215. Wood Carol - Niewidzialna rywalka.rtf

(882 KB) Pobierz

Carol Wood

 

Niewidzialna rywalka

Medical duo 215


ROZDZIAŁ PIERWSZY

 

Cenna spoglądała przez okno, zawstydzona swoim wścibstwem. Pod drzewami na parkingu przychodni stało dwoje ludzi pogrążonych w rozmowie: wysoki, ciemnowłosy doktor Phil Jardine, starszy wspólnik przychodni w Nair, oraz doktor Helen Prior, praktykująca w pobliskim Stockton.

Bez wątpienia czterdziestoparoletnia Helen, mająca na sobie obcisły granatowy kostium i pantofle na wysokich obcasach, była nadał piękna. Cenna zauważyła, że lekarka niedawno obcięła swe długie włosy i teraz nosiła krótką, modną fryzurkę. Często odwiedzała przychodnię, odkąd młoda żona Phila umarła w czasie poprzednich świąt Bożego Narodzenia.

Cenna objęła spojrzeniem twarz mężczyzny, ale z tej odległości nie mogła dostrzec jej wyrazu. Przez otwarte okno dobiegł ją tylko beztroski śmiech Helen.

W końcu odwróciła się, usiadła przy biurku i z ociąganiem zagłębiła się w dokumentach. Długie, ciemne włosy o kasztanowym połysku opadły jej na twarz, kryjąc roztargnioną minę. Dlaczego Helen miałaby się nie podobać Philowi?myślała. W końcu od śmierci Maggie w wypadku narciarskim upłynął już rok i dwa miesiące. Czas, by Phil zaczął żyć na nowo...

Ktoś zastukał do drzwi i w progu stanęła Anme Sharpe, jedna z dyżurujących po południu recepcjonistek.

Pani doktor, przyszły dwie ostatnie pacjentki. Pani Gardiner, nowa pacjentka, która zarejestrowała się dziś rano, oraz Louise Rymań.

Louise?zdziwiła się Cenna. – Chyba była u mnie w styczniu, miesiąc temu...

Owszempotaknęła Annie. – Tak wynika z karty. Prawdę mówiąc, martwię się o nią. Wie pani, ona uczy Calluma, mojego trzynastoletniego synka. Świetnie sobie radzi, brzdące za nią przepadają, ale ostatnio coś mizernie wygląda. Boję się, żeby to nie byto coś złego. Zawód nauczycielki to ciężki los, ja bym nie dała rady.

Cenna uśmiechnęła się i rzuciła jej spojrzenie spod ciemnych rzęs.

Przecież pani radzi sobie z obsługiwaniem mrowia moich pacjentówpowiedziała. – To równie trudne.

Praca z panią doktor to co innegozaśmiała się Annie, spojrzawszy na Cenne sponad półokrągłych szkieł. – Pani jest aniołem. Ja ledwo mogę utrzymać w ryzach trójkę moich urwisów, a co dopiero pomyśleć o całej klasie. Callum opowiada...

Nie, Annie, proszę!Cenna podniosła rękę. – Niech pani nie mówi o tych okropnościach.

Ależ pani doktorrecepcjonistka uśmiechnęła się z przekorąna pewno chętnie wysłucha pani opowieści o szatańskiej zabawie małolatów podczas nieobecności rodziców. Albo o tym, jakie potem skarby pod materacem odkrywa matka w trakcie sprzątania?

Och, niezaprotestowała Cenna.

W tym momencie znów otworzyły się drzwi i do pokoju wkroczył Phil Jardine. Miał na sobie szykowny ciemny garnitur i idealnie świeżą białą koszulę.

Co za ciekawa rozmowa ~ powiedział. – Czy można się przyłączyć?Dłoń zwiniętą w trąbkę przyłożył do ucha i zagadnął:Annie, co pani mówiła o materacu?

Och, nic takiego, czego już pan nie słyszał, panie doktorzeodparła z chichotem pulchna recepcjonistka. – Chyba z tych opowieści, jakich się pan nasłuchał, mógłby pan ułożyć całą książkę.

No, norzekł Phil, robiąc obrażoną minęnie jestem Matuzalemem. – I dodał:A czy wiecie, dziewczyny, że ślęczę godzinami przy desce do prasowania, żeby się wam przypodobać?

Obie kobiety wybuchnęły śmiechem.

Och, panie doktorze!wykrzyknęła Annie. – Jeszcze żółtodziób z pana. Jak pan będzie w moim wieku, to pan sobie ponarzeka.

Cenna słuchała, jak Phil się przekomarza z Annie i korzystając z okazji, spokojnie mu się przyglądała Wstrząs, jaki przeżył wskutek tragicznej śmierci żony, wyrzeźbił na jego twarzy głębokie bruzdy. Jednak wydawało się, że ten przystojny, trzydziestodziewięcioletni mężczyzna nie poddał się nieszczęściu, chociaż ci, którzy znali go bliżej, dostrzegali smutek w jego orzechowych oczach.

Cenna ogarnęła spojrzeniem ciemną, gęstą czuprynę, która kończyła się równo nad kołnierzem. Czy Phil serio myśli o romansie z Helen?zastanowiła się.

Annie wyszła z pokoju i Cenna zdała sobie sprawę, że Phil obserwuje ją z uśmiechem.

Czy mi powiesz, o czym śniłaś na jawie przez ostatnie pięć minut?zapytał, siadając przy niej.

Nie zdołała ukryć rumieńca.

Och, myślałam o wakacjach. O złotej plaży, bezchmurnym niebie i tak dalej.

W jakimś szczególnym miejscu? Czy też z kimś szczególnym?

Skądże!Wzruszyła ramionami. – Wybieram się z grupą sportową na Kretę, żeby popływać i pożeglować. Spotykamy się w tej sprawie w sobotę.

To mnie zaskoczyłaś. – Zmarszczył brwi.

Dlaczego?spytała. – Bo chcę spędzić wakacje na wodzie?

Nie. Tylko że nie wybierasz się razem z Markiem.

Z Markiem?Zamrugała powiekami. – Nie mam pojęcia, gdzie Mark spędza w tym roku wakacje.

Myślałem, że wy oboje jesteście... – Urwał i wzruszył ramionami.

Jesteśmy... – podjęła Cenna.

Och, nie wiem. Tak mi się powiedziało. – Uśmiechnął się z zażenowaniem. – Przepraszam, że pytałem.

Phil, nie mam nic przeciwko temu, że pytasz, ale nie rozumiem, dlaczego myślisz...

Dośćzastopował ją. – Nie mówmy o Marku, skoro nie masz ochoty. Nie wiedziałem, że to drażliwy temat.

Wcale niezaprzeczyła, oblewając się rumieńcem. – Po prostu nie chcę dyskutować o moich sprawach osobistych.

Rozumiemuciął Phil.

Utkwiła w nim wzrok, zastanawiając się, czemu w ich rozmowę nagle wkradło się napięcie.

Wydawałoby siępowiedziałaże tobie łatwiej to będzie zrozumieć niż innym Ty nigdy nie mówisz o Maggie, przynajmniej w pracy.

Poczuła, że zapędziła się za daleko.

Twarz mu pociemniała.

Maggie odeszła... i to wszystkoodrzekł. – Nie ma tu nic więcej do dodania.

Na pewno nie?

Na pewno.

Phil, posłuchaj, ja tylko porównuję. Po śmierci Maggie nie wykazywałeś chęci do rozmowy o niej i może to jest właśnie twój styl, a ja...

A ty chcesz powiedzieć, że uważasz znajomość z Markiem za sprawę prywatną, a ja powinienem pilnować swojego nosa.

To wszystko nie tak... – westchnęła.

Owszemskwitował i pomaszerował do drzwi.

Phil?Nie wiedziała dlaczego, ale zbyt często grali sobie na nerwach. – Proszę, nie bierz do siebie tego, co mówiłam. Złóż to na karb przemęczenia.

Popatrzył jej w oczy i lekko się uśmiechnął.

W porządkupowiedział. – Ostatnio wszyscy jesteśmy trochę nerwowi.

Zamknął drzwi, a Cenna przeciągle westchnęła. Dlaczego jest tak drażliwa na punkcie Marka? Nic do niego teraz nie czuła, choć kiedyś byli ze sobą blisko. I czemu Phil zawsze przyjmuje pozycję obronną, gdy mowa o Maggie?

Maggie Jardine... Cennie stanęła przed oczami wysoka, wiotka jak trzcina, dwudziestosiedmioletnia kobieta. Tak jak Helen Prior, była bardzo ładna. Chyba nie jestem zazdrosna o Helen, pomyślała. Czy to możliwe? Przecież Phila i mnie nic nie łączy... przynajmniej tak sądzę.

Chwile spędzone razem z Philem na przyjęciu w zeszłym roku uświadomiły jej, że pragnie unikać zaangażowania. Mark zranił ją głęboko. Długo nie mogła się otrząsnąć. Dlaczego, zastanowiła się, Phil zapytał o Marka Pageta?

Zadzwonił wewnętrzny telefon i Annie powiadomiła, że czeka Louise Rymań. Usiłując wyrzucić z głowy dręczące ją myśli, Cenna uśmiechnęła się do rudej kobiety, która weszła do gabinetu.

Cały czas jestem zmęczonauskarżała się młoda nauczycielka zajęć technicznych. – To zupełnie do mnie niepodobne. Lubię uczyć dzieci obsługi komputera i uważam, że to ogromnie ważne. Ale ostatnio praca mnie irytuje.

A jak z apetytem?Cenna pomyślała, że pacjentka wygląda mizernie i że schudła od czasu ostatniej wizyty.

Gotowanie tylko dla siebie nie jest miłym zajęciem. – Louise przygryzła wargi...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin