Rosiek Barbara - Wdowa.rtf

(61 KB) Pobierz
BARBARA ROSIEK

Barbara Rosiek

Wdowa

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Jadwidze i Ryszardowi

Szumlińskim

WDOWA

Stanisławowi Grochowiakowi

 

Wyjęłam wszystkie fotografie

z ram na kominku

oprócz tej ostatniej

na której mnie całujesz

jak pijany marynarz

to lęk

 

a potem ułożyłam je

w pudełku po orchideach

które kupowałeś za każdą

zdradzoną noc

 

wybaczałam

 

leżę a obok puste miejsce

puste prześcieradło

puste wnętrze

 

i ta porażająca cisza

bez twego oddechu

 

zimno

pies chce zająć twoje miejsce

przeganiam go

twoje miejsce

 

którego nie oddam nikomu

ciężkie jak kamień

dławi mnie

 

jestem ciebie głodna

całuję fotografię

 

usypiam

i śnię jak się kochamy

***

tak się boję

że zgaśniesz

a ja jeszcze nie wydoroślałam

kto kota utuli nocą

kto kupi przejrzałe brzoskwinie

i kto będzie tak kochał

 

- mamo...

***

Bożenie

 

twoje serce

bezpieczna kryjówka

dla mojej duszy

***

Każdy człowiek posiada na własny użytek

moc nie do odgadnięcia

 

każdy chce być zrozumiany

oprócz artystów poetów i narkomanów

 

mówią że jestem niezmiernie bogata

we wnętrzu rodzę ptaki

orły drapieżne albo jaskółki

zwiastujące młodość na wiosnę

nie udało się mnie pokonać

wszystkimi wyrokami bez sądu

 

celebruję cię w każdej książce

w biblii szatana którą teraz tworzę

ośmielam się pisać - Bóg jest omylny

ale Go nie przenikam

najważniejsza jest wiara

którą rodzę jak dzieci

z potępionego łona

 

ośmielam się wyć na pustkowiu

na pustyni szukam natchnienia

jak Jim Morrison

przez wrota percepcji

moje wizje są pełne boskiej ekstazy

 

bez LSD czy peyotlu

to wnętrze paranoika

głodującego na miłość

 

- poznałam niewybaczalne panie Szestow

kocham przeklętych - takich jak ja

***

twoje dłonie są delikatne

jak muśnięcie aksamitu

myliłam się sądząc że

to tylko nudne wyznania

doświadczonego człowieka

który pomaga przetrwać

jak woda czy powietrze

 

do tego czasu byłam bezużyteczna

jak popsuty zegar

zawodziłam na ścianie oddechu

kiedyś to wszystko minie

pozostanie papier żyjący stulecia

kiedyś będę antykiem

i nikt nie będzie pamiętał

że geniusz to wyzwanie dla miłości

***

Stefanowi Pastuszewskiemu

 

dzisiaj

to jest jutro

to jest wczoraj

ciągle tak samo

żartuję z życia

 

moja śmierć mija się

z powołaniem

napisałam kolejny tomik wierszy

wszyscy pragną bym była wesoła

 

ale przecież tak się nie stanie

wystarczy jeden telefon

i wiozą mnie na sygnale

do nieba

 

bo przecież piekło

jest tutaj

i tutaj jest moje życie

Modlitwa

Jezu czym mam

zastąpić miłość

która nigdy się nie spełni

kocham w rozpaczy

rozdartego serca

w bólu dziecka

Panie Boże daj siłę

zapomnienia

chociaż tego nie pragnę

 

- pragnę tajnego uścisku dłoni

cichego przytulenia

i snu że jesteś

w mojej wyobraźni

***

Markowi Sternalskiemu

 

tyle we mnie strachu

całe wyspy wspomnień

całe oceany niepokoju

ty wiesz doktorze

znasz to od podszewki

chociaż czasami i ty

nie znajdujesz recept

na ilu pogrzebach już byłeś

na ilu uczuciach

zagrałeś requiem

***

Mirce

 

dokąd pójdę

gdy braknie ostatniego przyjaciela

do kogo modlić się będę

gdy Bóg powie - dość

 

pożegluje z błękitnym wiatrem

w cień półcień w śmierć

 

uciekam całe życie

 

pożegluję w starych butach

które mnie niosły przez lata

i zapomnę że przyjaciel odszedł

którym nie był

***

komunia co rano

od szpitalnego księdza

dzisiaj zobaczyłam

nagą zakonnicę

cenię nabrzmiałe piersi

nie zaznają nigdy smaku macierzyństwa

czy to wybór samotności

czy wiary tak głębokiej

ciągle wątpię

czy istnieje Bóg

***

dr Markowi Sternalskiemu

 

będę bogata

w ludzkie upadki

i pętle które codziennie

zawieszam tym co już nie mogą

i ja nie mogę

ty nie możesz

nikt nie może

zachwiałam się jak podcięta

twoim wzrokiem

mówisz - pustka po straconych

ile pustki w moim pokoju

jeno duch warczą na siebie

jak wściekłe psy

jestem ciągle bezsenna

przeganiając demony

jeszcze się podnoszę

ku śmierci?

pchnięta w jego ramiona

ku piekłu?

i tak stoimy naprzeciw

jak dwa słońca

na różnych kontynentach

gonimy czas

***

kochankowi

 

jestem ubrana w białą suknię

jak na ślub naszych serc

 

rozbawiony wiatr wieje w twarze

wypowiem przysięgę ustami pełnymi żaru

 

a później w szalonym lecie

pocałunków powrotów i pożegnań

zniosę czerwone słońce dla ciebie

tak lubiłeś zmierzch a w nim

półkolistość twarzy twardych jak orzech

 

i odejdę z miłością pod pachą

ja - niewinna zagubiona

osmagana biczem twoich pragnień

***

Jimowi Morrisonowi

 

czas na ceremonię Jim

wilki rozszarpują

króla jaszczurów

 

już czas Jim

wyrzec się własnego dziecka

i z Pam kończyć dzieło

skok z wieżowca

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin