O duchach (wywiady).doc

(84 KB) Pobierz
Uwaga

Uwaga! Duchy kłamią

Rozmowa z Wanda Prątnicką, egzorcystka z Przywidza

Podaje się pani za egzorcystkę. Czym się pani zajmuje?
Oczyszczam ludzi z duchów i złych energii, które ich opanowały, zawładnęły nimi.
Czy pani predyspozycje są wrodzone, czy tez można się tego nauczyć?
Jestem egzorcystka od dwudziestu lat, ale uczę się ciągle, teraz na przykład nadal studiuję. Właściwie uczę się tego, odkąd sięgnę pamięcią.
W jaki sposób została pani egzorcystką?
Kiedy potrzebowałam pomocy dla kogoś bliskiego i nie znalazłam nikogo, kto mógłby mi pomóc. Pomogłam jednej osobie, później drugiej, następnie koleżance tej osoby. Teraz jestem zapraszana na rożne kongresy, festiwale.
Pani profesja znana jest głównie z horrorów. Czy pani klienci, podobnie jak bohaterzy filmów, podczas egzorcyzmów miotają się, obijają o ściany, wyją?
Nie, u mnie wygląda to trochę inaczej. Gdybym miała opętanego przy sobie, zapewne wyglądałoby to właśnie w ten sposób. Ponieważ jednak robię te rzeczy na odległość, wiec odbywa się to spokojniej.
Na pani ulotce reklamowej czytamy, że wpływu duchów lub złych energii możemy oczekiwać nawet w przypadku hipochondrii, otyłości, alkoholizmu lub alergii... Czy to znaczy, że będąc alergikiem, jestem według pani pod wpływem złych energii lub duchów?
Nie każda alergia oznacza, że jest się pod takim wpływem. Chodzi gównie o alergie na metale. Jeśli to jest ten typ uczulenia, to mam stuprocentową pewność, że wywołują ją duchy. Podobnie bywa z ciężkimi substancjami chemicznymi, ale nie dotyczy to alergii na pyłki, na kwiaty. Pan akurat jest czysty, nie jest pan pod wpływem żadnego ducha, i bardzo dobrze.
Jak pani sprawdza, czy ktoś jest pod wpływem tych złych energii bądź duchów?
Ja to po prostu wiem, czuję to. Wystarczy, że jestem obok, czuję to całą swoją osobą, duchy boją się mnie i od razu mnie atakują. Czasami jednak wspomagam się wahadełkiem, wówczas, gdy wokół jest pełno ludzi, jest głośno, gwar, harmider.
Co to znaczy, że duchy panią atakują?
Czuję ich obecność, ich chłód, szczypanie, nawet duszenie, Bóg wie, jakie jeszcze działania, najróżniejsze.
Pani egzorcyzmuje na odległość?
Duch to energia. Ja ufam swojej energii i za jej pomocą te duchy przeprowadzam do innego wymiaru, tam, gdzie powinny znaleźć się zaraz po śmierci. Po prostu pomagam im dostać się tam, gdzie jest ich miejsce.
Jak zachowują się oczyszczani przez panią ludzie, czy bywają niebezpieczni?
Nie. Każdy odczuwa to po prostu jak wielką ulgę, jakby spadł mu z pleców wielki ciężar. Z kolei rodzina takiego człowieka czuje, jakby ktoś przyszedł z wielkim odkurzaczem i wyssał im z domu te złe energie. Oczyszczam bowiem jednocześnie całe środowisko, dom. Inni natomiast odbierają, jakby pojawiła się w domu jakaś dobra energia, coś miłego i ciepłego, i zniknęło to, z czym dotychczas nie dawali sobie rady. Każdy odczuwa to miło i spokojnie. Miałam może ze dwa, trzy przypadki bardzo ciężkie, kiedy rzeczywiście dochodziło do scen jak ze znanych z filmów.
A zdarza się, że osoba opuszczona przez złe energie, ponownie zostaje przez nie nawiedzona?
Tak, ale z reguły nie częściej niż jeszcze raz. Zazwyczaj nie dochodzi już do trzeciego, czwartego razu. Kiedy człowiek zobaczy, jak dobrze jest być samemu, nie pozwala już później ponownie wniknąć w siebie duchom.
Czyli to jest już uzależnione od samego człowieka?
Tak. Wszystko jest uzależnione od człowieka. Jeżeli ktoś nie chce, by duch go opanował to do tego nie dojdzie.
Czy często spotyka się pani z przypadkami opętania?
O Boże, jest ich multum. Bywa często, że ktoś choruje na raka, a okazuje się, że to była choroba kogoś zmarłego, czyj duch opanował tę osobę. Wówczas zdarza się, że po usunięciu ducha, mija i choroba. Trudnymi przypadkami są, gdy ktoś z rodziny na przykład dziadek zostaje we wnuku czy we wnuczce. Wtedy to dziecko może być autystyczne albo chore psychicznie. Jedno dziecko autystyczne, gdy zabrałam ducha dziadka, zaczęło nagle czytać, pisać, rozmawiać, wykonywać wszystkie normalne czynności, co dla medycyny jest cudem. Inny przypadek to dwudziestopięcioletnia dziewczyna, która nie umiała chodzić ani mówić, nie czytała ani nie pisała, nie chodziła ani sama nie siadała, a nawet załatwiała się do łóżka, po zabraniu z niej ducha dziadka, zaczyna uczyć się na nowo życia, zupełnie jak niemowlę. Codziennie mam jakiś sukces, takich przypadków jest naprawdę wiele.
Czy pani musi zobaczyć taką osobę, czy wystarczy pani jej zdjęcie?
Wystarczą mi jej dane: imię, nazwisko, data urodzenia i adres pobytu.
I to naprawdę wystarczy?
Na tej samej podstawie mogę określić czy ten ktoś jest chory, czy zdrowy. Mam klientów ze Stanów Zjednoczonych, z Australii, z całego świata. Bez względu na to czy ktoś siedzi ze mną przy tym samym stoliku, czy też jest na drugim kontynencie, to stopień trudności jest ten sam.
W jakim wieku są najczęściej pani klienci?
W każdym. Na pewno nie przyjdzie do mnie pięciolatek, tylko jego rodzice. Mam bowiem pod opieką nawet dzieci. Dzieci dopiero w miarę dorastania łapią duchy. Są jednak i takie dzieci, które są opętywane przez duchy już przy narodzinach. Są i starzy ludzie, wiek nie odgrywa tu roli.
A czy można stwierdzić, że bardziej podatne są kobiety czy mężczyźni?
Płeć nie odgrywa żadnej roli. Może mężczyźni bardziej się wstydzą i częściej twierdzą, że w to nie wierzą. Przychodzą jednak żony i sprawdzają mężów. Okazuje się zresztą, że jeśli któreś z rodziców jest nawiedzone, to i drugie bywa, a i dzieci trzeba sprawdzić. Często bywa, że wszyscy są pod wpływem duchów.
Czy bywa tak, że nawiedzenie jest korzystne dla człowieka, że dany duch opiekuje się nim, pomaga mu, jest dla niego dobry?
Nie mylmy pojęć. Duchem opiekuńczym może być i człowiek, który przeszedł do innego wymiaru, jest wysoko uduchowiony i może stamtąd pomagać człowiekowi. Ja natomiast oczyszczam ludzi z duchów, które nie przeszły do tego właśnie wymiaru, tylko uwięziły się w człowieku. One są jak ptaki w klatce, nie pomagają ludziom, są jakby ich pasożytami, czerpią ich energie, osłabiają ich decyzyjność, ubezwłasnowolniają ich. Przekazują im nawet choroby, na które umarły jako ludzie.
A czy zdarza się, że ktoś jest opętany jednocześnie przez więcej duchów?
Może to być jeden duch, a mogą ich być nawet setki.
Aż setki?
Tak. I bywa, że jeden duch nie wie niczego o drugim, a opętany wie tylko, że coś jest z nim nie w porządku, nie musi przecież zdawać sobie z tego sprawy. Bywa też, że wszystkie lub prawie wszystkie duchy wiedza, o sobie. Zdarza się nawet, że w danym człowieku jeden z duchów wodzi prym nad pozostałymi, tak jak to bywa z ludźmi, tworzą się takie małe bandy. Wtedy jest jeszcze gorzej bo człowiek ma przeciwko sobie zorganizowaną grupę.
Czy pani kontaktuje się z tymi duchami, próbuje się z nimi porozumiewać?
Często muszę to robić, gdy dany duch nie chce odejść, ale to nie jest na zasadzie stolików spirytystycznych, a za pośrednictwem jasnowidzenia lub jasnosłyszenia. Zadaję mu pytanie, uzyskuję od niego odpowiedź. Pytanie musi być postawione jednoznacznie, bo duchy są bardzo przewrotne. Tak jak ludzie, są wśród nich i zbrodniarze, i tacy, którzy kreują się na świętych, którzy siedzieliby tylko w kościele. Są bardzo przebiegłe i mają nad nami przewagę, bo czytają nasze myśli. Muszę mieć na tyle wytrenowaną świadomość, by nie dać się im oszukać.
Duchy kłamią?
Widać to choćby na przykładzie seansów spirytystycznych. Przy ilu stolikach jednocześnie może pojawić się jakaś sławna postać? A przecież tak się zdarza. Tymczasem wiemy, że ci znaczniejsi, bardziej uduchowieni ludzie nie zostają po śmierci duchami błądzącymi. Idą na wyższe poziomy. Gdy ktoś chce przywołać takiego ducha, to trudno mu obniżyć swoje wibracje, wrócić i z każdym się kontaktować. Duch, który się pojawia, słyszy myśli ludzi przy stoliku i odpowiada, co tylko chce, podaje się, za kogo chce.
Czy dużo jest duchów błądzących?
U nas nie ma takich statystyk. Za granicą natomiast je robiono i wynika z nich, że mniej więcej co dwunasty człowiek jest opętany. Mówię mniej więcej, bo w patologicznych środowiskach dotyczy to prawie każdego. W jednym człowieku może być jeden duch, w innym sto. Mnie najczęściej trafiają się ludzie z trzema, pięcioma duchami, dziesięcioma. Mam tu panią, przy której nazwisku wpisałam kilkadziesiąt duchów. Sporo jest też duchów w szpitalach, kościołach, na cmentarzach.

Aut.: Kajus Augustyniak



Dziennik Pojezierza, Relacje
26-28.09.1997

Mroczne korytarze zaświatów

Godzina duchów

Wanda Prątnicka z Przywidza, koło Gdańska poznała egzorcyzmy, gdy szukała ratunku dla bliskiej osoby. Tajemnice tej wiedzy zdobyła miedzy innymi w Kanadzie. O swoich umiejętnościach oraz doświadczeniach opowiadała w nowojorskiej telewizji. Pomogła i pomaga nadal wielu osobom prowadząc ośrodek przywracania równowagi psychofizycznej. Studiowała psychologię, parapsychologię, astrofizykę oraz wszystko, co mogłoby pomóc w wykonywaniu jej pracy.

Moim przewodnikiem po drogach błądzących duchów została nieoczekiwanie pani Wanda Prątnicka z Przywidza koło Gdańska, miła kobieta, bez tajemniczych spojrzeń przerażających gestów, niezrozumiałych słów. Od prawie dwudziestu lat rozmawia z duchami. Odprowadzanie duchów nazywa oczyszczaniem ludzi.

Muszę im pomóc zrozumieć śmierć

Czuje pani zimny dreszcz, niewidoczne spojrzenie kogoś, kto stoi za plecami? To on. Duch, który pewnie chce w panią wniknąć - mówi z lekkim uśmiechem. Zrobiło mi się słabo.
Wiele duchów krąży wokół nas - tłumaczy pani Wanda, nie dostrzegając mojego leku. - Wystarczy trochę odpowiedniego nastroju, by poczuć ich obecność. Ja nawet je widzę!
Chłonę każde jej słowo, zaczynam czuć cos niezwykłego. - Chyba jestem podatna na sugestie - myślę - Jest pani silna i wolna - słyszę nagle, jakby w odpowiedzi na moje pytanie. Egzorcystka pisze coś na kartce papieru, trzyma nad nią wahadło, i po chwili skupienia powtarza: - Tak -
Podaję nazwisko nieżyjącej osoby, do której - jak mi mówiono wielokrotnie - jestem bardzo podobna.
Duch tej osoby nie odszedł na tamta stronę. Jest blisko,- ale pani jest wolna - mówiąc to egzorcystka powtarza czynności z wahadłem, a ja czuję, że nie utrzymam pióra w ręce. Nie podejrzewałam siebie o takie uczucia!

Opętani

Ludzie z ciała i kości nie powinny być dla duchów zmarłych osób domem po śmierci. Duchy powinny odejść na tamta stronę. Nie zawsze chcą. Niektóre zostają świadomie i oszukują w spotkaniu z egzorcystą, że żyją, wcale nie umarli, maja żonę, wychowują dzieci. Niektóre szantażują. Mówią, że zostawią nawiezioną osobę w spokoju, jak załatwią to czy tamto. Mają swoje porachunki, bywają okrutne przez to, że są już istotami zaświatów.
Człowiek z obcym duchem jest męczący dla otoczenia, niezrozumiały. Dlatego tak często leczy neurozy, bierze tabletki uspokajające lub radzi sobie inaczej - sięga po alkohol, czy narkotyki. Cierpi. Niekiedy czuje, że ma rozdwojenie jaźni. Bywa też, że ciągle chce coś załatwiać, - zarzuca swoimi uwagami, pisze listy, domaga się odpowiedzi itp. Idzie do pokoju po klucze, które tam zostawił, a kiedy już jest w środku nie pamięta, po co tam wszedł. - Bo to nie człowiek szuka kluczy, lecz duch, który go opętał - mówi pani Wanda.
Duch obcego uaktywnia się w człowieku, gdy ten jest przemęczony, w depresji lub gdy wyniszcza jego siły jakąś choroba, tęsknota, niepewność, żal... Wtedy łatwo przebić się i opętać. To dlatego spokojna w szkole licealistka Karolina, dobrze wychowana, z kochającej rodziny, nagle przy kolacji dostaje szału, rzuca talerzem w ścianę i krzyczy coś, czego potem się wstydzi.
Mały chłopiec zamknął się w sobie tak, że poddano go obserwacji medycznej. Lekarze stwierdzili autyzm. Egzorcystka spojrzała raz, przeniknęła myślą i postawiła inna diagnozę: - Jest opętany przez dziadka.
Chłopiec już odzyskuje kontakt z otoczeniem, a rodzina, mimo że ceni nauki przyrodniczo fizyczne, zawierzyła egzorcystce. Ta rozmówiła się z duchem upartego dziadka i przekonała go do uwolnienia wnuka.
Anna przyjaźniła się ze śliczną Ewą, którą najpierw lubiła dotykać, a zaraz potem coraz śmielej obmacywać. Jej zaloty stawały się widoczne. Gdy rodzice Anny usłyszeli, że ich córka jest lesbijka, wpadli w szał. Uważali, że ich córka jest w porządku, to Ewka sieje zło, które prowokuje do ekscesów. Egzorcystka odkryła cos innego. W Annie tkwił duch mężczyzny, który domagał się stosunku z młodą dziewczyną. Dlatego przy Ewie głos Anny zmieniał się na męski i coś ją pchało do koleżanki. Uwolniona z opętania opowiada teraz, że bywały takie momenty, kiedy coś w jej głowie mówiło, "zerżnij ją, weź ją teraz" - Annie trudno pojąć, skąd brały się w niej tak chamskie myśli.

Dlaczego błądzą

Nie odchodzą na tamten świat duchy osób widzących w trakcie życia swoją śmierć jako obrzydliwy proces rozpadu szczątków; robaki, zgnilizna i grobowy chłód. Nie odchodzą też osoby, które za życia nabroiły i boją się kary po śmierci. Nie odchodzą też ci, którzy nie godzą się ze swoja śmiercią i chcą żyć dalej. Wtedy błądzą. Dostrzegają ludzi jako świetliste punkciki, chcą w nie wniknąć. Niekiedy upatrują sobie kogoś, czekają w mroku, nie czując upływu czasu ani przestrzeni...
Na tamten świat odchodzą osoby pogodzone ze śmiercią, rozumiejące ten fakt, ale przede wszystkim już za życia głęboko wierzące w życie po tamtej stronie. Duchy tych osób podążają za tą myślą szybko i lekko jak ona sama. Odchodzą świetlistym tunelem do innego świata bez względu na to, czy zmarli nagle, w wypadku, czy też dożyli sędziwego wieku i modlili się o spokojną śmierć.
Potem dodaje, że duch człowieka jeszcze jakiś czas jest przy martwym ciele. Jeśli ma podążać dalej, zostaje na krótko. Może kilka godzin, najwyżej kilka dni. Gdyby został dłużej, zabrakłoby mu energii na wieczne odpłyniecie. Egzorcystka może pomóc wszystkim, ale nie zawsze szybko. Raz uwalnia ze złego jak za dotknięciem różdżki, innym razem z nim walczy. Wtedy bywa atakowana, ale się tych sił nie boi. Wypracowała sobie barierę ochronną. - Każdy ją ma od urodzenia, tyle że może osłabić ją lub utracić - mówi.
Najniebezpieczniejsze są duchy, które popychają do samobójstw. Pani Wanda uważa, że samobójcy to osoby opętane przez ducha wściekłego na człowieka, który mimo że "pozwolił" im wniknąć w ich ciało, to jednak potem opierał się ich woli. Nieposłuszną istotę, jak niepotrzebny futerał, duch popycha do czynu samobójczego. Wierci w jego myślach dziurę, rozsiewa czarne myśli, wmawia bezsens istnienia i spycha z wysokości lub pomaga zawiązać pętlę.

Zaułki strachu

Wiele osób intuicyjnie czuje, gdzie są miejsca, w których straszy. Nie wiedzą co, nie rozumieją dlaczego, ale czują chłód obecności, nieokreślony lęk. Duchy mają swoje ulubione miejsca pobytu, odbierane przez nas jako wyjątkowe. Są więc w kościele, w niektórych domach, na cmentarzach. Czerpią energie z błąkających się zwierząt, biegających w pobliżu dzieci, czekają,.." Dobrowolnie nie opuszczą człowieka. Pomoże tylko egzorcyzm.
Nie trzeba się go bać i utożsamiać z szarlatanerią - zapewnia Wanda Prątnicka. - Jeśli życiowych komplikacji nie da się wytłumaczyć racjonalnie, pozostaje kwestia zbadania stanu ducha, oczyszczenia człowieka z intruza i uwolnienia od tragedii.
- Jeszcze za życia warto zrozumieć drogę śmierci oraz potrzebę przeniesienia się do lepszego świata - dodaje.
Przypomina, że na szczęście - oprócz duchów, które nie chcą odejść działając na człowieka destrukcyjnie, zmuszając go do niezrozumiałych lub niegodnych czynów - istnieją też istoty opiekujące się ludzkością. O takiego Anioła Stróża trzeba się gorąco modlić...

Aut.: Elżbieta Mierzyńska



EXSPRESS Tajemnice

Zła dusza łatwo nie odejdzie

Dookoła, w pawilonie klubu sportowego "Zawisza" przelewa się tłum. Trwają Bydgoskie Targi Ezoteryczne, jest 13 czerwca, krótko po godzinie trzynastej.
Nad jednym ze stoisk dla gości i handlowców umieszczono napis "Egzorcysta". Siłą rzeczy przykuwa on uwagę. Egzorcysta występujący publicznie, świadczący usługi bez klasycznej podpory duchowej, jak to na przykład bywa w Kościele katolickim (nieoficjalnie, oczywiście), to zjawisko zaskakujące.
Pod istniejącym napisem, w boksie z syntetyków i stali, na plastykowym krześle, przy składanym stole campingowym, siedzi kobieta o spokojnej twarzy. To Wanda Prątnicka egzorcystka z Gdańska. Przed nią leży zeszyt. Gruby zapełniony w połowie. Na każdej jego stronie po kilka wpisów - dane osób, uwagi ich dotyczące. Jak zapewnia nas pani Prątnicka nie jest to pierwszy zeszyt na własny użytek egzorcystki, dokumentujacy jej pracę.
Tą działalnością zajmuje się już od 19 lat - mówi Wanda Prątnicka. - A musiałam się tego nauczyć, bo nikt nie umiał pomóc. Dotyczyło to przypadku osoby bliskiej ale nie należącej do rodziny.
Pierwszy sukces zachęcił panią, aby w ten sposób pomagać jeszcze innym ludziom?
Przez długi czas nie zajmowałam się egzorcyzmowaniem, ale zaczęli się do mnie zgłaszać różni ludzie z prośbą o pomoc. Dzieje się to na zasadzie "jedna pani powiedziała drugiej pani".
Czy egzorcyzmowanie nie jest działaniem ryzykownym? Czuje się pani na tyle silna, aby samotnie przeciwstawić się złym bytom?
Mam tak wiele sukcesów, teraz już na pewno wiem, że jestem bardzo potrzebna wielu ludziom - zapewnia pani Wanda. - Ludzie latami leczą się na różne schorzenia czy przypadłości albo w szpitalach psychiatrycznych a ja jakby za dotknięciem różdżki, ich uzdrawiam. Bo "oczyszczenie" ze złego ducha jest jak gdyby uzdrowieniem.
Wanda Prątnicka wyjaśnia, że sam proces egzorcyzmowania jest dla hipotetycznego świadka niedostrzegalny. Wszystko przebiega na poziomie astralnym i mentalnym. Zresztą świadków nie ma - zabiegi na duszach przeprowadzane są w warunkach kameralnych, w zamkniętym pomieszczeniu. Tu, w miejscu publicznym, odbywają się jedynie konsultacje.
Nie sądzą przecież panowie, że naraziłabym na niebezpieczeństwo tych wszystkich przebywających tutaj ludzi? - dodaje pani Wanda ze szczerym oburzeniem.
Jakie byłoby to niebezpieczeństwo? - dopytujemy się zaniepokojeni możliwością otrzymania przypadkowego postrzału złym duchem.
Wiele jest zagrożeń - Stwierdza pani Wanda enigmatycznie. Po chwili jednak uchyla rąbka zasłony kryjącej tajemnicę.
Poza wtargnięciem złego ducha do ciała człowieka mogą wystąpić też najróżniejsze objawy, na przykład stany lękowe.
Czym właściwie są te złe siły? To zło osobowe, czy jakaś energia?
Jedną grupę bytów, które "zanieczyszczają" osoby żyjące, są dusze ludzi, którzy umarli nagle, na przykład w wypadku samochodowym, albo byli alkoholikami albo narkomanami. Po śmierci dusze te mają tylko pewien określony czas na przejecie na "druga stronę". Ale one nie wiedzą, co ze sobą zrobić, tak są oszołomione. Druga grupa "zanieczyszczająca" ludzi żyjących, i to ta gorsza, składa się z dusz ludzi, którzy za życia byli źli, na przykład byli przestępcami. Dusze te boją się po śmierci przejść "na tamtą stronę", bo nie wiedzą, co je tam czeka. Jak taka dusza wniknie w człowieka to automatycznie popycha go do złych czynów, na przykład do popełnienia jakiegoś przestępstwa, albo samobójstwa. Mogę z całą pewnością powiedzieć, że samobójcy, niemal wszyscy, to ludzie opętani przez złe duchy.
Zło jest więc domeną dusz ludzkich, a nie bytów takich jak na przykład diabeł?
O to proszę spytać księży, ja nie będę wypowiadać się na temat diabła. Widzę to po prostu tak, zły człowiek gdy umrze po wniknięciu w żywego człowieka automatycznie czyni takie zło, jakie reprezentował za życia. On nie został oczyszczony przez śmierć, nadal pozostaje zły. I takich błądzących dusz, czasem błądzących przez całe wieki, jest wiele.
Czy proces oczyszczania ludzi ze złych dusz jest walką? Musi pani użyć siły czy perswazji?
Trzeba użyć wszystkiego, co dostępne. Jak, proszę panów, dusza człowieka jest zła, to ona łatwo nie odejdzie. Czasem egzorcyzmy są długotrwałym procesem, trwającym kilka miesięcy.
Deklaruje pani egzorcyzmowanie, w ramach takich przypadłości jak alkoholizm, czy narkomania. Trzeba przyznać że to novum...
Jeśli w rodzinie coś takiego się dzieje, warto sprawdzić czy te przypadłości nie są spowodowane wniknięciem złego ducha. Jeżeli tak jest, to po egzorcyzmach dochodzi do nagłej poprawy. Ludziom wtedy zwykle się wydaje, że stał się cud, a to żaden cud bo 90 % alkoholików i narkomanów to opetani przez duchy.
Ale czy nie jest też tak, ze istnieje grupa uzależnionych na przykład pod wpływem uwarunkowania genetycznego?
Te wszystkie przypadki mieszczą się w pozostałych 10 %
To optymistyczna wiadomość. Oznacza przecież, że wszelkie uzależnienia można w zdecydowanej większości wyleczyć!
Można i mam tego przykłady. Zresztą początkowo też tak myślałam, że alkoholik i narkoman, jak od wielu lat pozostaje w nałogu, to po wypędzeniu złego ducha i tak pozostanie mu głód alkoholowy albo narkotyczny. A to jak się okazało nie jest prawdą. Bo narkoman, który przez wiele lat "bierze", po oczyszczeniu ze złego ducha natychmiast odstawia narkotyki, i dzieje się się to bez obiawów głodu narkotycznego.
Jak ręką odjął?
Tak ale tylko wtedy - podkreśla z naciskiem pani Wanda - jeśli narkoman jest opętany. W innych wpadkach moje zabiegi nie są skuteczne. Przecież ja nie jestem cudotwórcą.
Żegnamy się odchodzimy, kilka osób czeka już niecierpliwie, by skonsultować z egzorcystką stan swoich dusz, lub dusz osób im bliskich. By wespół, zgodnie z regułami magicznego oglądu rzeczywistości, oddać się przychodramie i psychoterapii.
 

Wywoływanie duchów

Są ludzie, którzy zajmują się wywoływaniem duchów dla rozrywki. Jest to dla nich sposób na zabicie wolnego czasu lub spędzenie wieczoru w gronie przyjaciół. Trafia do mnie wiele ofiar seansów spirytystycznych. Ci ludzie nie zdają sobie sprawy, że bawią się zapałkami w stodole pełnej siana. Gdy zaczynają zabawę, nie przychodzi im do głowy, że mogą z niej wyniknąć tragiczne konsekwencje. Bywa, że gdy doznają urazu, często jest już za późno, bo "stodoła" spłonęła, a oni "poparzeni" bardzo długo, nawet do końca życia, goją swoje rany. Przydarza się to ludziom w każdym wieku, bez względu na płeć czy wykształcenie. Wiem, że bawią się w to również dzieci, zainspirowane opowiadaniami czy jakimś filmem. Bywa, że wywoływania duchów naucza jakiś program w telewizji, z czym zresztą osobiście się zetknęłam. Byłam przerażona gdy go oglądałam, gdyż wiem, jaką szkodę przyniesie on oglądającym, którzy zapragną spróbować wywoływania samemu. Organizatorzy takich programów skupiają się tylko na jednej stronie medalu. Starają się wzbudzić w widzach jak największą sensację. Może nie biorą pod uwagę konsekwencji swego przekazu, czyli nieszczęścia jakiego doświadczą naśladowcy.

 

Nie nawołuję do tego, żeby nie poruszać drażliwych tematów. Trzeba to jednak robić w mądry sposób. Nie ma się co dziwić, że wybuchają bomby, skoro otwarcie podaje się przepis na ich zrobienie. To wcale nie jest przenośnia. Znam z praktyki wiele przypadków, kiedy wszyscy uczestnicy seansu spirytystycznego po wywołaniu duchów pomdleli, tak byli zelektryzowani, jakby rażeni piorunem. Gdyby tylko na tym się skończyło, byliby bardzo wdzięczni, bo najedliby się tylko strachu. Najczęściej tak się jednak nie dzieje.

 

W pewnej jednostce wojskowej po wywołaniu duchów pół brygady wylądowało w szpitalu wojskowym. Potem część żołnierzy przewieziono do szpitala psychiatrycznego, gdzie wielu leczy się do dziś, a minęło już pięć długich lat. Gdzie indziej natomiast, na lekcji religii ksiądz zapytany o duchy tak bardzo zapalił się do tematu, że nauczył dzieciaki, jak je wywoływać. Konsekwencje tej "zabawy" były podobne jak u żołnierzy. Jej skutki trwają do dziś, mimo, że wszyscy są już dawno dorośli.(...)

 

Kto przywołuje duchy dla zabawy, nie dba o ich spokój, nie ma więc mowy o szacunku. Jeżeli ktoś bawi się kosztem duchów, to i one potrafią skrzywdzić dla zabawy. I nie chodzi tu bynajmniej o drobną nauczkę, ale o poważne konsekwencje, które mogą się ciągnąć do końca życia. Nie piszę tego, żeby kogoś przestraszyć, ale po to, żeby pokazać skutki wynikające z nieświadomości głębszych aspektów takiej "zabawy". Sądząc po ilości zgłaszających się do mnie osób mówimy o całkiem sporej liczbie ofiar, które podczas wywoływania duchów nie były świadome tego, co czynią. Konsekwencje takich prób są często opłakane w skutkach, bez względu na to, ile uczestnicy takiej zabawy mają lat.(...)

 

Czasami taka zabawa kończy się w szpitalu, nawet psychiatrycznym. Konsekwencje w dużym stopniu zależą od tego, jaki duch zawładnął człowiekiem. Gdy opętał go np. duch narkomana, nagle zacznie interesować się narkotykami. Pomimo naszych usilnych starań, w żaden sposób nie będzie można uwolnić go od nałogu. Nie będę teraz analizowała wszystkich możliwości. Wystarczy, że powiem, iż człowiek może zacząć kraść, przeklinać, nawet gdy nigdy tego nie robiło, wszczynać bijatyki, pić alkohol, rzucać się na innych z nożem w ręku, chcąc ich zabić, nagle zachorować, wszystkiego się lękać, jąkać, mieć alergię itp.(...)

 

Duchy mogą nie opętać natychmiast tylko pozostać w domu w którym przeprowadzano seans spirytystyczny. Wtedy ktoś z domowników może nic nie podejrzewając zostać nawiedzony. To trochę tak jak z dymem z papierosa, który wdychamy sami nie paląc. Może być tak, że osoba wywołująca duchy może zrobić to tylko raz i zostać opętana, a może też robić to wielokrotnie i nie zostać nawiedzona. Dopiero któregoś razu z kolei może zauważyć, że z nią lub kimś z jej otoczenia dzieje się coś niedobrego. Niektórzy zaczynają wtedy szukać pomocy, inni łudzą się nadzieją, że samo przejdzie. Ale najczęściej nie przechodzi. Na samym początku nawiedzenie może być prawie niezauważalne, szczególnie gdy duch ma miłe usposobienie, ale gdy kanał jest otwarty, to mogą zacząć wnikać następne duchy, aż w końcu będzie ich tyle, że człowiek nie będzie mógł sobie poradzić. To trochę tak, jak z osą na łące. Gdy lata tylko jedna, prawdopodobieństwo jest niewielkie, że nas ukąsi. Gdy jednak wywabimy ją z ula, nie będziemy się mogli od niej opędzić, a na dodatek może zlecieć się cały ul rozwścieczonych os, a wtedy poradzenie sobie z nimi będzie już bardzo trudne. Nie bardzo będziemy mieli gdzie się schować, a one będą atakować wszystkie na raz.(...)

 

Powracając do duchów. Trzeba poddać w wątpliwość przekonanie, że gdy człowiek umrze, to nagle ma dostęp do wszelkich możliwości, do których żywi dostępu nie mają. To nieprawda, że duchy wszystko wiedzą "bo tam z góry więcej widać". Jeżeli tak sądzicie, to jesteście w błędzie. Człowiek po śmierci wcale się nie zmienia. Zostaje taki sam ze swoimi wadami i zaletami, ze swoimi lękami i emocjami, ze swoją ograniczona wiedzą i niewiedzą. Do tego wszystkiego nie bierzemy pod uwagę złośliwości duchów, lub podpowiedzi dla samego kawału. Duchy uwielbiają się bowiem bawić ludzką naiwnością.(...)

 

 

 

My istoty astralne,

 

tak zwane duchy jesteśmy bardzo zaniepokojone sytuacją, która wytworzyła się na Ziemi. Jak wiadomo istnieje wiele zła, które przybiera formę wojen, przemocy, walk, kłótni i niesnasek wewnątrz rodzin. Istnieją też choroby psychiczne, które są niczym innym jak oznaką duchów w ludzkim ciele.

 

Ludzkość na Ziemi generalnie odrzuca istnienie świata duchowego, ponieważ leży on poza możliwością postrzegania go instrumentami oraz nie może zostać zauważony za pomocą zmysłów. Nauka jest tutaj kompletnie bezskuteczna. Przypomina to historię ze strusiem, który chowa głowę w piasku, tak jakby to mogło go ochronić przed niebezpieczeństwem. Ale jest to tylko przekonanie, nad którym warto się zastanowić.

 

Gdy człowiek "umiera" zazwyczaj prowadzony jest do świata duchowego przez któregoś z jego wcześniejszych krewnych. Jeżeli nikt nie zjawi się, aby go asystować, pozostaje na Ziemi wyposażony w nowe możliwości, które wcześniej były poza zasięgiem ludzkiego ciała. Potrafi komunikować się z innymi ludźmi tylko mentalnie. Dlatego tylko niewielka ilość ludzi jest w stanie go "zauważyć", czy się z nim skontaktować. Ludzka wiedza odnośnie prawdziwych zależności jest jeszcze bardzo znikoma. W szkole uczymy się o naszym fizycznym ciele, lecz nikt nie przekazuje nam wiedzy o aurze czy subtelnych ciałach energetycznych. Możemy je nazywać ciałami eterycznymi. Są rzadsze niż powietrze.

 

Ludzie, którzy dopiero co umarli nie rozumieją swojej sytuacji i czują się zagubieni. Jeżeli za życia rozwinęli "moralność" wysokiego stopnia zazwyczaj będą mieli niebiańskie prowadzenie, które ich wspomaga w procesie umierania i pokazuje drogę do nowego świata. Sytuacja ludzi, którzy, nie sprawili wiele dobra podczas życia wygląda gorzej. Nikt po nich nie wychodzi. Pozostają na Ziemi powodując wiele problemów dla żyjących. Błąkają się wśród nich bez celu. Gdy odkryją możliwość połączenia się z człowiekiem i manipulacji jego / jej życia, natychmiast się na to decydują i tworzą wiele zła. Takie opętanie może mieć miejsce nawet w miejscu świętym, pałacu czy szpitalu. Jest ono bardzo trudne do przerwania. Tylko egzorcysta może go dokonać. Należy w tym miejscu podkreślić wagę ich działalności. Egzorcyści pomagają tym upadłym duchom w znalezieniu drogi do miejsc niebiańskich i dalszego duchowego rozwoju.

 

Wśród egzorcystów panuje pewne nieporozumienie, sądzi się, że człowiek może być opętany przez jednego tylko ducha. Człowiek może być nawiedzony przez tysiące duchów, z których każdy posiada własną "osobowość" i domaga się jej ekspresji. Zazwyczaj starają się one skrzywdzić właściciela ciała ze względu na podświadomy konflikt pomiędzy ich duchowymi tożsamościami. W efekcie człowiek traci wiele energii, co stwarza stałe zagrożenie dla zdrowia a nawet życia. Bez pomocy egzorcysty zło zazwyczaj wygrywa tę bitwę. Oczywistym jest, że zło na Ziemi głównie spowodowane jest przez ignorancję.

 

Spostrzegamy, że sytuacja się pogarsza. Coraz więcej ludzi cierpi i nie ma tu znaczenia stopień ich "wykształcenia" czy religia. My, czyli "duchy", które piszą ten list przy pomocy ludzkiej ręki, należymy do grupy nawiedzających istot. Pragniemy to jednak zmienić i zrobić coś dobrego dla nas samych oraz innych. Stworzyliśmy Stowarzyszenie podobne do ludzkich organizacji na Ziemi. Jednoczymy wszystkie istoty, które pozostają świadome pozytywnego myślenia. Nadal jednak nie mamy umiejętności zmiany sytuacji, będąc na naszym poziomie energetycznym. Nie możemy opuścić ciał opętanych przez nas ludzi a oni nie mogą uwolnić się od nas. Potrzebujemy pomocy egzorcystów.

 

Naszym celem jest rozszerzenie świadomości ludzi odnośnie tej skomplikowanej kwestii, ponieważ na Ziemi nikt nie wydaje się interesować poznaniem tych zależności. W chwili obecnej po Ziemi błądzi kilka miliardów istot zwanych przez żywych "nieboszczykami". Nie można ich zauważyć przy pomocy zmysłów. My, 134 duchy zamieszkujące ciało Władysława jesteśmy zaskoczone faktem, że nie może się on nas pozbyć przy pomocy egzorcysty. Egzorcysta powinien być w stanie przekonać nas, abyśmy odeszli do właściwego dla nas miejsca.

 

Istota astralna może czasami otrzymać okazję doświadczania nowych rzeczy poprzez czyjeś ciało. Jeżeli zostanie ona przyciągnięta do tych doświadczeń będzie się trzymała tego ciała. Inne duchy nie mogą odejść, gdyż są przykute żalem ich pozostałych przy życiu krewnych, inni nie mogą pójść dalej, gdyż nie zakończyli oni swoich spraw na Ziemi, obawiają się nieznanego lub kary.

 

My, istoty astralne namawiamy żywych aby kontaktowały się z egzorcystami nawet wtedy, gdy mają problem z nastrojami. To również może być oznaką nawiedzenia. W ich życiu może się kompletnie nic nie układać, gdyż nie są już sobą. Wraz z upływem czasu ataki istot astralnych na ciała i dusze fizycznie żywych stają się coraz silniejsze. Bez egzorcystów, którzy biorą na siebie odpowiedzialność przywrócenia porządku planecie, nie zostanie urzeczywistniony ani pokój ani MIŁOŚĆ. Poprzez nasze działanie pragniemy okazać jak bardzo jesteśmy zaniepokojeni ludzkim brakiem odpowiedzialności za pokój wewnątrz rodzin oraz na wyższych poziomach struktury socjalnej. To co dzieje się w rzeczywistości to prawdziwy horror. Jedną z przyczyn tej sytuacji jest działanie istota astralnych (duchów). Jednakże, gdy ludzie będą świadomi tych zależności, będą mogli się bronić przed ich wpływem. W naszej ocenie ci ludzie (egzorcyści) są niezwykle potrzebni w każdej grupie socjalnej, gdyż wykonują oni bardzo potrzebną pracę dla dwóch światów - fizycznego i duchowego.

 

Na wyższych poziomach świadomości istnieje tylko jeden świat z wielowymiarowymi poziomami, którego nie da się przeniknąć zmysłami. Są one bardzo niedoskonałym środkiem postrzegania rzeczywistości. Niestety nauka nie robi tutaj wielkich postępów. Dlatego z wielką korzyścią dla naukowców byłoby poświecenie większej ilości czasu na medytację, wyciszenie ciał i umysłów. W ten sposób będą rozumieli więcej. Bardziej wyszukane i precyzyjne instrumenty służyłyby szybszemu odkryciu i eksploracji niewidzialnego świata. Mamy nadzieję, że to oświadczenie będzie inspiracją dla wielu ludzi do stworzenia odpowiednich metod uwalniania od nawiedzeń, które są szkodliwe dla obu stron (nawiedzonego i nawiedzającego).

 

Również chcielibyśmy podkreślić, że opętanie nie ma nic wspólnego z Bogiem czy Szatanem. Taki pogląd wynika jedynie ze znikomej świadomości tego zagadnienia, która kreowana jest przez rodziny, otoczenie i media. Wpływ ma również system edukacji i religia.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin