Siemianowski Antoni - Etyka filozoficzna jako problem.pdf

(232 KB) Pobierz
1
ks. Antoni SIEMIANOWSKI
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza
Wydział Teologiczny
Etyka filozoficzna jako problem
Kryzys etyki filozoficznej
Spór o możliwość uprawiania etyki filozoficznej toczy się od dawna i w pewnym sensie
jest symptomatyczny dla czasów nowożytnych i współczesnych. Zasadniczy sens tego sporu
można wyrazić w pytaniu: Czy i jak jest możliwe uprawianie etyki filozoficznej jako
empirycznej wiedzy o życiu moralnym. W sporze tym chodziło i nadal chodzi o empiryczny i
zarazem filozoficzny charakter etyki. Spór ten bywał rozmaicie rozwiązywany, czego
współcześnie następstwem są różne orientacje w sposobie uprawiania etyki.
W rozwiązywaniu sporu o możliwość etyki filozoficznej jako wiedzy empirycznej
decydujące znaczenie miały założenia i rozstrzygnięcia pozaetyczne, ogólno filozoficzne, ale
ściśle łączące się z teoretycznym ujmowaniem i rozwiązywaniem zagadnień etycznych. Nie bez
znaczenia są tu również orientacje światopoglądowe, a niekiedy także ideologiczne. Dzisiaj
wszystko to składa się na kryzys etyki jako filozoficznej teorii moralności, kryzys przejawiający
się w niepowodzeniach w podejmowaniu i rozwiązywaniu poszczególnych kwestii moralnych
(chodzi tu m.in. o etykę normatywną czy o charakter ocen).
Jedno należy podkreślić: kryzysu w sposobie uprawiania etyki nie można uzależniać ani
łączyć z kryzysami, jakie pojawiają się w praktyce moralnej, ma on bowiem swoje własne,
czysto teoretyczne źródła. Nie będzie natomiast przesadą, gdy powiemy, że głównym źródłem
kryzysu etyki jako filozoficznej teorii moralności jest ogólny kryzys filozofii europejskiej jako
poznania czysto teoretycznego. A kryzys filozofii rozpoczął się znacznie wcześniej, już wtedy,
gdy tradycyjne, zapoczątkowane jeszcze przez myśl grecką pojmowanie filozofii jako wiedzy
czysto teoretycznej, zostało podważone przez fakt narodzin i rozwój współczesnych nauk
przyrodniczych. Nauki te swoje pojęcia i twierdzenia wyraźnie opierają na danych
doświadczenia i w tymże doświadczeniu je weryfikują. Żywiołowy rozwój tychże nauk i
sukcesy, jakie osiągały przez zastosowanie swych wyników w opanowywaniu zjawisk natury,
spowodowały, że model poznania i metodę właściwą dla tych nauk powszechnie uznano za
idealny model wszelkiej racjonalnej wiedzy. Kierując się tym modelem racjonalności poznania,
usiłowano unaukowić na wzór nauk przyrodniczych wszystkie pozostałe dyscypliny naukowe,
w tym także humanistyczne, ażeby zapewnić im pełnię racjonalności. Uważano bowiem, że
nauki przyrodnicze swój rozwój i sukcesy zawdzięczają przede wszystkim powrotowi do
doświadczenia. Wszystkie zatem nauki powinny opierać się na doświadczeniu, aby zapewnić
sobie racjonalny charakter. Naczelna idea postulująca oparcie się wszelkiej wiedzy na
doświadczeniu leży u podstaw wszystkich nowożytnych prób unaukowienia wszelkich
dyscyplin naukowych, w tym także filozofii jako wiedzy czysto teoretycznej.
Próby te wywołały jednak w kulturze europejskiej ogólny kryzys poznania
teoretycznego właściwego dla filozofii. Nie dlatego jednak, iżby postulat powrotu do
doświadczenia, czyli – jak to lapidarnie sformułował Franciszek Bacon: „do źródeł rzeczy”
był sam w sobie błędny. Przeciwnie, postulat ten jest, rzec by można, odkrywczo słuszny. Nie
ma racjonalnej wiedzy bez doświadczenia. Niesłuszne jednak były wszelkie uproszczenia.
Przede wszystkim niesłusznie zawężono rozumienie samego doświadczenia. Sądzono bowiem,
że tylko rzeczy są najpełniej dane w doświadczeniu, przez rzeczy zaś rozumiano same
przedmioty przyrody i procesy w nich zachodzące, radykalnie zewnętrzne w stosunku do
świadomości. Następnie doświadczenie zawężono tylko do zmysłowego widzenia tychże
4521470.002.png
2
rzeczy materialnych. Doświadczenie więc zinterpretowano reistycznie i sensualistycznie. Tak
rozumiane doświadczenie miało być nie tylko pierwszorzędnym źródłem niezawodnej wiedzy,
ale jednocześnie uznano je za wzór wszelkiego poznania obiektywnego. Konsekwencją tego
było radykalne oderwanie teoretycznego poznania jako czysto rozumowego od reistycznie i
sensualistycznie rozumianego doświadczenia.
Oderwanie tzw. czysto rozumowego poznania od doświadczenia rzeczy przynależących
do świata zewnętrznego ciąży nad myślą europejską od czasów nowożytnych, zwłaszcza odkąd
nabrało wyraźnie konfliktowego charakteru. Zaznaczyło się zwłaszcza wtedy, gdy próbowano
unaukowić filozofię, chcąc ją wreszcie uczynić wiedzą weryfikowalną w nowożytnym
rozumieniu, tzn. czerpaną z doświadczenia i w tymże doświadczeniu sprawdzaną. Takie
postawienie sprawy nie mogło doprowadzić do pomyślnych wyników. Najpierw dlatego, że
model nauki opartej na doświadczeniu był zrelatywizowany do nauk przyrodniczych (te zresztą
dotąd bywają nazywane naukami empirycznymi), ponadto ciążyły na nim różne uproszczenia i
niesłuszne utożsamienia. Dotyczyły one przede wszystkim rozumienia samego doświadczenia i
natury poznania (świadomości), następnie natury człowieka, jego pozycji w świecie, a
ostatecznie także natury samego świata. 1
Reperkusje sporów i nieporozumień, związanych z próbami unaukowienia filozofii
szczególnie się zaznaczyły w etyce. Jej problematyka jest bowiem jak soczewka, która skupia w
sobie i jednocześnie odbija w powiększeniu błędy popełnione w innych dziedzinach filozofii,
zwłaszcza w antropologii i epistemologii; nie bez znaczenia są tu również tezy ontologiczne
dotyczące np. budowy świata. 2
Spór o naturę poznania a kryzys etyki
Do wywołania ostrego kryzysu w samej etyce w szczególny sposób przyczynili się dwaj
nowożytni myśliciele, a mianowicie Immanuel Kant, inicjator „przewrotu kopernikańskiego” w
filozofii, i August Comte, inicjator „ducha filozofii pozytywnej”. Kanta swymi poglądami
zaostrzył postawienie zagadnień przez zwolenników pozytywistycznie pojętej filozofii
moralności. Chodzi tu zwłaszcza o Kantowski pogląd na poznanie aprioryczne i związany z
tym problem etyki normatywnej.
Otóż Kant przyjął, że tzw. poznanie aprioryczne pełni rolę regulatywną w stosunku do
wszelkiej wiedzy empirycznej, tłumaczy ostatecznie fakty dane w doświadczeniu i uzasadnia
prawomocność ich poznania. Co więcej – a w etyce Kant to pokazał w sposób najbardziej
przekonywający – pojęcia i sądy poznania apriorycznego są zawsze ważne i mają swój sens
nawet wtedy, gdy fakty doświadczenia im przeczą. Zgodnie z ogólną teorią filozoficzną Kanta
poznanie aprioryczne nie wywodzi się jednak z doświadczenia, ale z czystego rozumu
teoretycznego i dlatego jest powszechnie ważne i prawomocne wobec wszelkiego możliwego
doświadczenia. Filozofia, dla której to poznanie jest właściwe, nie czerpie przeto
prawomocności swych pojęć i twierdzeń z samego doświadczenia, to jednak jej sądy dobrze
tłumaczą teoretyczne pojęcia dotyczące faktów danych w doświadczeniu. To samo odnosi się
do etyki jako wiedzy czysto teoretycznej. Jej pojęcia i sądy, ważne i prawomocne a priori jako
pojęcia i sądy czystego rozumu praktycznego, tłumaczą fakty praktyki moralnej i zarazem
teoretycznie uzasadniają ich poznanie. Najważniejsze jest jednak to, że przy pomocy pojęć
teoretycznych można określić normy moralne obowiązujące w praktyce i formułować reguły,
według których fakty powinny zachodzić. Mimo że te normy i reguły nie czerpią swej
prawomocności z doświadczenia (doświadczenie ich nie potwierdzało ani nie obalało), to
jednak jako a priori ważne regulują fakty dane w doświadczeniu. W ten sposób Kant wykazał i
1 Szerzej na te tematy zob. Edmund Husserl, Kryzys europejskiego człowieczeństwa a filozofia, Warszawa 1993;
Roman Ingarden, Dążenia fenomenologów, w: Z badań nad filozofią współczesną, Warszawa 1963, s.269 – 379.
2 Zob. Roman Ingarden, Książeczka o człowieku, Kraków 1972, s. 137 in.
4521470.003.png
3
uzasadnił, że etyka filozoficzna jest możliwa jako wiedza czysto teoretyczna i zarazem
normatywna.
Poglądy Kanta były źródłem fermentu w filozofii w XIX i XX wieku. Jednych
pobudzały do szukania niepowątpiewalnych podstaw dla poznania czysto teoretycznego i do
rewizji podstawowych zagadnień epistemologicznych i ontologicznych, m. in. także w etyce,
dla drugich były wręcz „kamieniem zgorszenia”. Ze szczególną siłą poglądy Kanta na temat
etyki jako nauki normatywnej zwalczali wszyscy zwolennicy uprawiania nauki według „ducha
filozofii pozytywnej” Augusta Comte’a. Według jego minimalistycznego programu
zreformowania wszystkich nauk, filozofia – aby mogła być rzetelną wiedzą opartą na
doświadczeniu lub aby przynajmniej z doświadczeniem miała jakiś kontakt – powinna się
wyrzec wszelkich pytań typu „dlaczego” i wszelkich dociekań dotyczących istoty i natury
rzeczy, a ograniczyć się do uogólniania wyników nauk szczegółowych. Dla etyki miało to
decydujące, wręcz „zabójcze” znaczenie. Według Comte’a etyka była możliwa jedynie jako
pozytywna nauka o faktach moralnych, w swej zaś części teoretycznej miała na podstawie
uogólnienia wyników pozytywnej nauki o faktach wykrywać prawa rządzące faktami
moralnymi oraz podawać genezę praw i norm moralnych. Comte przy tym sądził, że reformując
całą naukę o moralności, dopuści przede wszystkim do głosu zdrowy rozsądek i wykluczy
„fantazjowanie religijne i metafizyczne” 3 . Mniemał, że tylko w ten sposób doprowadzi również
do efektywnej zmiany praktyki moralnej przyszłych społeczeństw, wychowanych na zasadach
filozofii pozytywnej.
Pozytywistyczny program nauki o moralności
Wszyscy przeto, którzy pozytywistyczne idee Comte’a przyjęli za swój program i etykę
uprawiali jako pozytywna naukę o moralności, jednocześnie uważali, że etyka filozoficzna
zarówno w swej postaci tradycyjnej teologiczno-metafizycznej, jak i w postaci apriorycznej
wiedzy o zasadach o normach moralnych w duchu Kanta jest absolutnie niemożliwa. Jeden z
koryfeuszy pozytywistycznego podejścia do problematyki etycznej, Levy-Brühl, tak lapidarnie
wyraził podstawowe tendencje nowego sposobu uprawiania etyki. Pisał: „Nie ma więc
teoretycznej nauki o moralności, w tradycyjnym sensie tego słowa, i być nie może, gdyż nauka
nie może być zarazem normatywna i teoretyczna... Mglista koncepcja etyki teoretycznej musi
zniknąć, zaczyna natomiast kształtować się inna, jasna i pozytywna. Polega ona na
rozpatrywaniu reguł moralnych, powinności, praw i w ogóle treści świadomości moralnej jako
określonej rzeczywistości, jako zespołu faktów, jednym słowem, jako przedmiotu nauki, który
należy badać w tym samym duchu i tą samą metodą, co pozostałe fakty społeczne” 4 . Jasnymi
sformułowania kryły się liczne uproszczenia i przeinterpretowania, które dopiero później dały o
sobie znać.
Zgodnie z programem sformułowanym przez Levy-Brühla takie zjawiska moralne,
wartość czynów i normy, jak powinności i prawo moralne należy badać przy pomocy tej samej
metody, co pozostałe fakty społeczne, tzn. przy pomocy obiektywnej metody naukowej.
Powszechnie sądzono, że owa obiektywna metoda naukowa przyczyni się do racjonalnego
uzasadnienia pojęć i twierdzeń obowiązujących w etyce, a następnie zapewni naukowe
przekształcenie samej praktyki moralnej. Mniemano bowiem, że obiektywne naukowe
wyjaśnienie faktów i praw moralnych pozwoli dopiero zmienić samą moralność. Wspomniany
wyżej Levy-Brühl, zgodnie zresztą z hasłem Comte’a „voir pour prévoir”, pisał: „...kiedy
będziemy w posiadaniu pewnej ilości praw rządzących faktami, uzyskamy nadzieję ich
przekształcenia dzięki racjonalnemu zastosowaniu wiedzy naukowej. Wtedy, i tylko wtedy,
stosunki między teorią a praktyką w dziedzinie moralności będą racjonalnie zorganizowane”.
3 Comte, Rozprawa o duchu filozofii pozytywnej. Rozprawa o całokształcie pozytywizmu , Warszawa 1973, s. 74.
4 Levy –Brühl, Moralność i nauka o obyczajach, Warszawa 1961, s. 19 – 20.
4521470.004.png
4
Dlatego sądził, że „...rzekomą naukę zarazem teoretyczna i normatywną, stopniowo będzie
zastępować, z jednej strony nauka albo raczej zespół nauk badających przy pomocy
obiektywnej metody określoną rzeczywistość moralną, z drugiej zaś strony – racjonalna
praktyka albo kunszt, który wykorzysta osiągnięcia tych nauk” 5 .
Nowa obiektywna metoda naukowa, jaką usiłowano zastosować do opisu i wyjaśnienia
zjawisk życia moralnego, niosła ze sobą, obok trafnych intuicji i twórczych pomysłów, cały
szereg ukrytych założeń teoretycznych i prekoncepcji przyjętych w sposób zupełnie
nieprawomocny i przez to już z góry przesądzający pewne sprawy. I właśnie te ukryte
teoretyczne założenia i prekoncepcje stały się głównym źródłem kryzysu etyki filozoficznej i
rozmaitych trudności w rozpatrywaniu problematyki etycznej, dlatego trzeba je tu pokrótce
scharakteryzować. Powodowały one zniekształcenia w ujmowaniu samych zjawisk moralnych i
tych wszystkich spraw, które ściśle łączą się z moralnością. I wydaje się, że dwudziestowieczne
spory o możliwość etyki jako wiedzy empirycznej lub o jej naukowy charakter są jeszcze nadal
uwikłane w te same teoretyczne założenia i prekoncepcje. Rzecz przy tym charakterystyczna, te
założenia i prekoncepcje dotyczą nie tyle wprost samej metody badań, co właśnie całej
dziedziny przedmiotowej, albowiem koncepcja obiektywnej metody jest dostosowana do już
teoretycznie przeinterpretowanej dziedziny przedmiotowej badań.
U podstaw pozytywistycznej koncepcji etyki jako nauki o moralności leży fakt
„teoretycznej destrukcji” natury samego podmiotu i jego przeżyć, zachowań i działań. Są to
sprawy preetyczne, antropologiczne, które jednak ściśle łączą się ze sprawami etycznymi. Otóż
człowiek z góry został zaliczony do przedmiotów przyrody, której prawom podlega, wskutek
tego potraktowano go jak pozostałe przedmioty przyrody; podobnie i jego zachowania oraz
przeżycia wewnętrzne potraktowano jako zjawiska i procesy naturalne. Pociągnęło to za sobą
„desubiektywizację całej sfery przeżyć podmiotu. Wskutek tego świadomość, wolę i uczucia
usiłowano opisywać i wyjaśniać w sposób „obiektywny”, a więc przy pomocy zasady
przyczynowości, podobnie jak opisywano i wyjaśniano procesy i zdarzenia naturalne.
Przyjmowano zatem, że przeżycia w podmiocie są wywołane czy spowodowane przez
przyczyny zewnętrzne, działające według stałych praw. Na ogół jednak nie interesowano się
wiele sferą przeżyć podmiotu 6 . Swoista naturalizacja podmiotu i jego przeżyć była po prostu
podstawowym teoretycznym założeniem dla tzw. obiektywnej metody badań w etyce.
„Najważniejsze jest to – pisał Levy-Brühl – by rzeczywistość moralna została włączona do
natury, to znaczy by fakty moralne zostały zaliczone do faktów społecznych, fakty społeczne zaś
w ogóle były ujmowane jako przedmiot poszukiwań naukowych z tego samego tytułu i za
pomocą tej samej metody, co inne zjawiska przyrody” 7 .
Założenia te siła rzeczy musiały prowadzić do zniekształcenia już w samym sposobie
ujmowania istotnych składników życia moralnego, a więc świadomości, aktów woli, motywów,
a zwłaszcza tzw. „uczuć moralnych” (a o uczuciach moralnych mówiono bardzo dużo i często
się na nie powoływano). Te ostatnie jednak pojmowano wyłącznie jako subiektywne stany
podmiotu lub jako instynkty, a nie jako przeżycia intencjonalne skierowane ku określonym
wartościowym przedmiotom. Jako przeżycia intencjonalne skierowane ku określonym
wartościowym przedmiotom. Do tak zaś teoretycznie przeinterpretowanych uczuć zaliczono
zarówno stany emocjonalne podmiotu takie, jak smutek, radość, gniew, strach, przyjemność,
nieprzyjemność, jak i poczucie odpowiedzialności czy obowiązku, świadomość winę, sumienie,
miłość i nienawiść, poczucie sprawiedliwości. Tak przeinterpretowane uczucia traktowano z
taką samą „obiektywnością” jak rzeczywistość fizyczną, ponieważ pojmowano je „jako
podporządkowane stałym prawom”, działającym deterministycznie; chcąc zaś je wyjaśnić
przyczynowo, odwoływano się do środowiska naturalnego lub społecznego albo do
domniemanych „instynktów moralnych”. W wyniku takich nakładających się na siebie
5 Jw., s. 17 i 71.
6 Por. Barbara Skarga, Kłopoty intelektu. Między Comte’m a Bergsonem, Warszawa 1975, s. 372 i n.
7 Dz. cyt., s. 32 i 33.
4521470.005.png
5
przeinterpretowań w sposób naukowy i obiektywny wyjaśniono w nauce o moralności
sumienie, odpowiedzialność, wolność, normy i ideały moralne.
Wymienione założenia i prekoncepcje, chociaż dotyczyły wprost podmiotu i jego
przeżyć, a więc sfery preetycznej, mimo to już utrudniały lub wręcz uniemożliwiały właściwe
ujęcie samych fenomenów moralnych. Dlatego też właściwe problemy etyczne – formułowane
przy pomocy tych prekoncepcji i założeń – stawiono nieodpowiednio, a podawane „racjonalne”
i „obiektywne” wyjaśnienia zaprzeczały temu, co było bezpośrednio dane w samym
doświadczeniu moralnym.
Zdecydowanie w istotne treści doświadczenia moralnego godziły przede
wszystkim założenia i prekoncepcje dotyczące świata wartości. Już w młodości Comte głosił:
„Tout est relatif, voila le seul principe absolut” – „wszystko jest względne – oto jedyna zasada
absolutna”. U podstaw tego relatywistycznego spojrzenia, tak charakterystycznego dla myśli
filozoficznej XIX i XX wieku w naukach szczegółowych, znajduje się teza ontologiczna
unicestwiająca obiektywny charakter wartości. Powszechnie mniemano, że wartości, aby mogły
być czymś obiektywnym, musiałyby być czymś n a t u r a l n y m, istniejącym i danym jak
wszystkie przedmioty i zjawiska naturalne, gdyż tylko coś tak istniejącego mogłoby być
przedmiotem obiektywnego badania. Skoro zaś wartości nie są w tym sensie dane, to nie mogą
być obiektywne, zatem muszą być wyłącznie czymś subiektywnym. Czym mogą być? Tylko i
wyłącznie p r o j e k c j ą ludzkiej psychiki. Innymi słowy, muszą się rozgrywać wyłącznie
tylko w podmiocie i tylko dla niego – jako jego osobiste stany i emocje – mogą mieć znaczenie.
Natomiast wzięte same w sobie wartości nie mogą mieć żadnego obiektywnego sensu, słowem
nie mogą być czymś obiektywnym, co odkrywamy w przedmiotach.
Jedną z ważkich konsekwencji tych poglądów było przeinteretowanie ocen.
Wypowiedzi o wartościach, czyli oceny, nie mogły mieć – jak to później programowo głosili
neopozytywiści – intersubiektywnego sensu i tym samym nie mogły mieć wartości logicznej.
To pociągnęło za sobą, że m.in. prawomocność ocen i norm stała się problemem nie do
rozwiązania; ich obiektywną prawomocność trzeba było „wyprowadzać” albo z irracjonalnej
sfery emocjonalnych zachowań podmiotu, albo z interesów społeczeństwa broniącego swego
bytu przed agresywnymi zachowaniami jednostek, albo z „praw” ewolucji.
To całkowite zsubiektywizowanie wartości, a następnie ich zpsychologizowanie,
pozostaje w ścisłej łączności – mimo pozornego przeciwieństwa – z „desubiektywizacją”
świadomości i „teoretyczną destrukcją” samego podmiotu moralności. Wszystko razem wzięte
uniemożliwiało lub zniekształcało właściwe ujęcie i badanie tego, co faktycznie dane w
doświadczeniu moralnym jako niepowątpiewalne w swej treściowej zawartości. Dlatego
badania nad moralnością, prowadzone przy pomocy tzw. obiektywnej metody, nie tylko nie
mogły doprowadzić do właściwego uchwycenia bezpośrednich danych doświadczenia
moralnego, ale ponadto zniekształcały istotny sens zasadniczej problematyki etycznej, a przede
wszystkim sens dobra i zła, ocen moralnych, norm, sumienia, wolności, motywacji. W wyniku
tego etyka, pomyślana jako obiektywna nauka o moralności lub jako nauka o faktach
moralnych, nie mogła się stać obiektywnym badaniem doświadczenia moralnego. Innymi
słowy, nie mogła się stać racjonalną teorią czerpiącą swe pojęcia i twierdzenia z doświadczenia
i jednocześnie nie umiała racjonalnie uzasadnić wszystkich swoich pojęć i sądów
bezpośrednimi danymi moralnego doświadczenia, ponieważ jej teoretyczne założenia i
prekoncepcje zniekształcały lub unicestwiały to, co w tymże doświadczeniu było dane
obiektywnie. Co prawda te bezpośrednie dane moralnego doświadczenia nie mają
obiektywnego sensu naturalnego i nie podlegają prawom natury, ale mają jednak swój własny
sens obiektywny. Niedostrzeganie tego musiało w etyce zrodzić kryzys, który zaciążył nad
nią na długie lata i który ciąży nadal nad tego rodzaju sposobem uprawiania etyki filozoficznej.
Nie bez znaczenia jest tu również sama idea doświadczenia. Comte i wszyscy
koryfeusze pozytywistycznej koncepcji nauki mówili o doświadczeniu jako jedynym źródle
wiedzy i racjonalnej podstawie wszelkich pojęć i twierdzeń o faktach. Ale podobnie jak
4521470.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin