pracowni-
ce Stowarzyszenia Karan do podda-
nia się innej czynności seksualnej oraz
kierował wobec nich groźby karalne”.
Skandal w katolickim światku
wywołał miesięcznik dla rodziców
„Dziecko”. Okazało się, że po-
za zwyczajnymi poradami w wycho-
waniu maluchów w czasopiśmie zna-
lazł się tekst o „antykoncepcji na
miarę” dla matek, które dopiero
urodziły i chwilowo nie myślą o ko-
lejnym dziecku. Jakby tego było
mało, w piśmie pojawił się również
artykuł „Nudziarstwo, czyli geje
MarS
SPORT NA ZDROWIE
Władze Janowa Podlaskiego wy-
myśliły sobie szczytną inicjatywę.
Chcą otóż pobudować dla miesz-
kańców boisko sportowe. Szczęśli-
wie znalazł się nawet teren, na któ-
rym można by taki przybytek zor-
ganizować. Problem w tym, że znaj-
duje się on tuż obok zabytkowego
kościoła pw. św. Jana Chrzciciela.
No a na taką profanację to już
prawdziwi Polacy katolicy zgodzić
się nie zamierzają. „To zabytki peł-
ne uroku. Inwestowanie tutaj zmie-
ni bezpowrotnie charakter tego
miejsca” – mówi Marzena Gra-
bowska-Nowicka , prezes lokalne-
go Stowarzyszenia Turystyczno-Kul-
turalnego. O tym, czy działkę prze-
kazać miastu, ma zdecydować pro-
boszcz oraz parafianie w referen-
dum zorganizowanym specjalnie
na tę okoliczność. A to oznacza, że
na nowy stadion w Janowie jeszcze
kibice poczekają.
ASz
RIO PRZECIW
IN VITRO
Katowicka Regionalna Izba Ob-
rachunkowa ostrzegła zarząd Czę-
stochowy, że finansowanie proce-
dury in vitro dla mieszkańców uwa-
ża za sprzeczne z prawem. Zda-
niem RIO nie ma takie przepisu,
który pozwalałby wprost wydawać
pieniądze na dofinansowanie lecze-
nia bezpłodności. Ciekawe, że RIO
zwykle nie protestuje, gdy radni
w całej Polsce robią prezenty Ko-
ściołowi.
AK
EKSPERYMENT
Już wiadomo, ile zarabiają że-
bracy. No, przynajmniej ci w sto-
licy. Żeby to sprawdzić, grupa Py-
ta.pl skonstruowała sztuczną że-
braczkę. Następnie sadzali ją w róż-
nych miejscach miasta, a po ca-
łym dniu policzyli urobek. Okaza-
ło się, że kukła zarobiła śred-
nio 20 zł na godzinę.
MaK
ATAK NA WARSZAWĘ
Kościół postanowił przeciw-
działać laicyzacji, która objęła stoli-
cę, i organizuje wiosną wielką akcję
WZ
WZ
795426132.069.png 795426132.070.png 795426132.071.png 795426132.072.png 795426132.073.png 795426132.074.png 795426132.075.png 795426132.076.png 795426132.077.png 795426132.079.png 795426132.080.png 795426132.081.png 795426132.082.png 795426132.083.png 795426132.084.png 795426132.085.png 795426132.086.png 795426132.087.png 795426132.088.png 795426132.090.png 795426132.091.png 795426132.092.png 795426132.093.png 795426132.094.png 795426132.095.png 795426132.096.png 795426132.097.png 795426132.098.png 795426132.099.png 795426132.101.png 795426132.102.png 795426132.103.png 795426132.104.png 795426132.105.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin