Michaels Leigh - Lekcja uczuc.pdf

(374 KB) Pobierz
116468078 UNPDF
Leigh Michaels
Lekcja uczuć
The Husband Sweepstake
116468078.001.png
Rozdział 1
Erika wykonała w ciągu ostatnich dziesięciu dni pracę, która normalnie zajęłaby jej co
najmniej trzy tygodnie. Nawet spokojny sen we własnym łóżku nie zdołał w pełni przywrócić
jej sił i złagodzić skutków zmiany czasu.
Jednakże nie mogła pozwolić sobie na odpoczynek. Nie dzisiaj. Dzień miała
wypełniony spotkaniami i sprawami czekającymi na natychmiastowe załatwienie. Czuła się
tak, jakby wróciła do domu po ponad miesięcznej nieobecności. Nawet hol jej budynku
wyglądał nieco inaczej niż w dniu wyjazdu. Promienie słońca wpadały przez szybę przy
głównym wejściu i kładły się tęczowymi smugami na świeżo wyczyszczonym dywanie.
Jednak pewne rzeczy nigdy się nie zmieniają, pomyślała Erika, idąc do małego biura,
znajdującego się tuż obok windy.
Wewnątrz zastała Stephena. Był odwrócony tyłem do drzwi i pochylał się nad
notatnikiem. Pomyślała, że poznanie go było największą zaletą mieszkania w tym nowo
otwartym apartamentowcu. Tabliczka na drzwiach głosiła, że Stephen jest administratorem
budynku, odpowiedzialnym za wynajem, depozyty, naprawy oraz reklamacje składane przez
lokatorów. Ale w rzeczywistości pracę, jaką wykonywał przez ostatnie osiem miesięcy, odkąd
budynek został oddany do użytku, można by raczej porównać do obowiązków portiera w
pięciogwiazdkowym hotelu.
Potrzebujesz biletów do filharmonii? Porozmawiaj ze Stephenem, on wszędzie ma
kontakty. Nie masz czasu regularnie wyprowadzać psa? Porozmawiaj ze Stephenem, on na
pewno zna kogoś, kto chętnie się tym zajmie. Czekasz na ludzi z firmy przeprowadzkowej?
Zdaj się na Stephena, bo on nie tylko wpuści tragarzy do budynku, ale także dopilnuje, by
ustawiono meble zgodnie z twoimi wskazówkami.
Tak, to była zdecydowanie największa korzyść z mieszkania tutaj, pomyślała Erika po
raz kolejny.
– Stephen, kochanie…
Wyprostował się i spojrzał na nią. Dopiero gdy mężczyzna się poruszył, Erika
zrozumiała swój błąd. Ruchy Stephena były zdecydowane, natomiast nieznajomy poruszał się
wolno i miękko, jak pantera na łowach. Był także nieco wyższy, a włosy miał o ton
ciemniejsze.
Stał teraz naprzeciwko niej, mogła lepiej mu się przyjrzeć. Zorientowała się, że w
ogóle nie przypominał Stephena. Jego włosy nie tylko były nieco ciemniejsze, ale niemal
czarne, bardziej gęste, kręcone i rozwichrzone. Jego oczy nie były brązowe, ale błękitne, jak
woda w zatoce w ciepły letni dzień. Spojrzenie miał głębokie i intrygujące.
Może nie był zbyt przystojny, ale z pewnością mógł się podobać. Był lekko opalony,
choć nie tak mocno jak Stephen.
Ubrany był w taki sam ciemny uniform jak Stephena, ale było widać, że nie czuje się
w tym stroju zbyt dobrze.
– Nie jestem Stephenem… – powiedział.
Jakbym sama nie zauważyła, pomyślała sarkastycznie.
– …kochanie – dodał.
Erika miała ochotę zrugać go za bezczelność, ale uznała, że na dłuższą metę lepiej nie
zadzierać z człowiekiem, który mógł załatwić wiele pożytecznych spraw.
– Zauważyłam – odparła. – A gdzie jest Stephen?
– Mogę go wezwać, jeśli pani sobie życzy, panno Forrester.
Nie zapytała, skąd zna jej nazwisko. Nie musiała.
– Nie chcę mu przeszkadzać. A pan kim właściwie jest? – zapytała.
– Jestem nowym asystentem Stephena.
– Zorientowałam się po uniformie. – Wskazała na krawat. – Zdecydowanie potrzebny
mu pomocnik. Powinnam raczej powiedzieć, że mieszkańcy potrzebują dwóch Stephenów.
Mężczyzna spojrzał na swój strój i skrzywił się lekko.
– Jak pan się nazywa? – Ponieważ nie odpowiedział, Erika kontynuowała: – Lubię
wiedzieć, z kim rozmawiam. Zwłaszcza że będziesz zastępować Stephena.
– Mam na imię Amos… – zawiesił głos.
Erika odniosła wrażenie, że wcale nie zamierzał podać nazwiska. Prawdopodobnie
chciał dodać „kochanie”, ale szczęśliwie zdołał się pohamować.
– Powiem mu, że pani go szukała – powiedział i odwrócił się w kierunku leżącego na
stole notes
Co on sobie, u licha, wyobraża? – pomyślała.
– Cóż, pozwól, że wprowadzę cię w obowiązujące tutaj zasady. Dzisiaj jest dzień
sprzątania, więc…
– Chodzi o ekipę sprzątającą budynek czy o pralnię? – przerwał jej. – Już zostałem
szczegółowo poinstruowany. Ponieważ dzisiaj jest wtorek, ekipa porządkowa zaraz zamelduje
się w pani mieszkaniu. Jak wiem, wczoraj wróciła pani z podróży, także dzisiaj ktoś zabierze
pani rzeczy do pralni. Stephen zostawił mi szczegółowe informacje. On zawsze o wszystkim
pamięta.
Przyglądała mu się przez dłuższą chwilę. Czuła rosnącą irytację i chęć ciśnięcia czymś
w tego bezczelnego typka.
– Jeśli pragniesz dobrze wypełniać swoje obowiązki – zmusiła się do wygłoszenia tej
uwagi grzecznie – powinieneś wziąć u Stephena kilka lekcji.
Uniósł brwi.
– Ależ panno Forrester, chciałem po prostu oszczędzić pani czas. Po co miałaby pani
powtarzać instrukcje, które przekazał mi już Stephen? – Wyglądał jak niewiniątko, a w jego
głosie pobrzmiewała troska.
Erika nie dała się jednak zwieść.
– Domyślam się, że wolałaby pani, aby to Stephen zajmował się pani sprawami, bo
bardzo pani ceni jego doświadczenie i uważa za osobę godną zaufania. Gdybym jednak mógł
być w czymś pomocny, wystarczy mnie poprosić.
– Zrobię co w mojej mocy, aby coś takiego wymyślić – mruknęła i poprawiła na
ramieniu skórzaną czarną torebkę. – Nie chcę, żebyś czuł się jak piąte koło u wozu, o co przy
Stephenie nietrudno.
Dziarski spacer w stronę budynku firmy Ladylove na środkowym Manhattanie
odświeżył Erikę i kiedy dotarła do celu, niemal wyrzuciła z pamięci „kochanego Amosa”.
Wjechała windą na ostatnie piętro. Jej osobista asystentka czekała już na nią z parującym
cappuccino.
– Jak ty to robisz, Kelly, że zawsze masz gotową kawę, kiedy wchodzę do biura? –
spytała Erika.
Mały rudzielec wyszczerzył zęby w uśmiechu. W jej oczach błysnęły figlarne ogniki.
– Firmowa sieć szpiegowska działa bez zarzutu – odparła, biorąc od Eriki płaszcz. –
Przypominam, że masz dziś spotkanie z krawcową. Przyniesie kilka sukienek, żebyś mogła
wybrać jedną na sobotni bankiet.
– Spróbuj ją złapać, zanim wyjdzie ze sklepu, dobrze? Potrzebuję jeszcze białej,
jedwabnej bluzki, bo swoją poplamiłam winem w Rzymie – poprosiła Erika, po czym
zmarszczyła brwi. – Hej, jaki bankiet? Nie mam nic takiego w moim kalendarzu.
– Zaproszenie przyszło, kiedy byłaś w podróży. Ale już od zeszłego piątku „Sentinel”
rozgłasza, że będziesz obecna, więc sama rozumiesz…
– Czasami – mruknęła pod nosem Erika – chciałabym zrobić na złość brukowcom.
Kelly wzruszyła ramionami.
– W ten sposób tylko wyświadczyłabyś im przysługę. Pisaliby wtedy o tobie każdego
dnia, a nie, tak jak teraz, dwa trzy razy w tygodniu. Poza tym bankiet jest organizowany w
słusznej sprawie.
– Jak każdy, czyż nie, Kelly? – Erika uśmiechnęła się i usiadła przy biurku. – Czy
„Sentinel” napisał również, gdzie jadę na wakacje? Jeszcze nic nie zaplanowałam, ale
dziennikarze na pewno mają dużo do powiedzenia na ten temat. – Upiła łyk cappuccino i
zaczęła przeglądać pocztę.
– Czy to nie za wczesna pora na takie sarkastyczne uwagi? Wiem, co myślisz o
„Sentinelu”, ale powinnaś przeczytać dzisiejsze wydanie.
Kelly wyszła, zamykając za sobą drzwi, Erika usiadła głęboko w fotelu i sięgnęła po
zmiętą gazetę leżącą na biurku. Przynajmniej dowie się, jakiej to szczytnej idei ma służyć
sobotni bankiet. A dodatkowo przeczyta, co tym razem wysmarował na jej temat najbardziej
szmatławy, plotkarski brukowiec. A może opublikowano jakieś zdjęcie, na którym wyszła
jeszcze gorzej niż ostatnio?
Przeglądając pobieżnie gazetę, nie dostrzegła jednak nigdzie swojego zdjęcia.
Zaskoczona zaczęła przeglądać ją od początku.
Znalazła to, o czym mówiła Kelly. Artykuł nie był o niej. W każdym razie nie
dotyczył jej bezpośrednio. Oznajmiał o zaręczynach pewnej pary. Na zdjęciu widać było
młodziutko wyglądającą kobietę z dołeczkami w policzkach i mężczyznę, którego Erika
ledwie mogła rozpoznać. W ostatnim akapicie artykułu znalazła informację, że przyszły pan
młody był już wcześniej zaręczony…
Odstawiła cappuccino i przeczytała tekst raz jeszcze, powoli i uważnie.
Denby Miles był wcześniej zaręczony z Eriką Forrester. Była ona w owym czasie
czołową modelką koncernu kosmetycznego Ladylove Cosmetics, a obecnie jest jego prezesem.
Zaręczyny zostały zerwane wkrótce po tym, jak ojciec Eriki, Stanford Forrester III, kupił od
pana Milesa prawo do sprzedaży nowych perfum, które natychmiast dodał do gamy swoich
produktów. Nadał krążą pogłoski o szczegółach rozpadu tego związku.
„To, co ona mu zrobiła, śmierdzi bardziej niż jego perfumy – powiedziała naszej
gazecie anonimowa czytelniczka. – Zwodziła go tylko po to, żeby uzyskać tę chemiczną
formułę, a potem go rzuciła. Cieszę się, że ten biedny chłopak wreszcie znalazł ukojenie i
wyleczy złamane serce”.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin