Greene Liz - Saturn.pdf

(592 KB) Pobierz
42881037 UNPDF
SATURN - Nowe spojrzenie na przeklętą planetę
Liz Greene
Wstęp
Zakończenie baśni o Pięknej i Bestii, w którym brzydka, nieokrzesana i przerażająca Bestia
zmienia się w przystojnego księcia i żeni z bohaterką, wydaje nam się słuszne, właściwe i
jakby skądś znajome. To charakterystyczne wrażenie słuszności bierze się stąd, że materiał, z
którego zbudowane są mity i legendy, jest symbolicznym przedstawieniem wartości
istniejących w zbiorowej nieświadomości gatunku ludzkiego. Te pozornie niewinne opowieści
mają w sobie coś znajomego i ogromnie pociągającego. Pod zewnętrzną warstwą złożoną z
różniących się od siebie, uwarunkowanych kulturowo szczegółów odnajdujemy zawsze takie
same, proste wątki i postacie, baśnie obrazują bowiem psychiczne doświadczenia człowieka,
zasadniczy szkielet naszego życia wewnętrznego. Wszędzie napotykamy tego samego
bohatera, piękną księżniczkę, głupiego olbrzyma i ukryty pod ziemią skarb; zawsze też
przekonujemy się na koniec, że Bestia jest mrocznym obliczem pięknego księcia.
Powyższy dualizm jest oczywistym paradoksem życia, bez zastrzeżeń akceptowanym w
baśniach czy mitach, a także w innych przedstawieniach symbolicznych, na przykład o
tematyce religijnej; wydaje się jednak, że jego zrozumienie nie zdołało w najmniejszym nawet
stopniu przeniknąć do współczesnej astrologii. Nadal uważamy, że istnieją planety do końca
złe i bez reszty dobre i nawet jeśli dopuszczamy pewną niejednoznaczność tej interpretacji, to
pozwalamy, by między czerń a biel wśliznęła się jedynie odrobina szarości. Większość
tradycyjnych interpretacji kosmogramu urodzeniowego jest płaska i dwuwymiarowa. Można
również zaobserwować tendencję do interpretowania horoskopów według etycznych
standardów naszego społeczeństwa, co prowadzi do mówienia o uczciwych i nieuczciwych
kosmogramach, moralnych i niemoralnych aspektach oraz pozytywnych i negatywnych
zachowaniach. Wciąż przyjmujemy postawę „albo-albo" wobec wszelkich czynników
astrologicznych. Carl Gustav Jung napisał kiedyś, że przed pojawieniem się chrześcijaństwa
zło nie było tak bardzo złe i można chyba stwierdzić, że chrystianizując astrologię utraciliśmy
wiele subtelnych paradoksów tego bogatego systemu. Najbardziej oczernianym spośród
astrologicznych symboli jest Saturn. Bez trudu rozpoznajemy w nim oblicze Bestii, lecz często
zapominamy o jego alternatywnej stronie - twarzy pięknego księcia; a jednak bez
którejkolwiek z nich nie jesteśmy w stanie odczytać pełnego znaczenia tego symbolu, przez co
jego interpretacja pozostaje płaska i dwuwymiarowa.
Saturn reprezentuje pewien proces wewnętrzny, a także rodzaj i jakość doświadczenia. Nie
oznacza wyłącznie cierpień, ograniczeń i dyscypliny; jest symbolem naturalnych procesów
zachodzących w psychice każdego człowieka, które pozwalają nam spożytkować
doświadczenie cierpienia, ograniczeń i dyscypliny na rzecz osiągnięcia większego celu czy
pełni. Stan pełni jest tożsamy z archetypem Jaźni. Nie jest to doskonałość złożona z samych
„dobrych" aspektów ludzkiej natury, lecz właśnie pełnia, w której każda cecha znajduje swoje
1
miejsce w harmonijnym połączeniu z całością. Archetyp Jaźni leży u podstaw większości
religii na całym świecie; odnajdujemy go także w folklorze i baśniach wszystkich kultur na
przestrzeni wieków. Zasadniczo pozostaje on niezmienny, choć w miarę ewolucji człowieka
przybiera różne formy. Zachodzące w świadomości procesy, symbolizowane przez Saturna,
dotyczą właśnie indywidualnego doświadczenia wewnętrznej pełni. Saturn ukazuje nam
edukacyjną wartość cierpienia oraz różnicę między wartościami zewnętrznymi - to znaczy
tymi, które przejmujemy od innych - a wewnętrznymi, czyli tymi, które wywodzą się z naszej
psychiki i do których docieramy żmudnym wysiłkiem. Twarz Bestii jest niezbywalnym
elementem tego procesu, gdyż, jak mówi baśń, dopiero wtedy, gdy ktoś pokocha Bestię dla
niej samej, może się ona wyzwolić spod złego uroku i przemienić w księcia.
Tradycyjna astrologia uznaje Saturna za planetę maleficzną. Nawet lista jego zalet wygląda
dość przygnębiająco - samokontrola, takt, skąpstwo, ostrożność - a wady są szczególnie
nieprzyjemne, wyrażają się bowiem przez uczucie, które nazywamy lękiem. Saturn
pozbawiony jest blasku planet zewnętrznych czy ludzkiego wymiaru planet osobistych.
Powszechnie uważa się, że brakuje mu poczucia humoru. Mówi się, że przynosi ograniczenia,
frustrację, ciężką pracę i wyrzeczenia, a nawet jego jaśniejszą stronę zazwyczaj kojarzy się z
mądrością i samodyscypliną człowieka pochłoniętego przyziemnymi sprawami, którego oburza
sama myśl o tym, że można śmiać się z życia. Pozycja Saturna w domu i w znaku wyznacza
obszary stłumienia ekspresji, na których człowiek najpewniej będzie się czuł sfrustrowany i
natrafi na trudności. W wielu przypadkach Saturn wydaje się korelować z bolesnymi
sytuacjami, które pozornie nie są związane z żadną naszą słabością ani wadą, lecz po prostu
„zdarzają się nam", przez co ta planeta zyskała tytuł „Pana Karmy". Ta dość przygnębiająca
etykietka mocno przywarła do Saturna, choć już najstarsze przekazy utrzymują, że jest on
Strażnikiem Progu, klucznikiem przy bramie i że to właśnie dzięki niemu możemy w końcu
zrozumieć siebie, a tym samym osiągnąć pełnię wolności.
Frustrujące doświadczenia związane z Saturnem są rzecz jasna konieczne z powodu swej
psychicznej i praktycznej wartości edukacyjnej. Niezależnie od tego czy posłużymy się
terminologią psychologiczną, czy też ezoteryczną, podstawowe fakty pozostają te same: ludzie
zyskują wolną wolę jedynie przez poznawanie siebie, a nie odważają się poznać siebie, dopóki
nie zmusi ich do tego cierpienie i nie będą mieli innego wyboru. Choć zapewne niewielu
astrologów nazwałoby Saturna wesołym kompanem, wszyscy, aczkolwiek niechętnie, uznają
konieczność przejścia przez saturnowe doświadczenia. Trudniej jest zauważyć radość, jaką
tego typu doświadczenia mogą nieść. Uważamy za masochistę tego, kto znajduje radość w
cierpieniu; Saturn jednak nie każe się nam upajać bólem, lecz poczuć euforię wewnętrznego
wyzwolenia. Rzadko się to dostrzega, bo niewielu ludzi doświadczyło owej euforii.
Każdemu z nas przynajmniej raz w życiu przydarzyła się seria opóźnień, rozczarowań i lęków.
Tego typu doświadczenia zwykle zbiegają się w czasie z silnym wpływem Saturna, ale prawie
nikt nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, jaki jest ich sens i jak można przekształcić je w
możliwości. Z reguły wszyscy radzą wówczas cierpliwość i samokontrolę. Zazwyczaj
słyszymy, że taka seria wydarzeń jest dziełem czystego przypadku, z czego zupełnie nic
konstruktywnego nie wynika. Inne, równie bezużyteczne wyjaśnienie mówi, że ponieważ tego
typu doświadczenia reprezentują naszą karmę, zakończenie jakiegoś działania czy cyklu
rozpoczętego w którejś z wcześniejszych inkarnacji, to należy przetrwać okres rozczarowań,
zacisnąć zęby, nic nie robić, zachować wiarę i tym sposobem spłacić swoje długi oraz odnaleźć
2
ścieżkę prowadzącą w kierunku światła. Nawet ci astrologowie, którzy przyznają rozwijającej
się ludzkiej jednostce pewien margines wolności działania, rzadko potrafią doradzić cokolwiek
oprócz cierpliwości, spokoju oraz pozytywnego nastawienia. A może w gruncie rzeczy Saturn
domaga się od nas i od naszej psychiki, byśmy, jak Parsifal na widok Graala w zaczarowanym
zamku, spróbowali zapytać: dlaczego? Niewykluczone, że każde opóźnienie, rozczarowanie
czy lęk pozwala uzyskać lepszy wgląd w tajemne mechanizmy działania psychiki i że
doświadczenia te krok po kroku mogą nauczyć nas odczytywać znaczenie własnego życia.
W psychice człowieka zachodzi wiele procesów, których nie jesteśmy świadomi i nie dotyczy
to jedynie stłumionych emocji. Poziom, którym zajmował się Freud, jest zaledwie obrzeżem
świata nieświadomości. Człowiek nieustannie stwarza swój świat generując wzorce myślowe,
które następnie zostają odzwierciedlone przez rzeczywistość. Twórcza moc psychiki w
tajemniczy sposób przyciąga do naszego życia właśnie takie, a nie inne doświadczenia i choć
nie do końca rozumiemy czynnik synchronizacji, który sprawia, ze świat wewnętrzny i
zewnętrzny odzwierciedlają się wzajemnie, wiemy, że ta zasada sprawdza się w życiu każdego
z nas. Wystarczy bliżej przyjrzeć się ludziom przechodzącym proces samorozwoju, by
zauważyć, że zewnętrzne okoliczności ich życia zawsze zmieniają się w ślad za przemianami
wewnętrznymi. Człowiek nie stwarza tych okoliczności świadomie; źródłem dynamicznej
energii kryjącej się za rozwojem jednostki jest wyższa jaźń, totalna psychika. Jeśli nie
będziemy rozszerzać własnej świadomości, tak by zrozumieć naturę procesów rozwojowych i
aktywnie z nimi współdziałać, to pozostaniemy tylko pionkami w rękach losu, pozbawionymi
jakiejkolwiek kontroli nad własnym przeznaczeniem. Wolność można zdobyć jedynie przez
samopoznanie, które pozwala zrozumieć wartość każdego doświadczenia dla rozwoju jaźni.
Nic nie stanowi lepszego bodźca do tego rodzaju przemyśleń niż frustracja, dar Saturna.
Większość z nas nie dotarła jeszcze do poziomu, na którym wola wyrażona myślą może
sterować ruchem cząsteczek materii. Zazwyczaj żarliwie zaprzecza się istnieniu takich zjawisk
czy nawet ludzi, którzy dotarli do tego punktu ewolucji. Czasami ich udziałem staje się ten
wątpliwy zaszczyt, iż traktowani są nie jak nauczyciele manifestujący potencjał, który istnieje
w nas wszystkich, lecz jak dziwolągi, którym religie naszego świata przypisują ryzykowną
misję usprawiedliwiania przed Bogiem ludzkich grzechów. Większość ludzi dostrzega to, co
stworzyli mentalnie, dopiero wówczas, gdy przeobrazi się to w fizyczną rzeczywistość i wróci
do nich pośrednimi kanałami, najczęściej w formie spowodowanych przez inną osobę sytuacji,
szczęśliwych trafów, przypisywanych bystrości świadomego intelektu lub też choroby lub
wypadku, za które można obwinie zbieg okoliczności, pecha, bakterie albo niewłaściwą dietę.
Wszystkie tego typu wydarzenia są kanałami, przez które przychodzą do nas saturnowe
doświadczenia, zaś ulubionym środkiem przekazu tej planety jest samotność. Z reguły też
znosimy owe sytuacje o wiele gorzej, niż to konieczne i tylko w bardzo niewielkim stopniu
poznajemy ich prawdziwą wartość wewnętrzną. Uczymy się z nich jedynie ostrożności i
praktycyzmu. Chociaż desperacko pragniemy wierzyć, że jesteśmy wolni, najbardziej ze
wszystkiego nie lubimy przyjmować odpowiedzialności za własne postępowanie i własny los;
a jeśli już godzimy się na tę odpowiedzialność, zazwyczaj nadajemy jej ciemne zabarwienie i
nazywamy grzechem, co jest równie bezużyteczną postawą.
Samo pragnienie, by problem zniknął i zrozumienie powierzchownych powodów, dla których
się pojawił, nie wystarcza, by się go pozbyć, zwłaszcza gdy prawdziwą przyczyną jego
powstania jest dążenie psychiki do ustanowienia pełniejszej wewnętrznej równowagi.
3
Nieświadomość ludzka zawsze dąży do pełni i integracji i wykorzystuje w działaniu wszelkie
kanały, jakich dostarcza jej świadomość. Prawdziwe cierpienie zaczyna się wtedy, gdy
świadome koncepcje tego, co słuszne czy właściwe, wchodzą w bezpośredni konflikt ze
ścieżką, którą człowiek podąża nieświadomie; zazwyczaj pojawia się wówczas dojmujący
wewnętrzny ból wynikający z poczucia jałowości i bezcelowości. Wielu ludzi walczy w ten
sposób ze sobą i niezależnie od świadomych pragnień w ostatniej chwili robią coś, co obraca w
gruzy ich marzenia, zanim zdążą zaowocować. Poczucie winy i lęk, często towarzyszące tego
rodzaju destruktywności, to jeden z aspektów ekspresji Saturna. Zazwyczaj pod przykrywką
tych uczuć można odnaleźć nieświadome dążenie do innego celu w życiu, ścieżkę rozwoju
mądrzejszą i bardziej znaczącą od tej, którą człowiek obrał świadomie. Na zewnątrz jednak
widoczna jest tylko destrukcja, często uważana za zło i utożsamiana z zewnętrzną energią czy
też istotą nazywaną Szatanem. Rzecz jasna Szatan, ze swymi kopytami i rogami Kozła-
Koziorożca, jest bardzo bliskim krewnym Saturna. Konflikt między świadomością i
nieświadomością, światłem i mrokiem nie jest z natury ani dobry, ani zły; jest konieczny do
rozwoju, prowadzi bowiem do poszerzenia i integracji świadomości. Dualizm, jaki człowiek
odkrywa w sobie poza progiem świadomości, zwykle bardzo go niepokoi, bo łatwo
zapominamy, że wszystko, co znajduje się w świetle, rzuca mroczny cień. Bóg i Szatan czy
istnieją obiektywnie, czy też nie, w każdym razie istnieją jako impulsy we wnętrzu ludzkiej
psychiki, choć nie są tym, czym się wydają na pierwszy rzut oka.
Nie ma łatwej oraz szybkiej metody zaprzyjaźnienia się z Saturnem. Pod wieloma względami
temu właśnie celowi podporządkowana była starodawna sztuka alchemii; podstawową
substancję alchemiczną, z której potencjalnie można było otrzymać złoto, nazywano Saturnem
i uważano, że tą substancją jest także sam alchemik. Współczesna psychologia, coraz bliższa
ścieżce alchemików, również próbuje zaprzyjaźnić się z Saturnem, choć nadaje mu inne
imiona. Przy odrobinie wytrwałości i wysiłku możemy otrzymać złoto, a gdy już rozwiniemy
w sobie wystarczającą subtelność, by zrozumieć ironię Saturna, może przekonamy się, że
mimo wszystko nie jest on pozbawiony poczucia humoru.
1. Saturn w znakach i domach wodnych
Z tradycyjną interpretacją Saturna w domach i znakach można zapoznać się w wielu
podręcznikach. Niektóre z nich mają bardziej psychologiczną orientację niż inne, większość
jednak koncentruje się na ograniczeniach i opóźnieniach, jakie ta planeta wywołuje na planie
materialnym i w świecie zdarzeń. Z pewnością jest to pełnoprawna metoda interpretacji, nie
można bowiem zaprzeczyć, że wpływ Saturna zbiega się z przeszkodami i zaburzeniami w
materialnej i emocjonalnej sferze życia. Wiele źródeł analizuje również aspektowe wpływy
Saturna; są one dobrze udokumentowane przez obserwacje, doświadczenia i tradycję. Można
więc uznać, że zewnętrzne formy ekspresji tej planety są wystarczająco dobrze opisane, a w
niedalekiej przyszłości zostaną uzupełnione o nowe spostrzeżenia dotyczące midpunktow,
harmoniki oraz astrologii medycznej; nas jednak przede wszystkim interesuje ich wewnętrzne
znaczenie.
Oczywiście żadna interpretacja Saturna oparta na położeniu w znaku, domu czy aspektach nie
może być kompletna, należy bowiem dokonać syntezy wszystkich tych elementów ze sobą, a
także z kombinacją wpływów Słońca, Księżyca oraz ascendentu, które odnoszą się do
świadomej ekspresji człowieka, jego instynktownych czy nieświadomych reakcji oraz
4
wzorców behawioralnych. Te trzy czynniki w połączeniu z Saturnem tworzą
charakterologiczny kręgosłup kosmogramu urodzeniowego, zwięźle określając czego człowiek
chce (Słońce), czego potrzebuje (Księżyc), styl w jakim to osiąga (ascendent) oraz to coś w
jego wnętrzu, co sprawia, że albo odnosi porażkę, albo czuje rozczarowanie, gdy już zaspokoi
swoje pragnienia (Saturn). Jest to oczywiście wielkie uproszczenie, bo można by napisać całe
tomy tylko o znanym nam znaczeniu Księżyca; jednak owa kombinacja czterech czynników - a
każda trójca musi zostać zintegrowana przez czwarty czynnik, jest to prawo zarówno
psychologiczne, jak i ezoteryczne - pozwala nam uzyskać wgląd w istotę indywidualnej walki
o poszerzenie świadomości, opisanej przez każdy kosmogram urodzeniowy. Nie ma horoskopu
bez Saturna, choćby najbardziej wyniesionego i najwspanialej aspektowanego i nie ma życia
bez zmagań.
Doktryny ezoteryczne uczą nas, że plan fizyczny jest planem skutków, ostatnim i najbardziej
gęstym z całej serii coraz subtelniejszych stanów świadomości. Wielu ludzi wyobraża sobie, że
te plany ulokowane są gdzieś w przestrzeni, chociaż nigdy nie przedstawiano ich w ten sposób;
odnoszą się one do stanów istnienia lub też świadomości, a nie do konkretnego miejsca i
wszystkie istnieją jednocześnie, przez cały czas, na wszystkich płaszczyznach i we wszystkich
punktach przestrzeni. Dla racjonalnego, zorientowanego jednokierunkowo intelektu ta
koncepcja jest trudna do zrozumienia, opiera się bowiem na paradoksie, toteż należy ją
postrzegać przez intuicję, która potrafi pogodzić ze sobą przeciwstawne pojęcia oraz ujrzeć je
jako jedną całość. Nie ma sprzeczności między ezoteryczną koncepcją wielopłaszczyznowej
świadomości, a odkryciami psychologii, choć każda z tych dziedzin wiedzy posługuje się
innym zestawem pojęć. Dla człowieka, który podąża ścieżką wiary, bardziej odpowiedni jest
język nauk ezoterycznych, pełen odniesień do duszy, duchowości oraz oświecenia; z kolei ten,
kto wybiera ścieżkę rozwoju intelektualnego, łatwiej zaakceptuje kategorie świadomości i
nieświadomości, stłumienia, doznań szczytowych oraz pełnej, zintegrowanej jaźni, nie zaś
Monady. Nie jest ważne, którego zestawu pojęć będziemy używać, by zrozumieć rozwój
ludzkiej istoty. Świat ciała fizycznego, uczuciowości, umysłu i intuicji to zasadniczo to samo
co płaszczyzny: fizyczna, astralna, mentalna i duchowa.
Aby jakiekolwiek wydarzenie czy sytuacja mogło zaistnieć na planie fizycznym, musi zostać
poprzedzone przez myśl, wprawione przez nią w ruch oraz naładowane emocją. Dopiero wtedy
przejawia się w postaci działania. Te trzy etapy doświadczenia wyznaczaj ą j ego sens w relacji
do całości. Odczytanie tego sensu jest funkcją intuicji. Świat uczuć leży tuż pod powierzchnią
świata zdarzeń; właśnie o nim mówią wodne znaki i domy. Plan astralny symbolizuje „życie
pragnień", uczuciowość ludzkości, a ciało astralne, inaczej mówiąc: natura emocjonalna
pojedynczego człowieka, często jest światem przyczyn kryjących się za wszystkim, co spotyka
go w zewnętrznym świecie. Jednakże większość ludzi nie uświadamia sobie potencjału
własnych uczuć, szczególnie w obecnych czasach, gdy większy nacisk kładzie się na
zewnętrzne formy zachowania niż na jakość pragnień. Jeśli coś nie jest przyjęte w otoczeniu,
człowiek przekonuje siebie samego, że wcale nie chce tego zrobić; w rezultacie siła jego uczuć
wzrasta, gdyż zostają one zepchnięte pod powierzchnię, w obszar nieświadomości i z tej
pozycji zmuszają go do działania, przyciągając pewne niezrozumiałe dla niego choroby czy
wzorce behawioralne, które mogą go ranić i które na pozór wywodzą się z jakiegoś
zewnętrznego źródła. Energia psychiki, podobnie jak energia fizyczna, jest niezniszczalna; w
gruncie rzeczy jest to ta sama energia i jeśli zwykły kanał jej ekspresji zostanie zablokowany,
skieruje się w inny. Saturn w domach i znakach wodnych symbolizuje blokady na poziomie
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin