SCIAGA.DOC

(542 KB) Pobierz
Dlaczego biezacy rok jest rokiem Mickiewiczowskim

 

Dlaczego mówimy że poezja Kochanowskiego jest uniwersalna.

Jan Kochanowski to najwybitniejszy pisarz polski XVI w. Jego poezja jest uniwersalna i utwory tego poety czytam najchetniej.
Kochanowski w swych utworach krytykował i ganił szlachtę i magnatów. W wyrazisty sposób przedstawił umiłowanie do ojczystej przyrody i ludowych obyczajów. Moim zdaniem Kochanowski był twórcą pieknej, wspaniałej literatury i języka literackiego. Używał wielu środków stylistycznych, porównań, przenośni, epitetów, zdrobnień. Pierwszy zaczął pisać wierszem sylabicznym, nieregularnym czyli wolnym. Na jego twórczość składają się różne gatunki literackie: fraszki, pieśni, treny. Kochanowski wiele lat spędził na dworze królewskim, doskonale władał łaciną - językiem dworu, kościoła, nauki, jednak sam zdecydował się pisać po polsku, rozwijać polszczyznę i uczynić ją równą łacinie. Był to śmiały i odważny krok jak na ówczesną epokę. Aby bardziej przybliżyć piękno ojczystej mowy, poeta przucił karierę dworską i osiadł się w kochanym Czarnolesie, gdyż bezpośrednie obcowanie z naturą było źródłem natchnienia twórczego.
Wśród wielu form literackich spuścizny poety są między innymi fraszki.
Liczą one ponad 400 lat, a ich polszczyzna jest nadal żywa, zrozumiała i barwna.
Fraszka "O Koźle" oparta jest na pomyśle podwójnego znaczenia słowa "Kozioł". To nazwisko człowieka pijanego, pytającego o północy o drogę, jak również nazwa zwierzęcia. Zwierzę zasypia w chlewiku, na który również zasługuje pijany człowiek.
Fraszka "O doktorze Hiszpanie" należy do grupy o tematyce dworskiej. Jej bohaterem jest lekarz, prawnik i poeta, spolonizowany Hiszpan. Doktorowi przydarzyła się niemiła przygoda, gdy to jego kompani od kielicha nie pozwolili mu spać. Wyłamali drzwi i zmusili do wypica dzbana wina. Doktor, który szedł spać trzeźwy - obudził się nazajutrz pijany. Obie fraszki są krytyką pijaństwa uczestników ówczesnych biesiad dworskich.
"Na lipę" to utwór opiewajacy uroki letniego dnia na wsi. Piękna lipa słowami poety przemawia do wędrowca:"Gościu, siądź pod mym liściem...". Zachęca do harmonijnego współżycia z naturą. Poeta podsumowuje zalety wspaniałego drzewa, które jest bardziej cenne od tych, które zdolne są rodzić złote jabłka.
"Na dom w Czarnolesie" to wiersz - apostrofa, której adrestem jest Bóg. Poeta w formie modlitwy dziękuje Stwórcy za błogosławieństwo przy pracy, czego owocem jest dom i majątek czarnoleski. Ów dom więcej dla niego znaczy niż murowany pałac zdobiony złotem. Chce żyć w zdrowiu i z czystym sumieniem, prosząc jednocześnie o dalszą pomoc i błogosławieństwo przy pracy.
Bardzo mądre są fraszki dwuwierszowe:
"Na Młodość"-młodzi mają prawo do radowania się życiem.
"Na Nabożną"- często spowiada się ktoś, kto dużo grzeszy.
"Na Konrata"- kto został zaproszony na posiłek niech podtrzymuje rozmowę.
"Do Jakuba"- Jakub gani zbyt krótkie fraszki Kochanowskiego, a sam takich nie potrafi pisać.
Każda z wymienionych fraszek to utwór o żartobliwej treści, w których nie brak satyry. Najczęściej zakończone są dowcipną, zaskakującą pointą, z których wskazówki i dla nas są wciąż aktualne.
Poezja Kochanowskiego jest uniwersalna, przesycona humanizmem, czego dowodem są pieśni. Poeta bardzo kochał polską ziemię, przyrodę i umiał o niej pisać.
"Pieśń świętojańska o sobótce" ma charakter obyczajowy. Utwór ten jest pochwałą życia na wsi. Wieś jest miejscem, gdzie można spokojnie i wesoło spędzać czas. Można tam żyć uczciwie dzięki swoim staraniom i pracy, która daje dostatek. Przy pomocy pięknych porównań opisuje piękne ogrody, sady, pszczoły, zagrody oraz dochody i korzyści jakie można uzyskać na wsi. Ukazuje obrzęd sobótkowy, wtedy gdy dzień jest równy nocy. Kochanowski pokazał, że oprócz korzyści materialnych wieś daje też korzyści moralne jak bezpieczne, uczciwe i pobożne życie, harmonia małżeńska i szacunek wobec starszych.
"Czego chcesz od nas Panie" to utwór, który słusznie nazwano "Hymnem do Boga". Ludzie pytają Pana, co mają mu dać w zamian za jego dobrodziejstwa. Wiedzą, że jest on wszędzie i nie pragnie złota, a oni dziękują z całego serca za to, co posiadają. Uważają Boga za pana świata, ponieważ on noc rozjaśnił gwiazdami, ziemię przyozdobił ziołami, kwiatami, drzewami. Dziękują Bogu za pory roku, plony, deszcze, śniegi, rosę. Chwalą go i proszą o łaskę, aby chronił ich pod swoimi skrzydłami. Hymn J.Kochanowskiego nazywany był "manifestem renesansowym humanizmu". Bóg jak gdyby został "uczłowieczony", nie ma dystansu między nim, a osobą zwraającą się do niego. Uważam, że autor wiedział o czym myślą wierzący w Boga, toteż z całą umiejętnością i pięknie dobranymi słowami przelał to na karty papieru.
Piekny i opisowy charakter ma wiersz "Serce roście", w którym poeta przedstawia nadejście wiosny. To pojawienie się wiosny jednakowo wzrusza czytelnika dziś i 400 lat temu. Radować będzie z pewnością również za kilkaset lat. Poeta wysuwa reflksje, że nadejście tej pory roku raduje cały świat, raduje tych, którzy mają czyste sumienie. Czyste sumienie to fundament radości w życiu. Jeśli się to posiada, wówczas można radować się przyrodą, śpiewem ptaków, zielenią i kwitnącymi łąkami. Te właśnie słowa to moral dla ludzi, pouczenie dla nastepnych pokoleń.
Moim zdaniem najpiękniejsze, najbardziej emocjonalne wiersze, wywołujące w nas wzruszenie, a nawet łzy są treny. Nic dziwnego, że są one tak smutne i bije z nich tyle bólu i goryczy. Powstały przecież po stracie ukochanej córki, Urszulki. Przybierają one formę monologu lirycznego.
W Trenie VII Kochanowski ubolewa nad zwłokami Urszulki. Motywem centralnym są przedmioty, drobiazgi, ubranka dziewczynki. Każdy z tych przedmiotów przypomina rodzicom o zmarłej. Nie może pogodzić się z tym, że najdroższa córka już nigdy nie włoży opisywanych rzeczy, bo zasnęła żelaznym, twardym snem. Poeta mówi po cóż te wszystkie ubranka, skoro teraz leży ona w trumnie otulona tylko białą koszulką z lichej tkaniny i główkę jej zdobi wianuszek. Autor nie może rozstać się z ukochaną córeczką, bo przecież ona miała być pierwsza poetką Polski. Porównuje ją do posągu, dlatego, że posąg jest trwały, a jego milość jest i będzie trwała wieki, nigdy nie wygaśnie.
W Trenie VIII przewodnim motywem jest pustka, którą odczuwa poeta. Cisza panuje w domu. Poeta zwraca się do córki, dlaczego tak wcześnie go opuściła. Mówi, że nikt nie zastąpi tej najbliższej jego sercu duszyczki. Nadchodzą go wspomnienia, kiedy Urszulka biegała po izbach i wszędzie było słychać jej śpiew i rozmowy. Przypomina, że była grzeczna, nie czyniąc rodzicom zmartwień. Swym śpiewem rozweselała i zabawiała domowników. Po chwili miłych wspomień nastała okrutna rzeczywistość. Kochanowski zdaje sobie sprawę, że to wszystko ucichło, że nastała pustka i ciemność.
Treny to dopełnienie pięknej, wzniosłej twórczości Kochanowskiego. Tylko on tak pięknie umiał dobrać słowa, aby stworzyć utwory budzące w nas tyle smutku i współczucia. Czytając Treny czjemy jakby słowa pisane na papierze wydobywały się z płynących łez, a strofy są dziełem kochającej osoby. Kochanowski to najwybitniejszy poeta Odrodzenia, wielki humanista, jego poezja jest uniwersalna, utwory tego poety czytam chętnie, bo po dzień dzisiejszy jest aktualna i nigdy nie straci na swojej wartości.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Jacek Soplica – bohater czy zdrajca.

Głównym bohaterem utworu A. Mickiewicza pt: "Pan Tadeusz" jest Jacek Soplica.
Bohater to przedstawiciel średniozamożnej, drobnej szlachty, ulubieniec okolicznego społeczeństwa i jednocześnie przywódca tzw. szlachty zaściankowej.
Jacek to młody, urodziwy i przystojny mężczyzna, budzący zainteresowanie kobiet. Cechą charakterystyczną dodającą męskości jego wygladowi były wielkie, zadbane wąsy "od ucha do ucha". Sylwetka mężczyzny była prężna i wysmukła, ruchy dziarskie, a krok szybki i zdecydowany. Jego codziennym ubiorem był kontusz szlachecki, a u boku widniała szabla. Soplica to postać bardzo popularna na Litwie. W młodości był lubiany i poważany przez szlachtę i ziemiaństwo. Świadczy o tym fakt, iż mógł dowolnie manipulować na sejmikach ich głosami. Bohater należał do mężczyzn prowadzących awanturniczy tryb życia. To typowy zawadiaka, warchoł i zabijaka. Jego porywczy i gwałtowny charakter uwidaczniał się najczęściej w czasie szlacheckich, pijackich biesiad, kończących się kłótnią, podczas których Soplica dochodził swoich racji wyłącznie szablą. Prowadząc takie życie sądzono ogólnie, że młody Jacek działa dla swojej władzy, sławy i popularności. Ten samowolny, młody człowiek oprócz wielu wad miał również pozytywne, płynące z głębi serca elementy usposobienia. Przeciwstawieniem złego postępowania bohatera była szczera, szlachetna, niewinna miłość do córki magnata Horeszki - Ewy. Jacek bywał często jego gościem. Wierzył, że przyjaźń ze Stolnikiem jest bezinteresowna. Ewa odwzajemniała uczucia Jacka, lecz jej dumny ojciec, uważając go za niższego stanu, nie zgodził się oddać mu ręki córki. Przez to stał się przyczyną nieszczęścia młodych. Wkrótce potem Jacek podjął nierozważną decyzję. Ożenił sie z niekochana kobietą, która urodziła syna i w niedługim czasie zmarła. Bohater mimo woli stał się pośrednio winny za śmierć żony i osierocenie Tadeusza. Urażona ambicja, duma, pycha szlachecka oraz nienawiść do Stolnika, doprowadziły do krwawej zemsty. Brak silnej woli w przezwyciężeniu wielkiej miłości i jednocześnie cierpienia sprawiły, iż emocje spowodowane wyrządzoną prze Horeszkę krzywdy zwyciężyły. Jacek będąc świadkiem ataku Moskali na Horeszke mimowolnie wymierzył, a nieszczęśliwy strzał był celny. Zbrodnia popełnione w afekcie była fatalnym zbiegiem okoliczności. To wydarzenie spowodowało przełom w życiu bohatera. Niesłusznie wzięto go za stronnika Moskali. Odtąd przylgnęła do niego nazwa zabójcy i zdrajcy narodu, z czym nie mógł się pogodzić. Ów tragiczny i jednocześnie hańbiący czyn stał się przyczyną upadku moralnego, nędzy i nieszczęścia bohatera.
Na podstawie wyżej wymienionych cech stwierdzam, że Soplica to człowiek nieroztropny, podejmujący decyję pod wpływem emocji. Usprawiedliwieniem popełnionego morderstwa jest jedynie fakt, iż czuł się oszukanym i wykorzystanym przez Horeszkę, a to zmieniło go na złego obywatela. To postać budząca w nas sentyment i jednocześnie pogardę.
Po dokonanej zbrodni Soplica przeobraził się w innego człowieka. Zmienił swój wygląd zewnętrzny, a także charakter. Teraz przybrał nową postać. Z dumnego niegdyś zawadiaki przeistoczył się w cichego i pokornego zakonnika. Zgolił wąsy, na ciele widniały liczne ślady ran, a szlachecki strój zmienił na bernadyński habit. Zanim tak się stało Jacek poświęcił się patriotycznej działalności dla kraju. Wielkim bohaterstwem i ofiarnością wyróżnił się w walkach u boku gen. Kniaziewicza. Razem z Legionami walczył pod Jeną i Samosierą, następnie służył w wywiadzie na terenie Wielkopolski i Małopolski. Był kilkakrotnie ranny i aresztowany, aż wreszcie pod postacią księdza wrócił na Litwę. Zdawał sobie sprawę z hańbiącej przeszłości, toteż dla poniżenia siebie i swoich czynów przyjął imię Robak. Nie dbał już o sławę i rozgłos, lecz działał bezimiennie. Pragnął dobrymi czynami zmazać grzechy młodości. Dojrzały już wewnętrznie, świadomy z odpowiedzialności za swoje czyny ks. Robak pragnął za wszelką cenę spłacić dług moralny wobec ojzyzny, dążył do swojej rehabilitacji przez patriotyzm i poświęcenie dla kraju. Uwieńczeniem jego działalności miało być przygotowanie powstania na Litwie. Ten cichy i pokorny zakonnik postanowił naprawic również krzywdy wyrządzone najbliższym. Stał się troskliwym opiekunem Zosi, uratował życie Hrabiemu i Gerwazemu, przede wszystkim anonimowo sprawował kontrolę nad wychowaniem syna, Tadeusza.
Moim zdaniem ks. Robak to postać pozytywna, budząca podziw, współczucie i uznanie czytelnika. Jego poświęcenie w służbie dla ojczyzny stawia go jako wzór prawdziwego patrioty. Zakonnik umarł ze świadomością, że jego marzenie o wywołaniu powstania nie spełniło się, umarł będąc przekonanym, że jego dzieło nie zastało uwieńczone sukcesem.
Analizując czyny Jacka i ks. Robaka zauważamy, że mamy do czynienia z dwoma różnymi bohaterami. Przeciwstawieniem zła, gwałtowności i warcholsta Jacka była wytrwała narodowowyzwoleńcza działalność Robaka, jego pokuta oraz bohaterska śmierć. Jacek odkupił swoje winy, uzyskał przebaczenie największego wroga - Gerwazego oraz pośmiertnie uznanie Napoleona, który za zasługi ofiarował mu order Legii Honorowej.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Bóg, życie i śmierć w literaturze średniowiecza, baroku i romantyzmu

Bóg, życie, śmierć. Te trzy słowa zawierają w sobie niemal cały sens istnienia człowieka. Nasze życie, to po prostu czekanie na śmierć, która jest końcem wszystkiego, a jednocześnie początkiem nowego życia, już po tamtej stronie, według większości ludzi wyznających jakąkolwiek religię życia z Bogiem. Nic zatem dziwnego, że słowa te tak często pojawiały się na łamach literatury na przełomie wieków. I chociaż słowa te były zawsze takie same, to jednak okoliczności w jakich się one pojawiały były skrajnie różne. Spróbujmy prześledzić zmiany w stosunku ludzkości do tych trzech wartości na przełomie dziejów, korzystając przy tym z dorobku literackiego trzech ważnych epok historycznych: średniowiecza, baroku i romantyzmu.

Średniowiecze nie stanowi epoki, o której współcześni członkowie kościoła katolickiego chcieliby chętnie rozmawiać. Wszyscy dobrze znamy dzieje z tej epoki, nie bez racji określanej często mianem "mrocznego średniowiecza". Wyroki inkwizycji, palenie na stosach czarownic, niszczenie ksiąg głoszących naukę chociaż tylko minimalnie różniącą się od tej, jaką głosiła Biblia. Jednym słowem nakaz całkowitego podporządkowania się wyrokom Bożym. Duchowieństwo głosiło wśród prostego ludu potrzebę cierpienia za życia ziemskiego, aby potem móc doznawać wiecznego odpoczynku w Królestwie Niebieskim. Bardzo modny w tamtym okresie (ale jedynie wśród tych, którzy go zalecali, nie zaś wśród tych, którzy mieli go stosować) był ideał ascety. Piękny przykład bohatera-ascety mamy w "Legendzie o św. Aleksym", której bohater, wywodzący się z bogatego domu, postanawia nagle rzucić wszystko i udać się w świat by tam, z dala od dobrobytu, żyć z tego co dostanie od łaskawych ludzi i spędzać większość czasu na modlitwie. Jego cierpienie zostaje w końcu docenione, jednak gdy Matka Boska zaczyna objawiać się w kościele w którym Aleksy się modlił i wstawiać się za nim, nasz bohater natychmiast usuwa się w cień wydarzeń, i wyjeżdża do innego miejsca, gdzie o onim nigdy nie słyszano aby tam cierpieć biedę, głód i zimno, a w końcu umrzeć pod schodami pewnego domostwa, jak najgorszy żebrak i włóczęga. Dopiero po jego śmierci mieszkańcy miasta odkrywają niezwykłą prawdę o pochodzeniu biednego żebraka.

Jak widać, mamy tu typowy przykład średniowiecznego ascety. Człowiek, który zostawia wszelkie posiadane przez siebie dobra materialne i udaje się na samotną tułaczkę aby zasłużyć sobie na nagrodę w niebie. Nawet chwilowa szansa na poprawienie swojej sytuacji nie jest dla niego wystarczającym powodem do zmiany postępowania. Natychmiast znajduje sobie nowe miejsce do prowadzenia pokutniczego życia.

Najciekawsze w całej historii średniowiecza jest to, że osoby najbardziej nawołujące do takiego trybu życia, same skromnością nie grzeszyły - stan duchowny należał do najbogatszych stanów w Polsce (i nie tylko w Polsce). Jak wyglądała sytuacja w tamtej epoce doskonale ukazuje film "Imię Róży" Jean-Jacquesa Annauda. W jednej ze scen tego filmu duchowni wyrzucają odpadki z kuchni za mury klasztoru, gdzie natychmiast rozpoczyna się walka na śmierć i życie o każdy kąsek pomiędzy krańcowo wygłodzonymi mieszkańcami okolicznych wiosek. Oczywiście sytuacja taka nie była regułą, ale nie zmienia to faktu, że większość duchownych średniowiecza żyła kosztem biedaków, tłumacząc im że to dla ich dobra.

Pozostawmy jednak sprawę stosunków społecznych historykom i zajmijmy się raczej średniowieczną literaturą. Innym ideałem średniowiecza była postać bohaterskiego, bezgranicznie oddanego swojemu panu rycerza Rolanda. I tu także możemy zauważyć skłonność do podporządkowywania ludzi słabszych osobom silniejszym (jednak ciągle wracamy do stosunków społecznych). W późniejszym okresie postać rycerza została zastąpiona postacią rycerza-nieudacznika, czyli po prostu walczącego z wiatrakami Don Kichota.

Przy tak pełnym cierpienia i poświęceń życiu człowieka średniowiecznego, trudno dziwić się, że śmierć jawiła mu się jako dobrodziejstwo losu, jako nagroda za trud życia i zapowiedź zasłużonego odpoczynku. Stąd też niezwykle barwne i efektowne odejście ze świata rycerza Rolanda czy też św. Aleksego. W opisach ich śmierci zamiast spodziewanego smutku możemy dopatrzyć się radości - opowiadania te pomimo śmierci bohaterów kończą się jednak szczęśliwie.

Kolejna epoka - Barok - nie przyniosła większych zmian, jeśli chodzi o postępowanie kościoła. Próby reformacji spotkały się ze zdecydowanym protestem ze strony kościoła i ostatecznie zwołaniem soboru trydenckiego gdzie ustalono dokładny plan działania mający zlikwidować wszelkie przejawy różnowierstwa. Nieznacznie także zmieniły się poglądy ludzi na życie. Nadal życie jest traktowane jaka rzecz drugorzędna, jako środek służący do osiągnięcia celu jakim jest życie wieczne. Istniało wielu twórców pragnących rozwiązać zagadkę bytu. Tak na marginesie, to jest to odwieczny problem ludzkości:

    "Błogosławiony jesteś Panie

     bo stworzyłeś Niebo i Ziemię

     aby człowiek miał co podziwiać

     i miał gdzie mieszkać

     (...)

     Błogosławiony jesteś Panie...

     Tylko po jaką cholerę stworzyłeś człowieka?!(...)"

(Fragmenty współczesnego wiersza).

W Baroku pojawia się jednak także odmienna postawa. Niektórzy decydują się na przyjemności życia codziennego odkładając sprawę zbawienia na dalszy plan. Należy do nich m.in. Hieronim Morsztyn jeden z tzw. poetów światowych rozkoszy. Wyrażali oni zgodę na świat, który chociaż jest nietrwały to jednak zawiera w sobie głębokie piękno. Jednocześnie podziwiając świat doczesny nie zapominali oni jednak o Bogu, chwaląc Go i dziękując Mu za dzieło stworzenia. Przykład ciekawej postawy wobec Boga zawiera wiersz Daniela Naborowskiego "Marność":

     ` Miłujmy i żartujmy,

       Żartujmy i miłujmy,

     Lecz pobożnie, uczciwie,

       A co czyste, właściwie.

          Nad wszystko bać się Boga -

       Tak fraszką śmierć i trwoga. "

Warto zwrócić uwagę na ostatnie zdanie. Widzimy tam wyraźnie nawiązanie do średniowiecznego poglądu o roli śmierci jako przejścia z jednego życia do innego, lepszego. Różnica polega na tym, że człowiek baroku nie uważał za konieczne życie w ciągłym umartwianiu się i pokucie. Dopuszczał możliwość rozrywek i zabawy, pod warunkiem wszak aby nie przedkładać rzeczy doczesnych ponad wartości wieczne.

Romantyzm, prawdopodobnie także z racji dużego odstępu czasowego jaki dzielił ten okres od dwóch poprzednio omówionych epok, przedstawił już zupełnie odmienną postawę człowieka wobec Boga, życia i śmierci. Nie ma już takiego bezwzględnego podporządkowania się Bogu. Pojawia się nawet bunt przeciw jego panowaniu (to oczywiście Konrad w "Dziadach" cz.III). Ponieważ okres Romantyzmu przypada w Polsce w okresie zaborów, więc decydującą rolę w twórczości tamtego okresu zajmuje problem wyzwolenia narodu z niewoli. Z walką tą wiąże się niezliczona problemów. Dlatego m.in. bohater romantyczny jest szarpany wewnętrznymi sprzecznościami, z jednej strony stoi dobro ojczyzny, z drugiej jego własne życie lub też honor, który w tym okresie był często uważany za coś ważniejszego niż życie (lepiej było zginąć w sposób honorowy niż splamić swój honor).

Śmierć jednostki w takich przypadkach jak dobro ojczyzny staje się rzeczą drugorzędną. Ponadto często śmierć jest łatwiejszym rozwiązaniem niż życie w niewoli (to oczywiście tylko moje zdanie). Problemem przed którym często stawali bohaterowie romantyczni była sprawa dążenia do szlachetnych celów za pomocą wszelkich środków także tych określanych często jako niehonorowe. Takie podejście do sprawy wyzwolenia Ojczyzny doprowadziło Konrada do momentu, w którym odwraca się od Boga śpiewając:

         "(...)

          Zemsta na wrogach,

          z Bogiem i choćby bez Boga.(...)"

W czasach inkwizycji najprawdopodobniej za te słowa Konrad zostałby skazany na spalenie na stosie. Nawet jednak w czasach względnej tolerancji słowa takie wzbudzają mieszane uczucia. Czy można zatem dążyć do celu bez zastanawiania się nad metodami? To kolejne pytanie bez odpowiedzi.

Tak wyglądały wartości życia, śmierci i Boga w przeszłości. Zastanówmy się jednak przez chwilę i spróbujmy porównać tamte podejście do tych spraw z postawą dzisiejszych Polaków. Nie da się nie zauważyć, że sytuacja systematycznie się pogarsza. W przeciwieństwie do Średniowiecza, gdzie wartością dominującą był Bóg, a życie było tylko środkiem a nie celem (przynajmniej teoretycznie), w dzisiejszych czasach sytuacja uległa zupełnemu obróceniu. Dzisiaj, mając w Polsce 95% katolików, nie mamy nawet połowy ludzi przestrzegających zasad chrześcijańskich - a to przecież wiąże się bezpośrednio ze stosunkiem do Boga. Życie staje się celem samym w sobie, najważniejsze jest "dorobić się" nowego samochodu, mebli do mieszkania, telewizora. Wystarczy w niedzielę przejść się koło kościoła po mszy św. i posłuchać jakie niesamowite problemy nurtują naszych biednych, prześladowanych Polaków. Nasz naród potrafi wykazywać niesamowitą inwencję w przypadku gdy zagrożony jest z zewnątrz, jednak do normalnego życia Polacy po prostu się nie nadają. Wprawdzie "Lenistwo jest motorem postępu" jak powiedział mój kolega (że niby ja!), ale tylko do pewnych granic. Nasz nowy prezydent, doprowadzając do obecnej sytuacji politycznej popełnił jeden podstawowy błąd. Pozbawił Polaków wroga. Nasz naród musi mieć kogoś, na kogo można zwalać winy za wszystkie nasze braki i wady, a jednocześnie kogoś kto mobilizował by nas do wspólnej walki. Mógłby to być ktoś fikcyjny, tak jak Goldshmit z "1984" Orwell'a, ale nie można sytuacji pozostawić tak jak jest. Przypomniało mi się opowiadanie, w którym po zakończeniu wojny armie wielu krajów są porozbijane na małe kilkuosobowe grupki, nie mogące nawiązać ze sobą kontaktu. Aby nie stracić gotowości bojowej, na każdy dzień ustala się tzw. "wroga dyżurnego", którego następnie wszyscy biją, kopią, poniewierają, ćwicząc na nim swoją sprawność fizyczną. Jedyną wadą takiego rozwiązania było to, że taki "wróg dyżurny" z reguły umierał już po kilku godzinach. Mimo wszystko proponuję jednak rozpisać ogólnokrajowy konkurs na "wroga państwowego". Jako pierwszego kandydata proponuję naszego wychowawcę. To właśnie dzięki niemu przekonałem się jak bardzo wspólny przeciwnik może zjednoczyć grupę początkowo obcych ludzi. I tak oto od mroków epoki średniowiecza, poprzez wzniosłe idee romantyzmu, doszliśmy do rzeczy tak prozaicznej jak konflikt klasa - wychowawca. Najwyższy czas zatem kończyć, bo nie wiadomo co by z tego dalej wynikło.

 

 

 

 

 

 

 

Powstanie i polistopadowa historiozofia romantyczna w utworach Adama Mickiewicza

Twórczość Adama Mickiewicza zarówno wśród badaczy, jak i odbiorców jego dzieł budzi wiele emocji. Okres w twórczości po roku 1830 jest nazywany "polistopadowym" - ze względów oczywistych. Godnym uwagi jest fakt, że po upadku powstania Mickiewicz zaczął pisać utwory, w znakomitej większości, o treści przesyconej patriotyzmem i wrogością do władzy monarszej. W jego utworach nie znajdujemy przykładów takich jak we wcześniejszych dziełach. Stara się, aby problem Ojczyzny więzionej, nękanej różnymi "społecznymi chorobami" był jak najszerzej zauważony. Chce, poprzez swoją twórczość, zwrócić uwagę świata na problemy Polski.

Pierwszym dziełem "powstańczym" Adama Mickiewicza był wiersz "Reduta Ordona". Jest to opowieść naocznego świadka wydarzeń związanych z oblężeniem Warszawy. Adam Mickiewicz ukazuje obronną walkę powstańców przed nawałem Moskali. Narratorem jest żołnierz - żołnierz drugiej linii, którego pozycji wróg nie atakuje, co pozwala mu dokładnie obserwować zmagania współtowarzyszy. Autor dobitnie podkreśla nierówność sił między walczącymi. Ocenia postać cara, który nie biorąc udziału w walce, wysyła na śmierć tłumy swoich żołnierzy. Ukazuje odwagę obrońców Warszawy, którzy w przeciwieństwie do innych narodów, nie boją się "zedrzeć korony z głowy tyrana". Wspaniała scena między generałem i adiutantem jeszcze raz pokazuje bohaterską postawę polskich obrońców. W tym utworze pojawia się po raz pierwszy stylizacja widoczna w późniejszej twórczości, m.in. w Dziadach części III i Panu Tadeuszu, polegająca na porównaniach wroga Polski do rzeczy budzących odrazę, podobnie jak "lawa błota, nasypana iskrami bagnetów". Czarne chorągwie, które ją prowadzą, to "sępy wiodące na śmierć".

Redutę Mickiewicz pisał w oparciu o wspomnienia Garczyńskiego. Wiadomości podane przez niego, jak się później okazało, były bardzo nieścisłe: to nie Ordon wysadził Redutę i nie on zginął podczas walk. Te niejasności spowodowały , że niektórzy próbowali obniżyć wartość artystyczną utworu - zupełnie niesłusznie; posiada on bowiem niezaprzeczalne walory literackie i emocjonalne. W tym utworze są myśli przewodnie, które potem znajdujemy w Dziadach drezdeńskich i Panu Tadeuszu. Niewątpliwie najwspanialszym "pomnikiem" Reduty Ordona jest scena z Syzyfowych prac. Recytacja tego utworu przez młodego Polaka niweczy w ciągu chwili wieloletnie starania rusyfikacyjne szkoły mające na celu wynarodowienie chłopców. Po pobycie na Krymie, latem 1825 roku, Adam Mickiewicz wyjeżdża z Rosji i udaje się w dwuletnią podróż po Europie. Jego droga wiedzie między innymi przez Hamburg, Berlin (gdzie często bywa na wykładach znakomitego filozofa Hegla), Drezno, Pragę, a w powrotnej drodze przez Niemcy, gdzie odwiedza w Weimarze Goethego (wizyta ta znana jest pod nazwą hołdu dla Goethego). Poeta ofiarowuje mu swój autograf i gęsie pióro w dowód wielkiego uznania. Z Niemiec przez Szwajcarię jedzie do Rzymu, gdzie dowiaduje się o wybuchu powstania... Niedoszły powstaniec bardzo głęboko przeżył jego klęskę i trudno mu było się pogodzić z tym, że nie mógł brać w nim udziału.

Z goryczy, która gościła w sercu Mickiewicza po upadku powstania i rozmyślań nad tragicznymi dziejami narodu, zrodziło się natchnienie, dzięki któremu napisał część III Dziadów. Pobyt w Dreźnie trwał niecałe cztery miesiące. W tym czasie pracował nad ostatecznym ustaleniem tekstu Reduty Ordona i przekładał Giaura Byrona. Nie ukończył tej pracy, ponieważ pewnego wieczoru, wracając z kościoła, poczuł, że "bania z poezją się nad nim rozbiła" i zaczął pisać trzecie Dziady.

W przedmowie do utworu autor opisuje sytuację narodu polskiego:
"Około roku 1822 polityka Imperatora Aleksandra, przeciwna wszelkiej wolności, zaczęła się wyjaśniać, gruntować i pewny brać kierunek. W ten czas podniesiono na cały naród polski prześladowanie powszechne, które coraz stawało się gwałtowniejsze i krwawsze. Całą administracją nakręcono jako jedną wielką Polaków torturę, której koło obracali carewicz Konstanty i senator Novossiltzoff."

Trzecia część Dziadów jest przepełniona mistycyzmem i opisami różnego rodzaju zjawisk nadprzyrodzonych. Już w prologu dokonuje się przemiana Gustawa w Konrada.
W scenie tej biorą też udział aniołowie, duchy i Anioł-stróż, który później wpływa na losy bohatera.

Scena jest przygotowaniem do zrozumienia dalszych czynów Konrada. Scena więzienna wprowadza czytelnika w atmosferę spisku filomackiego. Pojawiają się koledzy i przyjaciele poety z czasów studiów w Wilnie. Wszyscy są owładnięci uczuciem patriotyzmu, lecz ich rozmowy dotyczą również sytuacji w jakiej się znaleźli: nie wiedzą o co są oskarżeni, nie wiedzą jak długo już siedzą zamknięci, nie wiedzą również co ich czeka. W tym gronie jest kilka wybijających się postaci:
- Tomasz, którego postawa wyraża najwyższe wartości moralne wyznawane przez filomatów - czuje się w pełni odpowiedzialny za los swych współtowarzyszy,
- Jan Sobolewski, który opowiada przyjaciołom o wywózkach kibitkami młodych filomatów na Sybir,
- Konrad, jest poetą rewolucyjnym, bardzo wrogo nastawionym do caratu.

Autor, w tej wprowadzającej scenie, umieścił wiele szczegółów ze swojego osobistego życia, przez to chciał zaznaczyć, że mimo iż osobiście nie brał udziału w powstaniu, to był przecież filomatem- spiskowcem. Ten obraz jest bardzo ważny dla całego utworu: wprowadza w nastrój walki narodowowyzwoleńczej, ukazuje buntownicze postawy studentów. Następuje z kolei scena Wielkiej Improwizacji, w której Konrad przedstawia swą siłę twórczą poety równą boskiej. Staje się przedstawicielem gnębionego narodu. Walka Konrada z Bogiem jest konsekwencją jego prometeizmu. Nazywa się "pierwszym z ludzi i aniołów tłumu". Autor potępia jego pychę, natomiast bardzo pochwala gorący patriotyzm. Mickiewicz jednoznacznie gani drogę, którą wybrał Konrad: nie należy podejmować jednorazowych zrywów indywidualnych, mimo że są wyrazem gorącego pragnienia wyzwolenia narodu. Po tym następują sceny wizyjne: Widzenie Ewy, Widzenie ks. Piotra i Sen Senatora. Ewa modli się za duszę więźnia-poety prześladowanego przez cara. Jest to jedyny "pogodny" obraz w III Dziadach. W Widzeniu ks. Piotra główną treścią jest porównanie Polski do ukrzyżowanego Chrystusa. Polska poprzez swoje cierpienia ma zmartwychwstać i przez to stać się narodem wybranym. Ukazana jest też idea mesjanizmu, tzn. wiary w nadejście nowej, lepszej epoki i przekonania o tym, że Polska jest powołana by przewodzić innym narodom w drodze do wyzwolenia. Sen Senatora, w przeciwieństwie do Widzenia Ewy, wprowadza atmosferę przerażenia. Obraz ten wykorzystał autor do przedstawienia satyry na temat służalczej postawy carskich urzędników. Jest to wprowadzenie w kolejną odsłonę, którą jest Salon Warszawski. Tutaj Mickiewicz posłużył się kontrastami. Przedstawił dwie postawy społeczne. Pierwsza reprezentowana przez starszyznę salonu, prowadzącą dysputy na tematy zupełnie nie związane z aktualną sytuacją narodu, bawi się będąc obojętna na otaczającą ją niesprawiedliwość. Drugą reprezentuje postępowa, patriotyczna młodzież polska wspomagana przez nowoczesnego Rosjanina Bestużewa, który solidaryzuje się z gotowymi do działania w obronie ojczyzny gorącymi patriotami. Duże wrażenie wywiera tragiczna postać pani Rollison, błagającej Senatora o życie dla swojego syna-buntownika na tle tańczących par. Senator w tym momencie zmienia się w nieludzkiego tyrana, pozbawionego wszelkich uczuć, od którego humoru zależy życie lub śmierć młodego człowieka. Przejawem mistycyzmu w tej scenie jest śmierć Doktora, który zginął od pioruna: jest to kara zesłana z niebios za zdradę ojczyzny, której się dopuścił. Obraz kończy widok prowadzonego na śledztwo Konrada. Ostatnia, IX scena, przedstawia Noc Dziadów: na cmentarzu Guślarz i kobieta w żałobie; pojawia się widmo. Obraz, który zamyka całe widowisko, jest jednoznaczny w swojej wymowie: wozy wypełnione ludźmi jadą na północ; wśród nich jest Konrad. Spotkał go los taki jak innych patriotów-spiskowców: wygnanie na Syberię.

Do Dziadów Trzecich dołączył autor część opisową Dziadów części III Ustęp. Zamieścił tam wszechstronną krytykę władzy carskiej Rosji. Ustęp jest pełen zaskakujących spostrzeżeń na temat ludu rosyjskiego i otaczającej go rzeczywistości. Przeciwstawił on jemu niesprawiedliwość, pychę, bezprawie, służalstwo dygnitarzy i urzędników carskich. Poeta szczerze współczuje narodowi rosyjskiemu i namawia go do zrywu przeciw tyrańskiej władzy. Do przyjaciół Moskali to wspaniały wiersz liryczny dołączony do dramatu, w którym autor składa hołd rewolucjonistom rosyjskim: Rylejewowi i Bestużewowi. Dziady drezdeńskie są utworem bardzo realistycznym. Przedstawiają zarówno martyrologię narodu polskiego, jak i wizerunek caratu oraz narodu rosyjskiego. Wieszcz poddał tu krytyce postawę Konrada, którego walka z Bogiem, mimo że prowadzona w imię najszlachetniejszych pobudek to bezcelowa: "Nie w indywidualnych porywach należy szukać drogi walki o wolność ojczyzny". Dramat o dziejach Konrada miał dla autora szczególnie osobisty wydźwięk. Przypomniał dzieje prześladowań filomatów i pokazał mękę poety dla którego tragedia Ojczyzny była największą tragedią życiową. Wielu czyniło poecie zarzuty, że osobiście nie brał udziału w walkach niepodległościowych. Dziady Część III były swojego rodzaju odpowiedzią na te zarzuty.

Z Drezna jedzie Mickiewicz, w końcu 1832 roku, do Paryża, gdzie styka się z emigracją polską i jej różnymi problemami. Dwa obozy polityczne: demokratyczny, skupiony wokół Joachima Lelewela i konserwatywny, któremu przewodził ks. Adam Czartoryski, bardzo walczyły ze sobą, co groziło oderwaniu się emigracji od spraw Polski. Mickiewicz dostrzegał, że te spory przysłaniały najważniejszą sprawę, czyli wyzwolenie Ojczyzny.
Dlatego postanowił zająć się publicystyką (pomysł ten zrodził się już w Dreźnie), aby bardziej bezpośrednio dotrzeć do słuchacza. W 1832 roku zaczyna pisać Księgi narodu i pielgrzymstwa polskiego i obejmuje redakcję czasopisma Pielgrzym Polski.
Księgi narodu i pielgrzymstwa składają się z dwóch części. W Księgach narodu przedstawił poeta dzieje Polski na tle dziejów całej ludzkości. Przedstawia Polskę jako jedyny kraj gdzie zachowały się tradycje chrześcijańskie oparte na idei wolności. Pisze o tym, jak Polska broniła wiary i wolności w polityce, i była jedynym krajem ratującym honor epoki: "I rzekła na koniec Polska: ktokolwiek przyjdzie do mnie, będzie wolny i równy, gdyż ja jestem wolność". Autor niewątpliwie idealizuje historię kraju. Jest to związane z wizją Mickiewicza o szczególnej roli narodu polskiego w dziejach Europy. Obraz zmartwychwstania Polski i uwolnienia wszystkich ludów Europy z niewoli rozbudził w emigracji wielkie nadzieje; a przecież o to mu najbardziej chodziło: aby poderwać emigrację do boju przeciw zaborcom! W Księgach narodu przejawia się znowu ostry krytycyzm, szerszy niż do tej pory, wszelkiego rodzaju despotyzmu.

W Księgach pielgrzymstwa polskiego jest zawartych dwadzieścia cztery przypowieści, z których każda jest zakończona modlitwą pielgrzyma. Z tych przypowieści płyną nauki i instrukcje dla inteligencji emigracyjnej, która według autora powinna zająć się zamiast bezproduktywnymi sporami walką o niepodległość Ojczyzny. Nawołuje do zgody, uczy szacunku dla tradycji. Z emigrantów uczynił poeta "szermierzy" najszlachetniejszej sprawy - wolności. Poglądy demokratyczne Mickiewicz ujawnia w swym krytycznym stosunku do Świętego Przymierza i rządów burżuazyjnych. Przewiduje zwycięstwo ludu nad rządem klasowym:
"A wy kupcy, handlarze obojga narodów, łaknący złota i papieru dającego złoto, posyłaliście pieniądze na zgnębienie wolności, a oto przyjdą dni, iż będziecie lizać złoto wasze i żuć papier wasz, a nikt wam nie przyśle chleba i wody". Księgi pielgrzymstwa i narodu polskiego są jedynymi utworami pisanymi w formie biblijnej. Wynikało to z chęci przekazania prawd ludziom prostym. Im właśnie wyznaczał poeta doniosłą rolę w odbudowie Europy, chciał ich natchnąć nową wiarą w przyszłość. Mickiewicz dobrze zdawał sobie sprawę z siły militarnej jaką dysponują chłopi w walkach wyzwoleńczych. Księgi narodu i pielgrzymstwa polskiego wywarły duży wpływ na współczesnych. Przełożono je na język francuski, niemiecki i angielski. Przemycano je też do kraju, by dodawały otuchy w ciężkim okresie niewoli. Były często, zresztą jak i inne dzieła Adama Mickiewicza, narzędziem indoktrynacji powstańczej.
Podejmując działalność publicystyczną Mickiewicz nie zajmował się tylko prozą biblijną.
W roku 1833 objął stanowisko naczelnego redaktora czasopisma Pielgrzym Polski. Znowu, tym razem jako redaktor pisma, Mickiewicz wzywa do podjęcia walki z despotyzmem. W artykułach nawołuje, aby wokół Polski skupili się ludzie, którym droga jest wolność Kraju. Widział w Polakach bojowników o wolność Ojczyzny i Europy:
"Dlaczegóż imię Polski stało się tak popularne? Bo do imienia Polski przywiązane jest wyobrażenie nie tylko wolności i równości, ale poświęcenia się za wolność i równość powszechną".
W artykule O ludziach rozsądnych i ludziach szalonych wypowiadał się przeciwko takiemu "rozsądkowi", który hamował wszelkie próby walki niepodległościowej, natomiast gorąco popierał i solidaryzował się ze wszystkimi "szalonymi", którzy mieli odwagę walczyć. Pisywał też artykuły mające zwrócić uwagę na niedolę chłopską.
W takiej właśnie atmosferze napięć polityczno-społecznych powstała epopeja narodowa Pan Tadeusz.
W czerwcu 1834 roku w Paryżu ukazało się pierwsze jego wydanie. Jest bardzo wiele przyczyn, dla których powstało to dzieło. Podstawową chyba było wielkie rozczarowanie Mickiewicza społecznością emigracyjną. Wiązał z nią wielkie nadzieje... Tymczasem uświadomił sobie jak trudno podjąć wyzwanie jakie postawiła przed nimi Polska nie mając ziemi ojczystej pod stopami. Ujrzał emigrację ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin