00:00:02:Ale, Wysoki Sšdzie, 00:00:04:skoro zgłoszono protesty,|ja też chciałbym zaprotestować. 00:00:07:Chętnie zmierzę się z tymi dwoma tuzami|prawa w dowolnym miejscu i czasie. 00:00:10:Ale, w imię sprawiedliwoci, pojedynczo. 00:00:16:Nie mogę odbijać|dwóch piłek jednoczenie. 00:00:19:Jak dotšd wietnie pan sobie radzi. 00:00:22:Przyjmuję pański sprzeciw. 00:00:24:Ten z prokuratorów,|który zacznie pytać wiadka, 00:00:27:musi prowadzić przesłuchanie sam,|bez pomocy kolegi. 00:00:32:Dziękuję, Wysoki Sšdzie.|Nie mam więcej pytań. 00:00:34:Nie mam pytań. 00:00:46:Niele nam idzie, prawda? 00:00:48:-Gdzie Parnell?|-Nie ma go tutaj? 00:00:51:Nie wrócił na noc do domu. 00:00:55:Ty go ostatnio widziała. Gdzie jest? 00:00:57:Obiecałam, że nie powiem, więc nie pytaj. 00:00:59:Nie poszedł w tango? 00:01:01:Nie. Był trzewy. 00:01:02:Wyjechał? 00:01:04:Pożyczył mój samochód. 00:01:06:Bardzo rozsšdnie. 00:01:08:Nie prowadził od 20 lat.|Zabije się. Dokšd pojechał? 00:01:12:Dałam słowo. 00:01:33:ZWOLNIJ - 1/2 MILI DO KANADYJSKIEJ|KONTROLI CELNEJ 00:01:39:Dzień dobry, panie i panowie. 00:01:42:Kontynuujemy rozprawę. 00:01:43:Wysoki Sšdzie, 00:01:46:obrona zauważyła trzeciš osobę|za biurkiem prokuratora. 00:01:49:Wysoki Sšd podziela nasze zaciekawienie? 00:01:53:Miałem zamiar przedstawić tę osobę. 00:01:55:Wysoki Sšdzie,|ten dżentelmen to dr W. Gregory Harcourt. 00:01:59:Dr Harcourt jest psychiatrš. 00:02:03:Poprosilimy go,|by usiadł tu z nami i obserwował. 00:02:07:Co będzie obserwował?|Konstelację Byka czy życie trzmieli? 00:02:13:Będzie obserwował oskarżonego. 00:02:16:To dobrze. 00:02:17:Obrona nie zgłasza sprzeciwu. 00:02:19:Odetchnšłem z ulgš. 00:02:22:Już się bałem, że prokuratura generalna|przysłała nowe posiłki. 00:02:26:Wzywamy Alphonse'a Paquette'a. 00:02:35:Proszę podnieć prawš rękę. 00:02:37:Czy przysięga pan... 00:02:40:mówić prawdę, całš prawdę i tylko prawdę? 00:02:43:-Przysięgam.|-Proszę usišć. 00:02:48:Jak się pan nazywa? 00:02:50:Alphonse Paquette. 00:02:52:-Pracuje pan w zajedzie Thunder Bay?|-Jestem tam barmanem. 00:02:56:Pracował pan tej nocy,|gdy Frederick Manion zabił pana Quilla? 00:02:59:-Tak.|-Widział pan to na własne oczy? 00:03:02:Tak. 00:03:03:Proszę nam opowiedzieć, jak to się stało. 00:03:07:Siedziałem przy stoliku w pobliżu drzwi,|gdy wszedł por. Manion. 00:03:10:Znał pan przedtem porucznika? 00:03:13:-Tak.|-Proszę mówić dalej. 00:03:15:Wszedł, podszedł do baru i zaczšł strzelać. 00:03:20:Zastrzelił Barneya,|jak tylko podszedł do baru. 00:03:23:Barney upadł,|a on dalej strzelał do leżšcego. 00:03:27:Potem odwrócił się i wyszedł. 00:03:28:Jakie wrażenie zrobił na panu por. Manion,|gdy wszedł do baru? 00:03:33:Szedł powoli. 00:03:35:Jakby się nad czym zastanawiał. 00:03:38:Powiedział co do Barneya Quilla? 00:03:40:Ani słowa. 00:03:41:Po prostu wszedł, wymierzył broń i "paf". 00:03:45:-A potem wyszedł?|-Tak. 00:03:48:Jak wyglšdał wychodzšc? 00:03:51:Tak samo jak przedtem. 00:03:54:Jak listonosz, który doręczył listy. 00:03:57:Co pan zrobił po wyjciu Maniona? 00:04:00:Wszystko stało się tak szybko.|Byłem oszołomiony, 00:04:03:-ale potem wybiegłem za nim.|-Znalazł go pan? 00:04:06:-Tak, szedł sobie spokojnie.|-Rozmawiał pan z nim? 00:04:09:Powiedziałem:|"Poruczniku, lepiej stšd nie uciekaj". 00:04:13:Odpowiedział panu? 00:04:16:Powiedział: "Ty też chcesz oberwać?" 00:04:19:Celował w pana? 00:04:21:Broń skierowana była w mojš stronę,|ale lufš w dół. 00:04:25:W jaki sposób spytał: 00:04:30:"Ty też chcesz oberwać"? 00:04:31:Krzyczał? Histeryzował?|Głos miał ochrypły? Drżšcy? 00:04:37:Nie. Mówił spokojnie i twardo,|patrzšc mi w oczy. 00:04:42:Czy odniósł pan wrażenie, 00:04:45:że jest w pełni władz umysłowych? 00:04:48:O ile się na tym znam, tak. 00:04:51:-wiadek należy do pana.|-Widział pan tej nocy... 00:04:54:Laurę Manion, żonę porucznika Maniona? 00:04:56:Znów się zaczyna.|To informacje nieistotne dla sprawy. 00:05:00:Nie rozumiem, skšd to zdenerwowanie.|Jeszcze nic nie ustaliłem. 00:05:04:Zobaczmy, dokšd zmierza obrona,|nim złożymy protest, panie Lodwick. 00:05:07:Proszę kontynuować, panie Biegler. 00:05:10:Widział pan paniš Manion|w barze tamtej nocy? 00:05:13:-Była tam.|-Czy Barney Quill wyszedł z baru? 00:05:17:-Tak.|-Pamięta pan, kiedy wrócił? 00:05:19:Około północy. 00:05:21:Którym wejciem wszedł? 00:05:23:Dla personelu czy frontowym? 00:05:27:Dla personelu. 00:05:30:-Jakie zrobił na panu wrażenie?|-Co pan ma na myli? 00:05:33:Zrozumiał pan prokuratora, 00:05:35:gdy spytał,|jakie wrażenie wywarł na panu Manion. 00:05:38:Barney wyglšdał zwyczajnie. 00:05:41:Czy to znaczy,|że do baru wszedł trzewy, rzetelny, 00:05:46:miły, przyjazny Barney, dusza człowiek? 00:05:50:-Co to za pytanie?|-Wycofuję je. 00:05:55:Panie Paquette, 00:05:57:czy Barney się przebrał po wyjciu z baru? 00:06:01:Nie pamiętam. 00:06:03:Mógł mieć na sobie inne ubranie,|gdy wrócił? 00:06:05:Mógł się przebrać? 00:06:09:Trudno powiedzieć. Nie zauważyłem. 00:06:10:Czy Barney pił tamtego wieczoru? 00:06:14:Zawsze pił kilka głębszych,|gdy rozmawiał z klientami. 00:06:17:-Był serdeczny.|-Oczywicie, poczciwy Barney. 00:06:20:Ile głębszych|wypijał zazwyczaj poczciwy Barney? 00:06:24:Dokładnie nie wiem. 00:06:26:Czy tamtej nocy nie miał dobrze w czubie? 00:06:29:Sprzeciw. 00:06:30:Ofiara mogła być nawet pijana w sztok,|co w niczym nie zmienia sprawy. 00:06:34:Podtrzymuję. Proszę się z tego wycofać. 00:06:38:Panie Paquette. 00:06:39:Jak nazwałby pan mężczyznę,|który ma nienasycony pocišg do kobiet? 00:06:44:Co? 00:06:45:Pocišg: pożšdanie, namiętnoć. 00:06:50:Nazwałbym go kobieciarzem. 00:06:52:Albo skończonym głupcem. 00:06:55:Niech pan się ograniczy|do odpowiedzi na pytania. 00:06:59:Żarty zarezerwowane sš dla oskarżycieli. 00:07:03:Jak inaczej mógłby pan go nazwać? 00:07:05:Nie rozumiem, dokšd to zmierza. 00:07:08:Doskonale pan rozumie, panie Lodwick. 00:07:10:Proszę odpowiedzieć. 00:07:11:Przychodzi panu na myl inne okrelenie? 00:07:14:-Uwodziciel.|-Jeszcze inaczej. 00:07:17:-Dandys?|-Niech pan da spokój. 00:07:20:Dandysi przeminęli|z brylantynš i gorsetami na fiszbinach. 00:07:24:-Zna pan okrelenie "pies na kobiety"?|-Jasne. 00:07:27:-Wyleciało mi z głowy.|-To się zdarza. 00:07:31:Wszystko przez tych|staromodnych dandysów. 00:07:34:Znał pan jakiego "psa na kobiety"? 00:07:37:-Nie jestem pewien.|-Barney Quill był taki? 00:07:40:-Trudno powiedzieć.|-Czyżby? 00:07:42:-Sprzeciw.|-Podtrzymany. 00:07:44:Odpowied padła. wiadek nie wie. 00:07:47:Panie Paquette, gdy Barney wrócił... 00:07:50:stamtšd, gdzie był, 00:07:53:-zastšpił pana przy barze?|-Tak. 00:07:55:-Co powiedział?|-Powiedział: "Ja się tym zajmę". 00:07:58:Dokšd pan poszedł|po wyjciu zza kontuaru? 00:08:02:Podszedłem do stolika Pedersonów. 00:08:05:Zeznał pan, że siedział koło drzwi,|gdy wszedł por. Manion. 00:08:08:Stolik Pedersonów|znajdował się w pobliżu drzwi? 00:08:12:Tak. 00:08:13:Ile czasu upłynęło|do pojawienia się Maniona? 00:08:17:Nie wiem dokładnie. Około 30 minut. 00:08:20:Cały czas siedział pan z Pedersonami? 00:08:23:Tak. To moi przyjaciele. 00:08:24:Czy ten stolik stoi pod oknem? 00:08:27:-Chyba tak.|-Nie jest pan pewien. 00:08:29:Od jak dawna pracuje pan w tym barze? 00:08:33:Szeć lub siedem lat. 00:08:34:Czy to okno nagle znika... 00:08:39:i pojawia się jak duch? 00:08:43:Jest tam cały czas. 00:08:44:Rozmawiajšc z przyjaciółmi|zerkał pan przez to okno? 00:08:49:-To możliwe.|-Czy zerkajšc, 00:08:51:-zauważył pan co?|-Nie, niczego nie zauważyłem. 00:08:54:Barney Quill kazał panu patrzeć,|czy nie nadchodzi Manion? 00:09:02:Kazał panu wyglšdać przez okno? 00:09:05:Nie. 00:09:09:Barney był dobrym strzelcem, prawda?|Miał broń. 00:09:13:Zdobył nagrody w zawodach strzeleckich? 00:09:15:-Tak.|-Trzymał pod barem jakš broń? 00:09:25:To możliwe. 00:09:26:Czy to prawda,|że pod barem sš trzy haki na broń? 00:09:31:Mecenas miał dowieć niepoczytalnoci,|nie zabójstwa w obronie własnej. 00:09:34:Jestem pewien,|że pan Biegler o tym pamięta. 00:09:38:Może pan odpowiedzieć. 00:09:40:Czy za barem były haki na broń? 00:09:43:-Tak.|-Ile osób o tym wiedziało? 00:09:47:Trudno powiedzieć. 00:09:48:Czy to prawda,|że Barney wycišgał czasem broń... 00:09:52:i obracał jš na palcach,|chwalšc się zręcznociš? 00:09:57:-Nie pamiętam.|-Niech pan spróbuje sobie przypomnieć. 00:10:00:Widział pan, jak to robi? 00:10:03:Raz czy dwa. 00:10:04:To wszystko, panie Paquette. 00:10:06:Nie mam więcej pytań. 00:10:08:wiadek jest wolny. 00:10:09:Wzywam George'a Lemona. 00:10:17:Biegler dršży we wszystkie strony. 00:10:20:Co chce udowodnić? 00:10:25:Mylę, że boi się tego,|co my chcemy udowodnić. 00:10:29:Nie bez powodu puszcza zasłonę dymnš. 00:10:33:-Przysięgam.|-Może pan usišć. 00:10:36:-Proszę podać imię i nazwisko.|-George Lemon. 00:10:40:Czym pan się zajmuje? 00:10:42:Jestem dozorcš kempingu w Thunder Bay. 00:10:45:Dbam o czystoć i porzšdek. 00:10:47:Wpuszczam i wypuszczam ludzi,|zamykam bramę na noc. 00:10:50:Kto panu powierzył te obowišzki? 00:10:53:Władze okręgu Mastodon.|Jestem też zastępcš szeryfa. 00:10:57:To honorowa funkcja. 00:10:59:Widział pan porucznika Maniona|w nocy 15-go, 00:11:02:-kiedy Barney Quill został zabity?|-Tak. 00:11:06:Proszę opowiedzieć sšdowi, 00:11:08:w jakich okolicznociach|widział pan Maniona. 00:11:13:Około pierwszej w nocy|obudziło mnie pukanie. 00:11:16:Poszedłem otworzyć.|To był porucznik Manion. 00:11:19:Powiedział: "Niech mnie pan aresztuje,|bo zastrzeliłem Barneya Quilla". 00:11:24:Powiedziałem, żeby poszedł do przyczepy,|a ja wezwę policję. 00:11:27:Jakie sprawiał wrażenie,|gdy prosił, by go aresztować? 00:11:31:Powiedział, co musiał, i zrobił, co kazałem.|Żadnych kłopotów. ...
mdarcym