Makuszyński Awantury arabskie.txt

(207 KB) Pobierz
KORNEL MAKUSZY�SKI 

AWANTURY ARABSKIE

�SMA PODRӯ �EGLARZA SINDBADA 
Nast�pnego dnia zebrali si� znowu przyjaciele w domu bogatego Sindbada (oni i �w 
poganiacz os��w, kt�ry mu zazdro�ci� skarb�w), dziwi�c si� niepomiernie, czemu 
ich zaprosi� na uczt� po raz �smy, wszystko im ju� o swoich cudnych 
opowiedziawszy podr�ach. Wyd�u�y�y im si� twarze, gdy� zamy�lili si� g��boko, 
wzdychaj�c od czasu do czasu, co bystro�ci ducha wielce pomaga, �wie�ym go 
bowiem rze�wi powietrzem.
Tak ich zasta� wspania�y �eglarz Sindbad, od kt�rego nie by�o s�awniejszych nie 
tylko w Bagdadzie, lecz we wszystkich ziemiach zamieszkanych przez wiernych.
Sk�oni� im si� powa�nie, polem wonn� pog�adziwszy brod� w te odezwa� si� s�owa:
- My�la�by kto, przyjaciele moi, kto by spojrza� w tej chwili na wasze twarze, 
�e z przyrodzenia t�pego jeste�cie umys�u, jak parszywe mu�y, kt�re �atwo mo�na 
kupi� przed domem Hassana; ja za� wiem, �e to tylko zdziwienie maluje si� na 
waszych twarzach i �e rozja�nicie wasze zmarszczone czo�a, dowiedziawszy si�, 
jak� w tym mia�em przyczyn�, aby was po raz �smy zaprosi� na uczt�, chocia� 
mi�so baranie bardzo podro�a�o, a kosz daktyl�w kosztuje bodaj�e wi�cej, ni�li 
s� warte wszystkie szmaragdy w skarbie Kalifa. Siadajcie tedy i jedzcie, ka�dy 
wedle si�, a nawet ponad si�y, aby nikt nie powiedzia�, �e �eglarz Sindbad, 
wielkie zebrawszy maj�tki, �a�owa� przyjacio�om swoim baraniego mi�sa i 
obfito�ci czosnku. Potem wam powiem, nie nudz�c was zbytnio, dostojni 
przyjaciele i ulubie�cy Proroka, o co rzecz idzie.
To rzek�szy klasn�� w r�ce, a niewolnicy, jakby spod ziemi wychodz�cy, zacz�li 
znosi� na z�otych i srebrnych p�miskach dymi�ce potrawy.
Zadrga�y wszystkim nozdrza, ka�dy bowiem - dzie� sw�j na pracowitym sp�dziwszy 
szachrajstwie: ten przy wa�eniu korzeni na wadze, do paralitycznego podobnej 
cz�owieka, �w przy krajaniu sukna, tak delikatnego, �e mu si� kurczy�o w 
d�oniach i zawsze go by�o mniej, ni�li trzeba - pragn�� teraz pokrzepi� cia�o, 
czego Prorok nie zabroni�, raczej poleci�, je�li tylko nie trzeba by�o p�aci�.
Przyst�pili tedy do dzie�a z namaszczeniem, nie kwapi�c si� zbytnio, w g��bokim 
przekonaniu, �e i najdzikszy za �ycia baran nie ucieknie z p�miska, tym 
bardziej, �e na kawa�y zosta� po�wiartowany sprawn� r�k� czarnego kucharza, 
kt�remu oby Allach da� d�ugie dni, jak najmniej za� dzieci kradn�cych rodzynki i 
czosnek spod r�ki.
Ora� tedy jeden po drugim wielkie kawa�y i upojony woni� mi�sa, przyprawionego 
siedemdziesi�ciu siedmiu korzeniami, przymyka� z lekka oczy, jak gdyby zobaczy� 
otwarte drzwi do raju; inny za�, tu� obok siedz�cy i czekaj�cy swojej kolei, 
otwiera� oczy szeroko i mrucza� niespokojnie odpowiedni werset z Koranu, w 
kt�rym mi�dzy innymi takie s�ycha� by�o b�ogos�awie�stwa: "R�ka mu omdleje, tyle 
bierze ten z�odziej, wi�kszy maj�cy brzuch ni� rozum... Oby� si� ud�awi�, psie 
nieczysty, wuju wielb��da, a bracie szakala!... �e te� Prorok w pysk go nie 
trza�nie widz�c, co czyni ten syn Ali Baby..."
Kiedy za� przysz�a na niego kolej, u�miecha� si� b�ogo, nast�pny za� �yczy� mu 
ze szczerego serca wszystkich chor�b, jakie tylko s� w Bagdadzie, tr�du za� 
przede wszystkim, albowiem trwa d�ugo i nie mo�na si� do niego tak �atwo 
przyzwyczai�.
Jedli potem w milczeniu i z wpraw� smakuj�c, i poznali po przewybornym smaku 
baranim, �e dobrze jest na �wiecie i �e panuje nad nim b�ogos�awie�stwo, Jak�eby 
bowiem inaczej bydl� tak nierozumne jak baran tyle na sobie mog�o mie� t�uszczu? 
Wiele im tak up�yn�o godzin, a� poczuli przyjaciele Sindbada, �e s� syci, wi�c 
oblizawszy palce, aby nie poplami� sukni, macza� pocz�li r�ce w srebrnych 
misach, pe�nych wonnej wody, kt�ra w tej�e chwili wiele utraci�a ze swej 
wonno�ci i sta�a si� g�sta jak wody tego morza, o kt�rym m�wi�, �e jest martwe.
Kiedy za� niewolnicy, odwracaj�c g�owy i daleko przed sob� dzier��c srebrne misy 
z ow� wod�, znikn�li - dal znak �eglarz Sindbad, aby przyjaciele zmienili si� w 
s�uch; usiedli tedy w kr�g i trawi�c s�odko, s�uchali, co im ma rzec.
On za� m�wi�:
- Siedem razy byli�cie u mnie, a ja wam opowiedzia�em o siedmiu moich podr�ach, 
kt�re spisane s� na o�lej sk�rze w bibliotece kalifa, w zbiorze bajek z Tysi�ca 
i jednej nocy.
Powiedzia�em wam wszystko, co by�o i czego nie by�o, bo nie na to da� Allach 
mow� swemu s�udze, aby ten m�wi� prawd�. On j� bowiem zawsze rozezna, a wi�cej 
go. nic nie obchodzi...
- Powiedzia�e�, Sindbadzie! - rzek� na to bogaty farbiarz spod Wschodniej Bramy.
Za� Sindbad:
- Nie b�d� ci wypomina� tych dw�ch gar�ci daktyl�w i bakalij, kt�re� ukry� w 
zanadrze, mniemaj�c, �e nikt nie patrzy, to ci tylko powiem, �e kto najad�szy 
si�, chce mi przerywa�, temu ka�� da� sto bambus�w, tak ze jego pi�ty podobne 
b�d� raczej do po�ladk�w os�a, kt�rego bij� przez lat dwadzie�cia...
- Stul pysk, dostojny Jusuffie! - rzek� mu uprzejmie inny, kt�ry zapragn�� nagle 
snu.
Sindbad za� m�wi� dalej:
- Wiecie, jako by�em w dolinie diament�w i jak mnie ni�s� ptak Roch, jak 
niezmiernych dokona�em rzeczy, s�ynnych na ca�y �wiat, jakie straszliwe odby�em 
podr�e, w kt�rych zebra�em maj�tek. Lecz nie opowiedzia�em wam wszystkiego, nie 
wiecie o mojej podr�y najstraszliwszej, w kt�rej wiele wycierpia�em m�czarni i 
z kt�rej najwi�kszy przywioz�em skarb, jaki tylko mo�e da� Allach cz�owiekowi - 
wiern� �on�; posiadam ci ja bowiem �on�, kt�ra nie zdradzi�a mnie nigdy i nie 
zdradzi, co mog� za�wiadczy� z czystym sumieniem i zaprzysi�c na brod� Proroka!
Tu umilk�, gdy� u�miech b�ogos�awiony okrasi� mu surowe oblicze; Sindbad wpad� w 
zachwycenie i zadar�szy jak cap g�ow� w g�r�, patrzy� w powa��, nie widzia� 
tedy, jak si� przyjaciele pocz�li tr�ca� �okciami, u�miecha� si� chytrze i 
szepta�: "Blu�ni ten cz�owiek i na zbyt wielkie wa�y si� k�amstwo!" Wnet 
jednak�e zamilkli, albowiem nieustraszony �eglarz z�azi� zacz�� powoli z 
Jakubowej drabiny zachwyce�, a ujrzawszy, �e siedzi na podwini�tych nogach, jako 
inni, m�wi� dalej:
- Mniemaj�c, �em wiele zdzia�a�, wi�cej zapewne ni� niejeden, co si� pyszni i 
honor�w za to dla siebie ��da, postanowi�em odpocz�� i u�ywa� bogactw rozumnie i 
godnie. Dusza moja jednak�e, ��dna przyg�d i niespokojna jak klacz natolska, 
kt�r� giez z nag�a w czu�e uci�� miejsce, tarza�a si� wraz ze mn� po pos�aniu i 
usn�� mi nie daj�c m�wi�a: - Czemu gnu�niejesz, Sindbadzie, czemu tyjesz w 
bezczynno�ci, nieustraszony �eglarzu? Czy� ju� ca�y �wiat zje�dzi�, czy� ju� 
wszystko widzia�, co �yje na chwa�� Allacha? Siedem razy widzia�e� ju� �mier�, 
czemu nie masz jej ujrze� po raz �smy, przyzwyczajony ju� do jej widoku?
Tak do mnie m�wi�a mola dusza, a ja d�ugo si� waha�em, ba�em si� bowiem, �e w 
chwili mego wyjazdu pi�kna Fatma, c�rka piekarza, za moj� spraw� w sz�stym 
b�d�ca miesi�cu, podniesie krzyk na ca�y Bagdad, co by mi nie by�o mi�e. 
Dziewica za� ta krzycze� umie tak, �e si� p�osz� dromadery. Wezwa�em j� tedy do 
siebie i zaofiarowa�em sto cekin�w i siedem k�z, co przyj�a ch�tnie, ja za� 
pozna�em, �e uczyni�em nierozs�dnie, powiedzia�a mi bowiem na odchodnym, �e j� 
mile zdziwi� m�j podarek, gdy� by�a pewna, jako nie ja, lecz pewien rudy pisarz 
wezyra jest ojcem jej dziecka albo te� szewc Ibrahim, ma tak�e niejakie 
podejrzenie wobec dw�ch derwisz�w ta�cz�cych. Nigdy za� nie my�la�a o mnie.
Z�y bardzo i pe�en zawodu przygotowa� kaza�em wszystko, co potrzebne jest w 
podr�y, kt�ra mo�e trwa� rok albo i dziesi��. Na�adowa�em okr�t wonnym drzewem, 
szafranem i suknem i kaza�em odbi� od brzegu, kieruj�c si� na zach�d, co zreszt� 
by�o oboj�tne, musia�em si� bowiem gdzie� rozbi�, aby mie� przygody, co zrozumie 
ka�dy, kto czyta� bajki z Tysi�ca i jednej nocy.
Tak tedy jedziemy ju� dwadzie�cia dni i dwadzie�cia nocy, bawi�c si� �piewem i 
nie bardzo fa�szyw� gr� w ko�ci, kiedy zacz��em rozpoznawa� rozmaite wyspy, na 
kt�rych strasznych dozna�em umartwie�; na widok ten serce we mnie omdla�o i ju� 
chcia�em zawr�ci�, gdy wtem zerwa�a si� burza i nios�a nas z tego miejsca przez 
dni pi��dziesi�t trzy i tyle� nocy, chc�c nas przerazi� - my jednak trwali�my 
dzielnie, choruj�c tylko niepomiernie wskutek nawa�nicy. A� jednej nocy, kiedy 
nas uporczywy zmorzy� sen, poczuli�my z przera�eniem, �e co� si� dzieje z 
okr�tem. "Zaczyna si�!" - pomy�la�em i wybieg�szy na pok�ad. w samej tylko 
koszuli, poczu�em, �e mi w�osy powstaj� na g�owie, gdy� okr�t gnany niezmiern� 
jak�� si��, cho� wiatr w�a�nie usta�, p�dzi z szybko�ci� sp�oszonego mu�a na 
rosochate ska�y; odwr�ci�em si� tedy szybko i zacz��em biec na pok�adzie w 
kierunku przeciwnym do biegu okr�tu, tote� w chwili, kiedy on z wielkim hukiem 
uderzy� dziobem o ska�y i strzaska� si� na miejscu, ja skoczy�em z jego ty�u w 
morze bez najmniejszej dla siebie szkody.
Przerwa� w tym miejscu Sindbad i spojrza� po twarzach przyjaci�, kt�rzy wszyscy 
spali, ale obudzili si� natychmiast, kiedy nasta�a cisza, i zacz�li m�wi� 
szybko: "Tak, to dziwne!" - albo "Allach Jest wielki!" - albo "O, ile� 
wycierpia�e�!"
�eglarz za� znamienity pog�adzi� brod� i rzek�:
- Pocz�tek to jest dopiero mojej nowej m�czarni, najstraszliwszej ze wszystkich, 
jakie dot�d prze�y�em.
Nie zasypiali ju� tedy i s�uchali pilnie, nie czyni�c sobie wyrzut�w, �e nie 
s�yszeli wst�pu, gdy� wszystkie wst�py do wszystkich podr�y Sindbada by�y 
zawsze takie same.
M�wi� �eglarz Sindbad:
- W oczach moich znik� okr�t w g��binie i morze si� nad nim zawar�o, zamkn�wszy 
w grobie moje drzewo sanda�owe, m�j szafran i pi��dziesi�ciu �eglarzy. 
Przerazi�em si� bardzo, a strach mi doda� sil, wi�c zacz��em p�yn�� ku brzegowi; 
ju� chwyci�em r�k� od�am ska�y, nagle krzykn�wszy, -pad�em na wznak w morze, 
r�k� za� mia�em srodze oparzon�, ska�a bowiem by�a tak gor�ca jak rozpalone 
�elazo. P�yn�c pocz��em gorzko p�aka�, jak to zreszt� wiele czyni�em razy, 
pozna�em bowiem, �e los mnie chce znowu do�wiadczy�, jakby teg...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin