Rozterki Żigolaka
Wołek, Glemp, Geremek ogłaszali, że wybranie Kwaśniewskiego dużo nas będzie kosztować. Na mnie sprawdziło się to od razu. W powy-borczy wieczór, kiedy telewizja po raz kolejny ogłosiła, że Wałęsa ułamkiem procenta prowadzi w sondażach OBOP, założyłem się z żoną, że elektryk wygra jednak. Postawiłem na to działkę i samochód, wartości około 3 mld złotych. Przeciw zwycięstwu Wałęsy, a więc za Kwa-śniewskim, żona postawiła dziesięciokrotne danie dupy. Oczywiście, wygrywającemu zakład, a nie wybory. Cena rynkowa jednego pierdolenia wynosi w Warszawie circa 3 miliony. Może dziś już trzeba by liczyć tu nieco więcej, gdyż żonę mam prawdziwego magistra, co przez mniejszą część wyborców nagle zaczęło być bardzo cenione. W każdym razie, około godziny 23.00, dnia 19 listopada, stawiałem na Wałęsę w relacji pieniężnej 3 mld do 30 min, czyli sto do jednego. W rzeczywistości obstawiłem nawet jak tysiąc do jednego. Żonę mam bowiem chytrą i gdyby do mnie przegrała, ona zażądałaby na pewno, żebym wygrane dziesięć razy inkasował za jednym zamachem, tej samej nocy. Wywinęłaby się więc - w najlepszym dla mnie wypadku - pojedynczą usługą wartości rynkowej 3 min.
Przepłakawszy 3 miliardy, przeczytałem w „Przeglądzie Tygodniowym" (z 29 listopada br.), że pampersy ze szpica telewizji umyślnie opóźnili ogłoszenie narodowi danych OBOP, iż przewagę zyskał Kwaśniewski. Jako ludzie telewizyjnego wyznania, pampersy widocznie wierzą, że fakty są niebyłe, wręcz odwracalne, póki nie powie o nich telewizor. To zaklinanie przez Walendziaków rzeczywistości spowodowało taki skutek, że poseł Gwiżdż i inni członkowie sztabu wyborczego Wałęsy robili z siebie idiotów. Telewizja z lubością pokazywała jak świętują i aplauzują zwycięstwo, a wiedziała już, że leżą martwym bykiem. Mnie zaś to szachrajcze opóźnianie wiadomości o wygranej Kwaśniewskiego szarpnęło, jak już wyznałem, na ciężką forsę. Chyba zaskarżę Zarząd TVP o zwrot 3 miliardów, ale nie tylko. Każdy sąd uzna, że ponadto Walendziak dziesięciokroć musi dać mi dupy.
Szef Ośrodka Badania Opinii Publicznej, Pawlak (cóż za pechowe nazwisko!), twierdził, że rozbieżność między tym, co było w urnach a tym, co ogłaszano przez telewizyjny urynał, wynika z kłamliwości społeczeństwa. Ono głosowało na Kwaśniewskiego tak się tego wstydząc, że ankieterom mówiło, iż oddało głosy na Wałęsę. Dylemat: czy więcej niż połowa narodu kłamie, czy telewizja kłamie, każdy czytelnik tych słów rozstrzygać sobie może wedle własnych upodobań. W każdym razie prezes Walendziak, jako symbol wolności słowa, pozostaje na swojej posadzie. Co mnie cieszy, bo on ma 90 min pensji, a ja roszczenia do trzyletnich jego poborów. Oraz odrobiny pieszczot też.
Prezes Walendziak powiada, że on jest dobry jako szef TVP, ponieważ większość telewidzów uznaje telewizję za dobrą. Wynika to z badań tego samego OBOP, który tak wiarygodnie podawał przebieg głosowania. Dodawać nie trzeba, iż Ośrodek Badania Opinii Publicznej jest własnością telewizji akurat.
Panuje nastrój odprężenia, jedni odchodzą, drudzy zostają, ale wszyscy są po kłopocie: Wałęsa i Walendziak, Wilec-ki i Czempiński, Bartoszewski i Wachowski, Milczanowski i Okoński. Niepewność męczy tylko żigolaka i golasa - jak to prezydenta elekta określić zechciał prezydent Rzeczypospolitej, zanim przegrał.
Rozterki nowej głowy tego, za przeproszeniem, państwa:
Czy odkupić od Kuronia dżinsy i włożyć, skoro piszą, że Kwaśniewski dlatego tylko wygrał, ponieważ jest gładki i dobrze ubrany? Czy magisterium zrobić, czy szpagat? Czy Glempowi złożyć neopogańską wizytę? Czy jechać na Jasną Górę i na złość panu przeorowi oleksować przed Matką Boską? Jak dać panu papieżowi Konkordat, nie dając w mordę własnym wyborcom? Jak nie dać Konkordatu, skoro wtedy pierwszą wizytę prezydencką przyjdzie składać w Moskwie, zamiast w Watykanie? Czy Jolka ma być stratna na „Polisie"? Czy w Gdańsku musi dalej istnieć uniwersytet - akurat w jedynym na świecie mieście, za które nikt nie chciał umierać? Jak to zrobić, żeby Wileckiemu wszystkie jego gwiazdki stanęły przed oczami? I czy wypierdolić z Pałacu wannę za 127 milionów, ten symbol Wałęsowej arogancji? Bo z jednej strony w Polsce najważniejsze są symbole, a z drugiej, prawdziwy Polak przed Wielkanocą powinien się gdzieś wykąpać.
URBAN
jozpod