Rosi Harada Shodo
UMYSL JAK KROPLE PORANNEJ ROSY
Nauki Wspólczesnego Mistrza Zen
Z japonskiego na angielski przelozyla Daichi - Priscilla Storandt
WSTEP
Roy Tribelhorn
W 1988 roku Rosi Harada Shodo opat Sogendzi, swiatyni Zen Rindzai w Okajamie w Japonii, rozpoczal wydawanie informatora, 'aby wejsc w zycie tych, którzy praktykowali i zyli w Sogendzi i powrócili nastepnie do swoich krajów i do swego codziennego zycia'. Rozpoczal te prace majac nadzieje, ze wesprze ona i zacheci czytelników do podtrzymania tego, co odkryli podczas pobytu w Sogendzi.
Pisma Harady Shodo powstawaly od tego czasu regularnie. Wiedzac o róznicach w zyciu i osobowosci kazdego czlowieka, wiedzac, ze sa ludzie, którzy potrafia latwo podtrzymac swoje doswiadczenia ze swiatyni i ze sa równiez tacy którym przychodzi to trudniej Rosi chce, aby jego artykuly zamieszczone w informatorach sluzyly za przekaz, za przypomnienie. Jego pragnieniem jest, aby jego uczniowie czytajac od czasu do czasu te artykuly 'uslyszeli ich tresc i odczytali z nich jak zyc i praktykowac bedac jednoczesnie wewnatrz spoleczenstwa'.
Na ponizszych stronach po raz pierwszy udostepniono publicznie niektóre fragmenty tych informatorów. Sa to nauki wspólczesnego mistrza Zen szkoly Rindzai, zawierajace komentarze do aktualnych spraw i wydarzen ukazujac jak sa one widziane z jego punktu widzenia. Refleksje te w przenikliwy sposób lacza sprawy dnia codziennego z naukami Buddy.
Pisma Mistrza Harady sa zachwycajace i wzruszajace, a jednoczesnie prowokujace do myslenia i inspirujace, zawsze zachecajac nas do odnalezienia naszego czystego i prawdziwego umyslu. Jest nadzieja Mistrza, ze czytajac jego przekaz odnajdziemy tresci, które pomoga nam radzic sobie z trudnosciami codziennego zycia. Pragnie on równiez, aby pisma te 'byly pomocne w rozwoju praktyki' jednoczesnie 'bedac aktywnym w codziennym swiecie'.
Czytaj te strony tak, aby przyswoic sobie istote nauk Mistrza Harady. Czytaj je tak jakbys byl z Mistrzem i sluchal go, tak jakby mówil wprost do Ciebie. Otwórz sie na cale bogactwo jego nauk, odczuj i doznaj ich ducha i czyniac z nich czesc siebie wnies je do swego codziennego zycia.
ROSI HARADA SHODO
Daichi - Priscilla Storandt
Harada Shodo jest mistrzem w Sogendzi, swiatyni Zen w Okajamie w Japonii. Jest spadkobierca Dharmy Rosiego Mumona Yamady z linii Inzan tradycji Rindzai Buddyzmu Zen. Zanim zostal opatem Sogendzi praktykowal z Rosim Mumonem przez dwadziescia lat w klasztorze Shofukudzi w Kobe.
Rosi Yamada Mumon (1900-1988) byl jednym z wielkich mistrzów Rindzai dwudziestego wieku. Byl znany ze swojej otwartosci oraz z powaznego i rzetelnego nauczania zarówno ludzi swieckich jak i wyswieconych mnichów. Jego nauki skierowane byly do wszystkich: mnichów, ludzi swieckich, mezczyzn i kobiet róznych narodowosci jako prosty i bezposredni przekaz Buddyzmu Mahajany. Nauczal, ze wszystkie istoty od samego poczatku obdarzone sa czysta, nieskalana natura, a jego poslanie brzmialo: zapomnij o swoim malym ego, wejrzyj bezposrednio w swoja prawdziwa nature i z ta czystoscia i madroscia oddaj wszystko dla wyzwolenia innych istot.
Rosi Harada kontynuowal to dzielo z ta sama otwartoscia i energia, a Sogendzi jest bardzo wyrazistym tego owocem. Jest to klasztor, gdzie ludzie wyswieceni i swieccy, kobiety i mezczyzni róznych narodowosci praktykuja Zen Rindzai. Rosi Harada naucza w sposób szeroki i praktyczny, podkreslajac role twórczej i kreatywnej obecnosci w kazdej chwili na prawdziwej drodze, pobudzonej poprzez glebokie oddychanie (sussokan) i wspólczujacy umysl, który pozwala nam na niej trwac.
We wrzesniu 1893 roku Siaku Soen dal pierwszy oficjalny wyklad Zen na Zachodzie w Swiatowym Parlamencie Religii w Chicago. Jako mnich Siaku Soen praktykowal w Sogendzi i w tym samym klasztorze Rosi Harada kontynuuje zaczete przez niego dzielo. Kazdego roku Rosi Harada jezdzi do Stanów Zjednoczonych, aby poprowadzic sesshin w Cloud Mountain Retreat Center w stanie Waszyngton i udzielac nauk na pólnocnym zachodzie. Aby kontynuowac praktyke powstalo pod jego opieka wiele grup ludzi regularnie praktykujacych zazen. Wiele osób odwiedzilo Sogendzi, aby w klasztornym otoczeniu poznac istote jego nauk. Rosi Harada w kazdej minucie swojego zycia i we wszystkim czym sie zajmuje daje nam mozliwosc odnalezienia naszej prawdziwej natury, która wszyscy posiadamy. To wlasnie ofiarowuje wszystkim gdziekolwiek sa.
KROPLA WODY SOGENA
Styczen 1988
W 1982 roku za namowa mojego nauczyciela Yamady Mumona Rosi przyjechalem do Sogendzi, aby zostac opiekunem tej swiatyni. Mialem nadzieje, ze uczynie ja nawet nieco piekniejsza poprzez przywrócenie jej pierwotnej funkcji dodzio (klasztor Zen, miejsce oczyszczania wlasnej natury Buddy).
Poprzez te lata zdecydowanie staralem sie realizowac moje nadzieje. Mumon Rosi powiedzial: "Poniewaz Sogendzi jest taka duza bedziesz potrzebowal dziesieciu ludzi, co najmniej dziesieciu ludzi potrzeba do zadbania o takie miejsce jak Sogendzi". Tak jak przewidywal ok. 15-16 osób dba dzis o Sogendzi.
Swiatynia Sogendzi, zlokalizowana w zachodniej Japonii w miescie Okajama, zostala zbudowana przez feudalnego wladce z rodu Ikeda, daimjo Bizen (Bizen to stara nazwa Prefektury Okajama). Okolo dwiescie lat temu Taigen Gisan Zendzi przeksztalcil ja w Dodzio i ludzie z calej Japonii przyjezdzali tu praktykowac. Tradycja praktyki wypracowana w Sogendzi nazwana zostala Szkola Bizen.
W Sogendzi nauczalo i praktykowalo wielu znanych nauczycieli. Byli to m. in.: - Ekei Shuhen, zalozyciel klasztoru Mjosindzi - Ogino Dokuon, zalozyciel Siokokudzi - Imakita Kosen, który nastepnie wyjechal do Engakudzi w Kamakurze - Gisan Zenrai Zendzi, zalozyciel Dodzio Nansiudzi i opat Sogendzi - Tekisui Giboku, odnowiciel i pózniejszy opat Dodzio Tenrjudzi
Innym, dobrze znanym na Zachodzie mnichem, który praktykowal w Sogendzi byl Siaku Soen. Po praktyce w Sogendzi Siaku Soen zostal opatem Engakudzi w Kamakurze. Byl pierwszym Japonczykiem, który propagowal Buddyzm na Zachodzie. Poczatkiem byl Swiatowy Parlament Religii w Chicago w 1893 roku, gdzie wystapil wraz ze swoim uczniem i tlumaczem D. T. Suzukim. Dr Suzuki byl doskonale znanym autorem wielu buddyjskich ksiazek po angielsku i tlumaczen z japonskiego, którymi przyczynil sie do wyjasnienia podstaw Zen.
Innymi dobrze znanymi na zachodzie mnichami, którzy tu praktykowali byli Tekisui Giboku oraz Gisan Zenrai Zendzi, który przybyl do Sogendzi z dalekiej, lezacej nad Morzem Japonskim pólnocnej prefektury Fukui. Pochodzil on z bardzo ubogiej, lezacej na koncu pólwyspu, kompletnie izolowanej wioski, w której nie bylo nawet rzeki. Podróz do wiekszej miejscowosci byla niemal niemozliwa i stad nie bylo prawie zadnej wymiany z innymi miejscami. Poniewaz nie bylo tam rzeki, ludzie zbierali deszczówke splywajaca do duzych pojemników ustawionych pod rynnami na rogach budynków. Wody tej uzywali nastepnie do przyrzadzania ryzu, zmywania naczyn, mycia podlóg, podlewania ogródków i hodowania warzyw. Cenna woda uzywana byla wielokrotnie - to samo wiadro w kolo i w kolo.
W takim to otoczeniu dorastal Gisan Zenrai Zendzi stale myslac jak bardzo chcialby praktykowac. Owladniety ta mysla pozostawal nieszczesliwy, bo nie mial pieniedzy, aby praktykowac Zen i otworzyc swój prawdziwy umysl a jedynym czego pragnal bylo przebudzenie. Pewnego dnia znalazl czyjes porzucone slomiane sandaly, wlozyl je i powedrowal do Prefektury Okajama, aby praktykowac w Sogendzi. Tu, praktykowal bardzo intensywnie, a pózniej kontynuowal przekaz Dharmy swego mistrza Taigen Gisana Zendzi, zostajac jego nastepca oraz opatem Sogendzi.
Pod jego opieka pozostawalo zwykle ok. 70 - 100 mnichów przybylych z calej Japonii w poszukiwaniu prawdziwego nauczyciela. Zbierali sie oni i praktykowali zarliwie w tym samym zendo (sala medytacji), w którym uczniowie takze dzis siedza w medytacji. Bylo to oczywiscie to samo miejsce, w którym siedzial równiez Gisan Zenrai Zendzi poswiecajac swoje zycie najglebszej praktyce.
Tekisui Giboku, pózniejszy opat Sogendzi, jest znany na zachodzie z opowiesci 'Kropla Wody Sogena'. Wedlug tej historii Gisan Zenrai Zendzi (nauczyciel Tekisui) mial wlasnie wziac kapiel, nota bene w tej samej wannie, która jest uzywana do dzis, ale woda byla zbyt goraca. Zawolal wiec swojego asystenta i nakazal mu przyniesc wody ze studni przy tylnej bramie klasztoru. Mnich kilkakrotnie przynosil wode, az w koncu Gisan Zenrai Zendzi orzekl, ze temperatura jest juz odpowiednia. Uczen wylal wiec nieopodal reszte wody i postawil wiadro do góry dnem. Widzac to Gisan Zenrai Zendzi wrzasnal: 'Glupcze, wlasnie wylales resztke wody na ziemie i odwróciles kubel - gdy to robiles pomyslales, ze to tylko resztka wody i bezmyslnie ja wylales, czy nie tak? Dlaczego nie zastanowiles sie nad tym wiedzac, ze o tej porze roku nigdy nie ma dosc deszczu. Dlaczego nie podlales drzewa albo kwiatów? Gdybys podlal drzewo to woda ta stalaby sie zyciem tego drzewa, a gdybys podlal kwiaty to bylaby ona zyciem tych kwiatów. Dlaczego zalujesz takiego malego wysilku?' Tymi ostrymi slowami zrugal ucznia, a kontynuujac powiedzial: 'Nawet w najmniejszej kropli, niewazne jak malej, wielka wartosc wody nie zmienia sie ani troche! Jezeli nie rozumiesz wartosci malej kropli wody to niewazne jak ciezko bedziesz praktykowal i tak nie tchniesz w te praktyke zycia'.
Gisan Zenrai Zendzi, który zawsze zyl dzieki kilku kroplom deszczówki, widzac jak marnowana jest cenna woda czul z pewnoscia jakby jego zycie bylo marnotrawione na jego oczach. Gdy przyjrzymy sie tej sytuacji blizej widac, ze jego zlosc nie byla bezsensowna: to jego energia zyciowa, jego sposób zycia byl marnotrawiony na jego oczach.
Dla mnicha byla to najbardziej poruszajaca nauka, która przeniknela go do glebi i wzbudzila w nim zywy oddzwiek. Zmienil imie na Tekisui, co oznacza 'kropla wody' i kontynuowal praktyke. Dlatego tez byl w stanie urzeczywistnic swoje najglebsze oswiecenie w slowach: 'Kropla Wody Sogena'
Pózniej Tekisui powedrowal z Sogendzi do Tenrjudzi, gdzie zostal opatem, wychowal wielu uczniów i zrobil wiele dla rozwoju Buddyzmu. Zyl w czasach wielkich politycznych wstrzasów w Japonii. Tenrjudzi byla w samym srodku tych zdarzen i zostala doszczetnie spalona, gdy Tekisui byl opatem. Poprzez takuhatsu (zbieranie datków), Tekisui zgromadzil pieniadze, aby odbudowac swiatynie i przywrócic ja do zycia.
W tych czasach Buddyzm, który przez tak dlugi czas wspieral panstwo japonskie, zostal odrzucony przez rzad. Zostal wciagniety do politycznych rozgrywek do tego stopnia, ze zagrozone bylo jego dalsze istnienie. Tekisui i jego uczniowie blagali Cesarza Meidzi, aby zezwolil na dalsza obecnosc Buddyzmu w Japonii i nie pozwolil, by zniknela podstawa calej kultury japonskiej. Dzieki ich wysilkom wydano zgode na dalsze praktykowanie Buddyzmu.
W Sogendzi Tekisui zrozumial wartosc kropli wody i mimo, ze uzywal tej nauki przez cale swoje siedemdziesiecio-czteroletnie zycie nie stracila ona nic ze swej aktualnosci. Przekaz ten, na pierwszy rzut oka tak niepozorny, ma ogromne znaczenie, gdy towarzyszy mu czyjas cala energia nakierowana na pomaganie wszystkim ludziom w spoleczenstwie i wysilki tych, którzy czuja, ze Buddyzm jest tak potrzebny. Dla tych ludzi uzywal tej nauki, a jej znaczenie wyrazil w swoim ostatnim wierszu:
Jedna kropla wody SogenaPrzez siedemdziesiat cztery lataW pelni wykorzystana, nigdy niewyczerpanaPrzemierza niebiosa, ziemiei wszystkie dziesiec kierunków.
CALKOWITE SPALANIE
Styczen 1989
W ciagu ostatniego roku wielu praktykujacych ludzi odwiedzilo nas w Sogendzi i wyjechalo. W tym samym roku musielismy takze pozegnac naszego ukochanego nauczyciela, Rosiego Mumona, Tsusendo Rodaishi. Rosi Mumon, mój nauczyciel i ojciec duchowy Dodzio w Sogendzi, zmarl dwudziestego czwartego grudnia 1988 roku w wieku osiemdziesieciu osmiu lat.
Gdy pomyslimy o nim w kontekscie jego troski, wspólczucia i milosci, to fakt, ze nigdy go juz nie zobaczymy napelnia nas poczuciem osamotnienia i smutku, którym nie mozna zaprzeczyc. Nazywany Hakuinem epoki Showa, urodzil sie w 1900 roku w górskiej wiosce w centrum Japonii dwie godziny drogi od Nagoi. Juz w mlodym wieku byl uwazany za utalentowane dziecko. Gdy dorastal napisal wiele wierszy, a jego sposób myslenia wskazywal, ze mial on niezwykle mozliwosci. Rodzice wiazali z nim duze nadzieje.
Aby spelnic te nadzieje pojechal do Tokio z zamiarem zostania prawnikiem, gdzie wstapil do bardzo slynnej szkoly Waseda Junior High School. W trakcie studiów, ten mlody czlowiek, który zawsze myslal gleboko o wszystkim, pograzyl sie w watpliwosciach, rozmyslajac:
'Prawnik powinien byc osoba, która sprawiedliwie rozwiazuje problemy, ma wlasciwy punkt widzenia i naprawia trudne sprawy na tym swiecie - to wlasnie powinien robic prawnik. Spojrzawszy na to glebiej, idealnie byloby zyc w swiecie, w którym nie ma takich problemów. Poniewaz ten swiat jest nieharmonijny i pozbawiony równowagi potrzebujemy prawników. Idealem byloby zbudowac swiat bez takich problemów. Czy powinnismy godzic sie na zycie w tym na wpól tylko spelnionym swiecie skoro zyjemy tylko raz?'
W ten sposób zaczal watpic w swój zyciowy cel jakim bylo zostanie prawnikiem. Zapytal co jest najwazniejszym celem, najlepsza sciezka w zyciu, które przezywamy tylko raz?
Zaczawszy watpic, Rosi Mumon, porzucil swoje studia. Móglby oczywiscie calym sercem poswiecic sie nauce, aby zostac prawnikiem ale zamiast tego poszukiwal ostatecznej sciezki do prawdy.
Tak wiec w tym czasie przezywal wielkie dylematy jak przejsc przez swoje zycie. Wiedzial, ze aby zostac dobrym prawnikiem trzeba dzialac tak, aby nie przegrywac - ale czy nie powinno sie raczej dazyc do swiata bez walki, bez bitew - czy nie tak powinno sie myslec? Myslal w ten sposób podczas swoich studiów, podczas godzin spedzonych w sali lekcyjnej, a pod stolem czytal raczej buddyjski tekst Shinrana Shonina - Tannisho zamiast sluchac wykladowcy. Zawsze pytal: Co jest prawda zycia? Co jest prawdziwym celem? Zaabsorbowany swoimi myslami nie byl w stanie przejsc na nastepny rok studiów - nie byl w stanie tak jak jego koledzy osiagac sukcesów w nauce, nie mógl rozwiac swoich watpliwosci i dylematów. Jego umysl byl stale zmacony i ciezki. Pomiedzy nauczycielami, których wielu odwiedzil w Tokio byl Ekai Kawaguchi - pierwszy Japonczyk, który wjechal do Tybetu. Rosi Ekai Kawaguchi odwiedzil Tybet nielegalnie pod przebraniem chinskiego mnicha. Zapoznal sie tam z naukami Buddyzmu Mahajany, przywozac to co nazywamy naukami bodhisattwy i czego stale nauczal. Sposród wielu nauk, które Rosi Mumon uslyszal, jedna zapadla mu szczególnie w pamiec:
Uczynienie calego swiata prawdziwym byloby tym samym co przykrycie go calego miekka skóra. Wyobraz sobie ile skóry bys potrzebowal - ale za to jak latwo chodziloby sie po swiecie. Jest to oczywiscie niemozliwe ale kazdy moze nosic buty z miekkiej skóry - a to tak samo jakby caly swiat byl nia pokryty.
Niemozliwe jest zbudowanie dachu, który przykrylby caly swiat. Gdybysmy mieli taki dach to nigdy bysmy nie zmokli, nawet gdyby padalo. Ale gdybysmy wszyscy rozlozyli parasole to byloby tak samo jak gdyby wszedzie byl ogromny dach. W ten sposób zaprowadzenie pokoju na calym swiecie podczas jednego zycia jest niemozliwe. Niewazne ile dziesiatków czy tysiecy lat bysmy czekali ten idealny swiat nigdy nie nastanie.
Jednakze, jezeli z glebi umyslu, umyslu bez skalan i iluzji, umyslu czystego i wolnego, jezeli przebudzimy sie do tego stanu, wtedy cale spoleczenstwo stanie sie spoleczenstwem idealnym. Jezeli kazdy z nas zrealizuje w sobie ten idealny stan umyslu, nature buddy w kazdym z nas, wolna od iluzji to bedzie tak jakby caly swiat stal sie spokojny. Jest to zródlo pokoju na calym swiecie.
Kazdy z nas musi zrealizowac nature buddy, oswietlic ja wielkim blaskiem i wraz z nim przyniesc to swiatlo calemu spoleczenstwu. Jezeli kazdy z nas po kolei odkrywalby w sobie nature buddy, wtedy wypelnilaby ona cale spoleczenstwa, docierajac do kazdego zakatka swiata.
W ten sposób Rosi Kawaguchi Ekai nauczal sciezki bodhisattwy, a Rosi Mumon byl przekonany, ze jest to takze jego droga. Wyrazil to w nastepujacy sposób:
To jest ostateczny cel zycia, to jest prawdziwa droga dla mnie.
Od czasu gdy odkryl swoja prawdziwa sciezke rozpoczal surowy trening w Dodzio Rosi Kawaguchi Ekai. Poniewaz Kawaguchi Ekai byl bardzo powaznym mistrzem i obserwowal pilnie swoich uczniów, zycie w jego Dodzio bylo bardzo ciezkie. Nie jedzono tam miesa ani zadnych posilków po poludniu. To co jedzono przed poludniem mialo bardzo mala wartosc: gotowano owies i dodawano do niego miso. Warzywa jedzono tylko raz dziennie - rano.
Rosi Kawaguchi Ekai zyl w ten sposób przez wiele lat, natomiast Rosi Mumon rozpoczal takie zycie w szczycie swojego fizycznego dojrzewania i nie moglo to pozostac obojetne dla jego zdrowia. Juz wczesniej byl slabego zdrowia i po pewnym czasie zachorowal na gruzlice. Jego starszy brat mial równiez gruzlice, jednakze kiedy zglosili sie do lekarzy w Nagoi ci orzekli, ze starszemu chlopcu mozna jeszcze pomóc natomiast jest juz za pózno dla Rosi Mumona. Powiedzieli, ze od tego czasu nalezy mu pozwolic robic to na co ma ochote poniewaz i tak zostalo mu niewiele zycia. W ten sposób zostal pozostawiony przez lekarzy samemu sobie.
Od tej pory Rosi Mumon wiedzac, ze zostalo mu niewiele czasu, byl zmuszony do zycia w samotnosci. Brzmi to byc moze dziwnie, ale jego brat lezal w szpitalu i matka opiekowala sie nim pozostawiajac Rosi Mumona w odosobnionej czesci ich rodzinnego domu. Dzis w czasie gdy istnieja skuteczne leki przeciwgruzlicze trudno sobie wyobrazic, ze w dawnych czasach ktos kto zachorowal byl uznawany za smiertelnie chorego poniewaz nie bylo zadnego leczenia. Gruzlica jest silnie zakazna, wiec nikt nie chcial przebywac w poblizu Rosiego Mumona. Kiedy przynoszono mu posilki, stawiano je pod drzwiami i odchodzono. Przez bardzo dlugi czas zyl samotnie w oddzielnej czesci domu, z dala od kogokolwiek. Rosi Mumon czesto powtarzal: "Gdy ktos jest fizycznie chory jego umysl choruje równiez". W tamtym czasie czul, ze kazdy czeka tylko na jego smierc "czul, ze jest czyms bezuzytecznym, niepotrzebnym, nikt go nie chce". Popadl w depresje myslac: "Gdybym tylko nie przebywal w tym domu nie byloby tu tej ciezkiej atmosfery. Kazdy tylko czeka az umre i znikne stad". Z takimi bolesnymi myslami zyl codziennie. Pewnego dnia wsród bólu i cierpienia, kiedy poczul sie nieco lepiej otworzyl drzwi pokoju, aby wpuscic troche swiezego powietrza. W ogrodzie kwitly kwiaty nanten poruszane podmuchami wiatru. Obserwujac je pomyslal o wietrze. Czym jest wiatr? To powietrze, powietrze, które sie porusza. Porazony ta mysla poczul jak gdyby zostal uderzony zelaznym pretem. Czesto opisywal to w ten sposób. Po raz pierwszy uswiadomil sobie obecnosc wielkiej, przeogromnej sily. Do tego czasu myslal tylko, ze jest bezuzyteczna istota ludzka i ze kazdy tylko czeka na jego smierc. Bylo to wszystko o czym mógl myslec przebywajac w swiecie samotnosci. Wreszcie uswiadomil sobie, ze nie jest sam. Byla tam wielka energia obejmujaca go i zyjaca w nim. Nikt nie powiedzialby, ze to tylko wiatr albo powietrze. Uswiadomil sobie, ze zawsze otrzymywal oddech z tego powietrza, ze to ono dawalo mu zycie. Zrozumial, ze to samo dotyczy slonca i wody i wszystkich rzeczy na niebie i ziemi. Otrzymywal wszystkie dobrodziejstwa nieba i ziemi z tej poteznej energii, która zawsze go przenikala. Nie byl sam. Uswiadomiwszy sobie, ze ziemia i niebo wspieraja go, daja mu zycie i ze nie jest sam, poczul jak jego umysl staje sie znowu prawdziwie jasny i czysty. W tym czasie napisal ten wiersz:
Wszystkie rzeczy sa przeniknieteWsród wszechobecnego umysluPowiedzial mi chlodny wiatrTego ranka
Wkrótce po tym zdarzeniu stara kobieta, która sie nim opiekowala powiedziala mu, ze powinien spróbowac leczenia liscmi sliwy "Jezeli spotkasz sie z duchownym, który leczy liscmi sliwy zaraz poczujesz sie lepiej"- powiedziala "Liscie sliwy?" - rozesmial sie Rosi Mumon - "Byc leczonym liscmi sliwy - to smieszne. Oczywiscie ten duchowny to oszust. To niemozliwe". Starsza kobieta odparla wtedy: "Tak, ale jezeli wezme cie tam to prawdopodobnie ten czlowiek bedzie na mnie zly". To zainteresowalo Rosiego Mumona. "Ten duchowny sie zezlosci?" - zapytal. A starsza kobieta odrzekla: "Tak jezeli przyprowadze nowego pacjenta on powie - po co robisz takie niepotrzebne rzeczy?". To bardzo zaciekawilo Mumona Rosi, który pomyslal: "Jezeli ten duchowny bylby oszustem to cieszylby sie gdyby przychodzilo jak najwiecej pacjentów. Cos tutaj pachnie mi prawda - musi byc w nim cos szczególnego". I powiedzial: "Prosze wez mnie do niego". W ten sposób babcia zabrala go do duchownego z Kochi-in w Hamamtsu na pólnoc od jeziora Hama, niedaleko góry Fuji. Kiedy Rosi Mumon stanal przed nim, czlowiek ów spojrzal na niego bardzo wnikliwie. Podniósl w góre trzy palce i rzekl: "To dla ciebie". Rosi Mumon nie mial pojecia o co chodzilo, siedzial wiec cicho z niepewnym wyrazem twarzy. Czlowiek uderzyl go w glowe i rzekl: "Powiedz dziekuje! Mówie ci, ze bedziesz wyleczony w ciagu trzech miesiecy. Moge wyleczyc cie w trzy miesiace. Masz bardzo silne narzady. Poniewaz twoje narzady sa takie silne zarazek gruzlicy dostal sie do twojego gardla i dlatego masz obrzeknieta szyje. Gwarantuje ci, ze bedziesz zdrowy w ciagu trzech miesiecy". Kiedy Rosi Mumon pierwszy raz pojawil sie w Konchi-in nie byl w stanie nawet podniesc miotly zeby pozamiatac ogród. W pierwszym dniu otrzymal dzienna porcje lisci sliwy i pod koniec trzeciego miesiaca zamiatal: najpierw jeden metr, potem nastepny, potem trzy metry, potem jeszcze dalej i jeszcze, az w koncu mógl pozamiatac caly ogród bez meczenia sie i utraty tchu. Tak jak to powiedzial ów duchowny po trzech miesiacach byl calkowicie zdrowy. Wiedzac, ze jezeli wróci do Rosi Ekai Kawaguchi powtórzy sie to samo wstapil do Hanazono (Buddyjskiego) College w Kyoto. Od tego czasu praktykowal jako mnich w klasztorach Mjoshindzi i Tenrjudzi do 50 roku zycia. Jego nauczycielem byl Seisetso Genjo Zendzi. Ukonczyl praktyke z Seisetsu Genjo Zendzi i kiedy skonczyl 51 lat zostal opatem Reiunin w obrebie Mjoshindzi, a nastepnie glównym nauczycielem w klasztorze Shofukudzi w Kobe. Odtad wychowywal mnichów - 200 lub 300 uczniów. Zostal nastepnie opatem Mjoshindzi. Wiele wówczas podrózowal, nie tylko w Japonii, ale równiez za granica bedac glównym motorem Wschodnio-Zachodniej Wymiany Duchowej pomiedzy katolicyzmem, a buddyzmem. Przejety byl duchowym bólem tych krajów gdzie dzialania wojenne Japonii pozostawily trwaly smutek - jezdzil tam i recytowal sutry za zmarlych. Wychowywal mnichów we Francji i we Wloszech. Podrózowal takze do Ameryki i Meksyku swoja fizyczna forma pokazujac droge Zen, rozwijajac ja i doprowadzajac swój wlasny trening do ostatecznej ekspresji. Rosi Mumon opublikowal równiez ogromna ilosc ksiazek. Byl przewodniczacym Hanazono College i kierowal Institute for Zen Studies. Podejmowal wielkie wysilki na polu róznych dzialalnosci do wieku 88 lat kiedy to naturalnie zgasl, tak jak to powiedzial Budda: "Uwalniajac kogo mógl, a tym którzy nie byli dotad uwolnieni pozostawiajac po sobie karme w celu urzeczywistnienia oswiecenia". Pozostawil po sobie uczniów, którzy podjeli jego dzielo. Do 10 grudnia ubieglego roku Rosi Mumon byl pelen zyciowej ki, która malala po trochu. W koncu 24 grudnia w obecnosci dwóch uczniów Rosi Taitsu i Rosi Shunan wydal glosne tchnienie i odszedl. Jego twarz w obliczu smierci byla piekna i spokojna. Nad jego poduszka widnialy slowa: "Umysl dharmy jest bez smierci". Ja widzialem go 19 grudnia i okazalo sie, ze byl to ostatni raz kiedy moglem zlozyc mu wizyte. Tydzien przed smiercia Rosi Mumon usiadl i kazal swoim uczniom przyniesc atrament i papier i napisal slowa, które mialy zamknac jego zycie:
Aby wyzwolic wszystkie istotyNa koniec nie ma juz nic do powiedzeniazadnych slów, zadnej formyTylko porzucenie wszystkiegoPrzez niebo i przez ziemie
Aby wyzwolic wszystkie istoty, dla tego celu ten Mumon Rosi, którego pozostawili lekarze, który od tego czasu nie wzial kropli zadnego lekarstwa, przez 50 lat zyl calkowicie w jednosci z natura, poswiecajac cala swoja energie zyciowa na ksztalcenie uczniów i nauczanie sciezki wielu ludzi, pomagajac im w ich rozczarowaniach, dylematach i problemach. Nie sposób sobie wyobrazic ile ludzi wyzwolil. Ci z nas, którzy zyli w poblizu Mumona Rosi wiedza, ze bylo to dokladnie jego zycie. Co rano wstawal o 4 rano z mnichami. Wieczorami pracowal do 11 odpowiadajac na listy, przygotowujac sie do wykladów i piszac rózne rzeczy, o które go proszono. W ten sposób pracowal codziennie. Czasem 2 lub 3 razy dziennie dawal nauki dharmy oraz wyklady i nauki dla wszystkich mnichów. Niewazne jak bylo zimno - zawsze boso, niewazne jak ciezko i bolesnie - zawsze z mnichami. Wszystko to czynil dla swoich uczniów i dla spoleczenstwa. Temu poswiecal 100 a nawet 120 procent swojej energii. Uzywal calego swojego fizycznego ciala, caly plonal - nigdy nie myslac o swoich przyjemnosciach. Wszystko to oczywiscie sprawialo mu wielka radosc. Byl to prawdziwy swiat Mumona Rosi. Nigdy nie poswiecil on minuty swoim pragnieniom lub pozadaniom. To bylo jego zycie. Calkowite spalanie. Z cialem mocno dotknietym przez chorobe przezyl 88 lat. Nie pozostalo nic do powiedzenia. Wszystko co bylo do powiedzenia zostalo powiedziane, co bylo do nauczenia zostalo nauczone, co mialo pozostac wskazówka bylo ukonczone. Zadnych slów, zadnej formy. Pomimo, ze cialo Mumona Rosi zniknelo, jego prawdziwe zycie, które wypelnialo niebiosa i ziemie jest kontynuowane. W kazdym kto idzie sciezka prawdy, w kazdym budzacym sie do swej natury buddy, w kazdym odkrywajacym swe prawdziwe korzenie - w kazdym jest wielka energia Mumona Rosi. Jest wszedzie w niebie i na ziemi, daje zycie prawdziwej naturze buddy, pozwala przelamac ograniczenia fizycznego ciala, swobodnie przechodzac we wszystkich kierunkach tak jak to mówil Mumon Rosi: "Jestem teraz tu. Tu jestem teraz". Natura buddy przenikajaca nieba i ziemie jest nieskonczona, bez smierci. Buddhadharma jest jedyna ekspresja prawdy na calym wszechswiecie. Kazdy kto staje sie jednoscia z wszechswiatem, zyjac nim calkowicie dozna w swym ciele ciala calego wszechswiata. Wszechswiat nigdy nie zniknie, podobnie nigdy nie znikna ci, których umysl jest z nim jednoscia, nawet jezeli zniknie ziemia i planety, prawda wszechswiata sama w sobie bedzie trwala wiecznie. Atomy grupuja sie, lacza, rozpadaja i zmieniaja zgodnie z prawem karmy ale natura wszechswiata nigdy nie odchodzi. Oparcie nigdy nie znika. Zyc prawdziwie umyslem wszechswiata to zyc umyslem Buddy. Jest to praktyka drogi Buddy.
Kazdy z nas jest inny, unikalny ale nasze korzenie siegaja gleboko w nature wszechrzeczy. To jest oswiecenie Buddy i wszystko co tam jest to droga Buddy. Umysl Buddy, dharma jest nieskonczony. Doznac oczu dharmy jest celem kazdego praktykujacego. To wlasnie musimy naprawde realizowac poprzez kensho Po to praktykujemy zazen. Kazdy wraz z Mumonem Rosi niech zyje w ten sposób, oddycha w ten sposób i w twardej i silnej postawie zazen, w twardym i silnym oddechu niech rozwija swa nature z uwaga i wytrwaloscia.
TO BOGACTWO UMYSLU
Styczen 1990
Pozegnalismy rok 1989. Witamy rok 1990 - poczatek ostatniego dziesieciolecia tego wieku. Kazdy z was na swój sposób wita ten rok. Szczesliwego Nowego Roku!
Ci z was, którzy byli w Sogendzi w czasie nowego roku wiedza dobrze co robimy. W nocy 31 grudnia od wpól do dwunastej zaczyna rozbrzmiewac dzwon noworoczny. Z miasta przychodzi wielu ludzi i ustawia sie w kolejce, aby jeden po drugim oddzwonic 108 pozadan co pozwoli im zrealizowac swoje slubowania w nowym roku. Wszyscy, którzy radosnie zadzwonili 108 razy opuszczaja Sogendzi, aby po raz pierwszy w nowym roku odwiedzic swoja swiatynie szinto i Sogendzi znowu powraca do spokoju i ciszy.
O swicie w przenikliwym zimnie osoba, która prowadzi spiewy sutr dzwoni na pobudke i od tej chwili rozpoczyna sie nowy rok. Od czwartej slychac uderzenia w taiko (beben) i z zendo jeden za drugim wychodza mnisi i przechodza do hondo. W tym czasie opat stoi na srodku hondo trzymajac kij, którym rysuje w powietrzu wielkie kolo. Stojac twarza w kierunku portretu Bodhidharmy i innych patriarchów ofiarowuje wiersz, w którym wyraza swoje mysli, slubowania i zyczenia na nowy rok. Nastepnie kazdy wykonuje poklony przed posagiem Bodhidharmy i wszyscy slubujemy wlozyc energie w ten nowy rok treningu, odnowic wysilki w swojej indywidualnej praktyce i takze pomagac sobie nawzajem. Siadamy i pijemy wspólnie herbate, po czym mamy pierwsze w nowym roku spiewy sutr.
To Dodzio zen sluzy urzeczywistnianiu tej natury buddy, która jest bez narodzin i smierci. W tym celu praktykujemy tutaj.
Gleboko w górachzadnego kalendarzaNawet kiedy najzimniejsza pora roku przemijazadnej swiadomosci nowego roku.
Chociaz najzimniejsza pora roku dobiegla konca, nikt nie mówi, ze jest rok ten czy tamten. Dla tych, którzy trenuja zen czy tez gleboko w górach, we wszechswiecie, w ogromnym, rozleglym swiecie nie ma kalendarza.
1989 czy 1990 to sa daty stworzone przez ludzi. Dla wszechswiata to bez znaczenia czy nazwiemy to 1989 czy 1990. Nie ma tam takich znaków. Kiedy przychodzi wiosna, to calkowicie jest wiosna. Kiedy przychodzi lato, wtedy po prostu jest lato. Kiedy przychodzi jesien, jest ona tutaj. Kiedy przychodzi zima, jest czas na zime. W kazdej chwili swiat jest taki jaki jest, jest prawda. Widzimy to jasno i bezposrednio. To jest swiat zen. Nie ma takiej rzeczy jak miara czasu. Mamy sciezke zen, aby urzeczywistnic jasno swiat w którym nie ma czasu. Swiat poza czasem, gdzie istnieje prawdziwa natura ludzkich istot, substancja wszechswiata. Na tej sciezce uzywamy jednoczesnie naszego czasu bardzo uwaznie. Bierzemy pod uwage pory roku. Zycie, które pojawia sie jedynie w okreslonej porze roku traktujemy z troska. Nasza prawdziwa natura wewnatrz tego, w tym nie ma czasu ani przestrzeni, wszechswiat taki jakim jest. To jest podstawa naszej istoty.
Podczas, gdy kazdy z nas pochodzi z tego, istnieje równiez rzeczywistosc w której zyjemy. Swiat wkolo nas, spoleczenstwo, ziemia na której zyjemy, cialo przez które jestesmy ograniczeni. Posiadamy wszystkie te rzeczywistosci, które musimy ze soba nosic, przezywac nasze zycie z nimi. Nie mozemy zignorowac ciala, spoleczenstwa, swiata. Ignorujac te rzeczy, nie ma zen.
Spoleczenstwo, cialo, ta jazn bez sprzecznosci, a jednoczesnie nadal zyjemy wewnatrz tej sprzecznosci. Jak to rozwiazemy? Nie poprzez chowanie sie i ukrywanie tej sprzecznosci, nie poprzez zwodzenie siebie samych czy patrzenie w druga strone, ale rozumiejac ja jasno i wykraczajac poza nia - o tym jest i temu wlasnie sluzy swiat zen.
Oficjalny wiersz noworocznyPrzywódcy wszystkich krajów na wschodzie i zachodziemówia we wszystkich kierunkach o pokoju.W koncu ta nie dualistyczna brama jest calkowicie otwartai wszyscy ludzie moga zrealizowac swoja prawdziwa nature.Z tym nowym rokiem oby nasze wlasne glebokie postanowienie poglebialo sie i stawalo sie silniejsze.
W tym nowym roku jest tyle walk i bylo tyle walk w roku ubieglym. To byl rok pelen zmian. W Chinach, Polsce i innych krajach bloku wschodniego ruchy spoleczne staly sie aktywne. Ruchy spoleczne uwolnily niektóre kraje spod dlugiego panowania Rosji. Upadl mur berlinski tworzac w koncu sciezke do pokoju w tym strzezonym miejscu. Jednakze przechodzac przez te walki tak wielu ludzi stracilo swoje zycie.
Nastal w koncu czas kiedy swiat moze zaczac stawac sie jednym. To jest kierunek w którym rzeczy zmierzaja i otwieraja sie, ale czy to moze przyniesc rzeczywisty pokój. Czy to jest to co niesie przyszlosc? Czy bedziemy w stanie odnalezc ludzka wolnosc? Czy wolnosc i wyzwolenie mozna odnalezc w ten sposób? Czy mozna ja urzeczywistnic poprzez te wszystkie rzeczy? Nawet jesli ta widoczna sciana pomiedzy wschodnim i zachodnim Berlinem zostala zburzona, to dokad nas to zaprowadzi? Najwyrazniej zostala ona rozebrana i nie ma jej juz dluzej, ale kto ja stworzyl? Po pierwsze kto ja tam postawil? Nie byl to Bóg. Ta sciana zostala zrobiona przez ludzi. Nasze ludzkie tarcia i ograniczenia stworzyly ta sciane.
Prawdziwa sciana, trudniejsza do zburzenia to sciana ego w kazdym z nas. Nie ma nic bardziej nierealnego, ale zarazem trudnego do zajmowania sie jak ta sciana. Tak naprawde mur berlinski, jak i zelazna kurtyna zostaly wzniesione przez ten umysl w kazdym z nas. Tak to trzeba powiedziec. Jesli widzimy to w ten sposób, prawdziwy pokój musi przyjsc poprzez zburzenie tej sciany ego w naszym umysle. Jedynie wtedy kiedy ta sciana zostala zburzona, prawdziwe ludzkie wyzwolenie moze byc osiagniete. Tylko wtedy prawdziwy mistrz w kazdym z nas moze byc urzeczywistniony.
Nie ma nigdy chwili, kiedy moglibysmy przestac modlic sie o szeroki umysl. W tej przestronnosci umyslu nasza kultura jest urzeczywistniana w najglebszy sposób. W tych czasach kultura stoi na najwyzszym poziomie. Pomimo tego, ze slubowalismy odnalezc to co najlepsze w czlowieku, co jest najszczesliwsza sytuacja od czasów ciemnosci sredniowiecza, poprzez odrodzenie, az do czasów wspólczesnych, od tego czasu jedynie technika rozwinela sie calkowicie. Musimy sie zapytac czy jest to najszczesliwsza sytuacja dla ludzi czy tez nie.
Mamy niezwykle utalentowanych naukowców robiacych róznego rodzaju odkrycia w swiecie fizycznym. Ale co z prawdziwa esencja ludzkiej natury w tych materialnych, fizycznych odkryciach? Jaki to ma wplyw na te esencje? Chociaz mur pomiedzy wschodnim i zachodnim Berlinem zostal rozebrany, ludzie nie zrobili w ogóle zadnego postepu. W naszych umyslach nie ma jeszcze prawdziwego pokoju. Zawsze narzekamy, niezadowoleni, pelni rzeczy, które nam nie odpowiadaja. Nadal sie one pojawiaja, caly czas niezadowolenie, cos z czym wspólczesna edukacja nie moze sobie poradzic i co przyjmuje forme narkomani, która pojawia sie nawet w szkolach podstawowych. A takze problem rozwodów. Zawsze, kiedy bierzemy gazete, czytamy o tych rzeczach - swiat ciemnosci, na który kazdy jest podatny. To jest ciemne i niewygodne miejsce dla nas wszystkich, gleboko w naszych umyslach. Zanieczyszcza miejsca, które moglyby byc spokojne.
W tym roku obchodzimy czterechsetna rocznice smierci Sen No Rikiu. Jest on slawnym, calkowicie urzeczywistnionym mistrzem ceremonii herbacianej. Nie ograniczajac sie do swiata herbaty, wplynal równiez na wiele innych swiatów.
Od pietnastego roku zycia praktykowal sanzen, co mialo wplyw na jego cale zycie. Pozwolilo mu to uczyc innych prawdziwej ludzkiej wolnosci. Swoim celem zycia, nawet dzis wplywa na rozwazania czym jest prawdziwa kultura i czym jest prawdziwa droga ludzkosci. Jego zycie nadal do nas przemawia i jego sciezka nas uczy.
Nie podjal on drogi wyswieconego mnicha. Zyl posród spoleczenstwa, posród politycznych walk i problemów ekonomicznych, w samym srodku spoleczenstwa i ludzi. W czasie swojego doswiadczenia glebi zen, zrozumial czym jest prawda. Znal zarówno prawdziwy zen ludzkiej wartosci i prawdziwe estetyczne wyzyny kultury. Przez cale swoje zycie kontynuowal urzeczywistnianie i zycie ze swego najczystszego umyslu. Urzeczywistniajac swoja najglebsza prawde i docierajac do ludzi we wszystkich czesciach spoleczenstwa ze swoimi naukami i istnieniem, bedac calkowicie zaangazowanym, pozostawal zupelnie nieporuszony przez swoje polityczne zaangazowanie. Trzymal sie swojej prawdy w sposób nieprzejednany. Ta kultura, która oczyscil doglebnie, poglebial i pracowal nad nia tak dalece, jak to bylo mozliwe. Nawet dzis rzeczy, których nauczal wspomagaja umysly rozumiejace glebie japonskiej kultury, na której rozwój i udoskonalanie tak wplynal.
Nie tylko w oczekiwaniu na kwitnienie kwiatóww górskim domu pierwsza kielkujaca zielen pokazuje nam wiosne.
To jest wiersz, który Rikiu pozycz...
Kahuna