Mniszek Gehenna.txt

(1158 KB) Pobierz
Helena Mniszek

Gehenna czyli dzieje nieszcz�liwej mi�o�ci

Prawdziwa i prawdopodobna biografia Heleny Mniszek By� rok 1909. W witrynach 
ksi�garskich pojawi�a si� ksi��ka Heleny Mniszek o nieco intryguj�cym, lecz 
bynajmniej nie romansowym tytule: "Tr�dowata". Mimo to kr�tko go�ci�a na 
p�kach. Pow�drowa�a do r�k pow�ci�gliwie �yczliwych "autorytet�w" (E. S�o�ski, 
A. Lange, W. Gomulicki) i zachwyconych czytelnik�w. I wydanie, drukowane na 
koszt w�asny autorki, rozesz�o si� b�yskawicznie. Od tej pory up�yn�o ju� 80 
lat. Wielokrotnie zmienia�y si� rz�dy, powstawa�y i upada�y partie i 
stronnictwa, idee i ideologie, dwie wielkie wojny spustoszy�y �wiat, zmieniaj�c 
przy okazji map� Europy i naturalnie Polski, rodzi�y si� i umiera�y literackie 
awangardy, pr�dy i mody. Mniszk�wna trwa�a. Mo�na by rzec - trawestuj�c znany 
slogan - jest wiecznie �ywa! No bo jak�e inaczej okre�li� popularno�� 
"Tr�dowatej", kt�ra do 1939 r. Mia�a 16 wyda�, a po wojnie jeszcze dwa. 
Nie�miertelny romans ukaza� si� pod patronatem nobliwej oficyny (Wydawnictwo 
Literackie) korzystaj�c z jej renomy i splendoru. C� z tego, �e towarzyszy�o 
temu porozumiewawcze mrugni�cie okiem pt. "czeg� nie robi si� dla 
pieni�dzy?..." Przecie� raz i drugi (1972, 1988) kupi�o t� ksi��k� 100.000 
czytelnik�w. To chyba o czym� �wiadczy nawet, je�li to nazwiemy snobistyczn� 
mod� na kicz. �ywot "Tr�dowatej" na tym si� nie ko�czy. Przed wojn� powie�� 
mia�a dwie ekranizacje. (W 1926 r. ze Smosarsk� i Mierzejewskim, w 1939 r. z 
Barszczewsk� i Brodniewiczem), a po wojnie trzeci� (1976 r.) oraz dwie, typowo 
rozrywkowe adaptacje telewizyjne. Czytelnicy warszawskich popo�udni�wek w latach 
1971_#72 tj. "Kuriera Polskiego" i "Expresu Wieczornego" mogli r�wnie� czyta� 
Mniszk�wn� w odcinkach, a warto wiedzie�, �e by�y to gazety ukazuj�ce si� w 
liczbie p� miliona egzemplarzy! Dla pe�nej inwentaryzacji zjawiska, do cyfr 
tych nieprawdopodobnie du�ych a g��boko bulwersuj�cych koneser�w sztuki tzw. 
elitarnej nale�a�oby dopisa� bli�ej nie okre�lon�, cho� bez w�tpienia du��, 
liczb� tych "konsument�w", kt�rzy poznawali wzruszaj�c� histori� mi�o�ci Stefci 
i ordynata Michorowskiego czytaj�c powie�� przepisan� na maszynie a nawet 
r�cznie! Fakt ten to niew�tpliwy ewenement psycho_socjologiczny, kt�ry jeden 
jedyny raz odnotowa�a wsp�czesna historia literatury. Dla badaczy kultury 
masowej owe "r�kodzie�a" s� formalnie interesuj�ce, albowiem struktura 
sentymentalnego romansu, pe�nego kunsztownych a rozwlek�ych opis�w i analiz, 
uleg�a w nich daleko posuni�tej trywializacji. Fabu�a ograniczana do samej 
akcji, zmienia�a powie�� w brukowo_zeszytow� wersj� love story. S�dz�c po tych 
rewelacyjnych wr�cz doniesieniach mo�na by mniema�, �e Mniszk�wna przez ca�e 
�ycie za�ywa�a s�awy i bogactwa. Nic podobnego. Pisarka zupe�nie nie umia�a dba� 
o swoje interesy. By�a niepraktyczna i nie�mia�a, tote� zarabiali na niej 
wszyscy, poza ni� sam�. Najwi�ksze firmy wydawnicze w przedwojennej Polsce, 
drukowa�y jej ksi��ki: Gebethner i Wolff, M. Arct, L. Idzikowski, K. Rzepecki. I 
cho� wi�kszo�� z nich mia�a kilka, a niekiedy kilkana�cie wyda�, nikt nie 
troszczy� si� o respektowanie praw autorskich pisarki ani te� o poziom tej 
literatury. Nie zach�cano Mniszk�wny nigdy do pracy nad tekstem, stylistycznych 
poprawek, skr�t�w itp., nie przysy�ano te� egzemplarzy do korekty. Nic dziwnego 
zatem, �e by�a �atwym obiektem atak�w wszystkich obro�c�w "prawdziwej" sztuki. 
W�a�ciwie mo�na jej wsp�czu�, gdy� �yj�c na uboczu, na kresach nie zazna�a 
rado�ci, jak� daje popularno��, sympatia czytelnik�w, ich �ywa reakcja na widok 
ulubionej ksi��ki. Pozna�a natomiast a� nadto dobrze wszystkie negatywne strony 
s�awy. W 1929 r. odpowiadaj�c na ankiet� "Tygodnika Polskiego" tak pisa�a: "Owe 
najmilsze chwile by�y w roku 1909. Ile� prze�y�am wzrusze�, ile mia�am zapa�u, 
jak serdeczn� i gor�c� wdzi�czno�� dla nieod�a�owanej pami�ci wielkiego naszego 
pisarza Boles�awa Prusa. On pierwszy pozna� moje skromne pocz�tkowe utwory, a 
potem "Tr�dowat�". On pierwszy doda� mi otuchy i zach�ty do wydania "Tr�dowatej" 
oraz do dalszej pracy. S� to wspomnienia niezatarte z duszy i z serca, trwa� 
b�d� zawsze, z jednakow� wyrazisto�ci�, okraszone szczeg�lnym urokiem. 
Pokocha�am go od razu jak ojca, a gdy us�ysza�am wyczekiwany, decyduj�cy dla 
mnie wyrok, uniesiona sza�em rado�ci, r�ce Prusa przycisn�am do ust. Co robisz, 
kr�lu m�j! Entuzjastka z pani! zawo�a� ubawiony. M�g� mnie nazwa� entuzjastk�, 
widz�c �zy szcz�cia, p�yn�ce z moich oczu." P�niej, je�li p�aka�a to ju� nie z 
rado�ci. By�a nieustannie i bez pardonu napastowana przez krytyk�w. Ich 
niewybredne i wr�cz obra�liwe wypowiedzi (np. "kury sadzi� zamiast pisa� 
ksi��ki"), doprowadzi�y j� pod koniec �ycia do stanu g��bokiego wyczerpania 
nerwowego. W li�cie do Kornela Makuszy�skiego z 1938 r. zwierza�a si�: "Zgas�am 
Drogi Panie (...) obola�a od pocisk�w i grzmoce� r�nego kalibru (...)". 
Rozgoryczenie i smutek musia�y by� tym bole�niejsze, i� z tego co wiemy o niej, 
by�a bardzo wra�liwa, �agodna i dobra. Wszyscy, kt�rzy si� z ni� stykali, czy to 
przyjaciele czy ubodzy ch�opi, m�wili o niej z sympati� i szacunkiem. My�l�, �e 
warto zapozna� si� pokr�tce z jej biografi� i nakre�li� przy tej okazji 
psychologiczny wizerunek tej tak bardzo kontrowersyjnej pisarki. Helena 
Mniszek_Tch�rznicka urodzi�a si� w rodzinie zubo�a�ych ziemian kresowych na 
Wo�yniu, 24 V 1878 r. Uczy�a si� w domu i cho� by�o to wykszta�cenie do�� 
staranne nie mia�a mo�liwo�ci rozwini�cia swoich talent�w. Bardzo kocha�a muzyk� 
i dobrze gra�a, mia�a te� zdolno�ci plastyczne (szczeg�lnie �adnie malowa�a 
kwiaty), w�ada�a biegle czterema j�zykami; s�owem, posiada�a wszystkie 
umiej�tno�ci dobrze urodzonej panny na wydaniu. Wysz�a wi�c za m�� za ziemianina 
W�adys�awa Chy�y�skiego i wyjecha�a na Litw� w 1898 r. M�� by� plenipotentem w 
maj�tku Wa�kowicz�w i obserwacje tam poczynione owocowa�y w jej pierwszej 
powie�ci. Czy tak by�o istotnie trudno dzi� rozstrzygn��. Istnieje zreszt� 
znacznie bardziej romantyczna prawda o genezie "Tr�dowatej". Ot� niedaleko 
Garwolina, we dworze U�cieniec, jest prywatne muzeum po�wi�cone Mniszk�wnie. 
Za�o�y� je pan Dariusz Kaczanowski, kt�ry szczyci si� tym, �e jest "prawnukiem 
pisarki z nieprawego �o�a". Licznie zaje�d�aj�cym tutaj turystom, kt�rzy 
przybywaj� podziwia� pi�kne i jedyne w swoim rodzaju eksponaty (jak kolekcja 
XIX_wiecznych stroj�w polskiej arystokracji, zbiory toaletowych przybor�w, cacek 
zdobi�cych buduary i sypialnie kobiece, a tak�e kolekcj� zupe�nie wyj�tkow� - 
damskich gorset�w i podwi�zek, wachlarzy, karnecik�w, pami�tnik�w itp.) Opowiada 
on, i� we dworze tym, u swoich bogatych krewnych, przebywa�a niegdy� m�odziutka 
Helena. Rodzina wys�a�a j� w mazowieckie, sosnowe lasy, by ratowa� zagro�one 
chorob� p�uca. Przyjecha�a rzekomo by leczy� anemi� i uczy� francuskiego j�zyka 
swoj� m�odsz� kuzynk�. Sytuacj� ubogiej krewnej i zwi�zane z tym upokorzenie 
przetapia potem w literack� fikcj�. Romans natomiast, bardziej tragiczny ni� w 
powie�ci, bo prawdziwy, tak�e si� wydarzy�. Nie wiadomo tylko, kto by� obiektem 
jej pierwszych, gor�cych uczu�. Wiadomo - jaki by� fina�. Synek - Waldzio 
(Waldemar!), kt�rego oddano pod opiek� pani le�niczynie, a ta wykarmi�a go i 
wychowa�a razem ze swoim Jankiem. Skandal zosta� starannie jak wida� ukryty, 
skoro tylko jeden "dokument", list jakiej� zaufanej rezydentki dworu do 
"panienki" Heleny (tak bardzo "skrzywdzonej"), zachowa� si� i mo�e za�wiadcza� o 
autentyczno�ci ca�ej historii. S� te� inne, po�rednie dowody, jak cho�by du�e 
podobie�stwo pana Kaczanowskiego do nieszcz�liwej prababki, o kt�rej m�wi 
zawsze z wielk� czu�o�ci� (tak przynajmniej twierdzi M. Okolska, autorka 
reporta�u zamieszczonego w "Barwach" w 1977 r.). W tym poszlakowym "procesie" o 
uwiedzenie i porzucenie niema�� rol� mog�yby odegra� "materia�y" - do dzi� 
istniej�ce, tj. powie�ci Heleny Mniszek. W ka�dej z nich odnajdziemy motyw 
nieszcz�liwej mi�o�ci. Zakochanych rozdzielaj� spo�eczne przes�dy b�d� okrutny 
los. Powraca te� temat ma��e�stwa nieudanego lub zawartego z przymusu, kt�re 
okazuje si� pomy�k�, a nawet udr�k� dla kobiety. Brzmi to szczeg�lnie 
dramatycznie, bowiem narracja prowadzona z punktu widzenia bohaterki jest 
psychologicznie prawdziwa, sugestywna i wiarygodna. Czy wyb�r takiego "wzorca" 
mi�o�ci by� kwesti� literackiej mody czy te� odbiciem osobistych prze�y� 
autorki, trudno rozstrzygn��. �ycie i powie�ciowa fikcja cz�sto niepokoj�co 
blisko ze sob� si� kontaktuj�. I cho� nie spos�b dzi� wy�wietli� tej tajemnicy, 
zastanawiaj�cy by� mo�e fakt, �e (jak pisze Barbara Wachowicz najdok�adniej 
badaj�ca �ycie pisarki) nie zachowa�a si� nieomal �adna korespondencja po 
autorce "Tr�dowatej", a przecie� wiemy jak bardzo lubi�a pisa�. Od dzieci�stwa 
ka�d� woln� chwil� temu po�wi�ca�a, rezygnuj�c z zabaw z r�wie�nikami b�d� 
innych przyjemno�ci. Powr��my jednak do "oficjalnych", sprawdzonych �r�de�. Po 
pi�ciu latach ma��e�stwa Mniszk�wna pozosta�a sama z dwoma c�rkami. Jej m�� 
zmar�. Wr�ci�a wi�c do rodzinnego maj�tku Sabnie, gdzie wkr�tce zacz�a pisa� 
"Tr�dowat�", sw�j "wilczy bilet" na literacki Parnas. Ponownie wysz�a za m�� w 
1910 r. Tym razem by� to ziemianin z Podlasia, Antoni Rawicz_Radomyski. 
Zamieszkali najpierw pod �ukowem, w maj�tku Rogale, a od 1920 r. w Kucharach (k. 
P�ocka). I z tego zwi�zku urodzi�y si� dwie c�rki. Mniszk�wna jakkolwiek by�a 
poch�oni�ta wieloma obowi�zkami domowymi i w�asn� prac� pisarsk�, znajdowa�a 
zawsze czas na prac� spo�eczn�, filantropi�, a nawet nauk� wiejskich dzieci. 
Jako przewodnicz�ca Ko�a Ziemianek w �ukowie by�a niezwykle szanowana, lubiana i 
ceniona za �yczliwo��, skromno�� i uczynno��. Cho� jak prawdziwa dama umia�a 
b�yszcze� w towarzystwie, potrafi�a r�wnie� nawi�za� serdeczny kontakt z 
p...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin