1 Timothy Zahn Ręka Thrawna II - Wizja przyszłości 2 RĘKA THRAWNA II Wizja przyszłości TIMOTHY ZAHN Przekład JAROSŁAW KOTARSKI 3 Timothy Zahn Ręka Thrawna II - Wizja przyszłości 4 Tytuł oryginału VISION OF THE FUTURE Redaktor serii ZBIGNIEW FONIAK Redakcja stylistyczna WANDA MONASTYRSKA Redakcja techniczna ANDRZEJ WITKOWSKI Korekta JOANNA CHRISTIANUS BARBARA ŚWIĘCICKA Ilustracja na okładce DREW STRUZAN Skład WYDAWNICTWO AMBER Copyright © 1998 by Lucasfilm, Ltd. & TM. All rights reserved. For the Polish edition Copyright © 1999 by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o. Wszystkim gwiazdkom i Dzikim Kadrom, Jadeitowym Nudziarzom z Klubów i moim bothańskim szpiegom, a zwłaszcza TISH PAHL, Ministrowi Formacji zarówno In-, jak i Dezin- ISBN 83-7245-172- 9 Timothy Zahn ROZDZIAŁ 1 „Chimera", niszczyciel klasy Imperial, unosił się w czarnej pustce przestrzeni ponad gazowym gigantem o nazwie Pestiin. Pellaeon przyglądał się powierzchni planety, gdy na mostku zjawił się kapitan Ardiff. -Major Harch melduje, panie admirale, że wszystkie uszkodzenia powstałe podczas pirackiego ataku zostały naprawione -oznajmił. - Okręt jest w pełni gotów do walki. -Dziękuję, kapitanie - odparł Pellaeon, kryjąc uśmiech: Ardiff w ciągu trzydziestu godzin, które minęły od ataku, przeanalizował kolejne koncepcje, od przekonania, że to sprawka generała Garma Bel Iblisa i Nowej Republiki przez podejrzenie, iż spowodowały go elementy dysydenckie w Imperium, ewentualnie dysydenci z Nowej Republiki, do pewności, że jednak był on dziełem piratów. Kapitanowi pomogły w tym naturalnie meldunki techników badających szczątki zniszczonego w starciu krążownika klasy Kaloth, ale tego Pellaeon wolał głośno nie przypominać: -Są jakieś wieści od patroli? - spytał. - Niepomyślne, sir. W całym systemie brak śladów aktywności. Prom wyposażony w osłony antysensoryczne, wysłany na pański rozkaz śladem napastników, także nie wykrył kolejnego wektora ich skoku. Pellaeon bez słowa skinął głową - tego należało się spodziewać. Każdy, kogo było stać na ciężki krążownik, musiał znać sposoby ukrywania go. -Należało spróbować - ocenił spokojnie. - Proszę kazać załodze sprawdzić jeszcze jeden system, a jeśli i tam nie znajdążadnych śladów, niech wracają. Dalsze poszukiwania nie mają sensu, bo bez przekaźników stracimy z nimi łączność. -Według rozkazu, panie admirale. Pellaeon wyczuł wahanie podkomendnego. - Jakieś pytania, panie kapitanie? -spytał zachęcająco. -Chodzi mi o ciszę łącznościową, sir. Nie lubię tracić kontaktu z resztą galaktyki: to tak jak byćślepym i głuchym. Przyznaję, że mnie to denerwuje, panie admirale. - Ja również nie jestem zachwycony, ale to jedyny sposób zachowania tajemnicy. Łączność możemy utrzymywać tylko dzięki imperialnym stacjom przekaźnikowym lub Ręka Thrawna II - Wizja przyszłości wcinając się do HoloNetu. W obu przypadkach ledwie to zrobimy, wszyscy od Coruscant po Bastion dowiedzą się, że tu jesteśmy. A wtedy zjawi się tu znacznie więcej chętnych, by do nas postrzelać niż jedna banda piratów, może mi pan wierzyć, kapitanie. Pellaeon nie dodał głośno, że równocześnie oznaczałoby to koniec szans na spokojne spotkanie z Bel Iblisem, zakładając naturalnie, iż ten ostami ma na nie ochotę. - Rozumiem, sir, ale niepokoi mnie coś innego. Założyliśmy, że był to odosobniony atak na imperialny okręt... - Sugeruje pan, że mógł stanowić część skoordynowanego ataku na Imperium? -Dlaczego nie? Jestem skłonny uznać, że to nie Nowa Republika wynajęła piratów, ale dlaczego oni sami nie mieliby rozpocząć kampanii przeciwko nam, sir? Imperium zawsze ostro zwalczało piractwo, więc tym razem mogła się zebrać liczniejsza grupa, powiedzmy z dziesięć band, i dojść do wniosku, że czas na rewanż. Pellaeon pogładził się z namysłem po policzku - na pierwszy rzut oka sugestia wydawała się absurdalna: nawet teraz, bliskie upadku Imperium było nieporównywalnie silniejsze od jakiejkolwiek koalicji pirackiej, chociaż piraci mogli inaczej oceniać sytuację. Historia galaktyki pełna była głupich prób zakończonych klęskami. -Nadal nie wyjaśnia to, skąd wiedzieli, że tu jesteśmy - zauważył. - W dalszym ciągu nie wiemy, co się stało z pułkownikiem Vermelem, panie admirale - przypomniał Ardiff. - Może to właśnie piraci go porwali. Mógł im powiedzieć o miejscu i czasie spotkania. - Nie dobrowolnie, ale mógł - przyznał ponuro Pellaeon. - Jeżeli wymusili na nim zeznania w sposób, jaki obaj podejrzewamy, to przyozdobię nimi księżyc Bastionu. - Rozumiem pańskie uczucia, sir. Ale pozostaje jedna kwestia: jak długo mamy zamiar tu pozostać? To było rzeczywiście istotne pytanie. Na ile nadzieja na zakończenie wojny z Nową Republiką i powstrzymanie powolnego dogasania Imperium, gdy miało jeszcze resztki dumy i skrawek terytorium, równoważyły wystawianie się na niebezpieczeństwo? Tym bardziej, że Pellaeon doskonale zdawał sobie sprawę, iż wraz z nim zginęłyby szanse na pokój. - Dwa tygodnie - zdecydował. - Damy Bel Iblisowi dwa tygodnie na odpowiedź. - Pomimo możliwości, że wiadomość mogła w ogóle do niego nie dotrzeć, sir? - Dotarła. Vermel to kompetentny i pomysłowy oficer; cokolwiek się z nim stało, jestem pewien, że zdołał wykonać zadanie. - A jeśli Bel Iblis nie zjawi się w ciągu tych dwóch tygodni? - ton Ardiffa jasno świadczył, że nie podziela pewności przełożonego. -Wtedy zdecydujemy, co dalej. Ardiff zawahał się, zbliżył jeszcze o krok do admirała i spytał cicho: -Jest pan naprawdę przekonany, że to najlepsze, co możemy zrobić, sir? - Nie, kapitanie. Ale jestem pewien, że tylko tyle możemy zrobić. Klin patrolowców Sienar IPV/4 rozsunął się precyzyjnie i imperialny niszczyciel „Niezłomny" przeleciał między nimi ku wyznaczonej orbicie. Timothy Zahn -Piękne - warknął moff Disra, spoglądając na zielononiebieską planetę przed dziobem. - Ufam, że nie ściągał mnie pan tu przez pół galaktyki, żebym oglądał manewry kroctariańskich sił obronnych, majorze? - Trochę cierpliwości, ekscelencjo - major Grodin Tierce prawie się uśmiechnął. - Powiedziałem panu, że mamy niespodziankę. Disra zacisnął zęby; Tierce rzeczywiście tak powiedział. I tylko do tego się ograniczył. Flim zaś... Disra przeniósł wzrok na fotel admiralski - Flim siedział tam, jak laserowa kopia wielkiego admirała Thrawna, i wszyscy na pokładzie niszczyciela, poza Disra i Tiercem, wierzyli, że jest Thrawnem. Problem polegał jednak na tym, że na Kroctar nie było ani jednego zwolennika Imperium. Planeta stanowiła stolicę sektora Shatuam, znajdującego się głęboko na terytorium Nowej Republiki, i choć słynęła z handlu, dysponowała też liczną flotą i silną obroną planetarną. Nie istniała żadna gwarancja, że na kimkolwiek na jej powierzchni wywrze wrażenie niebieska skóra, czerwone oczy czy zdolności aktorskie osobnika w białym uniformie. A jeśli nie wywrą, to całą maskaradę razem z triumwiratem szlag trafi. Flim mógł wyglądać i zachowywać się jak Thrawn, ale zasady strategii znał gorzej niż pierwszy lepszy śmieciarz. Specjalistą w kwestiach militarnych był Tierce, członek nie istniejącej już Imperialnej Gwardii, a jeśli kapitan Dorja zobaczy, że zwykły (w teorii) major mówi genialnemu (w teorii) wielkiemu admirałowi, jak ma postąpić, to skończy się całe przedstawienie. - Wiadomość z planety, sir - odezwał się nagle oficer łączności. - Na linii jest superior Bosmihi, wódz Zjednoczonych Frakcji. - Proszę przełączyć go na głośniki, poruczniku - polecił Thrawn. - Tu wielki admirał Thrawn, otrzymałem pańską wiadomość, superiorze Bosmihi. Co mogę dla pana zrobić? - Oni skontaktowali się z nami pierwsi? - szepnął zdziwiony Disra. -Ćśśś - odszepnął zadowolony Tierce, kiwając potakująco. -Proszę słuchać! -Witamy pana, wielki admirale - głośniki zadudniły nosowym głosem o obcym akcencie - i szczerze gratulujemy tryumfalnego powrotu. -Dziękuję, choć przy naszym ostatnim spotkaniu był pan nieco mniej entuzjastyczny. - Dziesięć lat temu - mruknął Tierce na widok zdziwionego spojrzenia Disry. - Nie ma strachu, wszystko wie na ten temat. W głośniku zagulgotałśmiech. -Rzeczywiście, ma pan doskonałą pamięć - przyznał radośnie rozmówca. - Wtedy znajdowaliśmy się pod wpływem zarówno obawy przed potęgą Imperium, jak i obietnic wolności. - Podobne kłamstwa miały wpływ na wielu - zgodził się Thrawn. -Dobór pańskich słów wskazuje, że Kroctarianie wypracowali sobie nowy światopogląd. - Byliśmy świadkami niedotrzymania obietnic - w głośniku cośświsnęło z niesmakiem, a w głosie mówiącego zabrzmiałżal. -Coruscant przestało byćźródłem prawa i porządku. Nie ma określonych celów, jasnych struktur ani dyscypliny. Tysiące ras Ręka Thrawna II - Wizja przyszłości próbuje ciągnąć galaktykę w tysiącu kierunków, co nie może doprowadzić do niczego dobrego. - Nie może. Właśnie dlatego Imperator Palpatine wprowadził Nowy Lad. Była to próba zapobieżenia temu, co dzieje się obecnie, i to do pewnego stopnia próba udana. - Ale historia Imperium wskazuje, iż nie można ufać również imperialnym obietnicom. Nowy Ład to ciąg brutalnych prześladowań wszystkich ras niehumanoidalnych. - Taki był, niestety, osobisty punkt widzenia Imperatora. Od tamtej pory sporo się zmieniło i Imperium uwolniło się od prowadzących do samozniszczenia uprzedzeń rasowych. -Pańska obecność na tym stanowisku jest tego dowodem -przyznał ostrożnie Bosmihi. - Ale inni dowodzą, iż te uprzedzenia nadal istnieją. - Inni nadal rozsiewają różne kłamstwa o Imperium, ale nie musi pan wierzyć mojemu sło...
pokuj106