SZOLEM ALEJCHEM NOTATKI KOMIWOJA�ERA Prze�o�y� JAKUB APPENSZLAK.3 Tower Press 2000 Copyright by Tower Press,Gda�sk 2000.4 DO CZYTELNIK�W Jestem komiwoja�erem.Podr�uj� jedena�cie miesi�cy w ci�gu roku.Jad� zazwyczaj po- ci�giem,najcz�ciej trzeci� klas�,i prawie zawsze odwiedzam �ydowskie miasta i miastecz- ka.Bo po c� bym je�dzi� tam,gdzie nie ma �yd�w? M�j Bo�e!Ile� to dziwol�g�w spotyka si� po drodze!Szkoda tylko,�e nie jestem pisa- rzem.Chocia�,prawd� m�wi�c,dlaczego nie mam prawa zwa� si� pisarzem?Kim jest pi- sarz?Ka�dy cz�owiek mo�e zosta� pisarzem.Tym bardziej pisarzem �ydowskim.J�zyk �y- dowski � te� mi sztuka!!Bierze si� pi�ro do r�ki i pisze. Ale,moim zdaniem,nie ka�dy powinien bra� si� do pisania.Trzeba si� trzyma� swojego zawodu.Fach jest fachem.Tak my�l�.Jednak�e cz�owiek pr�nuj�cy mo�e znale�� rozrywk� w pisaniu. Jako komiwoja�erowi zdarzaj� mi si� w drodze ca�e dnie,gdy nic nie robi�.Siedz� i my- �l�.Ot,cho�by t�uc �bem o �cian�!Przyszed� mi wi�c dobry pomys� do g�owy.Kupi�em kajet i o��wek.Wszystko,co tylko po drodze s�ysz� lub widz�,notuj� w moim kajecie.W ten spo- s�b,jak widzicie,zapisa�em sporo stronic.Starczy pewno do czytania na ca�y rok!W ko�cu j��em si� namy�la�,co z tym fantem pocz��?Wyrzuci�?Szkoda.Dlaczego� nie wyda� tego w ksi��ce lub nie wydrukowa� w gazecie?Niech mnie licho porwie,je�li nie czyta�em gor- szych rzeczy! Wzi��em si� tedy do pracy.Roz�o�y�em ca�y towar wed�ug gatunk�w.Wyrzuci�em gorsze, a zostawi�em to,co najlepsze.Podzieli�em go na numery:pierwszy,drugi i tak dalej.Ka�de opowiadanie zaopatrzy�em innym tytu�em.Nie wiem,czy zrobi� na tym interes,czy te� do�o- ��.Bardzo pragn��bym wyj�� na czysto! Nie pytajcie mnie,po co to uczyni�em.Nie wiem.By� mo�e,�e to szale�stwo z mojej strony...Ale przepad�o,ju� si� sta�o!Przed jednym si� zabezpieczy�em:przed krytykami. Zatai�em firm�.Na pr�no b�d� si� starali wykry� moje nazwisko.A niech krytykuj�,niech si� �miej�,niech si� pn� na g�adkie �ciany!Dbam o nich tyle co pies o pi�t� nog�.Nie jestem pisarzem ani belfrem,ani �adnym �az�g�.Jestem kupcem. Komiwoja�er.5 KONKURENCI W najwi�kszym t�oku �gdy �ydzi pchaj� si� wchodz�c i wychodz�c,gdy w wagonie roz- gorzeje walka o miejsca jak,nie przymierzaj�c,w b�nicy o roda�y 1 � zjawiaj� si� zazwyczaj oboje:on i ona. On � czarny,,t�gi,rozczochrany,z bielmem na oku,ona � ruda,szczup�a,kro�ciasta.Oboje obdarci i szarzy,w �atanych butach.I oboje z jednakowym towarem:on z koszem i ona z ko- szem.W obu koszach plecione obwarzanki,jajka na twardo,woda sodowa i pomara�cze. Zdarza si� niekiedy,�e on ma w koszu papierowe tutki z czerwonymi wi�niami lub zielone, kwa�ne jak ocet winogrona.W�wczas zjawia si� ona z takimi� wi�niami lub kwa�nymi jak ocet winogronami. Oboje przychodz� jednocze�nie,przepychaj� si� przez drzwi wagonu.Oboje m�wi� jedna- kow� gwar�,ale w spos�b .nieco odmienny:on g�osem s�abym,bez ,,r �,mi�kko i rozwlekle, jakby nie mia� j�zyka,ona za� sepleni,jakby w ustach mia�a kluski. S�dzicie mo�e,�e konkuruj� ze sob� obni�aj�c ceny?Nic podobnego.Ceny maj� jedna- kowe,a ca�a ich konkurencja polega na tym,�e pragn� wzbudzi� jak najwi�cej lito�ci.Oboje b�agaj�,aby zmi�owa� si� nad ich pi�ciorgiem dzieci.(On ma pi�cioro sierot � ona r�wnie�.) Oboje patrz� wam natarczywie w oczy,podsuwaj� pod sam nos towar i miel� j�zykiem tak d�ugo,a� chc�c nie chc�c musicie co� kupi�. Osza�amiaj� was po prostu t� paplanin� i pro�bami.Nie mo�ecie si� zdecydowa�,u kogo kupi�:u niego czy u niej?Je�li zechcecie oboje zadowoli�,spotkacie si� wnet z protestem: �Skoro pan kupuje,niech pan kupi u jednego z nas!Nie ta�czy si� r�wnocze�nie na dw�ch weselach... A je�li zamierzacie post�pi� sprawiedliwie i kupujecie raz u niego,a innym razem u niej, to wysun� przeciwko wam mn�stwo pretensji: � C�,,dzisiaj si� panu nie podobam? Albo: �W ubieg�ym tygodniu kupi� pan u mnie towar i,zdaje si�,nie ud�awi� si� pan ani nie otru�! Gdy za� zaczynacie im prawi� mora�y i dowodzi�,�e ka�dy musi �y� � jak to powiada Niemiec:Leben und leben lassen �z miejsca otrzymujecie odpowied�.Nie po niemiecku, lecz w prostym,zrozumia�ym j�zyku �ydowskim: � Wujaszku!!Nie siada si� na dw�ch krzes�ach... Tak jest,drogi przyjacielu!Nigdy nie uda ci si� zadowoli� wszystkich.Nie pr�buj te� wszystkich godzi�,bo ci to wyjdzie bokiem!Wiem o tym z w�asnego do�wiadczenia.M�g�- bym ci opowiedzie�,jak to pewnego razu chcia�em pogodzi� zwa�nion� par�,a w rezultacie oberwa�em bur� �i to od w�asnej �ony.Nie chc� jednak miesza� dw�ch historii,cho� w inte- resach nieraz tak bywa,�e m�wi si� o jednym towarze,a sprzedaje inny.Zreszt�,wr��my do naszego opowiadania. Pewnego razu � by�o to w d�d�ysty,jesienny dzie� �niebo rozp�aka�o si�,ziemia by�a na- ga i b�otnista,a na stacjach t�oczyli si� ludzie.Na ka�dym postoju t�umy pasa�er�w.Wszyscy biegn�,popychaj� si�,a �ydzi bardziej ni� inni.Ka�dy chce pierwszy wej�� do wagonu.Ka�- dy ob�adowany walizami,paczkami,po�ciel�. Zgie�k,�cisk.A w�r�d najwi�kszej ci�by �on i ona.Oboje z pe�nymi koszami i pchaj� si� jak zazwyczaj jednym wej�ciem.Nagle...Co si� sta�o?Obydwa kosze le�� na ziemi.Obwa- rzanki,jajka,butelki z wod� sodow� i pomara�cze poniewieraj� si� w b�ocie.Krzyki,piski i j�ki mieszaj� si� ze �miechem konduktor�w i wrzaw� podr�nych.Dzwonek,gwizd loko- motywy.Po chwili jedziemy... 1.6 W wagonie gwar:wszyscy gadaj� jednocze�nie jak kobiety w b�nicy lub g�si na jarmar- ku.Trudno uchwyci� tre�� s��w.S�ycha� tylko urywane zdania: � Zamach na obwarzanki.... � Pogrom jajek.... � Co im zawini�y pomara�cze?? � Szkoda s��w!! � Jakie straty ponie�li?? � Dobrze im tak!!Niech si� nie pchaj� na si�� i nie pl�cz� pod nogami! � C� maj� pocz��??�yd szuka zarobku! � Cha,,cha,cha!� rozlega si� basowy g�os..��ydowskie zarobki! ��ydowskie zarobki?�odzywa si� .m�ody,piskliwy g�os.�Czy macie lepsze?Dajcie im � ch�tnie wezm�!! � M�ody cz�owieku!!Nie do pana si� m�wi!�grzmi basowy g�os. �Nie do mnie pan m�wi?Ale ja m�wi� do pana!Ma pan dla nich lepsz� prac�?Aha,za- milk� pan?Dlaczego pan zamilk�? � Czego chce ode minie ten m�ody cz�owiek?? �Czego chce?Powiada pan:�ydowskie zarobki?Dobrze.Czy ma pan lepsze?Prosz�, wymie� pan. � Prosz�,,jak si� wam podoba?Przyczepi� si�... � Cicho,,�ydzi!Zamilknijcie ju�...Przysz�a ona... � Jaka ona?? � Ta handlarka.. �I gdzie� ta �licznotka? � O,,tutaj... Skulona,czerwona na twarzy,z zapuchni�tymi od p�aczu oczyma,z pustym koszem prze- pycha si� przez ci�b�,szukaj�c wolnego miejsca.Siada wreszcie na koszu,zas�ania oczy po- dartym szalem i pop�akuje z cicha. Dziwna jaka� cisza zapad�a w wagonie.S�owa si� wyczerpa�y,sko�owacia�y j�zyki. Nagle zrywa si� pasa�er i wo�a niskim,basowym g�osem: � �ydzi!!Dlaczego milczycie? � Co tu gada�?? � Trzeba jej pom�c.... Niebywa�e!Wiecie,kto to zaproponowa�?Ten w�a�nie,kt�ry przed chwil� wy�miewa� ,,�ydowskie zarobki �.Pasa�er w dziwacznej czapce na g�owie.Jest to rodzaj kaszkietu z b�yszcz�cym daszkiem.Nosi przy tym niebieskie okulary,zza kt�rych nie wida� mu oczu. Uwydatnia si� tylko nos mi�sisty,gruby,podobny do bulwy. Nied�ugo my�l�c zdejmuje kaszkiet,wrzuca do� kilka srebrnych monet,podchodzi po ko- lei do ka�dego pasa�era i grzmi basowym g�osem: �Ofiarujcie,�ydzi,ile kto mo�e!Ziarnko do ziarnka,zbierze si� miarka.Darowanemu koniowi nie zagl�da si� w z�by... Ludzie si�gaj� do kieszeni,otwieraj� portmonetki.Dzwoni� srebrne i miedziane monety. W�r�d pasa�er�w znajdowa� si� r�wnie� kacap w wysokich butach,ze srebrnym �a�cuchem na szyi.Prze�egna� si� i wrzuci� pieni�dz. Jeden tylko pasa�er odm�wi� i nie chcia� da� ani grosza.By� to ten sam,co uj�� si� za ��y- dowskimi zarobkami �.M�ody inteligent o t�ustych policzkach,z ��t�,spiczast� br�dk�,w z�otych binoklach.Jeden z tych,kt�rzy maj� zamo�nych rodzic�w i bogatego te�cia,sami op�ywaj� w dostatki,a je�d�� trzeci� klas�,gdy� �a�uj� pieni�dzy. � M�odzie�cze,,wrzu� co� do czapki!� m�wi do� pasa�er w niebieskich okularach.. � Nie daj� � powiada inteligent.. � Dlaczego??.7 � Tak sobie..Mam tak� zasad�. � Domy�la�em si� tego.. � Na jakiej podstawie?? � Pozna� to po panu..Przys�owie uczy:�Pozna� pana po cholewach.� M�ody cz�owiek,inteligenta poczerwienia� z gniewu.Binokle spad�y mu z nosa.Zerwa� si� z miejsca i podszed� do pasa�era w niebieskich okularach. � Jeste� pan nieuk,,cham,grubianin,a do tego wstr�tna �winia! � Bogu dzi�ki!!Byleby� pan trzyma� r�ce z daleka... Tak odpowiedzia� mu �w z kartoflanym nosem i o grzmi�cym g�osie � tym razem,jakby na przek�r,�agodnym tonem � i zbli�y� si� do p�acz�cej kobiety.. �Ciotuchno,starczy na dzi� p�aczu!Psujesz sobie tylko oczy.Podaj torb�,wsypiemy ci troch� grosiwa. Dziwna niewiasta!S�dzicie zapewne,�e na widok pieni�dzy zerwa�a si� na nogi i j�a roz- p�ywa� si� w podzi�kowaniach?Nic podobnego.Zamiast podzi�kowa�,z ust jej posypa� si� grad przekle�stw.Trysn�a fontanna kl�tw. �Wszystkiemu on winien � oby r�ce i nogi po�ama�!Mi�y Bo�e,wszystko z�e od niego pochodzi �niechaj go ziemia poch�onie!Ojcze w niebie,niech nie doczeka powrotu do do- mu!Niech go cholera zabierze,niech si� �ywcem spali,niech go robactwo stoczy!Oby zgin�� marnie,oby kark skr�ci�!... O rety!Sk�d te� nabra�a tyle przekle�stw?Ca�e szcz�cie,�e przerwa� jej pasa�er w nie- bieskich okularach: �Do�� tych b�ogos�awie�stw,niewiasto!Opowiedz lepiej,czego chcieli od was kondukto- rzy? �Wszystko przez niego,niech go diabli porw�!Ba� si�,�e zabior� mu klient�w,wi�c chcia� pierwszy wepchn�� si� do wagonu.Id� naprz�d,a on chwyta za m�j kosz.Zaczynam krzycze�,a� tu zjawia si� �andarm i daje znak konduktorom.Przychodz� konduktorzy i wy- sypuj� towar z obydwu kosz�w do b�ota...Oby im ko�ci spr�chnia�y!Mo�ecie mi wierzy�,�e odk�d je�d�� po tej linii i handluj� tym towarem,nikt mnie jeszcze nie zaczepi�.A jak si� wam zdaje,dlaczego?Mo�e s�dzicie,�e tacy dobrzy z nich ludzie?Oby dotkn�o go tyle plag,ile obwarzank�w i jajek rozdaje si� na stacjach!Ka�demu trzeba za...
pokuj106