IPN-Księża Niezłomni.pdf

(4757 KB) Pobierz
IPN 57.indd
DODATEK SPECJALNY IPN
IPN
Księża Niezłomni
Księża, uważani – nie bez racji – za szczególnie niebezpiecznych wrogów systemu komu-
nistycznego, przez cały okres PRL byli głównym celem działań aparatu represji UB/SB.
Mimo wysiłków, nieograniczonych funduszy i przemyślnych forteli bezpieki zdecydo-
wana większość duchownych nie dała się zneutralizować. Warto przypomnieć kilka
symbolicznych postaci, kapłanów niezłomnych, którzy nie bali się otwarcie przeciw-
stawiać czerwonej bestii, narażając się tym samym na represje, a niekiedy płacąc za
swą postawę życiem.
Przeciw grabarzom narodu
„Zobaczymy w wyraźnej i bliskiej perspektywie człowieczy raj na ziemi. Tak, zaiste, raj
będą mieli nieliczni grabarze narodu, których opętał egoizm” – ostrzegał w styczniu
1947 r. jezuita ks. Władysław Gurgacz.
fi li się pogodzić z powojenną rzeczywistością. Opa-
nowanie państwa przez komunistyczną mniej-
szość, walka z religią, bezczeszczenie symboli narodo-
wych, mordowanie patriotycznej elity… To nie była ta Pol-
ska, za którą ślubował oddać życie.
czętej w sierpniu 1937 r. przez sowieckie NKWD „operacji
polskiej”. W jej efekcie, w latach 1937–1939 śmierć ponio-
sło około 150 tys. Polaków zamieszkałych na ziemiach na-
leżących do ZSRS.
Narastające napięcie w Europie, niemieckie działania
przeciw Austrii i Czechosłowacji oraz żądania wobec Pol-
ski sprawiły, że w Wielki Piątek, 7 kwietnia 1939 r., kleryk
Gurgacz złożył na Jasnej Górze „Akt całkowitej ofi ary” za
Ojczyznę w niebezpieczeństwie. Modlił się: „Abyś pokój
i wszelką pomyślność Ojczyźnie mojej darować raczył,
błagam Cię dziś pokornie, składając Ci w dani całkowitą
ofi arę z życia mego”.
Kilka miesięcy później, po niemieckim ataku, kleryk
Gurgacz wraz z kilkoma współbraćmi ruszył na Wschód.
Jezuici mieli nadzieję, że w ten sposób ochronią swych
współbraci i zdołają im zapewnić warunki do dalszego
kształcenia. Gurgacz dotarł do Dubna 17 września, wkrót-
ce potem miasto zajęła Armia Czerwona, a NKWD rozpo-
częło aresztowania. Klerycy potajemnie opuścili miasto,
uciekając przed czerwonym terrorem, i dotarli pod Prze-
myśl do Chyrowa. Tam zostali na kilka dni aresztowani
przez Sowietów. Zaraz po zwolnieniu Władysław Gurgacz
„Ofi ara z życia mego”
Urodził się w 1914 r. Pochodził z małej podkrośnień-
skiej wsi – Jabłonicy Polskiej. Jako 17-latek trafi ł do jezuic-
kiego nowicjatu w pobliskiej Starej Wsi. W kolejnych la-
tach jezuici dbali o jego gruntowne wykształcenie, by
zgodnie z ich dewizą mógł pracować „Dla większej chwa-
ły Boga”. W latach 1934–1937 pobierał nauki w kolegium
jezuickim w Pińsku na Polesiu, gdzie złożył egzaminy ma-
turalne. Chłonął atmosferę polskich Kresów, doświadczał
szczególnej wrażliwości na działania Sowietów, nieufno-
ści do nich – typowej dla osób, które odczuwały bliskość
czerwonego imperium. Wkrótce po zdaniu matury wyje-
chał do Krakowa, gdzie rozpoczął studia fi lozofi czne
w Kolegium Najświętszego Serca Jezusowego. Wtedy też
do Polski zaczęły docierać pierwsze informacje o rozpo-
NIEZALEŻNA GAZETA POLSKA z NOWE PAŃSTWO 11/2010
I
DODATEK SPECJALNY
Filip Musiał, IPN Kraków
B ył on jednym z tych duchownych, którzy nie potra-
604379436.135.png 604379436.145.png 604379436.151.png 604379436.157.png 604379436.001.png 604379436.007.png 604379436.017.png 604379436.025.png 604379436.031.png 604379436.037.png 604379436.050.png 604379436.065.png 604379436.076.png 604379436.091.png 604379436.103.png 604379436.114.png 604379436.119.png 604379436.120.png 604379436.121.png 604379436.122.png 604379436.123.png 604379436.124.png 604379436.125.png 604379436.126.png 604379436.127.png 604379436.128.png 604379436.129.png 604379436.130.png 604379436.131.png 604379436.132.png 604379436.133.png
DODATEK SPECJALNY IPN
przez „zieloną granicę” wrócił w rodzinne strony – na teren ówczesnej okupacji
niemieckiej.
Wojnę przeżył stosunkowo spokojnie – studiował fi lozofi ę i teologię, rozwijał ta-
lent malarski – swe obrazy podpisując „SM” („Servus Mariae” – Sługa Maryi). La-
tem 1942 r. przyjął święcenia kapłańskie – na tak ważnej dla niego Jasnej Górze.
Stopniowo nasilały się jednak kłopoty zdrowotne, które sprawiły, że latem 1944 r.
opuścił kolegium jezuickie, gdzie studiował teologię w Warszawie, i powrócił do
Starej Wsi. Dzięki temu ocalał z rzezi, jaką Niemcy w czasie powstania urządzili
w jezuickim kolegium.
„Udzielę ci rozgrzeszenia”
Po zakończeniu nauki, z końcem 1944 r. objął swą pierwszą placówkę duszpa-
sterską w Starej Wsi. Wiosną 1945 r. został przeniesiony do Gorlic, gdzie był jed-
nocześnie pacjentem i szpitalnym kapelanem. Opiekował się rannymi – ofi ara-
mi niedawnego przejścia frontu – doprowadzając przy tym do wielu nawróceń.
Wówczas też nawiązał pierwsze kontakty z „leśnymi”. Pogarszał się jednak jego
stan zdrowia. Po przebytej operacji zanotował: „Jestem jak ten, co czeka na prze-
woźnika… Wszystko już przygotowałem do drogi. Wytężam wzrok ku tamtemu
brzegowi”.
Jesienią 1947 r. został przeniesiony do Krynicy, gdzie zasłynął bezkompromiso-
wymi kazaniami. Dwukrotnie usiłowano go zabić. W piśmie do współbrata opisy-
wał jeden z tych przypadków: „Gdy wracałem z kościoła, napadł mnie pijany ko-
mendant MO z pobliskiej wioski i bez pytania strzelił z pistoletu. Był jednak nie-
wypał... Puścił mnie i znowu strzelił – ale tym razem niecelnie”. Jak zapamiętali
kryniczanie, za drugim razem, gdy napastnik strzelił, ks. Gurgacz padł na ziemię
– zdeprymowany niepowodzeniem zamachowiec zaczął uciekać, duchowny zaś
zerwał się z ziemi i krzyknął za nim: „Wróć, udzielę ci rozgrzeszenia”.
W tym czasie ks. Gurgacz coraz bardziej angażował się w pomoc żołnie-
rzom niepodległościowego podziemia. Z początkiem 1948 r. z prośbą o obję-
cie duchowej opieki nad konspiracyjną organizacją zwrócił się do niego Stani-
sław Pióro ps. „Emir”, „Mohort”. Kierował on Polską Podziemną Armią Nie-
podległościowców – organizacją działającą na terenie Nowosądecczyzny. Jej
pion cywilny miał zajmować się samokształceniem kadr na wypadek przy-
szłej wojny, a wojskowy – „Żandarmeria” – miał ochraniać działania konspira-
Portret ks. Władysława Gurgacza z 1945 r.
torów. Rok po sfałszowanych przez komunistów wybo-
rach, po rozbiciu liczących się organizacji konspiracyj-
nych, wydawało się, że komunistom opór stawia jedy-
nie garstka najwytrwalszych. Tym cenniejsze były
wszelkie inicjatywy, które pozwalałyby ocalić idee nie-
podległościowe, a przez to uciec od formuły przystoso-
wania i kapitulacji.
„Na zasadach ewangelicznych”
Ksiądz Gurgacz do organizacji przystąpił w maju 1948 r.
O motywacjach swoich i swoich duchowych podopiecz-
nych zeznawał w czasie śledztwa: „Pragnęliśmy Polski Lu-
dowej opartej na etyce katolickiej, jaką wyznaje cały Ko-
ściół” i dodawał: „celem organizacji PPAN jest stworzenie
demokratycznego ustroju w Państwie Polskim opartego
nie na zasadach materializmu–marksizmu, lecz na zasa-
dach ewangelicznych”. Swoją aktywność w PPAN podsu-
mowywał krótko: „Obowiązkiem moim była opieka mo-
ralna nad grupą, a więc odprawiałem Msze św., spowia-
dałem członków grupy, objaśniałem im Ewangelię
Świętą, a nadto miałem wykłady”. Nade wszystko jednak
ojciec „Sem” (takim pseudonimem posługiwał się
w PPAN) kształtował duchowość młodych konspiratorów
– utwierdzał ich w wierze, dbał o to, by podejmowane
działania były zgodne z katolicką etyką. Partyzanci PPAN
nie strzelali do komunistów i bezpieki, chyba że w obro-
nie własnej, nie wymierzali im kar cielesnych, akcje re-
kwizycyjne przeprowadzali – wzorem akcji Polskiego Pań-
stwa Podziemnego – tylko w instytucjach państwa komu-
nistycznego, które traktowano jako nie polskie, ale
należące do okupanta.
Być może właśnie dzięki temu silnemu kośćcowi ide-
owemu bezpiece nie udało się zwerbować nikogo z trzo-
nu organizacji. Rozbito ją dopiero po wprowadzeniu
agenta o ps. „Wicher” – Janiny Mendel, którą partyzanci
nazywali: „kpt. Miła”. Fala aresztowań, latem 1948 r., spra-
wiła, że ocalali konspiratorzy schronili się w okolicach
Stanisław Pióro i Władysław Gurgacz zimą 1948 r.
II
NIEZALEŻNA GAZETA POLSKA z NOWE PAŃSTWO 11/2010
604379436.134.png 604379436.136.png 604379436.137.png 604379436.138.png 604379436.139.png 604379436.140.png 604379436.141.png 604379436.142.png 604379436.143.png 604379436.144.png 604379436.146.png 604379436.147.png 604379436.148.png 604379436.149.png 604379436.150.png 604379436.152.png 604379436.153.png 604379436.154.png 604379436.155.png 604379436.156.png 604379436.158.png 604379436.159.png 604379436.160.png 604379436.161.png 604379436.162.png 604379436.002.png 604379436.003.png 604379436.004.png 604379436.005.png 604379436.006.png 604379436.008.png 604379436.009.png 604379436.010.png
 
DODATEK SPECJALNY IPN
Hali Łabowskiej – dołączając do stacjonującego tam na
stałe oddziału „Żandarmeria”.
Rok później, po miesiącach spędzonych w lesie, w ob-
liczu zagrożenia kolejnymi obławami, wobec terroru bez-
pieki roztaczanego we wsiach u podnóża gór, partyzanci
podjęli decyzję o przejściu na Zachód. Najpierw jednak
podzielili oddział na trzy mniejsze grupy, by łatwiej było
melinować się i uciekać obławom. Dowództwo nad
pierwszą objął Pióro, nad drugą Mieczysław Rembiarz
„Orlik”, a nad trzecią Stefan Balicki „Bylina”. W tej trzeciej
znalazł się ks. Gurgacz.
Już w czerwcu 1949 r. w zasadzce zginął „Orlik”, a mie-
siąc później – w wyniku zdrady – rozbito jego grupę, zabi-
jając w walce trzech partyzantów. Z kolei oddział „Byliny”
miał w lipcu przeprowadzić akcję rekwizycyjną w pań-
stwowym banku w Krakowie – zakończyła się ona jednak
niepowodzeniem, wszystkich ujęto. Pozostała na wolno-
ści grupa „Emira” podjęła decyzję o samodzielnym przej-
ściu do Austrii. Partyzanci nie wiedzieli, że byli już wów-
czas osaczeni przez bezpiekę. Polscy ubecy współpracowa-
li z czechosłowackimi, a przewodnik mający przeprowa-
dzić żołnierzy PPAN był podstawiony. Po przejściu granicy
partyzanci wpadli w zasadzkę. Od kul zginęło dwóch
z nich, a Pióro popełnił samobójstwo. Pozostałych party-
zantów, z których większość odniosła rany, ujęto.
Fałszywe dokumenty legalizacyjne ks. Gurgacza z 1948 r.
się pretekstem do nadmiernego eksponowania roli ks. Gurgacza w organizacji
i do propagandowego ataku na Kościół. Rozprawę prezentowano w mediach jako
„proce bandy ks. Gurgacza”. Wyrok ogłoszono w połowie sierpnia, trzy osoby: Ste-
fana Balickiego „Bylinę”, Stanisława Szajnę „Orła” i ks. Gurgacza skazano na
śmierć.
W ostatnim słowie duchowny powiedział: „ci młodzi ludzie, których tutaj są-
dzicie, to nie bandyci, jak ich oszczerczo nazywacie, ale obrońcy Ojczyzny!”. Po
czym, odmawiając komunistom prawa do wydawania wyroków skazujących dzia-
łaczy niepodległościowych, rzekł: „Osądź mnie, Boże, i rozstrzygnij sprawę moją”.
Gdy zakomunikowano mu, że czeka go kara śmierci, odparł ze spokojem: „Na
śmierć pójdę chętnie. Cóż to jest zresztą śmierć?... Wierzę, że każda kropla krwi
niewinnie przelanej zrodzi tysiące przeciwników i obróci się wam na zgubę”.
Zamordowano go na dziedzińcu więzienia przy ul. Montelupich w Krakowie
14 września 1949 r. Na wykonanie wyroku wyprowadzono razem wszystkich trzech
skazanych żołnierzy PPAN. Ustawiono ich pod murem, a kat więzienny – występu-
jący w protokole wykonania kary śmierci jako „dowódca plutonu egzekucyjnego”
– strzelał im po kolei w potylicę. Ksiądz Gurgacz miał zginąć pierwszy, jednak wyko-
nujący wyrok Władysław Szymaniak tylko go ranił, i po tym, gdy zamordował „By-
linę” i „Orła”, musiał wrócić do duchownego, by dobić go drugim strzałem.
„Cóż to jest śmierć”
Po akcji na krakowski bank ks. Gurgacz, niebiorący
w niej bezpośredniego udziału, mógł uciec. Zdecydował
się jednak czekać w mieszkaniu konspiracyjnym, z jednej
strony licząc, że może ktoś zdołał uciec, z drugiej strony
zdając sobie sprawę, że są to raczej płonne nadzieje. Pod-
kreślał jednak: „Nie uciekłem […] nie chciałem pozostawić
członków organizacji […]”. Nie mógł opuścić ich wtedy,
gdy czekała ich największa życiowa próba – śledztwo
w piwnicach bezpieki. Towarzyszył im do końca. Śledz-
two było brutalne, ale krótkie – partyzantów złapano „na
gorącym uczynku”, a bezpieka miała już sporą wiedzę
o organizacji od wcześniej aresztowanych osób. Już
w sierpniu przeprowadzono pokazowy proces, który stał
Michał Wenklar, IPN Kraków
W obronie tarnowskiego Kościoła
„Komunizm przezwyciężymy tylko przez odrodzenie duchowe człowieka i powrót do prawdziwej chrze-
ścijańskiej kultury”.
K siądz Jan Stepa, kapłan i filozof, już przed woj-
Potęgą ducha zwyciężać moc zła
ną dostrzegał, jakie zagrożenia dla ludzkości
niesie ze sobą ideologia komunistyczna. Gdy
w 1946 r. został biskupem tarnowskim, bronił prze-
strzeni wiary dla powierzonych mu dusz i miejsca Ko-
ścioła w polskim społeczeństwie. Szczególnie dbał o to,
by w żaden sposób nie legitymizować narzuconego Po-
lakom reżimu.
Przed wojną ks. Stepa wykładał na uniwersytecie we Lwowie fi lozofi ę chrześci-
jańską, którą studiował wcześniej m.in. w belgijskim Louvain. Publikował też licz-
ne artykuły fi lozofi czne, teologiczne i społeczne. W 1937 r. wydał broszurę „Komu-
nizm a światopogląd katolicki”. Opisywał w niej komunizm jako doktrynę anty-
chrześcijańską i sprzeciwiającą się ludzkiej wolności. Już wtedy uważał, że tylko
chrześcijaństwo może skutecznie przeciwstawić się komunizmowi. Pisał: „Świat
wysila się obecnie nad znalezieniem środków do skutecznej walki z barbarzyń-
NIEZALEŻNA GAZETA POLSKA z NOWE PAŃSTWO 11/2010
III
604379436.011.png 604379436.012.png 604379436.013.png 604379436.014.png 604379436.015.png 604379436.016.png 604379436.018.png 604379436.019.png 604379436.020.png 604379436.021.png 604379436.022.png 604379436.023.png 604379436.024.png 604379436.026.png 604379436.027.png 604379436.028.png 604379436.029.png 604379436.030.png 604379436.032.png 604379436.033.png 604379436.034.png 604379436.035.png 604379436.036.png 604379436.038.png 604379436.039.png 604379436.040.png 604379436.041.png 604379436.042.png 604379436.043.png 604379436.044.png 604379436.045.png 604379436.046.png 604379436.047.png 604379436.048.png
DODATEK SPECJALNY IPN
skim komunizmem, ale nie wpadł jeszcze na właściwą metodę obrony. Dotych-
czas panuje przekonanie, że brutalną siłę materialistycznej doktryny należy zwal-
czać również fi zyczną siłą. W ten sposób jednak nie zwycięży się mocy zła, bo pa-
nowaniu materii można przeciwstawić tylko potęgę ducha. A ta potęga jest tylko
w chrześcijaństwie. Komunizm przezwyciężymy tylko przez odrodzenie duchowe
człowieka i powrót do prawdziwej chrześcijańskiej kultury”. Trafnie stwierdzał, że
komunizm jest bardziej niebezpieczny niż inne ideologie, bo niczym nowa świec-
ka religia chce sobie podporządkować wszystkie wymiary życia ludzkiego. „Nowa
religia bez Boga, którego miejsce zajął szary człowiek sam siebie adorujący”.
Widząc, jaki los spotykał duchownych i kościoły w „czerwonej strefi e” ogarniętej
wojną domową Hiszpanii, ks. Stepa pisał, że tam najlepiej się ujawniło barba-
rzyństwo komunistów: „płoną zabytkowe kościoły, padają pod ciosami młotów
artystyczne fi gury świętych. Niszczy się nie dla samej przyjemności niszczenia
– bo to jeszcze można psychologicznie usprawiedliwić – ale na wyraźny rozkaz
bezbożników rosyjskich, którzy szczegółowo opracowują plany odchrześcijanie-
nia świata i zatarcia śladów wszelkiej w ogóle religii”.
Pisał o prymacie wolności nad rzeczami materialnymi. „Brak wolności i upodle-
nie godności osobistej – to największa zmora zwłaszcza komunizmu, i tylko naród
bardzo spodlony może dobrowolnie ugiąć kark pod jarzmo najstraszniejszej nie-
woli, jaką zna historia ludzkości”. Polacy karku nie ugięli, jarzmo to miało im zo-
stać wkrótce nałożone brutalną przemocą.
Ze Lwowa do Tarnowa
W 1945 r. ks. Stepa w ramach tzw. repatriacji przenosił lwowskie seminarium
do klasztoru bernardynów w Kalwarii Zebrzydowskiej. W marcu 1946 r. Pius XII
mianował go biskupem tarnowskim. Od początku posługi w Tarnowie bp Stepa
nie ukrywał, że komunistyczne władze uważa za wrogie Kościołowi. Pamiętał, by
w żaden sposób ani on, ani duchowni jego diecezji tej władzy nie legitymizowali.
Już w pierwszym liście do wiernych mówił o złych ludziach dążących do usunięcia
religii z życia innych, o bezbożnikach chcących zamykać kościoły i odrywać od mo-
dlitwy, głoszących, że Boga nie ma. Kiedy w czerwcu 1947 r. władze MO w Tarno-
wie zwróciły się do niego z prośbą o poświęcenie milicyjnego sztandaru – biskup
odmówił, tłumacząc komendantowi, że milicja jest monopartyjna i że na niej
oparty jest walczący z Kościołem rząd. Z kolei we wrześniu 1948 r. wymógł na
księdzu dziekanie ze Starego Sącza rezygnację ze stanowiska przewodniczącego
Miejskiej Rady Narodowej po tym, jak Rada ta uchwaliła rezolucję potępiającą jed-
ną z wypowiedzi papieża Piusa XII.
Wobec kolejnych aktów wrogości państwa wobec Kościoła bp Stepa czynił
wszystko, by nie narażając wiernych ani duchownych na represje, kontynuować
pracę duszpasterską i społeczną. 5 sierpnia 1949 r. władze zobowiązały wszelkie
stowarzyszenia – w tym katolickie – do formalnej rejestracji, łączącej się z koniecz-
nością przekazania spisu członków. Dane te mogły służyć później do wywierania
nacisków, szantażu czy represji. Biskup Stepa uznał, że Kościół nie odda „im” spi-
sów członków bractw i stowarzyszeń, polecił swoim księżom spisy takie spalić
bądź ukryć. Równocześnie prosił kapłanów o kontynuowanie pracy duszpaster-
skiej z byłymi członkami organizacji kościelnych, tylko bez formalnych ram.
Jedną z represji wobec Kościoła była sprawa „Caritasu”, największej kościelnej
instytucji charytatywnej. W styczniu 1950 r. decyzją władz odwołano jej zarząd
pod pretekstem księgowych nieprawidłowości. W Warszawie odbył się zjazd „Ca-
ritasu”, na którym „lojalni” księża wybrali nowy zarząd, składający się m.in.
z „księży patriotów” i działaczy prokomunistycznej grupy „Dziś i Jutro” (późniejsze-
go PAX-u). Tarnowska kuria zabroniła kapłanom udziału w tym zjeździe. Jeden
z proboszczów, który tam się udał, został przez biskupa czasowo usunięty ze spra-
wowanej funkcji. Dodatkowo w świątyniach diecezji odczytano list bp. Stepy, pod-
kreślający zasługi tarnowskiego „Caritasu” w dziele pomocy bliźnim i zaprzeczają-
Ks. Biskup Jan Piotr Stepa (1892-1957), porzed II wojną światową
wykładowca Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie, od 1946 r. biskup
ordynariusz Diecezji Tarnowskiej.
Fotografia: Archiwum Diecezjalne w Tarnowie.
cy opisywanym przez prasę rzekomym nadużyciom.
W związku z podporządkowaniem organizacji władzom,
bp Stepa zarządził likwidację jego majątku w diecezji
i przekazanie go na własność poszczególnych parafi i.
Biskup Stepa nie wierzył w możliwość poprawnych
stosunków między komunistycznym rządem a Kościo-
łem. Pilnował, by kapłani z jego diecezji zawsze stali
w sporach państwo–Kościół po właściwej stronie. W lipcu
1949 r. – jak donosił UB – mówił tarnowskim księżom, by
nie wiązali się żadnymi zobowiązaniami wobec władz
i nie angażowali się do żadnej z nimi współpracy, bo zgo-
dy z rządem nie będzie, Kościół już bowiem dalej ustąpić
nie może. Nawet po podpisaniu 14 kwietnia 1950 r. poro-
zumienia, mającego wprowadzić jakąś formę istnienia
Kościoła w komunistycznym państwie i osłabić represje
ze strony władz, bp Stepa podtrzymywał swoją ocenę sy-
tuacji. Tłumaczył duchownym, że jakkolwiek są świadka-
mi odprężenia w relacjach z rządem, to jest to cisza przed
burzą. Zalecał, by unikali sytuacji mogących prowokować
władze, nie sprzeciwiali się ofi cjalnym zarządzeniom,
w kazaniach skupiali się na tematach ściśle religijnych,
a jednocześnie, by pozostawali w jedności z Episkopatem
i w żadnym wypadku nie krytykowali biskupów. Pod ka-
rą suspensy zabronił jakiejkolwiek współpracy z Komisją
Księży przy ZBoWiD.
Taka postawa budziła oczywiście niepokój lokalnych
władz i zainteresowanie ze strony tarnowskiej bezpieki.
IV
NIEZALEŻNA GAZETA POLSKA z NOWE PAŃSTWO 11/2010
604379436.049.png 604379436.051.png 604379436.052.png 604379436.053.png 604379436.054.png 604379436.055.png 604379436.056.png 604379436.057.png 604379436.058.png 604379436.059.png 604379436.060.png 604379436.061.png 604379436.062.png 604379436.063.png 604379436.064.png 604379436.066.png 604379436.067.png 604379436.068.png 604379436.069.png 604379436.070.png 604379436.071.png 604379436.072.png 604379436.073.png 604379436.074.png 604379436.075.png 604379436.077.png 604379436.078.png 604379436.079.png 604379436.080.png 604379436.081.png 604379436.082.png
DODATEK SPECJALNY IPN
Kierowana przez bp. Stepę kuria była stale inwigilowana
w ramach spraw krypt. „Centrala” i „Baza”, a w drugiej po-
łowie 1957 r. wszczęto przeciwko biskupowi sprawę ewi-
dencyjno-obserwacyjną, której nadano krypt. „Sęp”. UB,
a następnie SB, starały się otoczyć bp. Stepę agenturą, za-
instalowano też w kurii podsłuch. Działania te, choć mo-
że poszerzały wiedzę bezpieki o osobie biskupa i pozwala-
ły np. na inicjowanie czy wzmaganie wewnętrznych kon-
fl iktów w diecezji, nie osłabiły godnej postawy pasterza
tarnowskiego Kościoła.
w sprawach tego charakteru wikariusza generalnego diecezji, ks. Franciszka Siero-
sławskiego. Przypadek tego ostatniego jest sam w sobie interesujący. Podstawową
formą współpracy lojalnych duchownych z komunistyczną władzą był ruch tzw.
księży patriotów, skupionych w Komisjach Księży przy ZBoWiD. Kapłani diecezji
tarnowskiej oparli się naciskom władz i praktycznie w ogóle nie włączyli się do tej
akcji, zgodnie z poleceniami bp. Stepy. Jak zapisano w raporcie UB z czerwca 1951 r.,
żaden ksiądz diecezji nie należał do Komisji, żaden nie czytał wydawanego przez
nią pisma „Ksiądz Obywatel”. W innym dokumencie pojawia się ślad udziału
w tym ruchu księdza z diecezji, choć o co najmniej niejednoznacznej wymowie:
„Na wizytacji [...] był obecny między innym ks. Sierosławski z Wojnicza pow. Brze-
sko, który w wypowiedziach swych do biskupa Stepy legitymował [sic] się i uspra-
wiedliwiał przed Biskupem Stepą, że wpisał on się do księży patriotów, lecz mimo
to całą duszą oddany jest Biskupowi”. Ksiądz Sierosławski działał społecznie przed
wojną, a po wojnie włączył się w ruch księży patriotów, starał się jednak pozostać
lojalny wobec swojego biskupa. W okresie nasilenia represji wobec Kościoła ze
strony państwa i groźby wymuszenia zmian personalnych w kurii, bp Stepa uczy-
nił krok wyprzedzający i sam powołał ks. Sierosławskiego na stanowisko wikariu-
sza generalnego. Decyzja ta, chłodno przyjętą przez część diecezjalnych księży nie-
ufających ks. Sierosławskiemu, była w pełni przemyślana. Chodziło o wysunięcie
na eksponowane stanowisko kapłana pozornie prorządowego, w istocie lojalnego
wobec biskupa. Wybieg biskupa się udał. Potwierdza to sporządzona przez UB „In-
formacja o działalności kleru tarnowskiego”, w której ks. Sierosławski jest wymie-
niony na pierwszym miejscu na liście księży uznanych przez bezpiekę za najbar-
dziej aktywnych i wrogich, których proponowano usunąć ze stanowisk. W innej
notatce UB tak o nim pisano: „wkradł się on do Komisji Księży przy Zbowidzie
w celu rozbicia od wewnątrz ruchu księży postępowych. Przy tym stworzył sobie
wygodną pozycję w celu rozpoznania działalności K[omisji] K[sięży], by w później-
szym czasie przystąpić do wrogiej roboty na tym odcinku w porozumieniu z bi-
skupem Stepą”. Jakkolwiek doszukiwanie się przez funkcjonariusza UB niemal
szpiegowskiej działalności ks. Sierosławskiego w Komisji Księży jest z pewnością
przesadzone, to jednak cytat ten stanowi kolejny dowód, że kler diecezji tarnow-
skiej oparł się niemal całkowicie próbom angażowania księży do antykościelnej
działalności.
Nie podpiszę
Jednym ze sposobów egzekwowania od społeczeństwa
potwierdzenia jego lojalności wobec komunistycznego
państwa były akcje zbierania „dobrowolnych” podpisów
pod różnego rodzaju apelami. Wiosną 1950 r. podjęto ak-
cję zbierania podpisów pod tzw. Apelem Sztokholmskim
– inicjatywie mającej uchodzić za pokojową, w rzeczywi-
stości antyamerykańskiej i prosowieckiej. Ważnym ele-
mentem akcji było uzyskanie podpisów duchowieństwa.
Episkopat zostawił kapłanom wolną rękę, wydał jednak
oświadczenie popierające hasła akcji. Kiedy delegacja
zbierająca podpisy udała się do bp. Stepy, ten w ogóle jej
nie przyjął. Wysłał jedynie kanclerza kurii, który odpo-
wiedział delegatom, że uznają zbieranie podpisów za
sprawę polityczną, że władzom powinien wystarczyć pod-
pis Episkopatu, a duchowieństwo diecezjalne nie jest zo-
bowiązane do poparcia akcji.
Biskup Stepa dbał, by swoim autorytetem nie wspierać
działań wymuszonych przez komunistów. Kiedy Kościół
zmuszany był do aktów lojalności wobec państwa – np.
poprzez dzwonienie w czasie pogrzebu Stalina – to biskup
sam się odsuwał, delegując do podejmowania decyzji
Wojciech Muszyński, IPN Warszawa
Niepokorny z Milanówka
Ksiądz Tworkowski nie wierzył w ostateczny upadek komunizmu: „Ten diabelski system nie upadł,
ale się przepoczwarzył. Wczoraj mieliśmy sekretarzy, dziś są inni manipulanci: maklerzy i dziennikarze”
– mówił w 1992 r.
K siądz Stanisław Tworkowski był żołnierzem
Schronienie znalazł w Mohylewie, na odległych Kresach dawnej Rzeczypospolitej,
gdzie uczęszczał do polskiego gimnazjum. W 1916 r. wstąpił do tworzącego się
harcerstwa polskiego. W tym nielegalnym początkowo ruchu, a później, po rewo-
lucji lutowej 1917 r., działającym już jawnie pełnił funkcję zastępowego. Harcerze,
pełni patriotyzmu i wiary w odrodzenie Polski, przechodzili intensywne szkole-
nie wojskowe. Postępujący rozkład ówczesnej Rosji, który przyspieszył bolszewicki
zamach stanu i wybuch wojny domowej, sprawiał, że marzenia o odrodzonej Rze-
czypospolitej zdawały się coraz bliższe ziszczenia.
W marcu 1918 r. do Mohylewa dotarła wieść, że w nieodległym Bobrujsku two-
rzy się I Korpus Polski. Dowodzone przez gen. Józefa Dowbora-Muśnickiego od-
działy oczyściły z bolszewików znaczny obszar nad Dnieprem i Berezyną, ustana-
wiając tam polską władzę, po raz pierwszy od 1772 r. Do wyzwolonej enklawy
spieszyli zewsząd rozproszeni wojną Polacy. Wśród ochotników znalazł się druh
Stanisław Tworkowski. Wraz z kolegami zamienił mundur harcerski na wojskowy,
Harcerz i żołnierz
Pochodził z Kurpiowszczyzny, jego ojciec był leśni-
kiem. W 1913 r. młody Stanisław rozpoczął naukę w pol-
skim progimnazjum w Ostrołęce. W marcu 1915 r., w cza-
sie wojennej ewakuacji ludności, znalazł się w głębi Rosji.
NIEZALEŻNA GAZETA POLSKA z NOWE PAŃSTWO 11/2010
V
dwóch wojen światowych – walczył przeciwko
Niemcom i bolszewikom; był odznaczony najwyż-
szymi polskimi odznaczeniami za dzielność: Srebrnym
Krzyżem Virtuti Militari, czterokrotnie Krzyżem Walecz-
nych i Krzyżem Zasługi z Mieczami. Jednak za najważniej-
szą walkę jego życia – za dziesięciolecia zmagań z reżi-
mem komunistycznym – nikt nie dał mu odznaczenia.
604379436.083.png 604379436.084.png 604379436.085.png 604379436.086.png 604379436.087.png 604379436.088.png 604379436.089.png 604379436.090.png 604379436.092.png 604379436.093.png 604379436.094.png 604379436.095.png 604379436.096.png 604379436.097.png 604379436.098.png 604379436.099.png 604379436.100.png 604379436.101.png 604379436.102.png 604379436.104.png 604379436.105.png 604379436.106.png 604379436.107.png 604379436.108.png 604379436.109.png 604379436.110.png 604379436.111.png 604379436.112.png 604379436.113.png 604379436.115.png 604379436.116.png 604379436.117.png 604379436.118.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin