Dram - Zachód Słońca.pdf

(115 KB) Pobierz
307104015 UNPDF
Nastała jesień.
Było pochmurne wrześniowe popołudnie, na wielkim łożu w kolorze mahoniu spoczywał
człowiek. Odchodził do krainy wiecznych snów. Przy jego boku stała rodzina oraz lekarz
w białym kitlu.
Oddychał powoli i ciężko, a jego klatka piersiowa podnosiła się z coraz większym
trudem. Staruszek o stalowoszarym spojrzeniu przeżył wiele w swoim długim życiu,
liczył sobie już osiemdziesiąt siedem lat.
Jak na arystokratę przystało ożenił się z potrzeby nie z miłości.
Miłość – tym pięknym uczuciem obdarował pewną dziewczynę o bujnych kręconych
włosach i żywym czekoladowym spojrzeniu.
Starzec cichutko jęknął, wspomnienia powróciły teraz w chwili jego śmierci.
A wszystko zaczęło się podczas ostatniej klasy w Hogwarcie, tak – On Wielki Pan i
Władca Draco Malfoy wrócił jednak po incydencie z dyrektorem z zeszłego półrocza.
Jednak w jego zachowaniu dostrzec można było niewielką zmianę – coraz częściej
chodził samotnie zamyślony korytarzami zamku i rzadziej zaczepiał młodsze roczniki.
Niestety jego stosunek do „Wielkiej i Świętej Trójcy” nie zmienił się wcale. Nadal
uwielbiał ich ‘męczyć’.
Więc jak to się stało, że jedna trzecia tej trójcy tak mu zawróciła w głowie? Mowa
oczywiście o najlepszej uczennicy szkoły, córce mugoli – Hermionie Granger.
Sam nie wiedział, kiedy to się stało, może zbyt często ich ‘nawiedzał’? A może
niepotrzebnie zawiesił z nimi broń?
Tak, właśnie. Będąc siedemnastolatkiem z ojcem śmierciożercą siedzącym w Azkabanie i
martwą matką został sam. To go zmusiło do tej przemiany. Nie było łatwo, nie pałał,
bowiem miłością do Grzmotter’a i Wieprzleja, zresztą i vice versa. Tak pozostało do
teraz, kiedyś, Hermiona powiedziała mu, że to, co go przy nich trzyma to właśnie te ‘ich’
kłótnie. On oczywiście tylko prychnął.
Czy ich polubił?
Tak, chyba tak. W każdym bądź razie tolerował ich w jakiś sposób.
A Hermiona... To była zupełnie inna bajka. Była jedyną dziewczyną w tej paczce, a on
Draco Malfoy znany ze swoich podbojów miłosnych miał podejście do dziewczyn. No
przynajmniej do większości...
Flashback
Granger, Potter i Weasley siedzieli pod wielkim rozłożystym dębem, był środek
października, więc gdzie by nie spojrzeć leżały pożółkłe liście. Hermiona pogrążona w
jakiejś lekturze opierała się o pień drzewa natomiast Harry i Ron zawzięcie o czymś
dyskutowali.
On blond włosy bóg seksu wyszedł właśnie ze swoją ekipą na błonia. Rozmawiał z
Blaise’em Zabini’m swoim najlepszym kumplem. Niestety wzrokiem upatrzyła go już
Pansy Parkinson – dziewczyna, której nie cierpiał, chociaż wcale nie była taka brzydka.
Dla niego posiadała dwie najistotniejsze wady: po pierwsze brak mózgu i po drugie
spłaszczoną twarz. Draco widząc jak zbliża się do niego z zastraszającą szybkością
chwycił przyjaciela za rękaw i odwrócił w jej stronę. Parkinson nie zdążyła wyhamować i
wylądowała na Zabini’m, który zaczął ją określać coraz to bardziej wymyślnymi
epitetami. Blondyn ze śmiechu musiał się chwycić za brzuch. Chwilę potem dobiegły go
znajome głosy, odwrócił się i zobaczył Świętą Trójcę. Postanowił im trochę uprzykrzyć
życie...
„Widziałeś tą akcję!” mówił podniesionym głosem Ron Weasley machając równocześnie
rękoma.
„To było naprawdę dobre...” Potter kiwnął głową, „Chociaż, że to nasz wróg” dodał.
„A co tam!” Machnął ręką rudzielec „Ważne, że było masę śmiechu”
„Chłopaki ja tu próbuję czytać” odezwała się Hermiona. „Czy moglibyście tak?..”
„A widziałeś minę tej Parkinson!” przerwał brązowowłosej Ron i ryknął śmiechem.
„A kto by nie widział” Zaśmiał się Potter.
„Harry Ron, ja czytam...” powiedziała nieco głośniej obruszona Granger. Jednak oni
nadal mówili głośno raz po raz wybuchając śmiechem. Dziewczyna się zdenerwowała i
zakryła dłońmi uszy nadal czytając.
„Z czego tak rżycie, głąby?”
Tuż obok trójki przyjaciół pojawił się ich szkolny wróg Malfoy we własnej osobie. Potter
i Weasley natychmiast ucichli, i popatrzyli na niego jak na kosmitę, a Granger siedziała
niewzruszona. Blondyn uważnie na nich spojrzał i... Wybuchł śmiechem. Kiedy młody
Malfoy zalewał się łzami Hermiona w tym czasie zauważyła, iż rozmowa się zakończyła
i spojrzała ponad tekst.
„Dzięki, że ich uciszyłeś Malfoy” rzuciła nagle znad książki, lecz od razu powróciła do
lektury. Stalowooki się uspokoił i popatrzył na nią, nadal czytała.
„Hermi czy ty wiesz, co właśnie zrobiłaś?” odezwał się w końcu Harry.
„Tak” odparła krótko.
„Ale Malfoy’owi?!” Wściekł się Ron, a jego twarz nieco zmieniła barwę.
„Ekhm...” odchrząknął Draco. „Wiewiór ja tu stoję” odezwał się i założył ręce na klatce
piersiowej.
„Wiem” wtrącił się Ron, na co brwi Malfoy’a juniora powędrowały ku górze.
„A dlaczego nie?” odezwała się znowu Hermiona i wszyscy zrobili pytające miny
włącznie z blondynem.
„Ale...” zaczął rudowłosy.
„Możesz się przymknąć, Ronaldzie?!” oburzyła się dziewczyna.
„Hermi...” kontynuował rudowłosy. „To Malfoy, ta fretka!” uniósł się, na co Malfoy
znowu dał o sobie znać.
„Wieprzlej, zamknij się wreszcie...”
„Nie wtrącaj się Malfoy?!” odparł Ron
„A bo co??”
„A bo właśnie to!”
„Co?”
„To Freciu...”
„Jakoś nic nie widzę Wiewiór...”
„Przestań na niego mówić Wiewiór!” włączył się Potter, który do tej pory siedział cicho.
„O Grzmotter jak miło, może przyłączysz się do konwersacji?”
„Nie mam takiego zamiaru Malfoy”
„Dziwne, bo właśnie to robisz, Potter...”
„Cisza!” krzyknęła Hermiona wstając z książką, jednak chłopacy tego chyba nie słyszeli i
dalej się kłócili...
„A właśnie, że nie Malfoy bo zaraz skończę...” zaczął czarnowłosy.
„Przestańcie?!” próbowała wtrącić brązowowłosa
„Właśnie, Potter” wtrącił Smok „Skończysz jako Wybraniec bez wybranki na bal...”
Blondyn zaśmiał się.
„Że co?”
„A właśnie to, Potter i nie rób takiej miny, bo przez to wyglądasz na jeszcze głupszego
niż jesteś”
„A ty Malfoy rżysz jak koń!!” wtrącił rudzielec.
„Wiewiór, czy nikt Cię nie nauczył, że jak ktoś rozmawia...”
„Nie rozmawiam z tobą Malfoy!” Potter się wściekł i wstał, a zaraz po nim Weasley.
„Ja idę do biblioteki...” powiedziała Hermiona.
„Nie wtryniaj się, kiedy ja mówię, Grzmotter”
„On nie jest Grzmotter!!” huknął czerwony na twarzy Ronald.
„...jakby coś tam mnie znajdziecie...” kontynuowała Granger niewzruszona.
To ty Malfoy jesteś Ulizaniec w takim razie!” powiedział Chłopiec z Blizną.
„...właściwie do kogo ja to mówię..?” spytała sama siebie kręcono włosa i nic więcej nie
mówiąc poszła do zamku.
„Ja Ulizaniec, Grzmotter?”
„Tak, ty Malfoy” powiedzieli równocześnie Potter i Weasley. Na ich twarzach zagościły
uśmieszki triumfu, natomiast blondyn się skrzywił. Chwilowo nastała cisza...
„E?.. Harry...” odezwał się po jakiś pięciu minutach rudowłosy.
„Co?!”
„No... E?.. Gdzie jest Hermi?” spytał rudzielec patrząc za ramię przyjaciela, ten wzruszył
ramionami, a Malfoy... Dostał głupawki.
„Wy to potraficie nawet swojego zgubić!!” zawył blondyn dalej się śmiejąc.
„Uważaj, bo zacznę się śmiać...” burknął pod nosem Ron, ale Malfoy to usłyszał.
„Tak? O nie... To lepiej się stąd ewakuuję jak najszybciej... Zaraz cały teren będzie
skażony” rzucił nadal się śmiejąc Malfoy. „Narazie głąby!”
„Głąby?!” wykrzyknęli równocześnie Potter i Weasley na co odchodzący Ślizgon się
odwrócił.
„A myśleliście, że kto?” ponownie zaniósł się śmiechem i udał w kierunku szkoły lekko
potrząsając swoją blond czupryną.
Wszedł do zamku i zaczął po nim krążyć, nie wiedział, po co i gdzie, tak po prostu
spacerował. Zatrzymał się na czwartym piętrze i spojrzał za okno, Potter i Weasley nadal
tam stali. Mimowolnie się uśmiechnął na myśl o tej beznadziejnej wymianie zdań i ich
minach. Po chwili ktoś obok niego przeszedł szybkim krokiem, obejrzał się, ale zdążył
jedynie wyłapać fragment szaty z Gryffindor’u i kilka pukli kręconych, brązowych
włosów.
Poszedł za nią.
Znalazł się w bibliotece, zauważył ją siedzącą samą w najciemniejszym zakamarku,
chociaż biblioteka i tak była niemal pusta. Podszedł do regału z książkami i wziął
pierwszą lepszą.
Usiadł naprzeciwko niej. Zmrużył oczy patrząc przeciągle na jej twarz i czekał na jej
reakcję. Spodziewał się krzyku, obelg, płaczu... Niemal wszystkiego oprócz... Ciszy. Po
jakiś piętnastu minutach miał już dosyć.
„Granger” powiedział niemal szeptem.
„Mmm...”
„Co czytasz?”
„Książkę” odparła obojętnie nie patrząc na rozmówcę i nadal czytając.
„To widzę, Granger...”
„To miło” wtrąciła Hermiona.
„Co??” spytał zaskoczony blondyn.
Nie tego się spodziewał po Gryfonce, którą przez tyle lat wyzywał od szlam. Teraz ten
podział dla młodego Malfoy’a wydawał się, co najmniej głupi i śmieszny. Bo w końcu,
jeśli ktoś umie czarować ten jest magiem i koniec kropka.
„Granger...”
„Mmm... Malfoy jeszcze tu jesteś?”
„Skąd wiesz, że to ja, jeśli nawet ani razu na mnie nie spojrzałaś?”
„Kobieca intuicja, Malfoy” odparła, spokojnie zamykając księgę i spoglądając na
blondyna.
„...?” Malfoy zrobił pytającą minę.
„Twój głos, Malfoy...” zaczęła, „...rozpoznałabym wszędzie”
„Czuję się zaszczycony” wszedł jej w słowo arystokrata.
„Malfoy nie przerywaj mi” zagroziła mu palcem.
„Bo co mi zro...”
„Rozumiesz?” spytała z naciskiem i zmrużyła niebezpiecznie oczy. „A teraz słuchaj mnie
uważnie, bo nie będę powtarzać...” Chłopak nieco zdezorientowany zmrużył swoje szare
oczy i czekał w ciszy na ciąg dalszy wywodu Granger, ta kontynuowała.
„Przez te siedem lat tyle razy się nasłuchałam obelg na mój temat, że teraz nie muszę
nawet widzieć, kto to mówi, bo ja i tak wiem, że to ty. Upokarzałeś mnie, szydziłeś ze
mnie nazywając szlamą, a to bolało i to mocno, wiesz..? Dlatego zastanawia mnie fakt,
czego chcesz od nas , bo jeśli dobrze wiesz nie pałamy miłością do Ciebie, Malfoy. Więc
daj sobie lepiej spokój...”
„Już? Skończyłaś?”
„Słucham?? Malfoy czy do Ciebie dotarło, co przed chwilą powiedziałam??” Hermionie
powoli zaczynały puszczać nerwy, a Malfoy świetnie się bawił widząc jak ta Gryfonka
walczy sama ze sobą by nie zrobić głupstwa.
„Większość” odparł blondyn uśmiechając się ironicznie. Dziewczyna wstała, odłożyła
książkę i wyszła. Draco natychmiast za nią poszedł.
„Granger.” Hermiona znowu usłyszała szept koło swojego ucha i przeraziła się,
odskoczyła w bok.
„Malfoy!” warknęła rozzłoszczona. „Zostaw mnie w spokoju!”
„Nie”
„Dlaczego? Znowu chcesz się ze mnie ponabijać, tak?” syknęła w jego stronę. W końcu
najlepszą obroną jest atak.
„Nie, mam zamiar trochę Cię podręczyć” odparł z szelmowskim uśmieszkiem
podchodząc do dziewczyny.
„Nie masz już innych rozrywek, Malfoy?” spytała go, a blondyn na chwilkę przystanął,
spojrzał na sufit robiąc przy tym zamyśloną minę.
„Nie” odparł i zaczął znowu do niej podchodzić, ku jego zdziwieniu dziewczyna zaczęła
chichotać.
„ Co ci Granger?”
„Nie, nic” odparła z szerokim, chytrym uśmiechem i... Wyminęła go lekko potrącając
ramieniem. Chłopak stał oniemiały w miejscu. Po minucie odwrócił się w stronę, którą
podążyła Gryfonka. Patrzył w plecy odchodzącej dziewczyny, cicho westchnął i
zmierzwił swoje blond kosmyki, po czym udał się w kierunku lochów.
Flashback End
Staruszek uśmiechnął się lekko na to wspomnienie, to była ich pierwsza w miarę
normalna rozmowa. Jeśli można było to tym mianem określić. Poczuł ciepło w swojej
lewej dłoni, to właśnie przyszła jego córka i chwyciła jego starą, zmęczoną dłoń.
Przed oczami pojawiło się kolejne wspomnienie.
Flashback
Ciepłe kwietniowe południe. Słońce górowało wysoko na niebie muskając promieniami
roześmiane twarze dwójki uczniów. Chłopaka o jasnych blond włosach i dziewczyny z
burzą loków na głowie.
„No jak tam gołąbeczki?” Harry Potter podszedł do śmiejącej się pary z iście
Ślizgońskim uśmieszkiem na twarzy.
„Jakie znowu gołąbeczki, Harry?” spytała Hermiona.
„A bo tak sobie gruchacie” dodał Ron, który był tuż za Harry’m i właśnie wyszczerzył
się do dziewczyny.
„No wiecie...” zaczęła się tłumaczyć unosząc dłonie ku górze w geście obrony. „Jak was
się pytałam czy ze mną pójdziecie to byliście tacy zajęci...” odgryzła się brązowo oka,
Malfoy się zaśmiał.
„Więc proszę się mnie nie czepiać...” dodała i wstała z miękkiej trawy.
„Dokąd idziesz?” spytał Weasley.
„I tak ci nie powiem” odgryzła się Granger i poszła w stronę zamku. Kiedy odeszła Ron i
Harry usiedli koło Malfoy’a.
I jak?” spytał Chłopiec-Który-Przeżył.
„Nijak” odparł Malfoy beznamiętnie i cicho westchnął.
„Współczucia...” powiedział Rudy.
„Dlaczego?”
„Bo wybrałeś sobie najdziwniejszą dziewczynę z całego Hogwartu” dokończył Ron.
„Phi!” prychnął Malfoy „Ciesz się Wiewiór, że tego nie słyszała bo prawdopodobnie już
do końca roku by się do Ciebie nie odezwała... Nie wspominając o esejach”
„Nie wydasz mnie, Malfoy?” spytał z przerażeniem w oczach Rudy. „Prawda, Freciu..?”
„Zjeżdżaj na bambus, Ronaldzie...” odparł Smok, na co Potter się zaśmiał.
„No, ale wiesz Malfoy. Ron ma rację, co do niej” odezwał się Chłopiec-Z-Blizną, Malfoy
spojrzał na niego z niedowierzaniem.
„Potter czy ty wiesz, że właśnie mówisz o swojej przyjaciółeczce?” Blondyn uśmiechnął
się drwiąco.
„Wiem, Malfoy. I dobrze Ci radzę odpuść ją sobie...”
„Czy aby wy” tu Malfoy spojrzał na Potter’a i Weasley’a „nie postradaliście rozumu?
Coś się wam chyba uroiło w tych mini-móżdżkach” zrobił pauzę „Ja i Granger?” zaśmiał
się.
„Nie mów, że nic nie ma. Ślepi Malfoy nie jesteśmy” odparł Potter, a jego oczy groźnie
zabłysły.
„Powaliło was!” Malfoy wstał i poszedł w stronę zamku kończąc tym samym rozmowę.
Jednak idąc słyszał jeszcze pogaduchy Potter’a i Weasley’a.
„Mówiłem...” Ron ciężko westchnął „Mówiłem ci Harry...”
Zgłoś jeśli naruszono regulamin