Allison_to_Lillia_07_-_Entrusting_People.txt

(13 KB) Pobierz
0:00:01:Napisy konwertowane za pomoc�: ASS subs Converter.
0:02:04:Przeznaczeni Sobie
0:10:09:-T�umaczenie: Bakura-
0:10:09:-Od fan�w dla fan�w.-
0:24:15:Zapowied�
0:24:17:Ksi�niczka i bohater
0:00:00:Allison to Lillia ep.7
0:00:00:(opening song)
0:01:32:10 lat temu, cz�onkowie rodziny kr�lewskiej zostali zamordowani,
0:01:34:w rezultacie Ikstova zyska�a miano: "Ksi�cia bez kr�la".
0:01:38:W tym te� pa�stwie spotkali�my Fion�,| kt�ra powiedzia�a, �e jest ksi�niczk�.
0:01:43:By spe�ni� jej marzenia,| skierowali�my si� do Kunst.
0:01:50:Ciekawe o czym rozmawiaj�?
0:01:57:Z daleka wygl�da to na...
0:01:59:Eh?
0:02:00:Nie wr�y to nic dobrego.
0:02:09:Majorze, remont zosta� zako�czony.
0:02:12:Dobrze, grzej r�wnie� silniki my�liwca.
0:02:15:H�? My�liwca?
0:02:18:Mam wa�nych go�ci, wi�c chc�, by mogli lecie� tyloma rodzajami samolot�w, iloma si� da.
0:02:23:Tak jest!
0:02:28:Czy wybieramy si� w lot krajoznawczy?
0:02:31:Jednak my�l�, �e jak lecimy do stolicy w jakim� celu,
0:02:34:to nie mo�na tego nazwa� lotem krajoznawczym.
0:02:37:To b�dzie troch� k�opotliwe.
0:02:38:To, �e kaza�e� przygotowa� dwa samoloty, zamiast jednego,
0:02:42:tylko podwoi problemy.
0:02:45:Nie przejmuj si� tym.
0:02:48:Czy twoja reputacja na tym ucierpi, panie bohaterze?
0:02:51:Wszystko mi jedno. I tak od dawna udaje kogo�, kim nie jestem.
0:02:56:To nieprawda. Przynajmniej tak uwa�am ja i Wil.
0:03:01:Doprawdy?
0:03:02:Tak, a poza tym...
0:03:06:Jestem pewna, �e ona te� nie oszukuje.
0:03:17:Rada babci m�wi:
0:03:20:"Kiedy niebieskie oczy Allison zaczynaj� b�yszcze�,| b�d� szczeg�lnie ostro�ny."
0:03:32:Panie Benedict, czy to naprawd� w porz�dku?
0:03:35:Sprawiam ci k�opoty?
0:03:41:Nie, wcale.
0:03:45:Fiona.
0:03:46:Tak?
0:03:47:Musisz wybra� z dwojga:| przestaniesz sprawia� mi k�opoty,
0:03:52:albo zrobisz to, co musisz.
0:03:59:Zabierz mnie... Zabierz mnie do stolicy!
0:04:05:Ruszajmy wi�c.
0:04:10:Hej, co to za dziewczyna?
0:04:11:Szcz�ciara z niej!
0:04:13:Jestem taka przej�ta!
0:04:15:Nie przejmuj si� nimi.
0:04:16:Panie Benedict!
0:04:19:Samolot obserwacyjny nie jest taki z�y, prawda?
0:04:21:Allison, czy my te� nie mieli�my lecie�?
0:04:26:Czeka na nas wspania�y samolot obserwacyjny.
0:04:29:Jednak�e wola�abym raczej my�liwca.
0:04:34:Sp�jrz Wil, wznosz� si�.
0:04:43:H�? Co?
0:04:45:Uda�o im si�!
0:04:46:Co?
0:04:46:Co si� dzieje?
0:04:52:Hej, to wygl�da powa�nie! Chod�my!
0:04:55:T�dy!
0:04:56:Eh? A-Ale...
0:04:58:Rusz si�!
0:05:00:Przelecimy si� zupe�nie nowym my�liwcem!
0:05:06:Allison, czy to w porz�dku?
0:05:08:Mam pozwolenie majora, Benedicta Ker.
0:05:12:Pami�tasz jeszcze procedury?
0:05:15:Eh? T-Tak...
0:05:18:Nic ci nie jest, majorze?
0:05:22:Hej, kto nim leci?
0:05:24:To go�cie majora.
0:05:27:Co nie jest problemem, prawda?
0:05:29:Oczywi�cie, �e jest!
0:05:33:Majorze?
0:05:34:Co si� dzieje?
0:05:36:Sk�d mam wiedzie�?!
0:05:43:Zaraz si� wzniesiemy.
0:05:47:Co si� sta�o?
0:05:50:Zabarykadowali pas startowy!
0:05:55:St�jcie!
0:06:01:Allison, my�l�, �e nas �cigaj�.
0:06:06:Bo tak jest!
0:06:07:Eh?!
0:06:08:Nazwij to "operacj� po�yczenia my�liwca w chwili, gdy major celowo l�duje awaryjnie".
0:06:14:Czemu to robisz?
0:06:16:Poniewa� rzadko zdarza mi si� lecie� takim my�liwcem.
0:06:21:Cholera, ju� prawie si� wznios�am!
0:06:24:Jest jak powiedzia�a to babcia.
0:06:27:Nawet je�li o tym wiedzia�em, |nie mog�em powstrzyma� Allison.
0:06:33:St�j!
0:06:35:Co teraz zrobisz?
0:06:37:Nie mo�emy ju� wykorzysta� pasa startowego.
0:06:39:Co powiesz na wykorzystanie lodu?
0:06:42:�nieg stoi nam na przeszkodzie.
0:06:43:Nie mamy wystarczaj�cej odleg�o�ci, by wystartowa� w granicach bazy.
0:06:47:W-Wiec dlaczego nie skierujemy si� do miasta?
0:06:49:Tam jest za du�o budynk�w.
0:06:52:Ale� Allison, oni s� tu� za nami.
0:06:56:Cholera! Nie mog� wzlecie� zaraz po odpaleniu silnika,| moje umiej�tno�ci si� pogorszy�y.
0:07:02:Nie pogorszy�y si�. Nie jeste�my jeszcze nawet lotniczymi.
0:07:04:Nie o to mi chodzi�o m�wi�c "pogorszy�y si�"!
0:07:08:Pogorszy�y si�? Och, rozumiem.
0:07:11:Wil.
0:07:12:C-Co?
0:07:13:Znasz plan miasta?
0:07:15:T-Tak...
0:07:17:Dobrze!
0:07:22:Hej, Allison! Kierujesz si� w stron� miasta!
0:07:25:Wiem!
0:07:27:Przelec� przez miasto.
0:07:28:Licz� na ciebie, Wil!
0:07:30:C-Czekaj!
0:07:40:Skr�� w prawo.
0:07:41:OK.
0:07:43:Trzymaj si�!
0:07:44:Gdzie teraz?
0:07:45:Skr�� tam w lewo.
0:07:47:Lewo.
0:07:52:Mamo! Samolot jedzie po ulicy!
0:07:56:Nie, samoloty lataj� po niebie.
0:08:04:Z drogi!
0:08:06:Samoloty maj� pierwsze�stwo!
0:08:10:Nic ci nie jest, Wil?
0:08:14:O ma�y w�os...
0:08:15:Rany! Kiedy budowano to miasto, powinni o czym� takim pomy�le�!
0:08:19:Nie wydaje mi si�, by przewidzieli, �e co� takiego si� wydarzy.
0:08:23:Przejechali�my przez g��wn� ulic�. Dzi�kuj�.
0:08:26:Co za ulga.
0:08:28:Nast�pne jest Srankarans.
0:08:29:Srankarans... co?
0:08:32:Srankarans znaczy, "Bez powrotu".
0:08:38:Wiesz, co teraz zrobi�, prawda?
0:08:41:Mam co do tego z�e przeczucia.
0:08:46:Na wprost znajduje si� klif Srankarans.
0:08:49:Dobrze. Z�apmy ich tam.
0:08:52:Na parkingu nie ma nikogo.
0:08:54:Lecz uwa�aj na siebie.
0:08:56:Przyj�am!
0:08:58:Oni przyspieszaj�!
0:09:00:Co pr�buj� zrobi�?
0:09:01:Sk�d mam wiedzie�?!
0:09:05:Wil, pozwol� sobie ci� przeprosi�, p�ki jeszcze mam na to czas.
0:09:08:Je�li zawiod�, b�dzie po nas.
0:09:10:Wi�c wybacz mi, je�li rozbij� si� samolotem.
0:09:13:Przyj��em!
0:09:17:Ruszaj!
0:09:35:Hura!
0:09:39:Co to do diab�a by�o, kapitanie?
0:09:43:Sk�d mam niby to wiedzie�?!
0:09:49:Wil, nic ci nie jest?
0:09:52:Tak my�l�... Mam tylko nadziej�, �e wyl�dujesz normalnie.
0:09:58:Dobrze, rozumiem.
0:10:00:Voila! Lecimy do g�ry nogami! A teraz korkoci�g!
0:10:04:Allison! Le� normalnie!
0:10:05:Biedny Wil.
0:00:00:(eyecatch)
0:10:22:Za�o�� si�, �e ukrywasz co� wa�nego.
0:10:26:Eh?
0:10:27:Zbyt cz�sto k�adziesz swoj� r�k� na klatce piersiowej.
0:10:30:W chwili, gdy ogl�da�a� ulotk� i teraz, kiedy og�osi�a� si� ksi�niczk�.
0:10:37:Masz bystry wzrok.
0:10:41:To zale�y od osoby, na kt�r� patrz�.
0:10:47:Przepraszam, �e ci� w to wci�gn�am.
0:10:52:Je�li kto� ma przeprasza�, powinienem to by� ja.
0:10:55:Eh?
0:10:56:Za zatrzymanie ksi�niczki tylko dla siebie.
0:11:06:Jej u�miech uderzy� w m�j s�aby punkt.
0:11:11:Jestem oszustk�.
0:11:13:H�?
0:11:16:Nie jestem prawdziw� ksi�niczk�.
0:11:23:Co chcesz przez to powiedzie�?
0:11:25:Prawdziwa ksi�niczka Francesca zgin�a 10 lat temu.
0:11:30:Ale lecisz do stolicy og�osi� wszystkim...
0:11:35:Tak, sk�ami�.
0:11:37:Mam zamiar wszystkich oszuka�.
0:11:39:M�wi�c, �e jestem ksi�niczk� Francesc�.
0:11:43:Ale czemu mi to m�wisz?
0:11:48:Bo chc�, by kto� wiedzia�.
0:11:55:Hej, jak d�ugo jeszcze polecimy?
0:11:57:Zobaczmy... chwileczk�.
0:12:00:Majorze.
0:12:01:Jestem teraz zaj�ty. Oddzwoni�.
0:12:05:Co z nim?
0:12:07:Wygl�da to, jakby ze sob� rozmawiali.
0:12:11:Allison, co� mi si� przypomnia�o.
0:12:12:Czy nie mia�a� mi co� do powiedzenia?
0:12:17:C-Co?
0:12:18:Nie przypominaj mi o tym tak nagle!
0:12:21:Eh? Dlaczego?
0:12:24:Dlaczego? Na wszystko przychodzi sw�j czas.
0:12:28:D-Doprawdy?
0:12:34:Rany. Nie ma mowy, bym powiedzia�a mu co� tak wa�nego w takiej chwili.
0:12:44:O m�j Bo�e. Nie wiem, co powiedzie�. Jestem zaskoczony.
0:12:49:Nie by�em tak zaskoczony od czasu znalezienia fresku.
0:12:54:Teraz ju� wiem, kim jeste�, czemu chcesz sk�ama�
0:13:00:i dlaczego udajemy si� do stolicy.
0:13:03:Ciesz� si�, �e ci to powiedzia�am.
0:13:06:Ul�y�o mi troch�.
0:13:10:Jestem szcz�liwa wiedz�c, �e znasz prawd�.
0:13:14:Panie Benedict, jest pan prawdziwym bohaterem, |kt�ry przejdzie do historii.
0:13:24:Co?
0:13:26:Co� si� sta�o?
0:13:28:Martwisz si�?
0:13:33:Przepraszam. Masz racj�, jestem samolubna.
0:13:46:Nie, to nie to.
0:13:48:Eh?
0:13:52:Fiono.
0:13:53:Tak?
0:13:55:Ja tak�e mam ci co� wa�nego do powiedzenia.
0:14:01:Musisz zna� prawd�.
0:14:06:Chc�, by� j� zna�a.
0:14:14:Nie jestem prawdziwym bohaterem.
0:14:24:Hej, Wil. Odno�nie Fiony...
0:14:26:My�lisz, �e jest prawdziw� ksi�niczk�?
0:14:31:Nie wiem.
0:14:32:A ty, Allison?
0:14:35:C�, nawet je�li nie jest, nie wiem czemu chce sk�ama�.
0:14:39:Tak.
0:14:41:Jednak�e nie uwa�am, by tak by�o...
0:14:43:Eh?
0:14:44:Na przyk�ad, co b�dzie, gdy dotrzemy do stolicy i major powie,
0:14:48:"Nie jestem prawdziwym bohaterem.
0:14:50:To by�o odkrycie Allison i Wila".
0:14:52:Wtedy ucieknie do wioski i b�dzie �y� z Fion� d�ugo i szcz�liwie.
0:15:01:Zazdroszcz� im!
0:15:03:C� za wyobra�nia.
0:15:08:Skoro ju� przebyli�my taki szmat drogi, chc� przynajmniej zna� prawd�.
0:15:13:Tak, skoro zaszli�my ju� tak daleko,| zobaczmy, jak to si� sko�czy.
0:15:16:Do tego czasu moja historia musi poczeka�.
0:15:20:Rozumiem. Wi�c tak to si� sta�o.
0:15:24:To Allison Whittington i Wilhelm Schultz s� prawdziwymi bohaterami.
0:15:30:Dw�jka ludzi lec�cych przed nami.
0:15:38:Jeste� zawiedziona, �e nie jestem prawdziwym bohaterem?
0:15:43:Nie, nie �atwo gra� rol� oszustki.
0:15:50:Wiem to lepiej ni� inni.
0:15:53:Dlaczego mi powiedzia�e�?
0:15:57:Dot�d mia�em ju� do�� zachowywania si� jak hipokryta.
0:16:03:Tak bardzo chcia�em powr�ci� do normalnego �ycia.
0:16:07:Ale po powiedzeniu tobie, zmieni�em zdanie.
0:16:12:Wiesz dlaczego?
0:16:16:Allison.
0:16:17:Co?
0:16:18:Nie uwa�asz, �e za bardzo zostali z ty�u?
0:16:21:Dziwne.
0:16:33:Jeste� taka pi�kna.
0:16:36:Pierwszy raz w �yciu kto� mi co� takiego powiedzia�.
0:16:42:Jestem pewien, �e ludzie z wioski, nie chcieli, by� sama to zauwa�y�a.
0:16:49:Ciekawe, czy masz racj�.
0:16:51:Pozw�l mi nazywa� ci Fi.
0:16:55:Fi to pi�kne...
0:16:56:Skoro mam przyjemno�� zabra� ci� do stolicy, by� to og�osi�a,
0:17:01:b�d� szcz�liwy mog�c odgrywa� rol� fa�szywego bohatera.
0:17:10:Pierwszy raz tak si� czuj�.
0:17:13:To dlatego, �e mog�em ci� pozna�, Fi.
0:17:3...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin