Juliusz Slowacki- powiesci poetyckie (opracowanie).doc

(71 KB) Pobierz
Juliusz Słowacki- Powieści poetyckie

Juliusz Słowacki- Powieści poetyckie

 

Powieść poetycka powstała przypadkowo-gdy Walter Scott pisał „Pieśń ostatniego minstrela” (1805), rozwinął planowany utwór w rodzaj wierszowanego romansu, przeplatając fabułę pieśniami i balladami. Jednak mimo tej przypadkowości, literatura angielska (z jej balladowymi romansami i poematami historycznymi) dała wcześniej grunt pod przyszłą powieść poetycką. Serię tych utworów napisał Byron.

Sam termin pojawił się w drugiej połowie XIX w. i używano go początkowo wymiennie z „powieścią poetyczną”

Janusz Sławiński zdefiniował powieść poetycką jako ukształtowany w okresie romantyzmu gatunek poezji narracyjnej, powstały z połączenia elementów epickich i lirycznych; rozbudowany utwór wierszowany zawierający fabułę nasyconą momentami dramatycznymi i odznaczający się silniem zsubiektywizowaniem opowiadania i opisu. Powieść poetycka wprowadziła narratora, który nie unikał wynurzeń na temat własnych przeżyć, zwracał się wprost do czytelnika, jawnie komentował postawę bohatera, często będącego po prostu maską ukrywającą osobę twórcy; dystans między narratorem a postacią był tu bardzo mały, niejednokrotnie równy zeru. Fabuła p.p. miała luźną i fragmentaryczną kompozycję, była pełna niedomówień i zagadkowości; jej tok, przyspieszony, obfitował w wyraziste spięcia, luki i zakłócenia chronologii zdarzeń. Jest to typowo romantyczny gatunek literacki.

Polska powieść poetycka wyrosła na gruncie tzw. wiersza bohaterskiego, do którego jeszcze zalicza się „Grażynę” Mickiewicza. Pierwszą właściwą p. p. jest „Maria” Antoniego Malczewskiego.

 

              Świat bohaterów powieści poetyckich Słowackiego, to świat samotników, renegatów, bojowników o własną egzystencję i niezależność. Wszystkie ich działania mają jeden cel- dążenie do wolności, do zdominowania i podporządkowania sobie praw egzystencji, do wyswobodzenia się z ich reguł. Wszystkie ich czyny podkreślają jednak niemożność wyswobodzenia się. Nie przynosi go nawet śmierć.

 

              Język powieści poetyckich Słowackiego jest najbardziej „literacki” ze wszystkich podobnych utworów innych autorów. Znajduje się tu dużo zapożyczeń, które miały dodać lokalnego kolorytu (assawulstwo, czajka, ikona, burzan); sporo archaizmów językowych (truna, płeć w odniesieniu do cery, złotymi farby) i prowincjonalizmów (dwóma, mięszać), a także neologizmów (miecznik- kat, obłąkać- błąkać się).

              Styl p.p. nie jest jednolity, były pisane w różnym czasie. Odnajdujemy ślady stylu retorycznego, sentymentalnego, gotycko-byronicznego i romantycznego.

              Słowacki często stosował peryfrazy, inną cechą szczególnie późniejszych powieści poetyckich jest aluzyjność i niedopowiedzenie. Większość z nich (poza „Szanfarym”) napisana jest 11-zgłoskowcem (ze średniówką po 5 sylabie) z urozmaiconymi rymami.

 

 

 

 

 

 

„Godzina myśli” jest ostatnią powieścią poetycką Słowackiego.

 

Otwiera ją wstęp- bardzo pesymistyczna, byroniczna wizja świata, na którym ludzkość tylko cierpi. Zawiera elementy filozofii Plotyna („grające sfery”- odniesienie do „muzyki sfer niebieskich”- ciała niebieskie krążą po kryształowych torach i wydają przepiękne dźwięki). Mówiąc o Bogu, Słowacki posługuje się określeniem Jehowa, co wskazuje na Boga starotestamentowego- okrutnego mściwego, siejącego strach. Taki Jehowa bardzo pasuje do wizji Słowackiego.

Po tym następuje zupełnie inny opis- opis Krzemieńca, rodzinnego miasta poety. Mimo, że jest retrospekcją, Słowacki używa w nim bardzo intensywnych barw (niebo jest błękitne, domy białe, zamek czarny, księżyc srebrzysty, ogrody szmaragdowe). Jest to impresjonistyczny opis- tu Słowacki jest prekursorem. Opis jest bardzo dynamiczny, wszystko jest w ruchu- nawet ruiny zamku przesuwają się na tarczy księżyca.

Następnie pojawiają się dwaj młodzi bohaterowie, przyjaciele. Młodszego od razu można utożsamić z autorem- stylizuje się na wątłe, chorowite dziecko z gorączką w ciemnych oczach. Matka i siostry bardzo o niego dbały, ale nie pokładano w nim wielkich nadziei- właśnie z powodu słabego zdrowia. Był zamknięty w sobie i melancholiczny. Drugi chłopiec- „starszy wiekiem” został ukazany jako zupełne przeciwieństwo pierwszego. Jasnooki, żywy i zdrowy, szczególnie upodobał książki. Jego wzorem jest przyjaciel Słowackiego z dzieciństwa, Ludwik Spitznagel- był w istocie żywym erudytą. Obydwaj interesowali się filozofią szwedzkiego mistyka Swedenborga, która została pokrótce zcharakteryzowana w „Godzinie myśli”. Swedenborg był zafascynowany metempsychozą i reinkarnacją, jego pasją były także sny. Uważał, że dusza ludzka wciela się w coraz lepsze formy dzięki dobremu życiu i wykonywaniu wszystkich zadań. Kolejne wcielenia mogą być też niższe, gorsze (drabina, na którą można się piąć do góry i z której można też spaść). Bóg jest tu przedstawiony jako światło. Potępione dusze trafiają na Ziemię, a potem przechodzą w różne wcielenia- najpierw w materię nieożywioną, potem w ożywioną (rośliny, potem zwierzęta) i w końcu w człowieka. Wcieleniem najwyższym jest anioł. Jednak każdy anioł składa się z dwóch dusz ludzkich- każdy dobry człowiek musi znaleść swoją drugą połowę. Młodszy chłopiec znalazł (jej wzorem była Ludwika Śniadecka).

Młodszy chłopiec miał też ogromną wyobraźnię, co właściwie trzymało go przy życiu. Spełniał się w swoim własnym świecie jako twórca i marzyciel.

Starszy chciał spełnić swojego marzenia w realnej rzeczywistości, co okazało się przyczyną jego klęski. Miał silną świadomość gwałtownego przemijania. Pragnął wyjazdu do dalekich krajów, ale nie szukał nowych wrażeń, tylko spokoju, zapomnienia, ukrycia się („chciałbym jak liść nieznany paść tam w głębi lasów”). Myśl jest porównana do ognistego kręgu, co nasuwa skojarzenie ze skorpionem, który złapany w taki krąg, zatruwa się własnym jadem.

Obaj chłopcy byli nieszczęśliwi i mieli szczególną cechę- pamięć poprzednich wcieleń, która wg Swedenborga nie jest dostępna dla wszystkich. Dlatego wyobraźnia każdego z nich jest chora, wypalona, nietypowa dla ich młodego wieku. Także patrząc na człowieka potrafili rozpoznać, czy spadnie z drabiny reinkarnacji, czy pójdzie do góry. Posiadali też coś na kształt telepatii, „ściągali wzrokiem” najczęściej młode kobiety, które wg tradycji romantycznej miały największą wrażliwość.

Gdy starszy chłopiec wyjechał, młodszy poznał swoją ukochaną. Została ona pokazana w typowo romantycznej konwencji, jako anioł. Troszczyła się o ukochanego bardziej jak matka niż kochanka, martwiła się o jego zdrowie. Bała się pokazywać mocniejsze uczucia, by go nie zranić i nie przyczynić się w żaden sposób do pogorszenia samopoczucia. Chłopiec z kolei potrafił stworzyć dystans do wydarzeń swojego życia, patrząc na nie z perspektywy przyszłości (echo filozofii stoickiej). To silny rys autobiograficzny, Słowacki potrafił być zimny i ironiczny. Sceny z ukochaną mają dużo podobieństw z takimi scenami z „Kordiana”- szczególnie dotyczy to sceny w lesie, w nocy.

Tę sielankę zakończyła wiadomość o samobójstwie starszego chłopca.

 

              „Godzina myśli” to utwór autobiograficzny- Spitznagel popełnił samobójstwo w czasie podróży na wschód, choć istnieje hipoteza, że na wschodzie był agentem i upozorował swoją śmierć, by nic nie przeszkadzało mu w pracy. Jeśli nawet tak było- Słowacki pisząc „Godzinę…” nie wiedział o tym. Pisanie mogło być dla niego terapią, rozrachunkiem z przeszłością i chęcią upamiętnienia przyjaciela. Tak jak młodszy bohater, chciał uciec od realnego świata.

 

 

Arab

 

              Niekiedy groza, tajemniczość i niesamowitość w utworach Słowackiego wyraźnie przekraczają „statystyczny” poziom tego typu nastrojowości w romantycznych powieściach poetyckich. Oprócz pojedynczych epizodów (np. scena finałowa „Żmii”) utworem, w którym występuje hipertrofia grozy jest „Arab”.

              Bohatera charakteryzuje skrajny immoralizm, sadyzm i patologiczna nienawiść do świata i ludzi. Co gorsza, jest z tego dumny.

              Pewnego dnia, gdy pędził przez stepy, zauważył bardzo ubogą chatę. Stary człowiek, który w niej mieszkał był sczęśliwy, bo znalazł w piasku kilka małych, bezwartościowych („bez blasku”) pereł. Arab postanowił zburzyć to szczęście i powiedział mu, że ogromna, piękna perła jest w morzu. Staruszek zanurkował i oczywiście jej nie znalazł- wrócił do domu rozczarowany i smutny, pozbawiony nadziei. Później Arab powstrzymał od samobójstwa człowieka, który stracił 5 synów (wypili zatrutą wodę)- swoje całe szczęście. Nie miało to nic wspólnego z potrzebą uratowania życia człowieka- Arab chciał patrzeć na jego rozpacz.

              Bohater swoje zbrodnicze działania kieruje nie tylko przeciw ludziom, ale także przeciw zmarłym i samej przyrodzie. W oazie odnalazł kobietę, która straciła ukochanego, ale nie płacze po nim- został upiorem i spotykają się w nocy. Arab odnalazł jego ciało i pozbawił je głowy- zabijając tym Solima na zawsze. Nie mógł znieść nawet tego, że palma może być szczęśliwsza od niego- zasypał więc źródło, z którego czerpała wodę.

              W końcu i na niego przyszedł czas- umierając prosił Proroka nie o raj, ale o niekończącą się pustynię, wielbłąda i wieczną samotność. Wspomina o cierpieniach młodości- możliwe, że w niej jest źródło jego braku moralności i ludzkich uczuć.

 

              Słowacki napisał „Araba” w 1830 roku i jest to ostatnia powieść poetycka napisana w kraju, W Warszawie panowała wtedy burzliwa atmosfera, która nie przeszła jednak do utworu.

 

 

Mnich. Powieść wschodnia

 

              Słowacki sięgnął do znanego od drugiej poł. XVIII w. zwyczaju podawania własnych utworów za wyczytane, odnalezione lub opowiedziane przez kogoś innego niż autor. „Mnich” jest spowiedzią starego zakonnika, który mieszka w klasztorze św. Katarzyny, na południowym zboczu góry Synaj. Forumuła zapisania spowiedzi nie jest jednak zbyt fortunna- przeczy to zachowaniu jej w tajemnicy.

             

Mnich jest już stary, umiera. Wspomina swoją młodość, gdy był pełni sił. Miał duszę marzyciela i czasami pędził na koniu po stepach, ścigając fatamorgany. Któregoś razu usłyszał śpiewy, które okazały się dzwonami kościelnymi i ruszył w ich kierunku. Stanął w chrześcijańskiej świątyni i zachwycił się nią do tego stopnia, że zmienił swoją wiarę. Miały na to też wpływ wizerunki aniołów, które oczarowały muzułmanina, nieznającego malarstwa figuralnego. Przyniosło to bardzo poważne konsekwencje- ojciec się go wyrzekł i bohater musiał wyjechać z rodzinnych stron. Dalej wspomina swoją ukochaną- Zarę, którą porównał do róży- która co prawda pięknie rozkwita i potem szybko więdnie, ale nie w mogile z piasku- tam uschnie, ale nie straci swojego blasku. Taką mogiłą z piasku jest jego pamięć- zapamiętał Zarę taką, jaka była. Miał też brata, który wyrzekł się go jak cała rodzina. Bohater zabił go przypadkowo (nie rozpoznał jego twarzy zasłoniętej turbanem), w walce- gdy ten okrzyknął go zdrajcą- giaurem i nie chciał dać ani łyka wody. Został pozbawiony nawet konia, zabitego zdradziecką, zatrutą strzałą ojca.

              Po tej retrospekcji, Mnich opisuje motyla, który wleciał do jego celi (najprawdopodobniej to szarańcza) i  kościół- który Słowacki zmonumentalizował w duchu gotyckim, choć w rzeczywistości jest mały i niepozorny. Niedawno na kościół ten napadli Arabowie. Mnich wezwał pozostałych braci do walki i obronili się, zabijając wielu wrogów. Ich wodzem był ojciec bohatera- skrył twarz i chciał zostać zabity przez syna. Powiedział mu to konając, a także to, że „ona” umarła i nie wie sam czy od zgryzot czy od broni. Jego ostatnie słowa to prośba, a raczej polecenie, by przeklinał ojca i nie myślał o tych, którzy umarli, tylko o tych, którzy żyją. Został więc ostatni z całej rodziny i swój ból porównuje do rozpaczy królowej pszczół, która jedyna pozostała w wymarłym ulu. Mnich patrząc w księżyc widzi w nim rysy twarzy to brata, to ojca, to Zary. Ciągle nosi ze sobą złote amulety z wersetami Koranu, które dostał od ukochanej, chce je jednak w rozpaczy zerwać. Wtedy słyszy jakby szum wiatru i ukazuje mu się „cień dziewicy arabskiej”- Zara. Wyrzuca mu to, że chciał się pozbyć amuletów, które dostał od niej, przypomina dawne czasy, kiedy byli szczęśliwi. Sama żyje teraz w fatamorganach, a swoją bladość ukrywa pod makijażem z róż i rosy. Namawia Mnicha , by odrzucił krzyż, który ich rozdziela. Żyliby razem w krainie cieni, całkowicie odizolowani od innych ludzi. Gdy ten milczy, Zara znika. Mnich jest w rozpaczy, bluźni. Być może uległby Zarze, ale nie pozwoliła mu na to obecność spowiednika. Chciałby umrzeć wśród stepowej roślinności, nie wśród zimnych modlitw. A kiedy jakiś Arab usłyszałby bicie dzwonu- mógłby przekląć zabójcę wodza.

 

 

„Lambro. Powstańca grecki. Powieść poetyczna w 2 pieśniach”- jest ukoronowaniem gatunku powieści poetyckiej w twórczości Słowackiego. Napisał go w Paryżu w 1832 roku i włączył do trzeciego tomu „Poezji”.

 

              Jego akcja rozpoczyna się w greckiej Ipsarze, mieście- mieście, które zasłynęło z walk w czasie powstania greckiego w XIX w. Słowacki barwnie opisuje samo miasto- już wyludnione, a potem turecką łaźnię. Grecy są tam sługami Turków, jeden z nich służy Turkowi i podaje mu opium. Do sali wszedł młody, ale blady i smutny Ipsariota, śpiewak. Zarówno Grecy jak i Turcy otoczyli go, ciekawi jego pieśni. Jest ona jednak pełna smutku i rozgoryczenia- Ipsariota zarzuca Grekom połowiczność działań i uczuć. Myśl porównuje do fali Morza Martwego, którego specyficzne właściwości konserwują przedmioty, a pieśń- do owocu obmywanego słonymi wodami, który staje się wypalony w środku, ale zachowuje swoją barwę. Taka myśl i taka pieśń zawsze będzie połowiczna, a żeby porwać za sobą słuchaczy- musi łączyć piękno formy z „pieśnią ognistą w myśli”. Wspomina Katarzynę II, która podburzyła Greków do powstania, a potem zdradziła, gdy potrzebowali pomocy. Sam śpiewak nie brał udziału w walkach, był wtedy dzieckiem i tylko je obserwował. Bitwa, którą opisuje była przez Greków przegrana, ale ich przywódca- Lambro przeżył. Młody poeta, Ryga, miał zostać następnego dnia powieszony na maszcie fregaty. Dalej zmienia się miejsce akcji pieśni- jest to klasztor, w której stary mnich zbija swoją trumnę. Obok klasztoru znajduje się muzułmański cmentarz, na którym poeta widział ostatnio dwoje ludzi- Klefta- dawniej rycerza i piękną Greczynkę. Usłyszał fragmenty ich rozmowy. Kleft to Lambro, Greczynka- jego ukochana, Ida. Wypytuje go o różne uczucia, Lambro jest milczący, uważa, że powinna je wyczytać z jego twarzy, o niczym nie chce mówić. Następnego dnia wyjedzie i radzi ukochanej, by schroniła się w klasztorze. Zanim to się stanie, mają się jeszcze spotkać na brzegu, przebrani w tureckie ubrania, z zasłoniętymi twarzami. Ipsariocie wydawało się, że Lambro płakał.

              Następnego dnia miała się odbyć egzekucja Rygi. Nie dano mu możliwości zabrania głosu, jedynie z tłumu było przez chwilę słychać „Marsyliankę grecką” jego autorstwa- pieśń wzywającą Greków do walki o niepodległość. Te głosy szybko jednak zamilkły… równo ze wschodem Słońca, młody poeta został powieszony. Nagle jedna z łodzi wyłamała się z szeregu i podpłynęła do łodzi-szubienicy. Stała w niej kobieta ukryta pod turecką zasłoną. Z tej łódki została wystrzelona płonąca strzała, która przemieniła statek ze zwłokami Rygi w stos pogrzebowy. Majtek na tym statku zdołał skoczyć do wody- był to Lambro. W tym pożarze zginęła jednak młoda kobieta. Lambro zdołał dopłynąć do korsarskiego okrętu i powiedzieć paziowi, że już pora zmienić banderę, która ma być sygnałem do powstania. Tym paziem był opowiadający tę historię śpiewak, który zaraz wyruszył w góry by przekazać ją dalej. Opowiadając, zdradził nieostrożnie informację, że Lambro jest uzależniony od opium. Skończył pieśń i odszedł, a za nim Greczynka ubrana po turecku. Długo rozmawiali- kobieta o coś go poprosiła i uzyskała to- czego dowodem jest brylantowy pierścień na jego dłoni. Tak kończy się pieśń pierwsza.

              Akcja pieśni drugiej rozpoczyta się z kabinie korsarza. Panowały tam całkowite ciemności do czasu, gdy paź postawił na stole kryształową lampę. Oświetliła ona twarz Lambra- bladą, bez wyrazu. Lambro czeka na czarkę z opium. Zniecierpliwiony wyszedł na pokład, gdzie po chwili zemdlał. Gdy ocknął się, powiedział paziowi, że wydawało mu się, że usłyszał jęk ukochanej- w rzeczywistości to pać krzyknął, gdy zobaczył nieprzytomnego Lambra. Gdy dostał swoją porcję opium, odeszła jego bladość i pojawiły się narkotyczne wizje, przypominające piekło. Potem widział cienie swoich przodków, które z wyrzutem pytały go dlaczego żyje, kiedy wszyscy pomarli. Lambro wstał, powoli się rozbudził i zaczął się domagać kolejnej porcji opium. Paź skłamał mu, że wyrzucił czarkę. Po chwili Lambro zaczął krzyczeć, że widzi ukochaną, która nie umarła- na statku znajdowała się kukła okryta jej ubraniem. Paź podał mu czarkę z opium, którego było tam więcej niż zwykle. Lambro wypił i znów ujrzał cienie przodków, którzy tym razem milczeli. Obecne były wśród nich także dwa anioły, z czego jeden- upadły, trzymał w dłoni czarkę. Jest aniołem zemsty. Lambro prow...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin