kropeczka.doc

(98 KB) Pobierz
Książka Anny Hajdugi – Stalmach i Katarzyny Narewskiej pt

                            Halina Gola, Bożena Kowalska              

Małgorzata Kozłowska, Ilona Pisula-Mazur

 

Przedszkole nr 9 w Chorzowie

 

 

 

Jak Kropeczka uwierzyła w siebie

 

 

Artykuł opublikowany w specjalistycznym serwisie edukacyjnym

http://www.librus.pl/publikacje.php

 

Wydawnictwo LIBRUS

 

 

 

Katowice, 05 kwietnia 2004 r

„JAK KROPECZKA UWIERZYŁA W SIEBIE”

 

 

Za siedmioma górami i wieloma rzekami, na pięknej łące otoczonej lasem żyła rodzina Biedronek. Mieszkali wśród zielonych traw, pachnących ziół i kolorowych kwiatów, w domku „Pod zielonym listkiem”, w którym zawsze było bardzo wesoło
i przyjemnie.

Słoneczko często tu zaglądało, ogrzewając swoim ciepłem mamę, tatę oraz troje rodzeństwa. Codziennie rano, mama z uśmiechem na twarzy budziła swoje skarby: najstarszą córkę Pięciokropkę, synka Trzykropka oraz najmłodszą Kropeczkę. W tym czasie tata krzątał się po kuchni, przygotowując smaczne śniadanko, po którym dzieci nabierały ochoty do zabawy.

Dużo psociły, baraszkując pomiędzy trawami, przeskakując z kwiatka na kwiatek
i śmiejąc się przy tym radośnie. Nawet chłodne kropelki rosy błyszczące na trawie nie potrafiły im w tym przeszkodzić.

Bardzo lubiły bawić się ze sobą, ale jeszcze bardziej z Pszczółkami, które mieszkały w pobliżu. Kiedy rodzeństwo baraszkowało z przyjaciółmi, Kropeczka stała
z boku, przyglądając się ich zabawie. Była smutna, zamyślona i marzyła o chwili, kiedy Pszczółki odlecą do swojego domku. Pszczółki były takie odważne, pomysłowe w zabawie i tak głośno się śmiały. A ona była przecież taka malutka i słaba, nie potrafiła latać tak szybko jak Pszczółki.

Pewnego razu Pszczółki wymyśliły nową zabawę. Z pyłku kwiatów lepiły duże kule, po czym z salwami śmiechu rzucały je w siebie. Należało zwinnie omijać kule tak, aby nie zostać trafionym, co wymagało dużej sprawności i sprytu.

Kropeczka starała się unikać pyłkowych kul, jak mogła, ale wszystkie trafiały prosto w nią. Jej skrzydełka lepiły się i czuła, że jest coraz słabsza. Niepostrzeżenie wycofała się z pola bitwy i niepewnym krokiem podążyła do domu. Było jej smutno, łezki cisnęły się jej do oczu i bardzo pragnęła przytulić się do mamy. Wiedziała, że nie poradziła sobie w zabawie. Bała się, że zostanie wyśmiana, więc wolała zrezygnować z zabawy i wrócić tam, gdzie było tak dobrze i gdzie zawsze mama mogła jej pomóc. Kropeczka cichutko łkając, poruszała powolutku nóżkami, to znów zatrzymywała się, oglądając się za siebie. Wreszcie zmęczona i smutna dotarła do domu. Z pomocą mamy obmyła swoje skrzydełka i z niecierpliwością czekała na powrót rodzeństwa.

Bardzo kochała Pięciokropkę i Trzykropka, i wybaczyła im nawet to, że śmiali się z niej na łące. Kiedy usłyszała kroki Trzykropka, na jej twarzy pojawił się uśmiech.

- Mamo, mamo! - wołał Trzykropek, wbiegając do pokoju. Pięciokropka była tuż za nim.

- Mamo, mamo! - wołali już razem.

- Słucham was, moje dzieci - odpowiedziała mama.

- Mamy świetny pomysł, zaprośmy Pszczółki na moje urodzinowe przyjęcie - powiedział przejętym głosem Trzykropek i spojrzał błagalnym wzrokiem na mamę.

- No, muszę się zastanowić - powiedziała mama i zamyśliła się.

- Mamo, proszę cię. Będzie bardzo wesoło!

Kropeczka, która cały czas przysłuchiwała się tej rozmowie, z każdą chwilą stawała się bledsza, a po jej głowie kołatały się myśli:

- Ojej, znowu te Pszczoły w moim domu, dlaczego? Ja się ich boję, one tak na mnie patrzą...

Rozmyślania Kropeczki przerwał okrzyk Trzykropka: - Hura, hura!

Kropeczka się domyśliła. Te hałasy oznaczać mogły tylko jedno - mama zgodziła się na zaproszenie Pszczółek na urodzinowe przyjęcie Trzykropka.

Przez najbliższe dni cała rodzina planowała urodziny Trzykropka, które miały się odbyć już za pięć dni. Mama obiecała upiec ogromny tort i przygotować kolorowe kanapki. Miały być też tańce i konkursy, a dekoracją pokoju miał zająć się tata razem z dziećmi.

W domu państwa Biedronek panowało zamieszanie i gwar. Wszystko musiało być przecież gotowe na przyjęcie gości.

O umówionej godzinie przed domkiem "Pod zielonym listkiem" pojawili się goście. Mama Biedronka zapraszała wszystkich do środka, tata zapalił świeczki na torcie
i rozpoczęło się przyjęcie.

Nad łąką unosiły się odgłosy śmiechu i głośnych rozmów, no i oczywiście wesołej muzyki. Wszyscy bawili się doskonale. Wszyscy oprócz... Kropeczki, której serduszko coraz mocniej biło, a nogi się trzęsły.

Właśnie ogłoszono konkurs piosenki i już pierwsi wykonawcy rozpoczęli swoje występy. Czas biegł bardzo szybko, jak dla Kropeczki - za szybko, wiedziała, że wkrótce to właśnie ona będzie musiała wystąpić.

Kropeczka lubiła śpiewać i nawet wszyscy mówili, że ma ładny głos, ale co innego śpiewać dla mamy, taty i rodzeństwa, a co innego dla tylu gości. Kiedy wywołano ją na środek stanęła i... już miała otworzyć buzię i zacząć śpiewać, gdy zobaczyła te duże oczy Pszczółek, które patrzyły na nią. W tej samej chwili Kropeczka zapomniała, co chciała zaśpiewać, a w buzi zrobiło się tak dziwnie sucho i głos wcale nie chciał się wydostać z gardła.

Opuściła głowę i szybko uciekła do swojego pokoju. Wyszła z niego dopiero, gdy wszyscy goście już wyszli i w domu zrobiło się zupełnie cicho. Chwilkę odczekała i ze smutną miną podeszła do brata.

- Przepraszam cię, Trzykropku - powiedziała. Ja naprawdę chciałam zaśpiewać dla ciebie piosenkę, ale nie potrafiłam, moje gardło zamilkło.

- Nie martw się, Kropeczko, wcale się na ciebie nie gniewam - odparł Trzykropek, tuląc siostrę.

Mimo słów Trzykropka, Kropeczka cały czas była smutna i zła na siebie za to, że ciągle się czegoś boi.

Stanęła przy otwartym oknie swojego pokoju i zamyśliła się. Ach, jak dobrze byłoby być taką odważną jak Pięciokropka, tak silną i sprytną jak Trzykropek. Popatrzyła w gwiazdy, gdy wtem jedna z nich zaczęła lecieć w stronę domku Biedronek, wprost do okna Kropeczki. Była coraz bliżej i bliżej. Kropeczka ze zdziwienia aż otworzyła buzię i wystraszona już miała odejść od okna, gdy usłyszała ciepły, cichutki głos:

- Kropeczko, Kropeczko, nie bój się, ja jestem twoją przyjaciółką, nazywam się Gwiazdeczka. Już od dłuższego czasu, obserwuję cię z góry i bardzo cię polubiłam. Przyniosłam ci prezent. Czarną jak noc kropkę, którą jednak będziesz widziała tylko ty. Zawsze kiedy będziesz miała jakiś i problem, będziesz się czegoś bała, będziesz przerażona dotknij jej, a wtedy niezwykła moc kropki pomoże ci pokonać strach i rozwiązać wszystkie problemy.

Na twarzy Kropeczki pojawił się uśmiech. Podziękowała Gwiazdeczce i poszła spać. Tej nocy śniły się jej same miłe rzeczy: że ulepiła z pyłku kwiatów największą kulę, że wygrała konkurs piosenki, że sama odwiedziła Pszczółki i tak śniła aż do rana.

Następnego dnia mama trochę źle się czuła, więc poprosiła Pięciokropkę o pomoc w porządkach domowych, w domu zawsze było dużo pracy.

Tymczasem Trzykropek wpadł na pomysł, iż razem z Kropeczką wybiorą się po ulubione kwiaty mamy, które rosły na polanie w lesie. Po dotarciu na miejsce, po krótkim odpoczynku, zajęli się zrywaniem kwiatów. Ich cudowny zapach unosił się nad całą polaną. Już mieli wielki bukiet i zamierzali wracać do domu, kiedy noga Trzykropka utkwiła w kawałku kory leżącej obok ogromnego drzewa. Trzykropek próbował wydostać nogę, ciągnął i ciągnął i nic. Poprosił o pomoc Kropeczkę, ale i ona nie dała rady, choć bardzo się starała.

- Sprowadź szybko pomoc, bo bardzo boli mnie noga - pojękiwał Trzykropek, a z oczu zaczynały płynąć mu łzy.

- Trzymaj się, braciszku, wszystko będzie dobrze! - powiedziała Kropeczka. Już pędzę po pomoc - dodała przejęta.

Nie dała bratu poznać, jak bardzo się boi. Łatwo powiedzieć - pędzić po pomoc, ale jak tu samej pokonać tą olbrzymią łąkę? Ich dom był przecież tak daleko...

Przeleciała już spory kawałek drogi, kiedy poczuła się zmęczona.

Odpocznę chwilkę na listku i zaraz lecę dalej - pomyślała. Gdy uniosła głowę, nagle zobaczyła jakiś domek. Czyj to dom, może tu znajdę pomoc dla Trzykropka?
W tym momencie obok domku ujrzała bawiące się Pszczółki. Aha, ten domek należy do Pszczółek - pomyślała. Poproszę je o pomoc.

W tej samej chwili przypomniała sobie o strachu, który towarzyszył jej, gdy tylko na swojej drodze spotkała Pszczółki. Wzięła głęboki oddech i powiedziała sama do siebie:

- Nie zawiodę Trzykropka, muszę mu jak najszybciej pomóc.

Dotknęła kropki podarowanej przez Gwiazdeczkę (tej, której nikt oprócz Kropeczki nie widział) i ruszyła w stronę domku Pszczółek.

- Dzień dobry - powiedziała drżącym głosem - Trzykropkowi noga utknęła w korze
i bardzo go boli. Próbowaliśmy, ale sami nie możemy sobie poradzić. Proszę, pomóżcie mojemu bratu - dodała błagalnym głosem. Gdy skończyła mówić, ledwo mogła złapać oddech.

Pszczółki nie zastanawiały się długo. Szybko wyruszyły we wskazane przez Kropeczkę miejsce, wydostały Trzykropka i zaniosły go do domu. Kropeczka była im bardzo wdzięczna. Z uśmiechem na ustach podziękowała im za pomoc.

Trzykropkiem zajęła się mama. Zabandażowała mu nóżkę i stwierdziła, że przez kilka dni musi poleżeć w łóżku. Gdy cała rodzina zasiadła wieczorem przy kominku, Trzykropek opowiedział wszystkim swoją przygodę. Na końcu dodał:

- Gdyby nie Kropeczka, jeszcze długo bym cierpiał. Dziękuję ci, siostrzyczko, że mi pomogłaś. Wiedziałem, że na ciebie mogę liczyć! - i uściskał Kropeczkę z całych sił.

Kropeczka była bardzo dumna z siebie, ale nie zapomniała, kto jej w tym pomógł. Dotknęła kropki podarowanej przez Gwiazdeczkę (tej, którą tylko ona widziała)
i szeptem powiedziała: - Dziękuję.

 

5

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin