Rosalie-Prolog .doc

(26 KB) Pobierz

Prolog

Ten dzień był taki… normalny. Nie mogłam nawet przypuszczać, że będzie to ostatni dzień mojego ludzkiego życia. Jeszcze popołudniu sądziłam, że jestem szczęściarą, że wszystkie moje marzenia spełnią się najdalej za parę tygodni. Tymczasem ten jeden wieczór zmienił wszystko.
Lekko mżało. Pomyślałam z rozdrażnieniem, że moje bujne blond włosy pokręcą się od wilgoci. Było ciemno, w słabym świetle latarni ulicznych ledwo widziałam drogę. Wracałam od Very, mojej przyjaciółki. Mimo że od jakiegoś czasu była matką i żoną, wciąż byłyśmy sobie bliskie. Zawsze błyszczałam na jej tle. Miałam wszystko to, o czym ona mogła zaledwie pomarzyć – niezwykłą urodę, bogactwo, pozycję towarzyską. Ale tego wieczoru, kiedy wychodziłam z jej skromnego mieszkanka, po raz pierwszy poczułam, że ona ma coś więcej. Szczęście. Ja sama też czułam się szczęśliwa, nawet bardzo, ale z zazdrością myślałam o jej słodkim, czarnowłosym maleństwie, na które patrzyła z taką miłością. Macierzyństwo było moim największym marzeniem, które miało spełnić się już tak niedługo… Oczyma wyobraźni widziałam siebie i Royce’a – najpierw na hucznym weselu, otoczonych zachwytem mieszkańców Rochester, a potem w naszym pięknym, luksusowym domu, z gromadką jasnowłosych dzieci… Właśnie te wizje zaprzątały mi głowę, kiedy na końcu ulicy spostrzegłam grupkę mężczyzn. Rozpoznali mnie, zaczęli gwizdać i wykrzykiwać różne świństwa. Bałam się. Zbliżyli się do mnie, kiedy ujrzałam pośród nich twarz Royce’a. Był pijany. Złapał mnie za płaszcz, z ohydnym uśmieszkiem powtarzał moje imię, a jego kumple rechotali do wtóru.
Nie krzyczałam. Marzyłam, by jak najszybciej umrzeć.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin