Savoir-vivre idzie z duchem czasu.pdf

(78 KB) Pobierz
Henry Samuel /13.07.2006 16:10
Savoir-vivre idzie z duchem czasu
Zwracanie się per „ty” do obcego, osoby starszej albo przełożonego było kiedyś uważane
we Francji za przejaw złych manier
Tak poważne wykroczenie tolerowano tylko wówczas, gdy popełniali je czerwoni ze
wstydu cudzoziemcy, usiłujący przypomnieć sobie, jak się mówi po francusku
„pan”. To się jednak zmieniło. „Vous” traci popularność na rzecz bardziej
nieformalnego „tu” we francuskim biznesie i polityce.
Według dziennika „Le Figaro” należy za to winić świat anglojęzyczny, w którym do relacji
społecznych podchodzi się znacznie bardziej swobodnie.
Opierając się na wywiadach z menedżerami, politykami i lingwistami gazeta pisze, że
zwracanie się do drugiej osoby per „pan” uznawane jest dziś często za staroświeckie i
świadczące o niechęci do podążania z duchem czasu.
Użycie formy „ty” ma takie samo źródło jak koncepcja zarządzania poziomego, zgodnie z
którą wszyscy powinni być na tej samej stopie – uważa socjolog Pierre Le Goff. Zaś
Aurelien Letort, inżynier w grupie Sopra, mówi: „Dzięki temu można zbliżyć do siebie
różne szczeble hierarchii, co ułatwia komunikację. Człowiek ma tendencję większej
szczerości, jeśli zwraca się do rozmówcy per »ty«”.
Przechodzenie na „ty” to najnowszy rozdział w batalii między tymi dwiema formami,
trwającej od czasów Rewolucji Francuskiej. W 1793 roku wydano we Francji dekret
zakazujący, pod groźbą kary więzienia, używania we administracji tego kraju formy „pan”.
Za czasów generała De Gaulle’a „panowanie” stało się znów modne, ale zwolennicy
1
12675829.001.png 12675829.002.png 12675829.003.png
„tykania” odnieśli wielkie zwycięstwo podczas studenckiej rebelii w maju 1968 roku, kiedy
patriarchalna wizja społeczeństwa prezentowana przez generała znalazła się z
defensywie.
Dziś wielu przedsiębiorców otwarcie opowiada się za byciem na „ty”. Podobna zmiana
jest także zauważalna w polityce, gdzie zasady lingwistyczne są dla postronnej osoby
trudne do zrozumienia, ale często wiele mówią doświadczonemu obserwatorowi.
Prezydent Jacques Chirac, który wciąż zwraca się do swojej żony Bernadette per „pani”,
nigdy nie powie „ty” do swych najbardziej szanowanych współpracowników, takich jak
premier Dominique de Villepin. Ale jego młodszy rywal, ambitny minister spraw
wewnętrznych i faworyt w rywalizacji prezydenckiej, Nicolas Sarkozy, musi przełykać
protekcjonalne „ty”. Sarkozy w odpowiedzi zwraca się do prezydenta per „pan”.
Bycie na „ty” jest obowiązkowe wśród socjalistów, gdzie stanowi językowy aspekt ich
wizerunku jako „towarzyszy”. Były prezydent Francois Mitterand nie znosił jednak tego
zwyczaju. Podczas pewnego słynnego spotkania w Pałacu Elizejskim jeden z
socjalistycznych deputowanych zaproponował, by wszyscy mówili sobie na „ty”, bo
„wszyscy tak robią w partii socjalistycznej”. „Skoro pan chce” – odparł chłodno Mitterand.
Deputowany zrozumiał aluzję.
2
Zgłoś jeśli naruszono regulamin