J�zef Ignacy KRASZEWSKI LALKI Sceny przed�lubne Inter calicem et os multa cadunt1 Przys�owie Dworek szlachecki w U�ciu nad Bugiem, w�asno�� pana chor��ego Zachariasza Zebrzydowskiego, �mia�o si� m�g� liczy� do najpi�kniejszych wzor�w siedzib starych, przy prostocie dawnej pe�nych wdzi�ku niewyszukanego, naturalnego, chocia� si� tu �adne nowsze poj�cie warunk�w pi�kno�ci i dobrego smaku ani przyozdabiania siedlisk wiejskich nie wcisn�o. Sam dom sta� pewnie od p�tora wieku nie tkni�ty, ale go pierwszy w�a�ciciel z takim staraniem o trwa�o�� budowa�, z takim materia��w doborem i obrachunkiem, �e na nim prze�ytych lat wcale zna� nie by�o, opr�cz �e mia� wybitniejszy charakter stary, kt�rego �adne na�ladowanie nie nadaje. Wzniesiony na podmurowaniu, ze swym dachem ogromnym, gankiem powa�nym i rze�bami drewnianymi u s�up�w, lepiej si� wydawa� od niejednego pa�acu. Za t�o s�u�y� mu sad i drzewa rozros�e, a jak kokosz pod skrzyd�y tuli� si� zdawa�y porz�dnie roz�o�one doko�a budowle gospodarskie. Wioseczka nale��ca do U�cia by�a niewielka, ale i na niej te� gospodarza dobrego i troskliwego o byt w�o�cian pozna� by�o �atwo. �mia�o si� tu jako� wszystko u�miechem powagi, uroczysto�ci jakiej� pe�nym, rzek�by�, pobo�nym i u�wi�conym. Nie inaczej by pewnie wygl�da� dw�r szlachcica w Panu Podstolim2 Krasickiego. I patrz�c na U�cie z dala, ka�dy doznawa� tego wra�enia, jakie wywiera widok mi�y spokojnego, cichego szcz�cia. Domy�la� si� go mia� ka�dy prawo � a jednak w chwili gdy na pr�g domu tego wchodzimy, daleko by�o w nim od tego, co si� na ziemi szcz�ciem zowie. W pierwszym pokoju, ze staro�wiecka i bardzo po prostu przybranym, m�czyzna ju� niem�ody, �redniego wzrostu, siwy, w d�ugiej szaraczkowej kapocie3, siedzia� u okna z r�kami z�o�onymi i niby orygina� staruszka Wa�kowicza4, tego pi�knego obrazu ukradzionego z przesz�o�ci. Ale na czole jego nie by�o tego spokoju i rezygnacji, jakie opromieniaj� twarz malowanego starca. Wojna powlok�a je zmarszczkami, w ustach czu� by�o niemy b�l. Wiecz�r p�nej jesieni z wolna zmrokiem okrywa� okolic� - przez okna wpada�y jeszcze reszty pomara�czowego �wiat�a z zachodu. Ogr�d otaczaj�cy dw�r ca�y sta� w z�ocistych i purpurowych barwach jesieni, a cz�� jego ju� z 1 I n t e r c a l i c e m e t o s m u l t a c a d u e t (�ac.) - Mi�dzy ustami a brzegiem pucharu wiele si� zdarza 2 P a n P o d s t o l i Krasickiego - powie�� Ignacego Krasickiego og�oszona w latach 1778, 1784 i 1803, w kt�rej autor zawar� panoramiczny przegl�d spraw aktualnych, religijnych, spo�ecznych i obyczajowych �wczesnej Polski 3 s z a r a c z k o w a k a p o t a - kapota zrobiona z szaraczka, tkaniny (zwykle samodzia�owego sukna) z nitki czarnej i bia�ej 4 W a � k o w i c z W a l e n t y (1800 - 1842) - malarz polski, tw�rca wielu kopii obraz�w religijnych i portrecista. Najbardziej znany jest jego Mickiewicz na Judahu skale li�ci by�a ogo�ocona. Przez na wp� otwarte okno przewiewa�o ciep�e jeszcze pi�knego wieczora po dniu wyj�tkowo gor�cym powietrze. Starzec patrza� zadumany na niebo i drzewa, jakby nie chcia� widzie� i nierad by� s�ysze� kobiety stoj�cej opodal przy kaflowym piecu, z za�o�onymi r�kami, widocznie tocz�cej z nim o co� walk�. Posta� kobieca r�wnie by�a niepospolit� jak �w starzec, kt�remu towarzyszy�a. Znacznie m�odsza od niego, r�wnie s�usznego wzrostu i silnej, pi�knych jeszcze kszta�t�w budowy kobieta nosi�a na twarzy �lady niepospolitej, zachowanej starannie pi�kno�ci. Ubi�r jej nie by� wykwintny, ale niezmiernie czysty i smakowny. Ciemnych w�os�w, czarnych oczu wypuk�ych, bia�a i rumiana, z ma�ymi �ci�gni�tymi ustami, pani chor��yna by�a jedn� z tych pi�kno�ci bez wyrazu, kt�re zdziwi� mog�, ale nie poci�gaj� ku sobie. Na ch�odnej tej, marmurowej fizjognomii nie malowa�o si� nic pr�cz �elaznej woli, nienawyk�ej do uginania si� w najci�szej walce. Oczy b�yszcza�y czasem przera�aj�co despotycznie. Staruszek, nawyk�y zna� nie od dzi� do wojowania z �on�, siedzia�, jakby na teraz odmawiaj�c jej walki, co widocznie pani� gniewa�o. Milcza� pos�pniej albo nie odpowiadaj�c jej, lub s�owem szczerym stara� si� zamkn�� nieprzyjemn� rozmow�. � Powiadam ci � szybko i g�o�no wo�a�a pani chor��yna � �e nic mnie wi�cej oburza� nie mo�e nad twoje post�powanie. Zgodzi�e� si� na wszystko, powiniene� by� szcz�liwym losem dzieci�cia, a przecie� si� trapisz, jakby go najwi�ksza spotka�a niedola. A to tylko rano i wiecz�r Panu Bogu dzi�kowa�. � Jam nawyk�, moja jejmo��, moja Anno � rzek� po cichu chor��y ci�gle patrz�c w ogr�d � za wszystko, co mnie spotka, dzi�kowa� Bogu, dzi�kuj� i za to, co si� sta�o, ale nie ka� mi by� szcz�liwym z tego, co jeszcze r�nie wypa�� mo�e... � Jak to �r�nie"? jak to! � podchwyci�a stoj�ca pod piecem kobieta z�ymaj�c ramionami. � A wi�c wola�by�, aby tw�j kochany, jedyny syn, sko�czywszy jakie� tam szko�y z ekonomskimi synami razem, wr�ci� do U�cia hreczk� sia� ca�e �ycie i, jak my, zakopany w k�cie siedzie�? � Moja kochana Anno � odpar� spokojnie chor��y � wierzaj mi, wierzaj, �e niekoniecznie tam szcz�cie mieszka, gdzie go ludzie szukaj�. A by�o�by to tak bardzo z�ym dla naszego dzieci�cia, gdyby�my je przy sobie mieli, gdyby�my z nim razem �y� mogli, gdyby si� nauczy�o pracowa� na ma�ym, na ma�ym przestawa� i w ciszy Boga chwali�? � Nie masz najmniejszej ambicji! � zawo�a�a kobieta. � Nigdy jej nie mia�em � rzek� stary. � Wolno jegomo�ci dla siebie jej nie mie�, ale dla dziecka � odpowiedzia�a kobieta � dla dziedzica tak wielkiego imienia... Staruszek si� dziwnie u�miechn��. � Moja kochana Anno � rzek� � wiele to ja razy powtarza�em ci, �e ja w to nasze wielkie imi� nie wierz�. Szlachta jeste�my jak i drudzy, i po wszystkim. � Co? Zebrzydowscy!!! � przerwa�a, r�ce �ami�c, kobieta. � Ale, dalipan, wielce w�tpi� � �miej�c si� doda� stary � wielce w�tpi�, a raczej pewny jestem, �e my od owych wichrzycieli5 s�awnych wcale nie po- 5 w i c h r z y c i e l e - Miko�aj Zebrzydowski (1553 - 1620), wojewoda krakowski, w okresie bezkr�lewia popar� Zygmunta III Waz�, nast�pnie prze- chodzimy, to imaginacja pana brata Filipa, kt�remu si� galicyjskiego hrabstwa6 chcia�o i kt�ry papiery te nie wiem sk�d powydobywa�... � A ju�ci� ich nie pofa�szowa�! � krzykn�a oburzona chor��yna. Stary u�miecha� si� ci�gle. � Moja jejmo�� � odezwa� si� � gdy mu si� tej prozapii7 tak bardzo zachcia�o, a skin�� tylko na gryzipi�rk�w, nie potrzebowa� ich fa�szowa�, wywiedliby go od kr�la Dawida8, gdyby by� tego sobie �yczy�. Ale dosy� ju� tego, dalipan, dosy�... � Ano, nie i nie � opar�a si� jejmo�� � raz trzeba si� o tym rozm�wi� jak nale�y, �eby to ju� nie powraca�o. Ja jestem z domu Babska i tylko prosta szlachcianka, a wi�cej mam ambicji od jegomo�ci, co� si� Zebrzydowskim urodzi�. Widzia�e� jegomo�� sam papiery, a hrabstwa nie chcia�e� i z k�ta wyle�� swego nie potrafi�e�. � Daj mi asi�d�ka pok�j � rzek� stanowczo stary, acz zawsze �agodnie � odmieni� mnie nie potrafisz, przekona� nie zmieni�. Kontentuj si� tym, i� na twe pro�by niemal si� syna wyrzek�em, �em go odda�, aby z niego robi� pan Filip, co mu si� zamarzy... �e z niego lalk� i panicza wystroi i �e ja na staro�� pociechy z dziecka mie� nie b�d�... At, dosy�! � Ale, m�j Zachariaszu � troch� �agodniej�c pocz�a nie ust�puj�ca kobieta � ja ciebie nie rozumiem. Dziecku si� krzywda nie sta�a, syn nasz ma przed sob� otwarte wszystko... dziedziczy po stryju miliony. � Ju� nie m�wmy, jak zrobione, cho� to brat rodzony � rzek� stary � ale nie doszed�by do nich przecie, gdyby on jak ja na grz�dzie gospodarzy�. � Mia� wi�cej sprytu i odwagi ni� ty, m�j Zachariaszu � odezwa�a si� jejmo�� � ot i po wszystkim. Nikt mu przecie nic zada� nie mo�e. Ludzie zapobiegliwo�ci� maj�tki robi�, jegomo��, nie wymawiaj�c, mawia�e�: Maciek zrobi�, Maciek zjad�, tote� jake�my w U�ciu siedli, tak siedzimy. � Nie mo�esz si� asi�d�ka skar�y�, aby ci na czym zbywa�o � odpar� stary � posag nie uszczerbiony, ojcowizna twoja ca�a, co� si� i uciu�anego znajdzie. Kr�tkie milczenie �ony dowiod�o, �e si� przed dalszymi wym�wkami roztropnie cofn�a. Zmieni�a rozmow�, ale jej przerwa� nie chcia�a mimo znacz�cego westchnienia pana chor��ego. � Mnie o to nie idzie � odezwa�a si� � co ja mam lub my mamy chcia�abym widzie� ci� szcz�liwym, tak jak sama si� czuj�, i to mnie gn�bi i� w jegomo�ci tego przekonania wla� nie mog�. Stary odwr�ci� si� nareszcie od okna, spojrza� na �on�, r�ce na kolanach po�o�y� i wolnym g�osem powa�nie m�wi� zacz��: � Nigdym o sercu twym nie w�tpi�, moja Anno, inaczej przecie� rzeczy widz� i czuj� ni� ty. Kobieta, da�a� si� uwie�� b�yskotkom, ja, m�czyzna, sto- szed� do opozycji, atakuj�c polityk� kr�la; uchodzi� za przyw�dc� rokoszu Zebrzydowskiego. 6 g a l i c y j s k i e h r a b s t w o - W Galicji ��wie�o spanoszeni� w�a�ciciele ziemscy kupowali od rz�du austriackiego tytu�y hrabiowskie (Fredrowie, Krasiccy i in.), dodaj�c do herb�w po 7 lub 9 ga�ek (pa�ek), kt�re Kraszewski nazywa per�ami. 7 p r o z a p i a (�ac.) - r�d, przodkowie 8 k r � l D a w i d (zm. ok. 972 p.n.e.) - drugi kr�l izraelski od oko�o 1012, syn Izaja (Jesse) z pokolenia Judy kro� winniejszy jestem, i� uleg�em napa�ci brata i twojej. Rekapitulujmy, moja jejmo��, jak to by�o, i niech mnie, kto chce, s�dzi, czy s�uszno�ci nie mam. Przypomnij sobie przesz�o��. Po ojcu zosta�o nam dwa folwarki niewielkie, jam na moim pozosta�, po staremu gospodarz�c, pan brat, sw�j sprzedawszy, poszed� szcz�cia szuka� za kordonem9. D�ugo�my o nim ani wie�ci, ani s�ychu nie mieli. W ci�kich czasach nie zg�asza� si� do nas, nic nie pomy�la� o bracie. Ledwie przez obcych i wypadkiem dowiadywa�em si� o nies�ychanych powodzeniach pana Filipa, co mnie wcale ku niemu nie ci�gn�o. Ur�s� tak z dzier�awcy na d...
pokuj106