Lalka - streszczenie krótkie i długie, plan wydarzeń.pdf

(257 KB) Pobierz
Boleslaw Prus – „lalka”
Szczegółowy plan wydarzeń w "Lalce":
1. Rozmowa Deklewskiego, Węgrowicza i Szprota w jadłodajni o Wokulskim. Opowieść o jego przeszłości:
a) 1860r. - Wokulski jako dwudziestoparoletni młodzieniec pracuje w winiarni Hopfera
b) bohater porzuca pracę by wstąpić do Szkoły Przygotowawczej, a następnie rozpocząć naukę w Szkole Głównej
c) w rok po wstąpieniu do Szkoły Głównej rezygnuje z nauki, bierze udział w powstaniu styczniowym i zostaje zesłany na Syberię w okolice
Irkucka
d) 1870r. - Wokulski wraca do Warszawy, bezskutecznie poszukuje pracy, dzięki protekcji Rzeckiego otrzymuje posadę w sklepie Mincla, a w
rok później żeni się z wdową po swym pracodawcy, Małgorzatą Minclową
e) po czterech latach małżonka Wokulskiego umiera, a on sam dziedziczy sklep i 30 tys. rubli
f) Wokulski wyjeżdża na wojnę do Bułgarii, aby powiększyć majątek (dla Izabeli)
2. Powrót Stanisława Wokulskiego i rozmowa z Rzeckim (o zyskaniu 250 tys. rubli oraz o Łęckich)
3. Wokulski stara się o Izabelę: kupuje zastawiony przez nią serwis, ofiarowywuje dużą sumę krewnej Łęckich - hrabinie Karolowej (zajmującej
się działalnością dobroczynną), zawiera znajomość z Łęckim (i planuje z nim założenie spółki do handlu ze Wschodem), angażuje się w kwestę,
w której uczestniczy Izabela, wykupuje weksle Łęckiego
4. Wizyta Izabeli Łęckiej w sklepie Wokulskiego
a) zakup rękawiczek
b) umizgi Mraczewskiego
5. Wspomnienie Stanisława o pierwszym spotkaniu z Izabelą w teatrze
6. Odwiedzenie przez Wokulskiego najbiedniejszej dzielnicy warszawskiej - Powiśla; pomoc ofiarowana Wysockiemu
7. Kwesta
a) S. Wolulski ofiarowywuje wysoką sumę
b) hrabia Karolowa zaprasza Wokulskiego do siebie
c) Stanisław pomaga Marii - dziewczynie "lekkich obyczajów"
8. Rozmowa z prezesową Zasławską w pałacu Karolowej
9. Spotkanie w salonie księcia; rozmowa o spółce; poznanie Ochockiego
10. Plany zakupu kamienicy oraz kupienie klaczy wyścigowej - Sułtanki, która wygrywa wyścig.
11. Wyzwanie na pojedynek Krzeszewskiego (który przegrywa)
12. Obiad u Łęckich (na którym Wokulski celowo popełnia kilka błędów); rozmowa Izabeli z Wokulskim o wspólnym wyjeździe do Paryża
13. Przyjazd do miasta aktora Rossiego, który podoba się Izabeli
14 Zakup kamienicy przez Szlangbauma, który w rzeczywistości kupuje ją w imieniu Wokulskiego
15. Odkrycie przez Izabelę prawdy o właścicielu kamienicy
16. Przyjazd Starskiego i jego zuchwałe zachowanie w stosunku do Izabeli (która nie protestuje)
17. Wyjazd Wokulskiego do Paryża, gdzie bohater prowadzi interesy z przyjacielem - Suzinem
18. Poznanie Geista
19. Otrzymanie listu od prezesowej Zasławskiej z wiadomością, że Łęcka (której nie jest obojętny) spędzi u niej wakacje
20. Spotkanie barona Dalskiego zakochanego w młodej narzeczonej - Ewelinie Janockiej
21. Pobyt Wokulskiego w Zasławku
a) Wąsowska kokietuje Stanisława Wokulskiego
b) wyprawa Izabeli i Stanisława do ruin zamku w Zasławku
c) wyznanie miłości Izabeli
22. Wyjazd Izabeli do Warszawy
23. Uzgodnienie z Węgiełkiem treści napisu ( związanego z miłością prezesowej i Wokulskiego seniora) na kamieniu
24. Przyjazd Wokulskiego do Warszawy
25. Poprawa sytuacji finansowej Łęckich (dom pełen gości; Izabelę znów otacza tłum adoratorów)
26. Flirt Izabeli z nowoprzybyłym skrzypkiem Molinarim
27. Początek narzeczństwa Izabeli i Stanisława
28. Pogodzenie się baronowej Krzeszowskiej z mężem
29. Śmierć prezesowej Zasławskiej
30. Podróż Łęckich Wokulskiego i Starskiego do Krakowa, do krewnej Łęckich - Hortencji
a) flirt Łęckiej i Starskiego
b) opuszczenie pociągu przez Wokulskiego (wysiada na stacji w Skierniewicach)
31. Próba samobójcza Wokulskiego, którą przerywa Wysocki
32. Powrót Stanisława do Warszawy
33. Porzucenie przez Wokulskiego spółki
34. Śmierć męża Heleny Stawskiej
35. Spotkanie z księciem - wyrażenie przez Wokulsjkiego opinii o arystokracji
36. Spotkanie z panią Wąsowską pragnącą pojednania Wokulskiego z Izabelą
37. Ostatnia rozmowa z Rzeckim
38. Wyjazd bohatera do Moskwy, do suzina
39. Oświadczyny Mraczewskiego (p. Stawskiej)
40. Pogłoski o planach Wokulskiego przedostania się do Ameryki
41. Śmierć Tomasz Łęckiego
Flirt Izabeli z inżynierem i wyjazd jej narzeczonego - marszałka na Litwę
42. List Węgiełka o wysadzeniu przez Wokulskiego ruin zamku w Zasławku i jego śmierci
43. Śmierć Rzeckiego
44. Wyjazd Izabeli i wstąpienie do klasztoru.
Streszczenie krótkie:
"Lalka" Bolesława Prusa to powieść pozytywiztyczna próbująca rozliczyć społeczeństwo z epoki romantyzmu i zdefiniować nowe nurty
myślowe. Głównym bohaterem i punktem centralnym "Lalki" jest Stanisław Wokulski, który znalazł się w potrzasku między odchodzącym w
niełaski romantyzmem, a świerzym pozytywizmem.
Prus skonstruował "Lalkę" mieszając narrację subiektywną z obiektywną, dlatego na początku lektury poznajemy Wokulskiego z opowiadań i
rozmów ludzi, a także z pamiętnika jego najlepszego przyjaciela - Ignacego Rzeckiego.
Dowiadujemy się, że Wokulski jako młodzieniec pracował w winiarni niejakiego Hopfera. Rzucił jednak tę pracę, aby wstąpić do Szkoły
przygotowawczej, a następnie rozpocząć naukę w Szkole Głównej. Rok później zrezygnował z nauki i wziął udział w powstaniu styczniowym
czego efektem było zesłanie na Syberię. Po jakimś czasie Wokulski wrócił do Warszawy i rozpoczął poszukiwanie pracy. Pomógł mu w tym
Rzecki, za którego wstawiennictwem Stanisław otrzymał pracę w sklepie Mincla. Rok później bohater ożenił się z wdową po swoim dawnym
pracodawcy. Po czterech latach Minclowa umarła zostawiając Wokulskiemu w spadku sklep i trzydzieści tysięcy rubli. Wkrótce potem
Stanisław zdecydował się wyjechać aby powiększyć swój majątek.
Podczas nieobecności Wokulskiego dobrze prosperującym sklepem zajmował się Rzecki, który wyczekiwał powrotu przyjaciela.
Wokulski wraca do Warszawy z ogromnym majątkiem zdobytm na wojnie w Turcji i odwiedza Rzeckiego. Po chwili rozmowy pyta Ignacego o
rodzinę Łęckich.
Tomasz Łęcki to arystokrata na skraju bankructwa. Ma piękną córkę Izabelę. Okazuje się, że Wokulski jest w niej zakochany.
Stanisław jest bardzo zaangażowany w miłość do Izabeli. Wykupije zastawiony przez Łęckiego serwis, grywa z nim w karty umyślnie
przegrywając, aby pomóc mu w trudnej sytuacji finansowej. Wreszcie decyduje się poprowadzić spółkę handlu ze wschodem, w skład której
wchodzą przedstawiciele arystokracji.
Wokulski w różnorodny sposób próbuję zwrócić na siebie uwagę rozpieszczonej Łęckiej. Ofiaruje wysoką sumę na kweście, uczestniczy w
przyjęciach arystokratów, którzy traktują go chłodno i z dystansem, pojedynkuje się z baronem, który obraził Izabelę, organizuje Rossiemu -
ukochanemu aktorowi Łęckiej - gorące przyjęcie w Warszawie, wreszcie wykupuje kamienicę Łęckich za zawyżoną cenę. Wszystkie jego
działania nie przynoszą porządanego efektu. Wokulski w swoich wewnętrznych monologach, dylematach przechodzi ze skrajności w skrajność.
Między czasie Rzecki stara się zbliżyć do siebie Stanisława i Helenę Stawską - piękną i ubogą kobietę, zakochaną w Wokulskim. Stanisław
mimo iż jest zachwycony osobą Stawskiej i jej córeczką nie może zapomnieć o Izabeli. Wreszcie decyduje się wyjechać do Paryża, gdzie jego
przyjaciel Suzin szykuje nowy niezwykle opłacalny interes.
Wokulski jest zachwycony Paryżem. Poznaje tam Geista, niedocenianego wynalazcę, który pracuje nad rewolucyjnym odkryciem i potrzebuje
wsparcia kogoś majętnego. Stanisław zainteresowany projektem decyduje się pomóc profesorowi i zostać w Paryżu jednak otrzymuje list z
zaproszeniem od Prezesowej Zasławskiej, w którym jest wzmianka o Izabeli. Bohater porzuca swoje plany w Paryżu i wraca do kraju.
Wokulski pochłonięty sprawą Łęckiej zaniedbuje sklep i zaraz po powrocie do Warszawy udaje się, korzystając z zaproszenia, na dworek do
Zasławka. Spotyka tam między innymi Starskiego (w którym widzi konkurenta), Ochockiego (młodego naukowca), Wąsowską (niezależną
kobietę, z którą odbywa ciekawą rozmowę). Wreszcie do Zasławka przybywa Izabela. Wokulski spędza z nią dużo czasu, rozmawia, ale nie
może oprzeć się wrażeniu, że flirtuje ona ze Starskim.
Izabela wraca do Warszawy, zaraz za nią wyrusza Wokulski. Mimo iż Łęcką otacza tłum adoratorów, a ta zdaje się odpowiadać każdemu z nich
w sposób identyczny do tego, jaki prezentowała przed Stanisławem, postanawia się jej oświadczyć. Izabela przyjmuje propozycje, jednak
niedługo potem podczas podróży pociągiem rozmawia ze swoim kochankiem Starskim po angielsku wyznając swoje sekrety. Wokulski, który
uczył się angielskiego rozumie o czym mowa i ucieka z pociągu. Próbuje się zabić, ale ratuje go Wysocki, brat człowieka, którego Wokulski
swego czasu wspomógł finansowo.
Stanisław jest załamany. Jego przyjaciel, doktor Szuman pomaga mu wyjść z depresji.
Nie wiemy jak kończą się losy Wokulskiego. Kiedy wydaje się, że wyleczył się już z miłości do Izabeli nagle znika nie udzielając nikomu
żadnych informacji. Niedługo potem ktoś wysadza kamień pamiątkowy, przy którym Stanisław i Izabela spędzali wspólnie czas w Zasławku.
Możliwe, że Stanisław ginie w tym wybuchu. Istanieje również hipoteza, że wyjechał on do Paryża, a wysadzenie kamienia miało symbolizować
koniec wątku Izabeli w jego życiu.
Streszczenie długie:
TOM I
Rozdział I
Jak wygląda firma J. Mincel i S. Wokulski przez szkło butelek
Z pierwszego rozdziału dowiadujemy się o czasie, miejscu akcji i głównym bohaterze. Recz dzieje się w Warszawie na początku 1878 roku. W „renomowanej
jadłodajni” na Krakowskim przedmieściu ludzie rozmawiają o przyszłości sklepu pod firmą J. Mincel i S. Wokulski. Większość obecnych przepowiada upadek
interesu. Przy jednym ze stolików dyskutują mężczyźni. Pan Deklewski, fabrykant powozów, radca Węgrowicz i ajent handlowy pan Szprot, (który się dosiadł). Z
rozmowy dowiadujemy się o przeszłości Stanisława Wokulskiego, który zostawił sklep „na opatrzności boskiej”, a sam z całą gotówką odziedziczoną po żonie
pojechał na turecką wojnę robić majątek.
W 1860 roku dwudziestokilkuletni Wokulski był subiektem u Hopfera, ukończył Szkołę Przygotowawczą i „nawet zdał egzamin do Szkoły Głównej”, którą po
roku rzucił. „Gotował wraz z innymi piwo, które do dziś dnia pijemy, i sam w rezultacie oparł się, aż gdzieś koło Irkucka.”(Mowa ezopowa, aluzja do Powstania
Styczniowego.)
Z dalszej rozmowy dowiadujemy się, że w 1870 roku wrócił do Warszawy z niewielkim majątkiem. Zatrudnił się w sklepie wdowy Minclowiej, dużo starszej od
niego. Po roku ożenił się z nią. Cztery lata później kobieta zmarła, zostawiając Wokulskiemu sklep i majątek.
Sklep Wokulskiego nie tylko nie upadł, ale prosperował bardzo dobrze, głównie dzięki zastępcy i przyjacielowi Stanisława – Ignacemu Rzeckiemu.
Rozdział II
Rządy starego subiekta
Ignacy Rzecki od 25 lat mieszkał w skromnym pokoju przy sklepie. Przez lata pokoik w ogóle się nie zmieniał. „Było w nim to samo smutne okno (…), ćwierć
wiekowa firanka, niegdyś zielona, obecnie wypłowiała.” Tak samo jak pokój, nie zmieniały się zwyczaje Rzeckiego. Pan Ignacy codziennie budził się o godzinie
szóstej rano, mył się, ubierał, wypuszczał swojego starego pudla Ira, pił herbatę. O szóstej trzydzieści był gotowy do pracy, którą zaczynał od przeczytania ze
swojego notatnika rozkładu zajęć na dany dzień.
Gdy Ignacy robił obchód, do pracy przyszedł Paweł Klejn, jeden trzech zatrudnionych subiektów (pracował w dziele porcelany) i otworzył sklep. Między
zwolennikiem Napoleona Rzeckim a socjalistą Klejnem wywiązała się dyskusja na tematy polityczne, którą przerwało przybycie kolejnego pracownika, pana
Lisieckiego. Około godziny dziewiątej zjawił się - jak zwykle spóźniony - pan Marczewski.
Dalej dzień przebiegł jak zawsze. Około godziny trzynastej Rzecki szedł na obiad, a o godzinie ósmej zamykał sklep, w którym zostawał sam. „Robił dzienny
rachunek, sprawdzał kasę, układał plan czynności na jutro.” Jeżeli danego dnia wszystko poszło zgodnie z planem Rzecki czytał książki o Napoleonie. Jeżeli coś
się nie udało, Ignacy miał zły humor i nie przesypiał nocy.
Ze wszystkich dni tygodnia, Ignacy Rzecki najbardziej lubił niedzielę. Tego dnia robił plany wystaw na cały tydzień. Ogromną radość sprawiało mu nakręcanie
wszystkich zabawek. „Hi! hi! hi! dokąd wy jedziecie, podróżni?... Dlaczego narażasz kark, akrobato?... Co wam po uściskach, tancerze?... Wykręcą się sprężyny i
pójdziecie na powrót do szafy. Głupstwo, wszystko głupstwo!...a wam, gdybyście myśleli, mogłoby się zdawać, że to jest coś wielkiego!...”
Pan Rzecki był osobą niezwykle samotną. Z powodu swojej wrodzonej wstydliwości stronił od ludzi, rzadko gdzieś wychodził. Swoje myśli zamykał w pisanym
w sekrecie pamiętniku.
Rozdział III
Pamiętnik starego subiekta
Część rozdziałów Lalki napisana jest w formie pamiętnika. Autorem jest Ignacy Rzecki, który opisuje historie ze swojego życia.
W rozdziale trzecim Rzecki wspomina swoje dzieciństwo. Dowiadujemy się, że Ignacy mieszkał na Starym Mieście razem z ojcem i ciotką. Ojciec był
bonapartystą i wychowywał syna w uwielbieniu dla Napoleona. Mały Ignaś od dziecka był musztrowany. Tata budził go wcześnie rano, a nawet w nocy i mówił: ”
Ignaś! Zawsze bądź gotów, wisusie, bo nie wiemy dnia ani godziny”.
Po śmierci ojca Ignacy trafił do sklepu (kolonialno –galanteryjno -mydlarskiego) Pana Mincla. Pracował tam razem z synowcami właściciela, Franzem i Janem
oraz z Augustem Katzem, który pracował przy mydle. Mincel dla pracowników był surowy i wymagający. Za brak dyscypliny przewidziana była kara cielesna,
której Ignacy doświadczył już trzeciego dnia praktyki. W dalszej części pamiętnika Rzecki opisuje lata pracy w sklepie („każdy dzień, wyglądał tak samo”).
Rok 1846 przyniósł awans Rzeckiego na subiekta i śmierć starego Micnla. Przez kilka lat synowcy Mincla prowadzili sklep wspólnie, ale w 1850 roku podzielili
interes. Franz został na miejscu z towarami kolonialnymi, a Jan (wraz z Rzeckim) z galanterią i mydłem przeniósł się na Krakowskie Przedmieście do lokalu, w
którym sklep jest do dziś. Jan ożenił się z Małgorzata Pfifer, która po śmierci męża ponownie wyszła za mąż, za Stanisława Wokulskiego.
Rozdział kończy się narzekaniem Rzeckiego na dzisiejszych subiektów i tęsknotą za starym sposobem wychowywania pracowników.
Rozdział IV
Powrót
W deszczową marcową niedzielę Ignacy Rzecki siedzi w swoim pokoiku. Jest zadowolony, ponieważ sklep bardzo dobrze prosperuje. Wie, że wkrótce wróci
Wokulski więc planuje zasłużony urlop. Gdy gra na gitarze i śpiewa romantyczną pieśń, ktoś wchodzi do sieni. Po chwili Ignacy rozpoznaje swojego przyjaciela,
Wokulskiego i witają się gorąco (Stacha nie było osiem miesięcy). Rzecki zaprasza przybysza do stołu i zaczynają rozmawiać o interesach, polityce, o tym jak
Wokulski powiększył majątek z 30 tyś. do 250 tyś. rubli i o tym jak bardzo tęsknił za krajem. Podkreślał, że wszystkie pieniądze zarobił uczciwą pracą. Stanisław
wypytuje się Ignacego o sytuację Łęckich, stan cywilny Izabeli Łęckiej i o to czy wciąż zaopatrują się w jego sklepie. Rzecki domyśla się, że Wokulski nie
przywiózł majątku na własną potrzebę. Mówi: „Bo i na co trzysta tysięcy rubli tobie, któremu wystarczało tysiąc na rok?...” Wokulski jednak zaprzecza domysłom
przyjaciela. Gdy przechadzają się po sklepie, Stanisława nie interesuje nic poza długiem Łęckich i rodzajem portmonetki, którą kupiła panna Izabela.
Rozdział V
Demokratyzacja pana i marzenia panny z towarzystwa
W tym rozdziale poznajemy rodzinę Łęckich. Dowiadujemy się, że Pan Tomasz Łęcki mieszka razem z córką Izabelą i kuzynka Florentyną w wynajmowanym,
ośmiopokojowym lokalu.
Tomasz Łęcki, to „sześćdziesięciokilkuletni człowiek , niewysoki, pełnej tuszy, krwisty. Nosił nieduże wąsy białe i do góry podczesane włosy, tej samej barwy.”
Jego ojciec miał „miliony”, ale pan Tomasz z powodu wydarzeń politycznych i podróży po Europie stracił dużą część majątku, a jego córka została panną bez
posagu. Większość znajomych i rodziny ograniczyło kontakty z panem Łęckim, a i on przestał udzielać się towarzysko. Jedynie panna Izabela uczęszczała na
różnego rodzaju spotkania. Jej wizyty u hrabiny Karolowej sprawiły, że kawalerowie nie byli pewni czy posiada posag czy nie, więc „składali hołdy” Łęckiej, nie
angażując się za bardzo.
„Panna Izabela była niepospolicie piękną kobietą. Wszystko w niej było oryginalne i doskonałe. Wzrost więcej niż średni, bardzo kształtna figura, bujne włosy
blond z odcieniem popielatym, nosek prosty, usta trochę odchylone, zęby perłowe, ręce i stopy modelowe. Szczególne wrażenie robiły jej oczy, niekiedy ciemne i
rozmarzone, niekiedy pełne iskier wesołości, czasem jasnoniebieskie i zimne jak lód”. Panna Izabela wychowywana była w magicznym świecie. Jadała ze sreber i
porcelany, spała kiedy miała na to ochotę, a świat natury był jej podporządkowany. Pewnego razu była świadkiem potężnej burzy i myślała, że jest to widowisko
zorganizowane specjalnie dla niej. Uwielbiała obserwować z okien ten inny świat, w którym rolnicy z radością pracują, tworząc ruchome obrazki rodzajowe, a
szwaczki są uśmiechnięte i szczęśliwe ponieważ mogą uszyć jej suknię.
Osiemnastoletnia Izabela miała także ciekawy pogląd na kwestię małżeństwa. Uważała, że związek małżeński to połączenie majątku i dobrego urodzenia. „Bóg
widząc dwie dusze z dobrymi nazwiskami połączone węzłem sakramentu, pomnaża ich dochody i zsyła im na wychowanie aniołka, który w dalszym ciągu
podtrzymuje sławę rodów swoimi cnotami, dobrym ułożeniem i pięknością.” Panna Izabela zauważyła, że tak było dawniej. Dziś zaraz po ślubie mężczyźni
zaczynają chodzić w szlafroku, ziewać przy żonie i całować ją ustami pełnymi dymu, dlatego Łęcka odrzucała wszelkie zaloty i nigdy się nie zakochała. Za ideał
mężczyzny uważała swój posąg Apolla, który obsypywała pocałunkami. Chłód z jakim traktowała swoich adoratorów sprawił, że zostało ich tylko dwóch.
Pod koniec rozdziału z rozmowy z baronową Karolową Izabela dowiaduje się o kłopotach finansowych ojca, i tajemniczej osobie która wykupiła weksle Łęckich.
Rozdział VI
W jaki sposób nowi ludzie ukazują się nad starymi horyzontami
Jest początek kwietnia. Panna Izabela stara się czytać powieści Zoli, jednak zupełnie nie może skupić się na treści. Martwi się zaproszeniem na coroczną kwestę
wielkotygodniową, które jeszcze nie dotarło. („Już taki krótki czas, a jej nie proszą.”) Rozmyślania przerywa Florentyna, która przynosi Izabeli list od hrabiny
Karolowej. Hrabina zdecydowana jest pomóc Łęckim, płacąc 3000 rubli za zastaw ich serwisu, który sprzedają za 5000 rubli. Panna Izabela nie może pogodzić się
z tą sytuacją.
Chwilę później Izabelę odwiedza ojciec i rozmawiają o utracie majątku. Łęcki stara się uspokoić córkę, zapewniając ją, że ma sposób na zarobienie pieniędzy.
Snuje plany związane z osobą Wokulskiego. Panna Izabela nie jest z tego zadowolona , uważa że Stanisław jest „aferzysta, awanturnikiem i gburem”.
W czasie obiadu panna Łęcka otrzymuje drugi list od Hrabiny Karolowej, w którym prosi Izabelę by zapomniała o tym co napisała wcześniej i zaprasza ją do
wspólnej kwesty. Pisze także o Wokulskim, który ofiarował dużą kwotę (mówi o nim „mój poczciwy Wokulski”) i o nowym kostiumie dla Izabeli.
List od Hrabiny spełnił wszelkie oczekiwania Izabeli. Jej humor psuje się gdy dowiaduje się o tym, że Łęcki ciągle wygrywa w pikietę z Wokulskim. Tłumacząc
się migreną opuszcza jadalnie. W samotności rozmyśla o Wokulskim, zastanawiając się kim jest ten człowiek. Gdy Florentyna informuje ją o tym, że Stanisław
właśnie kupił ich serwis, Izabela nie ma już wątpliwości.” nabywa nasze weksle, nasz serwis, opętuje mojego ojca i ciotkę, czyli – ze wszystkich stron otacza mnie
sieciami jak myśliwiec zwierzynę. To już nie smutny wielbiciel, to nie konkurent, którego można odrzucić, to… zdobywca.”
Rozdział VII
Gołąb wychodzi na spotkanie węża
W Wielką Środę Hrabina Karolowa pożyczyła pannie Izabeli swój powóz. „Przejedź się aniołku, po mieście i pozałatwiaj dobre sprawunki.” Łęcka od razu kazała
się wieść do sklepu Wokulskiego. Pchał ją tam niewytłumaczalny instynkt. Na miejscu obsługiwał ją pan Marczewski, o którego sama zapytała. Z uśmiechem
odpowiadała na jego zaloty, nie zwracając uwagi na siedzącego za kantorkiem Wokulskiego. Gdy wybrała towary wskazując parasolką na Stanisława zwróciła się
do Florentyny mówiąc „ Floro, bądź łaskawa zapłacić temu panu.” Przed wyjściem wypytała jeszcze Wokulskiego o serwis, chcąc przekonać się czy wyjaśni
dlaczego go kupił (odpowiedział, że chodzi o zysk).
Po wyjściu panny Izabeli, Wokulski poważnie zastanawiał się nad swoimi uczuciami. Był bardzo zniesmaczony zachowaniem Łęckiej. Nie mógł znieść tego że
kokietowała zwykłego subiekta. Jednak nawet przed samym sobą nie chciał przyznać, że drażni go myśl o potencjalnym związku Izabeli i Marczewskiego.
Rozdział VIII
Medytacje
Wokulski stojąc na ulicy, rozgląda się i na widok swojego nowo wykończonego sklepu odwraca ze wstrętem się i idzie w drugą stronę. Krocząc ulicami
Warszawy rozmyśla o interesie, o Marczewskim, o swoich pragnieniach, o nędzy jaką widzi. Zastanawia się nad egzystencją człowieka: " Oto miniatura kraju -
myślał - w którym wszystko dąży do spodlenia i wytępienia rasy. Jedni giną z niedostatku, drudzy z rozpusty. Praca odejmuje sobie od ust, ażeby karmić
niedołęgów; miłosierdzie hoduje bezczelnych próżniaków, a ubóstwo nie mogące zdobyć się na sprzęty otacza się wiecznie głodnymi dziećmi, których największą
zaletą jest wczesna śmierć. Tu nie poradzi jednostka z inicjatywą, bo wszystko sprzysięgło się, ażeby ją spętać i zużyć w pustej walce - o nic."
Przypomina sobie swoje dzieciństwo i młodość. Ciężką pracę, brak akceptacji, trud zdobywania wiedzy, Syberię, małżeństwo z Minclową. I tak, w myślach
dociera do momentu, w którym pierwszy raz ujrzał Izabelę ubraną w białą suknię, siedzącą w teatralnej loży. Dowiadujemy się, że to z pragnienia zbliżenia się do
niej dorobił się wielkiego majątku. Pomógł mu w tym Suzin, przyjaciel z Syberii. Wokulski miał wziąć udział w dostawach dla wojska na wojnę w Bułgarii.
Ciężko mu było opuścić miasto, w którym mógł widywać Izabelę, ale gdy tylko udała się do ciotki, postanowił wyjechać. Przed podróżą odwiedził jeszcze
zaprzyjaźnionego doktora Szumana, szukając recepty na miłość.
Ze wspomnień wyrywa Wokulskiego spotkanie z dawnym pracownikiem. Wysocki opowiada o tragediach jakie go spotkały. Głoduje i żyje jak nędznik. Stanisław
ofiarowuje mu pieniądze i zapewnia pracę. Dziwi się jak łatwo jest uszczęśliwić biednych ludzi. „Jakże oni szczęśliwi, ci wszyscy, w których głód wywołuje
apatię, a jedynym cierpieniem jest zimno. I jak łatwo ich uszczęśliwić!...”. Rozmyślając dociera do brzegu Wisły gdzie „wznosił się pagórek najobrzydliwszych
śmieci, cuchnących, nieomal ruszających się pod słońcem, a o kilkadziesiąt kroków dalej leżały zbiorniki wody, którą piła Warszawa”. Obserwując nędzarzy
(drzemiący na słońcu pijacy i złodzieje, „dwie śmieciarki i jedna kochająca się para , stożona z trędowatej kobiety i suchotniczego mężczyzny, który nie miał
nosa”) wraca myślami do panny Izabeli. Wyobraża sobie ich potomstwo, które byłaby tak różne od tego co widzi. Usprawiedliwia także jej zachowanie w sklepie.
Uznał, że jest ona jak cień, nie może się jej wyrzec, myśli o niej towarzyszą mu zawsze i wszędzie.
Wokulski rusza w drogę powrotną, i myśli o rozmowie z Wysockim. Mija nędzników, zagląda przez okna do mieszkań i wydaje mu się, że jest jedyną osobą na
świecie, która dostrzega potrzeby biednych. „Zdawało mu się, że każda taka rzecz jest chora albo zraniona, że skarży się: „Patrz jak cierpię…”, i że tylko on słyszy
i rozumie jej skargi. A ta szczególna zdolność odczuwania ludzkiego bólu urodziła się w nim dopiero dziś, przed godziną.”
W sklepie Wokulski zastaje baronową Krzeszowską. Po chwili wchodzi jej mąż. Para żyjąc w separacji wykorzystuje każdą okazję do robienia sobie wzajemnych
złośliwości. Baronowa pyta Wokulskiego o długi męża, a gdy ten nie odpowiada, wychodzi. Zaraz potem wraca Krzeszowski wypytując co mówiła na jego temat
żona. Wokulski odpowiedział, że nic ważnego, ale Marczewski mrugnął do barona znacząco. Stanisław decyduje się na zwolnienie subiekta. Na nic zdało się
wstawiennictwo Rzeckiego i Krzeszowskich. Następnego dnia Marczewskiego zastępuje pan Zięba.
Rozdział IX
Kładki, na których spotykają się ludzie różnych światów
Przyszedł Wielki Piątek i dzień kwesty. Wokulski zastanawiał się czy pójść czy nie pójść do kościoła. Ostatecznie udaje się tam dopiero w Wielką Sobotę.
Obserwując zachowania ludzi, zauważa, że tylko ci biedni modlą się. Bogacze przychodzą tu tylko po to by pokazać się w towarzystwie.
Stanisław podchodzi do Izabeli i Hrabiny i ofiarowuje rulon imperiałów (pieniędzy). Pani Karolowa prosi Wokulskiego by usiadł przy nich i rozmawia z nim
bardzo uprzejmie, zapraszając go do siebie. Izabela komentuje sytuację po angielsku, wiedząc, że gość nie zna tego języka. Podczas rozmowy poruszona zostaje
kwestia zwolnienia Marczewskiego. Izabela wstawia się za nim, ale Wokulski mówi, że nie przyjmie go sportem, ale wyśle go do pracy w sklepie w Moskwie za
dość wysoką pensje.
Stanisław postanawia, że musi koniecznie kupić powóz i nauczyć się języka angielskiego. Pożegnawszy się z kobietami nie opuszcza kościoła, ale siada w pustym
konfesjonale, z którego niezauważony może obserwować pannę Izabelę. Jego uwagę przykuwają dwie kobiety. Jedna mocno „uróżowana”, druga stojąca tuz przy
konfesjonale z małą córeczką. O tej drugiej, prawdopodobnie wdowie, Wokulski pomyślał bardzo ciepło i stwierdził, że razem z córką mogłyby zostać jego
rodziną, gdyby nie kochał panny Łęckiej. Ta ostatnia właśnie opuszczała kościół w towarzystwie hrabiny i jakiegoś młodzieńca. Stanisław spostrzega, że matki z
dzieckiem już jej nie ma i postanawia pomóc „uróżowanej” grzesznicy.
Zabiera ją do pokoiku Rzeckiego i pyta dlaczego płakała w kościele. Dziewczyna opowiada o swojej nędznej egzystencji i sporze z gospodynią, której życzyła
śmierci. Stanisław jest bardzo zawiedziony zachowaniem dziewczyny, ale mimo tego postanawia ułatwić jej rozpoczęcie nowego życia, wysyłając do magdalenek.
Decyzja należy do niej.
W Wielką Niedzielę Wokulski odwiedza Hrabinę, u której zebrała się cała arystokracja. Czuje na sobie wzrok wszystkich obecnych i zauważa, że rozmowy
milkną gdy pojawia się w kolejnych salach. Gdy rozmawia z księciem zauważa Izabelę w towarzystwie młodzieńca z kościoła. Hrabina przedstawia Stanisława
prezesowej Zasławskiej, która po krótkiej rozmowie o jego stryju wybucha płaczem.
Speszony Wokulski ma zamiar opuścić przyjęcie, ale zatrzymuje go książę. Po krótkiej rozmowie dotyczącej interesów, Stanisław znów znajduje się w
towarzystwie Zasławskiej. Wyjaśnia mu ona powód swych łez. Bohater dowiaduje się o uczuciu jakie łączyło ją z jego stryjem i przeszkodach stojących na drodze
do ich szczęścia. Na koniec prezesowa prosi Stacha by postawił wujowi nagrobek wykonany z kamienia na którym przesiadywali.
Po opuszczeniu domu hrabiny, Wokulski odsyła powóz i wraca pieszo. Zauważa człowieka, który wygrał zabawę uliczną. Tłum ludzi wielbi bohatera, a chwilę
później o nim zapomina. Stanisław widzi w tym człowieku siebie.
Rozdział X
Pamiętnik starego subiekta
Ignacy Rzecki zaczyna swoje przemyślenia od informacji o nowym sklepie. „Mamy tedy nowy sklep: pięć okien frontu, dwa magazyny, siedmiu subiektów i
szwajcara w drzwiach. Mamy jeszcze powóz błyszczący jak świeżo wyglancowane buty, parę kasztanowych koni, furmana i lokaja – w liberii”. Dalej przypomina
sobie czasy Wiosny Ludów, kiedy razem z panem Katzem byli w armii węgierskiej. Opowiada o walkach i przyjaźni z innymi wojskowymi. Dowiadujemy się, że
Katz popełnił samobójstwo. Następnie pisze o swojej tułaczce po europejskich krajach i długim powrocie do Polski. W ojczyźnie trafił do rosyjskiego więzienia w
Zamościu, czego musimy domyślać się z treści. W 1853 roku wrócił do Warszawy dzięki pomocy Jana Mincla (wysłał mu pieniądze i zaoferował pracę w
sklepie). Synowie starego Mincla kłócili się bez przerwy. Jan był zwolennikiem Napoleona, Franz zaś jego przeciwnikiem i udowadniał, że ma korzenie
niemieckie. Nawet kiedy Franz umierał, bracia wydziedziczali się nawzajem. „Mimo to Franz cały majątek zapisał Janowi, a Jan przez kilka tygodni chorował z
żalu po bracie.”
W dalszej części rozdziału Ignacy wrócił do wiadomości o sklepie Wokulskiego. Opowiada o przeprowadzce do nowego mieszkania i wzruszeniu gdy okazało się,
że Stanisław kazał przenieść tam wszystkie jego rzeczy. Dzięki temu w nowym miejscu miał dokładnie taki sam pokoik.
Rzecki coraz bardziej martwi się o przyjaciela, którego nic nie interesuje i nie ma żadnego celu. Jakby tego było mało, do Wokulskiego przychodzą tajemnicze
wiadomości i podejrzani ludzie (Pan Collins, pani Meliton). Nie podobają mu się także stosunki panujące w sklepie i traktowanie jednego z pracowników Żyda
Henryka Szlangbauma. Ignacy opisuje także uroczysty dzień święcenia sklepu i z niezadowoleniem stwierdza, że tradycja ta zupełnie straciła swój charakter. Na
bogatym obiedzie dowiaduje się do Marczewskiego, Izabela Łęcka jest jedynym powodem zachowania Wokulskiego. Wszystko co robi, robi dla niej. Rozmowa z
doktorem Szumanem potwierdziła te informacje.
Rozdział XI
Stare marzenia i nowe znajomości
Rozdział rozpoczyna się od przedstawienia sylwetki pani Meliton. Kiedyś była łagodną nauczycielką, kochającą swój zawód. Wyszła za podstarzałego guwernera,
który upijał się, a małżonkę „czasami okładał kijem”. Krótko po jego śmierci kobieta zachorowała i zrezygnowała z nauczania. Zajęła się rekomendowaniem
nauczycieli i swataniem. Wokulskiego informowała o wszystkim co związane z panną Łęcką. Co jakiś czas przychodziła do sklepu i zostawiała informację o
której godzinie Izabela będzie spacerować w Łazienkach, wybierając sobie za usługę jakiś towar. Gdy któregoś dnia Stanisław wybierał się do parku by
„przypadkowo” spotkać ukochaną, odwiedził go książę i zabrał na zebranie. Wokulski przedstawił plany założenia spółki. Po krótkiej dyskusji jego pomysł został
zaakceptowany.
Po udanej sesji Stanisław poznaje młodzieńca, którego widział w kościele i na śniadaniu u Hrabiny. Nazywa się Julian Ochocki i jest naukowcem. Rozmawiając
udają się do Łazienek. Gdy okazuje się, że mężczyzna nie myśli o małżeństwie, Wokulski słucha go uważniej. Ochocki opowiada mu o maszynie latającej którą
chciałby zbudować. Dyskutują jeszcze chwile, po czym młodzieniec zostawia towarzysza. Stanisław do późnych godzin błąka się po parku. Jego myśli krążą
wobec samobójstwa. Nagle pojawia się grupa opryszków, a Wokulski zamiast uciekać zaczyna ich prowokować. Jego zachowanie zaskakuje bandytów, którzy
uciekają. Wokulski wraca do domu, gdzie lokaj przekazuje mu list od pani Meliton.
Rozdział XII
Wędrówki za cudzymi interesami
W liście, pani Meliton informowała Wokulskiego o licytacji kamienicy Łęckich i o wyścigach, w których startować będzie klacz należąca do baronowej
Krzeszowskiej. Stanisław postanawia kupić konia, by zrobić na złość Krzeszowskim, wrogom Łęckich. Płaci 800 rubli pośrednikowi Maruszewiczowi, o 200 rubli
więcej niż chciała baronowa, jednak żadna ze stron transakcji tego nie wie.
Po wyjściu Maruszewicza Wokulski wybiera się do adwokata by kupić kamienicę, jednak uświadamia sobie, że nawet jej nie widział, co mogłoby wzbudzić
podejrzenia. Dom, jak wiele innych budynków w Warszawie był barwy żółtej, jednak „kamienica wydawała się żółciejszą od innych”. Wokulski nie jest nim
zachwycony. Minięty przez wychodzącą z budynku kobietę z córeczką, którą widział w kościele, postanawia przyjrzeć się liście lokatorów. Mieszkają tu studenci,
baronowa Krzeszowska, Maruszewicz, emerytka Jadwiga Misiewicz i Helena Stawska (kobieta z kościoła).
Po obejrzeniu kamienicy, Wokulski udaje się do adwokata, któremu oświadcza, że chce zapłacić 90 tysięcy rubli, mimo że jedyna zainteresowana osoba
(baronowa) będzie licytować do 60 tysięcy. Po dłuższych tłumaczeniach adwokat zgadza się licytować w jego imieniu pod warunkiem, że znajdzie osoba trzecia,
która będzie podbijać cenę. Stanisław odwiedza znajomego Żyda, ojca Henryka Szlangbauma i prosi go o znalezienie kogoś, kto zgodziłby się licytować.
Szlangbaum obiecuje zachować sprawę w tajemnicy.
Po załatwieniu wszystkich spraw związanych z licytacją Wokulski i Maruszewicz udają się obejrzeć klacz. Stanisław pokrywa zaległości barona za wynajęcie
stajni i nie szczędzi pieniędzy na opiekę nad zwierzęciem. Wmawia sobie, że wygrana konia w wyścigu będzie oznaczać miłość panny Izabeli do niego. Często
odwiedza klacz i uznaje jej zachowanie za miarę uczuć Łęckiej. Nie przyjmuje także oferty barona, który chce odzyskać konia.
Rozdział XIII
Wielkopańskie zabawy
W dzień wyścigu Wokulski zerwał się z lóżka o godzinie piątej i od razu pojechał odwiedzić klacz. Godziny mijały bardzo powoli. Gdy nadszedł czas Stach
wsiadł do powozu i udał się na wyścigi. Na miejscu było już pełno dorożek. Zaraz po opuszczeniu pojazdu poszedł do swojego konia i obiecał dżokejowi
Yungowi dodatkowe 50 rubli za wygraną. Pogłaskał klacz i poszedł w stronę trybun, wypatrując Izabeli.
Panna Łęcka przyjechała na wyścigi w towarzystwie ojca, hrabiny Karolowej i prezesowej Zasławskiej. Gdy towarzystwo spotkało się z Wokulskim Izabela była
dla niego niezwykle miła. Cieszyła ją myśl, że baron nie zyska na zwycięstwie klaczy więc jeszcze upewniła się czy na pewno wygra. Stanisław zapewnił, że tak
po czym zagwarantował Yungowi 100 rubli więcej. Klacz zwyciężyła, a cały tłum zaczął krzyczeć nazwisko właściciela. Przybiegł sportsmen i przekazał
Wokulskiemu pieniądze za wygraną i za kupno konia. Całą kwotę Stach złożył na ręce panny Izabeli na cele charytatywne. Radosny nastrój przerwało pojawienie
się barona Krzeszowskiego, który potrącił zwycięzcę i obraził Łęcką mówiąc, że jej wielbiciele triumfują na jego koszt. Stanisław poprosił barona na stronę, po
czym wyzwał go na pojedynek (za powód podając potrącenie).
Prosto z wyścigów Wokulski pojechał do doktora Szumana, którego prosił o sekundowanie podczas pojedynku. Szuman wraz z Rzeckim udali się do hrabiego by
ustalić z jego sekundantami szczegóły. Baron gotowy był przeprosić „nawet listownie”, jednak oferta została odrzucona więc ustalono termin, na godzinę
dziewiątą dnia następnego.
Panowie spotkali się o umówionej porze. Pojedynek miał trwać do pierwszej krwi. Wygrał Wokulski. Uniknął kuli barona, sam trafiając go celnie w pistolet
(zasłaniał nim twarz). Uderzenie było tak silne, że wybiło Krzeszowskiemu zęba i raniło policzek. Ostatecznie przeciwnicy pogodzili się, a Stanisław wyjawił
prawdziwy powód pojedynku. „Obraziłeś pan kobietę…” powiedział.
Trzy dni po pojedynku pan Colins udzielał Wokulskiemu lekcji angielskiego. Naukę przerwała niespodziewana wizyta Maruszewicza, który oznajmił, że nie może
spełnić prośby Szlangbauma o licytowanie kamienicy Łęckich. Stanisław, początkowo zaskoczony wiedzą Maruszewicza, szybko domyślił się, że to jego miał na
myśli stary Żyd, gdy mówił o „porządnym katoliku, którego wynajmuje do licytacji za piętnaście rubelków”. Wywnioskował też, że to on jest odpowiedzialny za
rozgłoszenie wiadomości, o tym kto stał się właścicielem klaczy. Stacha zaniepokoiła myśl, że tyle wie o jego interesach dlatego gdy jakiś czas później pojawił się
prosząc o pożyczkę dla barona, dał mu 400 rubli (chciał 1000), mimo iż zauważył, że podpis Krzeszowskiego jest sfałszowany.
Chwilę po Maruszewiczu do Wokulskiego przyszedł adwokat. Powiedział, że jego nieracjonalne zachowanie powoduje, że spółka może nie powstać bo przyszli
wspólnicy przestaną mu ufać. Ostrzegł, że jeszcze jeden błąd może wszystko zaprzepaścić. Zaproponował Stachowi, by nie kupował kamienicy Łęckich na swoje
nazwisko, a on pożyczy mu firmy i zabezpieczy własność. Stanisław zgodził się, ale podkreślił, że ten budynek ma dla niego większą wartość niż jakakolwiek
spółka.
Wieczorem przyszedł jeszcze Mikołaj, służący Łęckiego z listem. Pan Tomasz zapraszał Wokulskiego na obiad, ponieważ jego „córka koniecznie życzy sobie
bliżej poznać Pana.” Stanisław opadł na fotel i przeczytał list jeszcze kilka razy po czym odpisał. Jeszcze tego wieczoru w rozmowie z Rzeckim zdradził swoje
uczucia: „Za takie szczęście oddam życie…”
Rozdział XIV
Dziewicze marzenia
Cały rozdział poświęcony jest rozmyślaniom Izabeli o Wokulskim. Nie może ona pogodzić obrazu kupca i człowieka jakim okazuje się Stanisław. Gardzi jego
zawodem, urodzeniem i jednocześnie jest zachwycona jego odwagą, manierami. Z każdym spotkaniem dostrzegała w nim coś nowego, intrygującego i
magnetycznego. Zaskakiwał ją stosunek arystokracji do jego osoby. Jej ojciec, hrabina, Książę i prezesowa byli nim zachwyceni. Jednak to, że jest
„dorobkiewiczem” przekreślało jego szanse na bliższe relacje z Łęcką.
W dalszej części opisany jest dzień wyścigu i pojedynku z perspektywy panny Izabeli. Przykrość, jaką sprawił jej baron, reakcja na sytuację jednej tylko osoby –
Wokulskiego. Zdenerwowanie podczas pojedynku, i ulga po jego zakończeniu. Zdarzenia te przyniosły efekt. Łęcka otrzymała list od barona, w którym przeprosił
za wszystko i przesłał jej wybity ząb w kosztownym puzderku. Jej stosunek do Stanisława uległ nagłemu ociepleniu, do tego stopnia że zaproponowała ojcu
zaproszenie go na obiad.
Rozdział XV
W jaki sposób duszę ludzką szarpie namiętność, a w jaki rozsądek
Wokulski po otrzymaniu listu zastanawiał się co może znaczyć to zaproszenie. „Dlaczego oni mnie zaprosili? – pytał czując lekki dreszcz wewnętrzny. – Panna
Izabela chce się ze mną poznać… Ależ oczywiście dają mi do zrozumienia, że mogę się żenić!... Byliby chyba ślepi albo idioci, żeby nie spostrzegli co się ze mną
dzieje wobec niej.” Za chwilę jednak myślał, że od obiadu do małżeństwa daleka droga. Stanisława dręczyły także myśli o swojej tożsamości. Nie poznawał
siebie. „We ,mnie jest dwu ludzi – mówił – jeden zupełnie rozsądny, drugi wariat. Który zaś zwycięży?”
W dzień obiadu Wokulski męczył inny problem. Co ubrać, czy frak czy surdut? Ostatecznie wybrał frak, zadbał o toaletę, zamówił nawet fryzjera. Śmiał się, że
jego uniwersyteccy i syberyjscy przyjaciele nie byliby w stanie wyobrazić go sobie podobnej sytuacji. Wpół do szóstej wsiadł do powozu i blady pojechał by
zmierzyć się z niebezpieczeństwem.
Rozdział XVI
Ona” – „On” – i ci inni
W dzień wizyty Wokulskiego panna Izabela była u hrabiny. Miała nadzieje na spotkanie z włoskim aktorem Rossim, którego poznała w Paryżu. Niestety tragik nie
zjawił się więc Łęcka miała nienajlepszy humor. Gdy wróciła do domu z rozmarzeniem przeglądała podarowany jej przez Rossiego egzemplarz Romea i Juli.
Wspominała pobyt w Paryżu i zaloty aktora. Przypomniawszy sobie o wizycie Wokulskiego, pomyślała że mógłby on być powiernikiem jej sekretów i uczuć.
Stanisława przyjmuje Łęcki, witając go serdecznie. Krótką chwilę rozmawiają o kamienicy, za którą pan Tomasz spodziewa się dostać ponad 100000 rubli.
Obiecuje też, że gdy ją sprzeda pieniądze odda na procent Wokulskiemu. Przechodzą do jadalni, gdzie po przywitaniu się z panną Łęcką i Florentyną zasiadają do
stołu. Podczas obiadu Stanisław celowo łamie zasady etykiety. Kładzie sztućce w złym miejscu, je rybę nożem i widelcem. Zachowanie nie przeszło obojętnie i
zostaje skomentowane przez Izabelę, dzięki czemu Wokulski ma okazję do opowiedzenia o posiłkach spożywanych wśród angielskich lordów (czym imponuje
Łęckiej). Po obiedzie pan Tomasz otrzymuje list od hrabiny i pod pretekstem odpisania opuszcza towarzystwo. (Naprawdę udaje się na drzemkę, a list napisał
sam.)
Stanisław pierwszy raz ma okazję dłużej porozmawiać z Izabelą. Gdy został z nią sam „krew uderzyła mu do głowy”. Po dłuższym milczeniu Łęcka zapytała
gościa jak może odwdzięczyć się za sprawę z baronem Krzeszowskim. Wokulski odpowiada, że prosi jedynie o jedno: „ażebym mógł służyć pani, o ile mi siły
starczą. Zawsze i we wszystkim. Konwersację przerywa wyspany Łęcki. Jeszcze przez chwilę rozmawiają, między innymi o wyjeździe do Paryża. Przed wyjściem
Stanisław obiecuje, częstsze wizyty i wspólną podróż do stolicy Francji.
Rozdział VII
Kiełkowanie rozmaitych zasiewów i złudzeń
Wracając do domu Wokulski przypominał sobie wszystkie szczegóły wizyty u Łęckich. Pamiętał każdy uśmiech i gest jaki wykonała panna Izabela. Czuł jak
budzi się w nim wielka dobroć dla wszystkich ludzi znanych mu i nie znanych. Gdy przyszedł do sklepu dowiedział się, że Oberman zgubił ponad 400 rubli i
zdecydował się darować mu dług. Tego dnia los uśmiechnął się także do Marii, dziewczyny z kościoła, której Stanisław kiedyś pomógł. Nauczyła się już szycia
więc Wokulski zapewnił jej pokój u Wysockiego i potrzebny sprzęt by mogła uczciwie zarabiać.
Fala życzliwości objęła także Krzeszowskiego, do którego Stanisław wybiera się by porozmawiać o spłacie długów barona. Drzwi otwiera służący i nie wpuszcza
Wokulskiego, tłumacząc zachowanie chorobą gospodarza. Krzeszowski unika wszystkich, ponieważ boi się komorników, ale gdy dowiaduje się kto go odwiedził,
złości się na służącego, że nie zaprosił gościa.
Nazajutrz Wokulski otrzymuje dwa listy. W jednym pani Meliton informuje go, że Izabela o godzinie 14 będzie na spacerze w Łazienkach. Drugi list jest od
adwokata, który koniecznie chce się spotkać, Stanisław więc udaje się do niego. Na miejscu razem ze starym Szlangbaumem ustalają szczegóły licytacji
kamienicy Łęckich.
Po południu Stach „przypadkowo” spotyka Łęckich i hrabinę na spacerze w Parku Łazienkowskim. Ma okazję porozmawiać z ukochaną w cztery oczy. Łęcka
zachwyca się włoskim aktorem Rossim i ubolewa nad tym, że tak wielki tragik jest tak niedoceniany w stolicy. Gdy Wokulski wraca do domu natychmiast
organizuje odpowiednią oprawę następnego przedstawienia. Między innymi wysyła Obermana po wiązanki kwiatów.
Rozdział XVIII
Zdumienia, przywidzenia i obserwacje starego subiekta.
Rzecki poproszony prze Wokulskiego udaje się do teatru, by po III akcie wręczyć Rossiemu album. Ignacy źle czuje się wśród tłumu, wydaje mu się, że wszyscy
go obserwują naśmiewając się z jego stroju. Gdy tylko nadarza się okazja zamienia się miejscami ze spotkanym znajomym i prosi go o ofiarowanie aktorowi
albumu. Usiadłszy w dalszym rzędzie, Rzecki dostrzega Stacha, a potem pannę Izabelę siedzącą w loży. Domyśla się, że cały ten cyrk urządzony jest wyłącznie
dla niej.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin