Jakub A Krzewicki - Ogień tajemny wyd 1 RW2010 Wrocław-Poznań 2011 (fragment).pdf

(2854 KB) Pobierz
795665074.001.png
Jakub A. Krzewicki
OGIEŃ TAJEMNY
Wratislaviæ — Posnaniæ MMXI
795665074.002.png
Twardowski
23
Twardowski
Wrocław — 2 marca 2011 e.v.
Mrokom przeznaczony od naymłodszych lat
z piętnem ciemnych krain przyszedłem na świat
Już w kolebce uczył mnie ludzkości wróg
zakazaney wiedzy y taiemnych sztuk
Kiedym w Heidelbergu suszył inkaust xiąg
żółci iego odór w głowę moją wsiąkł
wrzał nią mych przyiaciół zaufany krąg
gorzki iad luterskich pism szedł z rąk do rąk
co dla płochey sławy y światowych dziw
wyrzec się rozkazał tych oyczystych niw
w których kwitną sady grusz iabłoni śliw
w których złocą łany snopy ściętych żniw
abym cesarzowi Niemiec złożył hołd
bym z rąk jego szpiegów roczny przyiął żołd
aby imię brzmiało me Laurentius Dhur
od słowiańskiey ziemi zdrady dzielił mur
W świecie braw taiemnych alchemicznych lóż
gdzie pośrodku kręgu wieniec czarnych róż
y egipski złoty na ołtarzu krzyż
tam kaduczey laski moc się pięła wzwyż
Nad materiæ primæ czarny ziemski kał
podniosła mnie w sfery empireyskich chwał
przez aspekta planet y obroty gwiazd
losy mi zdradziła królów państw y miast
W dymie paleniska czernią tafli lśni
cenny podarunek z ręki Johna Dee
24
Twardowski
lustro co pamięta świeże ieszcze dni
gdy ze schodów świątyń ciekła rzeka krwi
gdy galeon złoty co radosną wieść
zwycięstwa Cortesa miał w Yszpanią nieść
a w angielskich kaprów popadł srogi łup
tak iż na pokładzie ostał ieno trup
Kiedy wznoszę przed nim enochiański zew
gdy się z ust dobywa ni to szept ni śpiew
słów bluźnierczych które w bogach budzą gniew
mroczne wróżę iutro z ludzkich ofiar trzew
Opalony w ogniu wśród zwęglonych drew
leży iuż pergamin liter płonie krew
Trzykroć przymuszone piekło biorę w ruch
by Królowey zmarłey w tafli wzbudzić duch
Chociaż się dukaty sypią do mych sakw
chociaż mi magnaty mówią za pan brat
chociaż łańcuch złoty sam darował Król
w sercu moim czai się ukryty ból
Wiem że policzone są mey sztuki dni
z dawna to zwierzciadło ukazuie mi
w karczmie Rzym okrutny mord z siepaczy rąk
leśny grób bez krzyża w piekle wieki mąk
A gdy się wypełni kar za grzechy czas
wtedy się na ziemi zrodzę ieszcze raz
ieszcze raz podniosę przeciw niebu głos
ieszcze raz w twarz bogom cisnę móy zły los
Ieszcze raz w zwierzciadła spoyźrzę martwą czerń
co cesarzom klęskę wróży oraz śmierć
ieszcze raz powrócę do przyiaciół łask
Twardowski
25
y na wrogi klątwę rzucę — ieszcze raz
. . . . . . . . . . . . . . . . . .
Rzucony na globu zielonego toń
przez nieubłaganą przeznaczenia dłoń
targany losami przez zły układ gwiazd
wznosi się i spada człowiek raz po raz
Nie sztuka co los dał jest pokornie brać
lecz gwiazdom na przekór — w oczy się im śmiać
Zgłoś jeśli naruszono regulamin