Droga zwana końcem4.txt

(20 KB) Pobierz
Rozdzia� 4 - Powr�t (cz. 1) 

By� ranek. Ani s�o�ce, ani deszcz nie pokaza�y si� dzi� w Forks. Poranna rosa l�ni�a na trawie i ig�ach starych sosen rosn�cych na brzegu lasu, tu� obok domu komendanta policji. S�ysza�em samochody jad�ce po najbli�szej autostradzie, d�wi�czny �piew ptak�w oraz cichy, spokojny oddech Belli dochodz�cy z jej pokoju. 

Poczeka�em a� Charlie wyjdzie do pracy. Oci�ga� si� jak nigdy. Zazwyczaj, pi�tna�cie minut po przebudzeniu, radiow�z ju� znika� za zakr�tem, tymczasem dzi� pozwoli� sobie na d�ug� k�piel i obfite �niadanie. Jakby przeczuwa�, �e doprowadzi mnie tym do szale�stwa. Nigdy specjalnie za mn� nie przepada�, gdyby m�g� pewnie wywali�by mnie ze swojego domu, a Bell� zamkn��by w celi, albo wywi�z� do Australii, byleby tylko by�a ode mnie odseparowana. Ciekawe, co by powiedzia�, gdyby si� dowiedzia� jak jego c�rka rzuca si� na mnie przy ka�dej nadarzaj�cej si� okazji i jak ja, twardy i dobrze wychowany taktownie jej odmawiam. 

Za�mia�em si� cicho pod nosem z w�asnych my�li. Twardy i dobrze wychowany? Te� sobie wymy�li�em. Ona tak na mnie dzia�a�a, �e gdybym tylko m�g� zerwa�bym z niej ubranie w ci�gu sekundy i spe�ni� swoje wszystkie, nawet te najbardziej dzikie i perwersyjne fantazje. Nawet? Chyba raczej chcia�em powiedzie� �zw�aszcza�. 

Nie! Musia�em si� opanowa�, je�eli chcia�em utrzyma� moj� ukochan� przy �yciu! Oczywi�cie raz, by�em ju� tak blisko.. Na polanie.. 

O nie! Szybko odrzuci�em grzeszne my�li i, kiedy tylko Charlie zatrzasn�� drzwi, w�lizgn��em si� do pokoju Belli. Jeszcze spa�a. Jej czekoladowe oczy by�y ukryte pod ci�kimi, sinymi powiekami. G�ste w�osy zwi�zane mia�a w ciasny kok na czubku g�owy. Przekr�ci�a si� na wznak. Na jej policzku odcisn�a si� d�o�, kt�r� wcze�niej mia�a wci�ni�t� mi�dzy swoj� ma��, pi�kn� g��wk� a poduszk�. Wygl�da�a na zaniepokojon�, na pewno przeze mnie. Przez ostatnie dwa tygodnie sprawi�em jej na pewno du�o b�lu. 

- Edward, wr�� � szepn�a przez sen i zacisn�a d�onie w pi�ci. 

T�skni�a. Wr�ci�em ju�, ale nie mia�em serca jej budzi�. Uwielbia�em patrze� jak �pi. S�ucha� cichego pochrapywania przerywanego od czasu do czasu pomrukiwaniami m�wi�cymi mi, o czym �ni. Tak bardzo pragn��em to wiedzie�! Chyba nigdy nie zrozumiem, dlaczego jej my�li s� dla mnie tajemnic�. 

Na biurku le�a�y porozrzucane ksi��ki. Oczywi�cie na stoliku przy ��ku le�a�y otwarte Wichrowe wzg�rza. Ich stan mo�na by�o okre�li�, jako marny. Ok�adka odpad�a, posklejane ta�m� kartki by�y w ni� wsadzone tylko po to �eby znajdowa�y si� w jednym miejscu. Strony ju� dawno po��k�y, a litery wyblak�y. Ju� wiem, co dam jej na urodziny. To drobny prezent, wi�c nie powinna si� obrazi�. W�a�nie.. urodziny.. to dzi�! By�a dopiero si�dma, no i sobota, wi�c nie by�o szko�y. Nie powinna si� pr�dko obudzi�.. mo�e zd���. 

***** 

P� godziny p�niej wpad�em do jej pokoju z prezentem w r�ku. Wci�� spa�a. Usiad�em na pod�odze przy ��ku i delikatnie po�o�y�em g�ow�, tu� obok niej. Wzi��em g��boki wdech. Mog�em delektowa� si� jej zapachem. By�a w nim kwiatowa wo�.. Frezje? Zdecydowanie. I co� miodowego. Gard�o piek�o, a jad nap�ywa� mi do ust, ale to nie by�o wa�ne. Uda�em si� na polowanie tu� przed przyjazdem do niej, wi�c nie by�em g�odny. Uchyli�a delikatnie powieki. 

- Dzie� dobry kochanie � u�miechn��em si�. 

Zamkn�a z powrotem oczy, przekr�ci�a si� na bok i westchn�a. Czy�by pomy�la�a, �e to tylko sen? C�, poczekam. Niech si� wy�pi. Nie mog� zapomina� o jej ludzkich potrzebach. 

Przez chwil� przypatrywa�em si� jej plecom. By�a szczelnie owini�ta ko�dr�, lecz dopiero od pasa w d�. �opatki odznacza�y si� pod obcis�� koszulk�. W�a�ciwie przez t� bluzeczk� by�o wida� ka�d�, nawet najmniejsz� wypuk�o�� na jej ciele. Mia�a idealne kszta�ty. By�a taka drobna. Nagle poczu�em ochot� by j� dotkn��. 

Skoczy�em po koc do szafy w przedpokoju. Szczelnie j� otuli�em i po�o�y�em si� obok niej. Nie mog�em pozwoli� by obudzi�y j� dreszcze spowodowane moim dotykiem. Wpatrywa�em si� w blade policzki i koralowe, lekko rozchylone usta, tej niewinnej istoty, w kt�r� zacz��em si� delikatnie wtula�. Marzy�em o tym by z�o�y� na nich poca�unek, lecz ba�em si� j� obudzi�. Niewinnej istoty? Naprawd� powinienem chyba zacz�� zmienia� zdanie o Belli. Budzi�a si� w niej jaka� diablica. Rozumiem, taki wiek, hormony i tak dalej, ale ta dziewczyna jest niesamowicie uparta. 

Po jakiej� godzinie zn�w otworzy�a oczy, przetar�a je, a nast�pnie chyba sobie u�wiadomi�a, �e jednak nie �ni. 

- Edward..? 
- Dzie� dobry kochanie � powt�rzy�em. 
- Chyba ju� mi si� dzisiaj to �ni�o � wymamrota�a. A jednak. 
- A jaki by� dalszy ci�g tego snu? � nie mog�em si� powstrzyma�, by si� nie u�miechn��. 
- Znik�e�. Jak codziennie, gdy si� budz�, od dw�ch tygodni � wygl�da�a na smutn�. 

Zdo�a�em tylko wymamrota� � przepraszam. 

- Czeka�am na ciebie, co dzie� i, co noc. Martwi�am si�! Alice nie chcia�a mi nic powiedzie�. Umiera�am ze strachu! Czy ty w og�le zdajesz sobie z tego spraw�?! � nagle sta�a si� bardzo rozbudzona. 

Nie spodziewa�em si� takiego wybuchu, wi�c przez sekund� doznawa�em ogromnego szoku. Musia�em pozwoli� si� jej wykrzycze�. Zreszt� zas�ugiwa�em na o wiele ostrzejsze s�owa. Tak, zostawi�em j� na d�ugi czas bez �adnych wiadomo�ci, ale nie mog�em post�pi� inaczej. Kiedy� jej to wyt�umacz�. 

- Gdzie by�e�? � spyta�a ostro. 
- Na Alasce. 
- Co si� sta�o? Co tam robi�e�? Dlaczego si� nie odzywa�e�?! � zadawa�a wiele pyta�, a na �adne z nich nie mog�em odpowiedzie�. 
- Nie mog� ci powiedzie�. 
- S�ucham?! �artujesz sobie ze mnie?! Obieca�e� przed wyjazdem, �e mi wszystko wyja�nisz! � zaprotestowa�a z wyrzutem. 
- Wiem, przepraszam. Kiedy� ci wszystko opowiem, ale nie teraz. To skomplikowane � taka by�a prawda. Jak mia�em jej to powiedzie�? Bello, musia�em ci� zostawi� na dwa tygodnie, bo pilnuj� wampirzycy-wariatki, kt�ra przypadkiem jest we mnie szale�czo zakochana. Acha i nie przejmuj si� tym, �e zostawi� ci� zn�w, by do niej wr�ci�. 
- I nic mi nie powiesz? � jej z�o�� znikn�a ust�puj�c miejsca smutkowi i g��bokiemu rozczarowaniu. 
- Jest mi naprawd� przykro z tego powodu, ale nie mog� � na pewno nie mia�a poj�cia ile mnie kosztowa�o ukrywanie tego przed ni�. 
- Powinnam si� przyzwyczai� do tego, �e nie dotrzymujesz obietnic � rzuci�a p�g�bkiem. 

Nie wierzy�em, �e to powiedzia�a. Dla mnie, dane jej s�owo by�o �wi�te! Jak mog�a tak w og�le pomy�le�. Przez chwile zapada�em si� w otch�a� w�asnych rozczarowa�. Musia�em si� opami�ta�. W ostatnim czasie sprawia�em jej za du�o b�lu. Czy to mo�liwe, �e by�em a� tak wielkim egoist�, by nie zauwa�y� jakiego� niezwykle wa�nego szczeg�u? 

- Kiedy� ci to wyja�ni�, ale nie teraz. 

Nie chcia�a si� k��ci�. Po prostu mocno si� do mnie przytuli�a i nie chcia�a pu�ci�. 

- Mo�esz mi to wynagrodzi� w inny spos�b � powiedzia�a, a zaraz potem z�o�y�a gor�cy poca�unek na moich ustach. 

- Bello, to nie jest najlepszy pomys� � zn�w testowa�a moj� wytrzyma�o��. Je�eli b�dzie mnie tak prowokowa� to naprawd� si� poddam. Mo�e jak obudzi si� jutro z kilkoma siniakami zrozumie, ze pogrywanie w ten spos�b z wampirem nie przynosi niczego dobrego. 

Bo�e, co ja najlepszego robi�?! Nie powinienem nawet tak my�le�! 

- Przecie� wtedy, na polanie.. Dlaczego nie teraz? 

Oczywi�cie mia�a racj�, ale dwa tygodnie temu by�o inaczej. By�em spokojny, zrelaksowany, niczym si� nie martwi�em. 
Przygotowa�em si� psychicznie i fizycznie na to, co chcia�em zrobi�. Po za tym dosta�em nag�ego ataku g�upoty. Ale teraz? By�em w rozsypce. W ka�dej chwili mog�em straci� nad sob� kontrol�. To by�o zbyt niebezpieczne. 

- Po prostu nie. M�g�bym ci� teraz skrzywdzi�. Koniec tematu � chcia�em uci�� t� rozmow� jak najszybciej. Serce mi p�ka�o, gdy jej odmawia�em. 
- W porz�dku, rozumiem � czy to mo�liwe? Po raz pierwszy przekonanie jej posz�o mi tak �atwo, mo�e naprawd� zrozumia�a � id� si� doprowadzi� do porz�dku. Czekaj tutaj, wracam za par� minut. 

Zabra�a kilka rzeczy z szafy, kosmetyczk� z biurka i posz�a do �azienki. S�ysza�em trzask zamykanych drzwi, a potem szum wody. Lubi�a d�ugie prysznice. Temperatura wody zawsze by�a tak du�a, �e czu�em j� a� w pokoju. Ile bym da�by m�c znale�� si� tam razem z ni�. Patrze� jak po jej bladym ciele sp�ywaj� krople gor�cej wody.. Opami�taj�e si� do cholery Cullen! 

To niemo�liwe �eby posz�o mi tak �atwo. Po raz pierwszy odpu�ci�a. Zawsze wymaga�a ode mnie obietnic, a je�eli nie chcia�em podejmowa� tematu wpada�a we w�ciek�o��. Co� musia�o si� zmieni� podczas mojej nieobecno�ci. Dlaczego nie mog�em pozna� jej my�li?! 

Mo�e pozna�a kogo�, kto by� w stanie spe�ni� jej oczekiwania.. Czy to mo�liwe?! 

Nie. Bella mnie kocha. Przebywanie z dala od niej zdecydowanie mi nie s�u�y. Oczekiwa�em, �e nigdy nie zw�tpi w moje uczucie, a ja snu�em takie domys�y. To nie by�o fair w stosunku do niej. 

Le�a�em tak dobre p� godziny bij�c si� z my�lami, a� w ko�cu wr�ci�a. 

Zamar�em. To, co zobaczy�em na pewno nie by�o przeznaczone dla moich oczu. Chyba jednak nie zamierza�a si� tak �atwo podda�. O Bo�e m�j najdro�szy, jak�e ona wygl�da�a! Mia�a na sobie prze�wituj�c�, koronkow�, czarn� koszulk� i wyj�tkowo sk�pe majtki do kompletu. Ponadto jej nogi opina�y a�urowe po�czochy. Poczu�em mrowienie w okolicach podbrzusza. Czy ta dziewczyna ma zamiar doprowadzi� mnie do szale�stwa, a siebie do grobu? 

Szybko si� opami�ta�em i przybra�em neutralny wyraz twarzy. Wiele mnie to kosztowa�o. Oczywi�cie zauwa�y�a moj� reakcj�, ale nie mog�a si� dowiedzie�, z jakimi my�lami bij� si� w tej chwili. Wiedzia�em, �e wykorzysta ka�dy s�aby punkt by osi�gn�� sw�j cel. 

Opar�a si� o framug� drzwi i spojrza�a na mnie zalotnie. �eby tego by�o ma�o, do jej policzk�w nap�yn�a krew i s�odko si� zarumieni�a. 

- Cze�� � powiedzia�a spokojnie, po czym delikatnie przygryz�a doln� warg�. 
- Witaj � musia�em zachowa� rozs�dek. Rozs�dek do cholery! Nie mog� jej dotkn��. Nie dzi�, nie w takich okoliczno�ciach. 
Pod...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin