Ostatnia granica - MACLEAN ALISTAIR.txt

(477 KB) Pobierz
MCLEAN ALISTAIR





Ostatnia granica





ALISTAIR MCLEAN

Rozdzial pierwszy





Wial silny polnocny wiatr i nocne powietrze przejmowalo chlodem do szpiku kosci. Na bialej, snieznej pustyni nie bylo sladu zycia. Pod zimnym swiatlem gwiazd puste, skute mrozem pole ciagnelo sie nieruchome i martwe jak okiem siegnac, az po majaczacy w dali horyzont. Nad wszystkim wisiala grobowa cisza...Ale ta pustka, o czym Reynolds wiedzial, byla pozorna. Podobnie jak brak zycia i cisza. Tylko snieg istnial naprawde. Snieg, i ten dojmujacy, siarczysty mroz, ktory spowijal 20 od stop do glow lodowym calunem, wywolujac gwaltowne, niekontrolowane dreszcze, niczym u czlowieka chorego na malarie. Rowniez sennosc, ktora zaczynala go ogarniac, ~.~2la byc pozorna. Reynolds wiedzial jednak, ze jest pra-::ziwa i az za dobrze rozumial, co oznacza. Swiadomie, z::eterminacja stlumil w sobie mysli o mrozie, sniegu i snie, Koncentrujac cala uwage na tym, jak wydobyc sie z opresji.

Powoli, z wysilkiem, starajac sie nie robic zadnego rbednego ruchu ani halasu, wsunal skostniala dlon pod pole plaszcza, wysuplal chusteczke z kieszonki garnituru, mial ja w kulke i wlozyl w usta. Knebel z chusteczki;: winien zmniejszyc widoczna na mrozie kondensacje pary z oddechu i stlumic odglos szczekania zebami, a jedno i drugie moglo go przeciez zdradzic. Odwrocil.sie ostroznie ->> glebokim, zasypanym sniegiem rowie przydroznym, do ktorego wpadl, i wyciagnal dlon - teraz malowniczo ucet-kowana mrozem w bialo-sine plamy - szukajac kapelusza, ktory zgubil, gdy zawadzil o niska galaz stojacego opodal drzewa. Znalazl go i powoli przyciagnal do siebie. Najdokladniej, jak tylko pozwolily mu na to zziebniete i niemal bez czucia palce, pokryl wierzch i rondo gruba warstwa swegu. wepchnal kapelusz gleboko na widoczne z daleka <<*mne wlosy, i groteskowo wolnym ruchem uniosl glowe i

6 - Alistair MacLean

ramiona, wysuwajac najpierw kapelusz a potem oczy nad brzeg rowu.

Mimo gwaltownych dreszczy jego cialo bylo napiete jak struna, kiedy z mdlacym uczuciem strachu czekal n;i okrzyk rozpoznania, strzal lub gluchy szczek niosacy /c soba nicosc z chwila, gdy kula siegnie wystawionej na cel glowy. Ale zaden okrzyk ani strzal nie nastapily, co tylko jeszcze wzmoglo jego czujnosc. Dalsza szybka lustracja horyzontu potwierdzila jednak, ze w poblizu nie ma zywej duszy.

Poruszajac sie nadal wolno i ostroznie, ale wypusciwszy dlugo wstrzymywany oddech. Reynolds uniosl sie na kola na. Wciaz trzasl sie z zimna, lecz juz tego nie czul, a sennosc przeszla mu jak reka odjal. Jeszcze raz przeczesal wzro kiem caly widnokrag, teraz powoli i dokladnie, aby nic nic uszlo jego bacznym oczom, i jeszcze raz odpowiedz byla taka sama. Ani sladu zywej duszy. Nie bylo widac nikogo i niczego oprocz zimnego migotania gwiazd na czarnym nic bosklonie, plaskiego bialego pola, kilku rozrzuconych gru pek drzew i kretej drogi obok, zrytej kolami ciezarowek.

Reynolds opuscil sie znow do dolu, ktory upadajac zro bil w zasypanym sniegiem rowie. Musial chwile odpoczac Musial dac sobie chwile czasu, zeby zlapac oddech, pozwo lic scisnietym plucom zaczerpnac raz i drugi powietrza: zaledwie dziesiec minut minelo odkad patrol drogowy za trzymal ciezarowke, do ktorej sie wkradl, i byl zmuszony / pistoletem w garsci stoczyc krotka, gwaltowna bojke z dwoma nic nie podejrzewajacymi milicjantami, przeszukuja cymi tyl wozu, a potem salwowac sie ucieczka za opatrzno sciowy zakret na drodze i biec, poki starczylo mu sil, az do kepy drzew, gdzie lezal teraz ledwo zywy z wyczerpania. Potrzebowal tez czasu, zeby zastanowic sie, dlaczego mili cja tak latwo zrezygnowala z poscigu - przeciez zdawali sobie sprawe, ze bedzie:musial trzymac sie szosy: zejscie / niej w dziewicza biel ciagnaca sie po obu stronach skaza loby go nie tylko na powolne brodzenie w glebokim sniegu. ale i na blyskawiczne'odkrycie po swiezych sladach tak dobrze widocznych tej gwiazdzistej nocy. Przede wszy stkim jednak potrzebowal czasu, zeby obmyslec, co dalej.

Ostatnia granica - 7

|r|u to typowe dla Michaela Reynoldsa, ze nie zaprzatal (owy obwinianiem sie czy zastanawianiem, co by yhy wybral inna droge dzialania. Przeszedl twarda ktorej nie bylo miejsca na takie luksusy jak ile sie o bledne decyzje, na bezuzyteczne wyrzuty, zale i inne niekonstruktywne spekulacje i emo-moglyby przyczynic sie do oslabienia gotowosci |. Poswiecil wszystkiego moze piec sekund na roz-lie ostatnich dwunastu godzin, a potem odsunal to l na zawsze. Po raz drugi postapilby tak samo. Mial i powody wierzyc swojemu informatorowi w Wied-Ipodroz samolotem do Budapesztu byla na razie liwii w ciagu dni poprzedzajacych Miedzynarodo-irt-s Naukowy na lotnisku podjeto szczegolnie rygo-le srodki ostroznosci. To samo dotyczylo wszystkich |h stacji kolejowych, a dalekobiezne pociagi pasa-(byly przeczesywane przez sluzbe bezpieczenstwa.

*'i>>la wiec tylko szosa: najpierw nielegalne przej-! granice - niewielki wyczyn, jesli sie mialo facho-oc, a Reynolds taka mial - a potem jazda na gape jfcnrowka zmierzajaca w kierunku wschodnim. Ten |?rmator nadmienil, ze na przedmiesciach Budape-l /. pewnoscia rozstawione patrole drogowe i Rey-/. tym liczyl, co jednak zaskoczylo go zupelnie i yn\ nikt go nie przestrzegl, to blokada za Komaro-|lkadziesiat kilometrow od stolicy. Po prostu jedna fc/.y, ktora mogla przydarzyc sie kazdemu, a przy-lit,- wlasnie jemu. Reynolds wzruszyl ramionami i c przestala istniec.

*'iuez bylo dla niego typowe - a moze raczej typo-

-urowych regul wpajanych mu podczas dlugiego ze jego mysli o przyszlym dzialaniu byly scisle

kowane, biegnace jednym wytyczonym torem, Jlicym do osiagniecia okreslonego celu. Przy czym Iczucia emocjonalne, ktore normalnie towarzysza

ulom o perspektywach sukcesu lub tragicznych

-\ ach porazki, nie graly roli w jego blyskawicz-l.ulacjach, kiedy lezal w scietym mrozem sniegu '?i?io glowe nad tym, co robic i oceniajac swoje

8 - Alistair MacLean

Ostatnia granica - 9

szanse z chlodnym i bezstronnym obiektywizmem. "Liczy sie tylko powierzone zadanie" powtarzal setki razy pul l kownik. "Twoj sukces lub porazka moga byc niezwykle wazne dla innych, ale dla ciebie nie powinny miec naj mniejszego znaczenia. Dla ciebie, Reynolds, konsekwen cje twoich czynow nie istnieja i nigdy nie moga zaistniec, a to z dwoch powodow: myslenie o nich burzy rownowage i zakloca osad, to raz, a dwa kazda sekunda zmarnowana na jalowe rozwazania w tych destrukcyjnych kategoriach po winna zamiast tego byc zuzyta na wypracowanie sposobu jak sie wywiazac z powierzonego zadania."

Powierzone zadanie. To i nic wiecej. Mimo woli Re\ nolds wykrzywil sie z gorycza, lezac w rowie i czekajac, a/ oddech wroci mu do normy. Nigdy nie mial wiecej ni/ jedna szanse na sto, a teraz te proporcje pi*zedstawialy sie wielokrotnie gorzej. Ale to nic nie zmienialo: musi dotrzci do Jenningsa i wyciagnac go stad wraz z jego bezcenna wiedza - tylko to bylo wazne. A jesli on, Reynolds, wpadnie, to po prostu wpadnie, i tyle. Moze nawet wpasc tej nocy, pierwszego dnia swojej misji po poltorarocznym specjal i stycznym szkoleniu, surowym i bezwzglednym, ukierunko wanym na osiagniecie jednego celu - to nie robilo zadne i roznicy.

Reynolds byl nadzwyczaj sprawny fizycznie - jak wsz\ scy ludzie pulkownika, ludzie do specjalnych poruczen - 11 jego oddech juz sie niemal uspokoil. Milicjantow uc.zestni czacych w blokadzie drogowej musialo byc co najmniei l kilku, gdyz biorac biegiem zakret, katem oka dojrzal pan. | sylwetek wysypujacych sie z baraku. Trudno, bedzie mu sial zaryzykowac: nic innego mu nie pozostawalo. Moze zatrzymywali ciezarowki tylko w poszukiwaniu kontrabaii dy i nie obchodzil ich przerazony pasazer na gape umyka jacy w noc - chociaz zapewne ci dwaj, ktorych pozostawili jeczacych na sniegu, moga byc zainteresowani pogonia /.l bardziej osobistych wzgledow. Tak czy owak nie mogl tu| lezec bez konca, czekajac az zamarznie lub zostanie d(strzezony przez jakiegos bystrookiego kierowce.

Zdawal sobie sprawe, ze bedzie musial pokonac drogi,-! do Budapesztu pieszo, w kazdym razie pierwszy odcinek

szesc kilometrow przebrnie w sniegu po po-opiuro potem wyjdzie na szose - musi oddalic sie Ikady, /anim znow sprobuje znalezc jakis samochod. | na wschod przed blokada skrecala w lewo i jemu tez 11 wiej isc na lewo, na skroty, scinajac zakret, ale z?ny, czyli na polnocy, plynal w poblizu Dunaj i nie mial najmniejszej ochoty znalezc sie w po-i waskim pasie ziemi miedzy rzeka a szosa. Nie y, musial isc w bezpiecznej odleglosci wzdluz szo-jzas tak jasnej nocy, bezpieczna odleglosc ozna-Ku-m spory dystans. Ten marsz okrezna droga - mu godziny.

lajiie gwaltownie zebami - wyjal chusteczke z ust, ac gleboko powietrza, ktorego domagaly sie przemarzniety do kosci, bez czucia w rekach i |/Ktal niepewnie i zaczal strzasac z siebie zamarzli, patrzac na droge w kierunku blokady. Sekunde?/al juz twarza do ziemi plasko w rowie, z sercem j jak oszalale, i rozpaczliwie usilowal wyjac prawa ii' t -/. kieszeni plaszcza, gdzie wetknal go po bojce lutami.

liiual teraz, dlaczego nie bylo im spieszno - mogli Izwolic na strate czasu. Nie potrafil jednak zrozu-?J glupoty, ktora kazala mu wierzyc, ze moze go 1 jedynie nieostrozny gest lub glosniejszy dzwiek. |lal, /e istnieje cos takiego jak zapach - zapomnial Mimo nocy nie bylo zadnych watpliwosci co do " ego pilnie wzdluz szosy zwierzecia: ogar daje /poznac nawet w niklym swietle. szy nagly okrzyk jednego z mezczyzn, i podnie-.?:.losow, Reynolds zerwal sie na nogi i w trzech l dopadl kepy drzew: trudno bylo sie spodziewac, ze vyputr/.a na tej wielkiej bialej przestrzeni. On sam bka /dazyl jeszcze dojrzec czterech mezczyzn z psa-inyo/y. pozostale trzy psy byly innej rasy, tego byl

owal sie za pien drzewa, ktorego galezi zawdzieczal kro...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin