Egejska Ewa - Czarodziejki.com.doc

(1012 KB) Pobierz

Wydawca:

Octopus Centre, Arkadiusz Pawełek

51- I60 Wrocław, ul. Boya-Żeleńskiego 43A

e-mail: octopusdive@interia.pl

Projekt okładki, skład i łamanie: Drive Away

Copyright © 2007 by Ewa Egejska

e-mail: ewa_egejska@tlen.pl

ISBN 978-83-922904-4-5

Wydanie pierwsze


czarodziejki.com

ewa egejska

Zawiera poradnik:

Jak się zachować i radzić sobie w agencji

Your Fantasy is OUR Reality...

 


Spis treści:

 

 

Przedmowa              4

Od autorek              6

 

Dlaczego?              7

 

Karolina              22

Scenki 1              72

 

Jola D.              118

Scenki 2              168

 

Viki              215

Scenki 3              265

 

On o nas - jak zachować się w agencji?              314

Epilog              337


Prof. Maria Szyszkowska

Prawnik i filozof, lewicowa działaczka polityczna i społeczna. Absolwent Wydziału Prawa Uniwersytetu Warszawskiego i Wydziału Filozofii Chrześcijańskiej Akademii Teologii Katolickiej. Habilitowała się na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, od 1988 roku jest profesorem nadzwyczajnym, od 1993 - zwyczajnym.

W latach 1993- I997 sędzio Trybunału Stanu RP. W latach 2001-2005 senator RP.

W 2005 roku, na wniosek minister spraw zagranicznych Szwajcarii, za wieloletnią działalność na rzecz praw człowieka, była nominowana do Pokojowej Nagrody Nobla.

Przedmowa

Mając poczucie zagubienia i osamotnienia, które przynosi dzisiejszy świat, niejeden człowiek znajduje zrozumienie i powiernika w kontaktach z prostytutkami. Ta książka jest właśnie reportażem przynoszącym wiedzę o sposobie myślenia i odczuwania tych kobiet. Przynosi ona również wiedzę o skrywanych potrzebach niejednego ich klienta, łącznie z tak zwanymi przyzwoitymi i bogobojnymi obywatelami, zajmującymi nieraz wysokie stanowiska. Ponadto osiąganie szczęścia w sferze seksualnej wymaga wiedzy, którą ta książka zawiera w zapisach zwierzeń prostytutek.

Nasze społeczeństwo odznacza się pruderią obyczajową zaszczepianą przez te światopoglądy, które kształtują świadomość Polaków. Zniewolenie świadomości odciska się negatywnie na życiu erotyczno-seksualnym i jak wynika z niniejszego reportażu - wyzwalający bywa kontakt z kobietami uprawiającymi zawód, którego geneza wiąże się z początkiem ludzkości.

Interesujące jest to, że autorami książki są prostytutki, a ich wyznania nie zostały poddane żadnym retuszom. Aby poznać człowieka należy zdobyć wiedzę o nim w sytuacjach, które uniemożliwiają nakładanie żadnej maski.

Ta książka tchnie autentyzmem, co świadczy o przenikliwości i talencie autorek. Zapis istnienia osób zepchniętych na margines życia nie powinien podlegać ocenom moralnym, do których mamy nadmierną skłonność.

Wbrew pozorom, książka ta nie ma nic wspólnego z pornografią. Ukazuje kruchość i zarazem siłę psychiczną kobiet, których życie oburza niejedną tak zwaną przyzwoitą kobietę. Odcinając się od tego środowiska, spycha się w zakamarki świadomości myśl o tym, że małżeństwo bywa niejednokrotnie formą bezpłatnej prostytucji.

Brutalna ocena klientów wyrażana przez opisywany tu krąg kobiet może być rozumiana jako mechanizm obronny. Tę samą funkcję pełni zapewne język używany przez prostytutki, który wiernie został tu oddany. Nie powinien on nikogo gorszyć, zwłaszcza że rozmowy młodzieży, a nawet studentów, również bywają wulgarne.

Czytelnik odnajdzie tu zapis przemilczanej strony ludzkiego życia. Ten reportaż, wierzę, spełni ważną rolę w przezwyciężaniu dulszczyzny, która panuje u nas. Poddani restrykcjom obyczajowym, staliśmy się społeczeństwem pruderyjnym i jednocześnie godzącym się na prowadzenie „podwójnego życia”.

Dlaczego poruszyła mnie ta tematyka? Będąc senatorem przygotowywałam projekt ustawy legalizującej prostytucję i dającej prawne gwarancje dla wykonywania tego zawodu. Zrezygnowałam, ponieważ zaprotestowały przedstawicielki tego środowiska. Mianowicie stwierdziły, że nie chcą mieć dodatkowego sutenera jakim stałoby się państwo, także pobierające od nich pieniądze...

Maria Szyszkowska


Od autorek

Prostytucja* to sprzedaż usług seksualnych, odbywanie stosunków płciowych za pieniądze. Towarzyszy cywilizacji ludzkiej od zarania dziejów - od czasów starożytnej Grecji i Chin. Często była nierozerwalnie powiązana z sakralnością.

Reportaż* to gatunek literacki z pogranicza publicystyki, literatury faktu i literatury pięknej, przez krytykę przewrotnie zwany „bękartem literatury pięknej i brukowej popołudniówki”. Obejmuje utwory stanowiące relację z określonych wydarzeń, których naocznym świadkiem był sam autor.

Reportaż jest subiektywny, zawiera ocenę, opinie autora na dany temat, może zawierać cytaty, wypowiedzi świadków zdarzenia. Tematem reportażu może być wszystko co przykuwa uwagę, ważny jest problem i bohater.

„Czarodziejki.com” to reportaż z burdelu, przedstawiający życiorysy trzech prostytutek i 250 scenek z ich życia. Opatrzony został ważną przedmową, wstępem i zakończeniem. Reportaż ten pokazuje mało znany wycinek naszej cywilizacji bez cenzury, ale i bez pouczania. Jest fotografią tego życia.

Szefowie kilku polskich gazet i firm dystrybuujących książki zaczytywali się w tym reportażu, w parę dni rozeszło się nam 40 egzemplarzy sygnalnych książki. Ale oficjalnie, ze względów obyczajowych i wizerunkowych, nie chcieli o niej ani pisać, ani jej promować. Takie polskie dwa lica...

Urzekająca siła „czarodziejek.com'' aż poraża. Nie wulgarnością języka czy techniczno-anatomicznymi opisami. Poraża wrażliwością, siłą i szczerością młodych dziewcząt. Ich determinacją i uległością. Ich bezkrytyczną nadzieją na lepsze życie, uwielbieniem i bezpośredniością traktowania seksu. Każde zamieszczone tu słowo było boleśnie przeżytą prawdą...

Prostytucja to skrywane cienie społeczeństwa - równie fascynujące jak szerszym kręgom nieznane. Ten drastyczny reportaż bardzo je przybliża. Jeśli tej wiedzy szukacie, właśnie tu ją znajdziecie. Przy lekturze bądźcie jednak dyskretni: spotkacie się z pruderią i zakłamaniem naszego społeczeństwa. Można z nimi walczyć, ale lepiej je wyśmiać. Śmiejcie się więc z nami! I płaczcie razem z nami.

Aha! Jeśli sięgnąłeś po tę książkę poszukując pornografii - to bardzo ci współczujemy... Lepiej za 20 złotych kup film, mniej się zmęczysz.

Ewa Egejska

* (wg Wikipedii)
Dlaczego?

Prywatka

W naszej książce - „czarodziejki.com” - podglądacie przez dziurkę od klucza typowy polski burdel, eufemistycznie zwany prywatką. To najczęściej spore mieszkanie w bloku lub kamienicy. Kilka pokojów z wielkimi łóżkami, przytłumionym światłem - często czerwonym lub UV, każdy z choć jedną ścianą obklejoną lustrami.

Z kuchnią, w której leży kilka komórkowych telefonów z numerami podanymi na ulotkach i w ogłoszeniach internetowych, gdzie stoi monitor pokazujący obraz z kamery przed wejściem do budynku i sprzed drzwi do „lokalu”.

To właśnie w kuchni urzęduje telefonistka - szefowa zmiany, prawa ręka alfonsa, właściciela agencji. To tu zwykle siedzą dziewczyny, jeśli akurat nie są „na pokoju” z klientem. Plotkują, żartują, jedzą. To tu można posłuchać najciekawszych rozmów: przed obsłużeniem klienta i już po. Tu wyskakują na fajkę podczas zapłaconej godziny. Tu oszukują i tu płaczą w telefony do swoich chłopaków, tu z nimi zrywają. Tu rozmawiają z rodzicami i rodziną, o tym jak dobrze im się w Warszawie powodzi - na studiach czy w pracy.

Do tego właśnie pomieszczenia mamy tę naszą „dziurkę od klucza”, tu ustawiłyśmy nasze mikrofony i kamery, które pokażą powszednie życie agencji towarzyskiej. Obnażą napięte do granic wytrzymałości nerwy i emocje, wzloty i upadki, sytuacje śmieszne i tragiczne. Mamy łzy i śmiech, a najczęściej taki śmiech przez łzy. Bardzo gorzki. Podszyty często pogardą do siebie i złością. Z czego zwykle nie chcemy sobie zdawać sprawy.

Jesteśmy tu boleśnie szczere, bezpośrednie, pokazujemy świat seksu przez krzywe zwierciadło - seksu traktowanego instrumentalnie, odruchowo, bez szacunku i z wyższością, często z niechęcią i nienawiścią.

Książka napisana została przez nas, prostytutki. Dziewczyny, które nieźle się w pracy bawią - uważałyśmy, że nasze przeżycia warto upublicznić i sprzedać. Bo ludzie chętnie o tym środowisku, przedstawionym tak bez ogródek, poczytają. Zaczynało się skromnie: od zbiorku nagranych i spisanych anegdot. Później doszło parę życiorysów, po kolejnych czytaniach postanowiłyśmy temat pogłębić, przekazać czytelnikom parę wartości uniwersalnych, ale widzianych z pozycji sprzedajnych kobiet, „czarujących” swych klientów. Stwarzających im namiastkę uczuć i emocji, mamiących seksem, zaspokajających najskrytsze marzenia, niemających nic do ukrycia. Będących partnerkami, przyjaciółkami, powierniczkami. Czarodziejkami. No oczywiście za pieniądze...


Dlaczego?

Dlaczego piękne, młode i często niewinne dziewczęta zostają prostytutkami? Dlaczego akceptujemy stosunek z każdym gościem, często i z okropnym, i ze zwyczajnym, który jednak w realu nawet nie mógłby o nas pomarzyć?

Oczywiście, najprostsze nasze tłumaczenie: bo to świetny sposób na zarabianie wielkich pieniędzy! Jeśli w ciągu miesiąca, przyznajmy, za bardzo przecież się nie męcząc, możemy mieć taką samą kasę jak szanujący się menedżerowie szczebla krajowego - to może jednak warto?

A my do tego mocno jeszcze adorowane podbudowujemy przecież swoją próżność, nie mówiąc już, że w ten sposób przeskakujemy nie parę szczebli, ale często całą społeczną drabinę! Do najlepszych z nas naprawdę klasowi faceci ustawiają się w kolejki, prawią komplementy, kupują prezenty, dzwonią i umawiają się, zapraszają na miasto na obiad i ciastka, no i komplementują, chcą się bzykać, pożądają nas, a na koniec: często naprawdę kochają...

My w zamian udajemy zachwyt i miłość, nawet na widok śmiesznie okrągłego brzuszka, wałków tłuszczyku, kiepskiego wzwodu i marnej fizycznej kondycji. Wyrażamy zainteresowanie ich problemami z żoną i kochanką, kłopotami z dziećmi oraz doceniamy wszystkie efekty ich pracy. Okręcamy ich sobie umiejętnie wokół zadbanych, upstrzonych tipsami palców.

Bernard Shaw udowodnił przewagę ekonomii nad wrażliwością: na ekskluzywnym przyjęciu podszedł do najpiękniejszej damy i zaproponował wysoką kwotę za wspólną noc. Oczywiście spoliczkowała go i oburzona odmówiła, a jego bezczelności nadziwić się nie mogła. Zwiększył stawkę dziesięciokrotnie. Krzyczała, pytała: za kogo ją ma?! Powiedział, że jej pożąda i ją uwielbia i znów tak gigantycznie zwiększył stawkę, że przystała! Być może wyszedł z tego romans, ale przespali się za kasę! Tak chyba powstawały podwaliny pod psychologię nowoczesnej, rynkowej ekonomii kurewstwa...

Dlaczego więc dziwicie się nam: młodziutkim dziewczętom, dorastającym na glebie emitowanych u nas wielkomiejskich amerykańskich seriali, kręconych w Hollywood? Po prostu chcemy takiej właśnie konsumpcji, takich pieniędzy i takich posiwiałych, ale bogatych partnerów! Przecież zachowujemy się instynktownie, wręcz normalnie dla środowisk ludzi z wysokimi zarobkami. W iluż nie tylko polskich oddziałach zachodnich koncernów, realizujących nowoczesną politykę „zachowań ładu korporacyjnego”, podwładni, mimo że 100-procentowi heteroseksualiści, robią szefom kilka razy dziennie intelektualną „laskę”?! No, a powiedz: która z tych robionych „lasek”, jest dla robiącego ją boleśniejsza: ustami czy mentalnie - całą głową? Którą robiącemu łatwiej zaakceptować? I pamiętaj co najważniejsze: samymi ustami jest tak samo opłacalna!

 

Zacząć jest bardzo łatwo

Wiesz: masz dół, bo wywalili cię z pracy za 600 złotych miesięcznie, skończyła się już kasa albo właśnie uciekłaś w rozpaczy od starych... Czasem masz na utrzymaniu dziecko, albo ty czy rodzice długi do spłacenia. Bywa też, że przyzwyczajona jesteś do normalnego życia, a tu nagle kolejny dzień chodzisz głodna... Wtedy prawdziwym szczęściem jest 50 złotych na jedzenie, a szczytem marzeń 500 złotych na składany z koleżanką miesięczny czynsz. A jeśli już wiesz - od znajomej, koleżanki czy przyjaciółki - że tyle to możesz zarobić w jeden wieczór, zaczynasz o tym natrętnie myśleć, bijesz się z myślami, patrzysz w lustro: powinnam? A czy dam radę? I w twarze mijanych mężczyzn: czy z nim mogłabym? A z tym? No nie, z tym to wykluczone! No chyba, żeby mnie nie dotykał... Albo za jakąś dużą kasę... Ile to w tej chwili jest duża kasa? Dotychczasowa tygodniówka - 150 złotych?

Gdy jesteś już zmuszona i psychicznie przyzwyczajona do tak właśnie ustawionej hierarchii wartości, przychodzi dzień - częściej wcześniej niż później - gdy idziesz do agencji. Zwykle jesteś już po jakichś rozmowach z pracującymi tam dziewczętami lub telefonistkami. Od których słyszałaś zapewnienia, że wszystko będzie OK, że to jest w sumie akceptowalne, choć uciążliwe, że zawsze - nawet jak już jesteś z klientem - możesz się wycofać, że masz to zagwarantowane. Czasem wkręca cię w branżę najlepsza koleżanka.

No i wreszcie idziesz do tego piekła i strasznych w wyobrażeniach prostytutek... A tam, na miejscu w agencji, zastajesz opiekuńczą atmosferę i spotykasz całkiem normalne dziewczyny! Takie jak ty: ładne i brzydsze, twarde albo dużo bardziej od ciebie wrażliwe! Wychodzą do kolejnego klienta, wracają od następnych, śmieją się i żartują z nich, opowiadają o ich zakłopotaniu, schizach, ułomnościach, przypadłościach i namiętnościach, a czasami i o tym, jaki właśnie klient był super i jaki z nim miały orgazm - taki jak nigdy dotąd! Czasem oczywiście złoszczą się czy płaczą. Ale rzadko...

Często pierwszego dnia do klientów nie wychodzisz. Zżywasz się z atmosferą, z pracą, uczysz się fachu, tricków. Widzisz twarze dziewcząt: zagonione i chłodne, zawstydzone i butne, napięte i uśmiechnięte, promieniejące i właśnie zalane ciepłą spermą - w drodze do łazienki, błagalne, często pełne obrzydzenia i sprzeciwu, ale na koniec dnia zwykle jednak usatysfakcjonowane. Dziewczyny wychodzą do facetów i wracają, opowiadają. Widzisz jak chowają na koniec dnia lub nocy kilkaset złotych do eleganckiej torebki. Jak na spracowane ciało wkładają ciuchy, na które ciebie przenigdy nie było dotąd stać...

Ciut speszeni faceci mają wolną reakcję i najczęściej nie oponują, kiedy zwabiona przyjaźnie brzmiącym hasłem wyjdziesz na pokój do „fajnego” klienta i nagle się wycofasz - instynktownie. Później od dziewczyny, która z nim poszła, dowiadujesz się na ile twoje obawy się spełniły. Korygujesz swoją opinię, swój jego ogląd. Patrzysz, uczysz się, nabierasz pewności siebie i utwardzasz skórę: przecież po takim dniu masz już doświadczenia oparte na parunastu klientach! To tyle, co przeciętna kobieta miewa partnerów w swoim życiu! Wiesz już ilu z nich spodobało ci się, z iloma mogłaś mieć niezłe randki i seks, ilu z nich łatwo dało się dziewczynie zbajerować, ilu nawet nie chciało uprawiać seksu, tylko szukało okładu z młodego ciała, kobiecego ciepła i zrozumienia. No i najważniejsze: przeliczasz, że ci, z którymi chyba nie byłoby ci źle, albo z którymi spokojnie byś sobie poradziła, daliby ci przez ten dzień tyle kasy, ile twój ojciec zarabia przez cały miesiąc!

Wreszcie któryś gość akurat tobie patrzy głęboko w oczy. A ty - już obcykana z problematyką, terminologią i wylewnymi opowiadaniami dziewczyn: laska z i bez gumy, klient brudny i zadbany, wszelkie odmiany smaku i obfitości spermy, typy urody męskiego członka z barwnymi szczegółami, wszelkie sposoby czarowania gościa - choć zdenerwowana, z wypiekami, ale z nim wreszcie idziesz! Raczej słaba, a jeśli silna, to nie swoim doświadczeniem i znajomością technik: podniecania i obciągania, nawilżania się, bajerowania, przedłużania gry wstępnej, prowokowania żartami, odpierania ataków, umizgiwania się. Wiesz też jak w głowie przeczekać, jak skracać czas „dojścia” klienta, jak go naciągać i mu obiecywać, jak zdecydowanie, ale figlarnie odmawiać... No chyba, że trafiłaś nie do fajnej agencji, tylko jakiejś mordowni. Wtedy tego wszystkiego oczywiście nie wiesz. Wszystko jeszcze przed tobą: płacz, poniżenia, obtarcia, ciąże, dramaty.

 

Przyszły pieniążki

Jeśli jednak byłaś wystarczająco zainteresowana pracą i pojętna, intuicyjnie umiesz już poznawać charakter faceta nawet po pierwszych jego krokach w agencji. Telefonistka, otwierająca mu drzwi, rzuca nam hasło: taki goguś, dzieciak, macho, przystojniak, dziadek, staruch - i czasem wychodzą tylko te dziewczyny, które dany typ akceptują, lub które do perfekcji opanowały sposób radzenia sobie z nim. Ale najczęściej wychodzą wszystkie...

Bo przecież to po prostu przyszły pieniążki. Kolejne kilkadziesiąt, czasami 100 czy nawet 200 złotych. Przed bierzesz do ust miętówkę, a po przecież zawsze możesz się dokładnie wykąpać i wypłukać usta płynem bakteriobójczym.

Najlepiej, jak pierwszy facet to kompromis pomiędzy akceptacją, a bezpieczeństwem. Wybierasz tak, by był wystarczająco przystojny i w takim samym stopniu niegroźny, delikatny, zniewieściały, oczekujący czułości. To nie jest przypadek: większość z nas przecież podświadomie czeka na księcia z bajki. Takiego, który z pewnością da satysfakcję, a jeszcze pewniej nie skrzywdzi. Jesteś tak wtedy zestresowana, że nawet nie wiesz, jak pościelić łóżko! Gdy on bierze prysznic, to koleżanki muszą ci pomóc w tym przygotowaniu do tragedii.

A on zwykle wie, że jest twoim pierwszym, więc bardzo się stara, bo to go podnieca. W efekcie z emocji oczekiwania, nasiąknięcia opowieściami o orgazmach i szalonym seksie, podnieceniem samą pierwszą sytuacją, od dawna skrywanymi oczekiwaniami spełnienia się jako kobieta-opiekunka - czasem z tym pierwszym masz tak wielką przyjemność i satysfakcję, że nawet z nim kończysz! Bo to ten pierwszy jest zamierzoną wypadkową twoich w zawodowym spółkowaniu z facetami oczekiwań. Jest kwintesencją twoich nadziei o nowym życiu - o jego łatwości i nieuciążliwości, o powodzeniu, o pokazywaniu w nim twojej nad mężczyznami władzy, o nieznanej dotąd twej sztuce nad nimi dominacji, no i o dużych pieniądzach. Ale też jest i sumą obaw... Czasami ten pierwszy cię wykorzysta. Wmówi ci, że powinnaś z siebie więcej dawać. A ty głupia za darmo dasz, a i tak będziesz szczęśliwa: że wreszcie się stało i że w sumie nie było wcale tak źle.

Później wszystko idzie już jak lawina: temu pozwalasz na wiele, tamtemu pozwalasz i się nacinasz, kolejnemu zakazujesz, kontestujesz, że jednak można było inaczej, niejednemu tak dajesz się we znaki, że na koniec musisz mu różnymi figlami rekompensować kiepską randkę, z innym kończysz przed czasem, żeby wyrwać się z toksycznego układu, albo dlatego, że cię niebezpiecznie zaczyna wciągać. A jeszcze z kolejnymi przedłużasz, żeby dokończyć rozpoczętą walkę, w której masz nadzieję wygrać (och, jakież bolesne są ewentualne porażki!), albo kończysz dużo później niż sygnalizujące upływ niecałej godziny pukanie dziewcząt do drzwi dlatego, że masz nadzieję na szczytowanie, dogadanie się, zamknięcie gry, jeszcze przyjaźni czy może już gwałtownego romansu... Ale najczęściej kończysz profesjonalnie: przed czasem.

Niezależnie od warstwy emocjonalnej, zaczynasz myśleć o nich i na nich patrzeć wyłącznie jak na pieniądze. Nawet o najprzystojniejszych z nich. Jak na zwykły dochód i zwykłą pracę. Takie skrzyżowanie ich marzeń, twojego aktorstwa, jakości sprzedawanego towaru, będącego dla ciebie już do zaakceptowania. Jak taniec z niechcianym, spoconym chłopakiem na dyskotece: da się przeczekać, byle tylko źle nie wypaść. Tym bardziej że zwykle pierwsze nagle zarobione złotówki wydajesz na mocno zaległe zobowiązania, palące inwestycje, potem coraz bardziej ekskluzywne zakupy, dające każdej z nas oczywistą satysfakcję. Po pierwszych zarobionych kilku tysiącach złotych zwykle głupia uważasz, że los wreszcie się do ciebie uśmiechnął, że najgorsze minęło...

Płatny seks, nawet udawany - pozostaje seksem. Gdy spotka się fajnego klienta, mamy zabawę. Jeśli nie - to zwykły obowiązek, lub ponure upokorzenie. Każda z nas miewa klientów, z którymi szczytuje. Pytanie: dlaczego akurat z tym? Powodem może być wszystko - traktowanie cię, zawrotny i dany z góry napiwek, smak i zapach, budowa fizyczna, dowcip czy szarmancja, albo przemożna potrzeba chwili. Bo rzeczywistość mało się w tym fachu, w tym świecie liczy. Najważniejsza jest ta nieuchwytna, zmysłowa... magia.

Co ciekawe: ciężka sytuacja życiowa nie dopada nas w jakimś określonym wieku, czy przy określonym bagażu doświadczeń. Przychodzi ot tak, znienacka. I gdy jesteśmy już tak zdołowane przez życie, że uważamy, że nic gorszego niż kontynuacja tego nie może nam się przydarzyć, zaczynamy myśleć o prostytucji. Mogłaś mieć dotąd jednego kochanka lub wiel...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin