Breathe.doc

(41 KB) Pobierz

Tytuł: Breathe
Autor: s2Faye
Tłumaczenie: Klaudia.japan
Pairing: G-TOP
Rating: NC-15, PG-15
Gatunek: Songfic
Piosenka: G-Dragon - Breathe
Podsumowanie: miło się czyta, mimo, że jest tu opisany seks to chyba pierwszy raz został opisany w tak specyficzny sposób. Oznaczenia zostawiłam jak były :mrgreen:chociaż czasem miała problem z odróżnieniem opisu jawy od snu…




Nie mogę oddychać gdy tylko uda mi się pochwycić twoje spojrzenie zza tych ciemnych okularów, które zdaje się przenikać każda komórkę mego ciała; jak głodny drapieżnik chcący pochwycić ofiarę, zjeść ją, przełknąć i pozostawić resztki tam gdzie padła.


Torturujesz mnie, wywierasz na mnie presję, potrafisz zawrócić mi w głowie po prostu patrząc na mnie tymi przeklętymi oczami. Przestań, wykończysz mnie tym, nie mogę już oddychać.


Nie mogę już spać bo te oczy ścigają mnie nawet w nocy, nawet gdy nie ma cię przy mnie… Oh! Jednak jesteś w moim umyśle, w tym śnie; te pełne rządzy sny dotykają mego ciała i szepczą mi do ucha.


W tym szalonym świecie, w zimnym sercu miasta, jestem samotny – tak myślą, ale moja wyobraźnia odbija się w lustrach, nieco rozmazana i ciemna, pożądanie i ogień rozlewają się w moi ciele. Nie jestem sam i nigdy nie będę jeśli tylko będziesz przy mnie. Sprawiasz, że robię rzeczy, których nigdy wcześniej nie robiłem, że moje dłonie przesuwają się po moich udach rozchylając je, przesuwając się po nich wyżej i wyżej.


Nie mogę samodzielnie żyć, ale nie mogę przestać, mimo, że możesz ostać zduszony ciężarem mojej świadomości. Wiem, że to złe. Tak bardzo złe. Sprawiasz, że myślę w ten sposób, ale nie mogę już przestać, gdy każesz mi myśleć o tym jak bierzesz mnie w posiadanie.


W mojej głowie, gdy już w końcu zatapiasz się w moim śnie, pukasz do drzwi, nie odzywasz się nawet słowem, ale twoje oczy obserwują każdy mój ruch tak więc wiem czego chcesz. Jesteś tu po to by odebrać mi oddech i zabrać mi twój. Nawet jeśli zamknę oczy nie mogę usłyszeć już twego oddechu. Ja sam z resztą też już nie oddycham.


Nie zaprzeczę, że śpię spokojnie całą noc gdy zaczynam swój codzienny rytuał, gdy jestem słaby, uległy i kochany. Jesteś najsłodszym narkotykiem, który muszę zażywać, nie ma nań dozwolonej ilości, im więcej tym lepiej.


Pojawiasz sie we mnie, jesteś tak piękny, twoje ciemne oczy owiane rzęsami patrzą prosto na mnie; zawsze sprawiają, że zapominam o oddychaniu, ale jakoś mi na tym nie zależy, bo jesteś tym czego tak bardzo pragnę, twoje oczy widzą tylko mnie, sprawiasz, że moje serce bije szybciej.


Podchodzisz bliżej, delikatnie i elegancko jak polujący kot, twoje kolana uderzają o materac na którym leżę, podchodzisz bliżej, a ja posłusznie wsuwam swe ciało pod ciebie czekając aż się na mnie rzucisz.


Twoje dłonie dotykają mojej twarzy, przesuwają się po nosie, ustach i linii szczęki, schodzą niżej po szyi i odpoczywają na ramionach. Uśmiechasz się tak pewnie, sprawiając, że zimne dreszcze przechodzą po moich plecach.


Twoja głowa nachyla się nade mną, zamykasz oczy I skanujesz nosem moją skórę na szyi aż nie dojdziesz do ucha.


“Hej, piękny, wspaniały, słodki, Skarbie…” zaczynasz, a wszystkim co czuję są opuszki twoich palców posuwające się w dół po mojej piersi w tak pewnym ruchu, ze moje ciało odpowiada natychmiastowo, nogi same się rozchylają, a dłonie zaciskają się na prześcieradle.


“Wiem, że tego chcesz, Kochanie…” kontynuujesz te tortury, bawisz się moją nagością. Twa dłoń na moim kolanie jest niemal jak irytujące skórę piórko, drażni tak wrażliwe strefy mojego ciała.


Całujesz mnie, teraz to ja zamykam oczy chcąc czuć tylko i wyłącznie twoje wargi napierające na moje, twój język słodko penetrujący moje usta, twoje zęby zaciskające się na moich wargach.


Twoje dłonie robią mi takie rzeczy, że chcę krzyczeć z przyjemności, ale tego nie robię, wiję się tylko pod tobą i proszę o więcej w sposób jaki nie potrzebuje słów.


Całujemy się jakby jutro miało dla nas nie nadejść , a gdy zaczynam czuć, że już więcej nie dam rady znieść, pozostawiasz na moim policzku delikatny pocałunek i posyłasz mi to przeszywające spojrzenie, które zawsze tak mnie nakręca, a potem całujesz moje powieki jakbyś mówił, ze wszystko będzie dobrze.


“Ty i ja zrobimy to hardcorowo, dopóki nie każesz mi przestać.” szepczesz, a ja czuję jak na mnie napierasz, ale wcale nie boli bo tak tego pragnę, tak długo na to czekałem.


Moje ciało i twoje ruchy stanowią idealną harmonię zupełnie jakbyśmy trenowali je przez wieczność, to te ruchy których nigdy nie zapomnę.


Nie mogę oddychać, nie mogę oddychać kiedy wszystkim na co patrzysz jestem ja.


Nie dbam nawet o to straszne uczucie bycia krępowany, chcę tylko byś mnie poczuł.


Nie mogę oddychać, nie mogę oddychać i wiem, że nie tylko ja.


Nawet gdy nadejdzie ranek, nie chcę się jeszcze budzić. Wciąż nie oddycham, chcę tylko byś mnie czuł.


Nie mogę oddychać, nie tylko ja; nieustannie się we mnie poruszasz.


Jednak w końcu nadchodzi moment w którym moje oczy szeroko się otwierają, a umysł oczyszcza się z wszelkich myśli. A ciebie nie ma przy mnie. Krzyczę w samotności musząc przeżyć tę noc tak jak i poprzednie, bo to dzieje się tylko w snach, nigdy w rzeczywistości.


Zbieram się aby wstać, muszę przecież stawić czoła nadchodzącemu rankowi, pracy, twoim oczom, odpowiedzialności, twoim oczom, fanom, twoim oczom, wszystkiemu i twoim oczom. Zegar wybija dwa różne czasy i dwa różne życia.


Nie wiem czemu ale mam wrażenie, że też masz takie uczucie. Pragniesz mnie cały ten czas czy to tylko moja chora wyobraźnia? To niemożliwe, widzę twe oczy tuż za czarnymi sińcami; o dziwo lubię sposób w jaki okalają twoje oczy, kocham też kropelki potu, które spływają na moje czoło, gdy całujesz mnie tak an piętnie, że moje usta płoną.


Ale jak można kochać coś czego się nigdy nie miało?


Tej nocy czekam na ciebie, nie na tego prawdziwego, ale czekam z otwartymi ramionami i sercem, czekam aż moje powieki staną się cięższe, czekam aż sny zaniosą mnie do nieba.


Słyszę dźwięk otwieranych drzwi, wiec siadam na łóżku i patrzę na ciebie jak zamykasz za sobą drzwi. Czy moje sny są tak realne, że mogę poczuć zapach twoich perfum?


Podchodzisz bliżej, nigdy nie odrywasz ode mnie wzroku, to tym zawsze porywasz moje ciało. Siadasz na łóżku obok mnie, materac ugina się po twoim ciężarem, a twoja obecność jest tak wyraźna, że wiem, że to ty; naprawdę tu jesteś, tak blisko mnie.


“Męczą mnie same wyobrażenia, zaczynam tracić nad sobą kontrolę.” słyszę jak mówisz, a twój głos odbija się echem od ścian tego pustego pokoju tak ostro, ze chcę powiedzieć ‘ja też!’, ale słowa chyba utknęły mi w gardle.


“Czekałem na tą chwile i zastanawiam się czy ty też na nią czekałeś.” Wiesz to; wiesz to, wiec dlaczego odwlekać to co ma się stać?


“Twoje oczy mówią za ciebie.” Mówisz, a ja mogę poczuć twój oddech na mojej skórze, tak gorący, że mógłby pozostawić po sobie blizny.


Całujesz mnie, a ja oddaję pocałunek . Nic więcej nie dzieje się tej nocy. Czuję tylko smak twych ust na moich, wrażenie, które rozeszło się po moim ciele i twój wzrok skupiony po raz ostatni na mnie.


A kiedy cudowny poranek przedziera się przez kotary, twoje wyciągnięte ramiona mówią mi, że już nie jestem sam.


Po cichu wtargnąłeś do mojego łóżka, cichutko, tak by nikt nie usłyszał. Następne kilka minut spędziłeś na obsypywaniu mnie pocałunkami, a ja słyszę jak mówisz zanikającym szeptem, ze mnie kochasz, wówczas serce zaczyna bić w mej piersi jak szalone i nie mogę oddychać, oddychać, oddychać, oddychać już więcej.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin