5. Szukajcie Boga a żyć będziecie.doc

(35 KB) Pobierz
Szukajcie Boga, a żyć będziecie

Szukajcie Boga, a żyć będziecie

 

Izrael dopełnił miary swojego zła i Amos przyszedł powie­dzieć temu narodowi, że zbliża się jego koniec, że Bóg zadecy­dował, by trucizna grzechu, w którym naród ten trwał z takim uporem, dokonała jego zagłady. Izrael jako państwo miał już dni nieodwołalnie policzone. Czy od tego przeznaczenia nie było już naprawdę odwrotu? Dla Izraela jako całości - nie! To społeczeństwo nie było już zdolne do pokuty. Pojedyncze jed­nostki jednak, choć też z konieczności dotknięte będą po­wszechną katastrofą, mają szansę ocalenia tego, co dla każdego życia człowieczego jest najważniejsze. Co to za szansa? Tak mówi Jahwe do domu Izraela: Szukajcie Mnie, a żyć będziecie. Nie szukajcie Betel i do Gilgal nie chodźcie. I Beer-Szeby nie odwiedzajcie! Albowiem Gilgal pójdzie do niewoli, a Betel stanie się pustkowiem. Szukajcie Pana, a żyć będziecie (por. Am 5,4-6). Oto jedyna szansa! Szukajcie Boga, Jego samego, Jego Osoby. Betel, Gilgal, Beer-Szeba to nazwy sławnych sanktua­riów narodowych i miejsc pielgrzymkowych. Nie chodźcie tam więcej! Stamtąd nie przyjdzie dla was zbawienie. Co to ozna­cza? To oznacza, że w sferze spraw, które człowiek ma z Bogiem, istnieje najważniejsza - sam Bóg, Jego Osoba - i cały wachlarz akcesoriów, które mają ułatwić nasze zbliżenie się do Niego. Do nich należą: świątynia, święta, pielgrzymki itd. To wszystko też jest ważne, to też wypływa z woli Bożej. Prze­wrotność jednak zranionej przez grzech ludzkiej natury może sprawić, że te wszystkie sprawy drugorzędne przesłonią to najważniejsze - Boga. I wtedy religia staje się narzędziem samo usypiania sumienia, odwracania uwagi od nakazów mo­ralnych - sposobem, w który człowiek wyżywa się kosztem Boga szukając znowu siebie samego. W to niebezpieczeństwo wpadł Izrael. Amos pragnie przynajmniej jednostki sprowa­dzić na właściwą drogę. Szukajcie Boga, Jego Osoby. To was uratuje; to sprawi, że wasze życie mimo wszystko nie będzie życiem przegranym, będzie życiem udanym, szczęśliwym.

Człowiek bowiem ma taką naturę, że bez Boga nie jest dla niego możliwe prawdziwe szczęście. Ludzka egzystencja, by mogła być udana, potrzebuje zakorzenienia się w Bogu, tak jak drzewo nie może żyć, jeżeli korzeniami nie tkwi w ziemi. Tragedią ludzkości jest to, że przez grzech pierworodny i przez grzechy osobiste wszyscy wyrwani jesteśmy z tego naturalnego środowiska, jakim dla naszej natury jest Bóg. Bóg stał się dla nas kimś dalekim, abstrakcją; kimś, o kim się tylko dowiadu­jemy, ale którego już nie doświadczamy. Jego miłość do nas przestała być dla nas namacalnym żywiołem, którego dobroczynna obecność daje nam życie i poczucie bezpieczeństwa. W głębinach naszego „ja” czujemy się sami, skazani na wzięcie wyłącznie w swe ręce steru naszego życia. To nasze kruche życie - jedyne, jakie mamy - musi być jednak na czymś oparte, ale tym oparciem w konkretach i realiach naszego życia nie bywa Bóg, ale pieniądz, kariera, ludzkie uznanie, zapewnienie sobie miłości ze strony innych ludzi itd. Izrael z czasów Amosa nie był wyjątkiem od tej reguły, ale też i dla­tego szedł on na spotkanie swego nieszczęścia. Izraelowi tam­tych czasów mówił Bóg: Szukajcie Mnie, a żyć będziecie (Am 5,4). Te słowa zachowały pełną aktualność także w odniesie­niu do nas: Szukajcie Mnie; wróćcie do Mnie, niech wasze życie znowu zakorzeni się we Mnie, uwierzcie w moją miłość szukajcie osobistego, intymnego kontaktu ze Mną, a będziecie żyć. Czym to szukanie jest? Co się na nie składa? Co mamy robić, by można było powiedzieć, że szukamy Boga?

Odpowiedź na te pytania dają nam ostatnie wiersze z Księgi Amosa, wiersze, które prawdopodobnie do tekstu Księgi zostały dopisane później, gdy przepowiednie Amosa sprawdzały się nie tylko na Izraelu, ale także na południowym państwie judzkim, które trwało 150 lat dłużej, ale które też w końcu zginęło z tej samej przyczyny, co Izrael - z powodu grzechu jego mieszkańców. W tej sytuacji Bóg pocieszył Izraela takim oto słowem: W owym dniu podniosę szałas Dawida upadły, naprawię jego szczeliny, podźwignę jego ruiny, odbuduję go jak za dawnych dni, aby stali się dziedzicami reszty Edomu i wszystkich narodów, nad którymi zostało wezwane moje imię... Oto nadejdą dni, że będzie postępował żniwiarz zaraz za ora­czem, a depczący winogrona za tym, który sieje; z gór sączyć się będzie słodki napój, a wzgórza będą się kołysały winnicami Odmienię los ludu mojego izraelskiego i odbuduję miasta znisz­czone i będą w nich mieszkać; zasadzę winnice i będą pić ich wino; założą ogrody i jeść będą ich owoce. Zasadzę ich na ziemi i nigdy już nie będą wyrwani z ziemi, którą im dałem - mówi Jahwe, Twój Bóg (por. Am 9,11-15).

Pierwszym naszym wrażeniem jest, że te wiersze nie mają nic wspólnego z szukaniem Boga, o którym mówiliśmy przed chwilą. To wrażenie jest jednak tylko zewnętrzne. Przypatrzmy się bliżej temu słowu. Mowa w nim jest o owym dniu o tym, że nadejdą dni. Co to są za dni? To dni ostateczne, w których historia zbawienia, ta, która została opisana w Stary Testamencie, dojdzie do swego punktu końcowego. Ów DZIEŃ to przyjście Jezusa Chrystusa, Jego śmierć i zmartwychwstanie, Jego dalsze życie w Kościele, Jego powtórne przyjście w chwale. Przytoczone wyżej słowa opisują więc tamte przyszłe wydarzenia. Prorok mówi jednak o nich nie wprost, a w przenośniach, w języku tzw. symbolicznym. Materiału zaś do tych symboli dostarczyła mu przeszłość Izraela, najpierw wyidealizowana, a potem rzucona w przyszłość. Izraelici weszli kiedyś do Ziemi Obiecanej, w przyszłości Bóg ich tam jeszcze raz zaprowadzi, ale będzie to wydarzenie przerastające swym blaskiem owo pierwsze. Izraelici w swej przeszłości przeżyli blask Królestwa Dawidowego, w przyszłości to Królestwo będzie znowu wskrzeszone, ale jego chwała będzie jeszcze większa. Końcowe proroctwo z Księgi Amosa zawiera właśnie te dwa symbole. Nie należy ich jednak brać dosłownie. To są przenośnie, które chcą nam coś powiedzieć o wewnętrznych wymiarach dzieła zbawienia dokonanego przez Jezusa Chrystusa. Upadły szałas Dawida, przez Boga na powrót podniesiony, to założony przez Chrystusa Kościół. Edom i inne ludy połączone razem z Izraelem w jednym Królestwie to zapowiedź powszechności Kościoła; bogactwo płodów ziemi charakteryzujące nowe czasy to obraz obfitości darów Ducha Świętego, którego Bóg wyleje na wierzących. Najważniejsze jednak w tym wszystkim jest to, że ta chwalebna przyszłość zależeć będzie tylko od Boga: Odmienię [Ja] los ludu mojego. To On tego wszystkiego dokona. Zwróćmy uwagę, jak często Bóg występuje tu jako podmiot działający: Podniosę szałas upadły; naprawię jego szczeliny, podźwignę jego ruiny, odbuduję go; odmienię los mojego ludu; zasadzę ich na ziemi. Ta nowa faza zbawienia, jak i wszystkie poprzednie, jest wyłącznie dziełem Bożym, Jego darem, człowiek pełni w niej rolę obdarowanego. Św. Paweł pisząc do chrześcijan Efezu, którzy żyli w czasach, w których to proroctwo się spełniło, tak im o tej darmowości ich zbawienia przypomina: Za darmo jesteście zbawieni. Nie pochodzi to od was, jest to dar Boga; nie na skutek naszych uczynków, aby się nikt nie chlubił (por. Ef 2,8-9).

Wróćmy teraz do naszego punktu wyjścia. Szukajcie Boga, a żyć będziecie. Tak, tylko pamiętajmy o tym, co nam mówią ostatnie słowa Księgi Amosa. To w rzeczywistości Bóg nas szuka; to On nam buduje dom, w który nas zaprasza. Żebyśmy tylko dali się tam wprowadzić! Żebyśmy tylko my pozwolili się znaleźć! Dać się znaleźć oznacza konkretnie uznać, że nasze zabiegi, by zbudować sobie szczęśliwe życie, nie odniosły rezultatu, przeciwnie, dały nam w efekcie udrękę, smutek i lęki. Dać się znaleźć Bogu to przeżyć moment, w którym na gruzach naszych planów życiowych rodzi się w naszym sercu szczere wyznanie: „Tylko Ty, Boże, masz rację; tylko w Tobie jest życie; wejdź w moją egzystencję i pokieruj nią, jak się tobie podoba”. Dać się znaleźć Bogu to uchwycić się Jego wyciągniętej do nas ręki; a tą wyciągniętą do nas ręką Ojca jest Jezus Chrystus zmartwychwstały, który ma moc przemienić nasze wnętrze, przywrócić nam pewność, że Bóg nas kocha, uczynić nas nowym stworzeniem, odrodzić do życia w zupełnie nowym wymiarze. Dać się znaleźć Bogu to uwierzyć w moc zmartwychwstałego Chrystusa, w moc, którą On ma nad naszym życiem.

Oto nadejdą dni... Te dni już nadeszły. Królestwo Boże jest już wśród nas. Bóg szuka nas, by wprowadzić nas w nowe wymiary chrześcijaństwa, by pokazać nam jego moc, jego pięk­na, abyśmy tym wszystkim zaczęli żyć. Czy pozwolimy się odnaleźć?!

30 lipca 1978 r.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin