Nowy Dokument programu Microsoft Office Word.docx

(17 KB) Pobierz

Leszek Kołakowski „Czy diabeł może być zbawiony?”

Dylemat sformułowany przez epikurejczyków; skoro zło istnieje na świecie, to sam Bóg musi być albo zły, albo bezsilny, albo zły i bezsilny zarazem. Główną kwestią było, oczywiście, ograniczenie wszechmocy boskiej, co wydawało się nieuchronną konsekwencją teorii uznającej zło za pozytywną rzeczywistość. Augustyńska teoria prywacyjnego charakteru zła miała uporać się z tą trudnością; dostarczyła zbawiennej formuły, która miała zachować jednocześnie zasadniczą dobroć bytu oraz obraz Boga jako jedynego Stwórcy. Przecząc temu, by zło miało fundament ontologiczny, formuła nie przeczyła jego realności, to znaczy faktowi, iż istnieje wola diabelska ku złu zorientowana. Św. Augustyn z naciskiem zapewniał, że każdy akt, który źródła ma w samej woli ludzkiej, zwrócony jest przeciw Bogu, jest więc z definicji zły i diabelski.

Niektórzy pisarze chrześcijańscy rozciągają interpretację zła tak daleko, iż zakładają, że chociaż wola ludzka z natury zmierza ku dobru, ludzie z powodu ignorancji dopatrują się dobra tam, gdzie go nie ma; teoria taka, jak się wydaje, z trudem pasuje do nauki o grzechu pierworodnym, a także do zasady, wedle której łaska jest niezbędnym warunkiem dobrej woli.

Odrzucenie pelagianizmu, jak mi się zdaje, miało kluczowe znaczenie w kształtowaniu nauki chrześcijańskiej.

Zło jest przypadkowe i nie należy do samej natury świata.

W myśli chrześcijańskiej potępienie diabła i pojęcie grzechu pierworodnego są najdokładniejszymi formami, w jakich zaprzecza się przypadkowemu charakterowi zła. Zaprzeczenie to jest najwyższej wagi dla naszej kultury.

Dwie komplementarne wzajem myśli należą do rdzenia kultury chrześcijańskiej: że ludzkość od chwili przyjścia Chrystusa jest zasadniczo zbawiona i że po wygnaniu z raju każdy człowiek zasadniczo zasługuje na potępienie, jeśli pomijamy łaskę i mamy na względzie jego czysto naturalny status; obie te myśli trzeba rozważać łącznie, aby przeciwdziałać już to dziarskiemu optymizmowi, już to rozpaczy, które wynikłyby z każdej z nich z oddzielna ujętych.

Kościół w rzeczy samej zadeklarował, że wielu ludzi z imienia określonych doczekało się zbawienia, nigdy natomiast nie nazwał kogokolwiek, kto został potępiony.

Obecność diabła potwierdza bez wątpliwości, że zło jest trwałą częścią świata, której wyrugować całkowicie nigdy się nie da, i że nie należy spodziewać się pojednania uniwersalnego. Jest to jedna z zasad wiary katolickiej, że Chrystus umarł za wszystkich, nie tylko za wybranych; że jednak człowiek ma tylko wolność przyjęcia lub odrzucenia łaski, nie zaś pozytywnego wzmocnienia jej energii (negacja łaski nieodpartej), była to jedna z ważnych nauk Soboru Trydenckiego i wynika ona bodaj w sposób naturalny z doktryny grzechu pierworodnego.

Jak można wierzyć w diabła? Tradycyjna odpowiedź, iż zło jest czystą negacją, nieobecnością dobra, że jest niejako dziurą w zwartej masie bytu, nie usuwa wątpliwości, skoro potrzebna jest jakaś negatywna energia, by tę dziurę wydrążyć. I skądże ta energia pochodzi? Jedyna odpowiedź, jaką wiara w jedynego Stwórcę podsuwa, jest taka, że energia ta musi wywodzić się z tego samego źródła, że oko, które spogląda na świat z punktu widzenia całości. potrafi wykryć wszechobejmującą miłość Bożą również w pozornych monstrualnościach, dostrzec miłosierdzie w okrucieństwie, harmonię w walce, nadzieję w rozpaczy, ład w rozkładzie, wzlot w upadku.

To z kolei łatwo prowadzi do sugestii, że Bóg użyczył światu istnienia po to, by sam mógł rosnąć w jego ciele, że potrzebuje wyobcowanych swoich stworzeń, aby własną swoją doskonałość doprowadzić do pełni.

Tworzy świat i przyswajając go sobie ponownie, sam się wzbogaca. Póki pielgrzymka ducha nie dobiegła końca. Bóg sam nie może uchodzić za samowystarczalną i bezczasową doskonałość.

Niechrześcijanie nie tylko mają prawo z niepokojem zastanawiać się nad formą chrześcijaństwa i jego losem, ale z oczywistych powodów powinni to czynić. Chrześcijaństwo należy do naszego wspólnego duchowego dziedzictwa i być całkiem niechrześcijaninem oznaczałoby wyłączyć się z tej kultury.

Świat potrzebuje chrześcijaństwa nie tylko w znaczeniu subiektywnym, ale i dlatego, że bardzo ważne zadania nie mogą być bez jego udziału podjęte, a samo chrześcijaństwo musi nieść odpowiedzialność za świat, do którego formowania przyczyniało się przez stulecia. Niepodobna temu zaprzeczyć, że nauka o grzechu pierworodnym i o nieuleczalnym zepsuciu natury ludzkiej może być i była rzeczywiście używana jako skuteczne narzędzie ideologiczne konserwatywnego oporu przeciw wszystkim zmianom społecznym i przeciw próbom podważenia istniejącego systemu przywilejów. Istnieje silna pokusa, by każdy rodzaj niesprawiedliwości usuwać z pola widzenia powiedzeniem: "losem naszym jest cierpieć, grzechy nasze są wielkie, istotnej poprawy ludzkiego losu nie należy oczekiwać na ziemi…"

Powiedzieć, że zarażeni jesteśmy pierworodnym zepsuciem i że diabeł nie może być nawrócony, rzeczywiście znaczy, że jest pewna suma zła, której wykorzenić się nie da i że w nędzy naszej jest coś nieuleczalnego. Nie oznacza to, że wszelkie rodzaje zła są wieczne i wszelkie formy nędzy nieuchronne. Ale nie mamy sposobu, by wykryć bez wątpliwości, co może, a co nie może od nas zależeć; nie potrafimy narysować dokładnej linii, oddzielającej przejściowe i trwałe strony naszej duchowej i fizycznej biedy.

Negacja ontologicznego sensu zła - jest niszczycielska z innych powodów. Jeśli wszystko ostatecznie ma być usprawiedliwione, wszystko obdarzone sensem w ostatecznym zbawieniu, to nie tylko historii minionej wystawia się świadectwo niewinności, ale również historii współczesnej, a historia współczesna to to, co każdy z nas tu i teraz czyni. Okazuje się zatem, że z koniecznością będziemy uwolnieni od winy na sądzie ostatecznym, już to dlatego, że motywy nasze byty czcigodne, już to, że byliśmy nieświadomymi agentami opatrznościowej mądrości. Nadzieja na całkowite wykorzenienie zła w przyszłości wystawia teraźniejszości uniewinniający wyrok.

Widok ostatecznej jedności, która dzięki ludzkim wysiłkom pochłonie bezboleśnie i uszlachetni uciążliwy marsz historii minionej, obecna jest zarówno w świecie chrześcijańskim, jak w dziejach ruchów socjalistycznych. . Znajdujemy je u Marksa (mniej u Engelsa) w postaci wiary, że przyszłość komunistyczna przyniesie doskonałe pogodzenie empirycznego istnienia ludzi z autentyczną istotą człowieka i z wielką przyrodą również. Ten powrót człowieka do siebie samego - całkowite ponowne przywłaszczenie przez niego wszystkich swoich sił i zdolności - jest dokładnie tym, czym miał być stan rajski: doskonałą jednością istot ludzkich w skali zarówno społecznej, jak jednostkowej. Obraz człowieka z sobą samym, a także ze swoim społecznym i naturalnym środowiskiem na zawsze pogodzonego jest równie trudny do zrozumienia, jak wyobrażenie nieba. Niespójność jest zasadniczo ta sama: raj ziemski ma pogodzić zaspokojenie z twórczością, raj niebiański ma pogodzić zaspokojenie z miłością. Oba te połączenia są niepojęte, bo bez niezaspokojenia — a więc jakiejś formy cierpienia nie ma ani twórczości, ani miłości. Zaspokojenie całkowite jest śmiercią; niezaspokojenie częściowe zakłada ból.

Idea jedności człowieka jest niepojęta, świadczy to znowu o realności grzechu pierworodnego.

Udajemy, iż wiemy, że nic nie jest wiecznie zielone, że każde źródło życia wyczerpuje się w końcu, a każdy koncentrat energii kiedyś się rozprasza. Udajemy, że wiemy, iż sam biologiczny proces życia jest źródłem lęku, konfliktów, agresji, niepewności, niepokoju  i że wartości, które uważamy za ważne, na każdym kroku okazują się wzajem niezgodne, gdy próbujemy stosować je praktycznie w wypadkach poszczególnych; moralne zwycięstwo zła. tzn. tragedia, jest zawsze możliwe.

Wszystkie te rzeczy, które, jak udajemy, są nam wiadome. składają się na rzeczywistość grzechu pierworodnego - a jednak tej właśnie rzeczywistości ciągle usiłujemy przeczyć.

Krótko mówiąc, można sądzić, że jeśli możemy zrobić to, co możemy, to tylko dlatego, iż wierzymy, że możemy zrobić coś. czego nie możemy właśnie.

Nasza niedoskonałość ujawnia się między innymi w naszej zdolności do wątpienia, ale sama ta zdolność utrzymuje chwiejną równowagę między naszym społecznym i jednostkowym życiem.

Im większe nasze nadzieje, tym więcej gotowi jesteśmy poświęcić, i to też wydaje się racjonalne. Jak zauważył Anatol France, nigdy tylu ludzi nie wymordowano w imię jakiejś doktryny, jak w imię zasady, że ludzie są z natury dobrzy. Nikt nie lubi wątpienia, lecz zniszczyć je to podważyć rozum. Wedle starej mitologii perskiej, która była głównym źródłem filozofii manichejskiej. Bóg zła i Bóg dobra byli bliźniakami; jeśli dwóch ich się urodziło, nie zaś jeden, to dlatego, że zwątpienie zakradło się w umysł pierworodnego Boga. Wątpienie zatem jest właściwym źródłem zła, nie zaś jego wynikiem.

Nie ma takiego osiągnięcia umysłu, takiego dzieła ludzkiego geniuszu, które nie dałoby się obrócić przeciwko człowiekowi i nie mogło być użyte w jakiś sposób jako narzędzie diabła. Wynalazczość nasza nigdy nie będzie tak wielka, byśmy mogli przechytrzyć diabła i przeszkodzić mu w zwracaniu przeciwko nam najszlachetniejszych wyników naszej twórczości.

Zbyteczne dodawać, że diabeł umie także wątpienie zaprząc do swoich usług, uczynić zeń pretekst dla bezczynności i bezwładu wtedy, kiedy potrzebna jest właśnie stanowczość i gotowość do podejmowania niepewnej walki. Przyrodzone nasze siły nie mogą znaleźć niezawodnego schroniska przeciwko złu; wszystko, co możemy uczynić, to uprawiać sztukę balansowania przeciwstawnych niebezpieczeństw. To właśnie głosi tradycja chrześcijańska, powiadając, że niektóre skutki grzechu pierworodnego są nieuchronne i że jeśli zbawienie jest możliwe, to tylko przez łaskę.

Ludzie potrzebują chrześcijaństwa, które pomoże im wyjść poza bezpośrednie naciski życia, które ukaże im nieuniknione granice losu ludzkiego i uzdolni do zgody na nie, chrześcijaństwa, które uczy ich tej oto prostej prawdy, że jest nie tylko jutro, ale także pojutrze i że różnica między sukcesem a porażką rzadko jest wyraźna. . Potrzebna nam jest żywa tradycja myśli socjalistycznej, która odwołuje się wyłącznie do sił ludzkich, gdy głosi tradycyjne wartości sprawiedliwości i wolności.

 

 

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin