Wlosko-polska umowa.pdf

(684 KB) Pobierz
<!DOCTYPE html PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.01//EN" "http://www.w3.org/TR/html4/strict.dtd">
Pokolenie Polski Niepodleg∏ej
prof. Wieƒczys∏aw Wagner
W∏osko-polska umowa
akademicka z 1938 roku
Relacja prof. Wieƒczys∏awa Wagnera von Igelgrund zum Zornstein
opowiedziana 13 wrzeÊnia 1992 na spotkaniu ze studentami
University of Virginia w Miller Center of Public Affairs
The KoÊciuszko Chair of Polish Studies, Charlottesville, Virginia
Zagraniczne kontakty polskiej m∏odzie˝y akademickiej utrzymywane by∏y w
okresie przedwojennym przez „Polski Akademicki Zwiàzek Zbli˝enia Mi´dzynarodowego
LIGA”. Organizacja ta stara∏a si´ o praktyki wakacyjne dla studentów na terenie mi´dzy-
narodowym, urzàdza∏a wycieczki do innych krajów, przyjmowa∏a studentów z zagranicy
– a z drugiej strony prowadzi∏a program dydaktyczno-informacyjny, polegajàcy na zebra-
niach poÊwi´conych odczytom i pogadankom o narodach obcych, ich geografii, kulturze i
historii oraz wspomnieniom i przeêroczom. W tej dzia∏alnoÊci Liga dzieli∏a si´ na sekcje:
francuskà, w´gierskà, w∏oskà itd. Zebrania zwykle koƒczy∏y si´ herbatkà towarzyskà.
Bud˝et Ligi w du˝ej mierze opiera∏ si´ na zapomogach otrzymywanych od Ministerstwa
Spraw Zagranicznych. O ile pami´tam, w okresie tu˝ poprzedzajàcym wybuch wojny,
wy˝szym urz´dnikiem, wyznaczonym do utrzymywania kontaktów z Ligà z ramienia
Ministerstwa by∏ dr Tadeusz Chromecki.
W r. 1938 Liga prowadzi∏a rozmowy z kilkoma organizacjami studenckimi z
ró˝nych krajów, w tym tak˝e z W∏ochami, w sprawie wymiany m∏odzie˝owej. Polacy
zawsze lubili W∏ochów i stosunki z m∏odzie˝à akademickà w Italii by∏y mi∏e. Oficjalnà
organizacjà studenckà w∏oskà by∏ GUF (Gruppi Universitari Fascisti), której prezes
Mezzasoma by∏ cz∏onkiem Rady Faszystowskiej, lubianym przez Mussoliniego (podobno
nie opuÊci∏ dyktatora a˝ do koƒca i zosta∏ zabity przez t∏um w tym samym czasie co „Il
Duce”). Odpowiedni wydzia∏ GUF zajmowa∏ si´ kontaktami zagranicznymi. W∏osi
zaprosili delegacj´ Ligi do swojego paƒstwa, aby osobiÊcie omówiç szczegó∏y wspó∏pracy.
Nasza delegacja sk∏ada∏a si´ z czterech osób: Jerzy Przeêdziecki, który by∏ wtedy preze-
sem Ligi; Tadeusz Frankowski i ja – wiceprezesi; oraz Zbigniew Piàtkowski, przewod-
niczàcy Komisji Rewizyjnej. Do Rzymu pojechaliÊmy w grudniu 1938 roku.
Przygotowano nam królewskie przyj´cie. Przez kilka dni zajmowano si´ nami, goszczono,
oprowadzano – nie mieliÊmy wolnej chwili. W umowie, którà podpisa∏ w naszym imieniu
Przeêdziecki, uwzgl´dniono wszystkie nasze postulaty. Pokazano nam ró˝ne ciekawostki
Rzymu, przyjmowano bankietami, zorganizowano bal we frakach z ∏adnymi studentka-
61
868246406.014.png 868246406.015.png 868246406.016.png 868246406.017.png 868246406.001.png 868246406.002.png 868246406.003.png
 
W∏osko-polska umowa akademicka
mi w∏oskimi. ZwiedziliÊmy te˝ w∏aÊnie otwartà wystaw´ minera∏ów w∏oskich.
Gospodarze zaproponowali, abyÊmy z∏o˝yli wieniec pod pomnikiem Marsza∏ka Pi∏sud-
skiego. UroczystoÊç odby∏a si´ przy obecnoÊci panów Loreta i Szeliskiego z ambasady
polskiej w Rzymie, attache wojskowego p∏k. Romeyki i dowódcy polskiej Legii
Akademickiej, p∏k. Tomaszewskiego. By∏ te˝ obecny jego w∏oski odpowiednik, gen.
Galbiati. Nawiasem mówiàc, po jednej z kolacji nie móg∏ on wytrzymaç alkoholowego
tempa naszej polskiej grupki, a zw∏aszcza Piàtkowskiego, który pi∏ wódk´ jak sok
pomaraƒczowy.
AmbasadoremRzeczypospolitej w Rzymie by∏ gen. Boles∏aw Wieniawa-D∏ugo-
szowski. Podobno zosta∏ wyznaczony na to stanowisko zgodnie z osobistà sugestià
Mussoliniego. Pracownicy Ambasady powiedzieli nam, ˝e ich szef zmiarkowa∏ swoje
dawne alkoholowe wyczyny od czasu przyjazdu do W∏och. Genera∏ natomiast powiedzia∏
nam podczas wystawnego przyj´cia w Ambasadzie: „Podobno endecja rozpuszcza o mnie
pog∏oski, ˝e przesta∏em piç. Zdementujcie te plotki, gdy wrócicie do kraju!”. Inna aneg-
dota o Wieniawie z tego okresu mówi∏a, ˝e wkrótce po jego przybyciu do W∏och Mussolini
zaprosi∏ go na wycieczk´ awionetkà nad Rzymem i okolicami. Gdy przelatywali nad
osuszonymi B∏otami Pontyjskimi, które ju˝ zosta∏y przygotowane pod upraw´, Mussolini
powiedzia∏: „Niech sobie pan wyobrazi, przed kilkoma latami to wszystko by∏o zalane!”
Wieniawa westchnà∏ i odpowiedzia∏: „Ach, ale jakie to by∏y dobre czasy!”. Przyjmowali
nas na audiencjach ró˝ni w∏oscy dygnitarze, z wyjàtkiem samego Mussoliniego.
Podczas wizyty u hr. Ciano, ministra spraw zagranicznych, dowiedzieliÊmy si´, ˝e
bardzo lubi on Polsk´ i zna jej histori´. Starace, sekretarz Rady Faszystowskiej, pokaza∏
nam polskà karabel´, którà jakoby z pietyzmem trzyma∏ na swoim biurku. Bottai, min-
ister oÊwiecenia publicznego, wyrazi∏ zadowolenie z zacieÊniajàcych si´ kontaktów
m∏odzie˝owych polsko-w∏oskich. Ró˝ne mi∏e rzeczy pod adresem Polski us∏yszeliÊmy te˝
od ministra kultury Dino Alfieri, który zosta∏ w nieco póêniejszym okresie ambasadorem
w Berlinie. Kilka miesi´cy potem wszyscy ci panowie, ch´tnie czy niech´tnie, stan´li po
przeciwnej stronie podzielonego Êwiata. Ciano zosta∏ stracony na rozkaz swojego teÊcia
Mussoliniego. Wi´kszoÊç naszych rozmówców czeka∏ nies∏awny koniec. Nasz g∏ówny
gospodarz Fabbri, zajmujàcy si´ nami z ramienia GUF, poleg∏ na froncie albaƒskim. Nasz
czas w Rzymie by∏ tak wype∏niony, ˝e z trudem znalaz∏em chwilk´, aby skontaktowaç si´
z moim dawniejszym znajomym Guido Landra, którego m∏odsza siostra Ida zrobi∏a na
mnie du˝e wra˝enie dwa czy trzy lata przedtem – taka platoniczna „mi∏oÊç” mi´dzy „nas-
tolatkami”. Guido by∏ o par´ lat starszy, w∏aÊnie otrzyma∏ stopieƒ doktorski z
antropologii. Gdy nastàpi∏o zbli˝enie niemiecko-w∏oskie, Hitler zasugerowa∏
Mussoliniemu, aby podjà∏ dzia∏alnoÊç rasistowskà. W∏oski dyktator nie bardzo si´ tym
interesowa∏; Murzynów we W∏oszech nie by∏o, a zagadnienie ˝ydowskie te˝ nie istnia∏o.
Na ok. 40 milionów mieszkaƒców by∏o w kraju tylko oko∏o 40 tysi´cy ˚ydów, czyli 0,1 %.
Ale Mussolini postanowi∏ zrobiç przyjemnoÊç swojemu przyjacielowi. Na jednym z zebraƒ
Rady Faszystowskiej poruszy∏ t´ spraw´ i spyta∏, czy jej cz∏onkowie majà kogoÊ kompe-
62
868246406.004.png 868246406.005.png 868246406.006.png 868246406.007.png 868246406.008.png
 
Pokolenie Polski Niepodleg∏ej
tentnego, kto by móg∏ si´ nià zajàç. Nikt nic konkretnego nie móg∏ powiedzieç, ale ktoÊ
wspomnia∏ o tym, ˝e jakiÊ doktorant Landra w∏aÊnie umieÊci∏ w prasie par´ artyku∏ów o
ró˝nych typach ludnoÊci we W∏oszech, wi´c pewnie zna∏ si´ na zagadnieniach rasy.
Wkrótce potem Guido stanà∏ przed dyktatorem na jego wezwanie. „Mianuj´ ci´ dyrek-
torem nowego urz´du dla spraw rasowoÊci” – us∏ysza∏ od Mussoliniego. Otrzyma∏ osob-
ny pa∏ac dla swojego resortu, kilkudziesi´ciu urz´dników i solidny bud˝et, wraz z polece-
niem wydawania czasopisma. Wkrótce ukaza∏o si´ ono w druku pod nazwà: La Diflesa
Della Razza ( Obrona Rasy ). Mia∏o ∏adnà szat´ graficznà, szereg fotografii ró˝nych typów
w∏oskich z ró˝nych prowincji, artyku∏y, wywiady, statystyki. Jego g∏ównym zaintere-
sowaniem by∏y charakterystyczne cechy fizyczne i umys∏owe W∏ochów, a nie propaganda
w stylu rasistowskim. Guido sta∏ si´ nagle wa˝nà osobà, odpowiedzialnà bezpoÊrednio
przed ministrem kultury. Przyjà∏ mnie serdecznie. Zaprosi∏ mnie i jednego ze swoich
przyjació∏ na dobrà kolacj´ i zaproponowa∏, ˝e przedstawi mnie do jakiegoÊ wy˝szego
w∏oskiego odznaczenia. Z trudem mu to wyperswadowa∏em. Mówiono mi, ˝e Guido
prze˝y∏ wojn´, lecz nie wiem, co si´ z nim teraz dzieje. Z naszej czwórki delegatów dwóch
pozosta∏o przy ˝yciu. Frankowski zosta∏ zamordowany po wojnie przez bandytów na tle
kryminalnym. Przeêdziecki mieszka∏ pod Warszawà; zmar∏ w 1995 r., a Piàtkowski zosta∏
kierownikiem fabryki napoju orzeêwiajàcego „Crush” w Corrientes w Argentynie. Cz´Êç
czasu sp´dza w Buenos Aires. Gdy si´ z niego Êmia∏em, kilka lat temu, ˝e nisko upad∏ pro-
dukujàc i pijàc jakieÊ sztuczne soki, odpowiedzia∏, ˝e go posàdzam nies∏usznie. To co
wyrabia, to jest dla pospólstwa, a na swój u˝ytek uznaje nada∏ tylko whisky i wódk´. W
dalszym ciàgu nosi rewolwer w kieszeni i jako zawodowy zabijaka t´skni do dobrych
wojennych czasów. Mi∏o wspomina swojà s∏u˝b´ w 2 Korpusie Polskim we W∏oszech i
wypraw´ do Jugos∏awii, gdzie jako spadochroniarz prze˝y∏ nieprawdopodobne przygody,
w∏àcznie ze zrzutem z samolotu prawie na same linie niemieckie.
63
868246406.009.png 868246406.010.png 868246406.011.png 868246406.012.png 868246406.013.png
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin