Skarby - Liber.doc

(26 KB) Pobierz

Wszyst-ko kre-ci sie, jak po-zy-tyw-ka.

W kol-ko ta sa-ma me-lo-dia...

 

Tak to sie kre-ci:  po-bud-ka, marsz do ro-bot,

A-kor-dy, nad-go-dzi-ny!

Bez ZU-Su, bez wol-nych so-bot!

Zamk-nie-ty ob-wod, w roz-nym wie-ku chlo-pow!

O-por!  Bu-do-wlan-ka, o-boz Ro-bo-co-p’ow!

Po-lo-wa bez ro-ko-wan!  Na da-chach za-bu-do-wan,

Chca cos za-pla-no-wac, chce cos wy-pro-sto-wac!

Zo-bacz z rusz-to-wan szczy-tu,

nie wi-dac dro-gi do pro-fi-tu!  Bez spry-tu!

Nie wi-dac rent, nie wi-dac e-me-ry-tur

Na tym ry-sun-ku ze-ro sza-cun-ku,

ze-ro u-bez-pie-czen!

Wy-pla-ty cie-te jak skre-tche,

a glo-wy scie-te mie-czem!

A-no-rek-tycz-na kie-szen, stos wy-rze-czen,

Bez ur-lo-pow i wy-cie-czek!

Os-pa-li!  Ich pra-ca nie poz-wa-la pos-pac!

E-li-mi-no-wa-ni!  Los nie-row-no roz-dal!

Nie-kto-rzy nie sa zdol-ni by wziac du-zy roz-mach!

Nie-kto-rzy nie chca wie-dziec!

Za-miast le-zec sta-nac moz-na w pio-nie!

A ci co ma-ja che-ci, ich szan-sa to-nie!

Stwo-rze-ni ze-by zyc w o-go-nie!

Gry-zac krom-ke chle-ba gdzies w wa-go-nie!

Po-pa-da-jac w a-go-nie!

Po-go-da dla bo-ga-czy nie jest po ich stro-nie!

A-le nie wszys-cy!

Nie kaz-dy tu-taj wy-stygl, cho-ciaz

Ga-za sta-tys-ty

nie wy-star-cza na zy-wot za-je-bis-ty!

By-wa chlod-no...

Zmarz-na dlo-nie, a-le nie za-mar-znie god-nosc.

 

Gdy zbu-dzi nas dzwiek po-tlu-czo-ne-go szkla

Gdy prze-jda fo-se i dor-wa sie do bram

Ma-my cos, cze-go nie za-bio-ra nam

Gdy wzrok prze-slo-ni ges-ta mgla

Ma-my swo-je skar-by

Ma-my cos, cze-go nie za-bio-ra nam

 

Tniesz zme-czo-nym au-tem pol-ska szo-se,

a w glo-wie bit-wa!

Rze-czy-wis-tosc nie jest ak-sa-mit-na,

jak go-nit-wa!

ze-by tu wy-trwac od-su-niesz od pys-ka dzie-ci.

Po-tom-ko-wie lu-dzi bez na-zwis-ka, bez po-zy-cji!

Skry-ci, gdy sie nie ma czym posz-czy-cic!

Mlo-dy do-sta-je psy-chicz-ny wy-cisk

od ko-lez-kow, kto-rzy ma-ja dzia-nych ro-dzi-cow!

Co sie sta-ra-ja,

o-to jak ich w mies-cie po-strze-ga-ja!

Za ra-se wyz-sza, wy-wyz-sza przez do-ro-bek!

Oj-ciec no-si sztyw-no kark i u-nie-sio-na glo-we

i twarz ka-mien-na i szy-der-czy us-miech!

swi-ni przy ko-ry-cie od nie-go nie od-roz-nie!

I by-wa roz-nie!

A-le nie prze-sadz w in-te-re-sach,

w ro-li pre-ze-sa, no-wo-bo-gac-kie-go sze-fa,

Kto-ry sie zna-lazl

w swo-ich wy-ma-rzo-nych stre-fach!

Na glow-nym fo-rum, gdy na mszy wy-mie-nia sie

spon-so-row i do-bro-dzie-i i zlo-dzie-i,

co od po-nie-dzial-ku prze-da swe i-de-e!

Ej!  Ro-bac-two ro-bi na twej gle-bie!

Zna-ja cie-bie lu-dzie,

Tyl-ko to la-czy mnie i cie-bie,

a-le miej swia-do-mosc

Dla nich jes-tes ni-kim,

spra-wie-dli-wosc dor-wie cie jak wi-king

Wez od cor-ki te ply-te, po-slu-chaj tej mu-zy-ki!

Kie-dy ci wle-ca po dlu-gi

pa-no-wie z ciem-nej bry-ki, wszyst-ko wez-ma!

My ma-my cos co zos-ta-nie na pew-no,

skar-by, kto-rych nie do-sie-gna!

To sa skar-by, kto-rych nie do-sie-gna!

Skar-by, kto-rych nie do-sie-gna!

 

 

 

A-aa, gdy zbu-dzi nas dzwiek po-tlu-czo-ne-go szkla

Gdy prze-jda fo-se i dor-wa sie do bram

Ma-my cos, cze-go nie za-bio-ra nam

Gdy wzrok prze-slo-ni ges-ta mgla

Ma-my swo-je skar-by

Ma-my cos, cze-go nie za-bio-ra nam

 

Gdy zbu-dzi nas dzwiek po-tlu-czo-ne-go szkla

Gdy prze-jda fo-se i dor-wa sie do bram

Ma-my cos, cze-go nie za-bio-ra nam

Gdy wzrok prze-slo-ni ges-ta mgla

Ma-my swo-je skar-by

Ma-my cos, cze-go nie za-bio-ra nam...

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin