Gerard i Leokadia - karczmarze.docx

(27 KB) Pobierz

Gerard i Leokadia
http://valkiria.net/uploads/img/ikony/gry_fabularne_warhammer.gif
 08-12-2007, 20:51
 Wiewiór
 1139 x przeczytano

GERARD I LEOKADIA

Gerard i Leokadia to para niziołków, która od około trzydziestu lat zamieszkuje już stale Brucknerfeld. Jest to małżeństwo o tyle nietuzinkowe, że zarówno on jak i ona zdają się przeczyć kompletnie stereotypom dotyczącym ich rasy, a przynajmniej było tak do pewnego momentu. W młodości oboje wychowywali się w jednej wiosce, u podnóża Gór Krańca Świata, w sporym oddaleniu od Krainy Zgromadzenia. Ich rodzice nigdy nie zdecydowali się przeprowadzić do krainy niziołków z powodu, dla którego ukrywali się między ludźmi i krasnoludami. Rodzice zarówno Gerarda, jak i Leokadii byli dotknięci spaczeniem. Chaos napiętnował ich kiedy uchodzili z Ostermarku, podczas kolejnego rajdu krwiożerczych band zwierzoludzi. Na kilka tygodni trafili do niewoli u wojowników Chaosu, którzy maszerowali kilka dni za mutantami. Gerard przeżył tylko dlatego, że potrafił gotować – zresztą robił to całkiem nieźle. Najeźdźcy z północy  zostawiali go przy życiu, by im kucharzył, a dzięki swojej twardej postawie ocalił także narzeczoną.

 

Kilka dni po długim popasie u przedmurza Talabeklandu bandę zniósł podjazd elektorskiej armii i oswobodził kilku jeńców, jacy przeżyli. Kolegialni magowie przebadali wszystkich dokładnie i wyselekcjonowali tylko Gerarda i Leokadię, jako tych, których spaczenie nie dotknęło. Reszta została odizolowana i do dzisiaj małżeństwo niziołków nie wie, jaki los spotkał ich rodziców. Zostali oderwani od spokojnego życia, bez możliwości powrotu w rodzinne strony. Los zagnał ich więc do centralnego Stirlandu, do Brucknerfeld.

 

Początkowo, Gerard łapał się każdej roboty, jaką tylko mógł znaleźć, ale w ich położeniu ciężko było się utrzymać. Dopiero, kiedy po niemal roku zaciągnął się na kuchtę w wojsku, los się do nich uśmiechnął. W niedługo potem Leokadia dołączyła do męża jako pomoc kuchenna i razem przemaszerowali dzielnicę Ostermarku, mijając nawet znajome okolice. Gerard udał się nawet na zgliszcza swojej dawnej wioski, ale nie znalazł tam nic więcej nad resztki fundamentów i wypaloną ziemię. po dwóch latach tułaczki z imperialnym wojskiem, małżeństwo niziołków uzbierało na tyle dużo funduszy, że byli w stanie kupić własny dom i w nim otworzyć małą gastronomię.

 

Z biegiem czasu, interes nie rozwijał się, a wręcz podupadał. Do Brucknerfeld zawitała wówczas grupa awanturników, poszukująca odważnych towarzyszy. Niziołek zaciągnął się na służbę do nich, pozostawiając żonę w mieście na utrzymaniu znajomego. Bardzo szybko stał się równym kamratem w awanturniczej bandzie i zyskał ich szacunek i wdzięczność. Wtedy też miała miejsce słynna historia ze smoczym jajem w roli głównej.

 

Gerard obłowił się podczas tej wyprawy niebywale, a w dodatku powrócił ze skarbem daleko bardziej wartościowym niż złoto. Za pieniądze, te zarobione u miejscowego grafa i te zrabowane w smoczym skarbcu, założył nową karczmę, która stała się równorzędną konkurencją dla najlepszych lokali w mieście. Karczma „Pod Zielonym Smokiem” szybko stała się symbolem i marką dobrej karczmy w Brucknerfeld, dzięki czemu zarówno Gerard, jak i jego żona mają zapewniony byt na długie lata. i tak już niemal od trzydziestu lat…

 

Autor: Michał „Wiewiór” Musiał
Redakcja: Piotrek „Dark Kaczuszka” Krzystek

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin