Bajki12.txt

(8 KB) Pobierz
108






























            Lataj�cy kufer
        
            By� raz kupiec tak bogaty, �e m�g� wybrukowa� talarami ca�� ulic�. Ale nie 
            zrobi� tego, bo u�ywa� pieni�dzy w inny spos�b. Ile razy da� talara, 
            dostawa� z powrotem trzy. By� to w istocie dobry kupiec, ale mimo to musia� 
            umrze�.
        
            Jego syn odziedziczy� du�o pieni�dzy i �y� weso�o, po ca�ych nocach ta�czy� 
            na maskaradach, a puszczaj�c po wodzie kaczki, u�ywa� talar�w zamiast 
            kamieni. Wkr�tce zosta�o mu ledwo kilka groszy, para but�w i stary kubrak. 
            Przyjaciele go opu�cili, nie mog�c si� z nim pokaza� na ulicy; ale jeden z 
            nich podarowa� mu stary kufer z napisem: "Pakuj si�!". By�a to bardzo 
            �yczliwa rada, ale nie do wykonania z powodu braku rzeczy do spakowania.
            Kufer ten posiada� dziwn� w�a�ciwo��. Gdy si� nacisn�o zamek, lecia� na 
            o�lep w ka�dym ��danym kierunku, przy czym trzeszcza� tak, jakby si� mia� 
            zaraz rozpa�� na drobne kawa�ki. Ch�opiec siad� w kufer i pofrun�� do kraju 
            Turk�w. Ukry� kufer w lesie, a sam wyruszy� do pobliskiego miasta.
        
            Po pewnym czasie spotka� kobiet� z ma�ym dzieckiem.
            - Przepraszam bardzo, c� to za wielki pa�ac, z oknami tak wysoko 
            umieszczonymi?
            - Tam mieszka kr�lewna! - odrzek�a kobieta - Wyprorokowano jej, �e b�dzie 
            nieszcz�liwa z winy narzeczonego, dlatego pod nieobecno�� kr�la i kr�lowej 
            nie wolno si� nikomu do niej zbli�a�.
            - Dzi�kuj�! - powiedzia� syn kupca, wsiad� do kufra, osiad� na dachu pa�acu 
            i wszed� oknem do komnaty kr�lewny.
            Kr�lewna spa�a na sofie, a by�a tak pi�kna, �e j� poca�owa�. Zbudzi�a si� 
            bardzo przestraszona, ale ch�opiec powiedzia� jej, �e jest bogiem tureckim i 
            to jej bardzo pochlebi�o.
            Usiedli obok siebie, a on wychwala� jej oczy, podobne ciemnym jeziorom, po 
            kt�rych p�ywaj� my�li. M�wi�, �e jej czo�o jest pi�kne i bia�e jak g�ra 
            �nie�na. Opowiedzia� jej te� bajk� o bocianie, kt�ry przynosi ma�e dzieci i 
            wiele innych bajek. Potem o�wiadczy� si� jej i zosta� przyj�ty.
            - Musisz przyj�� w sobot� na herbat� - powiedzia�a - Ojciec i matka b�d� 
            bardzo radzi, �e wychodz� za boga. Tylko pami�taj, �eby opowiedzie� pi�kn� 
            bajk�. Matka lubi tematy podnios�e i pouczaj�ce, a ojciec weso�e, z kt�rych 
            mo�na si� �mia�.
            - Tak, tak! Bajki to m�j jedyny podarunek �lubny! - odpar�. Potem rozstali 
            si�, a kr�lewna podarowa�a mu szabl� wysadzan� dukatami.
        
            Ch�opiec odlecia�, kupi� sobie nowe ubranie, siad� w lesie i zacz�� pisa� 
            bajk�. Mia�a by� gotowa do soboty.
            Na dworze przyj�to go na uroczystej herbacie bardzo go�cinnie, a kr�lowa 
            rzek�a:
        
            - Opowiedz nam, prosz�, bajk� o tre�ci podnios�ej i pouczaj�cej wielce.
            - A jednocze�nie �mieszn� - doda� kr�l.
            - I owszem - odpar� syn kupca i zaraz zacz�� opowiadanie:
        
            By�a sobie raz paczka zapa�ek, dumna wielce ze swego pochodzenia. Jej 
            prababk� by�a ogromna, stara jod�a. Kiedy zapa�ki by�y jeszcze zielonymi 
            ga��zkami, pi�y brylantow� ros�, k�pa�y si� w promieniach s�o�ca i kaza�y 
            ptakom opowiada� bajki. By�y bogatsze od innych drzew, gdy� sta� je by�o 
            nawet zim� na zielon� szat�. Pewnego dnia przyszli drwale i nasta�o wielkie 
            zamieszanie. W�dz rodu zosta� jako maszt ustawiony na wielkim okr�cie, 
            grubsze konary sta�y si� belkami, a drobne ga��zki - zapa�kami.
            Wszystko to opowiada�y zapa�ki staremu, �elaznemu garnkowi i krzesiwu, z 
            kt�rymi le�a�y razem na p�ce. 
            - Moja historia jest ca�kiem inna - o�wiadczy� garnek. Od chwili urodzenia 
            czyszczono mnie niezliczon� ilo�� razy i do dzi� lubi�, gdy po jedzeniu 
            stan� sobie czysty na p�ce, by pogwarzy� rozs�dnie z s�siadami. Bardzo 
            lubi� kube�, z kt�rym si� czasem spotykam, a kosz targowy przynosi mi z 
            miasta nowiny.
            - Gadu�a z ciebie - rzek�o krzesiwo i uderzy�o tak stal� w krzemie�, �e 
            sypn�� iskrami - Urz�d�my sobie weso�y wiecz�r. - Tak, pom�wmy o tym, kto z 
            nas jest najdostojniejszy!
            - Nie! Musia�bym m�wi� o sobie - rzuci� gliniany garnek - a tego nie lubi�. 
            Niech ka�dy z nas opowie, co prze�y� w �wiecie. A wi�c zaczynam. Nad morzem, 
            w pobli�u du�skich zatok...
            - Prze�liczny pocz�tek! - zabrz�cza�y talerze - To si� na pewno wszystkim 
            spodoba.
            - Tak! Tam prze�y�em m�odo�� u pewnej skromnej rodziny. Meble ci�gle 
            polerowano, czyszczono posadzki, a co dwa tygodnie zawieszano �wie�e firanki.
            - Jak przejrzyste i barwne jest to opowiadanie! - powiedzia�a szczotka do 
            zamiatania - Czu� w tym kobiece zami�owanie do porz�dku.
            - To prawda - przyzna�o wiadro i podskoczy�o z brz�kiem.
            Garnek ci�gn�� dalej, a koniec by� ca�kiem podobny do pocz�tku. Talerze 
            zaszcz�ka�y z rado�ci, a szczotka doby�a z k�ta ga��zk� pietruszki i 
            uwie�czy�a garnek w nadziei na rewan�. Krzesiwo postanowi�o ta�czy� i 
            huka�o, podnosz�c ci�gle jedn� nog�, tak �e ze strachu p�k�o obicie na 
            starym fotelu.
            - Czy tak�e zostan� uwie�czone? - spyta�o po sko�czeniu. I tak te� si� sta�o.
            - Ach, c� za ho�ota! - mrukn�y do siebie zapa�ki.
            Potem poproszono maszynk� do kawy, �eby za�piewa�a. Odm�wi�a jednak, 
            t�umacz�c si� chrypk� oraz tym, �e mo�e �piewa� tylko w gor�cym stanie. By�y 
            to tylko wykr�ty, bo wola�a �piewa� przy go�ciach, w jadalni...
            Na oknie le�a�o stare pi�ro s�u��cej. Nie posiada�o innej zalety nad to, �e 
            tkwi�o zbyt g��boko w atramencie.
            - Je�li maszynka do kawy nie chce �piewa� - odezwa�o si� pi�ro - to mo�na 
            zaprosi� s�owika.
            - Rzecz nies�ychana, mieliby�my s�ucha� jakiego� przyb��dy spoza kuchni! - 
            zawo�a� czajnik, krewny maszynki.
            - Jestem oburzony! - zawo�a� kosz targowy - Nudzimy si�, zamiast si� bawi�. 
            Dalej, nich ka�dy robi, co chce!
            - Tak, ha�asujmy! - zawo�a�y wszystkie sprz�ty.
            Ale nagle wesz�a s�u��ca. Ca�e zebranie zmartwia�o. Ka�dy sprz�t by� pewny, 
            �e gdyby jego pos�uchano, wiecz�r wypad�by wspaniale. 
            S�u��ca za�wieci�a zapa�k� i roznieci�a ogie�. Ach, jak�e trzaska� i �wieci�!
            - Ka�dy widzi teraz, �e jeste�my pierwsze w ca�ej kuchni - rzek�y z dum� 
            zapa�ki i zgas�y.
        
            - Prze�liczna to bajka - powiedzia�a kr�lowa - Duchem jestem po stronie 
            zapa�ek. Tak, dostaniesz nasz� c�rk�!
        
            - Tak, dostaniesz kr�lewn� - doda� kr�l.
        
            Ustalono dzie� �lubu i o�wietlono uroczy�cie ca�e miasto. Mieszka�cy dostali 
            cukierki i ciasteczka, a ulicznicy gwizdali rado�nie na palcach.
        
            - Musz� i ja si� przyczyni� do u�wietnienia tego dnia! - rzek� syn kupca, 
            nakupi� rakiet i najrozmaitszych sztucznych ogni, potem za� wylecia� w 
            powietrze swoim kufrem.
        
            Zrobi� si� nies�ychany zam�t. Ognie bengalskie nape�ni�y powietrze hukiem i 
            �wiat�em, jakiego dot�d nie widziano. Wszyscy byli pewni, �e kr�lewna 
            po�lubia boga.
            Wysiad�szy w lesie ze swego kufra, ch�opak chcia� zasi�gn�� wie�ci, co o nim 
            m�wi� w mie�cie.
            Ka�dy g�osi� co innego, ale wszyscy byli zachwyceni.
        
            - Widzia�em samego boga! - wo�a� jeden - Oczy jego b�yszcza�y jak gwiazdy, a 
            broda przypomina�a spieniony g�rski potok!
            - Lecia� okryty p�aszczem z p�omieni, a po�r�d zwoj�w widnia�y g�owy anio��w!
            Nazajutrz mia�o si� odby� wesele.
            Syn kupca wr�ci� do lasu chc�c zabra� kufer... ale c� si� okaza�o? Oto ma�a 
            iskierka zatli�a stare, suche drzewo i cudowny kufer doszcz�tnie sp�on��! 
            Nie m�g� ju� lata� i udawa� boga! Nie m�g� si� pokaza� na oczy narzeczonej! 
            Ona za� sta�a przez ca�y dzie� na dachu, czekaj�c na niego. Stoi tam jeszcze 
            pewnie do dzi�. A ch�opak w�druje po �wiecie i opowiada bajki, ale �adna nie 
            jest ju� tak weso�a, jak bajka o zapa�kach.
 
                                       KONIEC ROZDZIA�U
Zgłoś jeśli naruszono regulamin