Sonety - Adam Mickiewicz.pdf

(221 KB) Pobierz
Microsoft Word - Dokument1
The Project Gutenberg EBook of Sonety Adama Mickiewicza, by Adam Mickiewicz
This eBook is for the use of anyone anywhere at no cost and with
almost no restrictions whatsoever. You may copy it, give it away or
re-use it under the terms of the Project Gutenberg License included
with this eBook or online at www.gutenberg.net
Title: Sonety Adama Mickiewicza
Author: Adam Mickiewicz
Release Date: October 28, 2008 [EBook #27081]
Language: Polish
Character set encoding: UTF-8
*** START OF THIS PROJECT GUTENBERG EBOOK SONETY ADAMA MICKIEWICZA ***
Produced by Jimmy O'Regan (This file was produced from
images generously made available by CBN Polona
http://www.polona.pl)
Sonety
Adama Mickiewicza.
Quand' era in parte altr' uom da quel, ch'io sono
Petrarca.
MOSKWA.
w Drukarni Uniwersystetu.
Nakładem Autora.
1826
Sonety Odeskie
I. Do Laury
II. Mówię z sobą...
III. Nie uczona twa posta ć ...
IV. Widzenie się w Gaju
V. Potępi nas świętoszek...
VI. Ranek I Wieczór
VII. s Petrarki
VIII. Do Niemna
IX. Strzelec
X. Bogosławieństwo
XI. Rezygnacya
XII. Do ***
XIII. Piérwszy raz jam niewolnik...
XIV. Luba! ja wzdycham...
XV. Dzieńdobry!
XVI. Dobranoc!
XVII. Dobrywieczór!
XVIII. Do D. D.
XIX. Do Wizytuj ą cych
XX. Po Ŝ egnanie
XXI. Danaidy
XXII. Exkuza
Sonety Krymskie
I. Stepy Akermańskie
II. Cisza Morska
III. śegluga
IV. Burza
V. Widok Gór Ze Stepów Kozłowa
VI. Bakczysaraj
VII. Bakczysaraj W Nocy
VIII. Grób Potockiéj
IX. Mogiy Haremu
X. Bajdary
XI. Ałuszta W Dzie ń
XII. Ałuszta W Nocy
XIII. Czatyrdah
XIV. Pielgrzym
XV. Droga Nad Przepa ś ci ą W Czufut-Kale
XVI. Góra Kikineis
XVII. Ruiny Zamku W Bałakławie
XVIII. Ajudah
Objasienia Do Sonetów Krymskich
[2]
Печатать дозволяется съ т Ѣ мъ, чтобы по отпечатаніи, до выпуска въ продажу,
представлены были въ Цензурный Комитетъ: одинъ экземпляръ сей книги для
Цензурного Комитета, другой для Департамента Министерства Просв Ѣ щенія, два
325663795.004.png
экземпляра для Императорской Публичной Библіотеки и одинъ для Императорской
Академіи Наукъ. Москва, Октября 28го дня 1826 года. Ординарный ПрофессорЪ,
Статскій Сов Ѣ тникъ и Кавалеръ Михаилъ Каченовскій.
[3]
I.
DO LAURY
Ledwiem ciebie zobaczył, juŜem się zapłonił,
W nieznaném oku dawnéj znajomości pytał,
I s twych jagód wzajemny rumieniec wykwitał
Jak z róŜy, któréj piersi zaranek odsłonił.
Ledwieś piosnkę zaczęła, juŜem łzy uronił,
Twój głos wnikał do serca i za duszę chwytał;
Zdało się Ŝe ją anioł po imieniu witał,
I w zegar niebios chwilę zbawienia zadzwonił.
O luba! niech twe oczy przyznać się nie boją,
Jeśli cię mém spojrzeniem, jeśli głosem wzruszę,
Nie dbam Ŝe los i ludzie przeciwko nam stoją,
śe uciekać i kochać bez nadziei muszę.
Niech ślub ziemski innego darzy ręką twoją,
Tylko wyznaj Ŝe Bóg mi poślubił twą duszę.
[4]
II.
Mówię z sobą, z drugimi plączę się w rozmowie,
Serce bije gwałtownie, oddechem nie władnę,
Iskry czuję w źrenicach, a na twarzy bladnę;
Nie jeden z obcych głośno pyta o me zdrowie,
Albo o mym rozumie cóś na ucho powie.
Tak caly dzień przemęczę; gdy na łoŜe padnę,
W nadziei Ŝe snem chwilę cierpieniom ukradnę,
Serce ogniste mary zapala w mej głowie.
Zrywam się, biegę, składam na pamięć wyrazy,
Któremi mam złorzeczyć okrucieństwu twemu,
Składane zapomniane po milion razy.
325663795.005.png 325663795.006.png
Ale gdy ciebie ujrzę, nie pojmuję czemu
Znowu jestem spokojny, zimniejszy nad głazy,
Aby goreć na nowo—milczéć podawnemu.
[5]
III.
Nie uczona twa postać, nie wymyślne słowa,
Ani lice, ni oko nad inne nie błyska,
A kaŜdy rad cię ujrzeć, rad posłyszéć zbliska;
Choć w ubraniu pastérki, widno Ŝeś królowa.
Wczora brzmiały i pieśni i głośna rozmowa,
Pytano się o twoich rowiennic nazwiska;
Ten im pochwały sypie, inny Ŝarty ciska:
Ty weszłaś—kaŜdy święte milczenie zachowa.
Tak śród uczty gdy śpiéwak do choru wyzywał,
Gdy koła tańcujące wiły się po sali,
Nagle staną i zmilkną; kaŜdy zapytywał,
Nikt nie wiedział, dlaczego w zadumieniu stali.
„Ja wiém, rzecze poeta, anioł przelatywał”
Uczcili wszyscy gościa—nie wszyscy poznali.
[6]
IV.
WIDZENIE SIĘ W GAJU.
—TyŜeś to? i tak poźno?—Błędną miałem drogę,
Śród lasów, przy niepewnym księŜyca promyku;
Tęskniłaś? myślisz o mnie?—Luby niewdzięczniku.
Pytaj się czy ja myśleć o czém inném mogę!
—Pozwól uścisnąć dłonie, ucałować nogę.
Ty drŜysz! czego?—Ja nie wiém, błądząc po gaiku,
Lękam się szmeru liścia, nocnych ptaków krzyku;
Ach! musimy być winni kiedy czujem trwogę.
—Spóyrzyj mi w oczy, w czoło; nigdy z takiém czołem
Nie idzie zbrodnia, trwoga nie patrzy tak śmiele.
Przebóg! jesteśmyŜ winni Ŝe siedzimy społem?
325663795.007.png 325663795.001.png
Wszak siedzę tak daleko, mówię tak nie wiele,
I zabawiam się s tobą mój ziemski aniele!
Jak gdybyś juŜ niebieskim stała się aniołem.
[7]
V.
Potępi nas świętoszek, rozpustnik wyśmieje,
śe chociaŜ samotnemi otoczeni ściany,
ChociaŜ ona tak młoda, ja tak zakochany,
PrzecieŜ ja oczy spuszczam a ona łzy leje.
Ja bronię się ponętom, ona i nadzieje
Chce odstraszyć, co chwila brząkając kajdany,
Któremi ręce związał nam los opłakany.
Nie wiémy sami, co się w sercach naszych dzieje.
JestŜe to ból? lub roskosz? gdy czuję ściśnienia
Twych dłoni, kiedy z ustek zachwycę płomienia,
Luba! czyŜ mogę temu dać imię cierpienia?
Ale kiedy się łzami nasze lica zroszą,
Gdy się ostatki Ŝycia w westchnieniach unoszą,
Luba! czyliŜ to mogę nazywać rozkoszą?
[8]
VI.
RANEK I WIECZÓR.
Słońce błyszczy na wschodzie w chmur ognistych wianku,
A na zachodzie xięŜyc blade lice mroczy,
RóŜa za słońcem pączki rozwinione toczy,
Fijołek klęczy zgięty pod kroplami ranku.
Laura błysnęła w oknie, ukląkłem na ganku;
Ona muskając sploty swych złotych warkoczy,
Czemu, rzekła, tak rano smutne macie oczy,
I miesiąc i fijołek i ty mój kochanku?"
W wieczór przyszedłem nowym bawić się widokiem;
Wraca xięŜyc, twarz jego pełna i rumiana,
Fijołek podniósł listki otrzeźwione mrokiem.
325663795.002.png 325663795.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin