O złotej kaczce na Dunajcu Pewnego razu pasący owce na Pawlicowej Grapie ponad Dunajcem góral [ Walek Sulak ], wpatrzony w Dunajcowe wody, nagle zauważył złotą kaczkę pływającą między skałami i tak widywał ją o wschodzie słońca codziennie rano. Cała była ze złota. Pióra miała szczerozłote, wysadzone diamentami. Z oczu jej lały się łzy rzęsiste. Zobaczywszy to góral zbliżył się do niej i zapytał czemu płaczesz. Wtedy kaczka opowiedziała mu swoją historię.........a było to w czasie najazdu Turków. Wszyscy ludzie uciekali w góry i osiedlali się w Tatrach. Ojciec jej jednak nie chciał uciekać, bo na nizinach naddunajskich miał zamek i wiele bogactwa. Turcy obiecali ojcu spokój, jeśli wyda swą córkę za Ali Ahmeda. Ojciec wyraził zgodę i ślubił ją owemu Turkowi. Jednak ona nie wyraziła zgody i uciekła w Tatry z resztą ludzi.Rozzłoszczony Turek ze złości zaklął ją w kaczkę i wyrzekł się jej na zawsze. By ją ocalić, trzeba było iść do zamku nad Dunaj i spod skały, na którą padnie pierwszy promień wschodzącego słońca, wyciągnąć worek złotych dukatów i nikomu z nich nic nie dawać, nawet wody dla siebie nie kupować, choćby człowiek był bardzo spragniony. A pieniądze przynieść tu i wystawić z nich zamek tak piękny jak nad Dunajem.Słysząc to Walek postanowił pomoc dziewczęciu zaklętemu w kaczkę . Wziął świąteczny przyodziewek, kredę, wodę święconą i poszedł nad Dunaj.Długo mu zeszło, nim naszedł skalę, usunął ją po pokropieniu święconą wodą, skarb wydobył i puścił się w drogę powrotna.W Falsztynie spotkał się z Sobkiem, swoim kolegą i wstąpił z nim do gospody na piwo. Walek zapomniał o przykazaniu i dał z tych pieniędzy jednego dukata karczmarzowi.Naraz zatrzęsło się, karczma zachwiała się, a pieniądze znikły.I tak Złota Kaczka z diamentowymi koralami po dzień dzisiejszy pływa po Dunajcu i czeka na wybawiciela.
A-n-i-t-a