Tiainen Maria-Leena - Wyszedł z domu(1).pdf

(1324 KB) Pobierz
MARJA-LEENA TIAINEN
tłumaczyła Iwona Kiuru
szop
Warszawa 20 I O
762067403.009.png 762067403.010.png 762067403.011.png 762067403.012.png 762067403.001.png 762067403.002.png
tytuł oryginału POISTUI
KOTOAAN
copyright © by Marja-Leena Tiainen 2005
copyright for the Polish edition by Agencja Edytorska „Ezop" 2010
copyright © for the Polish translation by Iwona Kiuru 2010
redakcja
Elżbieta Cichy
projekt okładki i strony tytułowej
Marek Goebel
skład i łamanie
Mariola Cichy
wydawca
Agencja Edytorska „Ezop"
01-829 Warszawa, Al. Zjednoczenia 1/226
tel./fax(22)83417 56
ISBN 978-83-89133-48-9
Published by arrangement with Tammi Publishers, Helsinki, Finland
JH I I Przekład tej książki jest dotowany przez FILI
HN * ISHU ATU « EEXCHAN M Finnish Literaturę Eschange ( www.finlit.fi )
762067403.003.png 762067403.004.png 762067403.005.png
NA CZTERY DNI PRZED ZNIKNIĘCIEM Mikko siedzi w swoim pokoju
z komórką w ręce. Zadzwonić czy wysłać esemesa? Głowi się nad tym
przez cały wieczór, już od chwili, gdy przyszedł ze szkoły i wyjął
ze skrzynki kopertę zaadresowaną na swoje nazwisko. W środku było
zdjęcie i krótki liścik: „Cześć Mikko! Sorry, że tyle trwało, zanim
wysłałam Ci fotkę. Zgubiłam gdzieś Twój adres, numer telefonu też
mi przepadł. Ale w końcu je znalazłam w tej torbie, którą miałam ze
sobą na plaży w Rethymnonie. Grecja była cudowna, chciałabym
tam jeszcze kiedyś pojechać. Szkoda tylko tych bezpańskich piesków.
A jak się ma Wasza Manta? A Ty? Mam nadzieję, że spodoba Ci się
to zdjęcie... Hejka!".
I podpis Tuuli. Poniżej jest jeszcze numer komórki. Inny niż ten,
który zapisał sobie na Krecie. Tuuli ma na pewno także adres inter-
netowy, ale nie podała go w liście.
Mikko zapisuje w telefonie nowy numer i zaczyna wystukiwać
treść esemesa: „Dzięki za zdjęcie, jest bardzo fajne".
Po krótkiej przerwie pisze dalej: „Super, że się odezwałaś. Codzien-
nie o Tobie myślałem".
Kasuje ostatnie zdanie. Nigdy w życiu nie mógłby napisać czegoś
podobnego do dzidwczyny, którą spotkał tylko przelotnie parę razy.
Tym bardziej nie mógłby przyznać się do swoich uczuć na głos.
5
762067403.006.png
Ale kiedy zamyka oczy, udaje mu się jeszcze usłyszeć jej wesoły,
zachrypnięty śmiech.
A więc zadzwoni.
Podekscytowanie ściska mu żołądek. Nigdy wcześniej nie tele-
fonował do żadnej dziewczyny. Od nowego numeru Tuuli dzieli go
teraz tylko naciśnięcie kciukiem. Klawisz szybkiego dostępu numer
trzy. Pod jedynką jest numer mamy, a pod dwójką - Hanny. W pamię-
ci telefonu ma także numer taty, dziadków, Pavego i kuzyna
Jouniego. Mikko dostał komórkę parę lat temu na czternaste
urodziny. Darmowe minuty otrzymane w pakiecie starczyty prawie
na pół roku. Nie jest takim maniakiem jak jego siostra Hanna, która
nawet do łazienki nie rusza się bez telefonu. Zwykle Mikko dzwoni
tylko do mamy, najczęściej wtedy, gdy chce ustalić, jak ma dojechać
zTattari do domu. Do Hanny zadzwonił ostatnio trzy tygodnie temu.
To było na Krecie. Razem ze starszą siostrą i mamą spędzali tam je-
sienne ferie. W ostatnim dniu pobytu mama i Hanna postanowiły
wybrać się na zakupy na starówkę. Dołączył do nich bez entuzjaz-
mu. Przez jakiś czas wlókł się za mamą i siostrą po krętych uliczkach
starego miasta, a potem przystanął, by obejrzeć występ ulicznego
sztukmistrza. Gdy artysta zaczął zbierać datki do kapelusza, Mikko
ocknął się. Rozejrzał się, Hanny ani mamy nie było nigdzie widać.
Na początku występu odeszły do pobliskiego jubilera, ale już ich
tam nie spotkał. Pobiegł w dół, zawrócił, po chwili skręcił w kolejną
uliczkę przepełnioną turystami. W końcu wrócił do miejsca, z które-
go wyruszył, i zadzwonił do Hanny.
- Gdzie jesteście? - zapytał przestraszony.
- Obejrzyj się - odpowiedziała siostra.
Najpierw ujrzał połykacza ognia, wydmuchującego z ust ogrom-
ny płomień, a zaraz potem dostrzegł Hannę i mamę, które siedzały
zaledwie parę metrów od niego w kawiarnianym ogródku. Przed
jedną stała duża porcja lodów, a przed drugą kufel piwa.
6
762067403.007.png
 
- Cały czas tutaj byłyśmy - śmiała się Hanna, kiedy zdyszany
Mikko usiadł obok nich.
W tamtej chwili zrobiło mu się głupio, ale z podróży zostały
przede wszystkim dobre wspomnienia. Przez większość czasu opalali
się, pływali i chodzili na zakupy, zdążyli też zapoznać się z historią
wyspy. Mikko, pasjonat historii, był zafascynowany Muzeum Arche-
ologicznym w Iraklionie i ruinami starożytnego pałacu w Knossos.
Najwspanialsze w Grecji było jednak to, że spotkał tam Tuuli.
Dziewczynę, od której głosu dzieli go teraz tylko jedno naciśnięcie
klawisza.
Ćwiczy w myślach słowa powitania. Najpierw, oczywiście, powi-
nien się przedstawić
„Cześć, tutaj Mikko".
„Cześć" - odpowie mu.
Po powitaniu podziękuje za zdjęcie.
„Dzięki za zdjęcie. Jest bardzo fajne".
Spogląda na fotografię, którą Tuuli zrobiła na plaży. Przed nim
siedzi bezpański pies, którego karmił smakołykami uszczkniętymi
z hotelowego śniadania. Gdyby nie ten żałosny kundel, Mikko
pewnie nigdy nie spotkałby Tuuli. To było w drugi dzień wakacji.
Mama i Hanna taplały się w hotelowym basenie, a on wyruszył nad
morze. W połowie października na plaży w Misiria panował przyjem-
ny spokój. Mikko brodził trochę przy brzegu, a potem usiadł na
piasku. Właśnie wtedy podbiegł do niego pies, zaczął się tarzać po
ziemi i skomleć. Mikko zastanawiał się, co mu jest, gdy nagle
usłyszał za sobą czyjś energiczny głos:
- On chce jeść.
Przy pierwszym spotkaniu zamienili ze sobą tylko parę słów, bo
Tuuli musiała jechać w jakiś rejs. Za drugim razem mieli dla siebie
więcej czasu. Mówiła przede wszystkim ona. Mikko dowiedział się,
że Tuuli mieszka w Joensuu i chodzi do dziewiątej klasy.
7
762067403.008.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin