Droga zwana końcem8.txt

(8 KB) Pobierz
Rozdzia� 8 - Szepty 

- Czy zastanawia�e� si� kiedy� jak wygl�da �ycie wampira po �mierci? 
- Oczywi�cie. Nie ma nic. Pustka. Wieczne zawieszenie mi�dzy tym a tamtym, b�d�ce cz�ci� sk�adow� stanu zwanego �to�, maj�cego na celu doprowadzi� do czego� kosztem innego lub owego. 
- Wiesz, �e to brzmi sensownie.. Ja wyobra�am sobie ognie piekielne smagaj�ce sk�r�, ale niemog�ce wyrz�dzi� �adnych krzywd sferze fizycznej, pal�ce jedynie pod�wiadomo��, pozbawiaj�ce m�zg szarych kom�rek i resztek cz�owiecze�stwa zagubionych dawniej ni� dawno temu. Czarne dymy k��bi�ce si� w p�ucach, rozdzieraj�ce cia�o od �rodka, zanieczyszczaj�c je najwi�ksz� trucizn�, jak� B�g zes�a� na �wiat � gorycz�, b�agaj�ce o jak�kolwiek mo�liwo�� ucieczki z tego strasznego miejsca. 
- To brzmi okropnie. Momentami mam wra�enie, �e materia staje si� antymateri� i rozsadza wszystko w promieniu miliard�w lat �wietlnych prowadz�c do nieuniknionego przez konieczne i bolesne. A� w ko�cu nieuniknione okazuje si� ostatecznym ko�cem b�d�cym jednocze�nie pocz�tkiem ko�ca ko�c�w niesko�czonego b�lu egzystencjonalnego zwi�zanego z rozrywaniem utraconej duszy na miliony, je�li nie miliardy cz�ci, z kt�rych ka�da staje si� odr�bn� rzeczywisto�ci� z w�asnym ekosystemem sk�adaj�cym si� na co� i co� z czego� powsta�e. 
- I diabe� uciekaj�cy z piek�a w stron� niebios bram, boj�cy si� stawi� czo�a pot�pie�com i szale�com. Szatan musi by� Anio�em skoro wytrzymuje z nimi wszystkimi i nie udzielaj� mu si� te skrajnie beznadziejne zachowania prowadz�ce do osamotnienia i jednego z najgorszych przypadk�w izolacji � zamkni�ciem si� we w�asnym �wiecie, do kt�rego wst�p maj� jedynie negatywne uczucia, wype�niaj�ce i rozrywaj�ce, prowadz�ce i ko�cz�ce, zaczynaj�ce i te, o kt�rych nie ma poj�cia nikt, kto jest, cho� troch� �ywy. 
- Zawieszony i nieobecny w czym� ca�kowicie odr�bnym razem ze swoimi bra�mi � potworami, katami, egzekutorami i prostymi, aczkolwiek okropnymi podatnikami. M�wi�cy i konaj�cy, umieraj�cy i rodz�cy si� co dzie� z tym samym poczuciem wyodr�bnienia i pustki. Szukaj�cy i nieznajduj�cy. B��dz�cy w�r�d drogowskaz�w, z kt�rych ka�dy wskazuje drog� ucieczki. Jednak�e, w tym �wiecie ucieczk� jest jedynie kr��enie i zataczanie, powracanie i zaczynanie bez mo�liwo�ci zako�czenia pocz�tku i ko�ca, na skraju danego i tamtego. 
- A potem si� budzisz? I p�oniesz? 
- Nie. Potem zasypiasz. Pierwszy raz od lat zasypiasz snem wiecznym i koj�cym b�d�cym wyrokiem ostatecznym, a jednocze�nie najwspanialsz� nagrod�. 


Oszala�em. Rozmawia�em z g�osem w mojej g�owie. Kim�e on by� �eby tak mnie katowa�? Od kogo dosta� to prawo? Czym�e zas�u�y�em sobie na takie m�ki? Sam plu�em sobie w twarz � mordowa�em, krad�em i kierowa�em si� po��daniem, czas na pokut�. 
Czasem pyta�em go o r�ne mniej lub bardziej intryguj�ce sprawy, czasem odpowiada�em na jego dociekliwe i trudne pytania. Uczy�em si� od niego wegetowa�. Sta�em si� ro�link�, kt�r� od czasu do czasu trzeba podlewa� krwi�. Doskona�y drapie�nik zamieni� si� w ruchom� rosiczk� w rozmiarze XXL. 

Ostatni raz widzia�em Bell� czterdzie�ci dziewi�� godzin trzydzie�ci dwie minuty i pi�tna�cie sekund temu. Widzia�em o jej �mierci od dw�ch godzin trzech minut i czterdziestu pi�ciu sekund. I wci�� siedzia�em na brudnej pod�odze pokrytej sadz�. 

Podj��em ryzyko i otworzy�em oczy. Nie zobaczy�em nic wi�cej po za tym, co widoczne i oczywiste. Podczo�ga�em si� do �ciany i opar�em o ni�. Zmusi�em moj� r�k� by pow�drowa�a do brudnych, od le�enia na pod�odze, w�os�w. Z�apa�em mocno za rudaw� czupryn� i wplot�em palce mi�dzy posklejane pasma. Mia�em ochot� wyrwa� je wszystkie, rzuci�, zdepta�, rozerwa�..! NIE.. Nie mia�em na to si�y. Ukry�em twarz w d�oniach. 
Czy zdob�d� si� kiedy� na to by powsta�? Co dalej powinienem robi�? Jecha� gdzie�? A mo�e z kim� porozmawia�? 

Ale.. 

Gdzie? 

Z kim? 

Po, co? 


Po chwili podnios�em g�ow� i zorientowa�em si�, �e siedz� naprzeciw olbrzymiego lustra w z�otej, bogato zdobionej ramie. Jego tafla by�a tak g�adka jakby zosta�a w�a�nie wypolerowana. Zobaczy�em w nim Mike�a Newtona, ale nie tego weso�ego idiot�, tylko przygn�bionego wraka cz�owieka z restauracji. Obok niego sta�a pi�kna brunetka z czerwonymi oczyma. 
Chyba powinien mnie przerazi� ten widok. Jednak ja wyzby�em si� wszystkich uczu�. By�em pusty niczym mydlana ba�ka. W lustrze mia�o by� moje odbicie.. Chwila.. To by�em ja, ale moja twarz by�a pusta, a oczy przeszklone. Ciekawe czy moje my�li teraz te� by�y szar�, bezkszta�tn� mas�? 
A ta dziewczyna.. Bella! Odwr�ci�em si� szybko, ale obok mnie nie by�o nikogo. Tylko przesycone zapachem spalenizny powietrze. W lustrze jednak wci�� kto� obok mnie sta�. 

- Kocham ci� � szepn�a zjawa i powoli zacz�a znika�. 

- Bello, nie odchod�! � krzycza�em jak op�tany, a moje cia�o zacz�o skr�ca� si� w konwulsjach niezidentyfikowanego b�lu, kt�ry mog�em okre�li� jedynie, jako zanikanie. 

Rzuci�am si� na lustro, ale zamiast napotka� jego op�r wyl�dowa�em bezpo�rednio na twardej pod�odze, kt�ra pod wp�ywem uderzenia za�ama�a si�. Spad�em. Le�a�em na kuchennej terakocie otoczony po�amanymi, zw�glonymi deskami. 
Wygl�da�em i czu�em si� jak ofiara losu po serii niefortunnych zdarze�. Chcia�em zmusi� swoje oczy to p�aczu, cho� wiedzia�em, �e to bezcelowe. Chcia�em zmusi� moje serce �eby przesta�o bi� i pozwoli�o mi zej�� z tego �wiata, ale ono ju� dawno si� zatrzyma�o. Chcia�em wy��czy� sw�j m�zg, ale on znajdowa� si� poza mn�. Chcia�em znikn��, cho� to przeczy�o prawom fizyki. Chcia�em si� udusi�, chocia� nie potrzebowa�em tlenu. Chcia�em przesta� istnie�, cho� nie istnia�em ju� od dw�ch godzin, pi�tnastu minut i dw�ch sekund. 

Jak bardzo �a�osnym trzeba si� sta�, �eby B�g zlitowa� si� nad pot�pion� istot� i odebra� mo�liwo�� odczuwania? Czy w og�le da si� przekroczy� jakie� granice w ca�kowitej pustce? Mo�e to jest niesko�czona ciemno��, kt�ra nie ma ko�ca, ani pocz�tku? Mo�e to jest najpi�kniejszy w �wiecie chaos, ten, od kt�rego to wszystko jest i przez, kt�ry to wszystko zanika i rodzi si� na nowo? 

- A potem pierwszy raz od wielu lat zasypiasz.. � Ten g�osik by� pomocny, ale odzywa� si� w najmniej odpowiednich momentach. 
- Och, zamknij si�. Przesta� obiecywa� tylko spraw by to si� sta�o prawd�! � U�wiadomi�em sobie, �e wypowiadam te s�owa na g�os. 

Sta�em si� prawdziwym szale�cem rozmawiaj�cym z samym sob�. Mia�em halucynacje. Mo�e pora spojrze� prawdzie w oczy - by�em �a�osny. U�ala�em si� nad sob� le��c w gruzach i nikt nie przychodzi� mi z pomoc� i wiedzia�em, �e to si� nie zmieni. Jedynie, co mi pozosta�o to czekanie � nadzieja na cud, kt�ry mia� nigdy nie nadej��. 

Zrobi�o si� mokro. Witamy w Forks. Deszcz b�bni� o dach, kt�ry ledwo trzyma� si� na swoim miejscu. Marzy�em by si� zawali�, przygni�t� mnie i zabra� w za�wiaty � do Belli. Tak bardzo pragn��em by co� tak b�ahego mog�o pozbawi� mnie �ycia. 

Nagle moim cia�em zacz�y kierowa� delikatne wibracje. Czy wampir mo�e mie� drgawki? Jasne.. I ataki epilepsji. Zag��bi�em si� w rozmy�lania na temat najbardziej wymy�lnych i bolesnych chor�b, kt�re doprowadzi�yby mnie do �mierci i pozwoli�y zapomnie� o tym, co dzia�o si� w mojej duszy. Bella mia�a racj�. Mia�em dusz�. To niemo�liwe �ebym by� a� tak nieszcz�liwy bez niej. Czu�em jak si� rozpada i ka�dy nacisk na jej bezpostaciow� powierzchni� oddala� mnie od podniesienia si� z tego syfu, w kt�rym le�a�em. 

Chcia�em by moja lodowata sk�ra roztopi�a si� pod zbawiennym wp�ywem miodowego spojrzenia. Powinna najpierw delikatnie �cierpn��, a potem pozwoli� ca�emu jadowi znajduj�cemu si� w niej wyp�yn�� i zamieni� moje cia�o w ka�u��. Mo�e m�g�bym si� nawet spali� pod jego wp�ywem? Stara�em si� wyobrazi� go sobie, jako silnie �r�cy kwas b�d�cy w stanie rozpu�ci� najtwardszy metal, rozlewaj�c� si� po Ziemi trucizn�. 

Chyba odkry�em �r�d�o wibracji. Od niechcenia, wy��cznie dla �wi�tego spokoju, wyci�gn��em z kieszeni ma�y, srebrny telefon. Nie zd��y�em si� odezwa�, bo Alice zacz�a mnie zasypywa� gradem pyta�. A zreszt�, czy ja w og�le potrafi�em m�wi�? 

- Co z Bell�?! Jak si� czuje?! Przepraszam nie zd��y�am zareagowa�! Wizja przysz�a za p�no � jakie to mia�o teraz znaczenie? 
Milcza�em. 
- Edwardzie, jeste� tam? Co si� dzieje? Odezwij si� do cholery! 
W ko�cu i tak si� dowie. Mo�e im szybciej, tym lepiej. 
- Alice, Bella nie �yje. 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin