Szamballa w cieniu Kajłasu.pdf

(215 KB) Pobierz
70537927 UNPDF
Szamballa w cieniu Kajłasu
W Tybecie znajdują się piramidalne obiekty, które wymagają specjalnego potraktowania. Takim
obiektem, według dr E. R. Mułdaszewa, osobliwie bardzo często wspominanym jest góra Kajłas. Z
mojego punktu widzenia, ilość informacji prawdziwych i nieprawdziwych na temat tej góry, które
opublikowano w książkach i literaturze masowej, jest równa wysokości tej góry. Ciekawym jest
artykuł dr S. N. Pawłowej na temat tej góry i jej znaczenia dla świata. I podobnie jak z piramidami,
wiąże się z nimi stara legenda o państwie mędrców znanym pod nazwą Szamballi – Agharty.
Śnieżny Brylant i piramidy
„Góra Kajłas (Mt. Kailas) należy do masywu górskiego o tej samej nazwie, znanym jako
„Śnieżny Brylant”. Znajduje się on na południowym-wschodzie Tybetu. Góra ta jest najwyższym
szczytem systemu górskiego Gandisyszań (Gangdisë Shan) – górskiego masywu długiego na 650
km, przebiegającego równolegle do Himalajów. Wysokość Kajłasu jest różna w różnych
źródłach: jest to 6716 m, 6714 m i 6696 m – ale tylko u E. R. Mułdaszewa wysokość ta wynosi
równo 6666 m n.p.m. – jak widać podpowiedział mu to chyba jakiś numerolog – diabolista”.
(S. N. Pawłowa – O Kajłasie... z ostrożnością w Nexus nr 5/2005).
Kajłas – główny szczyt.
70537927.001.png
Kajłas – główny szczyt
Następnie stwierdza, że góra ta jest połączeniem pomiędzy środkiem świata a właściwie całego
Kosmosu – który u Tybetańczyków znajduje się na Północnym Biegunie nieba i łączy się z Ziemią
poprzez górę Sumeru (Szumeru), a u Hindusów – Meru:
„Kajłas ma specjalne znaczenie dla Hindusów i dla wyznawców buddyzmu tybetańskiego.
Hindusi wierzą, że na tej górze zamieszkuje bóg Sziwa, zaś inni jeszcze wierzą w to, że ta góra
jest bogiem Sziwą pogrążonym z medytacji. Buddyści Tybetu czczą Kajłas jako górę Sumeru –
kosmiczne centrum Wszechświata. I to właśnie dlatego buddyści wzbraniają się wejść na szczyt
tej góry. Oni wierzą także, że na szczycie przebywa czterolicy bóg Demczog, odziany w skórę
tygrysa i noszący na głowie koronę z ludzkich czaszek...”
(D.&E. Spencerowie – Mistyczne i święta miejsca świata , Moskwa 2003)
Legendy i święte tybetańskie teksty twierdzą ponadto, że góra Kajłas (i otaczające ją góry)
powstała z siły pięciu elementów, co należy rozumieć jako psychiczną energię. W Afryce istnieje
kilka szczytów o nazwie Meru, a jeden z nich jest drugim co do wysokości szczytów w Tanzanii i
mierzy 4656 m n.p.m., a jego imię znaczy tyle, co Góra Boga...
Ma to związek z tym, że w Tybecie – według poglądów dr Mułdaszewa – istnieje największa
grupa największych na świecie piramid. Chodzi m.in. o to, że:
„Niektóre góry mają kształt wielościennych i regularnych piramid – przykładów na to jest
dość. Wystarczy spojrzeć na kształt takich gór, jak Matterhorn w Szwajcarii, Tre Kronor na
Szpicbergenie czy Piramidalną tamże, by zrozumieć, że nie mogą to być tylko wybryki Natury”.
Do tego dodałbym jeszcze nasze Trzy Korony w Pieninach, Eiger w Alpach i Dhaulagiri. One
też mają kształt piramid – w przypadku Trzech Koron nawet grupy piramid! Kajłas i jego otoczenie
rzeczywiście jest niezwykłe i dr Mułdaszew dostrzega tam różne niesamowitości. Interesującym
jest to, że masyw Kajłasu składa się z trzech wklęsłych zwierciadeł skalnych: Zwierciadła Północ-
nego, Zwierciadła Zachodniego i Zwierciadła Pomocniczego oraz Schodów wiodących na szczyt od
południa i wschodu – dwóch świętych kierunków z wierzeń dalekowschodnich. Zwierciadła te są
największymi na świecie – ich wysokość wynosi 1800 metrów! Poza nimi w górach Tybetu istnieje
wiele innych mniejszych zwierciadeł skalnych. Tak na zdrowy rozum, to zwierciadła te są niczym
innym, jak wyszlifowanymi przez lód kotlinkami polodowcowymi – karami. Taki wiszący kar
można zobaczyć w Tatrach – jest to Buczynowa Dolinka. I nie ma w tym niczego niezwykłego...
Wydaje się, że dr Mułdaszew i dr Pawłowa dali upust swej bujnej wyobraźni i wszystko, o czym
oni piszą, jest nadinterpretacją znanych faktów. Być może tak jest, ale nie ze wszystkim.
Agharta a sprawa polska...
Żeby to zrozumieć, trzeba się cofnąć w czasie do lat 20. ubiegłego stulecia. W tym czasie, na
Syberii rozpoczął się czerwony terror. Radziecka złowroga Czerezwyczajka (czyli WCzK –
późniejszy KGB) rozpoczęła zmasowane prześladowania zamieszkujących tam Polaków,
Chińczyków, Japończyków, Tatarów, Chunchuzów, Koriaków, Mongołów i innych narodów
Syberii, które nie chciały się podporządkować nowej władzy. Opornych łamano i mordowano. Ci,
którzy mogli – uciekali przed czerwonymi, gdzie tylko się dało. Opór stawiały nieliczne jednostki
armii białych adm. Kołczaka i gen. Denikina – w tym słynna Azjatycka Dywizja Konna
dowodzona przez generała-pułkownika barona Romana Maksymiliana von Ungern-Sternberga.
Świadectwo tego, co się tam działo, dało dwóch Polaków – wojskowych, podróżników i pisarzy:
Ferdynand Antoni Ossendowski (1878-1945) i Kamil Giżycki vel Cagaan Tołgoj (1893-1968). (W.
S. Michałowski – Z szerokiego świata , Warszawa 1987) Oczywiście Witold Michałowski nie
napisał wielu rzeczy, bo nie mógł ich napisać wprost w PRL, gdzie nie wolno było napisać
czegokolwiek, co godziłoby w sowieckie porządki, ale napisał ogródkami wystarczająco wiele, by
zrozumieć postępowanie Polaków tam mieszkających. Nawiasem mówiąc, na czeskiej mapie
Himalajów z 1989 roku, też Kajłas nie jest zaznaczony, bo nie podobałoby się to chińskim
okupantom Tybetu, a (jeszcze wtedy) przyjaciołom czeskich komunistów...
Teraz też nie jest tam najlepiej i Tybetańczycy są poddawani represjom i wynarodowieniu, zaś
ich przywódcy albo traceni, albo poddawani „systemowi wychowawczemu” w lao-gai 1 , czy w
najlepszym wypadku lao-jiao 2 , które niewiele różnią się od hitlerowskich koncentraków czy ra-
dzieckiego gułagu... Zainteresowanych odsyłam do dwóch bardzo ciekawych powieści sensacyj-
nych Eliota Pattisona, które ukazują życie codzienne właśnie w dzisiejszym Tybecie pod okupacją
chińską. (E. Pattison – Mantra czaszki , Warszawa 2003 i Woda omywa kamień , Warszawa 2004)
Ferdynand Ossendowski w swym bestsellerze Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów poza opisami
swej brawurowej ucieczki przed okrutną śmiercią zarówno z rąk czerwonych jak i białych, podaje
jeszcze opis czegoś, co nazywa on „podziemnym państwem Agharty”. Według jego relacji, Agharta
znajduje się głęboko pod ziemią na terenach Tybetu i Mongolii, a zamaskowane wejścia do niej
znajdują się na całym świecie. Powstała ona 60.000 lat temu i ma ważki wpływ na to, co się dzieje
na świecie. Zainteresowanych odsyłam do lektury tej książki, która zawiera opis tej krainy. (F. A.
Ossendowski – Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów , Warszawa 1923). Ma ona być zamieszkała przez
mędrców, którzy mają bezpośrednią łączność z Bogiem, a kiedy Władca Świata z Agarty się modli
– wszystko, co żyje, zamiera z przerażenia.
Podziemia agartyjskie odwiedzali ludzie, których życie odcisnęło piętno na losach całej
cywilizacji: Budda, Paspa, Baber i Issa (Isza) – Jezus zwany Chrystusem, który tam spędził swe
młode lata w poszukiwaniu mądrości. Pisali o tym Mikołaj Notowicz, Śri Swami Abhendanda oraz
Mikołaj Roelich. ( Antologia – Nieznane życie Jezusa , Zakopane 1993) Wiele wskazuje na to, że
faktycznie – gdzieś na pograniczu dzisiejszego Tybetu, Indii, Nepalu i Pakistanu – znajdowało się
potężne centrum religijne, promieniujące wiedzą na cały świat i wywierające nań niewidzialny, ale
odczuwalny wpływ, jak w powieściach Montyherta i Redfielda. ( F. Montyhert – Atlantyda i
Agharta , Warszawa 1983; M. Redfield – Niebiańskie proroctwo, Dziesiąte Wtajemniczenie,
Tajemnica Szamballi , Warszawa 1993-2002) Ossendowskiego tam nie było, bo w swych
wędrówkach zapuścił się tylko do Lhassy, a potem przez Chiny i Japonię wyjechał do USA, gdzie
w kilka tygodni powstał rękopis jego książki. Relację o państwie Agharty ma on niejako z drugiej i
trzeciej ręki, i wiele wskazuje na to, że jest ona opowiadaniem o istniejącej realnie krainie, którą
otacza mityczny woal tajemnicy.
I ta kraina istnieje naprawdę, ale nie pod ziemią, ale na jej powierzchni!
Wieża Tajemnicy
W relacji dr Ludmiły Szaposznikowej na temat Szamballi, mówi się wyraźnie o trzech krainach
leżących pomiędzy Himalajami a Transhimalajami. Są to, według hinduskiego uczonego dr
Lokesha Chandry, który wyrysował ich mapę w swym garażu w New Dehli, trzy prowincje krainy
Szanszun: Szanszun-Bu, Szanszun-Par i Szanszun-Go. (L. Szaposznikowa – Szambałła driewniaja
i zagadoczna w Za rubieżom , nr 26/1987 i w Nieznanym Świecie ) Są to najświętsze miejsca religii
Bön i utożsamia się je, a zwłaszcza Szanszun-Bu z legendarną Ołmołunrin – czyli Szamballą
właśnie. Tak pisze ona o tych mapach:
„Na pierwszej mapie zobrazowano w przybliżeniu i niezbyt dokładnie rejon położony
pomiędzy zachodnią częścią indyjskich Himalajów, Lhassą a Transhimalajami. Wyjaśniło się, że
dawno temu na tym terenie było jedno państwo Szanszun podzielone na trzy części. Centralną
część zwano Sanszun-Bu, pośrednią Szanszun-Par zaś zewnętrzną – Szanszun-Go. [...]
Szanszun-Go znajdowała się na terytorium leżącym na północny-wschód od Kajłasu – do
klasztoru Bönu zwanego Gompa Czunpo. Szanszun-Par rozciągała się na zachód od Kajłasu i
dochodziła do Afganistanu, natomiast Szanszun-Bu była świętą i błogosławioną Ołmołunrin –
czyli Szamballą właśnie. [...]
Od Kajłasu, nieopodal którego stoi Gompa Czunłun, należy iść na wschód, do świętego
jeziora Namcze. Tam jest śnieżna grań Tang-la, która swym kształtem przypomina krater
wygasłego, ogromnego wulkanu. [...] na środku jeziora stoi wysoka góra ze śnieżnym szczytem,
zwana Namcotorin – co oznacza „Serce Jeziora”. We wnętrzu tej góry znajduje się wiele jaskiń
połączonych ze sobą skalnymi korytarzami. Nie można do nich wejść, są one bowiem strzeżone
przez tych, którym je powierzono. Wielu mędrców Bönu przebywało w tych pieczarach. Tam
trawili czas na medytacjach, i dlatego dla wyznawców Bönu i szanszuńskich mędrców jest to
miejsce święte. [...]”
Dalej w relacji dr Szaposznikowej następuje opis tajemniczego kraju. Oczywiście jest on
dokładnie taki sam, jak w opisach Jamesa Redfielda, więc daruję to sobie, natomiast chciałbym się
skupić na najstarszej budowli na naszej planecie. Pisze ona o niej tak:
„Spieszyliśmy się do Wieży, która spiętrzała się nad nami. Była zrobiona z wielkich bloków
skalnych. Patrzyła na nas oczami szerokich okien w kamiennych ścianach.
– Ta wieża, to jest coś najważniejszego na naszej planecie – rzekł rimpoche 3 , – liczy ona
wiele setek tysiącleci, a kto wie, czy nie milion lat... W tej Wieży jest ukryta Tajemnica. Tylko
wielcy mędrcy Bönu – siddhowie mogli wchodzić do niej, ale i to ci nieliczni. Nie mam odwagi
zrobić tego z panią.
– Szkoda – pomyślałam – być tak blisko największej tajemnicy planety i odejść z niczym...
– Szkoda, wielka szkoda – powtórzył za mną rimpoche – ale na wszystko przyjdzie czas.
Musimy już wracać.
Widok na Szangszung-bu
70537927.002.png
Kiedy w roku 1987 robiłem przekład tego materiału i w parę lat później przygotowywałem go do
publikacji na łamach Nieznanego Świata , traktowałem tę historię jako jeszcze jedną piękną legendę
zrodzoną na płaskowyżu Tybetu, pod morderczymi promieniami podzwrotnikowego słońca, w
jurtach i chatach ludów, które zamieszkiwały tamte strony od zawsze... I tak zapewne byłoby do
dziś dnia, aliści w poszukiwaniu materiałów na temat działalności hitlerowskich uczonych w Azji,
(co atoli stanowi osobny i bardzo ciekawy temat), natrafiłem na rosyjskiej stronie internetowej
poświęconej wszystkim górom świata www.mountain.ru/photo/2004/kailas/alb.shtml na serię zdjęć
wykonaną przez zamieszkałego w Kathmandu, Rosjanina – Igora Kulinowa przedstawiające Kajłas
i jego otoczenie. Przejrzałem je i...
...przeżyłem moment olśnienia!
No bo faktycznie – Kajłas wygląda jak ogromna piramida wznosząca się ponad doliny i jak
latarnia morska widoczna jest z dużej odległości, i przypomina mi przez to słynny wulkan Snaeffels
na Islandii...
Wszystko się zgadza, jak w relacji dr Szaposznikowej – jest tajemnicza piramida Kajłasu, jest
jezioro z górą pośrodku, są skalne ściany podziurawione pieczarami i flagi z modlitwami Tybe-
tańczyków, wotywne płyty kamienne z wyrytymi na nich napisami tybetańskimi... Są gorące źródła
i opary siarczane groźnego boga ognia Me-lha. I wyryte na kamieniach rytualne mandale. Nie ma
tylko baśniowych ogrodów i stawów z kwieciem lotosu, ale być może kiedyś były – przed wieloma
stuleciami czy nawet tysiącleciami... Może kiedyś, kiedy Tybet będzie otwarty dla europejskich i
amerykańskich archeologów – co może nastąpić tylko po zakończeniu okupacji chińskiej i nie
wcześniej, poznamy wreszcie wszystkie tajemnice tej okolicy i jednocześnie najstarszej religii Azji
– a może także prastarej wiedzy z poprzednich cywilizacji naszej planety, kto wie!? Obawiam się
jednak, że Chińczycy w tej chwili robią dokładnie to, co robili niemieccy uczeni w okupowanej
Polsce, gdzie wszędzie doszukiwali się germańskich korzeni – szukają dowodów na to, że Tybet
powinien być kolejną prowincją ChRL, a nie jakimś tam okręgiem autonomicznym...
Wydaje się więc, że została rozwiązana zagadka Szamballi – Agharty, i de facto było to (i jest
nadal) najstarsze centrum kultowe na naszej planecie, wokół którego narosło wiele legend i
wierzeń, a które w jakichś zwyrodniałych formach dotarły do Europy i Ameryki – vide powołana
powyżej literatura. I trochę żal, że rozwiązanie jest takie, a nie inne...
Tunele donikąd...
A jednak sprawa nie jest aż taka prosta, jakby się to wydawało. To znaczy, mnie się tak wyda-
wało, bo przypomniał mi się niewielki, ale znaczący fakt – otóż w każdej kulturze naszej
cywilizacji, w każdym zbiorze bajek, baśni, legend, podań i opowieści oraz mitów religijnych
istniał podzbiór opowieści o planetarnym podziemiu. Chrześcijanie mają tam Piekło, Grecy mieli
Tartar, itd. itp. Zbierając wraz z dr Milošem Jesenským materiały do naszej książki na temat tzw.
Księżycowej Jaskini, w Polsce, na Słowacji czy w Republice Czeskiej zetknęliśmy się z legendami
na temat tajemniczych przejść czy całych systemów korytarzy podziemnych, które wiodły czasami
bardzo, ale to bardzo daleko... (M. Jesenský & R. K. Leśniakiewicz – WUNDERLAND:
Pozaziemskie technologie w Trzeciej Rzeszy , Ústi nad Labem 1998, Warszawa 2001 oraz
Tajemnica Księżycowej Jaskini, Krasno nad Kysucou – Jordanów, 2005 – na prawach rękopisu, na
stronie internetowej www.sm.fki.pl)
Zgłoś jeśli naruszono regulamin